Witam serdecznie,
jestem tu nowy(tak chłopak) ale potrzebuje Waszej rady. Nie wiem co sam mam myśleć, mimo, że dostaje sygnały od moich najbliższych iż to toksyczne zachowanie i jeżeli tego nie zakończę nigdy nie wyjdę ani ONA z tego.
Mam 19 lat, zaczęło się wszystko w wieku 14-15lat. Pierwsze zauroczenie, no i byliśmy parą, aż do czasu kiedy ja zerwałem - nie czułem tego, być może była to tylko faza zauroczenia.
Niestety po roku czasu wszedłem znów do tej samej wody, niby dojrzalszy - ale co 16/17 latek wie o życiu.. I od razu się psuło, co było autentycznie moją winą, spowodowaną dziecinnym zachowaniem = zazdrość. Byłem chorobliwie zazdrosny prawie o każdego, co doszło do ultimatum albo TEN KTOŚ albo ja. Wcześniej próbując przez moje ponaglenie zerwać kontakt z tą osobą.. Oczywiście wybrała mnie.. No i potem liceum. Zdecydowaliśmy, że pójdziemy do tego samego, w końcu kochamy się itp itd. Teraz tego strasznie ale to strasznie żałuję, chociażby, ze nie posłuchałem moich starszych którzy ostrzegali, że różnie życie się toczy.
I zaczęło się tam dopiero, wieczne problemy nawet o małe drobnostki. Ciągłe fochy. Życie musiało się toczyć wokół niej, gdzieś pojechałem do rodziny - zła bo najgorsze są weekendy ona nie ma co wtedy robić.. Może i nie miała, bo ma tylko 1 przyjaciółkę, ale powinna sobie umieć jakoś zorganizować czas, chyba że się mylę. Wytykanie mi każdego błędu... Od roku praktycznie dzień w dzień się kłócimy wyżywa się na mnie emocjonalnie, może nie świadomie ale sam fakt, że przez niektóre słowa można to odczuć. Jedynym wsparcie jakie mi daje to pomoc, pomoc w czymkolwiek się da. Jest kochana na swój sposób, potrafi zawsze jakoś rozwiązać sytuacje czy coś. Potrafi za mnie zrobić jakieś głupie sprawozdanie czy przepisać to i owo. Ale myślę, że nie o to chodzi.. Ja dopiero od czasu wakacji zauważyłem jak byłem manipulowany... Przez te 2-3 lata praktycznie nie spotykałem się ze znajomymi kolegami, poza szkołą - jedynie mecze piłki nożnej które i tak były dla niej czasem problemem, bo jak kto jadę do rodziny (piątek) a mecz o 18.00 a że w weekend się nie zobaczymy, to znaczy że znajomi i mecz są ważniejsze od niej WTF??!
Prawa jazdy nie rób, bo jesteś nie odpowiedzialny.. Tego nie tamtego nie, na imprezie praktycznie normalniej żadnej nie byłem z nią. Jedynie jakaś 18 JEJ ZNAJOMEJ. Ja byłem chętny, bo dla mnie to fajna atrkacja, ale szkoda że tylko jak ktoś od niej. Druga sprawa, nie mamy juz prawie tematów.. A tzrecia i chyba ważna i to bardzo sprawa, ona nie ma żadnych ale to żadnych zainteresowań (mówiła mi to) poza tym, że pomaluje paznokcie. Pohandlujemy ubraniami, przebierze się, naszykuje wyjdzie na miasto. Otoczenie i to jak na nią patrzą jest dla niej najważniejsze. Gdy kłótnia odbywa się w szkole, czego nie lubię bo sprawy prywatne to jednak sprawy prywatne i proszę, by zostawić to po zajęciach - jej odpowiedzią jest to, że ona nie odstawia mnie na później.. Według mnie to błędne myślenie.. Tak na prawdę jestem z nią teraz, z przyzwyczajenia, tylko dlatego bo tyle wspomnień i wgll.. Chociaż w głębi wiem że do siebie nie pasujemy. Od ostatniego czasu ciągle był taki stan rzeczy. SZKOŁA(KŁÓTNIA) -> 2-3h ciszy po szkole -> moje ugiecię się i przeproszenie, po czym ona niby do mnie wraca bo w szkole mówi, że przecież ona już nie chce takiego chłopaka i to tyle -> jej ucieszenie -> do końca dnia wszystko spoko -> i znów to samo czyli szkoła kłótnia itp.
Dla mnie jest to totalna dziecinada, czytałem wiele nt temat i podchodzi to wszystko pod toksyczny związek, i uzależnienie od Siebie ( czego dotyczy również mnie, bo ciężko po takich przyzwyczajeniach się obyć bez niej)..
Przedwczoraj doszło do takiej kłótni, w której już cierpliwość mi się skończyła. Więc doszedłem do wniosku, ze dość - nie powiem wtedy była harda, leciały pytania w stylu "no dawaj, powiedz że to koniec! Co tchórz jesteś?" po czym ja odpisywałem, że przemyśle sobie to na spokojnie i dam znać jej na drugi dzień. Rozmowa tak trwała z godzinę, z jej pytaniami takimi jak wyżej typowo retorycznymi.. Wczoraj podjąłem decyzje, że to koniec - co totalnie, ale totalnie ją zszokowało bo myślała, że będzie jak dalej.. i doszło do tego, że teraz mnie tak przeprasza i prosi o wybaczenie, że obiecuje się zmienić uchylić mi niebo. Mówi, że zrozumiała swoje błędy... Rozmawiałem nt z psychologiem, bo jest to ciężkie - jednak 1 miłość. Mówi, że to typowo chory związek który należy zakończyć dla dobra obojga. Ja jednak mam mętlik w głowie, widząc ja płaczącą na przerwie, oraz błagając że już nam się ułoży i wgl...
Ja też nie jestem świetny. Co do zazdrości, wyleczyłem się z tego. Szanowałem ją taką jaką była mimo wszystkich wad.
Prosiła mnie teraz o spotkanie(dziś wieczór), spotkałem się. Chyba nigdy nie widziałem jej w takim stanie... Prosiła mnie jak mogła obiecywała zmianę, nawet chciała klękać... Mam już taki mętlik, że nie wiem co zrobić. Nie wiem jak dalj postępować, już nie wiem czy nadal coś czuje czy nie..
Przepraszam, za takie wypracowanie - ale tyle czasu, że się tego nazbierało.. I na prawdę cięzko mi podjąć odpowiednią decyzję.