Cześć. 18 i 18. Tematy podobne jak ten powielane byly sporo razy - ale chciałbym przedstawić swój indywidualnie. Jesteśmy w związku 7 miesięcy. Wszystko układa się świetnie poza zerowym zainteresowaniem stefą seksualną u niej. Nie widziałem jej nigdy nago. Nie rozmawia nigdy ze mną na żadne tematy seksualne, ani nic co z tym związane. Co najwyżej kończy się na dwuznacznych, często jasno sugerujących moje chęci/oczekiwania żartach. Pośmieje się z nich, czasem też jakiś powie i na tym koniec. Podjąłem próbę fizycznego kontaktu, ale ewidentnie okazywała że nie chce więc odpuściłem. Wiem że przed koleżankami nie ma wstydu, pokazuje się im nago. Kocham ją, ona mnie też. Bardzo opowiada o tym jak mnie kocha, jaki jestem super…. itp. Więc myślę że to nie we mnie leży problem. Nie oczekuję zbyt wiele, ale co mogę zrobić aby cokolwiek się zmieniło?
Proponuję porozmawiaj z nią i zadaj jej to pytanie. Nie ośmieszaj jej od zakonnic, bo to antagonizuje. Omówcie temat, spróbuj się dowiedzieć jakie są powody. Problem pojawia się, jeśli dziewczyna będzie kluczyć albo będzie nieszczera.
Pytanie też czy się w ogóle całujecie, przytulacie i macacie, czy totalnie jest zero bliskości fizycznej. Zwykle jedno prowadzi do drugiego.
Prawdopodobnie okaże się, że jej nie pociągasz. Ujemna chemia. To chyba najprostszy powód jaki się nasuwa. A jeśli tak, wypadałoby wiedzieć, dlaczego jesteście razem.
3 2025-05-06 08:48:22 Ostatnio edytowany przez Julia life in UK (2025-05-06 08:48:41)
Tak jest to material na zakonnice w 1000000000% chwała Bogu,a teraz przestan trollowac
4 2025-05-06 09:01:19 Ostatnio edytowany przez Legat (2025-05-06 09:01:48)
Prawdopodobnie okaże się, że jej nie pociągasz. Ujemna chemia. To chyba najprostszy powód jaki się nasuwa. A jeśli tak, wypadałoby wiedzieć, dlaczego jesteście razem.
To akuratnie jest wyjaśnione, bo on ją kocha i wydaje mu się, że ona też.
Cześć. 18 i 18. Tematy podobne jak ten powielane byly sporo razy - ale chciałbym przedstawić swój indywidualnie. Jesteśmy w związku 7 miesięcy. Wszystko układa się świetnie poza zerowym zainteresowaniem stefą seksualną u niej. Nie widziałem jej nigdy nago. Nie rozmawia nigdy ze mną na żadne tematy seksualne, ani nic co z tym związane. Co najwyżej kończy się na dwuznacznych, często jasno sugerujących moje chęci/oczekiwania żartach. Pośmieje się z nich, czasem też jakiś powie i na tym koniec. Podjąłem próbę fizycznego kontaktu, ale ewidentnie okazywała że nie chce więc odpuściłem. Wiem że przed koleżankami nie ma wstydu, pokazuje się im nago. Kocham ją, ona mnie też. Bardzo opowiada o tym jak mnie kocha, jaki jestem super…. itp. Więc myślę że to nie we mnie leży problem. Nie oczekuję zbyt wiele, ale co mogę zrobić aby cokolwiek się zmieniło?
Nie każda dziewczyna w tym wieku myśli o seksie, więc nie powinieneś się dziwić, do tego widać jest wstydliwa jeśli chodzi o tę sferę, bo powinna z tobą porozmawiać szczerze jak ona to widzi.
Jedynie możesz rozmawiać, pytać jak ona widzi waszą bliskość w przyszłości, bo może się okazać, że dopiero po ślubie. Bo tu i teraz na pewno nie jest gotowa, ale powinieneś wiedzieć na czym stoisz.
6 2025-05-06 09:39:27 Ostatnio edytowany przez Animus (2025-05-06 09:48:56)
Cześć. 18 i 18. Tematy podobne jak ten powielane byly sporo razy - ale chciałbym przedstawić swój indywidualnie. Jesteśmy w związku 7 miesięcy.
Przede wszystkim: liczby. Czy "18 i 18" to są lata życia? Potem te "7 miesięcy"? I do tego "w związku"? Może najpierw o miesiączkach siedmiu. Rozmawiałeś w tym czasie z nią o jej domu? O historii rodziny? O rodzicach? O zasadach w jakich Ją wychowano? O uczuciach religijnych? O praktykach religijnych? A do tego to :W związku" bez związku. Bo co to znaczy: jesteście po ślubie? A może po słowie? Zadeklarowałeś Jej, że zostaniesz z Nią do końca życia? To o jakim "związku" piszesz.
Właśnie dlatego jestem sceptyczny do pojęcia "związku", co wielokrotnie akcentowałem na tym forum, bo jest to pojęcie bardzo nieprecyzyjne. Jak mi leją wodę, to ja wiem, że to związek chemiczny dwóch atomów wodoru z jednym atomem tlenu (czyli klasyczny trójkąt związkowy), ale jak mi tu piszą o jakiś "związkach" to ja nie wiem, czy chodzi im o adrenalinę, testosteron, serotoninę, oksytocynę, czy tylko o kortyzol, bo to są związki... chemiczne, które biorą udział w tworzeniu relacji interpersonalnych.
Wszystko układa się świetnie poza zerowym zainteresowaniem stefą seksualną u niej.
Skoro "Wszystko układa się świetnie" to co Ty jeszcze szukasz dziury w całym "poza zerowym zainteresowaniem stefą seksualną u niej". Zostaw w spokoju tę stefą {Gdyby ktoś tu mi chciał postawić zarzut, że się "czepiam" literówek, to niech sobie najpierw przeczyta u Freuda o przejęzyczeniach. Zainteresowanym podam tytuł.}
. Nie widziałem jej nigdy nago. Nie rozmawia nigdy ze mną na żadne tematy seksualne, ani nic co z tym związane. Co najwyżej kończy się na dwuznacznych, często jasno sugerujących moje chęci/oczekiwania żartach. Pośmieje się z nich, czasem też jakiś powie i na tym koniec. Podjąłem próbę fizycznego kontaktu, ale ewidentnie okazywała że nie chce więc odpuściłem.
A ona Ciebie widziała nago? Nie? No to jesteście w sytuacji symetrycznej. Uwodzenie jest sztuką. Masz zapewne do czynienia z dziewczyną, która jest dziewicą, a do tego cnotliwą i niewinną. Zamiast to docenić - deprecjonujesz stawiając pytanie w tytule wątku, czy to materiał na zakonnicę. Skup się na tym pierwszym zdaniu w tytule" "Zero inicjacji seksualnej." Nie będę się znęcał i nie dokonam tu rozbioru znaczeniowego tego zdania, żebyś się nie poczuł urażony.
