Czy waszym zdaniem mężatka powinna trzymać pamiętniki z czasów licealnych opisujące jej miłości i sprawy intymne? Czy mąż moze mieć pretensje o to i zażądać ich zniszczenia? W sumie czy to jest fair w stosunku do swojego stałego partnera?
Czy waszym zdaniem mężatka powinna trzymać pamiętniki z czasów licealnych opisujące jej miłości i sprawy intymne? Czy mąż moze mieć pretensje o to i zażądać ich zniszczenia? W sumie czy to jest fair w stosunku do swojego stałego partnera?
Są tacy mężczyźni, którzy będą mieć pretensje o przechowywanie zdjęć, listów, pamiątek związanych z byłymi partnerami żony.
I żądają zniszczenia tego.
Są też tacy, którym to nie przeszkadza bo wiedzą, że z pamięci nic się nie zniszczy, przeżytych chwil nie da się zapomnieć.
elżbietka.x napisał/a:Czy waszym zdaniem mężatka powinna trzymać pamiętniki z czasów licealnych opisujące jej miłości i sprawy intymne? Czy mąż moze mieć pretensje o to i zażądać ich zniszczenia? W sumie czy to jest fair w stosunku do swojego stałego partnera?
Są tacy mężczyźni, którzy będą mieć pretensje o przechowywanie zdjęć, listów, pamiątek związanych z byłymi partnerami żony.
I żądają zniszczenia tego.
Są też tacy, którym to nie przeszkadza bo wiedzą, że z pamięci nic się nie zniszczy, przeżytych chwil nie da się zapomnieć.
A są tacy, którzy mają niezłą zabawę z tych pamiętników i wyśmiewają przy każdej okazji, więc może lepiej nie pokazywać mężowi?
napisz ksiazke i problem z glowy
Czy waszym zdaniem mężatka powinna trzymać pamiętniki z czasów licealnych opisujące jej miłości i sprawy intymne? Czy mąż moze mieć pretensje o to i zażądać ich zniszczenia? W sumie czy to jest fair w stosunku do swojego stałego partnera?
Jeśli to są ważne dla niej wspomnienia, to tak i partner nie ma tutaj nic do gadania. Jest to fair, bo te wspomnienia albo wszystkie sytuacje życiowe ukształtowały danego człowieka, jego osobowość, jego preferencje itp. Czemu się tego wyzbywać, czemu wyzbywać się pamiątek i wspomnień?
napisz ksiazke i problem z glowy
Niefajnie wyśmiewać się z autorki.
Czy waszym zdaniem mężatka powinna trzymać pamiętniki z czasów licealnych opisujące jej miłości i sprawy intymne? Czy mąż moze mieć pretensje o to i zażądać ich zniszczenia? W sumie czy to jest fair w stosunku do swojego stałego partnera?
Mąż nie ma prawa żądać pozbycia się czegoś, co w jakiś sposób Cię ukształtowało i jest częścią Ciebie. Jeśli ma z tym problem, to niech się tym zajmie. Znaczy sobą niech się zajmie, bo to nie jest normalne.
elżbietka.x napisał/a:Czy waszym zdaniem mężatka powinna trzymać pamiętniki z czasów licealnych opisujące jej miłości i sprawy intymne? Czy mąż moze mieć pretensje o to i zażądać ich zniszczenia? W sumie czy to jest fair w stosunku do swojego stałego partnera?
Mąż nie ma prawa żądać pozbycia się czegoś, co w jakiś sposób Cię ukształtowało i jest częścią Ciebie. Jeśli ma z tym problem, to niech się tym zajmie. Znaczy sobą niech się zajmie, bo to nie jest normalne.
Oj coś czuje że gdyby twój partner miał taki pamiętnik, gdzie ma opisane romantyczne i upojne chwile ze swoimi byłymi, okraszone do tego jeszcze ich zdjęciami, i czasami sobie ów pamiętniczek przegląda, to byś mówiła inaczej.
Priscilla napisał/a:elżbietka.x napisał/a:Czy waszym zdaniem mężatka powinna trzymać pamiętniki z czasów licealnych opisujące jej miłości i sprawy intymne? Czy mąż moze mieć pretensje o to i zażądać ich zniszczenia? W sumie czy to jest fair w stosunku do swojego stałego partnera?
Mąż nie ma prawa żądać pozbycia się czegoś, co w jakiś sposób Cię ukształtowało i jest częścią Ciebie. Jeśli ma z tym problem, to niech się tym zajmie. Znaczy sobą niech się zajmie, bo to nie jest normalne.
Oj coś czuje że gdyby twój partner miał taki pamiętnik, gdzie ma opisane romantyczne i upojne chwile ze swoimi byłymi, okraszone do tego jeszcze ich zdjęciami, i czasami sobie ów pamiętniczek przegląda, to byś mówiła inaczej.
A czy to, że one są przeglądane co jakiś czas zmienia sytuację dla partnera?
