Hej pisze po prostu by albo dostać zimny kubeł wody na głowę, albo się wyżalić. Chciałbym jakiegoś rozwiązania. Sytuacja jest taka miałem kobietę. Wiele nas łączyło poczucie humoru, wspólne pasje no dogadywaliśmy się na tych płaszczyznach. Było fajnie i przyjemnie. Choć czasami emocjonalnie nie. Problem był taki, że ona jest bardzo emocjonalna i wręcz potrzebuje wiele dowodów miłości, jak przytulanie ciągle, zasypianie przytulonym, czułe słówka, dużo romantyzmu itd. słówka potrafiłem choć z przytulaniem było różnie nie potrafiłem na pewno usnąć. Wyciągnąłem wiele wniosków po tej relacji bo rozstaliśmy się w lutym a ciągnęło się to do prawie końca marca. Ona ze mną zerwała(znaczy powiedziała dajmy sobie czas no i tak mieliśmy zrobić lecz ja zadzwoniłem i postanowiłem to jednak zakończyć z ogromnym bólem serca gdyż nie dam rady się zmienić tak szybko jakby chciała) tak jakby w niej coś emocjonalnie pękło w sensie zbyt mało może było romantyczności. Mi było trochę z tym źle lecz zachowałem spokój i ja wspierałem w tym rozstaniu. Aż zaczynało to wchodzić na jakieś właściwe tory w sensie jej brakowało przytulen pisała jak by się wyprzytulala ze mną mówiła że jestem ulubieńcem itd do tego minki z serduchami. ja to podlapalem no i pomyślałem że chyba wchodzi to na dobre tory więc tak postanowiłem podobnie odwzajemniać i tu sie zderzyłem ze ścianą. Poczułem się zdezorientowany bo ona nagle przestała to odwzajemniać. Ogólnie po rozstaniu dalej mieliśmy planować wspólne wyjazdy itd. była szczęśliwa że jedziemy. Pewnego razu w moje urodziny pracowałem do późna i miałem na prawdę ciężki dzien ona próbowała się dodzwonić, ale nie mogliśmy się złapać. Wyszło tak że ja późnym wieczorem zadzwoniłem licząc że usłyszę miłe słowa po tym dniu. No i usłyszałem że to zły moment była rozplakana bo coś się wydarzyło u niej itd. z bratem który uciekał czasami. Po tej rozmowie się rozlaczylismy ale czułem smutek. Po chwili dostałem wiadomości że nigdzie ze mną nie pojedzie itd. bez wyjaśnień bo sobie sprawę przemyślała. Poczułem się fatalnie pierwszy raz nagromadziła się we mnie lekka złość. Głównie na to że no coś planuje a nie dotrzymuje słowa i że znów kolejny raz dochodzi do podobnej sytuacji gdzie coś trzeba odkręcać byłem zły. No i napisałem że jej totalnie nie rozumiem i mam powoli dość jej i tego jak się komunikuje. Że jest niepoważna i żenująca itd. i poważnie myślę o zakończeniu nawet zwykłej znajomości no i dopiero wtedy napisała że chodzi o fakt że jej zacząłem mówić o uczuciach. I ona nie chce dawać złudnej nadziei. Wtedy jeszcze tego nie podlapalem bo wcześniej było tak że to ona zaczęła to robić jako pierwsza. Wiem zareagowałem źle, ale ten etap gdzie mielismy zgrzyty trwał 2 miesiące były to przyczepki typu że coś jej u mnie w domu sie nie podoba, to że nie przytuliłem lub coś innego tego typu. Były to pierdoły głównie na które reagowałem ze spokojem lub odpowiedzią że może sama np. zainicjować, albo odbijałem piłeczkę że fakt nie przytulałam ale całą drogę trzymałem za reke, ale nadszedł po prostu moment gdzie mi sie przelało. Nie chcę tutaj wymieniac sytuacji jakie się działy bo to można nazwać pierdołami z resztą ona tak samo je nazywała lecz ja je bolały. No jest to ktoś wybitnie wrażliwy nawet raz doszło do aktu samookaleczenia(wiem tylko o jednym a podejrzewam że mogłobyc więcej) Ona musi być ciagle dowartościowana. Dochodziło do abstrakcji czasami. Kiedy musiałem popracować przy laptopie gdzie ja o tym zapewniałem, lub głaskałem pieska dając mu jakaś czułość to ona czuła się źle bo poświęcałem uwagę komuś innemu niż jej podobnie bywało z bratem z początku myślałem że ona sobie żarty robi, ale widocznie nie. Wiecie dawałem jej mnóstwo wsparcia, wtedy kiedy doszło do okaleczenia rozmawiałem z nią godzinami codziennie wspierając ja była szczęśliwa, ale to i tak zrobiła. Zaoferowałem psychologa i się cieszyła jak ma cudownego faceta który chce jej pomóc. Było to miłe ale pod koniec naszej relacji powiedziała bym