.Podjąłem próbę fizycznego kontaktu, ale ewidentnie okazywała że nie chce więc odpuściłem. Wiem że przed koleżankami nie ma wstydu, pokazuje się im nago.
Trochę enigmatycznie to opisałeś. Powyżej masz w poście KSandryK postawione konkretne pytania:
Pytanie też czy się w ogóle całujecie, przytulacie i macacie, czy totalnie jest zero bliskości fizycznej. Zwykle jedno prowadzi do drugiego..
Dotyk i pocałunki to dla Ciebie "zero". Jeśli tak, to - przepraszam - jesteś "zero".
I tu warto postawić jeszcze jedno pytanie: jakie są Twoje doświadczenia sprzed tego "w związku"? Z iloma dziewczynami już byłeś nago w łóżku?
Bo może tu mamy do czynienia z nieproporcjonalnością doświadczeń, co prowadzi do nierównowagi oczekiwań.
Przed koleżankami może nie czuć wstydu z dwóch powodów: oswaja się ze swoją nagością i prowadzi "badania porównawcze".
. Kocham ją, ona mnie też. Bardzo opowiada o tym jak mnie kocha, jaki jestem super…. itp. ?
"K o c h a n i e" to się stwierdza po 25 latach "w związku". Po 7. miesiącach to jest zaledwie deklaracja, gotowość i nadinterpretacja, a nie "kochanie"..
Jeśli dobrze o Tobie mówi, to co Ty chcesz więcej
. zrobić aby cokolwiek się zmieniło?
?
Chcesz cos zmienić na gorsze, tworząc problemy?
. Więc myślę że to nie we mnie leży problem.
W Tobie leży problem, bo go tam położyłeś. Zanim go położyłeś to najpierw go stworzyłeś. Tylko my sami tworzymy sobie problemy, jak je stworzymy, to często chcemy się nimi podzielić wspaniałomyślnie i zaczynamy swoje własne problemy przenosić na innych.
. Nie oczekuję zbyt wiele, ale co mogę zrobić aby cokolwiek się zmieniło?
"Zbyt wiele" jak dla kogo? Jak dla Ciebie? Ale może to w tej chwili jest zbyt wiele jak dla Niej? I co z tym zrobić, gdy taki jesteś skupiony na sobie, jak klasyczny Dorastający Samiec?
Polecam Ci lekturę najbardziej erotycznej części Biblii "Pieśni nad pieśniami", ze szczególnym zwróceniem uwagi na wers:
"Nie budźcie mej ukochanej, póki nie zechce sama."
A jak nie polubisz tego tekstu, to poczytaj "Kamasutrę" ze szczególnym uwzględnieniem części pierwszej "Traktat o zacności", dopiero potem przejdź do części drugiej "Traktatu o miłowaniu".
Na tym świecie jest wystarczająco wielu partaczy, którzy chrzanią inicjację seksualną i motywują Kobiety do wstąpienia do zakonu, zamiast korzystać z błogosławieństwa z pierwszych rozdziałów "Księgi Rodzaju" (prawda? Julio).
Zacząłeś swój wątek od słowa "Cześć". Nie wiem, czy wiesz,skąd się wzięło takie powitanie? Zachowaj CZEŚĆ swojej Ukochanej, tak jak Ona wyraża CZEŚĆ do Ciebie, gdy opowiada o Tobie.
Dbaj o Jej CZEŚĆ.
Cześć.
terminator617 napisał/a:Cześć. 18 i 18. Tematy podobne jak ten powielane byly sporo razy - ale chciałbym przedstawić swój indywidualnie. Jesteśmy w związku 7 miesięcy.
Przede wszystkim: liczby. Czy "18 i 18" to są lata życia? Potem te "7 miesięcy"? I do tego "w związku"? Może najpierw o miesiączkach siedmiu. Rozmawiałeś w tym czasie z nią o jej domu? O historii rodziny? O rodzicach? O zasadach w jakich Ją wychowano? O uczuciach religijnych? O praktykach religijnych? A do tego to :W związku" bez związku. Bo co to znaczy: jesteście po ślubie? A może po słowie? Zadeklarowałeś Jej, że zostaniesz z Nią do końca życia? To o jakim "związku" piszesz.
Właśnie dlatego jestem sceptyczny do pojęcia "związku", co wielokrotnie akcentowałem na tym forum, bo jest to pojęcie bardzo nieprecyzyjne. Jak mi leją wodę, to ja wiem, że to związek chemiczny dwóch atomów wodoru z jednym atomem tlenu (czyli klasyczny trójkąt związkowy), ale jak mi tu piszą o jakiś "związkach" to ja nie wiem, czy chodzi im o adrenalinę, testosteron, serotoninę, oksytocynę, czy tylko o kortyzol, bo to są związki... chemiczne, które biorą udział w tworzeniu relacji interpersonalnych.
terminator617 napisał/a:Wszystko układa się świetnie poza zerowym zainteresowaniem stefą seksualną u niej.
Skoro "Wszystko układa się świetnie" to co Ty jeszcze szukasz dziury w całym "poza zerowym zainteresowaniem stefą seksualną u niej". Zostaw w spokoju tę stefą {Gdyby ktoś tu mi chciał postawić zarzut, że się "czepiam" literówek, to niech sobie najpierw przeczyta u Freuda o przejęzyczeniach. Zainteresowanym podam tytuł.}
terminator617 napisał/a:. Nie widziałem jej nigdy nago. Nie rozmawia nigdy ze mną na żadne tematy seksualne, ani nic co z tym związane. Co najwyżej kończy się na dwuznacznych, często jasno sugerujących moje chęci/oczekiwania żartach. Pośmieje się z nich, czasem też jakiś powie i na tym koniec. Podjąłem próbę fizycznego kontaktu, ale ewidentnie okazywała że nie chce więc odpuściłem.
A ona Ciebie widziała nago? Nie? No to jesteście w sytuacji symetrycznej. Uwodzenie jest sztuką. Masz zapewne do czynienia z dziewczyną, która jest dziewicą, a do tego cnotliwą i niewinną. Zamiast to docenić - deprecjonujesz stawiając pytanie w tytule wątku, czy to materiał na zakonnicę. Skup się na tym pierwszym zdaniu w tytule" "Zero inicjacji seksualnej." Nie będę się znęcał i nie dokonam tu rozbioru znaczeniowego tego zdania, żebyś się nie poczuł urażony.
terminator617 napisał/a:.Podjąłem próbę fizycznego kontaktu, ale ewidentnie okazywała że nie chce więc odpuściłem. Wiem że przed koleżankami nie ma wstydu, pokazuje się im nago.
