Hej, korzystając z założonego konta, chciałam opisać jeden aspekt życia i przeczytać Wasze opinie. Lata mijają, a ja nie potrafię się w nikim zakochać, poczuć czegoś głębszego czy wyobrazić sobie życia z tą osobą. Chociaż czuje potrzebę bliskości psychicznej/fizycznej, pociągają mnie mężczyźni. Czuje empatię, w jakimś stopniu rozczulają mnie zwierzęta i dzieci. Za mną kilkuletni związek, początkowe zauroczenie szybko wyparowało, ale byliśmy dopasowani w wielu kwestiach, był starszy o 7 lat (wtedy ja 18l), inny, niż rówieśnicy i dawał mi poczucie bezpieczeństwa. Rozstaliśmy się z mojej inicjatywy, inne wizje przyszłości, nie chciałam go krzywdzić brakiem miłości. Kontakt bardzo sporadyczny - wiadomo, ale normalny. Po tym byłam sama dwa lata, w trakcie kilka randek. W każdym szukałam jakiegoś mankamentu czy faux-pas, po którymś spotkaniu kończyłam kontakt. Nie chciałam udawać emocji czy odpowiadać na pocałunek. Nawet siedząc naprzeciw faceta totalnie w moim typie, nie czułam nic specjalnego, równie dobrze mogłam wtedy sadzić pomidory na działce. Kiedyś słyszałam, że jestem młoda i mam swoje wyobrażenia, potem, że mam czas, albo że strzała amora mnie dopadnie. Niestety, czas mija, a u mnie bez zmian. Widziałam zakochane koleżanki, teraz narzeczeństwa, dzieci, rodziny. Zawsze chciałam poczuć te "motylki", móc ufać osobie obok mnie. Zauważyłam, że czasami przyciągam (wybieram) miękkich mężczyzn, maminsynków, lekko niezaradnych, romantyków, albo kontrolujących zazdrośników, chociaż to odwrotność czego chce. Widzę przeszłe wybory, czasami staram się wybierać inaczej, ale nie ma efektów.
Być może ktoś przeczytał mój pierwszy wątek, tamta znajomość dobiła moją nadzieję. Skoro dałam się przyciągnąć do zachwianej osoby, całe szczęście na krótko.
Podczytałam forum, widzę, że są tu osoby starsze i być może doświadczone. Gdzie jest błąd?
1 2025-01-14 17:15:13 Ostatnio edytowany przez Laurella (2025-01-14 17:16:04)
2 2025-01-14 19:50:01 Ostatnio edytowany przez Lotus (2025-01-14 19:51:01)
Po prostu taka już jesteś. Nie wiem jak inni, ale ja nie jestem w stanie tobie doradzić. To trudny temat. To już raczej problem dla psychologa.
Po prostu taka już jesteś. Nie wiem jak inni, ale ja nie jestem w stanie tobie doradzić. To trudny temat. To już raczej problem dla psychologa.
Byłam u psycholog, kilka przegadanych wizyt i zero nakreślenia tematu. Jakoś mnie to zniechęciło.
Nie strasz mnie, w serduszku myślę o miłości
Nie strasz mnie, w serduszku myślę o miłości
Z tobą i miłością jest jak z Raką i dziewczynami.
Laurella napisał/a:Nie strasz mnie, w serduszku myślę o miłości
Z tobą i miłością jest jak z Raką i dziewczynami.
Otoczyłam się wymówkami i czekam na cud?
Bingo.
7 2025-01-15 20:10:57 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2025-01-15 20:13:09)
Prawdopodobnie , przynajmniej z tych pobieżnych informacji, popełniasz błąd typowy dla wielu kobiet:
Masz ustawuony w głowie racjonalnie jakiś tam wzorzec.
I jak spotkasz takiego człowieka, cis tam sobie wmawiasz, że Ci pasuje, nawet jak czujesz, że coś nie tak jest.
W ten sposób zawracasz komuś niepotrzebnie głowę, a sama tracisz czas.
Czyli kierujesz się wyobrazeniami, a nie sercem.
Czyli jest dokładnie odwrotnie niż Ci wyżej piszą, jesteś za mało wybredna, a nie za bardzo.
