Np. Czego pragna. ze jest im smutno. Co chcieliby osiagnac. Czy placza albo smieja sie. Czy mowia jak sie czuja. Czy czegos im brakuje, cos doskwiera
Ja mam wrazenie ze mezczyzni unikaja rozmow o uczuciach.
A kobietom takich rozmow brakuje
Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!
Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Czy was partnerzy potrafia mowic o uczuciach?
Strony 1
Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź
Np. Czego pragna. ze jest im smutno. Co chcieliby osiagnac. Czy placza albo smieja sie. Czy mowia jak sie czuja. Czy czegos im brakuje, cos doskwiera
Ja mam wrazenie ze mezczyzni unikaja rozmow o uczuciach.
A kobietom takich rozmow brakuje
Są tacy co unikają, ale są i tacy, którym przychodzi to z łatwością. Z kobietami jest tak samo, więc generalizacje wydają mi się nieuprawnione.
Jeśli nam, kobietom, tego brakuje, to głównie dlatego, że takie pogłębione rozmowy tworzą emocjonalną bliskość, a ta zwykle stanowi dla nas fundament związku.
Np. Czego pragna. ze jest im smutno. Co chcieliby osiagnac. Czy placza albo smieja sie. Czy mowia jak sie czuja. Czy czegos im brakuje, cos doskwiera
Ja mam wrazenie ze mezczyzni unikaja rozmow o uczuciach.
A kobietom takich rozmow brakuje
Mężczyźni nie tracą czasu i energii na rozmowy, obgadywaniu tematu czy rozwiązywanie nieporozumień, takie jałowe gadki to domena kobiet, które godzinami potrafią wałkować jeden temat.
Mężczyźni działaj przez czyny.
Autorko, patrz na czyny, nie na słowa.
Kiedyś przeczytałem że z kobietami sie nie rozmawia, nie poleca sie nawet specjalnie ich słuchać, bo to szkodliwe.
Z kobieta należy współodczuwać, tylko tyle i aż tyle.
I mogę potwierdzić że to święte słowa.
Gdy przyszła do mnie zona bo jej ulubione radio się zepsuło, akurat w trakcie słuchania jej ulubionej książki, to jako dobry maż nie poszedłem i nie zabrałem sie za naprawę owego radia, choć jest to pierwsza myśl jaka przychodzi facetowi, uporać sie z usterka, naprawić sie zepsuło, tylko wziąłem ja na rece, usiadłem na sofie, i pozwoliłem jej ponarzekać na to głupie radio, jak ono śmiało sie zepsuć w takim momencie, i ze w ogóle to juz dawno powinna je wywalić i kupić nowe, ponarzekała sobie tak z 20min wtulona, ja dodawałem tylko "masz racje" "zgadza sie" hmm" absolutnie " no i w końcu poprosiła mnie o naprawę, bo bardzo lubi to radyjko.
Nie rozmawiałem z nia, bo i o czym, ale uczestniczyłem w jej uczuciach, i to moim zdaniem jest dla kobiet najważniejsze.
Kiedyś przeczytałem że z kobietami sie nie rozmawia, nie poleca sie nawet specjalnie ich słuchać, bo to szkodliwe.
Z kobieta należy współodczuwać, tylko tyle i aż tyle.
I mogę potwierdzić że to święte słowa.
Gdy przyszła do mnie zona bo jej ulubione radio się zepsuło, akurat w trakcie słuchania jej ulubionej książki, to jako dobry maż nie poszedłem i nie zabrałem sie za naprawę owego radia, choć jest to pierwsza myśl jaka przychodzi facetowi, uporać sie z usterka, naprawić sie zepsuło, tylko wziąłem ja na rece, usiadłem na sofie, i pozwoliłem jej ponarzekać na to głupie radio, jak ono śmiało sie zepsuć w takim momencie, i ze w ogóle to juz dawno powinna je wywalić i kupić nowe, ponarzekała sobie tak z 20min wtulona, ja dodawałem tylko "masz racje" "zgadza sie" hmm" absolutnie " no i w końcu poprosiła mnie o naprawę, bo bardzo lubi to radyjko.Nie rozmawiałem z nia, bo i o czym, ale uczest
niczyłem w jej uczuciach, i to moim zdaniem jest dla kobiet najważniejsze.
Naprawa radia była jednak kluczowa.
Co jej po słowach, jak radio byłoby nadal zepsute?
Np. Czego pragna. ze jest im smutno. Co chcieliby osiagnac. Czy placza albo smieja sie. Czy mowia jak sie czuja. Czy czegos im brakuje, cos doskwiera
Ja mam wrazenie ze mezczyzni unikaja rozmow o uczuciach.
A kobietom takich rozmow brakuje
Potrafi, ale rzadko. Raczej wyraża on to czynami.
Niestety uwazam ze niewielu potrafi mowic o uczuciach.
Uwazam ze facet ktory potrafi mowic o uczuciach jest dla kobiety atrakcyjny.
Oczywiscie chodzi o naprawe radia czy szafki tez, ale lepiej gdyby najpierw potrzymal za reke, pocieszyl. Niz biegl naprawiac.
