Witajcie,
Sprawa jest skomplikowana i najtrudniejsza w moim życiu. Z żoną jestesmy od 20 lat mamy 3 dzieci. Jestesmy ok35- 40 roku życia. Bylo jednym slowem idealnie. 2 lata temu poczulem okrutnie mocną emocjonalną więź do innej kobiety rozmowy flirt i na tym się skończyło, a mysli o niej i depresja trwały ponad rok wszystko na oczach mojej żony. W konsekwencji do nkej pojawił się brak okazywania uczuć, obojętność porownywanie ich so siebie to było straszne zrobić to kobiecie dla której wcześniej bym w ogień skoczył. Zona ma teraz straszne kompleksy, czuje się niekobieca nic ją nie cieszy straciła radość z życia. Nje rozwiodła się ze mną. 2 lata od tej syruacji powiedziała mi, że nie zapomniała i co mnje widzi to jej się wszystko przypomina i toczy długą straszną walkę ze sobą. Nagle pewnego dnia spokojnym tonem zaproponowała coś co dla mnje wydawało sie niewyobrażalne czyli czas na przemyślenia, małą separację i to w momencie gdy mnie wydawało się, że jest dobrze tzn wyleczylem się z tamtej zajmuje się dziecmi ale faktycznie w tym wszystkim zapomniałem po prostu ją adorowac, zauważyć chociaż mówiłem jej ze jest calym moim swiatem nie raz jak widać jest bardzo zle. Ma kogoś. Jej nowopoznany przyjaciel, z ktorym wystarczyly 2 tygodnje pisania i kilka telefonów, zeby na pytanie czy mnie kocha odpowiedzieć ze nie wie a na oytanie na kim jej bardziej zależy mi z ktorym ma bogaty zaoas doawiadczen czy jemu odpowiedziała po cichu nie wiem. Wiem nowy facet, ekscytacja, atencja, emocje zona nie ma postawionej granicy kolezenstwa, strasznje szybko się zaangażowała na tyle szybko zeby po szczerej eozmowie o naszych problemach, pitrzebach naprawdę szxzerej trwala orawie godzinę. Straszne jest Jej 1 zdanie po tej rozmowie brzmialo ono tak: mogę sie z nim umowic na kawę.? Cisza....... Cios w serce, kolejny cios tym razem od niej w odwecie za tamto. Tyle że ja zrozumiałem swój błąd i nie dawałem sobie okazji ani oretekstu do czegos co sabotuje nasz zwiazek czyli jego. To oczywiste, ze ona soskonale wie ze jak nie orzestanie z nim utrzymywać kontaktu to nasz zaiazek się rozpadnie. Idzie w to jednak wybierając mężczyznę ktorego nie widziała, a bardzo chce to zobaczyć. Dzieci bardO mnje kochają. Czy on będzie teraz je wychowywał? To straszna oerspektywa. Tak samo jak świadomość, zw zona nie chce walczyć o nas tak jak ja walczę teraz o nią.Jego minuta rozmowy mam wrazenie jest dla njej duzo bardziej wartosciowa niz nasza godzina o uczuciach. Nasza pierwsza w zyciu rozmowa o uczuciach....piekna i szczera z mojej strony, dla niej chyba jednak stałem sie juz tak odpychajacy, ze niewazna jak widać. Czy to koniec? Walczyć, starać się próbować? Napisać do niego co o tym myślę czy ją tym jeszcze bardziej od siebie oddale? Chce być dobrym mężem i ojcem to kobieta mojego życia wiem, ze takie zwiazki też się rozpadają. Po prostu mam wrażenie, że mnje to boli dużo bardziej ona być może się od tego zdystansowala i łatwo jej wbijać mi szpile w serce. Przewrotne to wszystko strasznie. Zona tyle dla mnke zrobiła, a mogla mnie zostawić nie zrobiła tego. Teraz w najmniej oczekiwanym momencie dostaje strzał. Nie mogę bez niej żyć to silniejsze ode mnie. Mam ją, dom dzieci 40 na karku i w perspektywie start od zera. Umarłem w wieku 40 lat chyba. Na terapię nie chce iść, wcześniej zanim to powiedziała chciałem z nią odnowić przysięgę małżeńska. Taka w skrocie moja i pewnie niektorych podobna historia. Jestem wartościowym czlowiekiem orzynajmniej tak uważam. Żona to naoewno widzi ale wybrała boli mnie najbardziej barszo krótka znajomosc jak widac wystarczajaca do tego aby nasze 20 lat bez walki pogrzebac. Dbajcie o wasze żony nic wazniejszego nie macie.
