Tinka, ja tam doświadczona nie jestem, bo mój synek ma niewiele ponad tydzień, ale powiem Ci jak to jest u nas.
Myśmy przed moim porodem i chodzili na szkołę rodzenia i na różne warsztaty dla przyszłych rodziców i czytaliśmy, szczególnie ja, mnóstwo na temat pielęgnacji itp. I u nas jest tak:
Karmienie - mój syn urodził się prawie 4 kilogramowy, więc nie widzę powodu budzić go na karmienie, skoro widzę, że się najada. Inna sprawa, że wczoraj na wieczorne probowałam go obudzić i wcale nie jest to łatwe zadanie, bo sen ma po tatusiu
Pewnie przy niskiej masie urodzeniowej, czy niekoniecznie idealnym zdrowiu jest to wskazane, ale ja tego nie robię i nie zamierzam. A karmię na żądanie. Zgodnie z radą z książki "Język niemowląt" (swoją drogą polecam!) prowadzę dzienniczek w którym na bieżąco zapisuje karmienia, pieluchy, zachowanie itp. i to daje mi ogląd na pewną regularność, którą mój syn sam sobie wypracowuje i uczę się do niej dostosowywać. Dzienniczek generalnie polecam, bo choc mój syn jest prawdziwym aniołkiem, to i tak momentami ze zmęczenia zwyczajnie pewnych rzeczy nie pamiętam.
spanie - mój synek w nocy śpi sam w kołysce, w dzień śpi w bujaku, na kanapie itp - chcemy aby kołyska służyła tylko na noc i aby tak mu się kojarzyła - z długim, nocnym snem. Na poranne karmienie biorę go do łóżka i po karmieniu jeszcze dosypia sobie z nami, albo z jednym z nas. Uważam, że mały potrzebuje tej bliskości (my z resztą też
) i między bajki wkładam te historie o "rozpuszczeniu dziecka" itp. Takie maleństwo jeszcze najmniej przez miesiąc - dwa nie potrafi manipulować otoczeniem, bo do tego potrzeba procesów myślowych, których ono nie jest w stanie jeszcze przeprowadzić, a jest w tej mało komfortowej sytuacji, że ze środowiska, gdzie miał wszyskie potrzeby zaspokojone, gdzie było ciepło, bezpiecznie, bez zbędnych bodzców itp, znajduje się w warunkach zupełnie nieprzyjaznych, zupełnie sam. I spotkałam sie z teorią, ktora do mnie przemówiła - że jeśli rodzice ignorują wołanie takiego maleństwa, które potrzebuje np przytulenia, uwagi itp, to dziecko prędko uczy się, że nie warto sygnalizować swoich potrzeb, bo i tak nie są zaspokajane.
pomoc rodziny - my ofert przyjechania do nas "żeby pomóc" nie przyjęliśmy ani od mojej mamy, ani od drugiej strony, choć obie były chętne. Wyszliśmy z tego założenia co Joga - to jest magiczny czas, który powinien być tylko dla nas i musimy się nauczyć żyć we trójkę i rozumieć się nawzajem - a im prędzej, tym lepiej. Ja też nie chciałam, aby przez obecnośc kogoś "kto się zna" mój mąż był odsunięty od małego. I powiem Ci, że to podziałało
Raptem od tygodnia jestem w domu z synem, a mój mąż od pierwszych dni jedyne czego przy małym nie robi, to nie karmi piersią. I tylko on obcina małemu pazurki, bo ja się boję. Ja wprawdzie jestem po cesarce i przez pierwsze dni to ja też potrzebowałam pomocy i niemal obsługi w pewnych kwestiach, ale mój mąż podołał! I obawiam się, że jakby był ktoś, kto by go w tym wyręczył, to on raczej stałby z boku, a tego nie chcieliśmy. Mój mąż przez pierwszy miesiąc życia małego będzie z nami w domu - część weźmie jako urlop, część będzie pracował zdalnie - i naprawdę polecam takie rozwiązanie. Żadnych cioć, babć i teściowych ze złotymi radami. To Wasze dziecko i naprawdę sami sobie poradzicie
I jeszcze tak na koniec powiem Ci, że odnośnie karmienia i opieki nad takim maluchem, to najlepsza rada, jaką dotychczas usłyszałam, brzmiała: "zdaj się na intuicję". U mnie to działa. Kiedy zamiast myśleć, przypominać sobie co pisały mądre podręczniki, a zaczynam szukać odpowiedzi w sobie i dziecku, to wszystko idzie idealnie. Wsłuchałam się w moje dziecko i bardzo prędko nauczyłam się kiedy jest głodny, a kiedy złości się, bo nałykał się powietrza i musi mu się odbić, czy jest mu wygodnie w danej pozycji, czy pośpi dłużej, czy już się wybudza. Faktycznie, tak jak twierdzą niektórzy, dziecko wysyła bardzo czytelne sygnały na temat swojego stanu i potrzeb, tylko trzeba odrzucić nasze przyzwyczajenie do myślenia i analizowania, aby te sygnały rozszyfrować.