Hej
Chciałabym pogadać, pozwolić się skrytykować, wysłuchać rad, wesprzeć, zrozumiem i być zrozumiana. Szukam tylko wirtualnej rozmowy, niestety lub stety.
Pozdrawiam
Hej
Chciałabym pogadać, pozwolić się skrytykować, wysłuchać rad, wesprzeć, zrozumiem i być zrozumiana. Szukam tylko wirtualnej rozmowy, niestety lub stety.
Pozdrawiam
To pisz.
Hej chcesz to pisz tutaj
Hej chcesz to pisz tutaj
............ jest to moj ostatni post i ostatnia wizyta na tym forum i tym razem dotrzymam slowa w100%
.................... Zegnam wiec na zawsze
5 2024-10-23 01:10:42 Ostatnio edytowany przez 0meqaO24 (2024-10-23 01:12:49)
.....
New Me napisał/a:Hej chcesz to pisz tutaj
New Me napisał/a:............ jest to moj ostatni post i ostatnia wizyta na tym forum i tym razem dotrzymam slowa w100%
.................... Zegnam wiec na zawsze
Słuszne spostrzeżenie, ale ileż razy już to czytaliśmy, a zaraz potem "rozmyśliłam się, przecież mogę".
Generalnie polecam, by nie wierzyć w ŻADNE słowo Julki, na pewno będzie mniej zaskoczenia brakiem spójności i jeszcze większym brakiem konsekwencji
7 2024-10-23 08:43:41 Ostatnio edytowany przez Alessandro (2024-10-23 08:53:57)
To pisz, rozmawiaj pokaż swoj swiat
Hej.
Wiecie, to trochę trudne. Od długiego czasu nie uklada mi się z mężem, a nie umiem sprawić żeby zniknął z mojego życia. Jest złym człowiekiem, albo zaburzonym, tego nie wiem. Na pomoc specjalisty się nie zgadza. W trudnych chwilach poznałam kogoś, fizycznie męża nie zdradziłam, emocjonalnie tak. Chociaż może nie do końca, nas chyba nigdy zbyt wiele nie laczylo. Może na początku, a później po prostu leciało do przodu. Mamy dzieci, jedno ojca nie znosi, drugie jest bardzo za nim. Chciałabym zacząć żyć po swojemu, a nie potrafię definitywnie mu powiedzieć, że nie chce z nim być. Uciekam w słowo pisane, szukam sobie zainteresowań, poświęcam się dzieciom. A z nim się mijam, jest bo jest. Nie łączy nas już nic, jest bo jest. Gubię się, coraz bardziej sama siebie pogrążam. Wiem, że najlepsza opcja byłaby terapia, ale nie mam z kim zostawiać dzieci, a z nim nie chce. Osoba, która poznałam, stała się dla mnie najważniejsza, a przez swoj brak konsekwencji, ja stracilam. Mogłabym się wyprowadzić, ale to by się wiązało z wywróceniem dzieciom życia do góry nogami. Straciły by wszystko co znają. A on mimo, że odepchnęłam go całkowicie, wciąż tu jest. Nie rozumiem dlaczego. Nie rozumiem już chyba siebie. Chciałabym tylko spokoju, braku napięcia, stresu, nerwów, ciągłych kłótni. Przez to wszystko przestałam siebie szanować. Dzieci to wykorzystują. Wiem, że bez niego dam rade, ale tu, w moim domu. Nie w obcym miejscu. Nie jestem gotowa na złość i pretensje dzieci. Chyba pierwszy raz w życiu, nie wiem co robić. Chciałam się tylko wyżalić. Pozdrawiam serdecznie
Hej.
Wiecie, to trochę trudne. Od długiego czasu nie uklada mi się z mężem, a nie umiem sprawić żeby zniknął z mojego życia. Jest złym człowiekiem, albo zaburzonym, tego nie wiem. Na pomoc specjalisty się nie zgadza. W trudnych chwilach poznałam kogoś, fizycznie męża nie zdradziłam, emocjonalnie tak. Chociaż może nie do końca, nas chyba nigdy zbyt wiele nie laczylo. Może na początku, a później po prostu leciało do przodu. Mamy dzieci, jedno ojca nie znosi, drugie jest bardzo za nim. Chciałabym zacząć żyć po swojemu, a nie potrafię definitywnie mu powiedzieć, że nie chce z nim być. Uciekam w słowo pisane, szukam sobie zainteresowań, poświęcam się dzieciom. A z nim się mijam, jest bo jest. Nie łączy nas już nic, jest bo jest. Gubię się, coraz bardziej sama siebie pogrążam. Wiem, że najlepsza opcja byłaby terapia, ale nie mam z kim zostawiać dzieci, a z nim nie chce. Osoba, która poznałam, stała się dla mnie najważniejsza, a przez swoj brak konsekwencji, ja stracilam. Mogłabym się wyprowadzić, ale to by się wiązało z wywróceniem dzieciom życia do góry nogami. Straciły by wszystko co znają. A on mimo, że odepchnęłam go całkowicie, wciąż tu jest. Nie rozumiem dlaczego. Nie rozumiem już chyba siebie. Chciałabym tylko spokoju, braku napięcia, stresu, nerwów, ciągłych kłótni. Przez to wszystko przestałam siebie szanować. Dzieci to wykorzystują. Wiem, że bez niego dam rade, ale tu, w moim domu. Nie w obcym miejscu. Nie jestem gotowa na złość i pretensje dzieci. Chyba pierwszy raz w życiu, nie wiem co robić. Chciałam się tylko wyżalić. Pozdrawiam serdecznie
Trudną masz sytuację, ale to co fundujecie dzieciom jest przykre.
