We Francji rolnicy zatrzymywali kierowców z żywnością z republik wschodnich,niszczyli żywność i atakowali kierowców. W Hiszpanii plądrowane były pojazdy z żywnością z Maroka. Służby nie reagowały.Można to obejrzeć na Youtube.
U nas, głównie, blokady dróg.
Czy rolnicy osiągną swoje cele?
1 2024-03-21 21:00:12 Ostatnio edytowany przez Tamiraa (2024-03-21 21:35:16)
2 2024-03-21 21:03:24 Ostatnio edytowany przez 5i5kiN (2024-03-21 21:04:08)
Chujowka
No, ja tam bym nie chciała, żebyśmy byli zasypywani produktami, które nie spełniają norm.
4 2024-03-21 21:55:33 Ostatnio edytowany przez 5i5kiN (2024-03-21 21:57:57)
0,001% kasty obiera kierunek za resztę populacji, tu zadne normy nie są spelniane, norma to jest jak im wygodnie, tak bylo jest i będzie
Tak samo mają atomowki ale ich nie użyją, plebs ma się bać nie oni
Łatwiej jest gruz wywieźć i od podstaw po swojemu niż, remontować w nieskończoność.
Po japońcach widać, jak to teraz jest
Eksperci też z dekady na dekadę zmieniają zdania, inni znikają
5 2024-03-21 23:22:56 Ostatnio edytowany przez blueangel (2024-03-21 23:25:13)
musieliby uprzykrzyc zycie politykom, ale w warszawie albo maja zakaz wjazdu od trzaskowskiego albo sa spalowani, wiec watpie. pis mial swoje wady, ale nie palowal ludzi podczas protestow, marszu niepodleglosci, itp.
Bardzo dobrze niech to oszolomstwo sie konczy juz nawet chca tak zrobic,ze beda ludziom dyskutowac co kto moze miec w ogrodzie. To sa oszolomy unijne wszystko nam zabronia nawet podrozowania, bo spaliny bedziemy na pieszo wszedzie zapierdzielac bo emisja powietrza ,a oni beda prywatnymi samolotami latac. Sie przy nich do epoki karmienia lupanego cofniemy. Nic nie bedziemy mieli zlikwiduja gotowke, zero miec bedziemy do powiedzenia, bedzie drozyzna, i wogole dno dna dlatego niech sie ta unia rozpierdzieli
U nas, głównie, blokady dróg.
Czy rolnicy osiągną swoje cele?
Szkoda tylko, że ci rolnicy swoimi protestami najbardziej utrudniają życie innym obywatelom. Niech blokują sejm i urzędy, a nie przejazdy, kiedy ludzie muszą dojechać do pracy, do szpitala czy gdziekolwiek indziej. W ten sposób sami sobie strzelają w kolano, bo społeczne poparcie dla ich działań stopniowo się obniża.
My chyba powinniśmy zrobić im to samo, ale jak będą mieć żniwa.
Bardzo dobrze niech to oszolomstwo sie konczy juz nawet chca tak zrobic,ze beda ludziom dyskutowac co kto moze miec w ogrodzie. To sa oszolomy unijne wszystko nam zabronia nawet podrozowania, bo spaliny bedziemy na pieszo wszedzie zapierdzielac bo emisja powietrza ,a oni beda prywatnymi samolotami latac. Sie przy nich do epoki karmienia lupanego cofniemy. Nic nie bedziemy mieli zlikwiduja gotowke, zero miec bedziemy do powiedzenia, bedzie drozyzna, i wogole dno dna dlatego niech sie ta unia rozpierdzieli
O ile wiem Juleczko, Ciebie ten problem już nie dotyczy, UK jest przecież poza UE.
8 2024-03-22 07:13:50 Ostatnio edytowany przez Tamiraa (2024-03-22 07:14:33)
5i5, o to chodzi, że podobno na naszej granicy nie był, na przykład, cukier z Ukrainy, sprawdzany. Wszystko, miało niby przelecieć tranzytem, a dziwnym trafem zostało.
Blueangel, racja, musieliby politykom uprzykrzyć życie. Jednak protesty mają być legalne, a który polityk się zgodzi na zakłócanie mu wygodnego życia?
Wysypywanie ukraińskiego zboża zahacza o politykę, bo przecież Rosja ma podwyższone cło, więc co im zostaje?
Priscilla, zawsze można podjechać miejskim, a samochód zostawić; albo objazd. Co innego, jakby protest trwał przez cały miesiąc i był nielegalny. W innych krajach Unii tak przyjemnie nie było. Do żniw daleko i nie wiadomo jeszcze, jak będzie.
JuliaUK33 drożyzna to i tak może być, niezależnie od wszystkiego. Karty płatnicze i bliki mamy na co dzień, z podróżowaniem różnie może być, bo wpadniemy w ten system płatności.
musieliby uprzykrzyc zycie politykom, ale w warszawie albo maja zakaz wjazdu od trzaskowskiego albo sa spalowani, wiec watpie. pis mial swoje wady, ale nie palowal ludzi podczas protestow, marszu niepodleglosci, itp.
PIS - róbta co chceta i nie przeszkadzjcie nam co My robimy
10 2024-03-22 07:18:08 Ostatnio edytowany przez Tamiraa (2024-03-22 07:19:45)
blueangel napisał/a:musieliby uprzykrzyc zycie politykom, ale w warszawie albo maja zakaz wjazdu od trzaskowskiego albo sa spalowani, wiec watpie. pis mial swoje wady, ale nie palowal ludzi podczas protestow, marszu niepodleglosci, itp.
PIS - róbta co chceta i nie przeszkadzjcie nam co My robimy
Protest miał być bezpartyjny, bo to przecież za poprzednich rządów wraz z pandemią to się zaczęło.Tymczasem niektóre partie próbują się podpinać.
Tamiraa napisał/a:U nas, głównie, blokady dróg.
Czy rolnicy osiągną swoje cele?Szkoda tylko, że ci rolnicy swoimi protestami najbardziej utrudniają życie innym obywatelom. Niech blokują sejm i urzędy, a nie przejazdy, kiedy ludzie muszą dojechać do pracy, do szpitala czy gdziekolwiek indziej. W ten sposób sami sobie strzelają w kolano, bo społeczne poparcie dla ich działań stopniowo się obniża.
My chyba powinniśmy zrobić im to samo, ale jak będą mieć żniwa.JuliaUK33 napisał/a:Bardzo dobrze niech to oszolomstwo sie konczy juz nawet chca tak zrobic,ze beda ludziom dyskutowac co kto moze miec w ogrodzie. To sa oszolomy unijne wszystko nam zabronia nawet podrozowania, bo spaliny bedziemy na pieszo wszedzie zapierdzielac bo emisja powietrza ,a oni beda prywatnymi samolotami latac. Sie przy nich do epoki karmienia lupanego cofniemy. Nic nie bedziemy mieli zlikwiduja gotowke, zero miec bedziemy do powiedzenia, bedzie drozyzna, i wogole dno dna dlatego niech sie ta unia rozpierdzieli
O ile wiem Juleczko, Ciebie ten problem już nie dotyczy, UK jest przecież poza UE.
I dzieki Bogu,oby nigdy wiecej jej stopa nie powstala na tym unijnym badziewiewiu
Czy rolnicy osiągną swoje cele?
Już mają obiecane dopłaty po 300 zł do sprzedanej tony pszenicy. W Zielonym ładzie, też coś tam ograniczą. Zatem sprawa wróci najwcześniej na jesieni.
Priscilla, zawsze można podjechać miejskim, a samochód zostawić; albo objazd. Co innego, jakby protest trwał przez cały miesiąc i był nielegalny. W innych krajach Unii tak przyjemnie nie było. Do żniw daleko i nie wiadomo jeszcze, jak będzie.
Ja akurat utknęłam na autostradzie, bo miałam do przejechania prawie 400 km i brak innego przyzwoitego połączenia. Obok mnie 5 km sznurek TIR-ów i tak w kilku miejscach. I o ile nam szczęśliwie udało się niektóre blokady ominąć lokalnymi drogami, o tyle TIR-y utknęły na dobre. Co ci kierowcy są winni rolnikom, że o normalnej godzinie nie mogli wrócić do pracy? Pytanie w sumie retoryczne.
Tamiraa napisał/a:Priscilla, zawsze można podjechać miejskim, a samochód zostawić; albo objazd. Co innego, jakby protest trwał przez cały miesiąc i był nielegalny. W innych krajach Unii tak przyjemnie nie było. Do żniw daleko i nie wiadomo jeszcze, jak będzie.
Ja akurat utknęłam na autostradzie, bo miałam do przejechania prawie 400 km i brak innego przyzwoitego połączenia. Obok mnie 5 km sznurek TIR-ów i tak w kilku miejscach. I o ile nam szczęśliwie udało się niektóre blokady ominąć lokalnymi drogami, o tyle TIR-y utknęły na dobre. Co ci kierowcy są winni rolnikom, że o normalnej godzinie nie mogli wrócić do pracy? Pytanie w sumie retoryczne.
Współczuję.
Ale wiecie, że sprawę można rozwiązać np poprzez zalegalizowanie HVO100 ? Obecnie jest legalne tylko w przypadku użytku indywidualnego, ale jego sprzedaż hurtowa (w Polsce) jest niemożliwa.
Dla tych mniej zorientowanych - to nowy rodzaj paliwa do diesla, który to emituje o 30% mniej cząstek stałych, o 9% mniej tlenku azotu i do 90% mniej dwutlenku węgla niż tradycyjny olej napędowy do diesla.
Tak samo regulacje
Natomiast co do reszty, to może niech zdecydują KONSUMENCI czy wolą tańsze żarcie niższej jakości, czy lepsze, ale droższe. Bo jednak wiele rodzin w Polsce walczy o przetrwanie i decyduje portfelem.