8 2025-01-15 20:21:21 Ostatnio edytowany przez Bert44 (2025-01-15 20:35:52)
Hej, korzystając z założonego konta, chciałam opisać jeden aspekt życia i przeczytać Wasze opinie. Lata mijają, a ja nie potrafię się w nikim zakochać, poczuć czegoś głębszego czy wyobrazić sobie życia z tą osobą. Chociaż czuje potrzebę bliskości psychicznej/fizycznej, pociągają mnie mężczyźni. Czuje empatię, w jakimś stopniu rozczulają mnie zwierzęta i dzieci. Za mną kilkuletni związek, początkowe zauroczenie szybko wyparowało, ale byliśmy dopasowani w wielu kwestiach, był starszy o 7 lat (wtedy ja 18l), inny, niż rówieśnicy i dawał mi poczucie bezpieczeństwa. Rozstaliśmy się z mojej inicjatywy, inne wizje przyszłości, nie chciałam go krzywdzić brakiem miłości. Kontakt bardzo sporadyczny - wiadomo, ale normalny. Po tym byłam sama dwa lata, w trakcie kilka randek. W każdym szukałam jakiegoś mankamentu czy faux-pas, po którymś spotkaniu kończyłam kontakt. Nie chciałam udawać emocji czy odpowiadać na pocałunek. Nawet siedząc naprzeciw faceta totalnie w moim typie, nie czułam nic specjalnego, równie dobrze mogłam wtedy sadzić pomidory na działce. Kiedyś słyszałam, że jestem młoda i mam swoje wyobrażenia, potem, że mam czas, albo że strzała amora mnie dopadnie. Niestety, czas mija, a u mnie bez zmian. Widziałam zakochane koleżanki, teraz narzeczeństwa, dzieci, rodziny. Zawsze chciałam poczuć te "motylki", móc ufać osobie obok mnie. Zauważyłam, że czasami przyciągam (wybieram) miękkich mężczyzn, maminsynków, lekko niezaradnych, romantyków, albo kontrolujących zazdrośników, chociaż to odwrotność czego chce. Widzę przeszłe wybory, czasami staram się wybierać inaczej, ale nie ma efektów.
Być może ktoś przeczytał mój pierwszy wątek, tamta znajomość dobiła moją nadzieję. Skoro dałam się przyciągnąć do zachwianej osoby, całe szczęście na krótko.
Podczytałam forum, widzę, że są tu osoby starsze i być może doświadczone. Gdzie jest błąd?
Pytanie dlaczego tak się boisz bliskosci? Chciałabyś ale się boisz. Przeciez to wybieranie facetow bez szans na sukces w związku to to samo (miękkich mężczyzn, maminsynków, lekko niezaradnych, romantyków, albo kontrolujących zazdrośników, chociaż to odwrotność czego chce). Sama sabotujesz swoje zwiazki. Jak znajdziesz rokującego to będziesz szukać wad. Dlaczego jednoczesnie chciałabyś być kochana i kochać a jednak uciekasz przed bliskoscia. Poszukaj odpowiedzi na pytanie CZEGO I CZEMU SIE BOISZ. Może poczytaj o stylach przywiazania? Nie wiem....Ale lepiej pogrzeb trochę bo Ty jak Ty ale
możesz nieświadomie zranić wielu facetow.
A jaka jest Twoja opinia o facetach? Tak w głębi serca? Możesz facetowi zaufać? Nie czujesz że są zagrożeniem i trzeba na nich uważać? Nie uważasz że facetowi nie można dać za duzo bo Cie zje (przenosnia)? Są w porządku? Lubisz ich? Widzisz w ogóle szanse że mogłabyś pokazać facetowi swoje słabości, miękkie podbrzusze? Zdradzić tajmnice te intymne? Otworzyc się czy to niebezpieczne? A może zaangażowanie to cos co nie wchodzi w grę? Bo to slabosc? Można zgadywac możliwości sporo...
Prawdopodobnie , przynajmniej z tych pobieżnych informacji, popełniasz błąd typowy dla wielu kobiet:
Masz ustawuony w głowie racjonalnie jakiś tam wzorzec.
I jak spotkasz takiego człowieka, cis tam sobie wmawiasz, że Ci pasuje, nawet jak czujesz, że coś nie tak jest.
W ten sposób zawracasz komuś niepotrzebnie głowę, a sama tracisz czas.
Czyli kierujesz się wyobrazeniami, a nie sercem.
Czyli jest dokładnie odwrotnie niż Ci wyżej piszą, jesteś za mało wybredna, a nie za bardzo.
