To książka dla dzieci, max. kilkanaście stron każda, taka pisana wierszem (są rymy). Format coś między A5 a A4 - kształt kwadratu. Ładne ilustracje, wyglądały jak malowane akwarelą. Jeśli dobrze pamiętam, autorka była kobietą i chyba miała dosyć długie nazwisko.
1) Fabuła: król i rycerz piją herbatę z mięty. Rycerz się przechwala. Królestwo pustoszy smok (chyba miał 9 głów albo 9 zlotych jabłek). Rycerz wyrusza, żeby zabić smoka, ale stchórzył i zamiast niego smoka pokonuje jakiś rycerz w czarnej zbroi. Rycerz od mięty zbiera jabłka na dowód, że pokonał smoka i wraca do krola. Ale król go wyśmiał, bo to król był tym rycerzem w czarnej zbroi. Na koniec chyba znowu jest picie mięty.
2) Była też druga podobna książeczka tej samej autorki, coś o jeziorze i raku z jeziora. Fabuła była mniej więcej o tym, że nie można ugotować solidnego obadu dla króla. Była długa wyliczanka dań itp. Chyba na koniec kucharz serwował raka z jeziora (albo ryby). Nie pamiętam dokładnie. Ilustracje też były akwarelkowe i ładne
Obie są prawdopodobnie z PRL-u, wygrzebałam kiedyś z piwnicy u rodziny, ale były zbyt śmierdzące, żeby zatrzymać. Niestety nie zrobiłam zdjęcia. A teraz żałuję, bo może dałoby się znaleźć na Allegro czy gdzieś jakiś dobrze zachowany egzemplarz (smok był zajebisty!)
Gdyby ktoś był w stanie rozpoznać po opisie, byłoby super!