Co umie Elle88, prezentując to w wątkach działu "ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD to każdy widzi. Początkowo sądziłem, że Elle "to mądra kobieta była" i zamierzałem przejść nad tym do porządku dziennego. Elle jednak stwierdziła, że swoje empatyczne zdolności zawdzięcza nie wyłącznie wiedzy i doświadczeniu życiowemu, ale pracy nad swą sferą duchową, po czym zaczęła pisać następujące rzeczy:
[z wątku "Dziwny związek"
http://www.netkobiety.pl/viewtopic.php?id=76310&p=18
post #658]
to jakaś szczególna plastyczność empatii uruchamiającej właściwe wzorce na podstawie rozproszonych danych, (bo nie ma znaczenia, że nie pisałaś o oszustwie) Ty najbardziej zdecydowanie wskazywałaś, że emocje żony roberta są przy Exie.
Ujmę to tak: Wzorce można porównać do "klamotów", które przechowujemy w podświadomości. Klamoty, jak wiadomo, oprócz zagracania powierzchni, mają też to do siebie, że przesłaniają widok, albo go zafałszowują.
Paradoks polega na tym, że o ile ludzie w materii fizycznej z wielką werwą i przekonaniem pozbywają się ze swoich domów, garażów i strychów całego niepotrzebnego i utrudniającego egzystencję balastu, o tyle swoje życie na wyższych niż fizyczne poziomach, a które rozgrywa się tam równolegle, traktują 'po macoszemu', z lekką nutką zażenowania, gdy ktoś wspomni coś o istnieniu czegoś więcej poza osobowością obleczoną w ciałoTymczasem poza osobowością, człowiek ma jeszcze Duszę, podświadomość, ego i Ducha, ale to tylko tytułem zarysowania tematu.
Ale teraz, co powoduje, że jedni potrafią otworzyć na informacje płynące od Intuicji czy też Wyższych Jaźni i 'znają odpowiedzi', a inni pomimo gromadzenia wielu podobnych doświadczeń z trudem, albo wcale do tych odpowiedzi nie dochodzą, albo 3-cia możliwość- dochodzą, ale nie chcą ich przyjąć jako prawdziwe
Ano jest to brak umiejętności nawiązania połączenia ze swoją najbardziej dynamiczną częścią - czyli sfera duchową. W dużej mierze zaniedbaliśmy ten aspekt do tego stopnia, że większość ludzi naprawdę wierzy, że wszystko co nam się przytrafia jest dziełem przypadku lub - druga strona medalu wynikająca z tego samego modelu myślowego - determiznizm. W coś trzeba wierzyć. Szkoda tylko, że Człowiek przestał wierzyć w moce i 'narzędzia' jakie ma dosłownie pod nosem - subtelne materie, na kontakt z którymi wystarczy się otworzyć.
A kiedy ten kontakt z jakichś względów jest zablokowany, wtedy nie dziwota, że spotykając innych ludzi człowiek przyjmuje tylko 2 skrajne postawy: albo skrajna otwartość i bezmyślne wystawienie się na zranienia, albo - w opcji kiedy już się nalało do d.. - przejście do totalnej defensywy/najeżenie i wydzielanie jakichkolwiek emocji kroplomierzem, oglądając je uprzednio z każdej możliwej strony. W tym czasie druga osoba (najczęściej ponosząca niezasłużone konsekwencje za poprzednika) usycha z tęsknoty za jakąkolwiek oznaką uczucia.
Czyli brak poczucia, że ma się nad przyjmowaniem osób o właściwych intencjach blisko siebie jakikolwiek wpływ.Tymczasem ten wpływ mamy i to naprawdę duży, o ile potrafimy te intencje (także sami względem siebie) odczytać.
A nie da się tego robić odrzucając ponad 3/4 tego, z czego składamy się jako Człowiek - subtelnych materii na wyższych niż ziemski wymiarach.A wracając..W tym przypadku, tj. w przypadku autora, mój pogląd był wynikiem nie tyle już osobistych doświadczeń (co na pewno pomaga, jeśli zachowania są b. podobne), co spojrzenia na sprawę niejako 'z lotu ptaka', co umożliwia perspektywa nie zniekształcona skrajnymi emocjami + Intuicja co do prawdziwych potrzeb, zamiarów tej kobity, a te z łatwością można 'zczytać' nawet na odległość, jako że energia nie zna odległości, ale to jeszcze inny wątek
Zacząłem dopytywać:
Elle , skąd bierzesz ten "dżedaj"? Jakby buddyzm łamany przez psychoanalizę. Da się to gdzieś wygooglać, czy to jakiś autorski produkt? Nie wiem czy dobrze wyczuwam, ale może odczytuję ślad praktyk medytacyjnych.
