I, ze nie jezdze autem, poniewaz jak widze dzisiejsze dzieciaki, ktore nagle wbiegaja w sekunde na ulice prosto pod rozpedzony samochod to pewnie bym juz dawno takiego dzieciaka niechcacy potracila i miala go na sumieniu do konca zycia. Tez pewnie wiele lat zycia spedzila bym za kratami niszczac przy okazji zycie corce i calej mojej rodzinie oraz oczywiscie zycie rodzinie tego dziecka.
Wlasnie tego sie najbardziej bym bala, ze sobie jade ,a tu nagle na czerwonym swietle w sekunde mi dziecko wyskakuje i tragedia gotowa. Dlatego sie ciesze,ze nie mam samochodu. Mam prawo jazdy w sumie niewiem po co je robilam, bo wszyscy robili, bo wstyd nie miec to bylam taka glupia i zrobilam, a i tak od lat nie jezdze autem,wiec niewiem po kiego muchomora ja sie tyle uczylam na egzaminy. Moglam wogole nie lazic na to prawo jazdy,bo to za duza odpowiedzialnosc kierowac samochodem bym pewnie jezdzila jak zolw powoli, zeby tylko nikogo nie potracic i bym sie stresowala, ze zaraz jakis dzieciak wybiegnie na ulice, bo rodzice zapatrzeni w telefony. Wy tez macie stres,ze kogos potracicie? Oczywiscie nie celowo tylko niechcacy, bo ktos wam wyleci metr przed autem i nie zdarzycie zahamowac? Ja sie tego zawsze strasznie balam i boje nadal, ze ktos mi przed auto nagle wyleci i kogos zabije przez przypadek. Dlatego nigdy autem kierowac NIE bede ,bo sie tym zawsze duzo stresuje. A pisze o tym,bo mnie kumpela spytala czy bede mogla kierowac jej autem w sobote jutro, bo ona bedzie wracac z imprezy rodzinnej i nie ma kto jej podwiezc z powrotem jak ona bedzie pila alkohol. To musze jej napisac, zeby wziela taxi, bo ja dostane ataku paniki za kierownica
1 2025-01-10 15:27:26 Ostatnio edytowany przez New Me (2025-01-10 15:32:02)
2 2025-01-10 15:40:59 Ostatnio edytowany przez Marthe (2025-01-10 15:42:07)
Ja też i nigdy nie chciałam mieć. Praktycznie wszędzie chodzę na piechotę. Samochód to za duzo problemów dla mnie.
3 2025-01-10 15:46:57 Ostatnio edytowany przez New Me (2025-01-10 15:47:50)
Ja też i nigdy nie chciałam mieć. Praktycznie wszędzie chodzę na piechotę. Samochód to za duzo problemów dla mnie.
Dla mnie tak samo. Duzo stresu i jeszcze wiecej wydatkow. Jak sobie pomysle ile tysiecy ludzi w Anglii prawie polowa wyplaty na sam samochod wydaje(na jego utrzymanie) masakra. Jak te ludzie zyja, ze im kasy nie szkoda. Ja bym juz sto razy wolala w srodku pieknie dom wykonczyc, ogrod zaprojektowac ladnie, nowe ubrania sobie i dziecku kupic albo gdzies np isc w ciekawe miejsca ,a nie godzinami harowac, zeby do czterech kolek paliwo wlac
Są sytuacje kiedy samochód jest przydatny i jest dużym ułatwieniem. W większości jednak radzimy sobie bez (zakupy do domu itp), auto przydaje się na podróże prywatne i zawodowe. Dziecko mi nie wybiegło pod samochód, zamiast tego dorośli już owszem.
5 2025-01-10 15:59:34 Ostatnio edytowany przez New Me (2025-01-10 16:01:32)
Są sytuacje kiedy samochód jest przydatny i jest dużym ułatwieniem. W większości jednak radzimy sobie bez (zakupy do domu itp), auto przydaje się na podróże prywatne i zawodowe. Dziecko mi nie wybiegło pod samochód, zamiast tego dorośli już owszem.
Auto nie jest potrzebne. Zawsze mozna wziasc taxi lub isc na autobus. Jezeli zakupy nie sa ciezkie, a dom niedaleko to mozna isc spacerem. Nie widze powodu dla ktorego samochod mialby byc niezbedny chyba,ze ktos mieszka na zabitej dechami wiosce to tak,ale nie w miescie
A dorosli to niektore glupsze niz dzieci wlasnie. I co zrobilas? Mialas duzy stres? Ja bym zawalu dostala, a pozniej chyba zatukla tych gamonii
6 2025-01-10 18:16:31 Ostatnio edytowany przez Alessandro (2025-01-10 18:19:18)
Gdyby miasta i ich okolice były świetnie skomunikowane, podobnie cały kraj, tak jak jest to w Europie zachodniej, to wiele osób zrezygnowałoby z samochodów. Wtedy byłoby taniej, wygodniej. Za to mamy korki, za mało parkingów. Tylko dealerzy zacierają ręce.
Jeśli dodamy do tego kierowców debilnych rajdowców, którzy nie potrafią ani prawidłowo jeździć ani nie znają przepisów czy bezmyślnych pieszych to mamy pełną kumulację.
Istotka6 napisał/a:Są sytuacje kiedy samochód jest przydatny i jest dużym ułatwieniem. W większości jednak radzimy sobie bez (zakupy do domu itp), auto przydaje się na podróże prywatne i zawodowe. Dziecko mi nie wybiegło pod samochód, zamiast tego dorośli już owszem.
Auto nie jest potrzebne. Zawsze mozna wziasc taxi lub isc na autobus. Jezeli zakupy nie sa ciezkie, a dom niedaleko to mozna isc spacerem. Nie widze powodu dla ktorego samochod mialby byc niezbedny chyba,ze ktos mieszka na zabitej dechami wiosce to tak,ale nie w miescie
A dorosli to niektore glupsze niz dzieci wlasnie. I co zrobilas? Mialas duzy stres? Ja bym zawalu dostala, a pozniej chyba zatukla tych gamonii
Po prostu udaje już że ich nie widzę, selekcja naturalna
A tak serio, nie wyeliminuje się ryzyka. Uważam, że każdy powinien chociaż raz być kierowcą, aby zobaczył jak to wygląda z drugiej strony.
Zawału dostałam kiedy to rowerzysta po zmroku, ubrany na czarno, bez odblasków i świateł (ku*wa!) jechał ulica poza terenem zabudowanym. Dodam że totalnie nie było go widać. W ostatniej chwili zauważyłam...
New Me napisał/a:Istotka6 napisał/a:Są sytuacje kiedy samochód jest przydatny i jest dużym ułatwieniem. W większości jednak radzimy sobie bez (zakupy do domu itp), auto przydaje się na podróże prywatne i zawodowe. Dziecko mi nie wybiegło pod samochód, zamiast tego dorośli już owszem.
Auto nie jest potrzebne. Zawsze mozna wziasc taxi lub isc na autobus. Jezeli zakupy nie sa ciezkie, a dom niedaleko to mozna isc spacerem. Nie widze powodu dla ktorego samochod mialby byc niezbedny chyba,ze ktos mieszka na zabitej dechami wiosce to tak,ale nie w miescie
A dorosli to niektore glupsze niz dzieci wlasnie. I co zrobilas? Mialas duzy stres? Ja bym zawalu dostala, a pozniej chyba zatukla tych gamoniiPo prostu udaje już że ich nie widzę, selekcja naturalna
![]()
A tak serio, nie wyeliminuje się ryzyka. Uważam, że każdy powinien chociaż raz być kierowcą, aby zobaczył jak to wygląda z drugiej strony.
Zawału dostałam kiedy to rowerzysta po zmroku, ubrany na czarno, bez odblasków i świateł (ku*wa!) jechał ulica poza terenem zabudowanym. Dodam że totalnie nie było go widać. W ostatniej chwili zauważyłam...
I przez takich wlasnie idiotow niejeden kierowca poszedl do wiezienia i mial przez cale zycie na sumieniu np czyjegos dzieciaka. A rodzice to do konca zycia pretencje maja do kierowcy wlasnie nawet jezeli ten jechal tak jak trzeba, a dzieciak wyskoczyl mu nagle i niespodziewanie metr przed samochodem. Dlatego ja nigdy nie bede kierowac. Nie mam zamiaru znisczyc sobie zycia przez idiotow
9 2025-01-11 12:30:42 Ostatnio edytowany przez Alessandro (2025-01-11 12:30:59)
Jeśli coś stanie się na drodze to co się słyszy? Winny kierowca. Rowerzyści albo ci na hulajnogach elektrycznych jeżdżą jak chcą. Piesi to już w ogóle rozbestwili się po zmianie przepisów. Wchodzą na przejście i nawet nie spojrzą, czy coś jedzie czy nie. Najgorsze, że rodzice uczą dzieci takich zachowań.