Po emocjonalnej zdradzie tak ją osaczyłeś, że brakuje jej oddechu. Walcz o nią, ale rozsądnie. Mając nadzieję na najlepsze, szykuj się jednak na najgorsze.
Cóż, zaufanie po zdradzie bardzo ciężko jest odbudować, nawet jeżeli pozornie jedna strona "wybacza".
Popełniłeś błąd, ponosisz teraz jego konsekwencje. Jeżeli naprawdę kochasz i chcesz odbudować związek, to walcz, tylko przygotuj się na to, że to może nie być łatwe ani dla niej, ani dla Ciebie.
Powodzenia!
Myślę, ze jej nie osaczam. Myślę, ze to juz ten etap kiedy zarowno zaangażowanie jak i chlodne podejście są dla niej niewłaściwe. Czyli co bym nie zrobił będzie źle. Z takim podejściem 2 osoby nie tylko nie za bardzo da się to ciągnąć co widać, że mnie skreśliła tylko czeka na moment żeby wręczyć paoiery. Pozdrawiam
Po emocjonalnej zdradzie tak ją osaczyłeś, że brakuje jej oddechu. Walcz o nią, ale rozsądnie. Mając nadzieję na najlepsze, szykuj się jednak na najgorsze.
To osaczanie zaczęło się dopiero po zainteresowaniu żony innym facetem, więc nie było to po emocjonalnej zdradzie, a było tak sobie, bo w głowie autora podświadomie była tamta, choć wydawało się, że się z niej wyleczył.
A trzeba było pójść do psychologa, jak zdrada się zaczęła, bo wiadomo było, że zniszczy rodzinę.
Może żona chce spróbować czy poczuje się lepiej jak zdradzi, czyli coś się zmieni...
A tu na forum niektórzy mówią, że musi czegoś brakować w małżeństwie, żeby doszło do zdrady, jest to niby wytłumaczenie
Zastanawiam się nad złożeniem papierów jako pierwszy nie czekając jak to się rozwinie. Mimo mojej winy zachowanie żony jest ciężko to ważyć, ale dużo bardziej niszczycielskie. Godności mam coraz mniej, delikatnie ja zbywam to foch, że chce bliskości, chce sie zbliżyć foch, że napieram. Chory związek się stworzył. Chyba tak zrobię mimo wszystko 3 majcie się
7 2024-02-05 13:25:22 Ostatnio edytowany przez bullet (2024-02-05 13:36:42)
delikatnie ja zbywam to foch, że chce bliskości, chce sie zbliżyć foch, że napieram.
Ty zawiniłeś i musisz teraz na każdym kroku udowadniać, ze Ci zależy. Co to znaczy "delikatnie ją zbywam" ? Manipulujesz by osiągnąć cel ?
Przyjmij, ze Ty jesteś winny, to Ty musisz się starać.
Nie stawiaj warunków. Zaproponuj terapię, musisz cierpliwie czekać, nie możesz poganiać. Powinieneś jaj dać tyle czasu ile potrzebuje.
Ona ma prawo nie chcieć.
Czy pozew ma być kolejną próba manipulacji ?
Żona to naoewno widzi ale wybrała boli mnie najbardziej barszo krótka znajomosc jak widac wystarczajaca do tego aby nasze 20 lat bez walki pogrzebac.
To nie ona pogrzebała te 20 lat, powinieneś sobie to uświadomić.
Zastanawiam się nad złożeniem papierów jako pierwszy nie czekając jak to się rozwinie. Mimo mojej winy zachowanie żony jest ciężko to ważyć, ale dużo bardziej niszczycielskie. Godności mam coraz mniej, delikatnie ja zbywam to foch, że chce bliskości, chce sie zbliżyć foch, że napieram. Chory związek się stworzył. Chyba tak zrobię mimo wszystko 3 majcie się
Jeśli zdradzi, to będzie podstawa do orzeczenia o winie.
9 2024-02-05 13:40:52 Ostatnio edytowany przez wieka (2024-02-05 13:41:09)
Zastanawiam się nad złożeniem papierów jako pierwszy nie czekając jak to się rozwinie. Mimo mojej winy zachowanie żony jest ciężko to ważyć, ale dużo bardziej niszczycielskie. Godności mam coraz mniej, delikatnie ja zbywam to foch, że chce bliskości, chce sie zbliżyć foch, że napieram. Chory związek się stworzył. Chyba tak zrobię mimo wszystko 3 majcie się
Poczekaj, zobacz jak sytuacja się rozwinie.
Ta sytuacja jest dla Ciebie niszczycielka, a dla niej poprzednia nie była!? Myślisz tylko o sobie.