Jak zwał tak zwał, jak już wspominałem, można "teoretyzować" na temat tego co psychiczne dość dowolnie.Powiedzmy, że to efekt kilku lat poszukiwań, połączonych z większym 'wglądem w siebie', który z czasem pozwolił na wyrobienie łączności z wyższymi ciałami subtelnymi. W takiej łączności z wyższymi jaźniami jesteśmy cały czas, sek w tym, że mało kto potrafi odpowiednio 'odbiornik' ustawić by była ona dwukierunkowa i bez większych zakłóceń. By tak się stało konieczne jest by 'wysubtelnieć' (zwiększyć ilość ciał subtelnych albo potrafić aktywować na maksa te, które są, nawet jeśli jest ich stosunkowo niewiele na początku).
Dla Ciebie to teoria dla mnie to nie wiara, ani przypuszczenie, ja to wiem. Wiem, tak jak się coś przeżyje/poczuje i potem się to już 'wie'.
Wytłumaczenia na zasadzie niezbitych dowodów z pokazem slajdów ode mnie nie dostaniesz , ale jeśli nie czujesz tego, o czym mówię to też żaden problem, bo każdy otwiera się na te sprawy w swoim tempie, a nawet jeśli tego w ogóle nie czuje to tez jest ok.
To o czym piszesz a propos neuronów jest z naukowego punktu widzenia spójne, jedyny 'mankament' jak dla mnie, to że opiera się znów jedynie o materię, czyli postrzega człowieka i jego motywacje 1 max 2- wymiarowo
Dla mnie to mało, ale przecież każdy widzi to po swojemu.
Ok, zatem to ewidentnie nie wiedza, ale jakiś rodzaj doświadczenia. Więc wrzuciłem posta w którym - na płaszczyźnie że tak powiem "neuroscience" potwierdzam, że człowiek ma "jakiś" odbiornik wrażeń, które subiektywnie odbiera jako psychiczny kontakt z czymś więcej. I że zapewne ma go NIE BEZ powodu.
Odpowiedź:
Co więcej 90% tego co piszę jest próbą poszukania jakieś neurobiologicznej płaszczyzny z tym co pisałaś.
Ja nie wątpię, że ta płaszczyzna jest, tyle że wg mnie źródło zmian w mózgu wychodzi nie z chemii, a z 'pola'.
Przykład: Poznajesz kobietę i ona oddziałuje na Twoje ...pole (nie, nie TO - całościowo oddziaływuje.
Zauraczasz się i... zaczyna się cały "bajzel" w mózgu. Rozumiesz co chcę powiedzieć? Ta kolejność.Podobnie rzecz ma się w większych sprawach i w każdej pomniejszej - to dwukierunkowa ulica: emocje oddziaływują na mózg, a np. chemia z tabletek działa najpierw na mózg a później dopiero na emocje.
Analogicznie jest ze sfera duchową, tyle że tu mamy kilka płaszczyzn: począwszy od tej najbliższej -fizycznej, przez coraz wyższe -eteryczną (prana, zdrowie), astralna (połączenia energetyczne, energie subtelne), mentalną (myślenie), przyczynowa (wnioski), buddialną (wartości) , atmaniczną (idee), poziom wolnej woli, itd.
I teraz, czym to działanie/wnioski wychodzą z niższych poziomów, tym bardziej ograniczają nas nasze własne emocje - nasza perspektywa jest przez nie przyblokowana, co nie oznacza, że tam dalej nic nie ma, ot, po prostu nie mamy do tego głębszego wglądu.
Z punktu widzenia neurobiologicznego, mózg zalewa fala impulsów (emocji) i zaczyna się etap projekcji, która ma to do siebie, że nie ma nic wspólnego z 'trzeźwym', świadomym postrzeganiem tego co jest.
I dlatego, im więcej ciał subtelnych posiadasz na poszczeg. poziomach, tym szybciej i więcej dostrzegasz informacji i niuansów, niedostępnych z punktu widzenia opartym tylko o emocje czy dajmy na to proste wnioskowanie oparte o liniowe postrzeganie natury czasu - tj. czas jako przeszłość -teraźniejszość -przyszłość.
Po kolei można by się w ten sposób odnosić do innych kwestii.
/.../
Zapraszam wcześniej zapisanych i wszystkich innych zainteresowanych, do wątku, w którym, chciałbym, jako osoba myśląca zupełnie innymi kategoriami dowiedzieć się co właściwie Elle "rozumie" przez to co pisze (cudzysłów bo rozumiem że tego się nie rozumie tylko się "wie"). Bardzo proszę aby nie utrudniać eksploracyjno-poznawczego charakteru watku wykazując "wyższość" swoich rozwiązań religijnych, naukowych, zdroworozsądkowych.
Proszę zainteresowanych o pytania, Elle88 o odpowiedzi w miarę chęci i ilości wolnego czasu. Nie śpieszymy się.