Niech do sejmu jada gnojowke wywala i stracha na wroble postawia,bo tam wlasnie powinien stac, a nie w polu. Bo tylko zwykli obywateli odczuwaja protesty, a politycy nic. Dlatego nikt nawet z nimi nie rozmawia, bo sobie postoja traktorami pol dnia na srodku ulicy albo aytostrady a I tak guzik im takie stanie daje, bo poki co zielony lad jak byl wprowadzany, tak jest I niestety bedzie. To rolnicy powinni inna forme protestu wybrac
O ilu strajkach rolnikow słyszałaś, Julia?
Tamiraa napisał/a:Czy rolnicy osiągną swoje cele?
Już mają obiecane dopłaty po 300 zł do sprzedanej tony pszenicy. W Zielonym ładzie, też coś tam ograniczą. Zatem sprawa wróci najwcześniej na jesieni.
Żeby się tylko nie skończyło na obiecankach. W międzyczasie może się pojawić tysiąc innych spraw.
19 2024-03-23 22:21:15 Ostatnio edytowany przez Tamiraa (2024-03-23 23:35:30)
Ale wiecie, że sprawę można rozwiązać np poprzez zalegalizowanie HVO100 ? Obecnie jest legalne tylko w przypadku użytku indywidualnego, ale jego sprzedaż hurtowa (w Polsce) jest niemożliwa.
Dla tych mniej zorientowanych - to nowy rodzaj paliwa do diesla, który to emituje o 30% mniej cząstek stałych, o 9% mniej tlenku azotu i do 90% mniej dwutlenku węgla niż tradycyjny olej napędowy do diesla.
Tak samo regulacje
Natomiast co do reszty, to może niech zdecydują KONSUMENCI czy wolą tańsze żarcie niższej jakości, czy lepsze, ale droższe. Bo jednak wiele rodzin w Polsce walczy o przetrwanie i decyduje portfelem.
Jedni decydują portfelem, inni ryzykują zdrowiem. Powinien być wybór, a nie - w marketach tylko jabłka z pestycydami.
A co do nowego paliwa - nie słyszałam.
20 2024-03-23 23:31:18 Ostatnio edytowany przez Ewika99 (2024-03-23 23:32:19)
Jakies pozostalosci beda zawsze, bo nie da się wyhodowac jablek czy innych owocow/warzyw tak, by nie użyć chemii. No moze da się- w swoim ogrodku, kilka jablonek dla siebie, ale nie w przypadku kilkunastu/kilkudziesieciu ha, z ktorych rolnik utrzymuje siebie i swoje gospodarstwo przez caly rok, do nastepnych zbiorow. Jesli nawiazujesz do ostatniej sytuacji z przebadanymi jablkami z Lidla i Biedronki, gdzie te badania wykryly pozostalosci, to warto miec na uwadze to, że w ZADNYCH z tych partii owocow (z jednego jak i drugiego marketu) nie wykazano, by przekroczyly one dopuszczana normę. Jako, ze mam swiadomosc, jak uprawia się jablka, dla mnie najwazniejszym jest, by tych norm nie przekraczały, a nie zeby nie bylo ich w ogole, bo to zwyczajnie niemozliwe. W jablkach z Biedronki były te pozostalosci mniejsze, co by się zgadzalo, gdyż Biedronka robi prmocje na jablka, czyli sprzedaje te "gorszej jakosci", co paradoksalnie oznacza, że są mniej pryskane niz te o idealnym wygladzie.
Jedni decydują portfelem, inni ryzykują zdrowiem. Powinien być wybór, a nie - w marketach tylko jabłka z pestycydami.
To prawda. Żywność jest coraz gorszej jakości, a potem zastanawiamy się, skąd ta epidemia nowotworów i innych cywilizacyjnych chorób. Wolę zapłacić więcej, ale mieć pewność, że dostaję towar dobrej jakości, przy czym nie mam tu na myśli walorów wizualnych, ale zdrowotne.
Normy? Te są dla producentów i handlowców, bo na pewno nie dla odbiorców, tak bardzo są zawyżone jeśli mowa o chemii, którą się nam serwuje.
W d**ie mam pomidory, które obok pomidorów nawet nie stały czy koper, który nie pachnie koprem. Żywność pozbawiona jest wartości odżywczych, jałowa i po prostu szkodliwa.
Ewika, jabłka z pestycydami to nie taka rzadkość. A tu akurat przebadano z powodu rywalizacji między sieciami handlowymi. Jest masa innych produktów, których nie przebadano. Wracając do jabłek to one muszą być bardzo trwałe. Kiedy tak spoglądam, jak klienci je przerzucają, szukając najładniejszych, to myślę, że normalne zwykłe jabłka dawno by się poobijały i nadawałyby się do wyrzucenia. Istotnie te gorszej jakości musza być mniej pryskane.
Nikt też nie badał pomidorów czy ogórków.
Alez ja nie twierdzę, że jablka z pozostalosciami pestycydów to rzadkosc. Pestycydy stosuje się, by chronic jalbka przed grzybem, pasozytami czy chorobami, a więc malo prawdopodobne jest, by nie zawieraly ich w ogole. Jednak wazne tu są normy oraz to, by ich nie przekraczac. A tego nie wykryto w jablkach. Sama mam sady z jablkami, wisniami oraz maliny. Nie jest mozliwe wyprodukowac jablko calkowicie nie uzywajac oprysku tak, by móc z tego się utrzymac, a nie tylko miec kilkanascie kilogramow na uzytek wlasny. Ponadto od stycznia tego roku poszlam dorobić sobie do sortowni owoców, gdzie zamówienia idą glownie na Biedronke, ktora nie ma tylu wymogow, co do wygladu jablek. Jablka na eksport robimy niezmiernie rzadko i tylko po kilka palet, gdyz raz, że nie ma rynku zbytu, dwa, że polskie jablka rzadko spełniają wymog idealnego wygladu (czyli polski rolnik nie pryska tyle, ile powinien, wedlug firm handlowych) . Stad znam temat dosc dobrze.
24 2024-03-24 03:29:11 Ostatnio edytowany przez Priscilla (2024-03-24 03:30:01)
J Nie jest mozliwe wyprodukowac jablko calkowicie nie uzywajac oprysku tak, by móc z tego się utrzymac, a nie tylko miec kilkanascie kilogramow na uzytek wlasny.
I tu się zaczyna cały problem, że górę bierze ekonomia, a nabywca chciałby otrzymać pełnowartościowy produkt, który przynajmniej nie będzie mu szkodził.
Generalnie od dawna między bajki można włożyć opowieści o zdrowotnych walorach warzyw i owoców, które na zdrowe najczęściej już tylko wyglądają.
I ja chciałabym przynajmniej mieć wspomniany wcześniej wybór, a jeśli zapłacę więcej, to również pewność, że towar jest tego wart, realnie spełniając warunki "EKO" czy "Bio", bo z tym też bywa przecież bardzo różnie.
25 2024-03-24 09:21:55 Ostatnio edytowany przez Tamiraa (2024-03-24 09:39:37)
Jeśli jemy truskawki z Maroka albo orzechy z Brazylii musimy się liczyć z tym, że tam są inne uregulowania odnośnie pestycydów. Nie dość, że są inne normy, to jeszcze przecież używa się chemikaliów podczas przechowywania produktów i przetwarzania.
Aha, i jeszcze dodam, że ustępstwo miało dotyczyć właśnie większego udziału pestycydów w żywności, a nie - niedopuszczania tej wykraczającej poza normę.
Nie. Rolnicy chcą, by już nie ograniczac uzycia pestycydow w produkcji, bo w Polsce i tak rolnik używa jej 2 razy mniej niz ten zachodni, a nie tego by udzial pestycydów zwiekszyc. Drugi postulat to uszczelnienie granicy wschodniej i przywrócenie ceł na handel z Ukrainą. Ludzie myślą, że ukrainski towar zalewa nas od dwoch lat, tymczasem trwa to duzo dluzej. Pamiętam, jak w 2018 roku rolnicy protestowali, bo przes niekontrolowany naplyw ukrainskiego koncentratu jablkowego, nasze jablka kosztowaly 11 gr/ kg (tyle dostawal rolnik). Zaraz potem strajkowali maliniarze, bo maliny byly sprowadzane zza wschodniej granicy i mieszane z polskimi, by mogly przejsc normy jakosciowe. Zresztą, do tej pory są. Już pojawiły się glosy, że mogą nie skupowac od Polakow maliny przez dwa lata, bo tyle jej juz sprowadzono z Ukrainy. Oczywiscie skupowac będą, bo muszą ją zmieszać z ukraińską, ale ceny będą poniżej oplacalnosci. Ciekawostką jest to, że rolnicy mają DWA postulaty: zniesc zielony ład i uszczelnić granicę, a nasza tv, co rzucilo mi się w oczy na poczatku strajków, podawała TRZY postulaty rolnikow. I zgadnijcie, jaki był ten trzeci postulat: DOPLATY. Oczywiscie chodzilo o to, by obniżyć poparcie spoleczenstwa dla rolników, które, przyznam, zaskoczylo mnie, bo bylo dosc wysokie.
I tu się zaczyna cały problem, że górę bierze ekonomia, a nabywca chciałby otrzymać pełnowartościowy produkt...
Oczywiście, że ekonomia. Rolnik nie produkuje charytatywnie.
Szkoda tylko, że ci rolnicy swoimi protestami najbardziej utrudniają życie innym obywatelom. Niech blokują sejm i urzędy, a nie przejazdy, kiedy ludzie muszą dojechać do pracy, do szpitala czy gdziekolwiek indziej. W ten sposób sami sobie strzelają w kolano, bo społeczne poparcie dla ich działań stopniowo się obniża.
Zapomniałaś, że już byli pod sejmem i urzędami? Wtedy Warszawiacy krzyczeli czemu im utrudniają życie i niech idą sobie protestować gdzie indziej i co innego blokować
My chyba powinniśmy zrobić im to samo, ale jak będą mieć żniwa.
My to znaczy kto? Miejskie mięczaki? Pospychają wasze blokady do rowów ciągnikami i dobrze jak pozwolą ze wsi odjechać.