nie robił z niej wariatki no nic nie skomentowałem jedynie rozłożyłem ręce i tyle. Problem mam aktualnie taki że dalej o niej myślę. Aktualnie wiem że kogoś ma kogo znalazła dosłownie już na początku kwietnia wiem że to znajomy którego zna dłuższy czas. I domyślam się że fakt jak z nią zerwałem kontakt zmusił ją do znalezienia porostu kogoś bo ona chyba nie potrafi sama ze sobą przepracować związku, ale to tylko domysl. Zauważyłem to na socjalach i napsialem, że cieszy mnie to że kogoś ma a najbardziej fakt że widzę że jest po prostu szczęśliwa no i mimo wszystko musiałem ją usunąć z socjali bo zakulo mnie to w serce. Kilka zdań wymieniliśmy i tyle. Ja już w sumie wyciągnąłem wnioski bo wiem co zrobiłem w relacji źle. Wiem, że zaniedbałem romantyczność często w niej to zabijałem bo po prostu jestem żartobliwy jak dochodziło do wyjść w knajpach to byłem taki zmieszany nie wiem czemu nawet zamiast się cieszyć że mam drugą połówkę z która spędzam czas dopiero po wyjściu z knajpy byłem żywszy, brak komunikacji bardzo często te blachostki zamiatalem pod dywan zamiast rozmawiać fakt często myślałem że się po prostu droczy bo mi cos mówi i nagle potem po paru sekundach się uśmiecha lub mówi to z uśmiechem na ustach nawet i czasami żartując, zdarzało mi się też marudzić po prostu taka mam mentalność Polaka wiem że to źle ale to było marudzenie na pierdoły, jeśli chodzi o poważne problemy to na to nie marudziłem tutaj tak marudziłem by pogadać pożartować itd, złe było to że nie inicjaowalem rozmowy w stylu czy jej się nasza relacja podoba czy chciała by cos zmienić. Błędem było to że lubiłem pogadać np. o randkach jakie miałem i gdzie fakt robiłem to tylko wtedy kiedy np. coś mi się skojarzyło by tak zagadać jej to bardzo przeszkadzalo chyba dziwiło mnie to bo ja lubię o takich rzeczach słuchać np. jakby ona mi opowiadała o swoich spotkaniach to ja bym był podekscytowany tym i czułbym że mi ufa mówiąc coś takiego. Ogólnie gadałem wiele rzeczy jak z kumplem ziomkiem często takim językiem. Ciekawostką jest fakt że my zaczęliśmy od seksu no i dwa spotkania pierwsze były inne mi się bardzo podobały bo były takie otwarte chciała mi wiele mówić, ale jak zauważyła że może jestem materiałem na chłopaka to się odcięła i to do takiego stopnia, że każde moje pytanie wprawiało ja w zakłopotanie np. jak koleżanka jej wspomniała że gdzieś tam na imprezie były i że się dzialo. Ja z taką ekscytacja się pytam o co się działo. No i ex to podlapala i zamiast się podzielić to mi się tłumaczyła no niestety jak ktoś się tłumaczy z tego to czuję że mi nie ufa. Albo magiczna jej kanciapa w mieszkaniu z rupieciami gdzie nie mogłem zaglądać nic sobie z tego nie robiłem i nie reagowałem byłem neutralny. Ale wiedziałem że tam są jakieś pamiątki po byłych. Nie miałbym z nimi żadnych problemów ba ja nawet chciałem pooglądać sobie. Myślę że wiele bym się zainspirował i nauczył i nawet ja poznał lepiej co lubi itd. no dziwny fakt ale rozumiem może to rozdrapuje jej rany. Szkoda że nigdy nie odważyłem się pogadać o tym. Albo zrobila zupę ja zawsze jak spróbuję czegos to mówię jaka czuję przyprawę no i pytam się co to za przyprawa i nie mialem na mysli soli tylko jakies zioła że czuje i potem mówię dopiero że dobra pyszna, no ale ten fakt że poczułem przyprawę sprawił że ona się zapłakała bo okazało się każdy mówił że przesolona a mi nawet o sól nie chodziło bo było ok i ona chciała usłyszeć na początku jlze jest pyszna i cudowna dostając buziaka.No takie małe rzeczy na nią wpływały gdzie ten zbiorniczek z emocjami się zbieral. Naszą relację właśnie często puszczalem mimowolnie po prostu niech samo się dzieje a to był błąd. To było fajne na początku ale potem było problemem. W naszej relacji było wiele pozytywów. Ceniła mnie za to że jestem bardzo konkretny i zadaniowy, decyzyjny, odważny, zabawny też i spokojny mimo tej jednej sytuacji. Jezdizlem do niej dużo, ale czasami czułem problem i presję bo wiedziałem że trzeba ją wyprzytulac itd. a z