Może że strony żony to jest zemsta.
Na rozwód zawsze przyjdzie czas.
Wydaje mi się, że wiem jak do tego podejść tzn. nie osaczac jej, dać jej chwilę na przemyślenia, nie pokazywać słabości byc mily itd. Pytanie gdzie zaczyna się granica osaczania. Jak ro wyważyć i się zachowywać zeby wyszło nkenaturalnie i karykaturalnie
Wydaje mi się, że wiem jak do tego podejść tzn. nie osaczac jej, dać jej chwilę na przemyślenia, nie pokazywać słabości byc mily itd. Pytanie gdzie zaczyna się granica osaczania. Jak ro wyważyć i się zachowywać zeby wyszło nkenaturalnie i karykaturalnie
Tak jak czujesz, nie narzucaj się, nic na siłę. Ona się odsunęła, Ty też zachowaj dystans.
Ona doskonale wie, że Ci teraz bardziej zależy, może o to jej chodziło, może to jakiś test, czas pokaże.
Piszesz, że jeszcze rok po zdradzie czołgałeś ją psychicznie, nie dałeś wsparcia, nie okazywałeś uczuć, i tak długo wytrzymała, wcale się nie dziwię. Bo zamiast odciąć tą drugą jeszcze rok sprawiałeś że była między wami.
13 2024-02-05 14:34:05 Ostatnio edytowany przez Salomonka (2024-02-05 14:47:40)
Witajcie,
Sprawa jest skomplikowana i najtrudniejsza w moim życiu. Z żoną jestesmy od 20 lat mamy 3 dzieci. Jestesmy ok35- 40 roku życia. Bylo jednym slowem idealnie. 2 lata temu poczulem okrutnie mocną emocjonalną więź do innej kobiety rozmowy flirt i na tym się skończyło, a mysli o niej i depresja trwały ponad rok wszystko na oczach mojej żony. W konsekwencji do nkej pojawił się brak okazywania uczuć, obojętność porownywanie ich so siebie to było straszne zrobić to kobiecie dla której wcześniej bym w ogień skoczył. Zona ma teraz straszne kompleksy, czuje się niekobieca nic ją nie cieszy straciła radość z życia. Nje rozwiodła się ze mną. 2 lata od tej syruacji powiedziała mi, że nie zapomniała i co mnje widzi to jej się wszystko przypomina i toczy długą straszną walkę ze sobą. Nagle pewnego dnia spokojnym tonem zaproponowała coś co dla mnje wydawało sie niewyobrażalne czyli czas na przemyślenia, małą separację i to w momencie gdy mnie wydawało się, że jest dobrze tzn wyleczylem się z tamtej zajmuje się dziecmi ale faktycznie w tym wszystkim zapomniałem po prostu ją adorowac, zauważyć chociaż mówiłem jej ze jest calym moim swiatem nie raz jak widać jest bardzo zle. Ma kogoś. Jej nowopoznany przyjaciel, z ktorym wystarczyly 2 tygodnje pisania i kilka telefonów, zeby na pytanie czy mnie kocha odpowiedzieć ze nie wie a na oytanie na kim jej bardziej zależy mi z ktorym ma bogaty zaoas doawiadczen czy jemu odpowiedziała po cichu nie wiem. Wiem nowy facet, ekscytacja, atencja, emocje zona nie ma postawionej granicy kolezenstwa, strasznje szybko się zaangażowała na tyle szybko zeby po szczerej eozmowie o naszych problemach, pitrzebach naprawdę szxzerej trwala orawie godzinę. Straszne jest Jej 1 zdanie po tej rozmowie brzmialo ono tak: mogę sie z nim umowic na kawę.? Cisza....... Cios w serce, kolejny cios tym razem od niej w odwecie za tamto. Tyle że ja zrozumiałem swój błąd i nie dawałem sobie okazji ani oretekstu do czegos co sabotuje nasz zwiazek czyli jego. To oczywiste, ze ona soskonale wie ze jak nie orzestanie z nim utrzymywać kontaktu to nasz zaiazek się rozpadnie. Idzie w to jednak wybierając mężczyznę ktorego nie widziała, a bardzo chce to zobaczyć. Dzieci bardO mnje kochają. Czy on będzie teraz je wychowywał? To straszna oerspektywa. Tak samo jak świadomość, zw zona nie chce walczyć o nas tak jak ja walczę teraz o nią.Jego minuta rozmowy mam wrazenie jest dla njej duzo bardziej wartosciowa niz nasza godzina o uczuciach. Nasza pierwsza w zyciu rozmowa o uczuciach....piekna i szczera z mojej strony, dla niej