Oj coś czuje że gdyby twój partner miał taki pamiętnik, gdzie ma opisane romantyczne i upojne chwile ze swoimi byłymi, okraszone do tego jeszcze ich zdjęciami, i czasami sobie ów pamiętniczek przegląda, to byś mówiła inaczej.
Pamiętnika nie ma, ale album ze zdjęciami już tak. I co? I nic.
Poza tym nigdzie nie przeczytałam, żeby Autorka wspomniała coś o sentymentalnych powrotach do przeszłości, więc skąd analogia, że "czasami sobie ów pamiętniczek przegląda"? Mój nie przegląda, to nie ten typ, zresztą ów album dawno temu wylądował w piwnicy i nie wygląda na to, żeby budził czyjekolwiek emocje
Szeptuch napisał/a:Oj coś czuje że gdyby twój partner miał taki pamiętnik, gdzie ma opisane romantyczne i upojne chwile ze swoimi byłymi, okraszone do tego jeszcze ich zdjęciami, i czasami sobie ów pamiętniczek przegląda, to byś mówiła inaczej.
Pamiętnika nie ma, ale album ze zdjęciami już tak. I co? I nic.
Poza tym nigdzie nie przeczytałam, żeby Autorka wspomniała coś o sentymentalnych powrotach do przeszłości, więc skąd analogia, że "czasami sobie ów pamiętniczek przegląda"? Mój nie przegląda, to nie ten typ, zresztą ów album dawno temu wylądował w piwnicy i nie wygląda na to, żeby budził czyjekolwiek emocje
Wiec nie jest to analogia 1 do 1.
Skoro to album ze zdjęciami ma nie pamiętnik, inna waga emocjonalna.
ale gdyby od czasu do czasu schodził do owej piwnicy, i ten albumik oglądał?
Fakt, nie napisała że przegląda, ale gdyby sobie gdzieś tam elzał zapomniany w kartonie, to raczej tematu by nie było prawda?
W sumie czy to jest fair w stosunku do swojego stałego partnera?
Pamiętniki z czasów licealnych bywają jednak trochę infantylne, więc nie rozumiem, dlaczego miałoby być nie fair.
Uważam, że pamiętniki nie powinny mieć wpływu na teraźniejszość, no, chyba, że mąż nie grzeszy dojrzałością.
13 2024-06-03 21:25:42 Ostatnio edytowany przez Salomonka (2024-06-03 21:28:38)
Czy waszym zdaniem mężatka powinna trzymać pamiętniki z czasów licealnych opisujące jej miłości i sprawy intymne? Czy mąż moze mieć pretensje o to i zażądać ich zniszczenia? W sumie czy to jest fair w stosunku do swojego stałego partnera?
Pamiątki są po to, aby je przechowywać i nikt o to nie może mieć pretensji. Problem zaczyna się wtedy, gdy te pamiątki są w jakiś szczególny sposób piastowane, kultywowane i widocznie dla partnera hołubione. Mnie wkurzaloby np. gdyby partner co jakiś czas wieczorami wyjmował swoje pamiątki po byłej dziewczynie i oddawał się z namaszczeniem ich przeglądaniu. Jeśli jednak ma je gdzieś zapakowane i one sobie tam spokojnie leżą, to ani mnie to parzy ani ziębi. W ogóle jestem zdania, że każdy ma prawo do prywatności i nawet wejście w związek z kimś tego nie zmienia.
Natomiast gdyby partner zażądał abym wyrzuciła swoje pamiątki bo go drażnią, choć ja bym z nimi nie paradowała po domu ani nie wystawiała ich na pólkach w salonie, to zastanowiłabym się czy dokonałam właściwego wyboru. Nie ma nic gorszego niż związek z zaburzonym facetem, ktory ma zaniżone poczucie własnej wartości i boi się konkurencji w postaci kilku starych fotek sprzed lat.
A cudzych pamiętników nie powinno się czytać, więc tym bardziej nie ma tematu, nawet gdy są z czasów liceum.
Skoro to album ze zdjęciami ma nie pamiętnik, inna waga emocjonalna.
No nie wiem, podobno jeden obraz jest wart więcej niż tysiąc słów
Pamiętniki z czasów licealnych bywają jednak trochę infantylne, więc nie rozumiem, dlaczego miałoby być nie fair.
Uważam, że pamiętniki nie powinny mieć wpływu na teraźniejszość, no, chyba, że mąż nie grzeszy dojrzałością.
Jeśli pozwolisz, chętnie się pod tym podpiszę.
15 2024-06-04 09:23:03 Ostatnio edytowany przez JohnyBravo777 (2024-06-04 09:48:28)
elżbietka.x napisał/a:Czy waszym zdaniem mężatka powinna trzymać pamiętniki z czasów licealnych opisujące jej miłości i sprawy intymne? Czy mąż moze mieć pretensje o to i zażądać ich zniszczenia? W sumie czy to jest fair w stosunku do swojego stałego partnera?
Mąż nie ma prawa żądać pozbycia się czegoś, co w jakiś sposób Cię ukształtowało i jest częścią Ciebie. Jeśli ma z tym problem, to niech się tym zajmie. Znaczy sobą niech się zajmie, bo to nie jest normalne.