drugiej strony ona miała oczekiwania romantyczne by coś porobić. No i fakt raz mieliśmy rozmowę gdzie się poprawiłem tak na prawdę była to jedyna poważna rozmowa i po niej wyciągnąłem wnioski zacząłem robić małe rzeczy które były dla niej przyjemne. Ale czasami miałem wrażenie, że ona nie patrzy racjonalnie bo nie wszystko dało radę mieć na raz. Skoro przyjeżdżam do niej na 19 po pracy to dużo nie zrobimy niestety. Obejrzymy film, poprzytulamy się pogadamy z seksem i pójdziemy spać. Ciężko coś było zaplanować. Nazwała mnie też leniuchem, że jestem. Dużo pracuje więc to trochę nie ok, ale fakt może te wolne chwile za bardzo odpoczywam, ale też tego potrzebuje. A nie być ciągle na pełnych obrotach. Wszystko biorę tak na prawdę na siebie wiem że zawalilem i do wielu abstrakcyjnych rzeczy by po prostu nie doszło gdybym wiedział co robiłem źle, bo wiem że te jej czasami dziwne zachowania to była manifestacja jej potrzeb a im więcej tego było tym mniej się rozumieliśmy. Praktycznie każde wolne święta itd. coś wspólnie planowaliśmy. Na prawdę ta relacja była fajna. Ogólnie ona mi po rozstaniu zaproponowała przyjaźń bo powiedziała że tak będzie wstanie przymknąć oko na moje zachowania i będę dla niej akceptowalny. Sama próbowała się zmienić dla mnie lecz nie potrafiła tak jak to ujela. No wiem że jej na mnie zależało bo mieslimy dużo wspólnego sporo dobrych chwil, tak na prawdę emocjonalnie było inaczej. Ja też nie jestem doświadczony. Żal mi tej relacji bo dalej coś czuje do niej. A najbardziej mi brakuje wspólnych chwil jak coś mogliśmy porobić razem. Wiem jakie popełniłem błędy i żałuję że nie byłem na tyle cierpliwy. Wiem że musiało się tak stać bym się od niej odcial bo niestety nic bym nie zrozumiał, a wiem że ta relacja była do wyciągnięcia ale na tamten moment nie byłem w stanie nic zmienić nawet czułem że nie jestem w stanie, że nie będę potrafił. Potem raz ją na żywo spotkałem, chciałem się też poznać w pewnej sytuacji było to wesele gdzie ona była ze swoim nowym. No a mnie zaprosila inna koleżanka z początku nie chciałem ale stwierdziłem że ja bym nigdy takiej imprezy nie odpuścił. Koleżanka na prawdę super o mnie zadbała szepnęła kilku znaj jak wygląda sytuacja i były dla mnie tak miłe że mogłem się świetnie bawić dawno na tak dobrej imprezie nie byłem tyle radości z niej miałem a fakt że ona bawiła się ze swoim nowym chłopakiem mocno mnie nie ruszał, wręcz przeciwnie wyglądało to tak jakby ona go na smyczy ciagala i wiele moich koleżanek to zauważyło że to dość dziwne. Tak jakby ona bardziej się angażowała niż on sam. No ona trochę taka jest że szybko strasznie emocjonalnie podchodzi do relacji. Miałem z nią interakcje że podeszliśmy do siebie z uśmiechem ja wyciągnąłem dłoń ona do przytulenia się przywitać byłem trochę tym zaskoczony no i ona zagadała. Pyta jak się bawię i z kim przyszedłem no ja odpowiadam z uśmiechem i ona mówi że z chłopakiem(ogólnie ułożony spokojny facet wygląda ok) ja mówię że bardzo fajnie i super i życzę jej na prawdę udanej zabawy i się pożegnałem. Potem na belgijce się z nią złapałem widać że poczuła się taka zdezorientowana wtedy trochę onieśmielona ja ją normalnie wziąłem i tańczyliśmy ale to tylko tyle z mojej strony. Dalej coś do niej czuję i mi jej brakuje. Zdaje sobie sprawę, że nie zachowywalem się jak facet , że za szybko odpuściłem, że niestety zareagowałem źle. Może powinienem pójść w przyjaźń, ale z początku ten fakt był niedobry dla mnie. Życzę jej dużo dobrego. Chciałbym do niej wrócić, ale chcę zapytać czy próby miałby jakikolwiek sens? Czy tutaj jest między nami na tyle dużo różnic że nie da rady nic zdziałać było dużo dobrego ale tak na prawdę w tej relacji ja się czułem dobrze chyba tylko, a ona no jak widać nie. Mam sporą tęsknotę za nia
. Ja już w sumie wyciągnąłem wnioski bo wiem co zrobiłem w relacji źle. Wiem, że zaniedbałem romantyczność
Zły wniosek. Zaniedbałeś przede wszystkim siebie i swoje potrzeby, nie wytyczyłeś żadnych (emocjonalnych) granic.