chyba jednak stałem sie juz tak odpychajacy, ze niewazna jak widać. Czy to koniec? Walczyć, starać się próbować? Napisać do niego co o tym myślę czy ją tym jeszcze bardziej od siebie oddale? Chce być dobrym mężem i ojcem to kobieta mojego życia wiem, ze takie zwiazki też się rozpadają. Po prostu mam wrażenie, że mnje to boli dużo bardziej ona być może się od tego zdystansowala i łatwo jej wbijać mi szpile w serce. Przewrotne to wszystko strasznie. Zona tyle dla mnke zrobiła, a mogla mnie zostawić nie zrobiła tego. Teraz w najmniej oczekiwanym momencie dostaje strzał. Nie mogę bez niej żyć to silniejsze ode mnie. Mam ją, dom dzieci 40 na karku i w perspektywie start od zera. Umarłem w wieku 40 lat chyba. Na terapię nie chce iść, wcześniej zanim to powiedziała chciałem z nią odnowić przysięgę małżeńska. Taka w skrocie moja i pewnie niektorych podobna historia. Jestem wartościowym czlowiekiem orzynajmniej tak uważam. Żona to naoewno widzi ale wybrała boli mnie najbardziej barszo krótka znajomosc jak widac wystarczajaca do tego aby nasze 20 lat bez walki pogrzebac. Dbajcie o wasze żony nic wazniejszego nie macie.
Od twojej zdrady minęły raptem dwa lata, przez ktore jak sam napisałeś nie zrobiłeś niczego, żeby swoj błąd naprawić, bo to że wspanialomyślnie nie rzuciłeś rodziny i zostałeś w zacisznym domowym gniazdku chyba za taką próbę nie uważasz?
To, że żona nawiązała jakąś znajomość z kimś raptem przed dwoma tygodniami i już mówi o separacji, to nie znaczy że ma kochanka i chce z kimś układać sobie życie od nowa, tylko że dojrzała wreszcie do rozwiązania tego waszego układu, który malżeństwem od dwoch lat trudna nazwać. Zdradzający często myślą, że jak zdradzą a potem powiedzą "przepraszam" to druga strona ma obowiązek te przeprosiny przyjąć i zapomnieć. Żona okazała się na tyle wspanialomyślana, że dała czas sobie i wam jako związkowi aby spróbować wszystko poukładać, ale jak widać nie wyszło. Łatwo ci przychodzi posądzać żonę o zdradę, każdy sądzi według siebie, prawda?
Trzeba było pomyśleć te dwa lata temu, że narażasz na rozpad swoją rodzinę, a teraz mleko się rozlalo i cały czas jest rozlane.
Nie twierdzę, że masz o żonę nie walczyć, ale nie osaczaj jej i nie zmuszaj do siebie. A także przyjmij z godnością jej decyzję o ewentualny, rozstaniu, c’est la vie.
Strasznie się samobiczujesz i jeszcze ci inni tu pojechali. Daj na luz, bo jak stracisz zdrowie, to wtedy będzie dopiero kłopot.
Nie martw się. Nie ma kolejek do kobiet z problemami i jeszcze do tego z 2 dzieci. Przyjaciel jak się połapie o co biega - szybko da nogę. Żona przez takie głupkowate pytania o twoje pozwolenie, chce cię dojechać.
Źle się dzieje w waszym związku, bo oboje ze sobą walczycie. Zapewne jej zemsta musi się wypełnić, może nawet dojdzie do zdrady. Nie masz na to wpływu, więc sobie odpuść. Kiedyś to się zakończy, bo jak pisałem powyżej przyjaciel da nogę jak zobaczy, jaki tu jest roz....ol.
Kwestia podstawowa. Czy po tym wszystkim będziecie umieli ze sobą żyć. Czy nie będzie już co zbierać. Żona jest tchórzem, bo powinna cię kopnąć w tyłek już 2 lata temu. Ty zapewne zostaniesz doprowadzony do podjęcia decyzji. Okaże się czy podobnie jak ona jesteś tchórzem, czy podejmiesz decyzje o zakończeniu, czy wybaczysz żonie i postaracie się to wszystko jakoś naprawić.
Strasznie się samobiczujesz i jeszcze ci inni tu pojechali. Daj na luz, bo jak stracisz zdrowie, to wtedy będzie dopiero kłopot.
Nie martw się. Nie ma kolejek do kobiet z problemami i jeszcze do tego z 2 dzieci. Przyjaciel jak się połapie o co biega - szybko da nogę. Żona przez takie głupkowate pytania o twoje pozwolenie, chce cię dojechać.
