Witam wszystkich, trafiłem tu ponieważ szukałem w internecie odpowiedzi na pytania a mianowicie mnie również zostawiła, nie poprostu odeszła kobieta która jak się narazie wydaje była kobietą mojego zycia. Jak się okazuje 9/10 dziewczyn odchodzi do innego, oczywiście to suche statystyki i nie generalizuje, taka o ciekawostka. Byliśmy razem 2 lata, niby nie długo a jednak już pojawiły się plany. Całkiem poważne i konkretne, jak każdą decyzje czy plany należy określić nie kiedyś a dokładnie w czasie, tak też było z nami. Wiedzieliśmy jak to z nami będzie. Nie napisze że było między nami idealnie, bo nie było, jak w życiu, czasami z górki a czasami pod górke, bez zbędnych filozofii. Darzyliśmy się zaufaniem i mogliśmy na sobie polegać. Zależało mi na niej bardzo, mogłem przez godziny tonąć w jej oczach czy obserwować jak śpi. Wyjechałem na ważne spotkanie i wtedy dowiedziałem się że jest ktoś jeszcze. Po powrocie była jedna rozmowa , że to koniec, powiedziałem wporządku i życzyłem wszystkiego najlepszego, po czym zmieniłem zamki w drzwiach, zmieniłem numer telefonu, potrzebowałem zniknąć by przemyśleć i się uspokoić, nie chciałem by emocje kierowały moimi poczynaniami. Narazie powoli się odbudowuje, zmieniłem się i nie planuje związku w najbliższym czasie. A ona? pewnie jest szczęśliwa, nie wiem , mam swoje życie którym muszę się zająć. Szkoda że mnie zostawiła, nie porozmawiała, ale skoro odeszła to znaczy że to nie ta na którą czekam. W środku ciężko tak jak ciężko wrócić do pustego domu ale nie mam zamiaru żalić się nikomu w moim środowisku bo oni mają swoje problemy a po każdym upadku należy wyciągnąć wnioski i iść dalej,
Troche czytałem tu wątków/ tematów i przyznam że mimo iż każdy może przeżywać wszystko na swój własny sposób to uważam że ludzie są strasznie słabi psychicznie. Życie bierze się takie jakie jest i samemu trzeba zadbać o to żeby było jak najlepsze a nie obarczać kogoś tym żeby dawał nam szczęście, to nie cyrk i nie kupuje się biletu za rozrywke.