jak dochodziło do wyjść w knajpach to byłem taki zmieszany nie wiem czemu nawet zamiast się cieszyć że mam drugą połówkę z która spędzam czas dopiero po wyjściu z knajpy byłem żywszy, brak komunikacji bardzo często te blachostki zamiatalem pod dywan zamiast rozmawiać
Każdy ma swoją wyporność jeśli chodzi o ludzi - ich ilość i intensywność społeczną. Jak ona jest taką needy mimozą i bluszczem, to żadne wyjście nie będzie cię cieszyć, bo będzie tego wszystkiego za dużo. To jak przesłodzone ciastko. Brak komunikacji....kwestia sporna. W końcu rozmawialiście godzinami. Tyle, ze cały czas o niej, o jej potrzebach, jej emocjach, jej problemach. Bo tylko to się dla niej liczyło.
Ciekawostką jest fakt że my zaczęliśmy od seksu
Żadna ciekawostka. To częsty scenariusz przy borderkach.
Wszystko biorę tak na prawdę na siebie wiem że zawalilem
Nie zawaliłeś. Znalazłaby sobie coś innego, aby się przyczepić i obarczyć ciebie winą. Karuzela uczuć musi się u niej kręcić cały czas.
Wiem jakie popełniłem błędy i żałuję że nie byłem na tyle cierpliwy.
Błędem byłoby zostanie z zaburzoną osobą, która się samookalecza. W takiej sytuacji to albo specjalista, albo się żegnasz i idziesz w swoją stronę.
Koleżanka na prawdę super o mnie zadbała szepnęła kilku znaj jak wygląda sytuacja i były dla mnie tak miłe że mogłem się świetnie bawić dawno na tak dobrej imprezie nie byłem tyle radości z niej miałem
I to jest normalne, życzliwe zachowanie. I porównaj to z tą swoją ex, która jedyne co potrafiła to wymagać od ciebie ciągłej uwagi, ciągłego zajmowania się nią i jej potrzebami.
wręcz przeciwnie wyglądało to tak jakby ona go na smyczy ciagala i wiele moich koleżanek to zauważyło że to dość dziwne.
Wcześniej to ty byłeś na takiej smyczy.
Zdaje sobie sprawę, że nie zachowywalem się jak facet , że za szybko odpuściłem, że niestety zareagowałem źle. Może powinienem pójść w przyjaźń, ale z początku ten fakt był niedobry dla mnie.
Nie. Nie odpuściłeś za szybko za to kompletnie zlałeś wszystkie czerwone flagi i dałeś się omamić emocjonalnej manipulatorce z zaburzeniami. Ja wiem, że takie często w łóżku są wyuzdanymi torpedami, ale do związku kompletnie się nie nadają.
Uszy do góry. To minie. Najważniejsze to nie powielaj błędów z tego związku. Bo związek polega na partnerstwie. Nie na ciągłej służalczości i zadowalaniu jednej strony. Na weselu poznałeś fajną dziewczynę. Zrewanżuj się za jej serce i życzliwość i zaproś ją na randkę. Tylko na boga - nie gadaj wtedy o ex.
Co ciekawe ja uważam że niestety w jej rodzinie każdy ma problem. Jej siostra 21 lat potrafiła czuć tęsknotę za mną. Mamuśka myślę podobnie i wyznawała podobne wartości co moja ex dodatkowo u nich wszystko musiało być kolorowe na wierzchu a w środku oni wszyscy się dusili z emocji. Było to nieco dziwne. Szkoda mi najbardziej brata bo lubiłem z nim przebywać nawet czesto go wybierałem do drużyn. Wolałem z nim być w teamie niż ze swoją ex po prostu tak bo widziałem że ona ma największy problem to chciałem mu jakoś umilić. U ex wyczuwałem też dziwne emocje. Ale masz chyba racji sporo. Pytanie co robić w razie sytuacji jak urodziny, albo jak się odezwie. Bo bucowate by było nie składać życzeń. Wiadomo nic nie będę pisał Bóg wie czego. Tylko proste życzenia z racji wspólnych niegdyś chwil życzę wszystkiego co najlepsze i myślę tyle styka
A i nie to że coś ale ona też się starała robiła prezenty zabiegała sporo takich mi dawała, ale zawsze miałem takie z tyłu że to wszystko było po to by ona lepiej się poczuła lub by zobaczyć moją reakcję która zawsze była spokojna. Kiedyś zgłupiałem normalnie zostawiła na widoku prezent namalowała obraz dla nas. No i zajrzałem, myślę poudaje że nie widzę no i ona przychodzi i pyta się czy widziałem ja mówię że nie tak nie przekonującym głosem żartując, a ona takie widziałeś? Ja mówię tak i ona mi mówi bym więcej tak nie robił i bym nie udawał nic bo to było po to bym zobaczył. No i fakt zapamiętałem. I potem powtórzyła się podobna sytuacja z ciastem dla mnie. Zaglądam do lodówki i krzyczę o boże co za super sciasto co to takiego taki podekscytowany. Ona podbiega i mówi zamknij lodówkę nie patrz i taka wkurzona. I ja wtedy już jej mowie że o co tutaj chodzi była ostatnio sytuacja z obrazem tłumacze itd. I ona dobra dobra nie ważne byle zamknąć temat.