29 2024-03-24 11:27:10 Ostatnio edytowany przez Tamiraa (2024-03-24 11:27:38)
Nie. Rolnicy chcą, by już nie ograniczac uzycia pestycydow w produkcji, bo w Polsce i tak rolnik używa jej 2 razy mniej niz ten zachodni, a nie tego by udzial pestycydów zwiekszyc. Drugi postulat to uszczelnienie granicy wschodniej i przywrócenie ceł na handel z Ukrainą. Ludzie myślą, że ukrainski towar zalewa nas od dwoch lat, tymczasem trwa to duzo dluzej. Pamiętam, jak w 2018 roku rolnicy protestowali, bo przes niekontrolowany naplyw ukrainskiego koncentratu jablkowego, nasze jablka kosztowaly 11 gr/ kg (tyle dostawal rolnik). Zaraz potem strajkowali maliniarze, bo maliny byly sprowadzane zza wschodniej granicy i mieszane z polskimi, by mogly przejsc normy jakosciowe. Zresztą, do tej pory są. Już pojawiły się glosy, że mogą nie skupowac od Polakow maliny przez dwa lata, bo tyle jej juz sprowadzono z Ukrainy. Oczywiscie skupowac będą, bo muszą ją zmieszać z ukraińską, ale ceny będą poniżej oplacalnosci. Ciekawostką jest to, że rolnicy mają DWA postulaty: zniesc zielony ład i uszczelnić granicę, a nasza tv, co rzucilo mi się w oczy na poczatku strajków, podawała TRZY postulaty rolnikow. I zgadnijcie, jaki był ten trzeci postulat: DOPLATY. Oczywiscie chodzilo o to, by obniżyć poparcie spoleczenstwa dla rolników, które, przyznam, zaskoczylo mnie, bo bylo dosc wysokie.
No, proszę!
Nie miałam na myśli, że rolnicy chcą więcej pestycydów, ale tego, między innymi, miała dotyczyć ugoda. Dla rolnika, to chyba, im więcej pestycydów, tym więcej za nie zapłaci?
Lubię maliny i interesowałam się tym tematem. Polskie maliny mrożone z Hortexu kosztowały dużo więcej niż te - sprzedawane początkowo pod znakiem innego kraju. Ostatnio nabyłam polskie mrożone innej firmy podobnej jakości jak tamte.
Ewika, o czym my piszemy? o normach? Przecież często produkty rolne z nad wschodniej granicy wcale nie są kontrolowane, bo niby mają być kierowane do innych państw, a w rzeczywistości zostają. Nie zanosi się, żeby te granice naprawdę były uszczelniane, bo nie leży to w interesie koncernów. Oni powinni tę gnojówkę wylać pod te koncerny, które zarabiają na mieszaniu owoców i tych, którzy zarabiają na dodawaniu do nich chemikaliów. Uważam, że gdyby transporty odbywały się szybko bez przestojów, to tyle środków grzybobójczych nie byłoby potrzebne, a owoce zyskałyby na smaku.
Ewika99 napisał/a:Nie. Rolnicy chcą, by już nie ograniczac uzycia pestycydow w produkcji, bo w Polsce i tak rolnik używa jej 2 razy mniej niz ten zachodni, a nie tego by udzial pestycydów zwiekszyc. Drugi postulat to uszczelnienie granicy wschodniej i przywrócenie ceł na handel z Ukrainą. Ludzie myślą, że ukrainski towar zalewa nas od dwoch lat, tymczasem trwa to duzo dluzej. Pamiętam, jak w 2018 roku rolnicy protestowali, bo przes niekontrolowany naplyw ukrainskiego koncentratu jablkowego, nasze jablka kosztowaly 11 gr/ kg (tyle dostawal rolnik). Zaraz potem strajkowali maliniarze, bo maliny byly sprowadzane zza wschodniej granicy i mieszane z polskimi, by mogly przejsc normy jakosciowe. Zresztą, do tej pory są. Już pojawiły się glosy, że mogą nie skupowac od Polakow maliny przez dwa lata, bo tyle jej juz sprowadzono z Ukrainy. Oczywiscie skupowac będą, bo muszą ją zmieszać z ukraińską, ale ceny będą poniżej oplacalnosci. Ciekawostką jest to, że rolnicy mają DWA postulaty: zniesc zielony ład i uszczelnić granicę, a nasza tv, co rzucilo mi się w oczy na poczatku strajków, podawała TRZY postulaty rolnikow. I zgadnijcie, jaki był ten trzeci postulat: DOPLATY. Oczywiscie chodzilo o to, by obniżyć poparcie spoleczenstwa dla rolników, które, przyznam, zaskoczylo mnie, bo bylo dosc wysokie.
No, proszę!
Nie miałam na myśli, że rolnicy chcą więcej pestycydów, ale tego, między innymi, miała dotyczyć ugoda. Dla rolnika, to chyba, im więcej pestycydów, tym więcej za nie zapłaci?
Lubię maliny i interesowałam się tym tematem. Polskie maliny mrożone z Hortexu kosztowały dużo więcej niż te - sprzedawane początkowo pod znakiem innego kraju. Ostatnio nabyłam polskie mrożone innej firmy podobnej jakości jak tamte.
Ewika, o czym my piszemy? o normach? Przecież często produkty rolne z nad wschodniej granicy wcale nie są kontrolowane, bo niby mają być kierowane do innych państw, a w rzeczywistości zostają. Nie zanosi się, żeby te granice naprawdę były uszczelniane, bo nie leży to w interesie koncernów. Oni powinni tę gnojówkę wylać pod te koncerny, które zarabiają na mieszaniu owoców i tych, którzy zarabiają na dodawaniu do nich chemikaliów. Uważam, że gdyby transporty odbywały się szybko bez przestojów, to tyle środków grzybobójczych nie byłoby potrzebne, a owoce zyskałyby na smaku.
Nawet, gdyby rolnikom zezwolono na uzycie wiekszej ilości pestycydow, tylko niektorzy pozwoliliby sobie na to, by faktycznie ich wykorzystac wiecej, gdyż koszta są ogromne, a rynek zbytu niepewny. Nie ma po prostu gwarancji, że się sprzeda nawet te idealnie wyglądające owoce czy warzywa. Owszem, szanse wzrosną, bo tylko takimi owocami firmy handlujące chcą handlować, ale pewnosci nie ma. Oczywiscie, że granice nie zostaną uszczelnione, bo tu wcale nie chodzi o pomoc Ukrainie, a o kieszenie politykow (przykladowo, udzialy w Polskich Mlynach ma Waldemar Pawlak, wladcicielem Bakomy jest Zygmunt Komorowski, itd.). Wojna w Ukrainie to eldorado dla zagranicznych holdingow, ktore są w posiadaniu znacznej czesci ukrainskiej zieni. Tak że Unia ściąga po prostu do siebie zboże, ktore sama wyprodukowala. Oczywiscie wyprodukowane "po kosztach", gdyz na Ukrainie nie obowiązują unijne normy produkcji, pryska się tańszym i duzo mocniejszyni opryskami. Teraz jeszcze mają pretekst, by ściągać żywność jeszcze taniej, gdyż unijni politycy zniesli sobie cła. I o to chodzi w tym calym handlu z Ukrainą.
Większość owoców pryska się jeszcze na drzewach, w fazie pąka, by zapobiec chorobom, takim jak grzyb. Nie podczas transportu.
Priscillo, juz zadalam to pytanie Julce, ale nie odpowiedziala, więc powtórzę je Tobie: o ilu strajach rolnikow słyszałaś wczesniej? Nie licząc tego ostatniego, z 2024 roku?
32 2024-03-24 11:55:27 Ostatnio edytowany przez Tamiraa (2024-03-24 11:57:05)
Ewika, orientuję się, że pryska się drzewa owocowe, ale też, że powinno się przestrzegać karencji, a kto to sprawdzi? Chyba żołądek konsumenta wtedy, kiedy jest już za późno. Uważam, że powinno się stworzyć takie warunki dla rolników, żeby im się opłacało sprzedać smaczne owoce. Wydaje się, że te czasy minęły bezpowrotnie.
O tych politykach nie miałam pojęcia.
Rolnicy ma ogół przestrzegają okresu karencji, jesli chodzi o opryski przeciwko chorobie, pasozytom, gdyz zbyt duza dawka moze zwyczajnie poparzyc owoce. Pryska się zazwyczaj pak, potem kwiat. Dojrzale owoce pryska się (i to dosc rzadko) na wybarwienie (gdy jest za malo słońca). Czesciej jednak stosuje się ciecie letnie gałęzi, ktore sprawia, że promienie mogą lepiej dotrzec do owocu i go wykolorowac. Pryskac mozna też dojrzale owoce po to, by lepeij spadaly z drzewa, ale stosuje się to przewaznie w przypadku sadow przemyslowych, gdzie jablonki są trzesione. I tu tez zabieg ten stosuje się okolo 2-3 tygodnie przed wlasciwym zbiorem. Nawet, jesli rolnik stosuje się do okresow karencji, pozostalosci będą. Po to właśnie są normy, by ich nie przekroczyc.
Co do politykow i ich udzialach w najwiekszych firmach w Polsce to zadna tajemnica. Mozna wygooglowac. Siedzą w tym albo sami politycy albo ich rodziny.
Priscilla napisał/a:Szkoda tylko, że ci rolnicy swoimi protestami najbardziej utrudniają życie innym obywatelom. Niech blokują sejm i urzędy, a nie przejazdy, kiedy ludzie muszą dojechać do pracy, do szpitala czy gdziekolwiek indziej. W ten sposób sami sobie strzelają w kolano, bo społeczne poparcie dla ich działań stopniowo się obniża.
Zapomniałaś, że już byli pod sejmem i urzędami? Wtedy Warszawiacy krzyczeli czemu im utrudniają życie i niech idą sobie protestować gdzie indziej i co innego blokować
No i? To w jakiś sposób zmienia, że najbardziej utrudniali życie zwykłym obywatelom?