N
Niestety uwazam ze niewielu potrafi mowic o uczuciach.
Uwazam ze facet ktory potrafi mowic o uczuciach jest dla kobiety atrakcyjny.
Oczywiscie chodzi o naprawe radia czy szafki tez, ale lepiej gdyby najpierw potrzymal za reke, pocieszyl. Niz biegl naprawiac.
Naprawdę?
A mnie bardziej interesuje facet ktory gdy zepsuje mi się samochód, to nie będzie pierdzielił głupot, tylko wykona kilka krótkich telefonów, po czym przyjedzie laweta, miły pan mechanik odbierze ode mnie kluczyki i zapewni, że auto będzie na jutro.
Żartowałam
Z samochodem poradzę sobie sama, ale rozmemłanych facetów nie cierpię.
onaanna napisał/a:Niestety uwazam ze niewielu potrafi mowic o uczuciach.
Uwazam ze facet ktory potrafi mowic o uczuciach jest dla kobiety atrakcyjny.
Oczywiscie chodzi o naprawe radia czy szafki tez, ale lepiej gdyby najpierw potrzymal za reke, pocieszyl. Niz biegl naprawiac.Naprawdę?
A mnie bardziej interesuje facet ktory gdy zepsuje mi się samochód, to nie będzie pierdzielił głupot, tylko wykona kilka krótkich telefonów, po czym przyjedzie laweta, miły pan mechanik odbierze ode mnie kluczyki i zapewni, że auto będzie na jutro.
Żartowałam
Z samochodem poradzę sobie sama, ale rozmemłanych facetów nie cierpię.
Nie chodzi o rozmemlanych. Tylko takich co potrafia wysluchac, posiedziec, zatrzymac sie, pogadac. A nie tylko cos reparuja pracuja itp.
Salomonka napisał/a:onaanna napisał/a:Niestety uwazam ze niewielu potrafi mowic o uczuciach.
Uwazam ze facet ktory potrafi mowic o uczuciach jest dla kobiety atrakcyjny.
Oczywiscie chodzi o naprawe radia czy szafki tez, ale lepiej gdyby najpierw potrzymal za reke, pocieszyl. Niz biegl naprawiac.Naprawdę?
A mnie bardziej interesuje facet ktory gdy zepsuje mi się samochód, to nie będzie pierdzielił głupot, tylko wykona kilka krótkich telefonów, po czym przyjedzie laweta, miły pan mechanik odbierze ode mnie kluczyki i zapewni, że auto będzie na jutro.
Żartowałam
Z samochodem poradzę sobie sama, ale rozmemłanych facetów nie cierpię.
Nie chodzi o rozmemlanych. Tylko takich co potrafia wysluchac, posiedziec, zatrzymac sie, pogadac. A nie tylko cos reparuja pracuja itp.
Nie mam zaburzeń psychicznych i nie potrzebuję żeby mnie ktoś wysłuchiwał.
Lubię porozmawiać z kimś, uwielbiam długie dyskusje o sztuce, o literaturze, o wszystkim, ale muszą te rozmowy coś wnosić do mojego życia, jakoś je wzbogacać. Dyskusje o tym, że coś się zepsuło i trzeba to naprawić są dla mnie śmieszne Zepsuło się? Naprawdę? Jak mogło
Ileż można o tym gadać. Poza tym, naprawdę nie ma innych ciekawszych tematów do rozmów?
No właśnie, niektórzy nie mają.
Nie mam zaburzeń psychicznych i nie potrzebuję żeby mnie ktoś wysłuchiwał.
Lubię porozmawiać z kimś, uwielbiam długie dyskusje o sztuce, o literaturze, o wszystkim, ale muszą te rozmowy coś wnosić do mojego życia, jakoś je wzbogacać. Dyskusje o tym, że coś się zepsuło i trzeba to naprawić są dla mnie śmieszne
Zepsuło się? Naprawdę? Jak mogło
![]()
Ileż można o tym gadać. Poza tym, naprawdę nie ma innych ciekawszych tematów do rozmów?
No właśnie, niektórzy nie mają.
W punkt! Jestem zadaniowcem, a takie wygadywanie się jedynie zabiera mi energię, która jest mi potrzebna do szukania rozwiązań. Jak mam problem, to nigdy nie chwytam za telefon i nie opowiadam o nim trzem koleżankom, a na końcu (lub odwrotnie) facetowi. Mogę o nim porozmawiać w takim zakresie, aby ktoś podzielił się ze mną swoją wiedzą i doświadczeniem, dzięki czemu mogę podjąć najlepszą możliwą decyzję, a nie po to, żeby pomarudzić i pomiauczeć, jaka to jestem biedna i nieszczęśliwa. Jasne, że czasem mam gorszy dzień, każdy ma, ale nawet wtedy wolę się po prostu... przytulić.
W ogóle nie lubię ludzi, którzy za dużo mówią, zwłaszcza jeśli nie mają nic ciekawego do powiedzenia. Jeśli mam prowadzić godzinny small talk (lub, o zgrozo, jeszcze dłuższy, do czego niektórzy mają wybitny dar), to wolę zostać w domu i sobie posiedzieć w ciszy. Generalnie interesują mnie pogłębione i/lub tematycznie wartościowe rozmowy, bo to one budują więzi z innymi ludźmi. Co ważne: rozmowy, a nie monologi.
