Zainteresowal mnie ten temat, a nawet napisze szczerze, ze mnie sie spodobal i to bardzo. Po prostu chodzi o to by cieszyc sie z tego co sie ma i nie uzalezniac swojego szczescia od ilosci posiadanych rzeczy. Tak sobie czytalam blog kobiety minimalistki, ktora ma tylko 20 ubran w swojej szafie plus 3 pary butow, jeden naszyjnik, dwa szaliki i ona pisze "ze jest szczesliwa, ze juz wiecej nie potrzebuje ubran do szczescia, ze tworzy z tych ubran zawsze jakies fajne zestawy i polaczenia". Tak samo jak ma dom urzadzony w minimalistycznym stylu np w sypialni ma tylko lozko, komode na ktorej jest lampka, ozdoba jakas, ma z kosmetykow do make up tylko tusz do rzes, jedna paleta cieni, blyszczyk i krem i twierdzi, ze po co jej wiecej kosmetykow do makijazu. W sypialni ma tez szafe i to wszystko. W salonie ma naroznik, stol na kawe, tv i regal na nim kilka kwiatow plus kilka ukubionych ksiazek. I ona pisze,ze inne pomieszczenia tez nie ma wiele rzeczy,ze jej duzo nie trzeba do szczescia i jest szczesliwa. To co wy o tym myslicie?. Mnie sie to bardzo spodobalo i tez mam ochote zostac minimalistka. Wogole najbardziej mnie sie podoba wystroj mieszkania, u mnie juz sie zaczynaja walic klamoty wszedzie co mnie juz denerwuje, bo nie lubie miec zbyt wiele rzeczy i pierdolek w jednym pomieszczeniu. Kiedys u ex ojca corki to pelno obrazow na scianie wisialo to bylo jak w muzeum za duzo tego, dla mnie sciany to maja byc max 3 ozdoby na nich np zegar na sciane, kwiat jakis i jeden obraz i to wszystko a nie do okola pokoju cos wisi na scianie. Tak samo zbieranie pierdolek, bo sie na cos przydadza tez mnie wkurza. Mnie sie zaczal ten styl zycia podobac tez dlatego, bo mam dosc uzaleznienia radosci od rzeczy materialnych w sensie,ze trzeba miec czegos duzo by byc szczesliwym albo miec zludne poczucie bezpieczenstwa,bo mozna miec malo i cieszyc sie zyciem i doceniac co sie ma. Co o tym sadzicie? Tez mogli byscie byc minimalistami i posiadac malo,cieszyc sie z tego co macie cieszyc sie z malych rzeczy np pieknej pogody, spotkan rodzinnych, wycieczek po miescie itp czy to nie dla was?
1 2024-06-28 12:19:48 Ostatnio edytowany przez JuliaUK33 (2024-06-28 12:23:30)
Ja myślę, że minimalizm to fajna rzecz. Moja rodzina tak żyje, bo tak byli wychowani z dziada pradziada. Moja rodzina wywodzi się z gospodarstwa i tak moi dziadkowie nauczyli swoje dzieci, że należy być w życiu bardzo oszczędnym, szanować pieniądze i kupować tylko potrzebne rzeczy. I moja mama, mój wujek nadal tak żyją, mają bardzo dużo pieniędzy, a żyją naprawdę skromnie, bo jak sami twierdzą, im do szczęścia nie jest nic potrzebne. Cieszą się że mają swój dom, jedzenie i nie potrzebują drogich ciuchów, wystrojów domu, samochodów czy podróży. W swojej młodości żyli bardzo skromnie więc dla nich wszystko co teraz mają to ogromny luksus. Ja, jako nowe pokolenie, mam już trochę inne myślenie, ale też nie jestem jakoś bardzo rozrzutną osobą. Też raczej staram się kupować tylko potrzebne rzeczy, bo zauważyłam że jeśli kupuję za dużo pierdół, to potem mam zawalone szafki i nie wiem co z tymi rzeczami robić. Więc ja uważam że minimalizm to fajna rzecz, bo nie sądzę że nadmiar dóbr materialnych może kogoś zadowolić. Trzeba umieć się cieszyć z mniejszych rzeczy a wtedy naprawdę docenia się wiele rzeczy.
kocham minimalizm. ja nie mam nawet tv. nie oglądam i nigdy nie oglądałam mam laptopa i netflixa którego od czasu do czasu obejrzę.
Może ubrań mam trochę więcej, ale mieszczą się w 1 szafie i komodzie małej. Do tego 2 perfumy i kremy tak samo. jeden na noc jeden na dzień. Jak się skończą to kupuje nowe. Lubię też przestrzeń, więc nie zagracam sobie mieszkania niepotrzebnymi rzeczami.
Mi rzeczy nie dają szczęścia i nigdy nie dawaly, nie jestem też zakupoholiczką
Uprzedzjąc pytania na co wydaje kasę albo co sprawia mi przyjemność, to podróżę na to idzie najwięcej. Dalsze czy bliższe, ale byle wylecieć i zgubić się w nowym kraju w nowej uliczce i wypić kawę w nowej kafejce.
kocham minimalizm. ja nie mam nawet tv. nie oglądam i nigdy nie oglądałam mam laptopa i netflixa którego od czasu do czasu obejrzę.
Może ubrań mam trochę więcej, ale mieszczą się w 1 szafie i komodzie małej. Do tego 2 perfumy i kremy tak samo. jeden na noc jeden na dzień. Jak się skończą to kupuje nowe. Lubię też przestrzeń, więc nie zagracam sobie mieszkania niepotrzebnymi rzeczami.
Mi rzeczy nie dają szczęścia i nigdy nie dawaly, nie jestem też zakupoholiczką
Uprzedzjąc pytania na co wydaje kasę albo co sprawia mi przyjemność, to podróżę na to idzie najwięcej. Dalsze czy bliższe, ale byle wylecieć i zgubić się w nowym kraju w nowej uliczce i wypić kawę w nowej kafejce.
Ja tak samo nie ogladam TV wszystko co potrzebuje mam w internecie. Minimalizm bardzo mnie sie podoba taki styl zycia.
Gdy kupowałam mieszkanie, to właśnie miało tak być - minimalizm pełną gębą. Jeśli rzecz, to uniwersalna i najlepiej do wielu zastosowań - zwłaszcza w kuchni. Skoro nabyłam robot kuchenny z funkcją blendu, to nie będę kupować już ręcznego blendera. Jeśli mam srebrny komplet sztućców po babci, to będę używać go na co dzień, a nie od święta, czyli o jeden komplet sztućców mniej. Tak samo zastawa - nie mam oddzielnych na co dzień i na od święta. Choć ostatnio spodobały mi się gadżety z jutubowych chińskich shortsów - już zamówiłam masażer dla kota i elektoniczną szczotkę do mycia naczyń. I uwielbiam książki, muszę mieć w papierze i w dużych ilościach.