Witam... Chciałbym podzielić się z Wami moją historią, poznać opinie, wasze przemyślenia co ewentualnie zrobiły/li byście na moim miejscu.
Na wstępie przedstawię po krótce moją osobę. Mam 31 lat, nigdy nie byłem w żadnym związku, nie miałem nigdy dziewczyny aczkolwiek współżyłem w życiu z kilkoma kobietami.
Jestem skromnym, nieśmiałym niskim facetem z brzuszkiem...nie grzeszę urodą. Bardzo trudno nawiązuje relacje z kobietami.Latem zeszłego roku poznałem na pewnym portalu społecznościowym pewną mężatkę. Będę ją nazywał Ż. Pisaliśmy ze sobą codziennie. Wydawała mi się wspaniałą kobietą. Świetnie nam się pisało, rozmawiało. Ponadto Ż była fizycznie bardzo atrakcyjną kobietą. Mimo iż była ode mnie starsza o 7 lat czułem, że jest to kobieta, której zawsze szukałem..wrażliwa..ciepła a co najważniejsze akceptowała mnie takim jakim jestem i wręcz zabiegała o kontakt ze mną...co nigdy wcześniej nie miało miejsca w przypadku innych kobiet. Ż narzekała na swoje małżeństwo..że brakuje w nim czułości..zainteresowania..że mąż jej nie komplementuje. Ja oczywiście dawałem jej do zrozumienia na każdym kroku że jest wspaniała. W końcu spotkaliśmy się. Jako że zależało jej na dyskrecji umówiliśmy się w hotelu. Gdy tylko weszliśmy do pokoju Ż na powitanie obdarowała mnie głębokim pocałunkiem.Nie minęła nawet chwila gdy siedziała na mnie okrakiem. Byłem lekko zszokowany... ale podobało mi się.. czułem ogromne podniecenie. Nigdy wcześniej nie doświadczyłem takiego zainteresowania moją osobą..nawet za pieniądze.Potem był oczywiście sex...najwspanialszy o jakim marzyłem od zawsze...pełen czułości a zarazem pikantny. Gdy rozeszliśmy się do swoich domów...ja ciągle myślałem o tych wspaniałych chwilach..ona też... pisała do mnie że było jej cudownie...ze już nie może doczekać się następnego razu. Dla mnie to wszystko było jak najpiękniejszy sen. Po tygodniu oczekiwania spotkaliśmy się znowu..oddając cielesnym uciechom...Pierwszy raz w życiu czułem jak to jest pożądać i być pożądanym.W dodatku Ż obdarowała mnie miłym prezentem w postaci upominku.Rozeszliśmy się do domów i znowu telefony..smsy... dziękowała mi że jestem dla niej taki wspaniały.Pisaliśmy i rozmawialiśmy ze sobą codziennie. Ż napisała mi że chyba
się we mnie zakochała, że nie może przestać o mnie myśleć.Ja też miałem podobne odczucia. Niestety ze względu na moją i jej pracę kontakt troszkę się ograniczył..jednak nadal był bardzo silny emocjonalnie. Po około 3 tygodniach zauważyłem że Ż zachowuję się wobec mnie bardziej zachowawczo. Zauważyłem też, że zbiegło się to z nawiązaniem przez Ż kolejnego kontaktu z innym mężczyzna na portalu, na którym się poznaliśmy.Zapytałem kiedy znowu się spotkamy i ku mojemu zdziwieniu nie otrzymałem konkretnej odpowiedzi. Twierdziła coś że ma teraz dużo pracy i jest przemęczona. Dla mnie był to jednak ewidentny sygnał że coś jest nie tak. Widziałem też że na portalu gdzie się poznaliśmy czas
logowania jej i tego mężczyzny (nazwę go A ) dziwnie się ze sobą pokrywał... pisali ze sobą codziennie nawet do 2 po północy. Widząc co się dzieje poprosiłem inna dawną znajomą żeby pomogła mi sprawdzić Ż. Moja znajoma zalogowała się tez na tym portalu i jako że szybko nawiązuje kontakty po paru dniach wirtualnie zaprzyjaźniła się z Ż. Wzięła pod lupę nie tylko ją ale również innych mężczyzn których Ż miała w znajomych na tym portalu. Ku wielkiemu zaskoczeniu faceci byli dość wylewni pisząc z moja znajomą o Ż. Okazało się że 3 panów, jej znajomych ( nazwę ich D, F i A ) regularnie miewało z nią kontakty seksualne w aucie w lesie.Dodatkowo każdy z nich zarzekał się że jest jedyny i ona poza nimi