Oh okay.
Raczej chodzlo mnie oto ze niektorzy faceci wogole nie rozmawiaja tylko wykonuja jakies zadania , czynnosci.
Oh okay.
Raczej chodzlo mnie oto ze niektorzy faceci wogole nie rozmawiaja tylko wykonuja jakies zadania , czynnosci.
Chyba nie znam takich mężczyzn.
Niestety uwazam ze niewielu potrafi mowic o uczuciach.
Słowa mają wielką moc, ale są różne języki miłości. Są mężczyźni, którzy nie mają daru do pięknego opowiadania o uczuciach, w zamian swoją miłość okazują poprzez troskę, wsparcie i realną, codzienną pomoc.
Myslalam, ze to forum nie zyje od dawna!
Tak, oczywiscie, ze moj mowi i umie. Dla mnie to podstawa.
Myslalam, ze to forum nie zyje od dawna!
Tak, oczywiscie, ze moj mowi i umie. Dla mnie to podstawa.
Cześć Winter, dawno Cię nie było.
Salomonka napisał/a:Nie mam zaburzeń psychicznych i nie potrzebuję żeby mnie ktoś wysłuchiwał.
Lubię porozmawiać z kimś, uwielbiam długie dyskusje o sztuce, o literaturze, o wszystkim, ale muszą te rozmowy coś wnosić do mojego życia, jakoś je wzbogacać. Dyskusje o tym, że coś się zepsuło i trzeba to naprawić są dla mnie śmieszne
Zepsuło się? Naprawdę? Jak mogło
![]()
Ileż można o tym gadać. Poza tym, naprawdę nie ma innych ciekawszych tematów do rozmów?
No właśnie, niektórzy nie mają.
W punkt! Jestem zadaniowcem, a takie wygadywanie się jedynie zabiera mi energię, która jest mi potrzebna do szukania rozwiązań. Jak mam problem, to nigdy nie chwytam za telefon i nie opowiadam o nim trzem koleżankom, a na końcu (lub odwrotnie) facetowi. Mogę o nim porozmawiać w takim zakresie, aby ktoś podzielił się ze mną swoją wiedzą i doświadczeniem, dzięki czemu mogę podjąć najlepszą możliwą decyzję, a nie po to, żeby pomarudzić i pomiauczeć, jaka to jestem biedna i nieszczęśliwa. Jasne, że czasem mam gorszy dzień, każdy ma, ale nawet wtedy wolę się po prostu... przytulić.
W ogóle nie lubię ludzi, którzy za dużo mówią, zwłaszcza jeśli nie mają nic ciekawego do powiedzenia. Jeśli mam prowadzić godzinny small talk (lub, o zgrozo, jeszcze dłuższy, do czego niektórzy mają wybitny dar), to wolę zostać w domu i sobie posiedzieć w ciszy. Generalnie interesują mnie pogłębione i/lub tematycznie wartościowe rozmowy, bo to one budują więzi z innymi ludźmi. Co ważne: rozmowy, a nie monologi.
+1
Dlatego z reguły wolę rozmawiać z facetami. Jak opiszę jakiś problem, to zaczyna się dyskusja o rozwiązaniach, a nie o tym, jak się czułam, jak się czuję, co myślę, co bym chciała, ojojoj.
I tak samo w drugą stronę. Nie bardzo lubię, jak zwierzają mi się kobiety, bo wiem, że moja lista możliwych rozwiązań nie będzie dobrze przyjęta, więc zazwyczaj siedzę cicho, bo nie wiem, co mam innego zrobić poza mechanicznym ojojaniem. Paradoksalnie to mi przypięło łatkę tej, co tak dobrze słucha; a ja średnio słucham, po prostu nie mówię.
Paradoksalnie to mi przypięło łatkę tej, co tak dobrze słucha; a ja średnio słucham, po prostu nie mówię.
Haha, coś w tym jest! Przy czym jak sięgnę pamięcią, to od zawsze przyciągałam tych, co lubią się wygadywać i zwierzać, bo podobnie jak Ty pokazywałam się ze strony dobrego słuchacza, ale widzę wyraźnie, że wraz z wiekiem zmniejsza mi się cierpliwość do wysłuchiwania bezproduktywnych (czytaj: bez poszukiwania rozwiązań) monologów, w których jedna strona wyrzuca z siebie trudne emocje, a druga ma w tym tylko uczestniczyć.
I dlatego, że żadne z nas nie lubi bezproduktywnych gadek o niczym to siedzimy na forum pisząc o niczym
No tak.
Czyli nudy na pudy
Najlepiej tylko do pracy i z pracy cos zreparowac w warsztacie. Zjesc , posprzatac.
Zero tzw inteligencji emocjonalnej.
Zero tzw inteligencji emocjonalnej.