Trochę enigmatycznie to opisałeś. Powyżej masz w poście KSandryK postawione konkretne pytania:
KSandraK napisał/a:Pytanie też czy się w ogóle całujecie, przytulacie i macacie, czy totalnie jest zero bliskości fizycznej. Zwykle jedno prowadzi do drugiego..
Dotyk i pocałunki to dla Ciebie "zero". Jeśli tak, to - przepraszam - jesteś "zero".
I tu warto postawić jeszcze jedno pytanie: jakie są Twoje doświadczenia sprzed tego "w związku"? Z iloma dziewczynami już byłeś nago w łóżku?
Bo może tu mamy do czynienia z nieproporcjonalnością doświadczeń, co prowadzi do nierównowagi oczekiwań.Przed koleżankami może nie czuć wstydu z dwóch powodów: oswaja się ze swoją nagością i prowadzi "badania porównawcze".
terminator617 napisał/a:. Kocham ją, ona mnie też. Bardzo opowiada o tym jak mnie kocha, jaki jestem super…. itp. ?
Kochanie to się stwierdza po 25 latach "w związku". Po 7. miesiącach to jest zaledwie deklaracja, gotowość i nadinterpretacja.
Jeśli dobrze o Tobie mówi, to co Ty chcesz
terminator617 napisał/a:. zrobić aby cokolwiek się zmieniło?
Chcesz cos zmienić na gorsze, tworząc problemy?
terminator617 napisał/a:. Więc myślę że to nie we mnie leży problem.
W Tobie leży problem, bo go tam położyłeś. Zanim go położyłeś to najpierw go stworzyłeś. Tylko my sami tworzymy sobie problemy, jak je stworzymy, to często chcemy się nimi podzielić wspaniałomyślnie i zaczynamy swoje własne problemy przenosić na innych.
terminator617 napisał/a:. Nie oczekuję zbyt wiele, ale co mogę zrobić aby cokolwiek się zmieniło?
"Zbyt wiele" jak dla kogo? Jak dla Ciebie? Ale może to w tej chwili jest zbyt wiele jak dla Niej? I co z tym zrobić, jak taki jesteś skupiony na sobie, jak klasyczny Dorastający Samiec?
Polecam Ci lekturę najbardziej erotycznej części Biblii "Pieśni nad pieśniami", ze szczególnym zwróceniem uwagi na wers:
"Nie budźcie mej ukochanej, póki nie zechce sama."
A jak nie polubisz tego tekstu, to poczytaj "Kamasutrę" ze szczególnym uwzględnieniem części pierwszej "Traktat o zacności", dopiero potem przejdź do części drugiej "Traktatu o miłowaniu".
Na tym świecie jest wystarczająco wielu partaczy, którzy chrzanią inicjację seksualną i motywują Kobiety do wstąpienia do zakonu, zamiast korzystać z błogosławieństwa z pierwszych rozdziałów "Księgi Rodzaju" (prawda? Julio).
Zacząłeś swój wątek od słowa "Cześć". Nie wiem, czy wiesz,skąd się wzięło takie powitanie? Zachowaj CZEŚĆ swojej Ukochanej, tak jak Ona wyraża CZEŚĆ Twoją, gdy opowiada o Tobie. Dbaj o Jej CZEŚĆ. Cześć.
Jakiego niby blogoslawienstwa? Pieknego swiata?
Animus napisał/a:terminator617 napisał/a:Cześć. 18 i 18. Tematy podobne jak ten powielane byly sporo razy - ale chciałbym przedstawić swój indywidualnie. Jesteśmy w związku 7 miesięcy.
Przede wszystkim: liczby. Czy "18 i 18" to są lata życia? Potem te "7 miesięcy"? I do tego "w związku"? Może najpierw o miesiączkach siedmiu. Rozmawiałeś w tym czasie z nią o jej domu? O historii rodziny? O rodzicach? O zasadach w jakich Ją wychowano? O uczuciach religijnych? O praktykach religijnych? A do tego to :W związku" bez związku. Bo co to znaczy: jesteście po ślubie? A może po słowie? Zadeklarowałeś Jej, że zostaniesz z Nią do końca życia? To o jakim "związku" piszesz.
Właśnie dlatego jestem sceptyczny do pojęcia "związku", co wielokrotnie akcentowałem na tym forum, bo jest to pojęcie bardzo nieprecyzyjne. Jak mi leją wodę, to ja wiem, że to związek chemiczny dwóch atomów wodoru z jednym atomem tlenu (czyli klasyczny trójkąt związkowy), ale jak mi tu piszą o jakiś "związkach" to ja nie wiem, czy chodzi im o adrenalinę, testosteron, serotoninę, oksytocynę, czy tylko o kortyzol, bo to są związki... chemiczne, które biorą udział w tworzeniu relacji interpersonalnych.
terminator617 napisał/a:Wszystko układa się świetnie poza zerowym zainteresowaniem stefą seksualną u niej.
Skoro "Wszystko układa się świetnie" to co Ty jeszcze szukasz dziury w całym "poza zerowym zainteresowaniem stefą seksualną u niej". Zostaw w spokoju tę stefą {Gdyby ktoś tu mi chciał postawić zarzut, że się "czepiam" literówek, to niech sobie najpierw przeczyta u Freuda o przejęzyczeniach. Zainteresowanym podam tytuł.}
terminator617 napisał/a:. Nie widziałem jej nigdy nago. Nie rozmawia nigdy ze mną na żadne tematy seksualne, ani nic co z tym związane. Co najwyżej kończy się na dwuznacznych, często jasno sugerujących moje chęci/oczekiwania żartach. Pośmieje się z nich, czasem też jakiś powie i na tym koniec. Podjąłem próbę fizycznego kontaktu, ale ewidentnie okazywała że nie chce więc odpuściłem.
A ona Ciebie widziała nago? Nie? No to jesteście w sytuacji symetrycznej. Uwodzenie jest sztuką. Masz zapewne do czynienia z dziewczyną, która jest dziewicą, a do tego cnotliwą i niewinną. Zamiast to docenić - deprecjonujesz stawiając pytanie w tytule wątku, czy to materiał na zakonnicę. Skup się na tym pierwszym zdaniu w tytule" "Zero inicjacji seksualnej." Nie będę się znęcał i nie dokonam tu rozbioru znaczeniowego tego zdania, żebyś się nie poczuł urażony.
terminator617 napisał/a:.Podjąłem próbę fizycznego kontaktu, ale ewidentnie okazywała że nie chce więc odpuściłem. Wiem że przed koleżankami nie ma wstydu, pokazuje się im nago.