Widzisz, mój były partner odbiegał od wyobrażeń, mimo to, czułam się z nim dobrze, ale zabrakło uczuć głębszych, może iskry. Stąd kilka spotkań z przystojnymi facetami. Widząc brak mojej reakcji, w miarę szybko to kończę, dziękując i pisząc wprost.
Laurella napisał/a:Hej, korzystając z założonego konta, chciałam opisać jeden aspekt życia i przeczytać Wasze opinie. Lata mijają, a ja nie potrafię się w nikim zakochać, poczuć czegoś głębszego czy wyobrazić sobie życia z tą osobą. Chociaż czuje potrzebę bliskości psychicznej/fizycznej, pociągają mnie mężczyźni. Czuje empatię, w jakimś stopniu rozczulają mnie zwierzęta i dzieci. Za mną kilkuletni związek, początkowe zauroczenie szybko wyparowało, ale byliśmy dopasowani w wielu kwestiach, był starszy o 7 lat (wtedy ja 18l), inny, niż rówieśnicy i dawał mi poczucie bezpieczeństwa. Rozstaliśmy się z mojej inicjatywy, inne wizje przyszłości, nie chciałam go krzywdzić brakiem miłości. Kontakt bardzo sporadyczny - wiadomo, ale normalny. Po tym byłam sama dwa lata, w trakcie kilka randek. W każdym szukałam jakiegoś mankamentu czy faux-pas, po którymś spotkaniu kończyłam kontakt. Nie chciałam udawać emocji czy odpowiadać na pocałunek. Nawet siedząc naprzeciw faceta totalnie w moim typie, nie czułam nic specjalnego, równie dobrze mogłam wtedy sadzić pomidory na działce. Kiedyś słyszałam, że jestem młoda i mam swoje wyobrażenia, potem, że mam czas, albo że strzała amora mnie dopadnie. Niestety, czas mija, a u mnie bez zmian. Widziałam zakochane koleżanki, teraz narzeczeństwa, dzieci, rodziny. Zawsze chciałam poczuć te "motylki", móc ufać osobie obok mnie. Zauważyłam, że czasami przyciągam (wybieram) miękkich mężczyzn, maminsynków, lekko niezaradnych, romantyków, albo kontrolujących zazdrośników, chociaż to odwrotność czego chce. Widzę przeszłe wybory, czasami staram się wybierać inaczej, ale nie ma efektów.
Być może ktoś przeczytał mój pierwszy wątek, tamta znajomość dobiła moją nadzieję. Skoro dałam się przyciągnąć do zachwianej osoby, całe szczęście na krótko.
Podczytałam forum, widzę, że są tu osoby starsze i być może doświadczone. Gdzie jest błąd?Pytanie dlaczego tak się boisz bliskosci? Chciałabyś ale się boisz. Przeciez to wybieranie facetow bez szans na sukces w związku to to samo (miękkich mężczyzn, maminsynków, lekko niezaradnych, romantyków, albo kontrolujących zazdrośników, chociaż to odwrotność czego chce). Sama sabotujesz swoje zwiazki. Jak znajdziesz rokującego to będziesz szukać wad. Dlaczego jednoczesnie chciałabyś być kochana i kochać a jednak uciekasz przed bliskoscia. Poszukaj odpowiedzi na pytanie CZEGO I CZEMU SIE BOISZ. Może poczytaj o stylach przywiazania? Nie wiem....Ale lepiej pogrzeb trochę bo Ty jak Ty ale
możesz nieświadomie zranić wielu facetow.A jaka jest Twoja opinia o facetach? Tak w głębi serca? Możesz facetowi zaufać? Nie czujesz że są zagrożeniem i trzeba na nich uważać? Nie uważasz że facetowi nie można dać za duzo bo Cie zje (przenosnia)? Są w porządku? Lubisz ich? Widzisz w ogóle szanse że mogłabyś pokazać facetowi swoje słabości, miękkie podbrzusze? Zdradzić tajmnice te intymne? Otworzyc się czy to niebezpieczne? A może zaangażowanie to cos co nie wchodzi w grę? Bo to slabosc? Można zgadywac możliwości sporo...