I jak rozwodzisz się milionowy raz nad tą samą, nieistotną rzeczą, to ma świadczyć o twojej głębi emocjonalnej?
onaanna napisał/a:
Zero tzw inteligencji emocjonalnej.I jak rozwodzisz się milionowy raz nad tą samą, nieistotną rzeczą, to ma świadczyć o twojej głębi emocjonalnej?
Nie.
Po prostu zwiazek polegajacy na wykonywaniu okreslnych zadan jest bez sensu, denny i nudny
Miloby bylo otrzymac wsparcie w postaci rozmowy, przytulenia, potrzymania za reke. A nie tylko zalatwienua okreslonej sprawy. Te sprawe zazwyczaj kobieta potrafi zslatwic sama.
I nie chodzi o wielogodzinne dyskusje tylko chwile rozmowy, przytulenie itp.
Każda strona w związku ma swoje role i zadania społeczne. Czułość i emocjonalna otwartość są w związku potrzebne, ale faceci mają inny język emocji i inaczej je w związku z tym okazujemy.
Ty pragniesz aseksualnego związku z psiapsiółką z siurkiem.
Ty pragniesz aseksualnego związku z psiapsiółką z siurkiem.
bez siurka
Jack Sparrow napisał/a:Ty pragniesz aseksualnego związku z psiapsiółką z siurkiem.
bez siurka
Pójdźmy na kompromis: z siurkiem, ale niedziałającym
Ogolnie to wszystko mi jedno.
Poddalam sie.
Dzisiaj zadzwonilam do dawnego kolegi i sobie przez tel popsiolkowalismy o wszystkim i niczym. Kolega jest 300 km ode mnie i zonaty.
Duzo mam takich kolegow do gadania. I fajnie
I dlatego, że żadne z nas nie lubi bezproduktywnych gadek o niczym to siedzimy na forum pisząc o niczym
Wbrew pozorom to forum dostarcza ogromnej ilości materiału dla studium psychologicznego wszelkiej maści przypadków, o których istnieniu nie miałam pojęcia, bo w realu takich ludzi nie spotykam bądź dobrze się kryją I choćby Autorka tego wątku jest jedną z takich osób.
No tak.
Czyli nudy na pudy
Najlepiej tylko do pracy i z pracy cos zreparowac w warsztacie. Zjesc , posprzatac.
Zero tzw inteligencji emocjonalnej.
Chyba nie bardzo rozumiesz, co znaczy pojęcie "inteligencja emocjonalna", jeśli użyłaś go w tym zestawieniu.
Jack Sparrow napisał/a:onaanna napisał/a:
Zero tzw inteligencji emocjonalnej.I jak rozwodzisz się milionowy raz nad tą samą, nieistotną rzeczą, to ma świadczyć o twojej głębi emocjonalnej?
Nie.
Po prostu zwiazek polegajacy na wykonywaniu okreslnych zadan jest bez sensu, denny i nudny
Miloby bylo otrzymac wsparcie w postaci rozmowy, przytulenia, potrzymania za reke. A nie tylko zalatwienua okreslonej sprawy. Te sprawe zazwyczaj kobieta potrafi zslatwic sama.
I nie chodzi o wielogodzinne dyskusje tylko chwile rozmowy, przytulenie itp.
Zgadzam się. Załatwianie spraw, które samodzielnie można załatwić nie wchodzi w obręb wartości dodanej w związku. Tak samo dotyczy to słuchania rad, którymi mężczyźni tak bardzo uwielbiają raczyć panie - i tutaj pomysłowości w rozwiązaniu problemu kobiecie nie brakuje.
Ale to wszystko zależy od kobiety - są takie, które rzeczywiście nie lubią się uskarżać, a przynajmniej nie lubią, gdy ktoś się uskarża.
wbrew pozorom to forum dostarcza ogromnej ilości materiału dla studium psychologicznego wszelkiej maści przypadków, o których istnieniu nie miałam pojęcia, bo w realu takich ludzi nie spotykam bądź dobrze się kryją wink I choćby Autorka tego wątku jest jedną z takich osób.
Z tym, że się tak kryją w realu, to bym nie przesadzał, bo jak się dobrze patrzy, to się wiele widzi. Mnie to osobiście fascynuje.
onaanna napisał/a:Np. Czego pragna. ze jest im smutno. Co chcieliby osiagnac. Czy placza albo smieja sie. Czy mowia jak sie czuja. Czy czegos im brakuje, cos doskwiera
Ja mam wrazenie ze mezczyzni unikaja rozmow o uczuciach.
A kobietom takich rozmow brakujeMężczyźni nie tracą czasu i energii na rozmowy, obgadywaniu tematu czy rozwiązywanie nieporozumień, takie jałowe gadki to domena kobiet, które godzinami potrafią wałkować jeden temat.
Mężczyźni działaj przez czyny.
Autorko, patrz na czyny, nie na słowa.
Dokladnie, ale dodam, ze wiekszosc kobiet i wiekszosc mezczyzn jest takich, jak opisalas, nie wszyscy.
Najgorsze jest, jesli sie nie dobiora pod tym wzgledem.
Kiedyś przeczytałem że z kobietami sie nie rozmawia, nie poleca sie nawet specjalnie ich słuchać, bo to szkodliwe.