nikogo nie ma . Sama Ż w końcu też przyznała się mojej znajomej że uprawiała seks z A. Poza tym powiedziała jej ze chyba się zakochała w A i ma z tego powodu depresje bo rzadko się widują. Ż opisywała też A jako super faceta, dojrzałego i bardzo namiętnego. Dla mnie był to wielki szok. Wiedziałem że Ż nie jest swięta ale to przerosło nawet moje wyobrażenia. Początkowo wpadłem w furie i pierwsza myśl jaka przyszła do głowy to "...dam suce nauczkę!". Jednak po paru godzinach ochłonąłem trochę i zacząłem myśleć... ona miała przecież jeszcze nic nie świadomego męża i synka . Jako że sam też nie byłem niewiniątkiem postanowiłem nie mścić się na Ż, gdyż wówczas wyszedłbym na hipokrytę. Jednak gniew był we mnie ogromny że tak zabawiła się moimi uczuciami. Musiałem się z nią zobaczyć...żeby jej wygarnąć wszystko. Jako że nasz kontakt już praktycznie nie istniał ( Ż nie chciała się spotkać ze mną ani odb telefonu) musiałem ją wyśledzić. W końcu udało mi się to ...w jej pracy, na szkolnym korytarzu. Była zaskoczona moim widokiem...Podszedłem do niej i oddając jej prezent, ktory mi podarowała powiedzialem... "masz daj to swojemu obecnemu kochasiowi... wiem o wszystkich Twoich kochankach..."Słysząc te słowa Ż ugieły sie nogi. Wydusiła z siebie tylko jedno chyba najbardziej żałosne zdanie... .." ale jakich kochankach... ja mam męża...". Spojrzałem na nią z pogardą mówiąc "...tak męża...." i odszedłem.Od tego momentu zaczął się lament... momentalnie dostałem 5 smsow po pierwszych 10 minutach od niej. Próbowała się ratować jednocześnie pogrążając się w swoich zeznaniach. Oczywiście stałem się znowu najważniejszy dla niej... jednak ja już nie byłem tak naiwny jak wcześniej.Pytała skąd się dowiedziałem. Powiedziałem jej że jej kochasie lubią się przechwalać.Wyjaśniając swoje zachowanie zaczęła mi pisać że to wszystko przez to że jej brakuje zainteresowania, ciepła w małżeństwie dlatego ona potrzebuje towarzystwa innych mężczyzn. Niestety na pytanie dla mnie kluczowe tj ...skoro ja Ci dawałem ciepło, zainteresowanie... to dlaczego odsunęłaś mnie od siebie ?. Dlaczego momentalnie odwróciłaś się ode mnie ? Na to pytanie Ż jedynymi odpowiedziami były: "nie wiem" "wiedziałam że poznasz to po mnie" "nie chciałam Cie zranić". Na moje pytanie o jej rodzinę i o to jak traktuje swojego męża dostałem odp. "nie można łączyć życia małżeńskiego i pozamałżeńskich relacji".Po tego typu odpowiedziach miałem już pełny obraz sytuacji i wartości pani Ż.
Znienawidziłem ją za to...ale jednocześnie chyba przez wzgląd na jej męża i synka nie zniszczyłem jej małżeństwa.W końcu sam też zrobiłem świństwo jej mężowi uprawiając seks z jego żoną. Zaproponowałem jej żeby udała się do psychologa lub psychiatry i postraszyłem ją, że jeśli jeszcze raz ją gdzieś nakryje, nieważne czy teraz czy za 2 lata to będzie mogła się pożegnać z rodziną i z pewnością narazi się na ostracyzm społeczny który jej zafunduje jeśli dalej będzie postępować w ten sposób. Ż przyznała ( nie wiem czy szczerze...wątpię) że kończy z tym... że dałem jej dużo do myślenia i dziękuje za takiego kopa. Obecnie mam z Ż bardzo słaby kontakt... ona oczywiście udaje teraz przede mną świętą ,przykładną żonę i matkę. Wiem że znajomość Ż z A nie przetrwała... nie wiem jak z innymi. Osobiście uważam że jej już nic nie może pomóc... Nie wiem co mógłbym jeszcze zrobić ...jak się zachować. Ż pokasowała wszystkie konta społecznościowe jakie miała. Nawet to na nk gdzie wraz z mężem i synkiem dumnie i z uśmiechem pokazywała jaka tworzy szczęsliwą rodzinę... Było mi cholernie cieżko..nadal myśle o niej o tym jak może postępować i niszczy to mnie od środka