Wiem, że podobne wątki już tu były, ale zwykle ze zdradą w tle.
Ja jestem sama i... zauroczyłam się mężczyzną poznanym w pracy. Zauroczyłam się od pierwszego wejrzenia. Tak. Pierwszy raz zdarzyło mi się coś takiego i dałabym sobie uciąć głowę, że głębokie spojrzenie, które mi rzucił na samym początku naszej znajomości nie było przypadkowe. Ale kto wie: może zostałabym bez głowy? Może projektuję na niego własne zainteresowanie? Kontaktów mamy niewiele, więc bazuję na takich subtelnościach jak spojrzenia, uśmiechy i drobne przysługi.
Nie jestem flirciarą ani kochliwą osobą. Jestem za to osobą po pewnych przejściach, od dłuższego czasu samą i... coraz boleśniej odczuwającą samotność. Może więc zdesperowaną? Może on to widzi? Nie wiem nawet, czy jest sam. Pewnie nie...
Co mogę zrobić? Czuję niesamowite, niewygodne napięcie. Ostatnio coś takiego zdarzyło mi się w latach szkolnych. Jak pozbyć się tego nieprzyjemnego stanu? Czy ktoś z Was ma podobne doświadczenia i jakieś sugestie?