Cześć wszystkim!
Nazywam się Kuba, mam 21 lat i przychodzę tu po prostu, by powiedzieć o tym, co czuję i poprosić o pomoc. Mam doła związanego z relacją z kobietą.
Wszystko zaczęło się dość niewinnie, od początków studiów licencjackich. Jestem na trzecim roku i na początku było wszystko dobrze. Na początku studiów zachowywałem się dość pewnie siebie i poznałem chyba każdą kobietę z moich studiów. Spodobała mi się szczególnie jedna z nich - Julka. Ładna, wysoka dziewczyna o delikatnej urodzie, średniej długości włosach i ładnej buzi.
Jako że nie jestem ładnym ani przystojnym chłopakiem, jestem bardziej inteligentny niż ładny, to mi się spodobała. Rzadko się podobam dziewczynom, często reagują na mnie po prostu udawaniem, że nie istnieję. W każdym razie, to był początek moich problemów. Julka ma trzy koleżanki, z którymi się głównie zadaje: Kingę, która jest mi w sumie obojętna, Agatę, która delikatnie mówiąc mnie nie lubi, oraz siostrę Agaty, ale jej nie znam, więc nie będę o niej mówił.
Julka od początku była dla mnie bardzo miła i mnie podrywała. Było to dla mnie dziwne, ale pomyślałem, że mam tatę profesora i może myślała wtedy, że jeśli będzie dla mnie "git", to jej pomogę zdać bez problemów. Niestety, okazało się to później prawdą, ale wracając do rzeczy...
Na początku studiów miałem urodziny. Odziwo, one się dowiedziały i zrobiły mi prezent, zaśpiewały "Sto lat" i kupiły ciasto. Byłem zdziwiony, ale że wcześniej się to nie zdarzało, byłem zadowolony. Dzień później jedna z nich miała urodziny, więc kupiłem jej Rafaello i kwiaty. Pomyślałem, że wreszcie po wielu latach problemów zaczęło się dobrze dziać.
Przez pierwszy semestr było super. Mimo że nie wychodziłem z nimi do klubów, to często gadaliśmy, tak samo jak większość mojego roku. Lubiła mnie. Któregoś dnia zbliżały się walentynki. Julka wprost na jednych zajęciach zapytała mnie, co robię tego dnia. Powiedziałem, że nic. Przy mnie zaczęła mi proponować wyjście do kina i zapytała, czy nie chciałbym uznać to za randkę.
W życiu byłem na jednej randce, nie z nią, która delikatnie mówiąc źle się skończyła. Więc jak to usłyszałem, byłem w siódmym niebie. Wróciłem do domu i nie myślałem o niczym innym niż o niej. Następnego dnia nie mieliśmy zajęć, więc w środę podszedłem do niej i zapytałem ją: "Hej, Julka, walentynki są w czwartek, to co z naszym wyjściem?". Na początku nic nie mówiła, była z koleżankami, więc pomyślałem, że pewnie nie chciała bym o tym przy nich rozmawiał. Ale kiedy poszliśmy na bok, ciągle zmieniała temat. Byłem zdziwiony. Powiedziała mi w końcu, że nie da rady tego dnia, bo obiecała koleżance, która zerwała z chłopakiem, że spędzi ten czas z nią. Zapytała mnie, czy przełożymy to na przyszły tydzień. Zgodziłem się. Niestety, w walentynki przeglądałem przygnębiony Instagrama i zobaczyłem, że siedzi z koleżankami i kolegami w pubie i wrzuciła to na relacje. Pomyślałem, że coś jest dziwnego. Napisałem do niej i napisała mi, że się plany jej zmieniły.
Kupuję tę narrację. Niestety, drugi semestr to był trudny czas. W maju lub czerwcu odbyły się juwenalia. Julka, wiedząc, że mam opiekuńczych rodziców, często pisała do mnie w nocy, mówiąc, że tęskni za mną i zapraszała mnie, bo miała dla mnie niespodziankę. To dawało mi nadzieję i sprawiało, że czułem się ważny.