Źle się dzieje w waszym związku, bo oboje ze sobą walczycie. Zapewne jej zemsta musi się wypełnić, może nawet dojdzie do zdrady. Nie masz na to wpływu, więc sobie odpuść. Kiedyś to się zakończy, bo jak pisałem powyżej przyjaciel da nogę jak zobaczy, jaki tu jest roz....ol.
Kwestia podstawowa. Czy po tym wszystkim będziecie umieli ze sobą żyć. Czy nie będzie już co zbierać. Żona jest tchórzem, bo powinna cię kopnąć w tyłek już 2 lata temu. Ty zapewne zostaniesz doprowadzony do podjęcia decyzji. Okaże się czy podobnie jak ona jesteś tchórzem, czy podejmiesz decyzje o zakończeniu, czy wybaczysz żonie i postaracie się to wszystko jakoś naprawić.
Co by nie było złe, bo jednak są dzieci, więc nie można tu szafować tchórzostwem.
Co by nie było złe, bo jednak są dzieci, więc nie można tu szafować tchórzostwem.
Z uwagi na dzieci dojeżdża ich ojca? Chce separacji i spotykania się z gachem. Ciekawe.
17 2024-02-05 16:33:44 Ostatnio edytowany przez blueangel (2024-02-05 16:34:59)
Dziwi mnie twoje twierdzenia, ze ona przekresla. Przeciez to ty przekresliles 2 lata temu. Zniszczyles zaufanie, po tym juz nic nie jest takie jak wczesniej. Na dodatek nie zrobiles nic, aby czula sie kobieta, przy kazdym nowopoznanym bedzie sie czuc, a nie przy mezu. te kompleksy to dostala przez twoj nowy obiekt westchnien.
O rozwod nie warto skladac:
1) dzieci
2) nawet sie nie widzieli, poczatek znajomosci, moze rownie szybko pasc, to dopiero 2 tyg, bo on pozna kogos jeszcze, bo rozmowa na zywo nie bedzie sie kleic, bo wyjda wady i on jej albo ona jemu sie wyda wcale nie tacy super, whatever
3) nie warto przekreslac rodziny.
Wydaje mi się, że wiem jak do tego podejść tzn. nie osaczac jej, dać jej chwilę na przemyślenia, nie pokazywać słabości byc mily itd.
Dobre rozwiązanie.
Pytanie gdzie zaczyna się granica osaczania. Jak ro wyważyć i się zachowywać zeby wyszło nkenaturalnie i karykaturalnie
Osaczanie zaczyna się od pytania "czy mnie jeszcze kochasz", od pytania "co będzie z nami za rok", od bycia przesadnie miłym i oczekiwania czegoś w zamian.
Ona ma kochanka, który jest dla niej miły.
Oraz ma męża. Mąż może być miły lub może być niemiły.
Pewnie będzie wolała spędzać czas tam gdzie jest jej dobrze i bezpiecznie. Pewnie wolałaby w rodzinie, a nie gdzieś tam gdzie ma tylko romans czy seks.
Romans jest kruchy. Może jest ucieczką z domu do fajniejszego miejsca. Nawet jeśli to tylko złudzenie chwilowe.
Witajcie,
2 lata temu poczulem okrutnie mocną emocjonalną więź do innej kobiety rozmowy flirt i na tym się skończyło, a mysli o niej i depresja trwały ponad rok wszystko na oczach mojej żony. W konsekwencji do nkej pojawił się brak okazywania uczuć, obojętność porownywanie ich so siebie
[...]
Zona ma teraz straszne kompleksy, czuje się niekobieca nic ją nie cieszy straciła radość z życia. Nje rozwiodła się ze mną. 2 lata od tej syruacji powiedziała mi, że nie zapomniała i co mnje widzi to jej się wszystko przypomina i toczy długą straszną walkę ze sobą.[...]
To straszna oerspektywa. Tak samo jak świadomość, zw zona nie chce walczyć o nas tak jak ja walczę teraz o nią
Żona teraz walczy o siebie.
Przez Twoje postępowanie czuje, że straciła swoją kobiecość i radość życia.
Po dwóch tygodniach rozmowy z kimś innym zaczyna to odzyskiwać. Zaczyna czuć się kobietą i odnajduje radość. Po dwóch smutnych latach, w czasie których toczyła ze sobą walkę, nagle poczuła, ze życie nie musi być przepełnione rezygnacją.
Masz konkurenta.
Jeśli chcesz wygrać to daj żonie to, czego jej brakuje. I zrób to lepiej niż ktoś inny.