Powinniście się rozejść. A dom jest Twój czy wspólny?
AgaMisty napisał/a:Hej.
Wiecie, to trochę trudne. Od długiego czasu nie uklada mi się z mężem, a nie umiem sprawić żeby zniknął z mojego życia. Jest złym człowiekiem, albo zaburzonym, tego nie wiem. Na pomoc specjalisty się nie zgadza. W trudnych chwilach poznałam kogoś, fizycznie męża nie zdradziłam, emocjonalnie tak. Chociaż może nie do końca, nas chyba nigdy zbyt wiele nie laczylo. Może na początku, a później po prostu leciało do przodu. Mamy dzieci, jedno ojca nie znosi, drugie jest bardzo za nim. Chciałabym zacząć żyć po swojemu, a nie potrafię definitywnie mu powiedzieć, że nie chce z nim być. Uciekam w słowo pisane, szukam sobie zainteresowań, poświęcam się dzieciom. A z nim się mijam, jest bo jest. Nie łączy nas już nic, jest bo jest. Gubię się, coraz bardziej sama siebie pogrążam. Wiem, że najlepsza opcja byłaby terapia, ale nie mam z kim zostawiać dzieci, a z nim nie chce. Osoba, która poznałam, stała się dla mnie najważniejsza, a przez swoj brak konsekwencji, ja stracilam. Mogłabym się wyprowadzić, ale to by się wiązało z wywróceniem dzieciom życia do góry nogami. Straciły by wszystko co znają. A on mimo, że odepchnęłam go całkowicie, wciąż tu jest. Nie rozumiem dlaczego. Nie rozumiem już chyba siebie. Chciałabym tylko spokoju, braku napięcia, stresu, nerwów, ciągłych kłótni. Przez to wszystko przestałam siebie szanować. Dzieci to wykorzystują. Wiem, że bez niego dam rade, ale tu, w moim domu. Nie w obcym miejscu. Nie jestem gotowa na złość i pretensje dzieci. Chyba pierwszy raz w życiu, nie wiem co robić. Chciałam się tylko wyżalić. Pozdrawiam serdecznieTrudną masz sytuację, ale to co fundujecie dzieciom jest przykre.
Powinniście się rozejść. A dom jest Twój czy wspólny?
Tez mysle ze lepiej zeby sie rozwiedli bo tak psychicznie sie wykoncza
Hej.
Wiecie, to trochę trudne. Od długiego czasu nie uklada mi się z mężem, a nie umiem sprawić żeby zniknął z mojego życia. Jest złym człowiekiem, albo zaburzonym, tego nie wiem. Na pomoc specjalisty się nie zgadza. W trudnych chwilach poznałam kogoś, fizycznie męża nie zdradziłam, emocjonalnie tak. Chociaż może nie do końca, nas chyba nigdy zbyt wiele nie laczylo. Może na początku, a później po prostu leciało do przodu. Mamy dzieci, jedno ojca nie znosi, drugie jest bardzo za nim. Chciałabym zacząć żyć po swojemu, a nie potrafię definitywnie mu powiedzieć, że nie chce z nim być. Uciekam w słowo pisane, szukam sobie zainteresowań, poświęcam się dzieciom. A z nim się mijam, jest bo jest. Nie łączy nas już nic, jest bo jest. Gubię się, coraz bardziej sama siebie pogrążam. Wiem, że najlepsza opcja byłaby terapia, ale nie mam z kim zostawiać dzieci, a z nim nie chce. Osoba, która poznałam, stała się dla mnie najważniejsza, a przez swoj brak konsekwencji, ja stracilam. Mogłabym się wyprowadzić, ale to by się wiązało z wywróceniem dzieciom życia do góry nogami. Straciły by wszystko co znają. A on mimo, że odepchnęłam go całkowicie, wciąż tu jest. Nie rozumiem dlaczego. Nie rozumiem już chyba siebie. Chciałabym tylko spokoju, braku napięcia, stresu, nerwów, ciągłych kłótni. Przez to wszystko przestałam siebie szanować. Dzieci to wykorzystują. Wiem, że bez niego dam rade, ale tu, w moim domu. Nie w obcym miejscu. Nie jestem gotowa na złość i pretensje dzieci. Chyba pierwszy raz w życiu, nie wiem co robić. Chciałam się tylko wyżalić. Pozdrawiam serdecznie
Trudną masz sytuację, ale to co fundujecie dzieciom jest przykre.
Powinniście się rozejść. A dom jest Twój czy wspólny?
Na czym polega wg Ciebie zaburzenie męża, mogłabyś na kilku przykładach napisać?
AgaMisty napisał/a:Hej.