Powinni cos zrobić z tym hulajnogami i rowerzystami... za bardzo się rozbestwili moim zdaniem. Parę razy byłabym ofiara spokojnie idąc chodnikiem.
Powinni cos zrobić z tym hulajnogami i rowerzystami... za bardzo się rozbestwili moim zdaniem. Parę razy byłabym ofiara spokojnie idąc chodnikiem.
A nie ma sciezek rowerowych?
Jeśli coś stanie się na drodze to co się słyszy? Winny kierowca. Rowerzyści albo ci na hulajnogach elektrycznych jeżdżą jak chcą. Piesi to już w ogóle rozbestwili się po zmianie przepisów. Wchodzą na przejście i nawet nie spojrzą, czy coś jedzie czy nie. Najgorsze, że rodzice uczą dzieci takich zachowań.
Tak to jest najgorsze. W zyciu nie bede kierowac autem za duzy stres i za duza odpowiedzialnosc. Czlowiek jest odpowiedzialny za osoby, ktore wiezie i jeszcze za pieszych, zeby ich nie potracic. Eh w zyciu bym nie chciala miec zawodu gdzie jest sie odpowiedzialnym za czyjes zycie jak np lekarz czy jakis dowodca wojskowy, za duzy stres psychiczny. Chyba bym sie nie pozbierala psychicznie, gdyby ktos zginal pod moim dowodcem I bym cale zycie miala wyrzuty sumienia. Dlatego nigdy nie bede kierowac samochodem
Jeśli coś stanie się na drodze to co się słyszy? Winny kierowca. Rowerzyści albo ci na hulajnogach elektrycznych jeżdżą jak chcą. Piesi to już w ogóle rozbestwili się po zmianie przepisów. Wchodzą na przejście i nawet nie spojrzą, czy coś jedzie czy nie. Najgorsze, że rodzice uczą dzieci takich zachowań.
Najlepsze w tym jest to ze piesi nie znaja przepisów ruchu, łażą jak święte krowy pod samochód, a jak kogoś przejedzie auto to wszyscy krzyczą ze wina kierowcy, a ze statystyk wynika że 90 % kończy się winą pieszego. Jedynie ci co sami mają samochody jak idą jako piesi potrafią zachować ostrożność. Na kazdym kursie dla kierowców uczy się zwracać uwagę na pieszych i ich nieodpowiedzialne zachowanie
Alessandro napisał/a:Jeśli coś stanie się na drodze to co się słyszy? Winny kierowca. Rowerzyści albo ci na hulajnogach elektrycznych jeżdżą jak chcą. Piesi to już w ogóle rozbestwili się po zmianie przepisów. Wchodzą na przejście i nawet nie spojrzą, czy coś jedzie czy nie. Najgorsze, że rodzice uczą dzieci takich zachowań.
Najlepsze w tym jest to ze piesi nie znaja przepisów ruchu, łażą jak święte krowy pod samochód, a jak kogoś przejedzie auto to wszyscy krzyczą ze wina kierowcy, a ze statystyk wynika że 90 % kończy się winą pieszego. Jedynie ci co sami mają samochody jak idą jako piesi potrafią zachować ostrożność. Na kazdym kursie dla kierowców uczy się zwracać uwagę na pieszych i ich nieodpowiedzialne zachowanie
No ja nie mam samochodu, a zawsze uwazam. W Anglii jest taki glupi zwyczaj przelazenia na czerwonym swietle i to legalnie, gdy nie widac jadacego samochodu-duzo tak wypadkow bylo. Dlatego ciagle corce przypominam jak jedzie do szkoly, ze ma uwazac na ulicy i przechodzic tylko na zielonym i ma nie patrzed na innych ludzi "ze inni ida na czerwonym to ona tez za nimi"
Istotka6 napisał/a:Są sytuacje kiedy samochód jest przydatny i jest dużym ułatwieniem. W większości jednak radzimy sobie bez (zakupy do domu itp), auto przydaje się na podróże prywatne i zawodowe. Dziecko mi nie wybiegło pod samochód, zamiast tego dorośli już owszem.
Auto nie jest potrzebne. Zawsze mozna wziasc taxi lub isc na autobus. Jezeli zakupy nie sa ciezkie, a dom niedaleko to mozna isc spacerem. Nie widze powodu dla ktorego samochod mialby byc niezbedny chyba,ze ktos mieszka na zabitej dechami wiosce to tak,ale nie w miescie
A dorosli to niektore glupsze niz dzieci wlasnie. I co zrobilas? Mialas duzy stres? Ja bym zawalu dostala, a pozniej chyba zatukla tych gamonii
Jak ktoś miewa ataki paniki, to lepiej żeby nie prowadził tym bardziej, że nie ma takiej konieczności. Co innego jak ktoś musi dojeżdżać do pracy czy coś innego go zmusza do posiadania własnego pojazdu.
New Me napisał/a:Istotka6 napisał/a:Są sytuacje kiedy samochód jest przydatny i jest dużym ułatwieniem. W większości jednak radzimy sobie bez (zakupy do domu itp), auto przydaje się na podróże prywatne i zawodowe. Dziecko mi nie wybiegło pod samochód, zamiast tego dorośli już owszem.
Auto nie jest potrzebne. Zawsze mozna wziasc taxi lub isc na autobus. Jezeli zakupy nie sa ciezkie, a dom niedaleko to mozna isc spacerem. Nie widze powodu dla ktorego samochod mialby byc niezbedny chyba,ze ktos mieszka na zabitej dechami wiosce to tak,ale nie w miescie
A dorosli to niektore glupsze niz dzieci wlasnie. I co zrobilas? Mialas duzy stres? Ja bym zawalu dostala, a pozniej chyba zatukla tych gamoniiJak ktoś miewa ataki paniki, to lepiej żeby nie prowadził tym bardziej, że nie ma takiej konieczności. Co innego jak ktoś musi dojeżdżać do pracy czy coś innego go zmusza do posiadania własnego pojazdu.
Bez samochodu jak bez ręki. I nie przekonujcie mnie nie ma sensu
Tamiraa napisał/a:New Me napisał/a:Auto nie jest potrzebne. Zawsze mozna wziasc taxi lub isc na autobus. Jezeli zakupy nie sa ciezkie, a dom niedaleko to mozna isc spacerem. Nie widze powodu dla ktorego samochod mialby byc niezbedny chyba,ze ktos mieszka na zabitej dechami wiosce to tak,ale nie w miescie
A dorosli to niektore glupsze niz dzieci wlasnie. I co zrobilas? Mialas duzy stres? Ja bym zawalu dostala, a pozniej chyba zatukla tych gamoniiJak ktoś miewa ataki paniki, to lepiej żeby nie prowadził tym bardziej, że nie ma takiej konieczności. Co innego jak ktoś musi dojeżdżać do pracy czy coś innego go zmusza do posiadania własnego pojazdu.
Bez samochodu jak bez ręki. I nie przekonujcie mnie nie ma sensu
Bert, nie wszyscy mogą zostać kierowcami.
18 2025-01-11 23:10:07 Ostatnio edytowany przez New Me (2025-01-11 23:10:44)
Bert44 napisał/a:Tamiraa napisał/a:Jak ktoś miewa ataki paniki, to lepiej żeby nie prowadził tym bardziej, że nie ma takiej konieczności. Co innego jak ktoś musi dojeżdżać do pracy czy coś innego go zmusza do posiadania własnego pojazdu.
Bez samochodu jak bez ręki. I nie przekonujcie mnie nie ma sensu
Bert, nie wszyscy mogą zostać kierowcami.
Ja nie moge jezdzila bym tak wolno ze stresu, ze kogos potrace, ,ze zolw by mnie wyprzedzil
19 2025-01-12 00:00:47 Ostatnio edytowany przez Klaryssa (2025-01-12 00:04:08)
Ja jestem urodzonym pasażerem. Nawet nigdy nie próbowałam zrobić prawo jazdy.
Dziwi mnie jednak ze piesi/rowerzyści itd. nie maja tego poczucia ograniczonego zaufania i jak napisaliście nie zwracają często uwagi wchodząc na pasy czy rowerzyści jeżdżą z duża prędkościa i nawet przed ulica nie zwalniaja. I tez im jestem starsza tym bardziej bałabym się tego, ze nieumyślnie spowoduje jakiś wypadek.