Nie narzucaj się i nie powołuj na swoje prawa, bo sam te prawa przekreśliłeś. Nie masz już taryfy ulgowej.
Staraj się o żonę tak, jak mężczyzna stara się o kobietę.
20 2024-02-05 22:21:51 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2024-02-05 22:32:04)
Wg mnie ona chce Ci dopiec , skoro Cię poinformowała.
Idźcie na terapię, niech wyrzuci z siebie emocje
Jesteś egoistą. Podwójnym!
Naprawdę uważasz, że Twój rok, kiedy emocjonalnie tkwiłeś przy tamtej kobiecie, żonie fundując chłód był dla niej mniej bolesny niż Twoje dwa tygodnie? Dlaczego uważasz, że coś ci się teraz należy i że jej zauroczenie ma cięższy kaliber od Twojego? Jakieś podwójne standardy?
Szkoda, że kiedy Ty odlatywałeś nie brałeś pod uwagę co ona czuje i jak każdego dnia musi patrzeć na to, co się z Tobą dzieje.
Sam mówisz, że straciła całe swoje poczucie własnej wartości, kobiecość - myślę, że ta nowa znajomość ma jej właśnie pomóc to odbudować.
22 2024-02-06 09:28:55 Ostatnio edytowany przez madoja (2024-02-06 09:34:17)
A ja potępiam zachowanie żony.
Po cholerę Ci wybaczyła i postanowiła być z Tobą dalej, jeśli w zanadrzu miała plan, żeby się mścić? Co za chore gierki.
Skoro nie potrafiła wybaczyć i tak ją to bolało, mogła się z Tobą rozstać zamiast teraz odstawiać takie cyrki.
Postanowienie przebaczenia i odbudowy małżeństwa to też pewne zobowiązanie. Nie można "wybaczyć", a potem wciąż wypominać czy robić na złość.
To, ze ona wdała się teraz w romans to gwóźdź do trumny. I ona o tym wie.
Współczuję Waszym dzieciom.
Sam mówisz, że straciła całe swoje poczucie własnej wartości, kobiecość - myślę, że ta nowa znajomość ma jej właśnie pomóc to odbudować.
I znowu ta sama teza.
Jak zdradza facet to źle, straszne, to dupek i egoista.
Kobieta zdradza dla dobra rodziny, odbudowuje w ten sposób poczucie własnej wartości.
Powiedziałem żonie przed snem na jej oytanie, że się poddaję i nie mam już sił walczyć. Żona powiedziała zebym nigdy się nie poddawaj, i że chce być ze mną. Zerwała kontakt. Stwierdziła przewrotnie, że najbardziej rsni się osoby które się kocha i przeorasza. Każde z nas w glowie prowadzi teraz swoją najcięższa w życiu potyczke. Pozdrawiam Was
Po cholerę Ci wybaczyła i postanowiła być z Tobą dalej, jeśli w zanadrzu miała plan, żeby się mścić? Co za chore gierki.
nie wybaczyła i niekoniecznie miała plan
ta zadra po prostu tkwiła
Skoro nie potrafiła wybaczyć i tak ją to bolało, mogła się z Tobą rozstać zamiast teraz odstawiać takie cyrki.
dzieci
Postanowienie przebaczenia i odbudowy małżeństwa to też pewne zobowiązanie. Nie można "wybaczyć", a potem wciąż wypominać czy robić na złość.
To, ze ona wdała się teraz w romans to gwóźdź do trumny. I ona o tym wie.
Postanowienie, to tylko obietnica zobowiązania.
A ona wie, że romans przekreśli małżeństwo.
Ale jej romans to skuteczna broń do wymuszenia zmian w zachowaniu autora.
I jak widać wreszcie się obudził.
26 2024-02-06 10:59:08 Ostatnio edytowany przez MagdaLena1111 (2024-02-06 11:06:42)
Priscilla napisał/a:Sam mówisz, że straciła całe swoje poczucie własnej wartości, kobiecość - myślę, że ta nowa znajomość ma jej właśnie pomóc to odbudować.
I znowu ta sama teza.
Jak zdradza facet to źle, straszne, to dupek i egoista.
Kobieta zdradza dla dobra rodziny, odbudowuje w ten sposób poczucie własnej wartości.