Priscilla napisał/a:My chyba powinniśmy zrobić im to samo, ale jak będą mieć żniwa.
My to znaczy kto? Miejskie mięczaki? Pospychają wasze blokady do rowów ciągnikami i dobrze jak pozwolą ze wsi odjechać.
Rozumiem, że swoimi traktorami o wartości, o której przeciętny Polak może tylko pomarzyć?
Tak po prawdzie, to dlaczego mam rozumieć te postulaty, jeśli utrudniają mi życie, choć jestem tu Bogu ducha winna?
I wiesz, może nie byłoby tematu, gdyby nie fakt, że rolnicy odkąd pamiętam pilnują tylko własnego nosa. Kiedy strajkowały inne branże, to nie przypominam sobie, aby protesty kiedykolwiek zostały poparte przez to środowisko.
I dlaczego jak miejskie, to zaraz mięczaki? Skąd ta pogarda? Naprawdę w mieście ludzie ciężko nie pracują?
Nie. Rolnicy chcą, by już nie ograniczac uzycia pestycydow w produkcji, bo w Polsce i tak rolnik używa jej 2 razy mniej niz ten zachodni, a nie tego by udzial pestycydów zwiekszyc.
Oczywiście, że ekonomia. Rolnik nie produkuje charytatywnie.
I w imię tej ekonomii my mamy jeść warzywa i owoce, które nas trują??
Priscillo, juz zadalam to pytanie Julce, ale nie odpowiedziala, więc powtórzę je Tobie: o ilu strajach rolnikow słyszałaś wczesniej? Nie licząc tego ostatniego, z 2024 roku?
No przecież rolnicy ciągle protestują. Ja tego nie liczę, ale co chwilę słyszy się o jakichś protestach.
35 2024-03-24 22:37:32 Ostatnio edytowany przez Snake (2024-03-24 22:42:23)
No i? To w jakiś sposób zmienia, że najbardziej utrudniali życie zwykłym obywatelom?
Skoro jednym obywatelom nie pasowały protesty pod urzędami, a innym na drogach, to komuś musieli utrudnić życie. Ja musiałem ominąć blokadę eski, o której wiedziałem przecież z wyprzedzeniem i pojechałem inną drogą. Po prostu nie chciało mi się czekać w kolejce, bo protestujący 15 minut blokowali i 15 minut przepuszczali ruch.
Rozumiem, że swoimi traktorami o wartości, o której przeciętny Polak może tylko pomarzyć?
Czy przeciętny Polak marzy o numerycznej obrabiarce CNC? Albo o wtryskiwarce do tworzyw sztucznych?
Tak po prawdzie, to dlaczego mam rozumieć te postulaty, jeśli utrudniają mi życie, choć jestem tu Bogu ducha winna?
Ogólnie nie musisz rozumieć, bo większość to problemy wąskiej grupy zawodowej. W szczegółach już warto rozumieć, bo sporo ich problemów odbije się w końcu na tobie ale nie ma przymusu rozumienia.
I wiesz, może nie byłoby tematu, gdyby nie fakt, że rolnicy odkąd pamiętam pilnują tylko własnego nosa. Kiedy strajkowały inne branże, to nie przypominam sobie, aby protesty kiedykolwiek zostały poparte przez to środowisko.
Zapomniałaś dodać, gdzie byli przez te 8 lat, gdy uciemiężony naród walczył z pisowskim okupantem
I dlaczego jak miejskie, to zaraz mięczaki? Skąd ta pogarda? Naprawdę w mieście ludzie ciężko nie pracują?
Nie pisałem o pracy tylko o byciu mięczakiem. Wieś, to trochę inne miejsce. Bywałaś na wiejskich dyskotekach? Wiesz, że udana dyskoteka musiała się skończyć mordobiciem na wszystko co było pod ręką? Wieś kontra wieś. To są goście, którzy na tym wyrośli, a ty chcesz wysyłać im jakichś mieszczuchów do blokady dojazdów na pole?
I w imię tej ekonomii my mamy jeść warzywa i owoce, które nas trują??
Mniej tej chemii, to mniejsze plony. Dla ciebie to wyższe ceny warzyw i owoców.
Czy naprawdę sądzisz, że oni walą tą chemią bez opamiętania, gdy większość nawozów i środków ochrony roślin w ciągu 3-4 lat podrożała o 100 %? A ceny skupu są takie jak kilka lat temu. To ci się spina? Sprzedają za tyle samo co przed laty, płacąc więcej za gaz, prąd ale złośliwie zapożyczą wnuki i będą pryskać bez opamiętania drogimi opryskami, tak?
Czy przeciętny Polak marzy o numerycznej obrabiarce CNC? Albo o wtryskiwarce do tworzyw sztucznych?
Pytanie brzmiało "o której, a nie "których, bo i nie o samych traktorach, ale o ich wartości mowa.
Ogólnie nie musisz rozumieć, bo większość to problemy wąskiej grupy zawodowej. W szczegółach już warto rozumieć, bo sporo ich problemów odbije się w końcu na tobie ale nie ma przymusu rozumienia.
Nadal nie ma tu odpowiedzi, dlaczego za to, że rolnicy nie potrafią dogadać z rządem, to ja musiałam tracić swój cenny czas i paliwo na stanie w upierdliwych korkach ani dlaczego kierowcy TIR-ów nie mogli normalnie wrócić do domu? No cóż, horyzont w tym przypadku wyraźnie kończy się na czubku własnego nosa.
Zapomniałaś dodać, gdzie byli przez te 8 lat, gdy uciemiężony naród walczył z pisowskim okupantem
A widzisz, dobrze, że podsuwasz: gdzie wtedy byli??
Wieś kontra wieś. To są goście, którzy na tym wyrośli, a ty chcesz wysyłać im jakichś mieszczuchów do blokady dojazdów na pole?
Ok, przyznaję, że poszłam w innym kierunku, a przy okazji zaczynam doceniać, że zamiast stracić siedem godzin na podróż do stolicy, to zajęło mi to ponad dziesięć, bo przecież mogłam czymś zarobić. Nie wspominając, że na miejscu też był poślizg, bo to zadziałało metodą bum-domino i choć ja sama wściekła, bo wściekła, ale wyjechałam wcześniej z domu, to już inne osoby, od których byłam zależna, dotarły z opóźnieniem.
Mniej tej chemii, to mniejsze plony. Dla ciebie to wyższe ceny warzyw i owoców.
Czy naprawdę sądzisz, że oni walą tą chemią bez opamiętania, gdy większość nawozów i środków ochrony roślin w ciągu 3-4 lat podrożała o 100 %? A ceny skupu są takie jak kilka lat temu. To ci się spina? Sprzedają za tyle samo co przed laty, płacąc więcej za gaz, prąd ale złośliwie zapożyczą wnuki i będą pryskać bez opamiętania drogimi opryskami, tak?
Snake, ale czy Ty rozumiesz, że jeśli mam wybór zdrowsze, ale drożesze vs tańsza trucizna, to wolę dokonać świadomego wyboru, czy kupię mniej, ale dobrej jakości i bez chemii, czy tani syf. Teraz strach kupować cokolwiek, bo nawet pozornie czyste mięso okazuje się mieć taką ilość szkodliwych substancji, że życzyłabym sobie, aby w ogóle nie zostało dopuszczone do handlu. Dla mnie to jest poważny problem, jeśli nawet oznaczenia "BIO" czy "Eko" na dobrą sprawę niczego mi nie gwarantują. Owszem, to może nie jest wina samych rolników, ale jak inaczej wyjaśnić, że rolnik ma masową produkcję na sprzedaż, a sam je to, co mu urosło na małej, przydomowej rabacie lub w równie przydomowym, swojskim kurniku?
Snake napisał/a:Czy przeciętny Polak marzy o numerycznej obrabiarce CNC? Albo o wtryskiwarce do tworzyw sztucznych?
Pytanie brzmiało "o której, a nie "których, bo i nie o samych traktorach, ale o ich wartości mowa.
Najwidoczniej nie zrozumiałaś. Czy zazdrościsz przedsiębiorcy obrabiarki CNC i interesujesz się ile kosztowała?
Snake, ale czy Ty rozumiesz, że jeśli mam wybór zdrowsze, ale drożesze vs tańsza trucizna, to wolę dokonać świadomego wyboru, czy kupię mniej, ale dobrej jakości i bez chemii, czy tani syf. Teraz strach kupować cokolwiek, bo nawet pozornie czyste mięso okazuje się mieć taką ilość szkodliwych substancji, że życzyłabym sobie, aby w ogóle nie zostało dopuszczone do handlu. Dla mnie to jest poważny problem, jeśli nawet oznaczenia "BIO" czy "Eko" na dobrą sprawę niczego mi nie gwarantują. Owszem, to może nie jest wina samych rolników, ale jak inaczej wyjaśnić, że rolnik ma masową produkcję na sprzedaż, a sam je to, co mu urosło na małej, przydomowej rabacie lub w równie przydomowym, swojskim kurniku?
Kupujesz codziennie wędliny po 100 zł i więcej za kilogram?
38 2024-03-25 01:52:18 Ostatnio edytowany przez Priscilla (2024-03-25 01:53:07)
Najwidoczniej nie zrozumiałaś. Czy zazdrościsz przedsiębiorcy obrabiarki CNC i interesujesz się ile kosztowała?
A kiedy widziałeś, żeby przedsiębiorcy, których stać na takie narzędzia, protestowali?
W każdym razie mnie, podobnie jak wielu innych ludzi, którzy pracują za pensję, na taki na traktor za plus minus pół miliona nie stać, a to przecież dopiero początek spisu inwentarza rolniczego majątku. KAŻDY rolnik ma jednak taki majątek osobisty, który w razie "W" można spieniężyć, tłumacząc, że jest to jego narzędzie pracy. Oprócz tego nie płaci ZUS-u, dostaje dopłaty i... ciągle narzeka
Kupujesz codziennie wędliny po 100 zł i więcej za kilogram?
A samą wędliną się najesz?