Pytanie co robić w razie sytuacji jak urodziny, albo jak się odezwie. Bo bucowate by było nie składać życzeń
Nie byłoby to bucowate, tylko normalne. Nie masz żadnej powinności wobec niej. A osoby tego pokroju nie potrafią utrzymywać normalnych stosunków z innymi.
Co do ciasta w lodówce - sam widzisz. Co nie zrobisz, to nie trafisz. Zawsze znajdzie się powód do narzekania i robienia dąsów i fochów.
Zrobiles ze swojej bylej i jej rodziny bande poyebow a siebie wybieliles aby pokazac nam, ze jest w twoim zyciu taka jedna osoba, w ktorej obronie bez mrugniecia okiem poswiecisz wszystkich innych?
Ciesz się człowieku, że to się rozwaliło. Jak na moje to wszystko robiłeś na tyle ile umiałeś i było to ok, ale u takich osób miłości zawsze będzie mało, takie osoby potrzebują żeby ich ktoś pokochał za cały świat, za życie przeszłe i przyszłe, za nich samych też, bo oni siebie nie kochają, za nieszczęśliwe dzieciństwo, za wszystko.
A tam jest dziura, głęboka i ciemna, możesz tam wlać dużo dobrego ale ona się nigdy nie zapełni. Rzadko odsyłam na terapię ale takie osoby potrzebują może nie tyle terapii ale świadomości, pokochania siebie, zrozumienia że drugi człowiek, rzeczy materialne, prestiż hobby, zawodu nie zrobią mówiąc kolokwialnie, że będzie im samym ze sobą dobrze.
A to że siostra za tobą tęskniła to normalne, bo jak się kogoś polubiło z członków rodziny to się tęskni. Ja tęskniłam za psem byłego.
Wiedziałam, że Johny tu przyjdzie i będzie chciał Ci wmówić że jesteś narcyzem. Ja jestem. ciekawa czmu Johny tak ma.
No mi szkoda tego wszystkiego bo poza tym to jest mega dziewczyna
9 2024-07-03 21:00:57 Ostatnio edytowany przez wieka (2024-07-03 21:07:22)
Żadna przyjaźń nie wchodzi w grę, w takiej sutuacji, dobrze zrobiłeś, że zerwałeś.
Dziewczyna zaburzona, być może borderka, ona nie mogła się zmienić, ale Ty tak, miałeś się zmieniać pod nią
Przeczytaj sobie wątek feno, miałbyś takie sammo życie. Nie miałbyś z nią życia, nie da spełniać wszystkich oczekiwań partnera, musiałaby mieć robota lub niewolnika.
Nie powinieś sobie nic zarzucać, to nie była kobieta dla Ciebie, zrobiła Ci tylko wodę z mózgu.
A borderki są mega, szczególnie w łóżku.
10 2024-07-03 22:59:12 Ostatnio edytowany przez blueangel (2024-07-03 23:08:35)
sorry dotrwalam do polowy. nie jest problemem ze potrzebowala przytulan czy dowodow milosci, bo sa rozne osoby z roznymi jezykami milosci, moze ona potrzebuje akurat dotyku,ale samooklaleczenia- uciekaj gdzie popadnie. ja tez lubie czulosc i przytulanki, ale skoro ty zle zasypiasz, a musisz rano do pracy to chyba kazdy by zrozumial. mozna bylo przelozyc na wczesniej, jeszcze przed pora na sen zamiast zasypiania. trudno.
te samookaleczenia bylyby dla mnie jednak taka lampka ostrzegawcza zwiastujaca schizy jakie mnie czekaja pozniej w zwiazku, moze proby samobojcze, szantaze czy inne patologie. a co jakby byly dzieci i sie na to patrzyly? lepiej teraz sie pozegnac, poki sam nie masz zjechanej psychiki.
opowiadanie o randkach/bylych po co? juz sama nie wiem, czy ona te nastroje to sama z siebie czy to nie ty ja prowokowales? moze to ty zrobiles cos, ze stracila zaufanie i potrzebowala dowodow milosci? a ze zniszczonego zaufania nie da sie odbudowac to wyszly schizy juz do konca zwiazku
a ona? pamiatki po bylych? ja zdanych nie mam, koniec to koniec. chyba ze jeszcze cos do bylego sie tlilo. oboje jestescie dziwni.