20 2025-01-12 03:38:15 Ostatnio edytowany przez Priscilla (2025-01-12 03:39:30)
Ja nie moge jezdzila bym tak wolno ze stresu, ze kogos potrace, ,ze zolw by mnie wyprzedzil
Nie nadajesz się na kierowcę, to się nie nadajesz i tyle, ale jaki ma sens przekonywanie tych, którzy się nadają i lubią prowadzić samochód, że jest on czymś zbędnym w ich życiu?
Osobiście NIE wyobrażam sobie NIE mieć samochodu i to z dziesiątek powodów, dlatego podobnie jak z Bertem nawet nie ma sensu ze mną na ten temat polemizować.
Bert44 napisał/a:Tamiraa napisał/a:Jak ktoś miewa ataki paniki, to lepiej żeby nie prowadził tym bardziej, że nie ma takiej konieczności. Co innego jak ktoś musi dojeżdżać do pracy czy coś innego go zmusza do posiadania własnego pojazdu.
Bez samochodu jak bez ręki. I nie przekonujcie mnie nie ma sensu
Bert, nie wszyscy mogą zostać kierowcami.
Ja rozumiem. Nie ma problemu.
Jednak tytuł watku to "jak się cieszę że nie mam samochodu " a nie "nie mogę prowadzić ale jakoś to przeżyje ". Sugeruje świadome zadowolenie z "nie jezdzenia". Zadowolenie Autorki wydaje się tylko racjonalizacja obawy przed prowadzeniem.
Tamiraa napisał/a:Bert44 napisał/a:Bez samochodu jak bez ręki. I nie przekonujcie mnie nie ma sensu
Bert, nie wszyscy mogą zostać kierowcami.
Ja rozumiem. Nie ma problemu.
Jednak tytuł watku to "jak się cieszę że nie mam samochodu " a nie "nie mogę prowadzić ale jakoś to przeżyje ". Sugeruje świadome zadowolenie z "nie jezdzenia". Zadowolenie Autorki wydaje się tylko racjonalizacja obawy przed prowadzeniem.
Racja.
Tamiraa napisał/a:Bert44 napisał/a:Bez samochodu jak bez ręki. I nie przekonujcie mnie nie ma sensu
Bert, nie wszyscy mogą zostać kierowcami.
Ja rozumiem. Nie ma problemu.
Jednak tytuł watku to "jak się cieszę że nie mam samochodu " a nie "nie mogę prowadzić ale jakoś to przeżyje ". Sugeruje świadome zadowolenie z "nie jezdzenia". Zadowolenie Autorki wydaje się tylko racjonalizacja obawy przed prowadzeniem.
No bo sie ciesze,ze uwaga nie strace swojej wolnosci idac do wiezienia przez jakis debili co mi wbiegna pod kola. Teraz wiesz czemu taki tytul?
Bert44 napisał/a:Tamiraa napisał/a:Bert, nie wszyscy mogą zostać kierowcami.
Ja rozumiem. Nie ma problemu.
Jednak tytuł watku to "jak się cieszę że nie mam samochodu " a nie "nie mogę prowadzić ale jakoś to przeżyje ". Sugeruje świadome zadowolenie z "nie jezdzenia". Zadowolenie Autorki wydaje się tylko racjonalizacja obawy przed prowadzeniem.
No bo sie ciesze,ze uwaga nie strace swojej wolnosci idac do wiezienia przez jakis debili co mi wbiegna pod kola. Teraz wiesz czemu taki tytul?
Ja też się strasznie cieszę że nie jestem miliarderem. Wtedy jacyś złodzieje mogliby próbować okrasc mój dom, musiałbym ich zastrzelić i isc do więzienia.
New Me napisał/a:Bert44 napisał/a:Ja rozumiem. Nie ma problemu.
Jednak tytuł watku to "jak się cieszę że nie mam samochodu " a nie "nie mogę prowadzić ale jakoś to przeżyje ". Sugeruje świadome zadowolenie z "nie jezdzenia". Zadowolenie Autorki wydaje się tylko racjonalizacja obawy przed prowadzeniem.
No bo sie ciesze,ze uwaga nie strace swojej wolnosci idac do wiezienia przez jakis debili co mi wbiegna pod kola. Teraz wiesz czemu taki tytul?
Ja też się strasznie cieszę że nie jestem miliarderem. Wtedy jacyś złodzieje mogliby próbować okrasc mój dom, musiałbym ich zastrzelić i isc do więzienia.
No tez by tak moglo.byc. jednak bycie miliarderem mozna ukryc wystarczy sie nie afiszowac z bogactwem, a przez prowadzenie auta to chocby czlowiek jechal ostroznie i przepisowo to jak dzieciak czy dorosly wyskoczy metr przed autem to czlowiek ma prze to zniszczona reszte zycia
No tez by tak moglo.byc. jednak bycie miliarderem mozna ukryc wystarczy sie nie afiszowac z bogactwem, a przez prowadzenie auta to chocby czlowiek jechal ostroznie i przepisowo to jak dzieciak czy dorosly wyskoczy metr przed autem to czlowiek ma prze to zniszczona reszte zycia
Rzecz w tym, że to jest zwykła racjonalizacja, czyli tutaj przekonywanie samego siebie, że lepiej nie mieć samochodu, bo można kogoś potrącić, pomimo że wszystkie sensowne argumenty aż krzyczą, że samochód ułatwia nam życie i to w wielu aspektach.
Jasne, że trzeba o niego dbać, serwisować, pamiętać i płacić za ubezpieczenie, lać paliwo, ale czym innym jest rozsądne stwierdzenie "nie stać mnie, więc nie kupuję", czy nawet "nie nadaję się na kierowcę, kosztowałoby mnie to zbyt dużo stresu", a czym innym przekonywanie samego siebie "jak ja się cieszę, że nie mam samochodu, bo ktoś mógłby mi wskoczyć po koła". Myśląc w ten sposób równie dobrze można stwierdzić "nie będę wychodzić z domu, bo ktoś może mnie okraść".
Jestem kierowcą od wielu lat i jakoś nikt nigdy nie wyskoczył mi w sposób, który mógłby spowodować tragedię, a jeżdżę po swoim mieście, które ma ok. 140 tysięcy mieszkańców, ale i w Katowicach czy Warszawie. Nikomu z moich bliskich ani dobrych znajomych też nie zdarzyło się coś podobnego. Jednym słowem, trzeba mieć wyjątkowego pecha, żeby nas to spotkało.
New Me napisał/a:No tez by tak moglo.byc. jednak bycie miliarderem mozna ukryc wystarczy sie nie afiszowac z bogactwem, a przez prowadzenie auta to chocby czlowiek jechal ostroznie i przepisowo to jak dzieciak czy dorosly wyskoczy metr przed autem to czlowiek ma prze to zniszczona reszte zycia
Rzecz w tym, że to jest zwykła racjonalizacja, czyli tutaj przekonywanie samego siebie, że lepiej nie mieć samochodu, bo można kogoś potrącić, pomimo że wszystkie sensowne argumenty aż krzyczą, że samochód ułatwia nam życie i to w wielu aspektach.
Jasne, że trzeba o niego dbać, serwisować, pamiętać i płacić za ubezpieczenie, lać paliwo, ale czym innym jest rozsądne stwierdzenie "nie stać mnie, więc nie kupuję", czy nawet "nie nadaję się na kierowcę, kosztowałoby mnie to zbyt dużo stresu", a czym innym przekonywanie samego siebie "jak ja się cieszę, że nie mam samochodu, bo ktoś mógłby mi wskoczyć po koła". Myśląc w ten sposób równie dobrze można stwierdzić "nie będę wychodzić z domu, bo ktoś może mnie okraść".
Jestem kierowcą od wielu lat i jakoś nikt nigdy nie wyskoczył mi w sposób, który mógłby spowodować tragedię, a jeżdżę po swoim mieście, które ma ok. 140 tysięcy mieszkańców, ale i w Katowicach czy Warszawie. Nikomu z moich bliskich ani dobrych znajomych też nie zdarzyło się coś podobnego. Jednym słowem, trzeba mieć wyjątkowego pecha, żeby nas to spotkało.
A w czym ulatwia zycie, skoro ja mam autobusy co 10-15 minut? A kazdy przystanek co 10 minut drogi od siebie? Plus nie ponosze oplat zwiazanych z utrzymaniem auta. W czym wiec samochod by mnie ulatwil zycie?
Priscilla napisał/a:New Me napisał/a:No tez by tak moglo.byc. jednak bycie miliarderem mozna ukryc wystarczy sie nie afiszowac z bogactwem, a przez prowadzenie auta to chocby czlowiek jechal ostroznie i przepisowo to jak dzieciak czy dorosly wyskoczy metr przed autem to czlowiek ma prze to zniszczona reszte zycia
Rzecz w tym, że to jest zwykła racjonalizacja, czyli tutaj przekonywanie samego siebie, że lepiej nie mieć samochodu, bo można kogoś potrącić, pomimo że wszystkie sensowne argumenty aż krzyczą, że samochód ułatwia nam życie i to w wielu aspektach.