Z kobieta należy współodczuwać, tylko tyle i aż tyle.
I mogę potwierdzić że to święte słowa.
Gdy przyszła do mnie zona bo jej ulubione radio się zepsuło, akurat w trakcie słuchania jej ulubionej książki, to jako dobry maż nie poszedłem i nie zabrałem sie za naprawę owego radia, choć jest to pierwsza myśl jaka przychodzi facetowi, uporać sie z usterka, naprawić sie zepsuło, tylko wziąłem ja na rece, usiadłem na sofie, i pozwoliłem jej ponarzekać na to głupie radio, jak ono śmiało sie zepsuć w takim momencie, i ze w ogóle to juz dawno powinna je wywalić i kupić nowe, ponarzekała sobie tak z 20min wtulona, ja dodawałem tylko "masz racje" "zgadza sie" hmm" absolutnie " no i w końcu poprosiła mnie o naprawę, bo bardzo lubi to radyjko.Nie rozmawiałem z nia, bo i o czym, ale uczestniczyłem w jej uczuciach, i to moim zdaniem jest dla kobiet najważniejsze.
no ideal z ciebie
onaanna napisał/a:Niestety uwazam ze niewielu potrafi mowic o uczuciach.
Uwazam ze facet ktory potrafi mowic o uczuciach jest dla kobiety atrakcyjny.
Oczywiscie chodzi o naprawe radia czy szafki tez, ale lepiej gdyby najpierw potrzymal za reke, pocieszyl. Niz biegl naprawiac.Naprawdę?
A mnie bardziej interesuje facet ktory gdy zepsuje mi się samochód, to nie będzie pierdzielił głupot, tylko wykona kilka krótkich telefonów, po czym przyjedzie laweta, miły pan mechanik odbierze ode mnie kluczyki i zapewni, że auto będzie na jutro.
Żartowałam
Z samochodem poradzę sobie sama, ale rozmemłanych facetów nie cierpię.
No, a potem niech tuli i slucha naszego narzekania
Niestety uwazam ze niewielu potrafi mowic o uczuciach.
Uwazam ze facet ktory potrafi mowic o uczuciach jest dla kobiety atrakcyjny.
Oczywiscie chodzi o naprawe radia czy szafki tez, ale lepiej gdyby najpierw potrzymal za reke, pocieszyl. Niz biegl naprawiac.
N
Najlepiej jakby wszystko robił: koło domu, w domu, w pracy i jeszcze w łóżku. Tylko wtedy nie potrzeba mu już kobiety, jest samowystarczalny
Owszem, potrafi.
onaanna napisał/a:Niestety uwazam ze niewielu potrafi mowic o uczuciach.
Uwazam ze facet ktory potrafi mowic o uczuciach jest dla kobiety atrakcyjny.
Oczywiscie chodzi o naprawe radia czy szafki tez, ale lepiej gdyby najpierw potrzymal za reke, pocieszyl. Niz biegl naprawiac.
NNajlepiej jakby wszystko robił: koło domu, w domu, w pracy i jeszcze w łóżku. Tylko wtedy nie potrzeba mu już kobiety, jest samowystarczalny
Zwiazek sie tworzy dlatego, ze chce sie kochac i byc kochanym a nie dlatego, ze nie potrafi sie poradzic sobie z zyciem samemu..
Pozorymylą napisał/a:onaanna napisał/a:Niestety uwazam ze niewielu potrafi mowic o uczuciach.
Uwazam ze facet ktory potrafi mowic o uczuciach jest dla kobiety atrakcyjny.
Oczywiscie chodzi o naprawe radia czy szafki tez, ale lepiej gdyby najpierw potrzymal za reke, pocieszyl. Niz biegl naprawiac.
NNajlepiej jakby wszystko robił: koło domu, w domu, w pracy i jeszcze w łóżku. Tylko wtedy nie potrzeba mu już kobiety, jest samowystarczalny
Zwiazek sie tworzy dlatego, ze chce sie kochac i byc kochanym a nie dlatego, ze nie potrafi sie poradzic sobie z zyciem samemu..
Facet nic nie musi robic. Tylko to co niezbedne tzn do pracy . Nie musi przesadnie sprzatac czy cos naprawiac. Ma po prostu BYC gdy jest potrzebny tzn na codzien dla rozmowy w potrzebie chorobie zdrowiu itp.
JohnyBravo777 napisał/a:Pozorymylą napisał/a:Najlepiej jakby wszystko robił: koło domu, w domu, w pracy i jeszcze w łóżku. Tylko wtedy nie potrzeba mu już kobiety, jest samowystarczalny
Zwiazek sie tworzy dlatego, ze chce sie kochac i byc kochanym a nie dlatego, ze nie potrafi sie poradzic sobie z zyciem samemu..
Facet nic nie musi robic. Tylko to co niezbedne tzn do pracy . Nie musi przesadnie sprzatac czy cos naprawiac. Ma po prostu BYC gdy jest potrzebny tzn na codzien dla rozmowy w potrzebie chorobie zdrowiu itp.