Trudne wydarzenia w czerwcu:
Niestety, w czerwcu wydarzyły się dwie rzeczy, które mnie złamały:
Problemy Julki: Julce groziło wyrzucenie ze studiów z powodu oszustwa na egzaminie. Ponieważ znałem profesora, udało mi się załagodzić tę sprawę, co było dla mnie dużym obciążeniem emocjonalnym.
Problemy rodzinne: W tym samym czasie moja mama miała nawroty depresji. To sprawiło, że czułem się przytłoczony, ponieważ musiałem radzić sobie z własnymi emocjami oraz wspierać ją w trudnych chwilach.
W tamte wakacje, a to był rok 2023, myślałem, że nie może się nic zdarzyć. Musiałem uciąć swoje życie towarzyskie, bo nie mogłem wychodzić z domu. W tym czasie Julka poznawała wielu facetów i miała "dolce vita". Niestety, ani ona, ani jej koleżanki nie miały czasu. Później twierdziła, że pracowała po 12 godzin dziennie, ale ciężko mi w to uwierzyć, bo Instagram pokazywał mi co innego.
Drugi rok minął dość spokojnie. One mnie nie podrywały ani nic, jednak to dlatego, że byłem im potrzebny. Znam dość dobrze język angielski, a mieliśmy wtedy lektorat. One siedziały ze mną w ławce i spisywały po prostu odpowiedzi. Jednak trzeci rok to tragedia. Od dwóch miesięcy albo mnie wyzywają, albo wyśmiewają się ze mnie, albo znowu mnie zapraszają albo na randki, albo coś. Każdy mój znajomy mówi mi, żebym je zostawił, że mi kłamią, że generalnie to ich nie obchodzę, ale niestety nie umiem mieć wywalone. Po prostu jestem człowiekiem, który się interesuje innymi w dobry sposób, pomaga itd. Właśnie dlatego to piszę, bo jak im pomagałem, wszystko było dobrze, jednak kiedy przestałem, to zaczęły się problemy.
Najbardziej boli mnie to, że kiedy moja mama przez pół roku miała depresję, to moje dni wyglądały tak samo. Nie miałem z kim gadać, bo inni ludzie też byliby mieli łatwiej. Znajomi, z którymi teoretycznie mogłem rozmawiać, byli w pracy za granicą i pracowali po 14 godzin dziennie, więc nie trułem im tym tematem.
Wczoraj jednak miałem naprawdę dość. Na zajęciach kopały moje krzesło. Kiedy odzywałem się, mnie uciszały. Profesor, który prowadził zajęcia, nie zwracał im uwagi. Zachowywały się jakby miały po 7 lub 8 lat, tylko że dzieci nie robią tego z cynizmu, a one tak. Mimo że nie uderzyłem dziewczyny od podstawówki, to korciło mnie to zrobić. Na szczęście się opanowałem. Pod koniec zajęć jednak mówi do mnie: "Kubuś, zmień jak siedzisz, bo pokazujesz, że jesteś zniecierpliwiony". Nie lubię jak mówi "Kubuś", bo może tak mówić tylko moja mama albo dziewczyna, ale że nigdy nie miałem dziewczyny ani nie uprawiałem seksu, to mnie to trochę denewuje. Odpowiedziałem jej, że nie jest moją mamą, na co zaczęła udawać i mówić do mnie w tym stylu. To dla mnie naprawdę za dużo. Kocham ją. Na pierwszym roku potrafiła mnie przytulać czy witać się przez pocałunki itd. Czuję, że z mojej winy ją straciłem, że mogłem być zaradny w życiu. Nie mam pracy, bo mimo starań nie zawsze ją znajdę, a jak już, to nie wytrzymuje w niej długo. Musiałem to opisać, bo nie mogę mówić na studiach, bo ludzie są wobec nich lojalni. Inna sprawa, że chyba tam się dzieją rzeczy, o których sam nie wiem. Dziękuję za wysłuchanie.