To popularna opinia w pseudo-feministycznym rozumowaniu, ktore jest nie tylko przeciwko dostosowywaniu sie kobiety pod swojego meza, ale jest w tym ekstremalne.
Problem z ta opinia lezy w ignorancji (lub zaprzeczaniu) pragmatycznego wplywu jaki maja pamietniki czy albumy z innymi osobami, co do ktorych zywilismy silne uczucia.
Bedac w zwiazku mozna wykonywac akcje, ktore pomagaja nam sie do siebie zblizac lub pomagaja nam sie od siebie odsuwac.
Romans z kims innym, ogladanie pornografi z innymi kobietami / mezczyznami, mile pogawedki z osoba, ktora jest dla nas fizycznie atrakcyjna czy pamietniki i albumy z osobami, ktore kiedys byly w miejscu naszego obecnego partnera pomagaja nam sie odsuwac.
O ile te osoby z przeszlosci wplynely na to kim jestesmy (co jest OK), to posiadanie takich “pamiatek” podtrzymuje sentyment (a fakt, ze nie chcemy sie ich pozbyc pokazuje, ze nie chcemy od podtrzymywania tego sentymentu sie odciac) i jest jedynie przeszkoda w osiaganiu dalszej jednosci z naszym malzonkiem.
A to wlasnie to poczucie jednosci daje najwiecej satysfakcji z malzenstwa.
Samemu mialem spora kolekcje zdjec i historii z wieloma dziewczynami - z czego nie jestem dumny.
I potrafilem wymyslic przerozne wytlumaczenia dlaczego nie chce ich usunac.
Az nauczylem sie zamykac za soba drzwi zamiast w nich stac, podejmowac wybory na reszte zycia i cenic bardziej wspolnote, ktora buduje z bliskimi mi ludzmi - budowac nowe, wspolne opinie, doswiadczenia i sentyment odcinajac sie od tych ktore dzielilem z osobami, z ktorymi zdecydowalismy sie isc w innych kierunkach - zamieniac to co identyfikuje mnie z osobami ktore maja swoje wlasne zycie, w to co identyfikuje mnie z osobami, ktore sa czescia mojego.
Samotnosc i zagubienie, ktore towarzyszylo mi kiedys i od ktorych uciekalem w prace i rozrywke zniklo tak samo jak albumy i pamietniki.
To popularna opinia w pseudo-feministycznym rozumowaniu, ktore jest nie tylko przeciwko dostosowywaniu sie kobiety pod swojego meza, ale jest w tym ekstremalne.Problem z ta opinia lezy w ignorancji (lub zaprzeczaniu) pragmatycznego wplywu jaki maja pamietniki czy albumy z innymi osobami, co do ktorych zywilismy silne uczucia.
Bedac w zwiazku mozna wykonywac akcje, ktore pomagaja nam sie do siebie zblizac lub pomagaja nam sie od siebie odsuwac.
Romans z kims innym, ogladanie pornografi z innymi kobietami / mezczyznami, mile pogawedki z osoba, ktora jest dla nas fizycznie atrakcyjna czy pamietniki i albumy z osobami, ktore kiedys byly w miejscu naszego obecnego partnera pomagaja nam sie odsuwac.
O ile te osoby z przeszlosci wplynely na to kim jestesmy (co jest OK), to posiadanie takich “pamiatek” podtrzymuje sentyment (a fakt, ze nie chcemy sie ich pozbyc pokazuje, ze nie chcemy od podtrzymywania tego sentymentu sie odciac) i jest jedynie przeszkoda w osiaganiu dalszej jednosci z naszym malzonkiem.A to wlasnie to poczucie jednosci daje najwiecej satysfakcji z malzenstwa.
Samemu mialem spora kolekcje zdjec i historii z wieloma dziewczynami - z czego nie jestem dumny.
I potrafilem wymyslic przerozne wytlumaczenia dlaczego nie chce ich usunac.
Az nauczylem sie zamykac za soba drzwi zamiast w nich stac, podejmowac wybory na reszte zycia i cenic bardziej wspolnote, ktora buduje z bliskimi mi ludzmi - budowac nowe, wspolne opinie, doswiadczenia i sentyment odcinajac sie od tych ktore dzielilem z osobami, z ktorymi zdecydowalismy sie isc w innych kierunkach - zamieniac to co identyfikuje mnie z osobami ktore maja swoje wlasne zycie, w to co identyfikuje mnie z osobami, ktore sa czescia mojego.Samotnosc i zagubienie, ktore towarzyszylo mi kiedys i od ktorych uciekalem w prace i rozrywke zniklo tak samo jak albumy i pamietniki.
A może należy spojrzeć na to w drugą stronę? Jeśli ktoś emocjonalnie nie pozamykał za sobą jakichś drzwi, to potrzebuje odcięcia wszelkich bodźców, pomimo że zdrowo, a przy tym po prostu uczciwie jest, kiedy w kolejny związek wchodzimy z szacunkiem, ale już bez uczuć do poprzednich partnerów/partnerek.