. Z seksem też były dziwne problemy, znaczy ochotę miała ogromną ale był problem z nią że nie dochodziła no i mówiła że to jej problem i fakt z poprzednim ex też tak miała z resztą także z nim się pocięła więc to nie pierwszy raz i myślę potnie się z obecnym z emocji. Kilka osób już mi powiedziało że to borderka więc się powiela. Jeśli chodzi o seks też był problem już nie wiadomo jak trzeba było go uprawiać. Uprawiałem na wszelkie sposoby długo, intensywnie, tak żeby ją zadowolić z początku nie chciała w gumie a ja nalegałem na gumę a jak ja odstawiłem to dalej nic. Najgorszy był fakt gdy czuła frustrację jak miałem dni kiedy potrafiłem dojść 4x pod rząd sam aż się zaskakiwalem ona też. Fakt nie mówiła tego że to jej przeszkadza ale wyczułem jakaś zazdrość czy coś. Ona zawsze miała mental że musi komuś dorównać. I nasłuchałem się od znajomych jej że to taka osoba co musi mieć 5 co musi najlepiej gotować co musi być naj naj by może się dowartościować. Tak czy inaczej podczas seksu lubiłem się uśmiechać i to było smutne że jej mój śmiech przeszkadzał podczas stosunku bo nie może się przez to wyluzowac. Z resztą seks zawsze mi się kłócił z jej osobowością. Bywała wulgarna gdzie na codzien krytykowała wulgaryzmy i jak ja użyłem to afera, ale podczas seksu można i było to zaskakujące. Interpretowała to jako że to co w łóżku to jest w łóżku a to co poza to jest czym innym. Ja uważam inaczej to co w łóżku to i musi być i poza nim. Po co się ograniczać do tematów tabu nonsens. To jakby ciągle granie w podchody. Ale fakt borderki są dobre bo po niej poznałem koleżankę już taka prawdziwa borderke że nawet mi to powiedziała ale chodzi do psychologa no i seksualnie była dość szalona. A jeśli chodzi o seks to z ex można było wszędzie gdzie się chciało do czasu jak zaczęła marudzic że potrzebuje łóżka a jak było łóżko to nie może być sąsiadów itd . Zawsze coś. Dziękuję za porady.
Tak uważam jestem nietypowy. Po prostu lubię gadać na każdy temat bez praktycznie ograniczeń. Jeśli z kimś jestem to oznacza że z nim jestem na mur beton. Nigdy nie mówiłem z ekscytacja o jakiś spotkaniach z kimś tyłko w formie ciekawostki. Też lubię sam tego posłuchać od kogoś. Z resztą ile wspomniałem podczas naszej relacji z 5-6x czyli całe nic na moje
13 2024-07-03 23:17:29 Ostatnio edytowany przez blueangel (2024-07-03 23:21:14)
. Z seksem też były dziwne problemy, znaczy ochotę miała ogromną ale był problem z nią że nie dochodziła no i mówiła że to jej problem i fakt z poprzednim ex też tak miała z resztą także z nim się pocięła więc to nie pierwszy raz i myślę potnie się z obecnym z emocji. Kilka osób już mi powiedziało że to borderka więc się powiela. Jeśli chodzi o seks też był problem już nie wiadomo jak trzeba było go uprawiać. Uprawiałem na wszelkie sposoby długo, intensywnie, tak żeby ją zadowolić z początku nie chciała w gumie a ja nalegałem na gumę a jak ja odstawiłem to dalej nic. Najgorszy był fakt gdy czuła frustrację jak miałem dni kiedy potrafiłem dojść 4x pod rząd sam aż się zaskakiwalem ona też. Fakt nie mówiła tego że to jej przeszkadza ale wyczułem jakaś zazdrość czy coś. Ona zawsze miała mental że musi komuś dorównać. I nasłuchałem się od znajomych jej że to taka osoba co musi mieć 5 co musi najlepiej gotować co musi być naj naj by może się dowartościować. Tak czy inaczej podczas seksu lubiłem się uśmiechać i to było smutne że jej mój śmiech przeszkadzał podczas stosunku bo nie może się przez to wyluzowac. Z resztą seks zawsze mi się kłócił z jej osobowością. Bywała wulgarna gdzie na codzien krytykowała wulgaryzmy i jak ja użyłem to afera, ale podczas seksu można i było to zaskakujące. Interpretowała to jako że to co w łóżku to jest w łóżku a to co poza to jest czym innym. Ja uważam inaczej to co w łóżku to i musi być i poza nim. Po co się ograniczać do tematów tabu nonsens. To jakby ciągle granie w podchody. Ale fakt borderki są dobre bo po niej poznałem koleżankę już taka prawdziwa borderke że nawet mi to powiedziała ale chodzi do psychologa no i seksualnie była dość szalona. A jeśli chodzi o seks to z ex można było wszędzie gdzie się chciało do czasu jak zaczęła marudzic że potrzebuje łóżka a jak było łóżko to nie może być sąsiadów itd . Zawsze coś. Dziękuję za porady.