Nie kupuję ich już wcale, ale coś jeść muszę i chciałabym nie być skazaną na jedzenie syfu tylko dlatego, że u rolnika rządzą inne priorytety.
Weźmy też pod uwagę, że jeśli wykonana przeze mnie praca będzie poniżej oczekiwania odbiorcy, to nie będę tupać nogami, że u mnie kasa musi się zgadzać, a odbiorca musi brać, co mu daję, bo nie ma innego wyboru.
39 2024-03-25 07:35:45 Ostatnio edytowany przez Tamiraa (2024-03-25 07:36:06)
W lutym protestowali rolnicy z Wielkiej Brytanii (Dover), a tam przecież nie ma Zielonego Ładu. Dlaczego większość protestów rolników na świecie odbyła się właśnie w lutym? Chyba to nie jest zbieg okoliczności, że w tym czasie podpisano w tym kraju porozumienie o wolnym handlu na kolejne 5 lat?
A kiedy widziałeś, żeby przedsiębiorcy, których stać na takie narzędzia, protestowali? W każdym razie mnie, podobnie jak wielu innych ludzi, którzy pracują za pensję, na taki na traktor za plus minus pół miliona nie stać, a to przecież dopiero początek spisu inwentarza rolniczego majątku. KAŻDY rolnik ma jednak taki majątek osobisty, który w razie "W" można spieniężyć, tłumacząc, że jest to jego narzędzie pracy. Oprócz tego nie płaci ZUS-u, dostaje dopłaty i... ciągle narzeka
.
Ach, czyli to są narzędzia pracy, a nie jakieś kułackie zachciewajki? Nie, nie mogą tego w większości spieniężyć, bo w większości są to ciągniki i maszyny kupione w leasingu. Odejmując wartość dofinansowania jest to pi raz drzwi ćwierć miliona do spłacania w ratach. Niezależnie czy jest urodzaj, czy nie. Albo czy zła pogoda wyłożyła ci zboże przed żniwami.
Nie kupuję ich już wcale, ale coś jeść muszę i chciałabym nie być skazaną na jedzenie syfu tylko dlatego, że u rolnika rządzą inne priorytety.
Weźmy też pod uwagę, że jeśli wykonana przeze mnie praca będzie poniżej oczekiwania odbiorcy, to nie będę tupać nogami, że u mnie kasa musi się zgadzać, a odbiorca musi brać, co mu daję, bo nie ma innego wyboru.
To nie są priorytety rolnika, tylko odbiorcy. Ten priorytet nazywa się TANIEJ. Dostęp do taniej żywności osiągnięto w XX wieku przez powszechną mechanizację rolnictwa i zwiększenie intensywności upraw dzięki nawozom sztucznym i środkom ochrony upraw. A w przypadku hodowli zwierząt podobnie przez intensyfikację i mechanizację hodowli, pasze wysokotreściwe, ochronę antybiotykową stad itd. To nie były wymysły złośliwych rolników tylko realizacja zapotrzebowania na dużo i tanio. Wszystko w połączeniu z wysokowydajnym przemysłem przetwórstwa spożywczego. To dlatego pytałem o wędlinkę powyżej 100 zł za kg. Bo to jest poziom, od którego zaczyna się normalna, mało oszukana wędlina. Jeżeli kupujesz w sklepie wędlinę za 30-40 zł, to jest to produkt wysokowydajnego przemysłu, który z półproduktu, z intensywnej hodowli (szybko, dużo i tanio) tworzy produkt końcowy przez jego rozcieńczanie wodą i substancjami polepszającymi smak i konserwantami. Dlatego wszystko co dostajesz w sklepie w tym przedziale cenowym jest wyrobem mięsnopodobnym, nieważne czy nazywa się szynką od chłopa, czy polędwicą podwędzaną. Nawet to podwędzanie uzyskiwane jest przez obróbkę chemiczną.
I to dotyczy wszystkich artykułów spożywczych. Przecież teraz mleko, to nie mleko tylko barwiona woda. Nikt kto pił mleko od krowy nie nazwie tego białego płynu w sklepach mlekiem.
Teraz zaś unijne pomysły na tzw. zdrowszą żywność i harmonijne z przyrodą uprawy mają być realizowane przez zmniejszenie intensywności upraw. Czyli rolnik ma zbierać z hektara mniej, przy takich samych kosztach stałych i takich samych cenach skupu, bo te przecież są wolnorynkowe. Dla ciebie jako odbiorcy różnica będzie żadna, bo o cenie i poziomie nasycenia chemią w większości decyduje przetwórstwo i sprzedaż.
Powiedz, czy chleb kupujesz dziś taniej czy drożej w porównaniu do roku 2019? Bo cena pszenicy, z której się go wytwarza jest dziś na takim samym poziomie co w roku 2019.
Kiedyś czytałem, że udział kompozytora w całości zysków jaką przynosi piosenka to około 9%. Udział pszenicy w cenie chleba, pewnie nie jest o wiele większy. Od 2019 zmieniły się ceny energii, paliw, koszt zatrudnienia pracownika itd.
Kiedyś czytałem, że udział kompozytora w całości zysków jaką przynosi piosenka to około 9%. Udział pszenicy w cenie chleba, pewnie nie jest o wiele większy. Od 2019 zmieniły się ceny energii, paliw, koszt zatrudnienia pracownika itd.
Wszystkim tylko nie rolnikom? To jeszcze dodaj, że od 2019 r. ceny wszystkich nawozów i środków ochrony upraw poszły w górę o ok. 100 %.
43 2024-03-25 11:23:23 Ostatnio edytowany przez Legat (2024-03-25 11:26:40)
Ogólnie z rolnictwem problem jest taki, że jest ono gałęzią gospodarki zaliczaną do niskodochowych. Znaczy trzeba iść na ilość. Co np. uczyniono w handlu. Przyszły do Polski np. Biedronki, czy Lidle - oparte na potężnych sieciach masowych dostaw towarów. Rolnictwo próbuje ratować się dopłatami. Do tego wielu się oszukało właśnie przez wojnę. Gdzie ruscy ograniczyli podaż zboża na rynek. Ceny skoczyły do góry. Rolnik zaczął narzekać, że za tonę dostaje tylko 1500. Odda za 1800 zł. Nawet minister rolnictwa im mówił, chłopy trzymajta będzie tylko lepiej. Po czym ruscy zarzucili rynek masą zboża, bo zobaczyli, że próba zagłodzenia świata, przynosi odwrotny skutek. Rolnik w Europie, w tym polski nabija kasę na wysokich cenach. No i cena poleciała w dół. Pewnie trzeba spokojnie poczekać na unormowanie rynku. No ale jak to zrobić, gdy rolnik ma zapasy zboża w magazynach. Raty do spłacania. A Polska jest kompletnie nie przygotowana do tranzytu ukraińskiego zboża. Pamiętam jak po wybuchu wojny. Biden przy stojącym obok niego prezydencie Dudzie obiecywał pomoc w budowie ogromnych silosów na zboże przy granicy z Ukrainą i rozbudowę portów na Bałtyku. No i co przypilnowano? Co w tej mierze uczyniono? Rumunia nas tu zdaje się wyprzedzać.
Skok cen 2 lata temu, to był ewenement. Obecnie ceny są na poziomie sprzed 3-4 lat, więc teoretycznie sytuacja się ustabilizowała. Oczywiście jest problem z nadpodażą. Podstawowa różnica wobec sytuacji sprzed 3-4 lat, to spory wzrost kosztów produkcji. Tranzyt ukraińskiego zboża dziś jest już w zasadzie rozdmuchanym problemem tzn. w większości został zatrzymany jeśli chodzi o terytorium Polski i jedzie innymi drogami. Przynajmniej jeśli chodzi o zboża.
Jeśli chodzi o budowę silosów dla ukraińskiego zboża, to bezsensowny pomysł. Natomiast ma sens dla polskiego zboża, na zasadzie interwencyjnego skupu przez państwo i tworzenia rezerw państwowych. To państwo mogłoby być buforem bezpieczeństwa skupując od rolników nadwyżki i uwalniając je w innym czasie. Rolnicy, którzy zainwestowali w silosy też są obecnie pod ścianą, bo nie mogą trzymać zboża wiecznie, muszą silosy opróżnić przed żniwami.
Skok cen 2 lata temu, to był ewenement. Obecnie ceny są na poziomie sprzed 3-4 lat, więc teoretycznie sytuacja się ustabilizowała. Oczywiście jest problem z nadpodażą. Podstawowa różnica wobec sytuacji sprzed 3-4 lat, to spory wzrost kosztów produkcji. Tranzyt ukraińskiego zboża dziś jest już w zasadzie rozdmuchanym problemem tzn. w większości został zatrzymany jeśli chodzi o terytorium Polski i jedzie innymi drogami. Przynajmniej jeśli chodzi o zboża.
Jeśli chodzi o budowę silosów dla ukraińskiego zboża, to bezsensowny pomysł. Natomiast ma sens dla polskiego zboża, na zasadzie interwencyjnego skupu przez państwo i tworzenia rezerw państwowych. To państwo mogłoby być buforem bezpieczeństwa skupując od rolników nadwyżki i uwalniając je w innym czasie. Rolnicy, którzy zainwestowali w silosy też są obecnie pod ścianą, bo nie mogą trzymać zboża wiecznie, muszą silosy opróżnić przed żniwami.
Tak napewno teraz to bedziecie mieli chleb za 30 zl za niedlugo o owocach to bedziecie tylko marzyli,a mieso ogladali przez szybe niczym wystawe w muzeum.
Ach, czyli to są narzędzia pracy, a nie jakieś kułackie zachciewajki? Nie, nie mogą tego w większości spieniężyć, bo w większości są to ciągniki i maszyny kupione w leasingu. Odejmując wartość dofinansowania jest to pi raz drzwi ćwierć miliona do spłacania w ratach. Niezależnie czy jest urodzaj, czy nie. Albo czy zła pogoda wyłożyła ci zboże przed żniwami.