Trochę enigmatycznie to opisałeś. Powyżej masz w poście KSandryK postawione konkretne pytania:
KSandraK napisał/a:Pytanie też czy się w ogóle całujecie, przytulacie i macacie, czy totalnie jest zero bliskości fizycznej. Zwykle jedno prowadzi do drugiego..
Dotyk i pocałunki to dla Ciebie "zero". Jeśli tak, to - przepraszam - jesteś "zero".
I tu warto postawić jeszcze jedno pytanie: jakie są Twoje doświadczenia sprzed tego "w związku"? Z iloma dziewczynami już byłeś nago w łóżku?
Bo może tu mamy do czynienia z nieproporcjonalnością doświadczeń, co prowadzi do nierównowagi oczekiwań.Przed koleżankami może nie czuć wstydu z dwóch powodów: oswaja się ze swoją nagością i prowadzi "badania porównawcze".
terminator617 napisał/a:. Kocham ją, ona mnie też. Bardzo opowiada o tym jak mnie kocha, jaki jestem super…. itp. ?
Kochanie to się stwierdza po 25 latach "w związku". Po 7. miesiącach to jest zaledwie deklaracja, gotowość i nadinterpretacja.
Jeśli dobrze o Tobie mówi, to co Ty chcesz
terminator617 napisał/a:. zrobić aby cokolwiek się zmieniło?
Chcesz cos zmienić na gorsze, tworząc problemy?
terminator617 napisał/a:. Więc myślę że to nie we mnie leży problem.
W Tobie leży problem, bo go tam położyłeś. Zanim go położyłeś to najpierw go stworzyłeś. Tylko my sami tworzymy sobie problemy, jak je stworzymy, to często chcemy się nimi podzielić wspaniałomyślnie i zaczynamy swoje własne problemy przenosić na innych.
terminator617 napisał/a:. Nie oczekuję zbyt wiele, ale co mogę zrobić aby cokolwiek się zmieniło?
"Zbyt wiele" jak dla kogo? Jak dla Ciebie? Ale może to w tej chwili jest zbyt wiele jak dla Niej? I co z tym zrobić, jak taki jesteś skupiony na sobie, jak klasyczny Dorastający Samiec?
Polecam Ci lekturę najbardziej erotycznej części Biblii "Pieśni nad pieśniami", ze szczególnym zwróceniem uwagi na wers:
"Nie budźcie mej ukochanej, póki nie zechce sama."
A jak nie polubisz tego tekstu, to poczytaj "Kamasutrę" ze szczególnym uwzględnieniem części pierwszej "Traktat o zacności", dopiero potem przejdź do części drugiej "Traktatu o miłowaniu".
Na tym świecie jest wystarczająco wielu partaczy, którzy chrzanią inicjację seksualną i motywują Kobiety do wstąpienia do zakonu, zamiast korzystać z błogosławieństwa z pierwszych rozdziałów "Księgi Rodzaju" (prawda? Julio).
Zacząłeś swój wątek od słowa "Cześć". Nie wiem, czy wiesz,skąd się wzięło takie powitanie? Zachowaj CZEŚĆ swojej Ukochanej, tak jak Ona wyraża CZEŚĆ Twoją, gdy opowiada o Tobie. Dbaj o Jej CZEŚĆ. Cześć.
Jakiego niby blogoslawienstwa? Pieknego swiata?
Ale o co chodzi?
9 2025-05-06 09:51:04 Ostatnio edytowany przez Animus (2025-05-06 09:53:38)
Jakiego niby blogoslawienstwa? Pieknego swiata?
"Bądźcie płodni i rozmnażajcie się".
U św. Pawła w listach znajdziesz sugestię, że do zbawienia Kobiety potrzebna jest liczba mnoga dzieci (co najmniej dwoje), więc może dlatego czujesz taką potrzebę zbawienia.
Ale o co chodzi?
O Palec Boży chodzi, ten z Kaplicy Sykstyńskiej.
Julia life in UK napisał/a:Jakiego niby blogoslawienstwa? Pieknego swiata?
"Bądźcie płodni i rozmnażajcie się".
U św. Pawła w listach znajdziesz sugestię, że do zbawienia Kobiety potrzebna jest liczba mnoga dzieci (co najmniej dwoje), więc może dlatego czujesz taką potrzebę zbawienia.
Ty serio nie rozumiesz Biblii. W takim razie co z kobietami, ktore sa bezplodne? Albo urodzily jedno dziecko i zmarly se po porodzie? One juz zbawienia nie dostapia?
.
Dzięki za rozbudowaną odpowiedź, ale muszę przyznać, że w wielu miejscach zupełnie się z Tobą nie zgadzam. I nie chodzi mi o to, żeby się z kimś kłócić w internecie – po prostu odnoszę wrażenie, że Twój komentarz zupełnie mija się z tym, o co pytałem. Piszesz o chemii, religii, "czci", metaforach biblijnych i cytatach z Pieśni nad Pieśniami, jakbyśmy rozmawiali o jakimś średniowiecznym traktacie, a nie o realnej relacji dwóch młodych ludzi w 2025 roku.
Jestem ateistą. Ona też. Nie potrzebuję cytatów z Biblii, żeby zrozumieć, czym jest szacunek, uczucie czy granice drugiego człowieka. Twoje porównania do związków chemicznych i religijne uniesienia może brzmią poetycko, ale kompletnie nie odnoszą się do mojego pytania. Ja nie szukam duchowego przewodnika, tylko próbuję zrozumieć, co się dzieje w moim związku i czy w ogóle mamy na dłuższą metę wspólne potrzeby.
Zrobiłem, co mogłem – szanuję granice, nie naciskam, nie przekraczam żadnych linii. Po prostu zauważyłem, że nie ma między nami żadnej rozmowy o bliskości, że ona nie wykazuje żadnego zainteresowania tematem, który dla mnie w relacji ma znaczenie. To nie jest czepianie się ani "dorastający samiec" – to normalna potrzeba bliskości i kontaktu fizycznego. Dla mnie to część relacji, nie jedyny jej fundament, ale ważny element. I to, że ją kocham, nie oznacza, że muszę przestać istnieć jako osoba z własnymi potrzebami.
Twierdzisz, że to mój problem, bo go „tam położyłem”. Nie – to jest nasz problem, który wychodzi z różnicy podejść, a nie z mojej jednostronnej niedojrzałości. Nie próbuję niczego forsować, nie robię awantur, ale chyba normalne, że po siedmiu miesiącach chciałbym wiedzieć, w jakim kierunku zmierza ta relacja i czy nasze potrzeby w ogóle się kiedyś spotkają. I naprawdę nie uważam, że to oczekiwanie czegokolwiek "zmienia coś na gorsze", jak napisałeś.