I tu ponownie: jeśli ktoś ma z tym problem, to niech się tym zajmie, w tym pousuwa wszystko, co w jakikolwiek sposób łączy się z tą niedomkniętą do końca przeszłością. Równocześnie oczekiwanie, że druga strona ma tak samo jest projektowaniem na nią własnych odczuć.
P.S. Uwielbiam teksty o pseudo-feministycznym rozumowaniu i tym podobne hasła, które już na starcie mają na celu zdyskredytowanie opinii rozmówcy.
17 2024-06-04 18:37:11 Ostatnio edytowany przez JohnyBravo777 (2024-06-04 18:38:22)
JohnyBravo777 napisał/a:
To popularna opinia w pseudo-feministycznym rozumowaniu, ktore jest nie tylko przeciwko dostosowywaniu sie kobiety pod swojego meza, ale jest w tym ekstremalne.Problem z ta opinia lezy w ignorancji (lub zaprzeczaniu) pragmatycznego wplywu jaki maja pamietniki czy albumy z innymi osobami, co do ktorych zywilismy silne uczucia.
Bedac w zwiazku mozna wykonywac akcje, ktore pomagaja nam sie do siebie zblizac lub pomagaja nam sie od siebie odsuwac.
Romans z kims innym, ogladanie pornografi z innymi kobietami / mezczyznami, mile pogawedki z osoba, ktora jest dla nas fizycznie atrakcyjna czy pamietniki i albumy z osobami, ktore kiedys byly w miejscu naszego obecnego partnera pomagaja nam sie odsuwac.
O ile te osoby z przeszlosci wplynely na to kim jestesmy (co jest OK), to posiadanie takich “pamiatek” podtrzymuje sentyment (a fakt, ze nie chcemy sie ich pozbyc pokazuje, ze nie chcemy od podtrzymywania tego sentymentu sie odciac) i jest jedynie przeszkoda w osiaganiu dalszej jednosci z naszym malzonkiem.A to wlasnie to poczucie jednosci daje najwiecej satysfakcji z malzenstwa.
Samemu mialem spora kolekcje zdjec i historii z wieloma dziewczynami - z czego nie jestem dumny.
I potrafilem wymyslic przerozne wytlumaczenia dlaczego nie chce ich usunac.
Az nauczylem sie zamykac za soba drzwi zamiast w nich stac, podejmowac wybory na reszte zycia i cenic bardziej wspolnote, ktora buduje z bliskimi mi ludzmi - budowac nowe, wspolne opinie, doswiadczenia i sentyment odcinajac sie od tych ktore dzielilem z osobami, z ktorymi zdecydowalismy sie isc w innych kierunkach - zamieniac to co identyfikuje mnie z osobami ktore maja swoje wlasne zycie, w to co identyfikuje mnie z osobami, ktore sa czescia mojego.Samotnosc i zagubienie, ktore towarzyszylo mi kiedys i od ktorych uciekalem w prace i rozrywke zniklo tak samo jak albumy i pamietniki.
A może należy spojrzeć na to w drugą stronę? Jeśli ktoś emocjonalnie nie pozamykał za sobą jakichś drzwi, to potrzebuje odcięcia wszelkich bodźców, pomimo że zdrowo, a przy tym po prostu uczciwie jest, kiedy w kolejny związek wchodzimy z szacunkiem, ale już bez uczuć do poprzednich partnerów/partnerek.
I tu ponownie: jeśli ktoś ma z tym problem, to niech się tym zajmie, w tym pousuwa wszystko, co w jakikolwiek sposób łączy się z tą niedomkniętą do końca przeszłością. Równocześnie oczekiwanie, że druga strona ma tak samo jest projektowaniem na nią własnych odczuć.P.S. Uwielbiam teksty o pseudo-feministycznym rozumowaniu i tym podobne hasła, które już na starcie mają na celu zdyskredytowanie opinii rozmówcy.
Wiesz, ze nic z tego co napisalas nie trzyma sie kupy - garsc naciaganego pitu pitu, ktorym ludzie sie oklamuja aby poczuc sie lepiej.
Nie wierze, ze jakikolwiek czlowiek, ktory majac wybor aby jego partner trzymal kolekcje zdjec swoich ex lub sie jej pozbyl, wolalby aby ja trzymal - zwlaszcza gdy wyczuwa, ze jego partner bardzo nie chce tych zdjec usunac.
18 2024-06-04 20:48:03 Ostatnio edytowany przez SmutnaDziewczyna007 (2024-06-04 20:51:18)
elżbietka.x napisał/a:Czy waszym zdaniem mężatka powinna trzymać pamiętniki z czasów licealnych opisujące jej miłości i sprawy intymne? Czy mąż moze mieć pretensje o to i zażądać ich zniszczenia? W sumie czy to jest fair w stosunku do swojego stałego partnera?