Wiecie, to trochę trudne. Od długiego czasu nie uklada mi się z mężem, a nie umiem sprawić żeby zniknął z mojego życia. Jest złym człowiekiem, albo zaburzonym, tego nie wiem. Na pomoc specjalisty się nie zgadza. W trudnych chwilach poznałam kogoś, fizycznie męża nie zdradziłam, emocjonalnie tak. Chociaż może nie do końca, nas chyba nigdy zbyt wiele nie laczylo. Może na początku, a później po prostu leciało do przodu. Mamy dzieci, jedno ojca nie znosi, drugie jest bardzo za nim. Chciałabym zacząć żyć po swojemu, a nie potrafię definitywnie mu powiedzieć, że nie chce z nim być. Uciekam w słowo pisane, szukam sobie zainteresowań, poświęcam się dzieciom. A z nim się mijam, jest bo jest. Nie łączy nas już nic, jest bo jest. Gubię się, coraz bardziej sama siebie pogrążam. Wiem, że najlepsza opcja byłaby terapia, ale nie mam z kim zostawiać dzieci, a z nim nie chce. Osoba, która poznałam, stała się dla mnie najważniejsza, a przez swoj brak konsekwencji, ja stracilam. Mogłabym się wyprowadzić, ale to by się wiązało z wywróceniem dzieciom życia do góry nogami. Straciły by wszystko co znają. A on mimo, że odepchnęłam go całkowicie, wciąż tu jest. Nie rozumiem dlaczego. Nie rozumiem już chyba siebie. Chciałabym tylko spokoju, braku napięcia, stresu, nerwów, ciągłych kłótni. Przez to wszystko przestałam siebie szanować. Dzieci to wykorzystują. Wiem, że bez niego dam rade, ale tu, w moim domu. Nie w obcym miejscu. Nie jestem gotowa na złość i pretensje dzieci. Chyba pierwszy raz w życiu, nie wiem co robić. Chciałam się tylko wyżalić. Pozdrawiam serdecznieTrudną masz sytuację, ale to co fundujecie dzieciom jest przykre.
Powinniście się rozejść. A dom jest Twój czy wspólny?
Na czym polega wg Ciebie zaburzenie męża, mogłabyś na kilku przykładach napisać?
Tez uwazam, że powinniśmy się rozejść. Ale on bez końca chce próbować wszystko naprawić, a ja jestem bierna. Na pewno to wysokofunkcjonujacy alkoholik. A ja chyba współuzależniona, dlatego tak ciężko. Przykład z dziś, corka miała zły dzień (okres dojrzewania plus trudny charakter), rzucała nikomu niepotrzebne komentarze. Jej ojciec, nie potrafi przemilczeć i od razu ma do niej pretensje, co ja tylko bardziej denerwuje. Skończyło się tak, że wyłączył jej internet. Wybierała się do koleżanki, miał ja zawieźć, ale się obraził. Zabrał kluczyki od auta, żebym ja jej nie zawiozła. Więc poszła pieszo. Więc on się w*urwil, że co z nas za ludzie i jednak pojechal za corka, żeby ja zawieźć. Później przez chwilę cud miód ojciec, to kupił, tamto kupił. A niedawno znów się pokłócili. I oczywiście obrywam ja z obu stron. To taki przykład.
13 2024-10-26 22:21:15 Ostatnio edytowany przez New Me (2024-10-26 22:21:51)
wieka napisał/a:AgaMisty napisał/a:Hej.
Wiecie, to trochę trudne. Od długiego czasu nie uklada mi się z mężem, a nie umiem sprawić żeby zniknął z mojego życia. Jest złym człowiekiem, albo zaburzonym, tego nie wiem. Na pomoc specjalisty się nie zgadza. W trudnych chwilach poznałam kogoś, fizycznie męża nie zdradziłam, emocjonalnie tak. Chociaż może nie do końca, nas chyba nigdy zbyt wiele nie laczylo. Może na początku, a później po prostu leciało do przodu. Mamy dzieci, jedno ojca nie znosi, drugie jest bardzo za nim. Chciałabym zacząć żyć po swojemu, a nie potrafię definitywnie mu powiedzieć, że nie chce z nim być. Uciekam w słowo pisane, szukam sobie zainteresowań, poświęcam się dzieciom. A z nim się mijam, jest bo jest. Nie łączy nas już nic, jest bo jest. Gubię się, coraz bardziej sama siebie pogrążam. Wiem, że najlepsza opcja byłaby terapia, ale nie mam z kim zostawiać dzieci, a z nim nie chce. Osoba, która poznałam, stała się dla mnie najważniejsza, a przez swoj brak konsekwencji, ja stracilam. Mogłabym się wyprowadzić, ale to by się wiązało z wywróceniem dzieciom życia do góry nogami. Straciły by wszystko co znają. A on mimo, że odepchnęłam go całkowicie, wciąż tu jest. Nie rozumiem dlaczego. Nie rozumiem już chyba siebie. Chciałabym tylko spokoju, braku napięcia, stresu, nerwów, ciągłych kłótni. Przez to wszystko przestałam siebie szanować. Dzieci to wykorzystują. Wiem, że bez niego dam rade, ale tu, w moim domu. Nie w obcym miejscu. Nie jestem gotowa na złość i pretensje dzieci. Chyba pierwszy raz w życiu, nie wiem co robić. Chciałam się tylko wyżalić. Pozdrawiam serdecznieTrudną masz sytuację, ale to co fundujecie dzieciom jest przykre.
Powinniście się rozejść. A dom jest Twój czy wspólny?