12 2025-05-06 12:52:05 Ostatnio edytowany przez Animus (2025-05-06 12:54:28)
Dzięki za rozbudowaną odpowiedź, ale muszę przyznać, że w wielu miejscach zupełnie się z Tobą nie zgadzam. I nie chodzi mi o to, żeby się z kimś kłócić w internecie – po prostu odnoszę wrażenie, że Twój komentarz zupełnie mija się z tym, o co pytałem. Piszesz o chemii, religii, "czci", metaforach biblijnych i cytatach z Pieśni nad Pieśniami, jakbyśmy rozmawiali o jakimś średniowiecznym traktacie, a nie o realnej relacji dwóch młodych ludzi w 2025 roku..
Bardzo się cieszę, że się ze mną nie zgadzasz w wielu miejscach. Być może mijam się z tym, co napisałeś. Sprawdźmy to. Nie na zasadzie kłótni, ale racjonalnej wymiany zdań.
Otóż, podział na roczniki i okresy to jest umowność. Myślisz, że ludzie aż tak bardzo się różnią dziś i kiedyś? Chciałem Ci zwrócić uwagę na uniwersalne zasady. Możesz je zignorować. Poleciłem Ci teksty starsze niż średniowieczne. Ateizm inaczej wyglądał w Grecji, a inaczej w XIX wieku n. e., ten współczesny, nazywany "nowym ateizmem" (pochodzący od Dawkinsa i Dennetta) ma więcej wspólnego z religią niż Ci się wydaje.
Dlatego bardzo lubię rozmawiać z ateistami, ich wiara w nieistnienie Boga jest mocniejsza od tych, co wierzą w istnienie Boga. Nawet jeśli potraktujesz Boga tylko jako pojęcie bez desygnatu, to i tak nie znajdziesz logicznego uzasadnienia dla zanegowania Jego istnienia, a co dopiero działania tego Pojęcia na relacje społeczne. Kiedyś wierzono, że choroby wywołują diabły, teraz wiemy, że drobnoustroje, ale jak sobie oglądniesz roztocza pod mikroskopem, too zobaczysz malowidła na ścianach kościołów.
Nie jestem pewien, czy nie mylisz ateizmu z materializmem.
Jeśli jesteś tylko materią, to czemu cierpisz? Czy kiedy uderzysz kamień, to będzie płakał?
Jestem ateistą. Ona też. Nie potrzebuję cytatów z Biblii, żeby zrozumieć, czym jest szacunek, uczucie czy granice drugiego człowieka. Twoje porównania do związków chemicznych i religijne uniesienia może brzmią poetycko, ale kompletnie nie odnoszą się do mojego pytania. Ja nie szukam duchowego przewodnika, tylko próbuję zrozumieć, co się dzieje w moim związku i czy w ogóle mamy na dłuższą metę wspólne potrzeby.
I znów wracasz do pojęcia "związku". To ja znów wrócę do pojęcia hormonów. Nie chcesz czytać Biblii i "Kamasutry. Chcesz coś bardziej naukowego? A proszę bardzo?
"Nowa psychologia miłości" Robert J. Sternberg, Karin Weis,
"Nowa psychologia kobiety" Ellyn Kaschack
"Uwolnić moc kobiecego mózgu" Daniel G. Amen
"Anatomia miłości i zdrady. Co nauka mówi o namiętnościach człowieka?" Robin Dunbar
"Wojna płci. Jak seks, walka i współpraca sprawiły, że samce stały się mężczyznami, a samice kobietami" Paul Seabright
"Gdzie ci mężczyźni" Philiph Zimbardo
"Od bakterii do Bacha. O ewolucji umysłów" Daniell C. Dennet
Zanim zaprzeczysz, co się odnosi do Twojego konkretnego przypadku, to proponuję abyś sprawdził. Bo posługujesz się dość... średniowieczną koncepcją ducha, umysłu. Dennett może nie napisał swojej książki w 2025 roku, ale napisał ją w 2017, więc już miałeś 10. lat. W książce Daniela Amena znajdziesz wiele o zależnościach kobiecego mózgu od hormonów.
Praktycznie: zanim "podejmiesz próbę fizycznego kontaktu" najpierw sprawdź kiedy Twoja Ukochana ma dzień płodny, bo możesz zaliczyć kolejne niepowodzenie i znów "odpuścisz". Nie musisz czytać "Pieśni nad pieśniami", ale nie możesz podejmować starań wtedy, kiedy Twoja Ukochana nie zechce.
Zrobiłem, co mogłem – szanuję granice, nie naciskam, nie przekraczam żadnych linii. Po prostu zauważyłem, że nie ma między nami żadnej rozmowy o bliskości, że ona nie wykazuje żadnego zainteresowania tematem, który dla mnie w relacji ma znaczenie. To nie jest czepianie się ani "dorastający samiec" – to normalna potrzeba bliskości i kontaktu fizycznego. Dla mnie to część relacji, nie jedyny jej fundament, ale ważny element. I to, że ją kocham, nie oznacza, że muszę przestać istnieć jako osoba z własnymi potrzebami.
Pięknie i prawdziwie. Przyjmuję to w całej rozciągłości. Zauważ jednak to, co Ci napisałem o nierównowadze oczekiwań. To, że deklaruje się jako "ateistka" to niewiele wszak mówi o zasadach, w których została wychowana. Nie w każdej "ateistycznej" rodzinie do seksu podchodzi się liberalnie.
I sam konstatujesz rozbieżność między Wami w "temacie", gdy Ona "nie wykazuje żadnego zainteresowania" tym, co dla Ciebie ma znaczenie. I zwróć uwagę, że napisałeś "dorastający samiec" gdy ja napisałem "Dorastający Samiec" i wcześniej jeszcze było słowo "klasyczny". To Ty umniejszyłeś się. Ja zapisałem szacunek do tego procesu, który się w Tobie właśnie dokonuje, a którego szczytem nie jest orgazm, ale odpowiedzialność za Ukochaną Kobietę. Nie u wszystkich gatunków zwierząt tak jest, ale u naczelnych i ludzi trzeba dorosnąć do bycia Samcem.
Nastaw się na słuchanie. Patrz i słuchaj. Miej otwarte oczy, uszy i umysł. Bądź łowcą, myśliwym, wojownikiem. Jak nie poznasz zwyczajów, to wrócisz do domu z pustym kołczanem i pustymi sakwami.
Twierdzisz, że to mój problem, bo go „tam położyłem”. Nie – to jest nasz problem, który wychodzi z różnicy podejść, a nie z mojej jednostronnej niedojrzałości. Nie próbuję niczego forsować, nie robię awantur, ale chyba normalne, że po siedmiu miesiącach chciałbym wiedzieć, w jakim kierunku zmierza ta relacja i czy nasze potrzeby w ogóle się kiedyś spotkają. I naprawdę nie uważam, że to oczekiwanie czegokolwiek "zmienia coś na gorsze", jak napisałeś.