jezeli chodzi o komunikacje to moze jest to wynikiem zaczecia od lozka. z kazda osoba komunikujemy sie inaczej, z mama, w pracy, z kazdym przyjacielem,.. ja w kazdym zwiazku musze sie najpierw nauczyc komunikowac, zamim jest lozko, potem pozamiatane. tak jakby ten etap/pociag juz odjechal. nie wiem, jak to wytlumaczyc, ale tak u mnie jest.
co do lozka/poza nim nic dziwnego, ze "pozwalala" sobie na wiecej, skoro byla nakrecona.
Ale biorę pod uwagę że mogła przestać mi ufać przez jakąś sytuację. Bo przestała mi się zwierzać w pewnym momencie jeśli chodzi o rodzinę. Bo tak jakby poruszyłem pewien rodzinny temat wśród znajomych bo chciałem jakoś tu pomoc a sama nie wiedziałem jak. Przez co jej o tym powiedziałem i wiem że potem przestała mi na tyle się zwierzać choć dalej to było. Bo powiedziała że nie chce by niektóre rzeczy wychodziły. Wiem to był mój błąd. Powinienem zostawić do dla siebie. To fakt było głupie z mojej strony.
15 2024-07-03 23:23:13 Ostatnio edytowany przez blueangel (2024-07-03 23:27:43)
Ale biorę pod uwagę że mogła przestać mi ufać przez jakąś sytuację. Bo przestała mi się zwierzać w pewnym momencie jeśli chodzi o rodzinę. Bo tak jakby poruszyłem pewien rodzinny temat wśród znajomych bo chciałem jakoś tu pomoc a sama nie wiedziałem jak. Przez co jej o tym powiedziałem i wiem że potem przestała mi na tyle się zwierzać choć dalej to było. Bo powiedziała że nie chce by niektóre rzeczy wychodziły. Wiem to był mój błąd. Powinienem zostawić do dla siebie. To fakt było głupie z mojej strony.
mialam na mysli nieco inna forme zaufania, wywolanie zazdrosci, podejrzenia o zdrade, ze jej nie kochasz, inna kobieta, cos w ten desen. i na pewno nie pomoglo, ze nadawales o swojej bylych podczas odwiedzania tych samych miejsc, ja nawet nigdy nie wpadlam na taki pomysl xD
poprostu podkopales albo jej samoocene albo wiare w twoja milosc do niej.
oczywiscie moze byc tez ze ona tak juz ma. psychologiem nie jestem, ale jesli nie jest borderka to potrzeba dowodow milosci mogla sie wziasc po czyms, czym zachwiales zaufanie. kto wie, moze se wkrecila, ze nadal kochasz byla, tym bardziej, ze i ona mozliwe, ze cos czuje do bylego, skoro z taka uczuciowoscia przetrzymywala pamiatki, a tobie zakazala do nich dostepu. co dokladnie, nie wiem, bo nie siedze w jej glowie. nigdy sie na nic nie skarzyla/nie zrobila wyrzutow?
Znaczy ona miała świadomość że ja kocham. Tylko no może po swojemu nie tak jakby ona chciała by ta relacja wyglądała. Chciała więcej tego romantyzmu. No wyżej pisałem mniej więcej, że wiem jakie błędy popełniłem. Bo to też romantyczka. Za mało może deklaracji. Wiesz ogólnie my zaczęliśmy od seksu miesiąc się ciągnęło zanim weszliśmy w związek. I to ona zaproponowała. Miałem wrażenie że mógłbym to zrobić po tygodniu. Ale wolałem trzymać rękę na pulsie. Zanim jej powiedziałem kocham minęło 3 miesiące, ale miałem ku temu powody chciałem by powoli to szło. Ona mi pierwsza powiedziała kocham i oznajmiła że jeśli czuję się jeszcze nie gotowy to mogę poczekać. Spokojnie akurat jeśli chodzi o rzeczy typu zazdrość i skoki w bok to nie mu klimat. Ja jestem bardzo stabilny w relacji. Z resztą jak raz pojechałem ze znajomymi do klubu to miałem z nią kontakt i to był tak przyjemny kontakt bo mi jej po prostu brakowało a gdy wróciłem to miło się wslizgnalem do niej do łóżka bez dawania znać. No i to było miłe. Akurat w tej kwestii byłem bardzo w porządku.