Jasne, że trzeba o niego dbać, serwisować, pamiętać i płacić za ubezpieczenie, lać paliwo, ale czym innym jest rozsądne stwierdzenie "nie stać mnie, więc nie kupuję", czy nawet "nie nadaję się na kierowcę, kosztowałoby mnie to zbyt dużo stresu", a czym innym przekonywanie samego siebie "jak ja się cieszę, że nie mam samochodu, bo ktoś mógłby mi wskoczyć po koła". Myśląc w ten sposób równie dobrze można stwierdzić "nie będę wychodzić z domu, bo ktoś może mnie okraść".
Jestem kierowcą od wielu lat i jakoś nikt nigdy nie wyskoczył mi w sposób, który mógłby spowodować tragedię, a jeżdżę po swoim mieście, które ma ok. 140 tysięcy mieszkańców, ale i w Katowicach czy Warszawie. Nikomu z moich bliskich ani dobrych znajomych też nie zdarzyło się coś podobnego. Jednym słowem, trzeba mieć wyjątkowego pecha, żeby nas to spotkało.
A w czym ulatwia zycie, skoro ja mam autobusy co 10-15 minut? A kazdy przystanek co 10 minut drogi od siebie? Plus nie ponosze oplat zwiazanych z utrzymaniem auta. W czym wiec samochod by mnie ulatwil zycie?
Jasne zelazy gdzie mieszkasz. Jak miasto ma dobrą komunikacje to sporo ludzi z niej korzysta.
Ja w większości jeżdżę w trasy więc komunikacja nic mi nie da. Do tego ciągiem najczęściej parę miejsc po sobie.
A dźwigasz sama zakupy miedzy przystankami?
Ja sobie nie wyobrażam życia bez auta gdziekolwiek bym nie mieszkała, na wsi czy w mieście.
Nie byłabym w stanie nosić zakupów ( nie tylko spożywczych), podróżować z tymi zakupami autobusami czy Taxi.
Auto to wygoda, swoboda, wolność.
Wiem, że kiedyś przyjdzie czas gdy nie będę już mogła sama prowadzić z powodu wieku czy stanu zdrowia.
Lecz póki można to jeżdżę.
Rozumiem też ludzi, którzy boją się być kierowcą.
Mam znajomą, która mimo zdanego egzaminu, za kierownicą na drodze miejskiej siedziała zaledwie parę razy bo wywoływało to u niej ataki paniki, popełniała mnóstwo błędów, zapominała o podstawowych zasadach prowadzenia auta. Jednocześnie na swoim podwórzu, na placu manewrowym wykonywała bezbłędnie wszystkie manewry jak parkowanie, cofanie. Obecność innych aut i ludzi ją paraliżowała.
30 2025-01-13 14:26:44 Ostatnio edytowany przez New Me (2025-01-13 14:27:31)
Ja sobie nie wyobrażam życia bez auta gdziekolwiek bym nie mieszkała, na wsi czy w mieście.
Nie byłabym w stanie nosić zakupów ( nie tylko spożywczych), podróżować z tymi zakupami autobusami czy Taxi.
Auto to wygoda, swoboda, wolność.
Wiem, że kiedyś przyjdzie czas gdy nie będę już mogła sama prowadzić z powodu wieku czy stanu zdrowia.
Lecz póki można to jeżdżę.
Rozumiem też ludzi, którzy boją się być kierowcą.
Mam znajomą, która mimo zdanego egzaminu, za kierownicą na drodze miejskiej siedziała zaledwie parę razy bo wywoływało to u niej ataki paniki, popełniała mnóstwo błędów, zapominała o podstawowych zasadach prowadzenia auta. Jednocześnie na swoim podwórzu, na placu manewrowym wykonywała bezbłędnie wszystkie manewry jak parkowanie, cofanie. Obecność innych aut i ludzi ją paraliżowała.
A wiesz,ze istnieje cos takiego jak zakupy online, gdzie pod same drzwi przywoza Ci zakupy, wiec to jeszcze lepsze opcja niz jezdzenie wszedzie po sklepach samochodem. Ja nie pamietam kiedy dzwigalam ciezkie zakupy. Z lekkimi moge spokojnie isc spacerem, a tak zamawiam online jak wiem,ze potrzebuje kupic cos wielkiego np jakis wor ziemniakow, czy duza paczka ryzu, jakies inne ciezkie przedmioty do mieszkania to tez zamawiam przez neta, a nie dzwigam jak wielblad. Jak bylam dzieckiem to nie bylo dlugie lata internetu I wtedy pamietam nawet moja mama I inne kobiety dzwigaly ciezkie siaty zakupow, a ja pozniej tak samo I inne dzieci. Natomiast teraz czasy sie zmienily i nie trzeba dzwigac ciezkich zakupow nie majac auta
GloriaSoul napisał/a:Ja sobie nie wyobrażam życia bez auta gdziekolwiek bym nie mieszkała, na wsi czy w mieście.
Nie byłabym w stanie nosić zakupów ( nie tylko spożywczych), podróżować z tymi zakupami autobusami czy Taxi.
Auto to wygoda, swoboda, wolność.
Wiem, że kiedyś przyjdzie czas gdy nie będę już mogła sama prowadzić z powodu wieku czy stanu zdrowia.
Lecz póki można to jeżdżę.
Rozumiem też ludzi, którzy boją się być kierowcą.
Mam znajomą, która mimo zdanego egzaminu, za kierownicą na drodze miejskiej siedziała zaledwie parę razy bo wywoływało to u niej ataki paniki, popełniała mnóstwo błędów, zapominała o podstawowych zasadach prowadzenia auta. Jednocześnie na swoim podwórzu, na placu manewrowym wykonywała bezbłędnie wszystkie manewry jak parkowanie, cofanie. Obecność innych aut i ludzi ją paraliżowała.A wiesz,ze istnieje cos takiego jak zakupy online, gdzie pod same drzwi przywoza Ci zakupy, wiec to jeszcze lepsze opcja niz jezdzenie wszedzie po sklepach samochodem. Ja nie pamietam kiedy dzwigalam ciezkie zakupy. Z lekkimi moge spokojnie isc spacerem, a tak zamawiam online jak wiem,ze potrzebuje kupic cos wielkiego np jakis wor ziemniakow, czy duza paczka ryzu, jakies inne ciezkie przedmioty do mieszkania to tez zamawiam przez neta, a nie dzwigam jak wielblad. Jak bylam dzieckiem to nie bylo dlugie lata internetu I wtedy pamietam nawet moja mama I inne kobiety dzwigaly ciezkie siaty zakupow, a ja pozniej tak samo I inne dzieci. Natomiast teraz czasy sie zmienily i nie trzeba dzwigac ciezkich zakupow nie majac auta
Można sobie kupić wózek na zakupy.
32 2025-01-13 15:35:18 Ostatnio edytowany przez New Me (2025-01-13 15:35:33)
New Me napisał/a:GloriaSoul napisał/a:Ja sobie nie wyobrażam życia bez auta gdziekolwiek bym nie mieszkała, na wsi czy w mieście.
Nie byłabym w stanie nosić zakupów ( nie tylko spożywczych), podróżować z tymi zakupami autobusami czy Taxi.
Auto to wygoda, swoboda, wolność.
Wiem, że kiedyś przyjdzie czas gdy nie będę już mogła sama prowadzić z powodu wieku czy stanu zdrowia.
Lecz póki można to jeżdżę.
Rozumiem też ludzi, którzy boją się być kierowcą.
Mam znajomą, która mimo zdanego egzaminu, za kierownicą na drodze miejskiej siedziała zaledwie parę razy bo wywoływało to u niej ataki paniki, popełniała mnóstwo błędów, zapominała o podstawowych zasadach prowadzenia auta. Jednocześnie na swoim podwórzu, na placu manewrowym wykonywała bezbłędnie wszystkie manewry jak parkowanie, cofanie. Obecność innych aut i ludzi ją paraliżowała.A wiesz,ze istnieje cos takiego jak zakupy online, gdzie pod same drzwi przywoza Ci zakupy, wiec to jeszcze lepsze opcja niz jezdzenie wszedzie po sklepach samochodem. Ja nie pamietam kiedy dzwigalam ciezkie zakupy. Z lekkimi moge spokojnie isc spacerem, a tak zamawiam online jak wiem,ze potrzebuje kupic cos wielkiego np jakis wor ziemniakow, czy duza paczka ryzu, jakies inne ciezkie przedmioty do mieszkania to tez zamawiam przez neta, a nie dzwigam jak wielblad. Jak bylam dzieckiem to nie bylo dlugie lata internetu I wtedy pamietam nawet moja mama I inne kobiety dzwigaly ciezkie siaty zakupow, a ja pozniej tak samo I inne dzieci. Natomiast teraz czasy sie zmienily i nie trzeba dzwigac ciezkich zakupow nie majac auta
Można sobie kupić wózek na zakupy.