Ale przecież gospodarstwo rolne to nie tylko maszyny, ale też, a nawet przede wszystkim ziemia, obecnie bardzo droga, wszystkie zabudowania, żywy inwentarz, często szklarnie, czasem linia produkcyjna. Dla przykładu: mój wujek kilka lat temu, kiedy jeszcze ceny były znacznie niższe niż obecnie, sprzedał połowę ziemi za taką kasę, o jakiej ja mogę tylko pomarzyć, a drugą część do teraz dzierżawi, z czego ma stały dochód. Przeciętny obywatel nie ma takiego zabezpieczenia. Nie wspominając, że jak spieniężył swoje hektary, to dzieląc wszystko na cztery części, z czego dla nich zdecydowanie największa, troje swoich dzieci całkiem nieźle ustawił.
To dlatego pytałem o wędlinkę powyżej 100 zł za kg. Bo to jest poziom, od którego zaczyna się normalna, mało oszukana wędlina.
Jeżeli kupujesz w sklepie wędlinę za 30-40 zł, to jest to produkt wysokowydajnego przemysłu, który z półproduktu, z intensywnej hodowli (szybko, dużo i tanio) tworzy produkt końcowy przez jego rozcieńczanie wodą i substancjami polepszającymi smak i konserwantami. Dlatego wszystko co dostajesz w sklepie w tym przedziale cenowym jest wyrobem mięsnopodobnym, nieważne czy nazywa się szynką od chłopa, czy polędwicą podwędzaną. Nawet to podwędzanie uzyskiwane jest przez obróbkę chemiczną.
I to dotyczy wszystkich artykułów spożywczych. Przecież teraz mleko, to nie mleko tylko barwiona woda. Nikt kto pił mleko od krowy nie nazwie tego białego płynu w sklepach mlekiem.
Toż przecież cały czas piszę, że "dostajemy" syf, a nie żywność, bo komuś musi zgadzać się ekonomia.
Teraz zaś unijne pomysły na tzw. zdrowszą żywność i harmonijne z przyrodą uprawy mają być realizowane przez zmniejszenie intensywności upraw. Czyli rolnik ma zbierać z hektara mniej, przy takich samych kosztach stałych i takich samych cenach skupu, bo te przecież są wolnorynkowe. Dla ciebie jako odbiorcy różnica będzie żadna, bo o cenie i poziomie nasycenia chemią w większości decyduje przetwórstwo i sprzedaż.
Jeśli rolnik zastosuje mniejsze, a przede wszystkim mniej szkodliwe opryski, to już jest jakiś krok w kierunku zdrowszej żywności.
I skąd wiadomo, że na przetwórstwo też nie zostaną nałożone podobne obostrzenia, jeśli chodzi o chemię? Poważnie pytam, bo o tym się głośno nie mówi, a może wiesz?
Równocześnie coś tu się nie spina Dopiero co padały argumenty, że sprawa rolników to jest również nasza sprawa, bo jeśli rolnik straci, to wszystkim nam przyjdzie za to zapłacić, by za chwilę przejść w retorykę, że dla mnie finansowo to i tak będzie bez różnicy
Powiedz, czy chleb kupujesz dziś taniej czy drożej w porównaniu do roku 2019? Bo cena pszenicy, z której się go wytwarza jest dziś na takim samym poziomie co w roku 2019.
Tu ponownie - jak to się ma do ostatnich protestów, o których jest mowa?
Skok cen 2 lata temu, to był ewenement. Obecnie ceny są na poziomie sprzed 3-4 lat, więc teoretycznie sytuacja się ustabilizowała.
Ale ceny czego Ci spadły? Jeśli chodzi o spożywkę, to chyba tylko masła, a być może też cukru, bo ta była absurdalna, ale że prawie nie kupuję, to nie wiem. Mnie w każdym razie na paragonach niczego nie ubywa, a wcale nie kupuję więcej, a nawet przeciwnie.
Nie kupuję ich już wcale, ale coś jeść muszę i chciałabym nie być skazaną na jedzenie syfu tylko dlatego, że u rolnika rządzą inne priorytety.
Weźmy też pod uwagę, że jeśli wykonana przeze mnie praca będzie poniżej oczekiwania odbiorcy, to nie będę tupać nogami, że u mnie kasa musi się zgadzać, a odbiorca musi brać, co mu daję, bo nie ma innego wyboru.
Króluje szajs. Idziemy na taniość, a potem zdziwienie, skąd tyle chorób. Środki ochrony i cała chemia jest wszędzie, to już w system weszło, tylko człowieku, żebyś trafił na taką żywność, w której nie przekroczono norm, bo nawet jak ogłoszą, że hamburgery w Biedronce mają salmonellę, to ty musisz to najpierw gdzieś przeczytać, żeby tego nie nabyć. A ktoś na pewno już nabył, bo skąd ostrzeżenie.
Cale szczęście, że niczego takiego nie kupuję.
Priscilla napisał/a:Nie kupuję ich już wcale, ale coś jeść muszę i chciałabym nie być skazaną na jedzenie syfu tylko dlatego, że u rolnika rządzą inne priorytety.
Weźmy też pod uwagę, że jeśli wykonana przeze mnie praca będzie poniżej oczekiwania odbiorcy, to nie będę tupać nogami, że u mnie kasa musi się zgadzać, a odbiorca musi brać, co mu daję, bo nie ma innego wyboru.Króluje szajs. Idziemy na taniość, a potem zdziwienie, skąd tyle chorób. Środki ochrony i cała chemia jest wszędzie, to już w system weszło, tylko człowieku, żebyś trafił na taką żywność, w której nie przekroczono norm, bo nawet jak ogłoszą, że hamburgery w Biedronce mają salmonellę, to ty musisz to najpierw gdzieś przeczytać, żeby tego nie nabyć. A ktoś na pewno już nabył, bo skąd ostrzeżenie.
Cale szczęście, że niczego takiego nie kupuję.
Ja wogole na szczescie nie jem miesa ani produktow odzwierzecych I dzieki temu m in omija mnie duzo roznych chorob. Wogole pandemie czy epidemie tez sa powodowane przez zwierzeta glownie hodowlane na uboj np swinska grypa, ptasia grypa,wirus nipah,rozne inne wirusy, albo choroba wscieklych krow-to wszystko od zwierzat. A naukowcy juz mowia,ze moze byc kolejna epidemia odzwierzeca, co na czlowieka przeskoczy, bo zmutuje. Ja jem tylko rosliny i w moim ciele jest roslinnie, a nie rozkladaja sie inne stworzenia
Ale ceny czego Ci spadły? Jeśli chodzi o spożywkę, to chyba tylko masła, a być może też cukru, bo ta była absurdalna, ale że prawie nie kupuję, to nie wiem. Mnie w każdym razie na paragonach niczego nie ubywa, a wcale nie kupuję więcej, a nawet przeciwnie.
CENY SKUPU SPADŁY! Jeju, gadaj ze ślepym o kolorach... Właśnie ty jako konsument jesteś dymana, bo w sklepach nic nie spada, a rolnik za swoją pracę dostaje mniej. Już czaisz?
Ja wogole na szczescie nie jem miesa ani produktow odzwierzecych I dzieki temu m in omija mnie duzo roznych chorob. Wogole pandemie czy epidemie tez sa powodowane przez zwierzeta glownie hodowlane na uboj np swinska grypa, ptasia grypa,wirus nipah,rozne inne wirusy, albo choroba wscieklych krow-to wszystko od zwierzat. A naukowcy juz mowia,ze moze byc kolejna epidemia odzwierzeca, co na czlowieka przeskoczy, bo zmutuje. Ja jem tylko rosliny i w moim ciele jest roslinnie, a nie rozkladaja sie inne stworzenia
Hmm, a jaką to epidemię wywolaly wsrod ludzi ptasia grypa czy świńska?
Priscilla napisał/a:Ale ceny czego Ci spadły? Jeśli chodzi o spożywkę, to chyba tylko masła, a być może też cukru, bo ta była absurdalna, ale że prawie nie kupuję, to nie wiem. Mnie w każdym razie na paragonach niczego nie ubywa, a wcale nie kupuję więcej, a nawet przeciwnie.
CENY SKUPU SPADŁY! Jeju, gadaj ze ślepym o kolorach... Właśnie ty jako konsument jesteś dymana, bo w sklepach nic nie spada, a rolnik za swoją pracę dostaje mniej. Już czaisz?
Ale ja mam w głębokim poważaniu, ile dostaje rolnik, jeśli u mnie na paragonach nic się nie zmienia. Dlatego nadal nie widzę związku między protestami rolników a moim biznesem, z powodu którego miałabym go popierać.
Króluje szajs. Idziemy na taniość, a potem zdziwienie, skąd tyle chorób. Środki ochrony i cała chemia jest wszędzie, to już w system weszło, tylko człowieku, żebyś trafił na taką żywność, w której nie przekroczono norm, bo nawet jak ogłoszą, że hamburgery w Biedronce mają salmonellę, to ty musisz to najpierw gdzieś przeczytać, żeby tego nie nabyć. A ktoś na pewno już nabył, bo skąd ostrzeżenie.
Cale szczęście, że niczego takiego nie kupuję.
To jest cena za "tanio i dużo". Widzisz, ile kosztuje jedzenie "eko"? Nobto teraz wyobraź sobie, ile będzie kosztowało, jesli rolnik nie dostanie doplat, ktore tak bolą spoleczenstwo. Doplaty są po to, by obnizyc i tak wysokie już koszta produkcji, a w efekcie korzysta na tym sam konsument. Nie, rolnik nie jedzie za doplaty na Malediwy.
Snake napisał/a:Priscilla napisał/a:Ale ceny czego Ci spadły? Jeśli chodzi o spożywkę, to chyba tylko masła, a być może też cukru, bo ta była absurdalna, ale że prawie nie kupuję, to nie wiem. Mnie w każdym razie na paragonach niczego nie ubywa, a wcale nie kupuję więcej, a nawet przeciwnie.