Na czym polega wg Ciebie zaburzenie męża, mogłabyś na kilku przykładach napisać?Tez uwazam, że powinniśmy się rozejść. Ale on bez końca chce próbować wszystko naprawić, a ja jestem bierna. Na pewno to wysokofunkcjonujacy alkoholik. A ja chyba współuzależniona, dlatego tak ciężko. Przykład z dziś, corka miała zły dzień (okres dojrzewania plus trudny charakter), rzucała nikomu niepotrzebne komentarze. Jej ojciec, nie potrafi przemilczeć i od razu ma do niej pretensje, co ja tylko bardziej denerwuje. Skończyło się tak, że wyłączył jej internet. Wybierała się do koleżanki, miał ja zawieźć, ale się obraził. Zabrał kluczyki od auta, żebym ja jej nie zawiozła. Więc poszła pieszo. Więc on się w*urwil, że co z nas za ludzie i jednak pojechal za corka, żeby ja zawieźć. Później przez chwilę cud miód ojciec, to kupił, tamto kupił. A niedawno znów się pokłócili. I oczywiście obrywam ja z obu stron. To taki przykład.
Moim zdaniem to pozwalasz tej nastoletniej corce na duzo. Jezeli ona rzuca tekstami bez szacunku to ojciec jak najbardziej mial prawo odciac jej internet. A to ze potrzebuje terapii i odwyku od alkoholu to swoja droga tez juz dawno powiniem sobie zalatwic chocby dla zdrowia
AgaMisty napisał/a:wieka napisał/a:Trudną masz sytuację, ale to co fundujecie dzieciom jest przykre.
Powinniście się rozejść. A dom jest Twój czy wspólny?
Na czym polega wg Ciebie zaburzenie męża, mogłabyś na kilku przykładach napisać?Tez uwazam, że powinniśmy się rozejść. Ale on bez końca chce próbować wszystko naprawić, a ja jestem bierna. Na pewno to wysokofunkcjonujacy alkoholik. A ja chyba współuzależniona, dlatego tak ciężko. Przykład z dziś, corka miała zły dzień (okres dojrzewania plus trudny charakter), rzucała nikomu niepotrzebne komentarze. Jej ojciec, nie potrafi przemilczeć i od razu ma do niej pretensje, co ja tylko bardziej denerwuje. Skończyło się tak, że wyłączył jej internet. Wybierała się do koleżanki, miał ja zawieźć, ale się obraził. Zabrał kluczyki od auta, żebym ja jej nie zawiozła. Więc poszła pieszo. Więc on się w*urwil, że co z nas za ludzie i jednak pojechal za corka, żeby ja zawieźć. Później przez chwilę cud miód ojciec, to kupił, tamto kupił. A niedawno znów się pokłócili. I oczywiście obrywam ja z obu stron. To taki przykład.
Moim zdaniem to pozwalasz tej nastoletniej corce na duzo. Jezeli ona rzuca tekstami bez szacunku to ojciec jak najbardziej mial prawo odciac jej internet. A to ze potrzebuje terapii i odwyku od alkoholu to swoja droga tez juz dawno powiniem sobie zalatwic chocby dla zdrowia
Jestem świadoma, że pozwalam. To dlatego, że ojciec nawet czasu z dziećmi nie spędza, jakoś staram im się to wynagrodzić. A corka, sądzę, że zbyt dużo widziala w swoim krótkim życiu.
Ps. Dom jest wspólny.
New Me napisał/a:AgaMisty napisał/a:Tez uwazam, że powinniśmy się rozejść. Ale on bez końca chce próbować wszystko naprawić, a ja jestem bierna. Na pewno to wysokofunkcjonujacy alkoholik. A ja chyba współuzależniona, dlatego tak ciężko. Przykład z dziś, corka miała zły dzień (okres dojrzewania plus trudny charakter), rzucała nikomu niepotrzebne komentarze. Jej ojciec, nie potrafi przemilczeć i od razu ma do niej pretensje, co ja tylko bardziej denerwuje. Skończyło się tak, że wyłączył jej internet. Wybierała się do koleżanki, miał ja zawieźć, ale się obraził. Zabrał kluczyki od auta, żebym ja jej nie zawiozła. Więc poszła pieszo. Więc on się w*urwil, że co z nas za ludzie i jednak pojechal za corka, żeby ja zawieźć. Później przez chwilę cud miód ojciec, to kupił, tamto kupił. A niedawno znów się pokłócili. I oczywiście obrywam ja z obu stron. To taki przykład.
Moim zdaniem to pozwalasz tej nastoletniej corce na duzo. Jezeli ona rzuca tekstami bez szacunku to ojciec jak najbardziej mial prawo odciac jej internet. A to ze potrzebuje terapii i odwyku od alkoholu to swoja droga tez juz dawno powiniem sobie zalatwic chocby dla zdrowia
Jestem świadoma, że pozwalam. To dlatego, że ojciec nawet czasu z dziećmi nie spędza, jakoś staram im się to wynagrodzić. A corka, sądzę, że zbyt dużo widziala w swoim krótkim życiu.
Ps. Dom jest wspólny.