To tez mozna, ale ja tam ich nie lubie. Jakos ze starymi babciami mnie sie kojarzy. Chociaz z jednego kiedys korzystalam jak sie pralka zepsula i musialam do pralni chodzic przez jakis czas
Mnóstwo rzeczy zamawiam przez internet i faktycznie jest opcja pod drzwi.
Lecz nie zawsze, w większości jest teraz opcja do paczkomatu.
Ale są zakupy gdzie wolę i muszę sama je zrobić. Wybrać kilka kg mięsa, wędlin, ryb, owoców, warzyw, nabiału.
Albo kwiaty doniczkowe, sadzonki, drzewka, krzewy na lokalnym ryneczku.
Lub inne rzeczy gdzie trzeba je zobaczyć na oczy przed zakupem bo na zdjęciu może wyglądać zupełnie inaczej.
Mnóstwo rzeczy zamawiam przez internet i faktycznie jest opcja pod drzwi.
Lecz nie zawsze, w większości jest teraz opcja do paczkomatu.
Ale są zakupy gdzie wolę i muszę sama je zrobić. Wybrać kilka kg mięsa, wędlin, ryb, owoców, warzyw, nabiału.
Albo kwiaty doniczkowe, sadzonki, drzewka, krzewy na lokalnym ryneczku.
Lub inne rzeczy gdzie trzeba je zobaczyć na oczy przed zakupem bo na zdjęciu może wyglądać zupełnie inaczej.
Wiekszosc z tych rzeczy nie jest ciezka plus tez mozna zamawiac je przez neta
35 2025-01-13 21:52:20 Ostatnio edytowany przez Priscilla (2025-01-13 21:52:39)
Ja gdzie mogę chodzę pieszo, ale ZAWSZE mam WYBÓR i kiedy jest mróz albo leje deszcz, to nigdy nie muszę stojąc na przystanku czekać na autobus. Ty tego wyboru po prostu nie masz.
Poza tym to jest ogromna oszczędność czasu, bo jeśli muszę coś załatwić w kilku punktach miasta i miałabym za każdym razem czeka na autobus, od autobusu iść tam, gdzie mam sprawę do załatwienia, potem z powrotem, czekać na kolejny autobus, dojechać, dojść, wrócić, czekać na autobus i tak kilka razy... No nie, ja naprawdę podziękuję.
A kiedy jest się chorym i trzeba dojechać do poradni? Nie lepiej samochodem, notabene nie rozsiewając zarazków i nie zarażając współpasażerów.
Takich sytuacji są setki, ale faktem jest, że Ty nie wiesz co zrobić z czasem, więc faktycznie takie przejażdżki mogą nawet stanowić rozrywkę
Dla przykładu: dziś byłam w Warszawie. Wyjechałam z domu ok. 9:30. Trasa w jedną stronę zajęła trzy i pół godziny, na miejscu dwie, powrót trzy i pół. Łącznie wyprawa trwała 9 godzin. Gdybym nie posiadała samochodu, musiałabym 15 minut iść na stację na pociąg, który odjeżdża z peronu o 7:20 do Katowic (ok. 50 minut), tam przesiąść się na pociąg do Warszawy, a w Warszawie tramwajem na miejsce, potem w powrotną drogę ten sam scenariusz. Jest mróz, żadna przyjemność, a tak wsiadłam pod domem do cieplutkiego, wygodnego samochodu i już dawno jestem w domku. Gdybym wybrała się pociągiem, pewnie wciąż bym w nim siedziała, po drodze kilka razy będąc narażoną na to nieprzyjemną aurę, która teraz panuje.
36 2025-01-13 21:55:58 Ostatnio edytowany przez New Me (2025-01-13 21:56:43)
Ja gdzie mogę chodzę pieszo, ale ZAWSZE mam WYBÓR i kiedy jest mróz albo leje deszcz, to nigdy nie muszę stojąc na przystanku czekać na autobus. Ty tego wyboru po prostu nie masz.
Poza tym to jest ogromna oszczędność czasu, bo jeśli muszę coś załatwić w kilku punktach miasta i miałabym za każdym razem czeka na autobus, od autobusu iść tam, gdzie mam sprawę do załatwienia, potem z powrotem, czekać na kolejny autobus, dojechać, dojść, wrócić, czekać na autobus i tak kilka razy... No nie, ja naprawdę podziękuję.
A kiedy jest się chorym i trzeba dojechać do poradni? Nie lepiej samochodem, notabene nie rozsiewając zarazków i nie zarażając współpasażerów.Takich sytuacji są setki, ale faktem jest, że Ty nie wiesz co zrobić z czasem, więc faktycznie takie przejażdżki mogą nawet stanowić rozrywkę
Dla przykładu: dziś byłam w Warszawie. Wyjechałam z domu ok. 9:30. Trasa w jedną stronę zajęła trzy i pół godziny, na miejscu dwie, powrót trzy i pół. Łącznie wyprawa trwała 9 godzin. Gdybym nie posiadała samochodu, musiałabym 15 minut iść na stację na pociąg, który odjeżdża z peronu o 7:20 do Katowic (ok. 50 minut), tam przesiąść się na pociąg do Warszawy, a w Warszawie tramwajem na miejsce, potem w powrotną drogę ten sam scenariusz. Jest mróz, żadna przyjemność, a tak wsiadłam pod domem do cieplutkiego, wygodnego samochodu i już dawno jestem w domku. Gdybym wybrała się pociągiem, pewnie wciąż bym w nim siedziała, po drodze kilka razy będąc narażoną na to nieprzyjemną aurę, która teraz panuje.
Jak nie mam jak mam albo czekam 10 max 15 minut albo zamawiam taxi, zima cieplo.sie ubrac i nie ma problemu. Moge tez wiele rzeczy zamowic do domu, jak.gdzies jade cos zalatwic czy kogos odwiedzic to tez nie codziennie. W Anglii tez autobusy jezdza non stop wiec tez nie ma problemow. Ja mam super,ze nie musze do roboty ciezko harowac zeby na paliwo i cale utrzymanie auta zarobic
37 2025-01-13 22:09:25 Ostatnio edytowany przez Bullinka (2025-01-13 22:18:14)
Jak nie mam jak mam albo czekam 10 max 15 minut albo zamawiam taxi, zima cieplo.sie ubrac i nie ma problemu. Moge tez wiele rzeczy zamowic do domu, jak.gdzies jade cos zalatwic czy kogos odwiedzic to tez nie codziennie. W Anglii tez autobusy jezdza non stop wiec tez nie ma problemow. Ja mam super,ze nie musze do roboty ciezko harowac zeby na paliwo i cale utrzymanie auta zarobic
I tu jest calosc twojej sytuacji. Siedzisz w domu, pieniadze masz ( nie ineteresuje mnie skad i dlaczego ), wiec nie masz auta, bo jak sama mowisz, nie chcesz na niego wydawac.
Jednak wyobraz sobie ze gdybys nie miala placone za siedzenie w domu to chodzenie do pracy, dojazdy, jak masz dzieci to i wozenie tu i owdzie juz by nie bylo takie proste autobusem czy taxi, bo wreszcie i na taxi by zabraklo.
Mowicie o europie zachodniej i komunikacji....
Mieszkam w Niderlandach i o ile w duzych miastach komunikacja jest rozbudowana to o tyle w srednich i mniejszych nieraz trzeba z 2 razy sie przesiasc i objechac miasto wzdluz i wszerz aby sie gdzies dostac. Tutaj nie masz szans czesto dostac sie bez auta do pracy czy czegokolwiek co jest potrzebne.
Rzecz jasna, jesli ktos nie pracuje, siedzi w domu, to pojedzie sobie czasami gdzies tam rowerem i jemu tez auto nie jest potrzebne.
Zapominasz o osobach niepelnosprawnych, ktore musze pojechac do lekarza, na jakis zabieg, do szpitala czy cokolwiek innego im jest potrzebne. Gdyby na wszystko brali taxi to byc z glodu umarli.
Dlatego nie powinno sie, jedynie przez pryzmat wlasnej osoby, generalizowac posiadania auta.