CENY SKUPU SPADŁY! Jeju, gadaj ze ślepym o kolorach... Właśnie ty jako konsument jesteś dymana, bo w sklepach nic nie spada, a rolnik za swoją pracę dostaje mniej. Już czaisz?
Ale ja mam w głębokim poważaniu, ile dostaje rolnik, jeśli u mnie na paragonach nic się nie zmienia. Dlatego nadal nie widzę związku między protestami rolników a moim biznesem, z powodu którego miałabym go popierać.
A może nie powinnaś miec? Może warto wiedziec, przez kogo jestes oszukiwana, zanim sięrolnika oskarzy o to, że ciągle mu malo? Nie dziw się, ze jestes okradana, skoro nawet nie interesuje Cię, kto to robi.
Ale przecież gospodarstwo rolne to nie tylko maszyny, ale też, a nawet przede wszystkim ziemia, obecnie bardzo droga, wszystkie zabudowania, żywy inwentarz, często szklarnie, czasem linia produkcyjna. Dla przykładu: mój wujek kilka lat temu, kiedy jeszcze ceny były znacznie niższe niż obecnie, sprzedał połowę ziemi za taką kasę, o jakiej ja mogę tylko pomarzyć, a drugą część do teraz dzierżawi, z czego ma stały dochód. Przeciętny obywatel nie ma takiego zabezpieczenia. Nie wspominając, że jak spieniężył swoje hektary, to dzieląc wszystko na cztery części, z czego dla nich zdecydowanie największa, troje swoich dzieci całkiem nieźle ustawił.
Spieniezac gospodarstwo może sobie rolnik na emeryturze, a nie mlody, ktory z tego utrzymuje siebie i swoją rodzinę.
Toż przecież cały czas piszę, że "dostajemy" syf, a nie żywność, bo komuś musi zgadzać się ekonomia.
Znasz branżę, gdzie enonomia nie musi się zgadzac?
Jeśli rolnik zastosuje mniejsze, a przede wszystkim mniej szkodliwe opryski, to już jest jakiś krok w kierunku zdrowszej żywności.
I skąd wiadomo, że na przetwórstwo też nie zostaną nałożone podobne obostrzenia, jeśli chodzi o chemię?
Rolnik niemal co roku ma zmniejszane limity uzywania opryskow. Jeśli te limity jeszcze wzrosną, bedzie mogl sobie uprawiac warzywka i owoce na wlasny uzytek. Na pewno nie będzie tak wydajny, by zaspokoic zapotrzebowanie miasta. O przetworstwo się nie martw. Jest albo w rekach politykow albo Niemcow, więc nie- im obostrzezenia nie zostaną nalozone. A przynajmniej nie takie, by im nie mogli sprostac.
Równocześnie coś tu się nie spina
Dopiero co padały argumenty, że sprawa rolników to jest również nasza sprawa, bo jeśli rolnik straci, to wszystkim nam przyjdzie za to zapłacić, by za chwilę przejść w retorykę, że dla mnie finansowo to i tak będzie bez różnicy
Oczywiscie, ze wszyscy za to zaplacimy, gdy zniszczą polskie rolnictwo. Juz sama myśl jest idiotyczna, by uzależniac się zywieniowo od Ukrainy- kraju objetego konfliktem zbrojnym, ktory nie ma uregulowanej sytuacji politycznej i granicznej. Juz nie wspominając o tym, ze wszystkobwskazuje na to, że czeka nas wojna z Rosją, a wtedy wlasne rolnictwo jest, obok sektora zbrojebiowego i energetycznego, strategiczne.
Tu ponownie - jak to się ma do ostatnich protestów, o których jest mowa?
Powaznie nie widzisz zwiazku?
Ale ceny czego Ci spadły? Jeśli chodzi o spożywkę, to chyba tylko masła, a być może też cukru, bo ta była absurdalna, ale że prawie nie kupuję, to nie wiem. Mnie w każdym razie na paragonach niczego nie ubywa, a wcale nie kupuję więcej, a nawet przeciwnie.
Spadly ceny płodów rolnych. Rolnik dostaje ttle samo albo i mniej za swoje produkty niz jeszcze kilkanascie lat temu. A koszta wzrosly. I dzieki Zielonemu Ladowi wzrosną bardziej. Oczywiscie Ty jako konsument za to zaplacisz.
JuliaUK33 napisał/a:Ja wogole na szczescie nie jem miesa ani produktow odzwierzecych I dzieki temu m in omija mnie duzo roznych chorob. Wogole pandemie czy epidemie tez sa powodowane przez zwierzeta glownie hodowlane na uboj np swinska grypa, ptasia grypa,wirus nipah,rozne inne wirusy, albo choroba wscieklych krow-to wszystko od zwierzat. A naukowcy juz mowia,ze moze byc kolejna epidemia odzwierzeca, co na czlowieka przeskoczy, bo zmutuje. Ja jem tylko rosliny i w moim ciele jest roslinnie, a nie rozkladaja sie inne stworzenia
Hmm, a jaką to epidemię wywolaly wsrod ludzi ptasia grypa czy świńska?
Wirusy te moga latwo zmutowac, po za tym bylo juz wiele przypadkow zachorowan
Wiele przypadkow to jeszcze nie epidemia. Tak, tak wszyscy znamy tą historię o legendarnym nietoperzu zjedzonym przez pewnego Chinczyka.
Spieniezac gospodarstwo może sobie rolnik na emeryturze, a nie mlody, ktory z tego utrzymuje siebie i swoją rodzinę.
Niekoniecznie. Jak mu się pod tyłkiem zacznie palić, to może spieniężyć i znaleźć inne źródło utrzymania, czyli dokładnie jak każdy inny obywatel naszego kraju, który musiał stać się elastyczny. Dążę do tego, że tu jest co spieniężyć, podczas gdy wielu Polaków jedyne, co ma, to mieszkanie na kredyt.
Znasz branżę, gdzie enonomia nie musi się zgadzac?
Oczywiście, że musi, ale dlaczego za taką cenę, czyli cenę zdrowia osoby, która skazana jest na niskiej jakości żywność?
Priscilla] Powaznie nie widzisz zwiazku?
W kontekście stwierdzenia, do którego padło to pytanie - nie, nie widzę.
Spadly ceny płodów rolnych. Rolnik dostaje ttle samo albo i mniej za swoje produkty niz jeszcze kilkanascie lat temu. A koszta wzrosly. I dzieki Zielonemu Ladowi wzrosną bardziej. Oczywiscie Ty jako konsument za to zaplacisz.
Ja chciałabym tylko zauważyć, że cały czas postuluję, że gotowa jestem zapłacić za żywność DOBREJ jakości. Tymczasem protesty dotyczą między innymi zapisów, które mnie w tym temacie chronią, a które chcecie wyrzucić do kosza.
Czy zdajesz sobie sprawę, że rolnicy czesto mają te majątki na kredyt? Nie znam zadnego rolnika, który kupip sobie zachodni ciagnik za gotówkę. Tak, są rolnicy, ktorzy sprzedają ziemię i idą do innej pracy. Klopot w tym, że obecne problemy dotyczą ogolu rolników, a nie jednostek, wiec co? Wszyscy do miasta na kasę? A lukę po polskim rolnctwie zostawic do zapelnienia Ukrainie, ktora w 100%wykorzysta szansę? Co do zdrowia: juz pisalam, jest to cena za "dużo i tanio". Więc albo chcemy tanio i latwodostepnie albo zdrowo i luksusowo. Nie ma opcji, by tania zywnosc byla w 100% eko. Zresztą, ostatnio na fb czytalam komentarze od zbulwersowanych rodakow, że mogą jesc żywność nawet z Ukrainy (gdzie, przypominam udzial pestycydow jest duzo wyzszy w produktach) byleby polskiego rolnika nie wesprzec, byleby cham z drogi zlazl, roszczniowiec i pazerniak, więc jednak chyba tak Polakom na zdrowiu nie zalezy. A na pewno nie tak jak na tym, by uwalic polskiego chlopa. Co zrobisz, taka mentalnosc .
Ależ Ty masz szansę kupic zdrowsza zywnosc. Tylko musisz wiedziec, gdzie jej szukac. Market to raczej nie jest odpowiednie miejsce. Problem w tym, że zapisy zielonego ladu, ktore ty popierasz ograniczają ludzi, dla ktorych najwazniejsze jest przede wszystkim "tanio". Bo jesli mają do wyboru: tanio, zdrowo albo nic, zgadnij, co wybiorą?
Wiele przypadkow to jeszcze nie epidemia. Tak, tak wszyscy znamy tą historię o legendarnym nietoperzu zjedzonym przez pewnego Chinczyka.
To nie byl ZADEN nietoperz tylko wycieklo z labolatorium
Ewika99 napisał/a:Wiele przypadkow to jeszcze nie epidemia. Tak, tak wszyscy znamy tą historię o legendarnym nietoperzu zjedzonym przez pewnego Chinczyka.
To nie byl ZADEN nietoperz tylko wycieklo z labolatorium
Nie moze być... ;D
61 2024-03-25 23:56:47 Ostatnio edytowany przez Tamiraa (2024-03-26 00:00:35)
Tamiraa napisał/a:Króluje szajs. Idziemy na taniość, a potem zdziwienie, skąd tyle chorób. Środki ochrony i cała chemia jest wszędzie, to już w system weszło, tylko człowieku, żebyś trafił na taką żywność, w której nie przekroczono norm, bo nawet jak ogłoszą, że hamburgery w Biedronce mają salmonellę, to ty musisz to najpierw gdzieś przeczytać, żeby tego nie nabyć. A ktoś na pewno już nabył, bo skąd ostrzeżenie.
Cale szczęście, że niczego takiego nie kupuję.To jest cena za "tanio i dużo". Widzisz, ile kosztuje jedzenie "eko"? Nobto teraz wyobraź sobie, ile będzie kosztowało, jesli rolnik nie dostanie doplat, ktore tak bolą spoleczenstwo. Doplaty są po to, by obnizyc i tak wysokie już koszta produkcji, a w efekcie korzysta na tym sam konsument. Nie, rolnik nie jedzie za doplaty na Malediwy.