Robisz dokładnie to, co napisałem: tworzysz problem, zamiast rozwiązywać problem. I przerzucasz z siebie na Was. Ona tego problemu nie ma. Być może nie używa i nie postrzega tak jak Ty tego zaczarowanego pojęcia "związku".
Sama różnica nie jest jeszcze problemem. Traktujesz różnicę płci między Wami jako problem? I oczywiście, że to jest problem Twojej "jednostronnej niedojrzałości" tyle, że dojrzałość traktujesz jako obecność dowodu osobistego w kieszeni, a nie - etymologicznie - jako spostrzegawczość, zdolność dojrzenia rozwiązania.
Jak nauczysz się przyjmować informacje, zamiast dokonywać ostrej selekcji źródeł (bo cóż możesz się nauczyć z Biblii, choć tam jest tak wiele treści o Kobietach, że się można zachwycić), to odpowiedź się pojawi nieoczekiwanie.
To jeszcze końcowe treści: są cztery orientacje seksualne - heteroseksualna. biseksualna, homoseksualna i aseksualna. Są kobiety aseksualne i takie sobie należy na wstępie odpuścić. Tego jednak nie można nadużywać i stosować do kogoś, kto ma 18 lat. Brak pociągu seksualnego wynika niekiedy z restrykcyjnego wychowania.
A jak chcesz zobaczyć jakie jeszcze Kobiety są trudne we wspólnym tworzeniu perspektywy i budowaniu relacji to przeczytaj:
Carl Gustav Jung "O naturze kobiety".
Rozdzieliłem jednak odpowiedź, bo nie chcę ewangelicznymi treściami drażnić Terminatora:
Ty serio nie rozumiesz Biblii. W takim razie co z kobietami, ktore sa bezplodne? Albo urodzily jedno dziecko i zmarly se po porodzie? One juz zbawienia nie dostapia?
.
Oczywiście, że nie rozumiem Biblii i w ogóle nie rozumiem, dlatego...
pamiętam o przypowieści o talentach, czyli o tym, że nikt nie będzie rozliczany z tego, czego nie otrzymał, ale z tego, co otrzymał i jak zakopał talent, to mu zabiorą i dadzą temu, co nie zmarnował.
Przyczyny bezpłodności są bardzo różne. Trudno, żeby ktoś, kto walczy przez wiele lat ze swoją płodnością, nie otrzymał stosownych konsekwencji.
Mam wrażenie, że starasz się sprowadzić naszą rozmowę do poziomu teoretycznych koncepcji i uniwersalnych zasad, które, choć ciekawe, niekoniecznie odpowiadają na moje konkretne pytanie. Piszesz o filozofii, o religii, o ateizmie jako wierze, o hormonach, o książkach psychologicznych – ale ja nie pytałem o teoretyczne aspekty miłości ani o to, co teoretycznie powinna zawierać "idealna relacja". Pytałem o naszą konkretną sytuację, o to, co się dzieje w moim związku z tą dziewczyną i dlaczego, mimo że bardzo się staram, nie widzę od niej zainteresowania bliskością.
Zresztą, zgadzam się z Tobą, że dojrzałość w relacji to zdolność dostrzegania i rozumienia różnic. Ale to nie znaczy, że te różnice nie wymagają rozmowy. Dojrzałość to również umiejętność otwartego mówienia o swoich potrzebach i próba ich zrozumienia. Dlatego właśnie rozmawiam o tym, bo dla mnie to ma sens. W przeciwnym razie będziemy tkwić w ciszy, gdzie nie ma wymiany.
Nie będę wchodził w teorie o hormonach czy biologii, bo szczerze mówiąc, nie czuję, żeby to było kluczowe dla zrozumienia sytuacji, w której się znajdujemy. Nie szukam gotowych rozwiązań, tylko próbuje zrozumieć, co się dzieje. A to nie ma nic wspólnego z brakiem dojrzałości – to kwestia tego, jak podejść do wspólnego życia z drugą osobą, której potrzeby nie są takie same jak moje.
W końcu – ja naprawdę szanuję to, co napisałeś o "słuchaniu", "patrzeniu", "otwartości" – ale czasami to słuchanie polega też na tym, by usłyszeć, że druga strona ma pewne oczekiwania i potrzeby. A nie każda cisza to zgoda na to, co się dzieje.
Tak więc – dziękuję za Twoje przemyślenia, ale w tym przypadku myślę, że mamy zupełnie inne spojrzenie na to, co to znaczy "dorośle" podchodzić do relacji.
15 2025-05-06 16:37:05 Ostatnio edytowany przez Animus (2025-05-06 16:44:23)
Mam wrażenie, że starasz się sprowadzić naszą rozmowę do poziomu teoretycznych koncepcji i uniwersalnych zasad, które, choć ciekawe, niekoniecznie odpowiadają na moje konkretne pytanie. Piszesz o filozofii, o religii, o ateizmie jako wierze, o hormonach, o książkach psychologicznych – ale ja nie pytałem o teoretyczne aspekty miłości ani o to, co teoretycznie powinna zawierać "idealna relacja". Pytałem o naszą konkretną sytuację, o to, co się dzieje w moim związku z tą dziewczyną i dlaczego, mimo że bardzo się staram, nie widzę od niej zainteresowania bliskością..
Aaaa, to o to chodzi... Tyle piszesz o "związku", a Ty nie widzisz związku tego, co w życiu z tym, co w książkach i tego, co w książkach z tym, co w życiu.
No to praktyczne ćwiczenia dwa:
1. Rzucam Ci monetę pięciozłotową. Złap i oddziel awers od rewersu.
2. Schowaj rękę do kieszeni a drugą ręką klaśnij
Coś mi się wydaje, że całe życie nie ruszałeś się z jednego miejsca i nigdy nie wędrowałeś.
Od wieków żeglarze robili mapy świata aby wiedzieć jak dotrzeć do celu, astronomowie nanosili na papier mapy nieba, wędrowcy robili mapy dróg i szlaków górskich.
A tu mam inteligentnego Młodego Mężczyznę, który idzie do marketu i myśli, że mleko jest z Biedronki.
Twoja konstatacja jest bardzo trafna:
Pytałem o naszą konkretną sytuację, o to, co się dzieje w moim związku z tą dziewczyną i dlaczego, mimo że bardzo się staram, nie widzę od niej zainteresowania bliskością..
Choćbym Ci nie wiem ile napisał, to jak nie widzisz to nie zobaczysz. Nie zobaczysz ani wskazówek w moich tekstach, ani wskazówek zegara, ani wskazówek zainteresowania bliskością.
