Dorin92 - to trzeba poważnie NIE ZNAĆ Triera, by się spodziewać "czegoś w stylu Omenu". W ogóle to zabawne, że można się skupić na genitaliach (których w filmie nie było aż tak dużo) i braku podobieństwa do Omenu, a potem z tych dwóch cech wysmażyć ocenę 1 w dziesięciostopniowej skali.
Przypomnij sobie 10 filmów, które lubisz. Są jak Omen? To ich wada? Za mało omenowate? W moim odczuciu żaden reżyser myśląc, jak zrobić DOBRY film, nie zastanawia się, który stary film skopiować, by trafić w OCZEKIWANIA nielicznych widzów z Polski. Z jakiejś głębi przepastnej ludzie biorą te swoje oczekiwania, że nowy film powinien być do czegoś podobny, a potem krytykują reżysera, bo film się nie okazał podobny. Bo nie trafili. Bo dali się zwieść głupim zwiastunom czy debilnym tekstom dystrybutorów (mam wrażenie, że filmy reklamują ludzie, którzy ich nawet nie widzieli, tak się często do tematyki filmu nie zbliżają).
Nie mam oczywiście nic przeciwko temu, by się komuś Antychryst nie podobał, ale odwieczna argumentacja "film był słaby, bo OCZEKIWAŁEM INNEGO" naprzemiennie mnie śmieszy i smuci. To już lepiej słabe filmy oglądać, niż tak gadać.
(A moim nieskromnym zdaniem Antychryst był świetny. I Melancholia niedawna także. Są zbliżone nieco, gdy chodzi o technikę, obrazowanie, nawet miejscami nastrój. Na pewno nie są typowe, ale ja Triera znam na tyle, by się nie spodziewać filmów podobnych do czegośtam. )