Pozdrawiam serdecznie
38 2025-01-13 22:13:18 Ostatnio edytowany przez Marthe (2025-01-13 22:13:51)
New Me napisał/a:Jak nie mam jak mam albo czekam 10 max 15 minut albo zamawiam taxi, zima cieplo.sie ubrac i nie ma problemu. Moge tez wiele rzeczy zamowic do domu, jak.gdzies jade cos zalatwic czy kogos odwiedzic to tez nie codziennie. W Anglii tez autobusy jezdza non stop wiec tez nie ma problemow. Ja mam super,ze nie musze do roboty ciezko harowac zeby na paliwo i cale utrzymanie auta zarobic
I tu jest calosc twojej sytuacji. Siedzisz w domu, pieniadze masz ( nie ineteresuje mnie skad i dlaczego ), wiec nie masz auta, bo jak sama mowisz, nie chcesz na niego wydawac.
Jednak wyobraz sobie ze gdybys nie miala placone za siedzenie w domu to chodzenie do pracy, dojazdy, jak masz dzieci to i wozenie tu i owdzie juz by nie bylo takie proste autobusem czy taxi, bo wreszcie i na taxi by zabraklo.Mowicie o europie zachodniej i komunikacji....
Mieszkam w Niderlandach i o ile w duzych miastach komunikacja jest rozbudowana to o tyle w srednich i mniejszych nieraz trzeba z 2 razy sie przesiasc i objechac miasto wzdluz i wszerz aby sie gdzies dostac. Tutaj nie masz szans czesto dostac sie bez auta do pracy czy czegokolwiek co jest potrzebne.
Rzecz jasna, jesli ktos nie pracuje, siedzi w domu, to pojedzie sobie czasami gdzies tam rowerem i jemu tez auto nie jest potrzebne.Zapominasz o osobach niepelnosprawnych, ktore musze pojechac do lekarza, a jakis zabieg, do szpitala czy cokolwiek innego im jest potrzebne. Gdyby na wszystko brali taxi to byc z glodu umarli.
Dlatego nie powinno sie, jedynie przez pryzmat wlasnej osoby, generalizowac posiadania auta.
Pozdrawiam serdecznie
Czy tam gdzie mieszkasz łatwo dostać pracę znając tylko angielski? Zastanawiam się na emigracją.
39 2025-01-13 22:19:47 Ostatnio edytowany przez Bullinka (2025-01-13 22:20:53)
Czy tam gdzie mieszkasz łatwo dostać pracę znając tylko angielski? Zastanawiam się na emigracją.
Zalezy jakie masz wyksztalcenie, zawod, czy masz gdzie sie tutaj zaczepic. Bo praca nie jest problemem, natomiast meldunek i potem staranie sie o mieszkanie juz jest.
Kazde wyksztalcenie mozesz przeliczyc itd
Angielski musi byc naprawde dobry, ale dopiero z niderlandzkim otwieraja sie wieksze mozliwosci
Marthe napisał/a:Czy tam gdzie mieszkasz łatwo dostać pracę znając tylko angielski? Zastanawiam się na emigracją.
Zalezy jakie masz wyksztalcenie, zawod, czy masz gdzie sie tutaj zaczepic. Bo praca nie jest problemem, natomiast meldunek i potem staranie sie o mieszkanie juz jest.
Kazde wyksztalcenie mozesz przeliczyc itd
Angielski musi byc naprawde dobry, ale dopiero z niderlandzkim otwieraja sie wieksze mozliwosci
Do UK trzeba miec settled lub pre settled statis zeby zostac
GloriaSoul napisał/a:Mnóstwo rzeczy zamawiam przez internet i faktycznie jest opcja pod drzwi.
Lecz nie zawsze, w większości jest teraz opcja do paczkomatu.
Ale są zakupy gdzie wolę i muszę sama je zrobić. Wybrać kilka kg mięsa, wędlin, ryb, owoców, warzyw, nabiału.
Albo kwiaty doniczkowe, sadzonki, drzewka, krzewy na lokalnym ryneczku.
Lub inne rzeczy gdzie trzeba je zobaczyć na oczy przed zakupem bo na zdjęciu może wyglądać zupełnie inaczej.Wiekszosc z tych rzeczy nie jest ciezka plus tez mozna zamawiac je przez neta
Przed świętami chciałam ugotować bigos, większą ilość aby zawekować.
Kupiłam na targu 2 wiaderka po 3 kg kiszonej kapusty, 2 średnie główki kapusty białej.
Zobaczyłam bardzo ładne mandarynki, pomarańcze, banany, jabłka, ale już ich nie wzięłam bo nie dałabym rady tego unieść.
Zaniosłam kapustę do auta, wróciłam po kilka kg owoców, seler, buraki, brukselkę.
Ledwo dodźwigałam do auta.
Potem weszłam do mięsnego.
Do tego bigosu kupiłam po ok kilogramie schabu, karkówki, łopatki, wołowego.
A także 4 udka z kaczki, pierś z indyka, 2 rodzaje kiełbasy, wędzony boczek.
Zaniosłam do auta i poszłam do Biedronki.
2 wiaderka twarogu sernikowego, twaróg w klinku, 2 litry mleka, śmietana, 4 kostki masła, kilka kubków jogurtu, kefiru, śmietana, 1,5 kg ryby świeżej, olej, oliwę, trochę drobnostek jak drożdże, przyprawy.
Jak bym miała z tym całym towarem jechać autobusem?
42 2025-01-14 00:00:47 Ostatnio edytowany przez New Me (2025-01-14 00:01:12)
New Me napisał/a:GloriaSoul napisał/a:Mnóstwo rzeczy zamawiam przez internet i faktycznie jest opcja pod drzwi.
Lecz nie zawsze, w większości jest teraz opcja do paczkomatu.
Ale są zakupy gdzie wolę i muszę sama je zrobić. Wybrać kilka kg mięsa, wędlin, ryb, owoców, warzyw, nabiału.
Albo kwiaty doniczkowe, sadzonki, drzewka, krzewy na lokalnym ryneczku.
Lub inne rzeczy gdzie trzeba je zobaczyć na oczy przed zakupem bo na zdjęciu może wyglądać zupełnie inaczej.Wiekszosc z tych rzeczy nie jest ciezka plus tez mozna zamawiac je przez neta
Przed świętami chciałam ugotować bigos, większą ilość aby zawekować.
Kupiłam na targu 2 wiaderka po 3 kg kiszonej kapusty, 2 średnie główki kapusty białej.
Zobaczyłam bardzo ładne mandarynki, pomarańcze, banany, jabłka, ale już ich nie wzięłam bo nie dałabym rady tego unieść.
Zaniosłam kapustę do auta, wróciłam po kilka kg owoców, seler, buraki, brukselkę.
Ledwo dodźwigałam do auta.
Potem weszłam do mięsnego.
Do tego bigosu kupiłam po ok kilogramie schabu, karkówki, łopatki, wołowego.
A także 4 udka z kaczki, pierś z indyka, 2 rodzaje kiełbasy, wędzony boczek.
Zaniosłam do auta i poszłam do Biedronki.
2 wiaderka twarogu sernikowego, twaróg w klinku, 2 litry mleka, śmietana, 4 kostki masła, kilka kubków jogurtu, kefiru, śmietana, 1,5 kg ryby świeżej, olej, oliwę, trochę drobnostek jak drożdże, przyprawy.
Jak bym miała z tym całym towarem jechać autobusem?
Jak pisalam wczesniej jak mam.kupic cos ciezkiego to zamawiam przez internet. Przyjezdza prosto pod same drzwi
43 2025-01-14 00:10:23 Ostatnio edytowany przez Priscilla (2025-01-14 00:44:21)
Jak pisalam wczesniej jak mam.kupic cos ciezkiego to zamawiam przez internet. Przyjezdza prosto pod same drzwi
Ja mam jak Gloria. Owoce i warzywa, mięso czy inne podobnego typu produkty, które lubią się miedzy sobą różnić jakością i świeżością, wolę sobie jednak obejrzeć i samodzielnie wybrać. Mam na tym punkcie świra, że jak już płacę, to lubię mieć dobrą jakość. Choćby zwykłe jajka, produkty mleczne czy inny nabiał - też zawsze wybieram z jak najdłuższą datą przydatności do spożycia.
Nie wspominając, że czegoś z lady mięsnej albo choćby serów na wagę, to tego Ci kurier nie przywiezie.
