Może ktoś pomoże... Z moim mężem jesteśmy razem od niemal 11 lat.
Jest naprawdę świetnym człowiekiem, cudownym przyjacielem, moją skałą i opoką na której mogę się oprzeć. Wiem, że mogę liczyć na niego w każdej sytuacji i kocha mnie najbardziej na świecie. Ja również go kocham i bez wahania oddałabym za niego życie. Nie posiadamy wspólnych dzieci, bo obydwoje po prostu nigdy nie chcieliśmy ich mieć.
Gdzie leży więc problem..?
W sferze intymnej... Na początkowym etapie znajomości kochaliśmy się bardzo często i było to satysfakcjonujące dla obydwojga. Z czasem zauważyłam, że to głównie ja wychodzę z inicjatywą zbliżeń, stwierdziłam - niech teraz on inicjuje. Przez pół roku seksu nie było wcale... Bo go nie inicjowałam.
Taki stan rzeczy utrzymywał się przez kilka lat.
Z czego ostatnie dwa lata były dla mnie, jako kobiety, już nie do zniesienia. Żyliśmy razem jak współlokatorzy, a nie małżeństwo. Nie było między nami żadnej fizyczności, przestaliśmy się też dogadywać życiowo.
Dotarłam do ściany i chciałam rozstania. Mieliśmy z mężem 10 miesięczną separację. Poznałam kogoś, a mój mąż gdy się o tym dowiedział, oszalał. Robił wszystko, żeby mnie odzyskać. Nie powstydził by się takich działań największy amant komedii romantycznych. Namieszał mi tymi działaniami ogromnie w głowie, bo początkowo byłam pewna że chcę rozwodu, a z upływem czasu przestałam mieć do tego przekonanie.
W końcu stwierdziliśmy, że dajemy sobie drugą szansę i próbujemy jeszcze raz, mądrzejsi o doświadczenie życiowe i o to, co mogliśmy stracić. Pozew rozwodowy (podpisany przez nas obydwoje), trafił do śmieci.
Tyle tylko, że tu się zaczynają schody.
Mąż mnie nie pociąga fizycznie. Unikam zbliżeń. U niego ta kwestia się zmieniła - widzę, że brakuje mu seksu. Ja mam ciągle w głowie to, przez ile lat ja inicjowałam zbliżenia i jak się czułam jako kobieta...
Kocham go i jest mi najbliższą osobą, bratnią duszą. Ale ten temat jest dla mnie nie do przeskoczenia.
Ktoś ma podobne doświadczenia albo pomysły, co zrobić..? Jak wzbudzić w sobie uczucia... Chcę go kochać. Chcę go pragnąć. On zasługuje na to, totalnie. Bardzo źle się czuję w tej całej sytuacji.