To ze ojciec nie spedza z dziecmi czasu co jest oczywiscie zle nie znaczy ze Ty mozesz te dzieci rozpieszczac. Moja corka ojca widzi w weekendy a do glowy mnie nie przyszlo zeby jej na wszystko pozwalac w imie rekompensaty
16 2024-10-26 22:32:07 Ostatnio edytowany przez wieka (2024-10-26 22:32:54)
To już pewnie schemat zachowań córki i ojca, wysoce toksyczny, jak jego alkoholizm, jej zachowanie to efekt genów ale głównie wychowania, więc pretensje należy mieć do siebie.
Metodą kar, zakazów i nakazów nie wychowa się dobrze dziecka, trzeba dużo rozmawiać, tłumaczyć, ale też dawać przykład.
Tu polegl na całej linii.
A jak on niby chce naprawiać? Musiałby zacząć od siebie. A nawet o tym nie myśli, uważa, że was naprawi
Dlatego ktoś powinien Ci pomóc, może ośrodek pomocy rodzinie, mają tam chyba też psychologa czy prawnika.
AgaMisty napisał/a:New Me napisał/a:Moim zdaniem to pozwalasz tej nastoletniej corce na duzo. Jezeli ona rzuca tekstami bez szacunku to ojciec jak najbardziej mial prawo odciac jej internet. A to ze potrzebuje terapii i odwyku od alkoholu to swoja droga tez juz dawno powiniem sobie zalatwic chocby dla zdrowia
Jestem świadoma, że pozwalam. To dlatego, że ojciec nawet czasu z dziećmi nie spędza, jakoś staram im się to wynagrodzić. A corka, sądzę, że zbyt dużo widziala w swoim krótkim życiu.
Ps. Dom jest wspólny.To ze ojciec nie spedza z dziecmi czasu co jest oczywiscie zle nie znaczy ze Ty mozesz te dzieci rozpieszczac. Moja corka ojca widzi w weekendy a do glowy mnie nie przyszlo zeby jej na wszystko pozwalac w imie rekompensaty
Nie pozwalam jej na wszystko, po prostu staram się zrozumieć jej bunt.
New Me napisał/a:AgaMisty napisał/a:Jestem świadoma, że pozwalam. To dlatego, że ojciec nawet czasu z dziećmi nie spędza, jakoś staram im się to wynagrodzić. A corka, sądzę, że zbyt dużo widziala w swoim krótkim życiu.
Ps. Dom jest wspólny.To ze ojciec nie spedza z dziecmi czasu co jest oczywiscie zle nie znaczy ze Ty mozesz te dzieci rozpieszczac. Moja corka ojca widzi w weekendy a do glowy mnie nie przyszlo zeby jej na wszystko pozwalac w imie rekompensaty
Nie pozwalam jej na wszystko, po prostu staram się zrozumieć jej bunt.
Odzywanie sie bez szacunku do rodzicow nie moze byc rozumiane ani usprawiedliwiane buntem
To już pewnie schemat zachowań córki i ojca, wysoce toksyczny, jak jego alkoholizm, jej zachowanie to efekt genów ale głównie wychowania, więc pretensje należy mieć do siebie.
Metodą kar, zakazów i nakazów nie wychowa się dobrze dziecka, trzeba dużo rozmawiać, tłumaczyć, ale też dawać przykład.
Tu polegl na całej linii.A jak on niby chce naprawiać? Musiałby zacząć od siebie. A nawet o tym nie myśli, uważa, że was naprawi
Dlatego ktoś powinien Ci pomóc, może ośrodek pomocy rodzinie, mają tam chyba też psychologa czy prawnika.
I to samo mu powtarzam, żeby rozmawial. Corka nie chce, on nie ma cierpliwości i tak o.
Rozmawiałam z nim o leczeniu, wg niego problemu nie ma. Proponowałam terapię małżeńska, rodzinna, on nie pojdzie.
Tak chyba zrobię, poszukam pomocy.
Są w ogóle jakieś możliwości prawne, żeby on się wyniósł, mimo, ze dom wspolny?
AgaMisty napisał/a:New Me napisał/a:To ze ojciec nie spedza z dziecmi czasu co jest oczywiscie zle nie znaczy ze Ty mozesz te dzieci rozpieszczac. Moja corka ojca widzi w weekendy a do glowy mnie nie przyszlo zeby jej na wszystko pozwalac w imie rekompensaty
Nie pozwalam jej na wszystko, po prostu staram się zrozumieć jej bunt.
Odzywanie sie bez szacunku do rodzicow nie moze byc rozumiane ani usprawiedliwiane buntem
Ale traktowanie dziecka jako zła koniecznego już tak? Skoro on jej nie szanuje, to gdzie corka ma się nauczyć szacunku do ojca? Ja z nią rozmawiam, wiadomo, że się pokłócimy czasami, ale potrafimy sobie wszystko wyjaśnić, bez obwiniania, karania, itp.
AgaMisty napisał/a:New Me napisał/a:To ze ojciec nie spedza z dziecmi czasu co jest oczywiscie zle nie znaczy ze Ty mozesz te dzieci rozpieszczac. Moja corka ojca widzi w weekendy a do glowy mnie nie przyszlo zeby jej na wszystko pozwalac w imie rekompensaty
Nie pozwalam jej na wszystko, po prostu staram się zrozumieć jej bunt.