Gdzie w protestach rolników jest mowa o dopłatach? Przeczytałam o ograniczeniach niekontrolowanych produktów z zagranicy, ochronie hodowli zwierząt i sprzeciwie wobec założeń Zielonego Ładu.
Ja z tego "tanio i dużo" nie mogę korzystać. Wolę produkty droższe i lepsze jakościowo, choć teraz wszystko podrożało i te same szajsowate artykuły są droższe. Co mi po galarecie mięsnej, po której można się szybko przenieść na tamten świat?
Wiem, że nie mamy jednakowych żołądków i może inni będą kupować tanie produkty, bo coś musza jeść, ale niech każdy ma dostęp do tego, czego potrzebuje.
Zresztą czy wojna, która spowodowała gorszą koniunkturę, tak się szybko zakończy?
Akurat w moim rejonie raczej rolników popierano, a protesty też nie były zbyt dokuczliwe dla kierowców.
62 2024-03-26 02:52:02 Ostatnio edytowany przez Priscilla (2024-03-26 03:18:32)
Czy zdajesz sobie sprawę, że rolnicy czesto mają te majątki na kredyt? Nie znam zadnego rolnika, który kupip sobie zachodni ciagnik za gotówkę. Tak, są rolnicy, ktorzy sprzedają ziemię i idą do innej pracy. Klopot w tym, że obecne problemy dotyczą ogolu rolników, a nie jednostek, wiec co? Wszyscy do miasta na kasę? A lukę po polskim rolnctwie zostawic do zapelnienia Ukrainie, ktora w 100%wykorzysta szansę?
Chcesz powiedzieć, że wszyscy rolnicy "jadą" na skraju opłacalności?
Co do zdrowia: juz pisalam, jest to cena za "dużo i tanio". Więc albo chcemy tanio i latwodostepnie albo zdrowo i luksusowo. Nie ma opcji, by tania zywnosc byla w 100% eko. Zresztą, ostatnio na fb czytalam komentarze od zbulwersowanych rodakow, że mogą jesc żywność nawet z Ukrainy (gdzie, przypominam udzial pestycydow jest duzo wyzszy w produktach) byleby polskiego rolnika nie wesprzec, byleby cham z drogi zlazl, roszczniowiec i pazerniak, więc jednak chyba tak Polakom na zdrowiu nie zalezy. A na pewno nie tak jak na tym, by uwalic polskiego chlopa. Co zrobisz, taka mentalnosc
.
Ależ Ty masz szansę kupic zdrowsza zywnosc. Tylko musisz wiedziec, gdzie jej szukac. Market to raczej nie jest odpowiednie miejsce. Problem w tym, że zapisy zielonego ladu, ktore ty popierasz ograniczają ludzi, dla ktorych najwazniejsze jest przede wszystkim "tanio". Bo jesli mają do wyboru: tanio, zdrowo albo nic, zgadnij, co wybiorą?
Absolutnie nie jestem za tym, żeby zalewano nas ukraińskim zbożem i innymi towarami produkcji rolnej, jeśli to się odbija na polskim rolnictwie, a równocześnie zawalone jest chemią i innym świństwem. Chciałabym jedynie mieć dostęp do dobrej jakości żywności w przyzwoitej cenie. Teraz albo muszę jeść tani syf, albo zdrową żywność za krocie. I nie, nie przekonuje mnie, że lepiej tanio i dużo. Poza tym to jest tylko pozorne, jeśli wziąć pod uwagę znikomą wartość odżywczą produkowanych obecnie produktów rolnych.
Podobnie jak nie przekonuje mnie, że zdrowej żywności mam szukać, bo zwyczajnie nie mam na to czasu, żeby w jednym miejscu kupić jajka, w drugim włoszczynę, a po ziemniaki czy mięso musieć pojechać do innego rolnika. Tak, chciałabym móc kupić je w markecie i mieć pewność, że "BIO" rzeczywiście jest jakości "BIO", ewentualnie w jakimś jednym punkcie, który nie jest sklepem z ekologiczną żywnością, zresztą bardzo ograniczoną, jeśli chodzi o wybór i dostępność, gdzie mają takie marże i tak wyśrubowane ceny, że czasem zakrawa to o absurdy.
Reasumując, jestem za tym, żeby pomóc polskim rolnikom, ale nie dla zasady, a dopiero wtedy, gdy w danym gospodarstwie okazuje się to uzasadnione z uwagi na szeroko pojętą ekonomię, ale niech to się przekłada na jakość, a nie wyłącznie wyższy zysk, bo to co obecnie dostajemy do spożycia, nierzadko powinno się utylizować.
bo to co obecnie dostajemy do spożycia, nierzadko powinno się utylizować.
+1
64 2024-03-26 21:04:30 Ostatnio edytowany przez Ewika99 (2024-03-26 21:05:09)
Gdzie w protestach rolników jest mowa o dopłatach? Przeczytałam o ograniczeniach niekontrolowanych produktów z zagranicy, ochronie hodowli zwierząt i sprzeciwie wobec założeń Zielonego Ładu.
Ja z tego "tanio i dużo" nie mogę korzystać. Wolę produkty droższe i lepsze jakościowo, choć teraz wszystko podrożało i te same szajsowate artykuły są droższe. Co mi po galarecie mięsnej, po której można się szybko przenieść na tamten świat?
Wiem, że nie mamy jednakowych żołądków i może inni będą kupować tanie produkty, bo coś musza jeść, ale niech każdy ma dostęp do tego, czego potrzebuje.
Zresztą czy wojna, która spowodowała gorszą koniunkturę, tak się szybko zakończy?Akurat w moim rejonie raczej rolników popierano, a protesty też nie były zbyt dokuczliwe dla kierowców.
No właśnie. Doplaty nie są postulatem rolników, mimo to w tv podawano je jako trzeci postulat. Masz może jakis pomysl, dlaczego?
Jesli chcesz mieć dostep do żywności eko, musiałabyś się przeniesc do Polski czasow przedunijnych. Tam każde gospodarstwo miało swoją ekologiczną żywność. Niestety, ta Unia, ktora tyle "dała" rolnikom, z drugiej strony wymusila na nich intensyfikację produkcji, wprowadzila absurdalne przepisy, przez które na wsi nie opłaca się ludziom trzymać zwierząt hodowlanych.
Chcesz powiedzieć, że wszyscy rolnicy "jadą" na skraju opłacalności?
Bingo!
Absolutnie nie jestem za tym, żeby zalewano nas ukraińskim zbożem i innymi towarami produkcji rolnej, jeśli to się odbija na polskim rolnictwie, a równocześnie zawalone jest chemią i innym świństwem. Chciałabym jedynie mieć dostęp do dobrej jakości żywności w przyzwoitej cenie. Teraz albo muszę jeść tani syf, albo zdrową żywność za krocie. I nie, nie przekonuje mnie, że lepiej tanio i dużo. Poza tym to jest tylko pozorne, jeśli wziąć pod uwagę znikomą wartość odżywczą produkowanych obecnie produktów rolnych.
No to teraz latwiej mozesz sobie wyobrazić, jak droga będzie żywność, gdy rolnicy zaczną płacić ZUS i zabierze im się dotacje, bo takie glosy się słyszy z ust oburzonego społeczeństwa, ktoremu wsiowy cham drogę blokuje. Ja nie piszę, ze dużo i tanio to lepiej. Raczej koniecznie. Jak juz wszystkich nas bedzie stać na żywność eko, po oplaceniu coraz bardziej horrendalnych rachunków, splaceniu kredytow, odremontowaniu domu wedlug zasad Zielonego Ladu i zakupieniu niemieckiego elektrycznego samochodu, wtedy podaż zapewne wzrośnie. Na razie ludzi nie stać. Żywność eko jest towarem luksusowym. I to Unia doprowadzila do tego, niszcząc male gospodarstwa i wprowadzając abstrakcyjne przepisy.
Podobnie jak nie przekonuje mnie, że zdrowej żywności mam szukać, bo zwyczajnie nie mam na to czasu, żeby w jednym miejscu kupić jajka, w drugim włoszczynę, a po ziemniaki czy mięso musieć pojechać do innego rolnika. Tak, chciałabym móc kupić je w markecie i mieć pewność, że "BIO" rzeczywiście jest jakości "BIO", ewentualnie w jakimś jednym punkcie, który nie jest sklepem z ekologiczną żywnością, zresztą bardzo ograniczoną, jeśli chodzi o wybór i dostępność, gdzie mają takie marże i tak wyśrubowane ceny, że czasem zakrawa to o absurdy.
Patrz mój komentarz wyzej. Gdyby nie politycy unijni, moglabys nadal kupować w jednym miejscu jaja, mleko i mieso na schabowego.
Reasumując, jestem za tym, żeby pomóc polskim rolnikom, ale nie dla zasady, a dopiero wtedy, gdy w danym gospodarstwie okazuje się to uzasadnione z uwagi na szeroko pojętą ekonomię, ale niech to się przekłada na jakość, a nie wyłącznie wyższy zysk, bo to co obecnie dostajemy do spożycia, nierzadko powinno się utylizować.
Ale o co Ci chodzi w tej chwili? O te jablka? Czy o pomidory (ktore ostatnio rowniez zostaly przebadane w Lidlu i Biedronce)? Dlaczego je utylizowac, skoro zawartosc pestycydow nie przekraczala norm? Jedne, jak i drugie byly dopuszczone do spozycia. Jeśli oczekujesz, że nie będą zawieraly pozostalosci, musisz kupowac "bio", "eko". Tamte jablka i owoce nie byly sprzedawane pod tym szyldem, więc z pubktu widzenia prawnego, zdrowotnego, wszystko jest ok. Jeszcze raz napiszę: to przepisy unijne oraz wysokie marże posrednikow przekładają się na to, że rolnik MUSI produkowac duzo. Jakaś czesc zysku zawsze jest wkladana z powrotem w gospodarstwo.