Jak ktos kocha to swiat wydaje sie nagle piekny i kolorowy Ale byc kochanym to nie to co co samemu kochac kogos.
To wszystko jest b wzgledne bo uczucia moga zmieniac sie jsk w kalejdoskopie. Czasem kocha tylko jedna strona a druga tylko srednio slbo wcale. Wszystko jest b wzgledne i zludne.
Przyjazn jest lepsza .
Faceci sa w wiekszosci prosci. Zalatwiacze spraw.
Mowi babka do faceta. Odchodze.
A on na to: A kto bedzie naprawial Twoje auto?
Faceci sa w wiekszosci prosci. Zalatwiacze spraw.
Robi się coraz "ciekawiej"
Współczuję doświadczeń i towarzystwa, w którym się obracasz, jeśli masz takie zdanie na temat większości mężczyzn.
Z drugiej strony warto byłoby się przyjrzeć, z czego biorą się te doświadczenia, bo to nigdy nie jest tak, że otaczamy się przypadkowymi ludźmi, a tym bardziej, że na partnerów wybieramy przypadkowe osoby. Zwykle wybieramy ich według jakiegoś klucza, choć odbywa się to na poziomie podświadomym.
onaanna napisał/a:JohnyBravo777 napisał/a:Zwiazek sie tworzy dlatego, ze chce sie kochac i byc kochanym a nie dlatego, ze nie potrafi sie poradzic sobie z zyciem samemu..
Facet nic nie musi robic. Tylko to co niezbedne tzn do pracy . Nie musi przesadnie sprzatac czy cos naprawiac. Ma po prostu BYC gdy jest potrzebny tzn na codzien dla rozmowy w potrzebie chorobie zdrowiu itp.
Jak ktos kocha to swiat wydaje sie nagle piekny i kolorowy Ale byc kochanym to nie to co co samemu kochac kogos.
To wszystko jest b wzgledne bo uczucia moga zmieniac sie jsk w kalejdoskopie. Czasem kocha tylko jedna strona a druga tylko srednio slbo wcale. Wszystko jest b wzgledne i zludne.
Przyjazn jest lepsza .
To zależy jaka miłość i jaka przyjaźń. Można przecież trafić bardzo dobrze i się nie rozczarować miłością, a można też mocno przejechać się na przyjaźni.
I w miłości i w przyjaźni trzeba mieć trochę szczęścia i doświadczenia w dobieraniu sobie ludzi.
To wszystko jest b wzgledne bo uczucia moga zmieniac sie jsk w kalejdoskopie. Czasem kocha tylko jedna strona a druga tylko srednio slbo wcale. Wszystko jest b wzgledne i zludne.
Przyjazn jest lepsza .
Napisalas pare zdan ciagiem i zadne ze soba nie jest powiazane.
Zgadzam sie, ze uczucia moga sie zmieniac - dlatego w udanych zwiazkach ludzie dokonuja wyborow, ktore prowadza do organizacji zwiazku, ktora naturalnie stabilizuje lub intensyfikuje uczucia, ktorymi ludzie chca siebie darzyc zamiast je destabilizowac.
Np. biora slub, decyduja sie nie patrzec na i nie myslec o zadnych innych osobach w kontekscie romantycznego zwiazku, nie flirtuja ani nie kontynuuja relacji w sytuacjach, ktore moglyby prowadzic do nabrania uczuc do kogos innego itp.
Zgadzam sie, ze milosc moze byc w zwiazku jednostronna (to chyba najczestszy scenariusz).
Natomiast nic nie jest "b wzgledne i zludne" - taka opinia sugeruje dla mnie depresje i/lub dezorientacje autora.
To jest bardzo przejrzyste i oczywiste - jesli ktos kocha to:
1. Wie kiedy osoba ktora kocha czuje sie zle, bo jest zainteresowany jej samopoczuciem i nie musi pytac aby miec przeczucie jak sie ta osoba czuje.
2. Poswieca swoj komfort aby pomoc tej osobie poczuc sie lepiej.
To wszystko - proste, jak ktos Ci daje drogi prezent a nie wie kiedy czujesz sie zle lub idzie sie bawic z kolegami podczas gdy Ty sie zle czujesz to nie kocha.
Gdy czuje gdy jest Ci zle, nie mowi ani nie robi rzeczy, ktore chcialby powiedziec lub zrobic aby nie sprawic Ci przykrosci to kocha.
Milosc to bezinteresowna troska i wsparcie - poswiecenie wlasnego komfortu i spokoju dla drugiej osoby, gdy ta najbardziej tego potrzebuje.
Tutaj nie ma nic wzglednego ani zludnego - rzeczy wydaja nam sie takie gdy ich nie rozumiemy.
onaanna napisał/a:To wszystko jest b wzgledne bo uczucia moga zmieniac sie jsk w kalejdoskopie. Czasem kocha tylko jedna strona a druga tylko srednio slbo wcale. Wszystko jest b wzgledne i zludne.
Przyjazn jest lepsza .Napisalas pare zdan ciagiem i zadne ze soba nie jest powiazane.