Zresztą, zgadzam się z Tobą, że dojrzałość w relacji to zdolność dostrzegania i rozumienia różnic. Ale to nie znaczy , że te różnice nie wymagają rozmowy. Dojrzałość to również umiejętność otwartego mówienia o swoich potrzebach i próba ich zrozumienia. Dlatego właśnie rozmawiam o tym, bo dla mnie to ma sens. W przeciwnym razie będziemy tkwić w ciszy, gdzie nie ma wymiany..
Przynajmniej tyle, że się zgadzasz, ale to nie znaczy, że skorzystasz z tego. Mnie masz za złe "teoretyczne koncepcje", ale przecież sam wpadasz w pułapkę swojego "otwartego mówienia", bo Twoja Ukochana to SUPERPRAKTYK, o czym się nie dowiesz, bo nie przeczytasz ani "Nowej psychologii kobiety", ani starej "Psychologii kobiety" Kazimierza Pospiszyla.
To w ciszy nie ma wymiany. A próbowałeś? Może za dużo gadasz podczas całowania... Nie wiem jak Ty, ale z mojej praktyki wynika, że kiedy zaczynają mówić ciała to usta też mogą się przestawić na inny tryb... oralny. Ciało ma swoją mowę.
Może nie zaszkodzi tu nawet odrobina poezji (zapowiada ś.p. Marek Pacuła):
https://www.youtube.com/watch?v=6VvY4bt5rnM
Może przestań mówić i zacznij śpiewać. Słowiki tak do siebie przekonują samiczki.
Nie będę wchodził w teorie o hormonach czy biologii, bo szczerze mówiąc, nie czuję, żeby to było kluczowe dla zrozumienia sytuacji, w której się znajdujemy. Nie szukam gotowych rozwiązań, tylko próbuje zrozumieć, co się dzieje. A to nie ma nic wspólnego z brakiem dojrzałości – to kwestia tego, jak podejść do wspólnego życia z drugą osobą, której potrzeby nie są takie same jak moje..
No własnie: niby widzisz, a nie widzisz. Niby widzisz Jej inne potrzeby, a nie chcesz się tego uczyć, bo to "teoria", a Ty nie umiesz tak przeczytać teorii żeby Ci z tego praktyka wyszła.
W końcu – ja naprawdę szanuję to, co napisałeś o "słuchaniu", "patrzeniu", "otwartości" – ale czasami to słuchanie polega też na tym, by usłyszeć, że druga strona ma pewne oczekiwania i potrzeby. A nie każda cisza to zgoda na to, co się dzieje..
Możesz się buntować i nie zgadzać na to, co się dzieje, możesz... Od takiego jednak podejścia będzie Ci rosła tylko frustracja.
Tak więc – dziękuję za Twoje przemyślenia, ale w tym przypadku myślę, że mamy zupełnie inne spojrzenie na to, co to znaczy "dorośle" podchodzić do relacji.
Tak, tu się z Tobą zgodzę: "mamy zupełnie inne spojrzenie" i nawet więcej można wywnioskować:jeden z nas się myli.
Nie oczekuję zbyt wiele, ale co mogę zrobić aby cokolwiek się zmieniło?
I jeszcze to Twoje pytanie z pierwszego postu: masz typowo męskie podejście, jesteś skupiony na aktywności, musisz coś zrobić. A tymczasem: uruchomiłeś proces i ten proces ma swoją dynamikę, nawet jak nic nie będziesz robił, to relacja będzie się zmieniać. Zupełnie jak Twoje życie: możesz nic nie robić, a będziesz się starzał z dnia na dzień i możesz tego nie widzieć, a to i tak będzie zmieniało Ciebie.
OK. Dziękuję za Twoje porady. W pełni się zgadzam! Idę czytać książki i analizować wpisy. Pozdrawiam.
OK. Dziękuję za Twoje porady. W pełni się zgadzam! Idę czytać książki i analizować wpisy. Pozdrawiam.
Radź sobie sam. Ja radzę tylko sobie i sobie radzę całkiem dobrze.
Przyczyny bezpłodności są bardzo różne. Trudno, żeby ktoś, kto walczy przez wiele lat ze swoją płodnością, nie otrzymał stosownych konsekwencji.
No niektorzy się na Ciebie o to zdanie obraża. Różne ale zasugerujemy jedna
Trochę szkoda, że autor wątki zkoncentrował się na dyskusji z fanatykiem religijnym To zwykle donikąd nie prowadzi.
Nie podobasz jej się fizycznie i to cała tajemnica.
21 2025-05-07 08:42:39 Ostatnio edytowany przez Animus (2025-05-07 08:44:29)
Trochę szkoda, że autor wątki zkoncentrował się na dyskusji z fanatykiem religijnym
To zwykle donikąd nie prowadzi.
To jest właśnie to, co ja lubię najbardziej: dla niektórych jestem heretykiem, dla innych fanatykiem religijnym, jeszcze inni uważają mnie za podważającego zasady moralne.
I w ten to sposób uczę się, jak działa ludzki umysł i jakim złudzeniom ulega.
KSandraL, a możesz mi napisać, jakiej religii jestem fanatykiem? Podpowiem, bo możesz nie być biegła w religioznawstwie:
- któraś z denominacji chrześcijańskich?
- tantryzm?
- buddyzm zen?
- animizm?
- różokrzyżowcy?
- mistyczny okultyzm? (to sugestia z ostatnich dni: Crowley?
- satanizm? (sugestia alternatywna tej samej osoby: Lavey)
- spirytyzm?
- Voodoo?
- hinduizm?
- Mitraizm?
- politeizm?
Bo widzisz KSandroK, staram się posługiwać kodem kulturowym, który może być zrozumiały dla większości. Wszak nie wiem, do kogo piszę. Mógłbym posługiwać się koanami buddyjskich mistrzów, cytatami z Popol Vuh, Enuma Elisz, Kodeksu Hammurabiego, Reguły Zjednoczenia z Qumran, Tybetańską Księgą Zmarłych, Manusmryti, I Cing, ale to byłoby tylko dla koneserów.
Ale jak pojawia się Julia, to mam nieodpartą pokusę cytowania Księgi Rodzaju i Ewangelii. A w tym wątku uległem sugestii tej zakonnicy w tytule wątku. Nawet myślałem o zacytowaniu listów Heloizy do Abelarda.
Nie podobasz jej się fizycznie i to cała tajemnica.
Co za konstatacja zwolennika studiów zaocznych, podczas których na oczy się nie widzi kogoś, ale wydaje się oceny.
22 2025-05-07 08:48:40 Ostatnio edytowany przez KSandraK (2025-05-07 08:49:46)
(...) KSandraL (...)
To chyba nie do mnie.
Nie rozumiem, po prostu nie mogę pojąć, czemu na tak sporym forum WY tolerujecie tego trola ? Przecież on rozwala ludziom tematy tylko. Ja też czasem tak robię, ale na zupełnie innych zasadach, więc nie czuję się winny.