Odzywanie sie bez szacunku do rodzicow nie moze byc rozumiane ani usprawiedliwiane buntem
Ale traktowanie dziecka jako zła koniecznego już tak? Skoro on jej nie szanuje, to gdzie corka ma się nauczyć szacunku do ojca? Ja z nią rozmawiam, wiadomo, że się pokłócimy czasami, ale potrafimy sobie wszystko wyjaśnić, bez obwiniania, karania, itp.
New Me napisał/a:AgaMisty napisał/a:Nie pozwalam jej na wszystko, po prostu staram się zrozumieć jej bunt.
Odzywanie sie bez szacunku do rodzicow nie moze byc rozumiane ani usprawiedliwiane buntem
Ale traktowanie dziecka jako zła koniecznego już tak? Skoro on jej nie szanuje, to gdzie corka ma się nauczyć szacunku do ojca? Ja z nią rozmawiam, wiadomo, że się pokłócimy czasami, ale potrafimy sobie wszystko wyjaśnić, bez obwiniania, karania, itp.
No tak szacunek musi isc w dwie strony. A na czym polega brak szacunku Twojego meza do corki? Podaj przyklad
23 2024-10-26 22:48:42 Ostatnio edytowany przez AgaMisty (2024-10-26 22:50:08)
AgaMisty napisał/a:New Me napisał/a:Odzywanie sie bez szacunku do rodzicow nie moze byc rozumiane ani usprawiedliwiane buntem
Ale traktowanie dziecka jako zła koniecznego już tak? Skoro on jej nie szanuje, to gdzie corka ma się nauczyć szacunku do ojca? Ja z nią rozmawiam, wiadomo, że się pokłócimy czasami, ale potrafimy sobie wszystko wyjaśnić, bez obwiniania, karania, itp.
No tak szacunek musi isc w dwie strony. A na czym polega brak szacunku Twojego meza do corki? Podaj przyklad
Przykłady, "jesteś psychiczna", "zamknij morde", "wypier*alaj", "jak Ci źle, to się wyprowadz", wystarczy? Corka do niego tak nie mówi, ona ma po prostu stosunek olewczy do jego nerwów. Komentuje "super", "no", "jasne", itp.
New Me napisał/a:AgaMisty napisał/a:Ale traktowanie dziecka jako zła koniecznego już tak? Skoro on jej nie szanuje, to gdzie corka ma się nauczyć szacunku do ojca? Ja z nią rozmawiam, wiadomo, że się pokłócimy czasami, ale potrafimy sobie wszystko wyjaśnić, bez obwiniania, karania, itp.
No tak szacunek musi isc w dwie strony. A na czym polega brak szacunku Twojego meza do corki? Podaj przyklad
Przykłady, "jesteś psychiczna", "zamknij morde", "wypier*alaj", "jak Ci źle, to się wyprowadz", wystarczy?
To faktycznie zle i bez szacunku. Moze faktycznie wezcie ten rozwod
AgaMisty napisał/a:New Me napisał/a:No tak szacunek musi isc w dwie strony. A na czym polega brak szacunku Twojego meza do corki? Podaj przyklad
Przykłady, "jesteś psychiczna", "zamknij morde", "wypier*alaj", "jak Ci źle, to się wyprowadz", wystarczy?
To faktycznie zle i bez szacunku. Moze faktycznie wezcie ten rozwod
Ja innego rozwiązania nie widzę. Ale pozbyć się go nie mogę. Oboje prawnie możemy tu mieszkać. Ja mam gdzie pójść, tylko czy dzieci zniosą aż tak wielkie zmiany? Brak ojca, inna sytuacja finansowa, utrata przyjaciół, nowa szkoła. Trudne to.
wieka napisał/a:To już pewnie schemat zachowań córki i ojca, wysoce toksyczny, jak jego alkoholizm, jej zachowanie to efekt genów ale głównie wychowania, więc pretensje należy mieć do siebie.
Metodą kar, zakazów i nakazów nie wychowa się dobrze dziecka, trzeba dużo rozmawiać, tłumaczyć, ale też dawać przykład.
Tu polegl na całej linii.A jak on niby chce naprawiać? Musiałby zacząć od siebie. A nawet o tym nie myśli, uważa, że was naprawi :P
Dlatego ktoś powinien Ci pomóc, może ośrodek pomocy rodzinie, mają tam chyba też psychologa czy prawnika.
I to samo mu powtarzam, żeby rozmawial. Corka nie chce, on nie ma cierpliwości i tak o.
Rozmawiałam z nim o leczeniu, wg niego problemu nie ma. Proponowałam terapię małżeńska, rodzinna, on nie pojdzie.Tak chyba zrobię, poszukam pomocy.
Są w ogóle jakieś możliwości prawne, żeby on się wyniósł, mimo, ze dom wspolny?
Prawda jest też taka, że rodzice powinni mówić jednym głosem, a nie, że jedno zabrania, drugie pozwala, różnice zdań trzeba omawiać między sobą. Z takim mężem pewnie by się nawet nie dało.
Musisz rozmawiać z prawnikiem, nie ma takich możliwości, żeby on musiał się wyprowadzić że wspólnego domu, bo pije i kłóci się z żoną i córką.
Zacznij od terapii, nie tłumacz się, że nie możesz, ojciec dzieciom krzywdy nie zrobi.
Następnie wystąp o rozwód i podział majątku, musisz nabrać sił, żeby temu stawić czoło.
Nie widzę innego wyjścia.