Zgadzam sie, ze uczucia moga sie zmieniac - dlatego w udanych zwiazkach ludzie dokonuja wyborow, ktore prowadza do organizacji zwiazku, ktora naturalnie stabilizuje lub intensyfikuje uczucia, ktorymi ludzie chca siebie darzyc zamiast je destabilizowac.
Np. biora slub, decyduja sie nie patrzec na i nie myslec o zadnych innych osobach w kontekscie romantycznego zwiazku, nie flirtuja ani nie kontynuuja relacji w sytuacjach, ktore moglyby prowadzic do nabrania uczuc do kogos innego itp.Zgadzam sie, ze milosc moze byc w zwiazku jednostronna (to chyba najczestszy scenariusz).
Natomiast nic nie jest "b wzgledne i zludne" - taka opinia sugeruje dla mnie depresje i/lub dezorientacje autora.
To jest bardzo przejrzyste i oczywiste - jesli ktos kocha to:
1. Wie kiedy osoba ktora kocha czuje sie zle, bo jest zainteresowany jej samopoczuciem i nie musi pytac aby miec przeczucie jak sie ta osoba czuje.
2. Poswieca swoj komfort aby pomoc tej osobie poczuc sie lepiej.To wszystko - proste, jak ktos Ci daje drogi prezent a nie wie kiedy czujesz sie zle lub idzie sie bawic z kolegami podczas gdy Ty sie zle czujesz to nie kocha.
Gdy czuje gdy jest Ci zle, nie mowi ani nie robi rzeczy, ktore chcialby powiedziec lub zrobic aby nie sprawic Ci przykrosci to kocha.Milosc to bezinteresowna troska i wsparcie - poswiecenie wlasnego komfortu i spokoju dla drugiej osoby, gdy ta najbardziej tego potrzebuje.
Tutaj nie ma nic wzglednego ani zludnego - rzeczy wydaja nam sie takie gdy ich nie rozumiemy.
B. dobrze napisane.
Najpierw trzeba jednak znalezsc ta osoba by moc czy chciec to zaoferowac o czym piszesz. I miec nadzieje to samo otrzymac. Trzeba tez czuc to i tego naprawde chciec. To wymaga poswiecenia. Bez uczucia to nie ma sensu
B. dobrze napisane.
Najpierw trzeba jednak znalezsc ta osoba by moc czy chciec to zaoferowac o czym piszesz. I miec nadzieje to samo otrzymac. Trzeba tez czuc to i tego naprawde chciec. To wymaga poswiecenia. Bez uczucia to nie ma sensu
No mysle, ze ktos musi zaczac od love bombingu.
W przypadku mlodych, slicznych dziewczyn sprawa jest uproszczona:
1. Jakiemus mlodemu chlopakowi odcina mozg na mysl, ze moglby z nia byc
2. Brawurowe akcje chlopaka pokazuja mlodej dziewczynie, ze jest dla niego wazniejsza od jego wlasnego bezpieczenstwa i odbiera to jako milosc.
3. Dziewczyna czuje wdziecznosc za okazana milosc (ktora jest zwyklym pozadaniem a nie miloscia) i dzieki temu (tej pomylce) zaczyna ona go kochac.
4. Pozadanie sie zmniejsza i albo chlopak w miedzyczasie rowniez czuje wdziecznosc za milosc dziewczyny i sam zaczyna odczuwac milosc - i maja przed soba dobrze zapowiadajaca sie przyszlosc, lub nie potrafi tej wdziecznosci poczuc i przestaje sie starac a zwiazek sie rozpada.
Gdy obie osoby sa po 30'stce powyzsze zdarza sie rzadziej - kazdy jest bardziej uwazny wiec trudniej o odpowiednie warunki do love bombingu, ktory jest konieczna iskra do powstania milosci.
A jak juz sie zdarza to znacznie wieksza szansa, ze to jakis PUA narcyz, czy inny naciagacz ktory sie wyspecjalizowal w uwodzeniu kobiet a love bombing to czesc strategii w misji na przeruchanie polowy swiata albo zycie na czyjs rachunek.
Np. Czego pragna. ze jest im smutno. Co chcieliby osiagnac. Czy placza albo smieja sie. Czy mowia jak sie czuja. Czy czegos im brakuje, cos doskwiera
Ja mam wrazenie ze mezczyzni unikaja rozmow o uczuciach.
A kobietom takich rozmow brakuje
W innym wątku piszesz, że facet powiedział ci o swoich uczuciach: męczy go praca, woli miec hobby, więcej wolnego i mniej pracować bo czuje sie wtedy lepiej.
Powiedział to szczerze, bez kokietowania. Przecież można bylo sciemniać, że to chwilowe, że już ma nagraną prace i że zaraz się odkuje.
Nie zaakceptowałas że jest emocjonalny: kieruje się swoim dobrym samopoczuciem, a nie społecznym kanonem faceta który zawsze staje na wysokości zadania i stawia za priorytet wartosci materialne i pieniądze.