Mąż nie ma prawa żądać pozbycia się czegoś, co w jakiś sposób Cię ukształtowało i jest częścią Ciebie. Jeśli ma z tym problem, to niech się tym zajmie. Znaczy sobą niech się zajmie, bo to nie jest normalne.
IMO dobrze jest nie zatracac calej osobowości w małżeństwie. Tak jak mówisz, to są rzeczy które Ele ukształtowały. Skoro podobała się męzowi jako ukształtowana osoba, to nie może kazać jej udawać że proces kształtowania nie zaszedł.
Takie pamiątki to też dobry link do rzeczywistości- ela jest fajną laską, podoba się, podobała, sama decydowała o tym jak wygląda jej życie intymne, sama kształtowala to jaką jest kobietą i jak chce zeby wygladaly jej relacje. Nie masz całego poczucia kobiecości i seksualności osadzonego w małżeństwie, te rzeczy istniały i istnieją poza nim. Nie wiadomo co bedzie jutro. Możesz owdowieć, nie bedziecie tez uprawiać seksu do końca życia i wtedy co? Jako 90 letnia babcia nawet nie bedziesz mogła przeglądać pamiętnika i wspominać bo mąż kazał zniszczyć.
Pamiętnik z liceum brzmi też bardzo niewinnie. To nie są filmy HQ, ani codzienne telefony do ex. Jakaś bajeczka że poszłać z Zenkiem do kina, a w weekend u niego nocowałaś opisana słowami nastolatki. Nic wielkiego.
Samemu mialem spora kolekcje zdjec i historii z wieloma dziewczynam
Tylko że kobieca seksualność jest inna niż męska. Mezczyzni sa aktywni, kobiety pasywne. Wspominanie podbojów to co innego niż wspominanie bycia zdobywaną
Tylko że kobieca seksualność jest inna niż męska. Mezczyzni sa aktywni, kobiety pasywne. Wspominanie podbojów to co innego niż wspominanie bycia zdobywaną
Tak samo jak temperament jest rozny miedzy Polakami a Latynosami - ale niezaleznie od tego czy Latynos czy Polak - jak sie bawi ogniem to musi sie liczyc z ryzykiem poparzenia.
SmutnaDziewczyna007 napisał/a:Tylko że kobieca seksualność jest inna niż męska. Mezczyzni sa aktywni, kobiety pasywne. Wspominanie podbojów to co innego niż wspominanie bycia zdobywaną
Tak samo jak temperament jest rozny miedzy Polakami a Latynosami - ale niezaleznie od tego czy Latynos czy Polak - jak sie bawi ogniem to musi sie liczyc z ryzykiem poparzenia.
Rozumiem co chcesz powiedzieć. Tylko że zestawiasz zachowania człowieka które podlegają jego kontroli ze zjawiskiem fizycznym, które podlege bardzo ścisłym prawom, czym samym tworzysz wrazenie ze relacje miedzyludzkie sa opisane jakimis scislymi zasadami. Niestety nie ma uniwersalnego prawa, które mówi: mąż/żona zrobi X jeśli zrobisz Y.
Pamiętnik z liceum, o ile nie ma tam hiper realistycznych szkicy benków, wydaje sie bardziej niewinny niż zdjęcia. Sam też mówisz że usunales te rzeczy kiedy ty się zniemiłeś. Nie kiedy ktoś ci kazał. Tu autorka nie czuje dlaczego ma to niszczyć tu i teraz. Może dorosnie do tej decyzji za 5 lat, może za 15 a może nigdy. Może nie powinna, bo to mąż gada głupoty. Moze jej mąż powinien poczekać cierpliwie aż żona sama zechce niszczyć swoje własne rzeczy? A jak nie zechce to się zając czymś innym?
IMO warto czasem postawić na swoim i pielęgnowac nasz indywidualizm, oraz patrzeć krytycznie na zachcianki połówki.
Kulturowo od kobiet wymaga się też opierania poczucia tożsamosci na małżeństwie, związkach z ludzmi i do tego są wychowywane. Męzczyzni nie są tak wychowywani, stawia sie na ich indywidualizm i potrzeby bardziej. Więc zachowanie wspomnienia kobiecości sprzed małżeństwa to co innego w wykonaniu kobiet, niż wspomnienia męskości w wykonianiu mężczyzn. Dla ciebie stawianie jako priorytetu malzenstwa i rodziny jest rewolucyjną mysla do ktorej sam doszedłeś w wieku dorosłym, dla kobiety to jeden z wczesniejszych elementow socjalizacji do roli społecznej który wtłacza się już od okolic przedszkola (masz być miła, grzeczna, tak nie rob bo cie nie beda lubic, masz laleczke pobaw się w mame).
Wiesz, ze nic z tego co napisalas nie trzyma sie kupy - garsc naciaganego pitu pitu, ktorym ludzie sie oklamuja aby poczuc sie lepiej.
Nie wierze, ze jakikolwiek czlowiek, ktory majac wybor aby jego partner trzymal kolekcje zdjec swoich ex lub sie jej pozbyl, wolalby aby ja trzymal - zwlaszcza gdy wyczuwa, ze jego partner bardzo nie chce tych zdjec usunac.