AgaMisty napisał/a:wieka napisał/a:To już pewnie schemat zachowań córki i ojca, wysoce toksyczny, jak jego alkoholizm, jej zachowanie to efekt genów ale głównie wychowania, więc pretensje należy mieć do siebie.
Metodą kar, zakazów i nakazów nie wychowa się dobrze dziecka, trzeba dużo rozmawiać, tłumaczyć, ale też dawać przykład.
Tu polegl na całej linii.A jak on niby chce naprawiać? Musiałby zacząć od siebie. A nawet o tym nie myśli, uważa, że was naprawi
Dlatego ktoś powinien Ci pomóc, może ośrodek pomocy rodzinie, mają tam chyba też psychologa czy prawnika.
I to samo mu powtarzam, żeby rozmawial. Corka nie chce, on nie ma cierpliwości i tak o.
Rozmawiałam z nim o leczeniu, wg niego problemu nie ma. Proponowałam terapię małżeńska, rodzinna, on nie pojdzie.Tak chyba zrobię, poszukam pomocy.
Są w ogóle jakieś możliwości prawne, żeby on się wyniósł, mimo, ze dom wspolny?Prawda jest też taka, że rodzice powinni mówić jednym głosem, a nie, że jedno zabrania, drugie pozwala, różnice zdań trzeba omawiać między sobą. Z takim mężem pewnie by się nawet nie dało.
Musisz rozmawiać z prawnikiem, nie ma takich możliwości, żeby on musiał się wyprowadzić że wspólnego domu, bo pije i kłóci się z żoną i córką.
Zacznij od terapii, nie tłumacz się, że nie możesz, ojciec dzieciom krzywdy nie zrobi.
Następnie wystąp o rozwód i podział majątku, musisz nabrać sił, żeby temu stawić czoło.
Nie widzę innego wyjścia.
No właśnie, nie da się rozmawiać, on wie lepiej.
Niedobrze, uparty i msciwy jest. Znam go na tyle, że złość wyląduje na najsłabszej osobie. Masz racje, muszę się zmotywować. Przecież ta walka będzie ciągnęła się latami. On nie odpuści, tak po prostu, dla zasady, żeby mi dopiec. Dziękuję za rady. A najgorsze jest w tym wszystkim, że dla dzieci muszę się starać, dbać o nie, uśmiechać się przy nich, żeby jak najmniej odczuły cała sytuację.
28 2024-10-26 23:40:29 Ostatnio edytowany przez wieka (2024-10-26 23:43:16)
Po rozwodzie, możecie zamieszkać gdzieś blisko, żeby dzieci zostały w swoim środowisku.
Mąż jest poza tym niezrównoważony emocjonalnie, więc można go odbierać jakby był "psychiczny", dawno powinaś to przerwać.
Po rozwodzie, możecie zamieszkać gdzieś blisko, żeby dzieci zostały w swoim środowisku.
Mąż jest poza tym niezrównoważony emocjonalnie, więc można go odbierać jakby był "psychiczny", dawno powinaś to przerwać.
Widzisz, mamy hipotekę. Nie wierze, ze on będzie płacić. A mnie na nowe zobowiązania plus kredyt stać nie będzie. I próbuje to przerwać od 2 lat. Poważnie. Żyjemy jak współlokatorzy. A on wciąż twierdzi, że nas kocha. A później twierdzi, że jest gotowy odejść, a później, że jednak nas kocha. Czasami się zastanawiam, czy to może ja gdzieś ponoszę odpowiedzialność, że on tu jest. Może jakoś nieświadomie go trzymam.
New Me napisał/a:AgaMisty napisał/a:Nie pozwalam jej na wszystko, po prostu staram się zrozumieć jej bunt.
Odzywanie sie bez szacunku do rodzicow nie moze byc rozumiane ani usprawiedliwiane buntem
Ale traktowanie dziecka jako zła koniecznego już tak? Skoro on jej nie szanuje, to gdzie corka ma się nauczyć szacunku do ojca? Ja z nią rozmawiam, wiadomo, że się pokłócimy czasami, ale potrafimy sobie wszystko wyjaśnić, bez obwiniania, karania, itp.
Oczywiście, że na szacunek trzeba sobie zasłużyć. Z kolei odcinanie internetu po tym, kiedy sam podkręcił atmosferę, jest pozbawione nie tylko sensu, ale i wartości wychowawczych.
W Waszym domu jest bardzo dużo złych emocji, trwanie w toksycznym związku dla dobra dzieci nigdy się nie sprawdza. Dzieci potrzebują spokoju i dobrych wzorców, w przeciwnym razie będą ten balast, który im teraz fundujecie, ciągnąć ze sobą przez całe dorosłe życie.
AgaMisty napisał/a:New Me napisał/a:Odzywanie sie bez szacunku do rodzicow nie moze byc rozumiane ani usprawiedliwiane buntem
Ale traktowanie dziecka jako zła koniecznego już tak? Skoro on jej nie szanuje, to gdzie corka ma się nauczyć szacunku do ojca? Ja z nią rozmawiam, wiadomo, że się pokłócimy czasami, ale potrafimy sobie wszystko wyjaśnić, bez obwiniania, karania, itp.
Oczywiście, że na szacunek trzeba sobie zasłużyć. Z kolei odcinanie internetu po tym, kiedy sam podkręcił atmosferę, jest pozbawione nie tylko sensu, ale i wartości wychowawczych.
