Witam!
Ciesze się, że jest takie forum jak to, że jesteście Wy... Osoby które rozumieja, pomagają, wspierają, doradzają a jak trzeba to też na swój sposób skrytykują.
Ciężko było mi się przemóc aby cokolwiek tutaj napisac...
ah, życie.... czy ono cały czas musi iść pod górke?! czy kiedy ma być już dobrze musi coś nowego się wydarzyć?!
i te problemy...wkółko... jak nie rodzinne to finansowe jak nie finansowe to zdrowotne <- o takkk te są najgorsze...
od zawsze byłam osobą wygadaną, zawsze miałam coś do powiedzenia nie raz miałam nie miłe sytuacje przez swój nie wyparzony język...
tylko co z tego? gdzie najgorszym moim problemem jest to że nie potrafie wyrażać swoich uczuć
tzn. bardziej chodzi o to że nie potrafie rozmawiać o tym co leży mi na sercu przez co trzymam wszystko w sobie a to jeszcze bardziej mnie dołuje... zamiast rozmawiać denerwuje się... nie rozmawiam z nikim albo bardziej chce żeby to właśnie nikt obok się do mnie nie odzywał, swoje nerwy wyładowuje na wszystkim wkoło....czepiam się o byle pierdoły...
...bo kubek stoi brudny na szafce a nie w zlewie...
...bo zamiotłam a kot poszedł i rozsypał piach z kuwety...
...bo myjąc okna zostają mi mazy...
...bo cos nie wychodzi mi w sprzątniu...
...bo siedziałam sama w domu...
...bo się nudze...
oj, można by było wymieniać bez końca...
a co za tym idzie? to że siadam i płacze
nie widze żadnych perspektyw...
nie oczekuje zrozumienia, współczucia czy czegokolwiek... poprostu chciałam co nieco wyrzucić z siebie
chociaż pisanie o tym też nie jest proste...
może to ja mam sama problem ze sobą...?!
Pozdrawiam