Przeciwnie, to się bardzo trzyma kupy, po prostu nie pasuje do Twojej teorii, dlatego masz z tym problem.
I nie musisz się ze mną zgadzać ani nie musisz wierzyć. Ja nie rozliczam partnera z jego przeszłości i nie mam zamiaru udowadniać, że nie jestem wielbłądem. Ludzie są różni, wiesz? Ty masz tak, a ja inaczej. Całą resztę można sprowadzić do poczucia własnej wartości i zaufania do partnera/partnerki. W tym ujęciu, które wcześnniej poruszyłeś, do siebie zresztą także.
IMO dobrze jest nie zatracac calej osobowości w małżeństwie. Tak jak mówisz, to są rzeczy które Ele ukształtowały. Skoro podobała się męzowi jako ukształtowana osoba, to nie może kazać jej udawać że proces kształtowania nie zaszedł.
Takie pamiątki to też dobry link do rzeczywistości- ela jest fajną laską, podoba się, podobała, sama decydowała o tym jak wygląda jej życie intymne, sama kształtowala to jaką jest kobietą i jak chce zeby wygladaly jej relacje. Nie masz całego poczucia kobiecości i seksualności osadzonego w małżeństwie, te rzeczy istniały i istnieją poza nim. Nie wiadomo co bedzie jutro. Możesz owdowieć, nie bedziecie tez uprawiać seksu do końca życia i wtedy co? Jako 90 letnia babcia nawet nie bedziesz mogła przeglądać pamiętnika i wspominać bo mąż kazał zniszczyć.
Pamiętnik z liceum brzmi też bardzo niewinnie. To nie są filmy HQ, ani codzienne telefony do ex. Jakaś bajeczka że poszłać z Zenkiem do kina, a w weekend u niego nocowałaś opisana słowami nastolatki. Nic wielkiego.
Oczywiście, że tak. Jeśli ktoś ma problem z tym, że partner/partnerka ma swoją przeszłość, to jeszcze na etapie związku powinien poważnie zastanowić się, czy aby na pewno gotowy jest iść z tą osobą przez życie. Dla mnie jest to oznaką dojrzałości, że sami przed sobą jesteśmy uczciwi. Podobnie jak oczywiste jest, że jeśli kogoś nie akceptuję, to się z nim nie wiążę. Z braku akceptacji wynikają uprzedzenia, które wcześniej czy później wyjdą na światło dzienne i zacznie się stopniowe podtruwanie komuś życia tylko dlatego, bo ktoś w imię własnych, nieprzepracowanych lęków z jednej strony będzie próbował obarczyć kogoś odpowiedzialnością za nie, z drugiej będzie tą osobą coraz bardziej pogardzał.
I też właśnie dlatego, jeśli dla kogoś samo istnienie pamiętników stanowi tak duży problem, że uważa, że w imię "uczuć" ma prawo oczekiwać, a nawet, o zgrozo, żądać pozbycia się ich, to przypuszczalnie tak samo nie widzi problemu w innych żądaniach, które pozbawiają drugą osobę jej autonomii i, nie waham się użyć tego stwierdzenia, godności.
Tak moze. Wymaganie zniszczenia ich jest dziecinne i wysmialabym cos takiego.
23 2024-06-05 07:56:29 Ostatnio edytowany przez JohnyBravo777 (2024-06-05 08:25:28)
1. IMO dobrze jest nie zatracac calej osobowości w małżeństwie. Tak jak mówisz, to są rzeczy które Ele ukształtowały. Skoro podobała się męzowi jako ukształtowana osoba, to nie może kazać jej udawać że proces kształtowania nie zaszedł.
2. Takie pamiątki to też dobry link do rzeczywistości
1 jest oczywiste dla kazdego.
2 jest kompletnym absurdem.
Rzeczywistosc jest teraz. To jacy jestesmy teraz. OBECNY partner jest rzeczywistym. Poprzedni jest przeszloscia.
Przeszlosc byla i nie ma sensu jej zaprzeczac. Ale to przeszlosc. Teraz jest terazniejszosc.
Natomiast pamiatki sa sentymentalnym polaczeniem z przeszloscia - czyli utrzymywaniem polaczenia, ktore powinno sie wygaszac bo to w tym przypadku polaczenie z EX partnerem.
Chyba, ze ktos lubi zyc w poligamicznym zwiazku, w ktorym zawsze jest druga, ciagle ozywiana osoba w pamieci do ktorej latwo zasiegnac po np. porownania.
Takie przekonania jak powyzsze sa wynikiem prania mozgu przez psychoterapeutyczne frazesy, ktore sluza tworzeniu komfortowych urojen gdy czlowiek czuje sie bezsilny wobec rzeczywistosci.
Jesli ktos chce utrzymywac takie urojenia to forum publiczne nie bedzie zrodlem satysfakcji.