New Me napisał/a:Jak pisalam wczesniej jak mam.kupic cos ciezkiego to zamawiam przez internet. Przyjezdza prosto pod same drzwi
Ja mam jak Gloria. Owoce i warzywa, mięso czy inne podobnego typu produkty, które lubią się miedzy sobą różnić jakością i świeżością, wolę sobie jednak obejrzeć i samodzielnie wybrać. Mam na tym punkcie świra, że jak już płacę, to lubię mieć dobrą jakość. Choćby zwykłe jajka, produkty mleczne czy inny nabiał - też zawsze wybieram z jak najdłuższą datą przydatności do spożycia.
Nie wspominając, że czegoś z lady mięsnej albo choćby serów na wagę, to tego Ci kurier nie przywiezie.
Ja jeszcze nie mialam problemow ze swiezoscia czy wygladem warzyw czy owocow
Ja jeszcze nie mialam problemow ze swiezoscia czy wygladem warzyw czy owocow
Tyle dobrze, bo towar jaki widuję na marketowych paletach, a to jednak głównie markety i dyskonty prowadzą internetową sprzedaż szerokiej gamy produktów, które oferują również w sklepach stacjonarnych, trzeba jednak przeglądać.
Oczywiście towar podlega selekcji i odrzuca się nadpsute sztuki, ale nie zawsze jest to robione na bieżąco, zwłaszcza jeśli jest za mało personelu.
Pozostaje mieć nadzieję, że osoba, która realizuje zamówienie dokładnie ogląda, co pakuje dla klienta, choćby po to, aby uniknąć zwrotów.
New Me napisał/a:Ja jeszcze nie mialam problemow ze swiezoscia czy wygladem warzyw czy owocow
Tyle dobrze, bo towar jaki widuję na marketowych paletach, a to jednak głównie markety i dyskonty prowadzą internetową sprzedaż szerokiej gamy produktów, które oferują również w sklepach stacjonarnych, trzeba jednak przeglądać.
Oczywiście towar podlega selekcji i odrzuca się nadpsute sztuki, ale nie zawsze jest to robione na bieżąco, zwłaszcza jeśli jest za mało personelu.
Pozostaje mieć nadzieję, że osoba, która realizuje zamówienie dokładnie ogląda, co pakuje dla klienta, choćby po to, aby uniknąć zwrotów.
Od czasu do czasu, zwłaszcza przed świętami robię zakupy online - nie znoszę kolejek w sklepach
Jeszcze się nie zawiodłam na świeżości - to muszę przyznać.
Sery i nawet produkty mrożone bez problemu dowieźli. Brałam na próbę owoce po kilka sztuk - jakość i świeżość bez zarzutu.
Mimo, że nie wyobrażam sobie życia bez mojego autka, to czasem wyręczę się zakupami online.
Jeśli sklepom zależy na tego rodzaju sprzedaży to muszą dbać o jakość dostarczanych produktów jak i świadczonych usług.
Jak widać, dochody z tego rodzaju działalności muszą być w miarę znaczące.
Choćby zwykłe jajka, produkty mleczne czy inny nabiał - też zawsze wybieram z jak najdłuższą datą przydatności do spożycia.
Ja zawsze patrzę na skład w pierwszej kolejności. Można się zdziwić, kiedy tani, marketowy produkt ma lepszy skład od drogiego i teoretycznie jakościowego. Czytasz etykiety, a w tym drugim stabilizatory, barwniki itp.
Daty przydatności też trzeba umieć czytać. 'Należy spożyć do', a 'najlepiej spożyć przed' to są zupełnie inne rzeczy. Nie brakuje też produktów bezterminowych jak sól. Więc jak widzisz datę przydatności na czymś takim to masz pewność, że po pierwsze to marketing, a po drugie używają chujowych opakowań (których toksyczne składniki uwalniają się do produktu spożywczego) i kłamią w składzie (stosując np dodatki antyzbrylające).
W sklepach wysyłkowych bardzo często jakość towaru jest lepsza niż w stacjonarnych. Nie jest to normą, ale nierzadko tak się zdarza, bo nie ma masy tumanów (klientów) ściskających i przewalających wszystko jak pojebani. A potem kupujesz takie awokado i całe czarne się okazuje, bo debile wyściskali jak pomidory.
no to prawda.
Dodatkowo wydaję mniej kasy online, bo kupuję tylko to, co potrzebuję i nie ulegam wspaniałym promocjom.
Co do etykiet, to też najpierw czytam skład. Termin na drugim planie, bo raczej nie robię za dużych zapasów.
Czasem posiłkuję się aplikacją zdrowe zakupy, czy coś w tym guście, jak akurat przypomnę sobie, że muszę na cukier uważać ze wzgl na hipoglikemię hehe.
Jajka kupuję od lokalsów już od lat w sumie, nie pamiętam kiedy kupiłam w markecie. Do dobrego lokalnego mięska też mam jakieś tam dojście, więc sobie czasem korzystam.
Zakupy online są dla mnie wybawieniem w momentach większego oblężenia marketowego, albo jak z mężem mamy w nosie dźwiganie zgrzewek z wodą itp
Ja się oduczyłem kupowania u lokalsów, jak kilka razy wyszło na jaw, że sami kupują w marketach najtańsze produkty na promkach i potem sprzedają drożej jako swoje.
I chujnia, bo z jednej strony sklepy i drobni przedsiębiorcy znikają jak pojebani, w tysiącach każdego roku (aż mi szczena opadła jak przeczytałem staty), a z drugiej....gdyby nie walili w chuja (a przy takich podatkach to jak mają nie robić wałów?) to za jakościowy produkt jestem w stanie zapłacić. Bo w pewnych granicach to inwestycja w zdrowie i dobre samopoczucie i to się opłaca. Ale właśnie w pewnych rozsądnych granicach.
New Me napisał/a:Istotka6 napisał/a:Są sytuacje kiedy samochód jest przydatny i jest dużym ułatwieniem. W większości jednak radzimy sobie bez (zakupy do domu itp), auto przydaje się na podróże prywatne i zawodowe. Dziecko mi nie wybiegło pod samochód, zamiast tego dorośli już owszem.
Auto nie jest potrzebne. Zawsze mozna wziasc taxi lub isc na autobus. Jezeli zakupy nie sa ciezkie, a dom niedaleko to mozna isc spacerem. Nie widze powodu dla ktorego samochod mialby byc niezbedny chyba,ze ktos mieszka na zabitej dechami wiosce to tak,ale nie w miescie
A dorosli to niektore glupsze niz dzieci wlasnie. I co zrobilas? Mialas duzy stres? Ja bym zawalu dostala, a pozniej chyba zatukla tych gamoniiJak ktoś miewa ataki paniki, to lepiej żeby nie prowadził tym bardziej, że nie ma takiej konieczności. Co innego jak ktoś musi dojeżdżać do pracy czy coś innego go zmusza do posiadania własnego pojazdu.
Tak ja bym miala non stop atak paniki, ze kogos potrace i zabije. Nie byla bym.w stanie wziasc odpowiedzialnosci za tyle ludzkich zyc. To by mnie przeroslo stresowac sie o pasazerow i o przechodniow
Ja się oduczyłem kupowania u lokalsów, jak kilka razy wyszło na jaw, że sami kupują w marketach najtańsze produkty na promkach i potem sprzedają drożej jako swoje.
I chujnia, bo z jednej strony sklepy i drobni przedsiębiorcy znikają jak pojebani, w tysiącach każdego roku (aż mi szczena opadła jak przeczytałem staty), a z drugiej....gdyby nie walili w chuja (a przy takich podatkach to jak mają nie robić wałów?) to za jakościowy produkt jestem w stanie zapłacić. Bo w pewnych granicach to inwestycja w zdrowie i dobre samopoczucie i to się opłaca. Ale właśnie w pewnych rozsądnych granicach.
A to tak, to słyszałam, że jest nagminne.
Tu na szczęście wiem, że to ich produkcja, gospodarstwo mają zacne.
W dobie fejsa, to nawet są relacje z wykopek itp
53 2025-01-14 18:33:13 Ostatnio edytowany przez Alessandro (2025-01-14 21:46:32)
W niektórych regionach miejscowi rolnicy stosują zasadę "Chodź na pole, zbierz owoce (warzywa)" albo stawiają stoiska ze swoimi produktami i tzw. skarbonkę. Oczywiście czasami zdarzają się cwaniacy i kombinatorzy, jednak w większości klienci podchodzą uczciwie. Fajna sprawa. Jedziesz samochodem, widzisz informację przy drodze, stajesz, bierzesz torbę i idziesz na pole zebrać produkty, które chcesz, a kasę zostawiasz w skarbonce. Podobnie z produktami ze stoiska. Wszystko świeże, prosto z pola i za znacznie niższą cenę.
Są także drobni rolnicy, którzy ogłaszają się w mediach społecznościowych proponując dostawy swoich produktów pod same drzwi.