Twoja odpowiedź dała mi do myślenia. Niby skupiłam się na obserwacji siebie i otoczenia, a jednak, połowa tych pytań została zepchnięta na strych podświadomości. Męski, zdecydowany facet kojarzy mi się z zagrożeniem, niestabilnością i dużą ilością kochanek. Przy tym dorastałam. Pewnie dlatego zwracam uwagę na tych nie w moim "typie", podświadomie utwierdzając się w swojej tezie. O ile logicznie to widzę, to emocjonalnie trudno zrobić porządek.
Bert44 napisał/a:Laurella napisał/a:Hej, korzystając z założonego konta, chciałam opisać jeden aspekt życia i przeczytać Wasze opinie. Lata mijają, a ja nie potrafię się w nikim zakochać, poczuć czegoś głębszego czy wyobrazić sobie życia z tą osobą. Chociaż czuje potrzebę bliskości psychicznej/fizycznej, pociągają mnie mężczyźni. Czuje empatię, w jakimś stopniu rozczulają mnie zwierzęta i dzieci. Za mną kilkuletni związek, początkowe zauroczenie szybko wyparowało, ale byliśmy dopasowani w wielu kwestiach, był starszy o 7 lat (wtedy ja 18l), inny, niż rówieśnicy i dawał mi poczucie bezpieczeństwa. Rozstaliśmy się z mojej inicjatywy, inne wizje przyszłości, nie chciałam go krzywdzić brakiem miłości. Kontakt bardzo sporadyczny - wiadomo, ale normalny. Po tym byłam sama dwa lata, w trakcie kilka randek. W każdym szukałam jakiegoś mankamentu czy faux-pas, po którymś spotkaniu kończyłam kontakt. Nie chciałam udawać emocji czy odpowiadać na pocałunek. Nawet siedząc naprzeciw faceta totalnie w moim typie, nie czułam nic specjalnego, równie dobrze mogłam wtedy sadzić pomidory na działce. Kiedyś słyszałam, że jestem młoda i mam swoje wyobrażenia, potem, że mam czas, albo że strzała amora mnie dopadnie. Niestety, czas mija, a u mnie bez zmian. Widziałam zakochane koleżanki, teraz narzeczeństwa, dzieci, rodziny. Zawsze chciałam poczuć te "motylki", móc ufać osobie obok mnie. Zauważyłam, że czasami przyciągam (wybieram) miękkich mężczyzn, maminsynków, lekko niezaradnych, romantyków, albo kontrolujących zazdrośników, chociaż to odwrotność czego chce. Widzę przeszłe wybory, czasami staram się wybierać inaczej, ale nie ma efektów.
Być może ktoś przeczytał mój pierwszy wątek, tamta znajomość dobiła moją nadzieję. Skoro dałam się przyciągnąć do zachwianej osoby, całe szczęście na krótko.
Podczytałam forum, widzę, że są tu osoby starsze i być może doświadczone. Gdzie jest błąd?Pytanie dlaczego tak się boisz bliskosci? Chciałabyś ale się boisz. Przeciez to wybieranie facetow bez szans na sukces w związku to to samo (miękkich mężczyzn, maminsynków, lekko niezaradnych, romantyków, albo kontrolujących zazdrośników, chociaż to odwrotność czego chce). Sama sabotujesz swoje zwiazki. Jak znajdziesz rokującego to będziesz szukać wad. Dlaczego jednoczesnie chciałabyś być kochana i kochać a jednak uciekasz przed bliskoscia. Poszukaj odpowiedzi na pytanie CZEGO I CZEMU SIE BOISZ. Może poczytaj o stylach przywiazania? Nie wiem....Ale lepiej pogrzeb trochę bo Ty jak Ty ale
możesz nieświadomie zranić wielu facetow.A jaka jest Twoja opinia o facetach? Tak w głębi serca? Możesz facetowi zaufać? Nie czujesz że są zagrożeniem i trzeba na nich uważać? Nie uważasz że facetowi nie można dać za duzo bo Cie zje (przenosnia)? Są w porządku? Lubisz ich? Widzisz w ogóle szanse że mogłabyś pokazać facetowi swoje słabości, miękkie podbrzusze? Zdradzić tajmnice te intymne? Otworzyc się czy to niebezpieczne? A może zaangażowanie to cos co nie wchodzi w grę? Bo to slabosc? Można zgadywac możliwości sporo...