Terminator - olej tego animusa - nie gadaj, albo się sparzysz do tego miejsca. To jakiś rodzaj wampira który czerpię energię z trolowania.
Pozdrawiam.
KSandraK napisał/a:Trochę szkoda, że autor wątki zkoncentrował się na dyskusji z fanatykiem religijnym
To zwykle donikąd nie prowadzi.
To jest właśnie to, co ja lubię najbardziej: dla niektórych jestem heretykiem, dla innych fanatykiem religijnym, jeszcze inni uważają mnie za podważającego zasady moralne.
I w ten to sposób uczę się, jak działa ludzki umysł i jakim złudzeniom ulega.
KSandraL, a możesz mi napisać, jakiej religii jestem fanatykiem? Podpowiem, bo możesz nie być biegła w religioznawstwie:
- któraś z denominacji chrześcijańskich?
- tantryzm?
- buddyzm zen?
- animizm?
- różokrzyżowcy?
- mistyczny okultyzm? (to sugestia z ostatnich dni: Crowley?
- satanizm? (sugestia alternatywna tej samej osoby: Lavey)
- spirytyzm?
- Voodoo?
- hinduizm?
- Mitraizm?
- politeizm?Bo widzisz KSandroK, staram się posługiwać kodem kulturowym, który może być zrozumiały dla większości. Wszak nie wiem, do kogo piszę. Mógłbym posługiwać się koanami buddyjskich mistrzów, cytatami z Popol Vuh, Enuma Elisz, Kodeksu Hammurabiego, Reguły Zjednoczenia z Qumran, Tybetańską Księgą Zmarłych, Manusmryti, I Cing, ale to byłoby tylko dla koneserów.
Ale jak pojawia się Julia, to mam nieodpartą pokusę cytowania Księgi Rodzaju i Ewangelii. A w tym wątku uległem sugestii tej zakonnicy w tytule wątku. Nawet myślałem o zacytowaniu listów Heloizy do Abelarda.
Farmer napisał/a:Nie podobasz jej się fizycznie i to cała tajemnica.
Co za konstatacja zwolennika studiów zaocznych, podczas których na oczy się nie widzi kogoś, ale wydaje się oceny.
cos jakby mi sie tu Jack objawil, tylko w lagodniejszym wydaniu
Animus napisał/a:KSandraK napisał/a:Trochę szkoda, że autor wątki zkoncentrował się na dyskusji z fanatykiem religijnym
To zwykle donikąd nie prowadzi.
To jest właśnie to, co ja lubię najbardziej: dla niektórych jestem heretykiem, dla innych fanatykiem religijnym, jeszcze inni uważają mnie za podważającego zasady moralne.
I w ten to sposób uczę się, jak działa ludzki umysł i jakim złudzeniom ulega.
KSandraL, a możesz mi napisać, jakiej religii jestem fanatykiem? Podpowiem, bo możesz nie być biegła w religioznawstwie:
- któraś z denominacji chrześcijańskich?
- tantryzm?
- buddyzm zen?
- animizm?
- różokrzyżowcy?
- mistyczny okultyzm? (to sugestia z ostatnich dni: Crowley?
- satanizm? (sugestia alternatywna tej samej osoby: Lavey)
- spirytyzm?
- Voodoo?
- hinduizm?
- Mitraizm?
- politeizm?Bo widzisz KSandroK, staram się posługiwać kodem kulturowym, który może być zrozumiały dla większości. Wszak nie wiem, do kogo piszę. Mógłbym posługiwać się koanami buddyjskich mistrzów, cytatami z Popol Vuh, Enuma Elisz, Kodeksu Hammurabiego, Reguły Zjednoczenia z Qumran, Tybetańską Księgą Zmarłych, Manusmryti, I Cing, ale to byłoby tylko dla koneserów.
Ale jak pojawia się Julia, to mam nieodpartą pokusę cytowania Księgi Rodzaju i Ewangelii. A w tym wątku uległem sugestii tej zakonnicy w tytule wątku. Nawet myślałem o zacytowaniu listów Heloizy do Abelarda.
Farmer napisał/a:Nie podobasz jej się fizycznie i to cała tajemnica.
Co za konstatacja zwolennika studiów zaocznych, podczas których na oczy się nie widzi kogoś, ale wydaje się oceny.
cos jakby mi sie tu Jack objawil, tylko w lagodniejszym wydaniu
![]()
no nie
Nie rozumiem, po prostu nie mogę pojąć, czemu na tak sporym forum WY tolerujecie tego trola ? Przecież on rozwala ludziom tematy tylko. Ja też czasem tak robię, ale na zupełnie innych zasadach, więc nie czuję się winny.
Terminator - olej tego animusa - nie gadaj, albo się sparzysz do tego miejsca. To jakiś rodzaj wampira który czerpię energię z trolowania.
Pozdrawiam.
Ma rację w niektórych kwestiach, ale uważam, że to zbyt bardzo teoretyczne podejście. Raczej nie będę się już tu udzielać, bo ta dyskusja poza sporami poglądowymi do niczego nie doprowadzi. Dziękuję za pomoc i poradzę sobie sam. Pozdrawiam.
27 2025-05-07 13:23:27 Ostatnio edytowany przez Legat (2025-05-07 13:24:06)
To młoda dziewczyna i w dzisiejszych czasach może to być jeszcze mentalne dziecko. Ty traktujesz tę relację zbyt powaznie, tak jakbyście mieli po 30 lat.
Niestety u kobiet seksulanosc bywa bardzo skomplikowana, może być tak jak u facetów "cielesna", ale nie musi. Mężczyzna powinien kobiecie imponować, wzbudzać emocje, czesto podziwiana jest zaradnośc, decyzyjność, życiowe osiągnięcia, pozycja społeczna. Młody chłopak, często tego nie ma.
To młoda dziewczyna i w dzisiejszych czasach może to być jeszcze mentalne dziecko. Ty traktujesz tę relację zbyt powaznie, tak jakbyście mieli po 30 lat.
Niestety u kobiet seksulanosc bywa bardzo skomplikowana, może być tak jak u facetów "cielesna", ale nie musi. Mężczyzna powinien kobiecie imponować, wzbudzać emocje, czesto podziwiana jest zaradnośc, decyzyjność, życiowe osiągnięcia, pozycja społeczna. Młody chłopak, często tego nie ma.
Skad wiesz,ze nie ma?
Ma rację w niektórych kwestiach, ale uważam, że to zbyt bardzo teoretyczne podejście. Raczej nie będę się już tu udzielać, bo ta dyskusja poza sporami poglądowymi do niczego nie doprowadzi. Dziękuję za pomoc i poradzę sobie sam. Pozdrawiam.
I to jest ten pozytywny efekt: dwa dni wystarczyły i znalazł RADĘ w sobie.
Sapienti sat...