Bo wiesz. Jak ktoś już mówi o uczuciach, to one mogą być dla ciebie niewygodne. Zamiast mowic ci jak to oniemiał na twoj widok i że nie może spać bo ciągle o tobie myśli, może zacząć narzekać na prace, że go stresuje. Ty zaczniesz dawać mu potwierdzać że ma prawo do uczuć, że to jak najbardziej ma sens, że czuje sie zestresowany i wypalony i on z tego nadmiaru walidacji i akceptacji uczuć rzuci prace. I co wtedy? Dałaś mu przyzwolenie na eksplorowanie swojej emocjonalnej strony, a nie czysto pragmatycznego relizowania roli społecznych.
Pytanie czy na serio chcesz żeby ludzie móiwli ci o swoich uczuciach, a potem oczekiwali że je zaakceptujesz, albo dostosujesz swoje zachowanie i oczekiwanie do ich uczuć? Czy tylko chcesz je traktować jak rozmowe o pogodzie, jednym uchem wleci, innym wyleci i to twoje uczucia są priorytetem w twoim życiu?
onaanna napisał/a:Np. Czego pragna. ze jest im smutno. Co chcieliby osiagnac. Czy placza albo smieja sie. Czy mowia jak sie czuja. Czy czegos im brakuje, cos doskwiera
Ja mam wrazenie ze mezczyzni unikaja rozmow o uczuciach.
A kobietom takich rozmow brakujeW innym wątku piszesz, że facet powiedział ci o swoich uczuciach: męczy go praca, woli miec hobby, więcej wolnego i mniej pracować bo czuje sie wtedy lepiej.
Powiedział to szczerze, bez kokietowania. Przecież można bylo sciemniać, że to chwilowe, że już ma nagraną prace i że zaraz się odkuje.
Nie zaakceptowałas że jest emocjonalny: kieruje się swoim dobrym samopoczuciem, a nie społecznym kanonem faceta który zawsze staje na wysokości zadania i stawia za priorytet wartosci materialne i pieniądze.Bo wiesz. Jak ktoś już mówi o uczuciach, to one mogą być dla ciebie niewygodne. Zamiast mowic ci jak to oniemiał na twoj widok i że nie może spać bo ciągle o tobie myśli, może zacząć narzekać na prace, że go stresuje. Ty zaczniesz dawać mu potwierdzać że ma prawo do uczuć, że to jak najbardziej ma sens, że czuje sie zestresowany i wypalony i on z tego nadmiaru walidacji i akceptacji uczuć rzuci prace. I co wtedy? Dałaś mu przyzwolenie na eksplorowanie swojej emocjonalnej strony, a nie czysto pragmatycznego relizowania roli społecznych.
Pytanie czy na serio chcesz żeby ludzie móiwli ci o swoich uczuciach, a potem oczekiwali że je zaakceptujesz, albo dostosujesz swoje zachowanie i oczekiwanie do ich uczuć? Czy tylko chcesz je traktować jak rozmowe o pogodzie, jednym uchem wleci, innym wyleci i to twoje uczucia są priorytetem w twoim życiu?
To jest kolega. Nie moj chlopak.
Nie chce zeby ktos mnie mowil ze oniemial na moj widok ani ze nie moze spac. To dla 20 latkow.
Rozmawianie o uczuciach to ryzyko. W tym wypadku nie potrafie zajwalifikowac tych uczuc czy to wypalenie zawodowe czy lenistwo. Ale ten czlowiek wydal die i tak bardziej normalny niz Ci ktorzy prawia jakies powierzchowne komplementy.
To jest kolega. Nie moj chlopak.
Nie chce zeby ktos mnie mowil ze oniemial na moj widok ani ze nie moze spac. To dla 20 latkow.
Rozmawianie o uczuciach to ryzyko. W tym wypadku nie potrafie zajwalifikowac tych uczuc czy to wypalenie zawodowe czy lenistwo. Ale ten czlowiek wydal die i tak bardziej normalny niz Ci ktorzy prawia jakies powierzchowne komplementy.
No właśnie. On ma swoje uczucia i twierdzi że to wypalenie, stres. Ty za niego decydujesz że to może być lenistwo. Więc jakby nie jesteś otwarta emocjonalnie na rozmowe o JEGO uczuciach, Ty chcesz je dodatkowo oceniać.
Winter.Kween napisał/a:Myslalam, ze to forum nie zyje od dawna!
Tak, oczywiscie, ze moj mowi i umie. Dla mnie to podstawa.
Cześć Winter, dawno Cię nie było.
Oj tak! Myslalam, ze forum upadlo!
Milo widziec, ze jestes
Np. Czego pragna. ze jest im smutno. Co chcieliby osiagnac. Czy placza albo smieja sie. Czy mowia jak sie czuja. Czy czegos im brakuje, cos doskwiera
Ja mam wrazenie ze mezczyzni unikaja rozmow o uczuciach.
A kobietom takich rozmow brakuje
Nam się tylko wydaje że chciałybyśmy tego słuchać. Jak byś poznała takiego faceta to byś go porzygała tak by Cię obrzydzał. To jest pradoks, z jednej strony tego chcemy ale z chwilą jak się to pojawia to tracimy szacunek i respekt do takiego faceta.
Strony 1
Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź
Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Czy was partnerzy potrafia mowic o uczuciach?
Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności
© www.netkobiety.pl 2007-2024