Takie utrzymywanie naszych ex w pamieci poprzez zdjecia jest jeszcze gorsze, bo to wspomnienie pozytywnych momentow.
Wiec podczas gdy pamiec o pozytywnych momentach z ta osoba jest podtrzymywana, pamiec negatywnych momentow ulatuje.
Konsekwencje sa oczywiste dla kazdego oprocz osoby, ktora zasmieca sobie mozg przekonaniami, ktorych jedynym celem jest ukrycie problemu i w konsekwencji nic nie robienie.
Gdyby moja zona udawala, ze wszystko jest OK zamiast okazywac jak destruktywnie wplywa to na jej brak pewnosci to nadal bylbym idiota, ktory trzyma takie rzeczy.
Czlowiek, ktory jest zagubiony nie jest w stanie wyobrazic sobie jaka wolnosc bedzie odczuwal gdy pozbedzie sie tego co utrzymuje go w ciaglym stanie otwartych drzwi (zarowno miedzy roznymi opcjami, jak i tym co jest a co bylo)
Psychoterapia jest wyjatkowo szkodliwa bo czlowiek zaczyna sie egzaltowac nad swoja przeszloscia - i nie potrafiac ludziom pomoc w problemach, ktore tkwia w rzeczywistosci, kaze im szukac zrodla problemu w swojej przeszlosci.
Co prowadzi do absurdalnych sytuacji gdzie czlowiek dostaje codziennie mentalny wpierdol od swojego otoczenia i mysli, ze wszystko na zewnatrz jest OK tylko ich relacja z matka sprawila, ze zbyt mocno czuja.
Bo psychoterapia nie potrafi ludziom pomoc w prawdziwych, obecnych problemach z organizacja ich zycia a z czegos trzeba sie utrzymac po 5 latach studiowania konceptow wymyslonych w chorych glowach narkomanow i chorych psychicznie ludzi jak Freud czy Sartre.
24 2024-06-05 11:51:01 Ostatnio edytowany przez SmutnaDziewczyna007 (2024-06-05 11:51:57)
Freud i Sartre? a Gdzie można kończyć taka psychologie? w latach 50' w Paryżu? nurt psychoanalitycznych na Zachodzie nie istnieje a w Polsce jest syatematyczne wypierany przez inne, Bardziej praktyczne podejście.
Bardzo ciekawe te twoje perypetie z żoną tylko co z tego? To nie jest ta sama sytuacja, bo jestes mężczyzna oraz to pamiętnik z liceum.
kobiety w tym okresie są inne niż chłopcy. bardziej infantylne, mniej zainteresowane eksplorowaniem seksualności (Mniejszy poziom teścia )
kobiety są socjalizowane do innej roli. pasywnej, biernej, opiekuńczej. dlatego kobieta ma prawo do buntu i stawiana na swoim tam gdzie facet nie ma.
Zgadzam się ze się nie zgadzam. I tu chyba koniec rozmowy.
ile autorka ma lat?
IMO brzmi jak 40+. ile te pamiętniki maja lat?
I też właśnie dlatego, jeśli dla kogoś samo istnienie pamiętników stanowi tak duży problem, że uważa, że w imię "uczuć" ma prawo oczekiwać, a nawet, o zgrozo, żądać pozbycia się ich, to przypuszczalnie tak samo nie widzi problemu w innych żądaniach, które pozbawiają drugą osobę jej autonomii i, nie waham się użyć tego stwierdzenia, godności.
Bardzo fajnie napisane i się z tym zgadzam. Wielu ludzi jakby zapomina, że małżeństwo (czy ogólnie związek) to relacja partnerska dwojga niezależnych ludzi. Nie brakuje osób, które mają tak, że jak wchodzą w związek to uważają, że nie ma już w nim miejsca na 'ja' i 'ty', bo zastępuje je bezkształtne 'my'. Takie swoiste emocjonalno-tożsamościowe niewolnictwo i współuzależnienie. Idzie się zesrać tęczą.
Podtrzymywanie pamięci o przeszłości jest ważne, bo to ona nas i naszą tożsamość ukształtowała. Rozpamiętywanie jej za to bywa niszczące. Ale trzeba umieć rozróżnić te dwie rzeczy.
To nie jest ta sama sytuacja, bo jestes mężczyzna oraz to pamiętnik z liceum.
kobiety w tym okresie są inne niż chłopcy. bardziej infantylne, mniej zainteresowane eksplorowaniem seksualności (Mniejszy poziom teścia)
kobiety są socjalizowane do innej roli. pasywnej, biernej, opiekuńczej. dlatego kobieta ma prawo do buntu i stawiana na swoim tam gdzie facet nie ma.