W Waszym domu jest bardzo dużo złych emocji, trwanie w toksycznym związku dla dobra dzieci nigdy się nie sprawdza. Dzieci potrzebują spokoju i dobrych wzorców, w przeciwnym razie będą ten balast, który im teraz fundujecie, ciągnąć ze sobą przez całe dorosłe życie.
Dziekuje
AgaMisty: Czy Twój mąż pije czy jest tzw. suchym alkoholikiem? W Twoim małżeństwie można znaleźć wiele przesłanek znęcania się psychicznego. Dlatego również uważam, że powinnaś porozmawiać z prawnikiem. Musisz sprawdzić, czy i gdzie są udzielane bezpłatne porady prawne. Najczęściej takie punkty znajdują się przy urzędach miasta czy gminy, przy MOPS-ie. Po rozmowie z profesjonalnym prawnikiem będziesz wiedziała na czym stoisz, co masz robić. Moim zdaniem właśnie od tego powinnaś zacząć.
Co do znęcania się psychicznego to poczytaj sobie o tym, ponieważ jest to bardzo szeroki i złożony temat. Prawnik także udzieli Tobie kilka wskazówek w tym zakresie. A jeśli zdecydujesz się na złożenie zawiadomienia o znęcaniu na policję czy do prokuratury, to w swoim piśmie możesz zawrzeć prośbę o zastosowanie środka w postaci nakazu opuszczenia lokalu. Ale to dalsza już droga.
Nadal skupiaj się na sobie i dzieciach. Wybierz się jak najszybciej do punktu bezpłatnych porad prawnych. Zacznij już działać.
AgaMisty: Czy Twój mąż pije czy jest tzw. suchym alkoholikiem? W Twoim małżeństwie można znaleźć wiele przesłanek znęcania się psychicznego. Dlatego również uważam, że powinnaś porozmawiać z prawnikiem. Musisz sprawdzić, czy i gdzie są udzielane bezpłatne porady prawne. Najczęściej takie punkty znajdują się przy urzędach miasta czy gminy, przy MOPS-ie. Po rozmowie z profesjonalnym prawnikiem będziesz wiedziała na czym stoisz, co masz robić. Moim zdaniem właśnie od tego powinnaś zacząć.
Co do znęcania się psychicznego to poczytaj sobie o tym, ponieważ jest to bardzo szeroki i złożony temat. Prawnik także udzieli Tobie kilka wskazówek w tym zakresie. A jeśli zdecydujesz się na złożenie zawiadomienia o znęcaniu na policję czy do prokuratury, to w swoim piśmie możesz zawrzeć prośbę o zastosowanie środka w postaci nakazu opuszczenia lokalu. Ale to dalsza już droga.
Nadal skupiaj się na sobie i dzieciach. Wybierz się jak najszybciej do punktu bezpłatnych porad prawnych. Zacznij już działać.
Niestety pije, i nie chce podjąć leczenia.
Dziekuje, już wiem co robić.
W razie pytań czy wątpliwości, a nawet, żeby po prostu wygadać się, pisz. Trzymaj się dzielnie
Najlepszym wyjściem będzie sprzedaż tego domu/mieszkania.
Z głupim to ciężko żyć i ciężko się rozejść... tu trzeba się dogadywać, bo jak on będzie robił Ci na złość, to będziesz przeżywała gehennę i sprawy będą się ciągnęły latami.
A po nim wszystkiego można się spodziewać, ze względu na zaburzenie osobowości, ja bym ją określiła, chwiejna emocjonalnie, typ impulsywny. Poczytaj sobie o tym zaburzeniu.
Najlepszym wyjściem będzie sprzedaż tego domu/mieszkania.
Z głupim to ciężko żyć i ciężko się rozejść... tu trzeba się dogadywać, bo jak on będzie robił Ci na złość, to będziesz przeżywała gehennę i sprawy będą się ciągnęły latami.
A po nim wszystkiego można się spodziewać, ze względu na zaburzenie osobowości, ja bym ją określiła, chwiejna emocjonalnie, typ impulsywny. Poczytaj sobie o tym zaburzeniu.
Jeśli sprzedamy, to ciężko będzie mi wynająć coś o odpowiednich warunkach dla 3 dzieci. A kredyt pewnie nierealny. I o to się martwię, że on nie odpuści. Dzięki, poczytam.
Przemyśl to wszystko na spokojnie, ale jak już powiedziałem, skorzystaj z bezpłatnych porad prawnych. Musisz wiedzieć na czym stoisz. Tu chodzi nie tylko o Ciebie, ale także o Twoje dzieci. Zaczynając walkę o swoje lepsze jutro i Twoich dzieci musisz mieć pewność na co możesz liczyć i na co pozwolić, a na co musisz uważać.
Przemyśl to wszystko na spokojnie, ale jak już powiedziałem, skorzystaj z bezpłatnych porad prawnych. Musisz wiedzieć na czym stoisz. Tu chodzi nie tylko o Ciebie, ale także o Twoje dzieci. Zaczynając walkę o swoje lepsze jutro i Twoich dzieci musisz mieć pewność na co możesz liczyć i na co pozwolić, a na co musisz uważać.
Dziękuję za rady, przydadzą się na pewno.