W niektórych regionach miejscowi rolnicy stosują zasadę "Chodź na pole, zbierz owoce (warzywa)" albo stawiają stosika ze swoimi produktami i tzw. skarbonkę. Oczywiście czasami zdarzają się cwaniacy i kombinatorzy, jednak w większości klienci podchodzą uczciwie. Fajna sprawa. Jedziesz samochodem, widzisz informację przy drodze, stajesz, bierzesz torbę i idziesz na pole zebrać produkty, które chcesz, a kasę zostawiasz w skarbonce. Podobnie z produktami ze stoiska. Wszystko świeże, prosto z pola i za znacznie niższą cenę.
Są także drobni rolnicy, którzy ogłaszają się w mediach społecznościowych proponując dostawy swoich produktów pod same drzwi.
To fajny pomysl
Są także drobni rolnicy, którzy ogłaszają się w mediach społecznościowych proponując dostawy swoich produktów pod same drzwi.
I w przypadkach, o których opisywałem to się okazywali właśnie naciągacze najczęściej.
Samo życie. Tylko ci kombinatorzy to długo na rynku nie pobędą. Znikną z niego szybciej niż na nim się pojawili.
Najlepsze jest jak taki cwaniak spotka jeszcze większego od siebie innego cwaniaka.
GloriaSoul napisał/a:New Me napisał/a:Wiekszosc z tych rzeczy nie jest ciezka plus tez mozna zamawiac je przez neta
Przed świętami chciałam ugotować bigos, większą ilość aby zawekować.
Kupiłam na targu 2 wiaderka po 3 kg kiszonej kapusty, 2 średnie główki kapusty białej.
Zobaczyłam bardzo ładne mandarynki, pomarańcze, banany, jabłka, ale już ich nie wzięłam bo nie dałabym rady tego unieść.
Zaniosłam kapustę do auta, wróciłam po kilka kg owoców, seler, buraki, brukselkę.
Ledwo dodźwigałam do auta.
Potem weszłam do mięsnego.
Do tego bigosu kupiłam po ok kilogramie schabu, karkówki, łopatki, wołowego.
A także 4 udka z kaczki, pierś z indyka, 2 rodzaje kiełbasy, wędzony boczek.
Zaniosłam do auta i poszłam do Biedronki.
2 wiaderka twarogu sernikowego, twaróg w klinku, 2 litry mleka, śmietana, 4 kostki masła, kilka kubków jogurtu, kefiru, śmietana, 1,5 kg ryby świeżej, olej, oliwę, trochę drobnostek jak drożdże, przyprawy.
Jak bym miała z tym całym towarem jechać autobusem?Jak pisalam wczesniej jak mam.kupic cos ciezkiego to zamawiam przez internet. Przyjezdza prosto pod same drzwi
Jednak sa to jedynie produkty z marketu i kazdy wie o co chodzi.
Ja wole podjechac na farme i kupic sobie swieze jajka, warzywa czy owoce.
Jesli chce mieso dla psow-ja nie jadam-jest inna farma, gdzie swiezutkie, niemal prosto z uboju moge kupic. To samo z mlekiem, smietana, jogurtami, serami itd itp
Aby jesc porzadne jedzenie potrzebuje auta.
Aby moc jezdzic gdzie chce, zwiedzac, odpoczywac, nie byc zalezna od komunikacji, taxi itd tez preferuje posiadanie auta.
Pracuje, zarabiam i nie mam z tym problemow.
58 2025-01-15 19:33:07 Ostatnio edytowany przez New Me (2025-01-15 19:33:49)
New Me napisał/a:GloriaSoul napisał/a:Przed świętami chciałam ugotować bigos, większą ilość aby zawekować.
Kupiłam na targu 2 wiaderka po 3 kg kiszonej kapusty, 2 średnie główki kapusty białej.
Zobaczyłam bardzo ładne mandarynki, pomarańcze, banany, jabłka, ale już ich nie wzięłam bo nie dałabym rady tego unieść.
Zaniosłam kapustę do auta, wróciłam po kilka kg owoców, seler, buraki, brukselkę.
Ledwo dodźwigałam do auta.
Potem weszłam do mięsnego.
Do tego bigosu kupiłam po ok kilogramie schabu, karkówki, łopatki, wołowego.
A także 4 udka z kaczki, pierś z indyka, 2 rodzaje kiełbasy, wędzony boczek.
Zaniosłam do auta i poszłam do Biedronki.
2 wiaderka twarogu sernikowego, twaróg w klinku, 2 litry mleka, śmietana, 4 kostki masła, kilka kubków jogurtu, kefiru, śmietana, 1,5 kg ryby świeżej, olej, oliwę, trochę drobnostek jak drożdże, przyprawy.
Jak bym miała z tym całym towarem jechać autobusem?Jak pisalam wczesniej jak mam.kupic cos ciezkiego to zamawiam przez internet. Przyjezdza prosto pod same drzwi
Jednak sa to jedynie produkty z marketu i kazdy wie o co chodzi.
Ja wole podjechac na farme i kupic sobie swieze jajka, warzywa czy owoce.
Jesli chce mieso dla psow-ja nie jadam-jest inna farma, gdzie swiezutkie, niemal prosto z uboju moge kupic. To samo z mlekiem, smietana, jogurtami, serami itd itp
Aby jesc porzadne jedzenie potrzebuje auta.
Aby moc jezdzic gdzie chce, zwiedzac, odpoczywac, nie byc zalezna od komunikacji, taxi itd tez preferuje posiadanie auta.
Pracuje, zarabiam i nie mam z tym problemow.
Ale skad pomysl, ze jedzenie zamawiane online jest zlej jakosci nieswieze, niezdrowe itp. Ja kupuje od lat online i nigdy nie trafilam nawet na jeden zepsuty owoc czy warzywo. A online tez mozna wybrac zdrowe ,ekologiczne produkty. Myslisz,ze jak pojdziesz na miejsce to tam wszystko jest naturalne, niepryskane chemia ? Po za tym ja nie jestem do przesady jakas eko,zeby jezdzic na farmy po jedzenie
Ja też bym się bał jeździć po za tym mnie nie stać
Nieważne, czy ktoś zamawia online czy sam jeździ na zakupy, ważne, aby nasze zakupy były świeże i zdrowe. Niewykluczone, że za jakiś czas wzrośnie ilość podmiotów oferujących zakupy online, co oczywiście będzie z korzyścią dla nas, klientów. Przypuszczam, że takie zakupy będą oferowane na zasadzie prosto z pola, ogródka bezpośrednio do domu. To będzie oznaczać, że produkty nie będą już pochodzić z hurtowni tylko wprost do producentów.
Natomiast tradycyjne zakupy w supermarketach mogą stawać się coraz mniej popularne.
Ja też bym się bał jeździć po za tym mnie nie stać
Mnie tez nie stac, ale nawet gdyby bylo mnie stac to mnie by bylo zwyczajnie szkoda tyle godzin w pracy zapierdzielac, zeby moc sobie chociaz na caly tydzien paliwo kupic na dojazdy do pracy. Wiele osob musi z dobre 12 godzin przepracowac na same tylko paliwo. Szkoda zycia,czasu i pieniedzy
62 2025-01-15 20:22:00 Ostatnio edytowany przez Alessandro (2025-01-15 20:27:35)
Wszystko zależy od tego co kto lubi. Ty akurat nie lubisz jeździć autem, nawet nie myślisz o tym. A w razie czego wystarczy Tobie lokalna komunikacja. Inni z kolei uwielbiają prowadzić, jeździć, a w niektórych przypadkach nawet poszaleć na jakiś torach wyścigowych. Także charakter pracy w wielu sytuacjach wymusza posiadanie samochodu.
Wszystko zależy od tego co kto lubi. Ty akurat nie lubisz jeździć autem, nawet nie myślisz o tym. A w razie czego wystarczy Tobie lokalna komunikacja. Inni z kolei uwielbiają prowadzić, jeździć, a w niektórych przypadkach nawet poszaleć na jakiś torach wyścigowych. Także charakter pracy w wielu sytuacjach wymusza posiadanie samochodu.
To prawda. Ostatnio widzialam jakies wariaty sie wyscigowaly na ulicy , a pozniej policja to rozbila i bardzo dobrze, by sobie jeszcze te glupie lby polamali i pozabijali innych na drodze
U nas jest wiele wariatów samochodowych których stawiło prawko z powodu szybkiej jazdy i na dal jeżdżą
U nas jest wiele wariatów samochodowych których stawiło prawko z powodu szybkiej jazdy i na dal jeżdżą
Bo glupi rzad rzadzi dlatego. Non stop czytam o wypadkach w Polsce kazdego dnia mi info sie wyswietla na aplikacji