Znowu mylisz przyczynę ze skutkiem. Przecież zdrada nie bierze się znikąd i jest skutkiem rozpadu więzi miedzy ludźmi a nie przyczyną, bo w dobrych związkach ludzie się nie zdradzają. Priscilla napisała po prostu co może być przyczyną tego, że żona autora idzie w zdradę, wcale jej nie usprawiedliwia ani nie pochwala tego, co ona robi. Coś też było na rzeczy, że autor poszedł w zdradę. Pewnie jak zwykle, dwoje ludzi żyjących nie z sobą, ale obok siebie, traktujący siebie jak stary fotel w salonie, który zawsze tam stał i stać ma po wsze czasy. A potem zdrajca nagle przestaje stać jak na stary fotel w salonie przystało, więc zdradzony czuje się zraniony, oszukany i rozgniewany, ale przynajmniej coś czuje w przeciwieństwie do dotychczasowej pustki, więc myśli, że jednak mu na zdrajcy zależy i zostaje przy nim. A potem z czasem te odczucia albo bledną, albo przychodzi chłodniejsza refleksja, albo karmi w sobie złość i ból, z którym potrafi radzić sobie tylko w jeden sposób - oddając go dalej i raniąc.
Najgorsza byla odpowiedz na moje pyt. co z dziećmi. Brzmiała tak: dzieci mają ojca, ja chcę mieć jego. Pomimo zerwania kontaktu wątpię, że o nim zapomni kiedykolwiek lub on nie będzie się z nią kontaktował, sprowokują coś i wogole... co tylko przeciągnie w czasie gwóźdź do trumny. I nawet świadomość, że może szybko zostać sama z 3 dzieci tego nke zmienia. Jak jej zaufać? Nie wiem czy jest w tej sytuacji właściwy sposób postępowania. Jak uważacie. Żona cały czas walczy ze soba. Nic już nie będzie takie samo.
Kobieta jak sobie coś wmówi to KONIEC chyba że dostanie od życia ostro emocjonalnie. Zauroczenie długo trwa bo karmi się marzeniami i to cudownymi a w domu ? nudy. Smutno mi to pisać ale chyba teraz nic się nie zmieni. Są 2 opcje : będziesz miał zombi w domu oskarżające Cię o wszystkie jej tragedie życiowe albo czeka was rozwód bo nie wytrzymasz emocjonalnie a twoja miłość do niej wywietrzeje. Może po czasie gdy z ,,nim" będzie przekona się że to była POMYŁKA życiowa że nie wie co jej odbiło i jak wiele straciła bezpowrotnie. O finanse się raczej nie martw chyba że zabawi się w sponsorowanie kochasia ( remont jego mieszkania, wycieczki, zakupy, nowe autko). Ty raczej zacznij się martwić o siebie bo jak dzieci będą potrzebowały wsparcia emocjonalnego i finansowego to musisz stanąć na wysokośći zadania.
29 2024-02-06 12:28:58 Ostatnio edytowany przez Oneduo (2024-02-06 12:29:58)
Boje się, że to dopiero początek Mojej drogi krzyżowej. Nie wybaczy mi nigdy i mnie zniszczy. 1 słowo kolegi i jest z nim. Poki xo nie xhce sie on w to bawić. Do zobaczenia w lepszych czasach
(...) Boje się, że to dopiero początek Mojej drogi krzyżowej. (....)
I wszystko jasne. Dobrej zabawy.
Można na to spojrzeć i tak, że w zdradzie zemsta jest w pewnym sensie dowodem uczucia, bo jeśli mam chęć i energię, żeby się mścić, to pod spodem kryje się zaangażowanie. No fck way..,.,
32 2024-02-06 13:00:37 Ostatnio edytowany przez Legat (2024-02-06 13:01:27)
Autorze z ciebie jest straszny panikarz. Niepotrzebnie grasz w grę żony. Daj na luz. Najlepiej nie rozmawiaj z żoną na zasadzie wypominania, bo oboje ostro jedziecie po bandzie. Przyjmij założenie, że tego gacha nie ma i tego się trzymaj. Jak będzie o nim mówić, to wyjdź z domu np. z dziećmi na spacer.
Priscilla napisał/a:Sam mówisz, że straciła całe swoje poczucie własnej wartości, kobiecość - myślę, że ta nowa znajomość ma jej właśnie pomóc to odbudować.
I znowu ta sama teza.
Jak zdradza facet to źle, straszne, to dupek i egoista.
Kobieta zdradza dla dobra rodziny, odbudowuje w ten sposób poczucie własnej wartości.
Już Ci MagdaLena1111 wyjaśniła, ale dodam od siebie, że strasznie sobie dopowiadasz, w dodatku walisz na oślep. Zdrada to zdrada i jej odbiór nie zależy od płci.