Twoja odpowiedź dała mi do myślenia. Niby skupiłam się na obserwacji siebie i otoczenia, a jednak, połowa tych pytań została zepchnięta na strych podświadomości. Męski, zdecydowany facet kojarzy mi się z zagrożeniem, niestabilnością i dużą ilością kochanek. Przy tym dorastałam. Pewnie dlatego zwracam uwagę na tych nie w moim "typie", podświadomie utwierdzając się w swojej tezie. O ile logicznie to widzę, to emocjonalnie trudno zrobić porządek.
Jeśli to po prostu niezdrowe, nieprawdziwe przekonania to możesz sobie sama z tym dac radę. Tylko troszkę popracować i porozmyślać. A najlepiej rozmawiać duzo i szczerze z jakas zaufana kolezanka ktora ma pozytywne podejście do facetow. Ale szczerze mówiąc co myślisz o nas. Tak żebyś sama zobaczyła ze to jak postrzegasz facetow nie jest prawdziwe (albo zbyt skrajne).
Jeśli to rzeczy wyniesione z dziecinstwa to ciężej bo najczęściej są to mechanizmy nieświadomie. Samemu ciezko ale można próbować. Najlepiej terapia. Ale jak chcesz w tym pogrzebać to zacznij od stylow przywiazania ale troszke szerzej i głębiej. Skąd się biorą, jak działają, jak sobie z nimi radzić. Powodzenia
Twój facet był od Ciebie starszy. Często następuje fascynacja u kobiet taką osobą. Jest bardziej męski, dojrzały, elokwentny,.ma większe doświadczenie życiowe niż rówieśnicy. Zastanów się czy mimo wszystko nie myślisz cały czas o nim albo o waszym związku i nie przekładasz to na innych facetów.
Twój facet był od Ciebie starszy. Często następuje fascynacja u kobiet taką osobą. Jest bardziej męski, dojrzały, elokwentny,.ma większe doświadczenie życiowe niż rówieśnicy. Zastanów się czy mimo wszystko nie myślisz cały czas o nim albo o waszym związku i nie przekładasz to na innych facetów.
Wspomniałam o tym, żeby lepiej nakreślić tło problemu. Jakieś zauroczenie u mnie było, ale bez następstw. Związek chciałam skończyć wcześniej. Etap zamknięty dawno. No i też preferencje co do potencjalnego faceta inne.
14 2025-01-17 18:32:22 Ostatnio edytowany przez Marthe (2025-01-17 18:32:37)
Nie trafiłaś na odpowiedniego człowieka na swej drodze jeszcze
Nie trafiłaś na odpowiedniego człowieka na swej drodze jeszcze
Jak nic nie zmieni to nie będzie odpowiedniego nigdy. Albo co gorsza z czasem z frustracji jakis ktorego tak naprawdę nie chce
Marthe napisał/a:Nie trafiłaś na odpowiedniego człowieka na swej drodze jeszcze
Jak nic nie zmieni to nie będzie odpowiedniego nigdy. Albo co gorsza z czasem z frustracji jakis ktorego tak naprawdę nie chce
Daje sobie czas na przemyślenie tych kwestii, bycie zupełnie szczerym wobec siebie wymaga energii. Dzięki za odp.
Bert44 napisał/a:Marthe napisał/a:Nie trafiłaś na odpowiedniego człowieka na swej drodze jeszcze
Jak nic nie zmieni to nie będzie odpowiedniego nigdy. Albo co gorsza z czasem z frustracji jakis ktorego tak naprawdę nie chce
Daje sobie czas na przemyślenie tych kwestii, bycie zupełnie szczerym wobec siebie wymaga energii. Dzięki za odp.
Powodzenia
Twoja odpowiedź dała mi do myślenia. Niby skupiłam się na obserwacji siebie i otoczenia, a jednak, połowa tych pytań została zepchnięta na strych podświadomości. Męski, zdecydowany facet kojarzy mi się z zagrożeniem, niestabilnością i dużą ilością kochanek. Przy tym dorastałam. Pewnie dlatego zwracam uwagę na tych nie w moim "typie", podświadomie utwierdzając się w swojej tezie. O ile logicznie to widzę, to emocjonalnie trudno zrobić porządek.
Czyli sama siebie wykastrowałaś takim sposobem myślenia.
Czy jest szansa, że przeciwieństwo twojego "wroga" kiedykolwiek wpadło tobie w oko?
Z początku też myślałam, że tak po prostu masz, że nie czujesz i nie poczujesz. A tutaj chodzi o bojaźń.