17 2024-07-03 23:29:32 Ostatnio edytowany przez blueangel (2024-07-03 23:35:15)
a co do zyczen to nie skladaj, jesli ona to zrobi podziekuj i nie ciagnij rozmowy/zakoncz. sam z kontaktem nie wychodz. skoro ma schizy to moze to sie dobrze nie skonczyc. a moze sie potnie tym razem za mocno? moze sie przyklei i nie bedzie chciala odkleic, moze sprobowac toba manipulowac, a by odnowic kontakt i dojdziecie do punktu wyjscia. zakoncz te znajomosc raz na zawsze. lepiej poszukaj zrownowazonej dziewczyny.
uciekam, dobranoc.
Nieeee nie ma mowy o byłej bo ja nie miałem wcześniej dziewczyny po prostu wspominałem o dziewczynach z którymi może raz może dwa się spotkałem bo kojarzyłem miejsca. I tylko tyle
Jeszcze opowiem tak jakby powód tego pocięcia się. Było tak że kilka spraw się nagromadziło. Pierwsza to fakt że ona czasami potrafiła wypić butelkę wina sama i doszło do takiej sytuacji. Mama jej powiedziała że alkoholicy tak robią jak sami piją i się przejęła mocno. I to dodatkowo z faktu takiego że ja jestem niepijacy bo mój ojciec to alkoholik i sobie nawkrecala że będziemy musieli się rozejść a wtedy nie chciała. Ja nie mam problemu do alkoholu tylko nie pije zwyczajnie. Wsparłem ja w tej sytuacji wtedy. Pisała mi dużo wiadomości i dzwoniła zapłakana. Bardzo ja wspierałem jeszcze wtedy nie wiedziałem co się stało, ale gdy mieliśmy poważną rozmowę to zrozumiałem. Głównie uznała to że zrobiła to z emocji które w niej się nagromadziły. Jedna sytuacja była ta wyżej inne to właśnie te małe rzeczy brak romantyczności oraz z myśli że będę chciał się z nią rozstac. A no i fakt że potencjalny chłopak jej siostry dał kwiaty no i ona źle się z tym też poczuła bo ode mnie nie dostała jeszcze. Podobnie było kiedyś z butami jak przywiozłem i okazało się że są dobre na jej siostrę to widać było grymas na niej że nie są dobre dla niej bo ona chciała. No było sporo takich sytuacji fakt na niektóre nie miałem wplywu bo są normalne ludzie, ale na niektóre miałem tak jak wyżej napisałem że kilka błędów zrobiłem, ale kto ich nie popełnia. Ważne by wyciągać wnioski.
Chyba pójdę do psychologa by po prostu ten temat przegadać. I sobie wyciągnąć jakieś wnioski bo aktualnie ciężko mi się do tego wszystkiego ustosunkować i przyjąć jakaś wersje. Ciężko mi stwierdzić co było złe, a co było dobre. Jak gdzie i kiedy powinienem stawiać granicę lub tego nie robić. Kiedy wyrzekać się pewnych rzeczy dla swojej drugiej połówki. Mam mętlik i chyba trzeba sobie to ułożyć w głowie. Bo z początku miałem postrzeganie, że ja nie dawałem sobie wejść na głowę fakt może nie zaznaczyłem granic, ale wychodziłem z założenia że zrobię to jak ja uwazam. Przez co myślałem że tutaj ja mocno zawinilem. A teraz już sam nie wiem. Z jednej strony mam wyrzuty sumienia z drugiej może i dobrze zrobiłem a nawet może za późno to się ukrócilo. Często gdy nie wiedziałem co powiedzieć nie mówiłem nic bo albo byłem zdezorientowany albo miałem takie a okey twoje zdanie ja mam inne i nic z tego nie robilem i żyjemy dalej. Ewentualnie jak było coś abstrakcyjnego to mówiłem o tym i wtedy ona się wycofywała chowając pod dywan. Może powinienem kilka razy noga tupnac w stylu, albo wyjaśniamy to teraz albo nigdzie nie idziemy i ja jadę do domu bo nie będę akceptował pewnych sprzecznych zachowań. Ale z drugiej strony czułem że jej krytyka jest konstruktywna. Jak zauważyła że coś jej w domu się nie podoba no to okey bo też to widziałem, albo że nie zrobiłem czegoś romantycznego gdyż dla niej jak to ujela małe rzeczy są przyjemne gęsty itd. i gdy nie robię to jakby to komunikowała fakt nie bezpośrednio często, ale to robiła wiec w miarę to rozumiałem choć nie wiem czy moje zmiany były satysfakcujlnujace. Sam nie wiem. Ale dziękuję za wszystkie odpowiedzi.