Kobiety dojrzewają szybciej. Zarówno fizycznie, jak i psychicznie (emocjonalnie). I ta tendencja się pogłębia, bo dziewczynki obecnie dojrzewają o wiele szybciej niż ich babcie, a chłopcy odwrotnie.
https://pieknoumyslu.com/czy-dziewczynk … z-chlopcy/
https://www.epacjent.pl/ciaza-dziecko/d … ojrzewaja/
https://kobieta.onet.pl/dziecko/dojrzew … ej/hdxntk0
Mniejsze napięcie seksualne jest związane właśnie z tym, że dziewczynki zaczynają dojrzewać wcześniej i cały proces jest przez to bardziej wydłużony w czasie. U chłopców jest to o wiele bardziej gwałtowne i stąd dużo większe napięcie seksualne.
https://allwimin.com/pl/artykul/dojrzew … dziewczat/
Co do wychowania do określonej roli:
Dojrzewanie u dziewcząt przyczynia się do kwestionowania wszelkich zasad, które panują w domu. Chcą spędzać więcej czasu ze swoimi znajomymi, aby znaleźć siebie. Ich potrzeba bycia niezależnymi może również doprowadzić do konfliktów z rówieśnikami.
Bunt, jest elementem dojrzewania obojga płci. Bunt ten u każdego wygląda inaczej, ale rzadko kiedy jest tak wybiórczy, jak to opisałaś.
Skądinąd to bardzo ciekawe, że jak pojawia się motyw wychowania to w przypadku facetów to nie stanowi okoliczności łagodzącej (vide przykład Shiniego), ale u dziewczynek już tak.
Dlatego w tym wypadku rozumiem i częściowo popieram JohnyBravo777. Fascynacje dziewcząt z okresu dojrzewania często wiążą się z silnymi emocjami (mniej ze wspomnianym i płytkim napięciem seksualnym) i w związku z tym często idealizują obiekty swoich fascynacji. Podtrzymywanie takich nastoletnich fascynacji w wieku dojrzałym nie jest zdrowe. Sentyment ? Spoko. Swoista pomoc dla pamięci? Ok. W końcu to są ważne rzeczy, wydarzenia i ludzie, którzy nas kształtowali. Ale rozpamiętywanie zdrowe nie jest. Niektórzy mają problem z postawieniem granicy.
28 2024-06-05 20:31:02 Ostatnio edytowany przez SmutnaDziewczyna007 (2024-06-05 20:35:57)
[Fascynacje dziewcząt z okresu dojrzewania często wiążą się z silnymi emocjami (mniej ze wspomnianym i płytkim napięciem seksualnym) i w związku z tym często idealizują obiekty swoich fascynacji.
Jak to dobrze, że jakiś samiec mi wyjaśnił jak to jest być nastolatką, bo sama bym nie dała rady XD
Serio na kobiecym forum wyjasniasz jakie wspomnienia mają kobiety i co przezywamy jako nastolatki? To trzeba mieć coś nie tak z głową.
Mam co raz większe wątpliwości czy faktycznie jesteś kobietą, bo takie niekiedy bajki opowiadasz.
Kobiety nie są socjalizowane do ról pasywnych. Nie w Polsce. Są wychowywane w przeświadczeniu, że mogą wszystko i mogą realizować swoje dowolne fantazje i marzenia. Dlatego w PL jest wiele branż kompletnie zdominowanych przez kobiety jak edukacja (ponad 95% zatrudnienia kobiet) czy szeroko rozumiana ochrona zdrowia (gdzie kobiet jest ok 80%). Są też statystycznie lepiej wykształcone. Młodociane dziewczynki nie są też bardziej infantylne, wręcz odwrotnie - są bardziej dojrzałe, bo właśnie proces dojrzewania zaczynają wcześniej i jest on mocniej rozciągnięty w czasie, więc proces adaptacji przebiega płynniej w porównaniu do chłopców.
Powtarzasz jakieś puste frazesy rodem z podręcznika feminazistki, które nie mają żadnego potwierdzenia w faktach.
30 2024-06-07 12:03:07 Ostatnio edytowany przez SmutnaDziewczyna007 (2024-06-07 12:07:47)
.
31 2024-06-07 22:46:06 Ostatnio edytowany przez SmutnaDziewczyna007 (2024-06-07 22:47:01)
Powtarzasz jakieś puste frazesy rodem z podręcznika feminazistki, które nie mają żadnego potwierdzenia w faktach.
Czy jednostkowe odczucia kobiet które piszą te "podręczniki", przyjmując że są zdolne do autorefleksji nie są faktami? Co jest faktem? Czy jeśli jakieś zjawisko dotyczy 10% społeczenstwa, ale 90% kobiet w określonej sytuacji życiowej je przeżywa to jest fakt czy fikcja?
Powiedz mi jakie feministyczne autorki ostatnio czytałeś? Może tak z marszu podej z 5 pozycji z szafki feminazistki?
Jak ktoś przeczyta taką ksiażke, przeanalizuje, ma swoją opinie i jest ona negatywna to ja to na maksa szanuje. Ale jak jakiś jełop przeczytał na wykopie że jest jakaś książka gdzieś napisana przez kogoś i ona mówi że faceci są be i już sie zapala żeby wyzywać te kobiety od nazistek (chociaż pewnie filozofia i historia nazizmu też jest ci obca?) to dla mnie nie jest partnerem do rozmowy.