W każdym razie pozwolę sobie zauważyć, że ona to swoje poczucie wartości i kobiecości straciła w efekcie zdrady partnera, a teraz przypuszczalnie jest tak tą zaistniałą między nimi sytuacją zmęczona, że jest jej wszystko jedno. I nie, nie usprawiedliwiam, ale opisuję mechanizm.
Z drugiej strony podjęli decyzję, że będą razem, a Autor jeszcze przez rok odstawiał histerię po stracie tamtej kobiety. Nie wiem kto miałby w sobie siłę, by spokojnie na coś takiego patrzeć i żeby go to potwornie nie przeorało.
P.S.
Zakładam jednak, że ktoś tu się po prostu dobrze bawi i z każdym postem coraz bardziej zaczyna płynąć.
Priscilla obawiam się, że to nie ja sobie dopowiadam. Nikt nie ma dodatkowych praw, bo był zdradzony. To bardzo głupie myślenie, najczęściej prowadzące do bardzo poważnych błędów życiowych. Ty to nazywasz odbudowywaniem swojej wartości.
Autorze, żona znosiła przez rok Twoje wahania i brak uczuć, Ty się poddajesz po dwóch tygodniach chociaż wyraźnie powiedziała Ci, że masz o co walczyć.
Wiem co ona czuje, jestem tam teraz, codzienne wahania nastroju, myślisz, że dasz radę, za 5 minut chcesz uciekać, głowa podpowiada jedno, serce drugie.
Nie wiń jej za to, daj jej poczucie, że jesteś, że może na Tobie polegać, że przy niej wytrwasz i jakoś to razem przejdziecie. O ile oczywiście zależy Ci na żonie.
Rozumiem. Pu prostu jej szczere wyznania nie pomagają. Stwierdzenie, ze to jednak on jest miłością jej życia też nie. Slaby jestem chyba psychicznie po prostu, a myślałem że dam radę.
Dziwisz się żonie Oneduo, że popłynęła - a Ty robiłeś to przez dwa lata. Traktowałeś ją okrutnie, bo obojętność jest gwoździem do trumny w takiej sytuacji. Wiedz, że to Ty zapoczątkowałeś ten obrót wydarzeń i pretensje o rozpad Waszego małżeństwa miej przede wszystkim do siebie. Osobiście podziwiam Twoją żonę że tyle wytrzymała...
Bardzo wątpię, że te jej wyznania są szczere...
A skąd wiesz, że to on teraz nic nie chce?
39 2024-02-06 13:50:43 Ostatnio edytowany przez Oneduo (2024-02-06 13:51:03)
Dziękuję bardzo za wymianę zdań . Żona nie chce iść do psychologa, ja pójdę. Zobaczymy co będzie. Pa
Priscilla obawiam się, że to nie ja sobie dopowiadam. Nikt nie ma dodatkowych praw, bo był zdradzony. To bardzo głupie myślenie, najczęściej prowadzące do bardzo poważnych błędów życiowych. Ty to nazywasz odbudowywaniem swojej wartości.
To jeszcze raz, bo widzę, że masz problem ze zrozumieniem prostego przekazu. Dopowiadasz sobie, że w moim poście pojawiło się coś, co sugeruje:
Jak zdradza facet to źle, straszne, to dupek i egoista.
Kobieta zdradza dla dobra rodziny, odbudowuje w ten sposób poczucie własnej wartości.
Resztę już napisałam, więc nie chce mi się powtarzać.
Priscilla odwracasz się od swoich słów. Ale to już twój problem. Nie mój. Też mi szkoda na to czasu.
Jesteś egoistą. Podwójnym!
[...]
Sam mówisz, że straciła całe swoje poczucie własnej wartości, kobiecość - myślę, że ta nowa znajomość ma jej właśnie pomóc to odbudować.
Priscilla odwracasz się od swoich słów. Ale to już twój problem. Nie mój. Też mi szkoda na to czasu.
Priscilla napisał/a:Jesteś egoistą. Podwójnym!
[...]
Sam mówisz, że straciła całe swoje poczucie własnej wartości, kobiecość - myślę, że ta nowa znajomość ma jej właśnie pomóc to odbudować.
Litości! Teraz to już mieszasz wszystko ze wszystkim i jeszcze usiłujesz mi wmawiać, że nie wiem co miałam na myśli
Powiedziałem żonie przed snem na jej oytanie, że się poddaję i nie mam już sił walczyć. Żona powiedziała zebym nigdy się nie poddawaj, i że chce być ze mną. Zerwała kontakt. Stwierdziła przewrotnie, że najbardziej rsni się osoby które się kocha i przeorasza. Każde z nas w glowie prowadzi teraz swoją najcięższa w życiu potyczke. Pozdrawiam Was
Powodzenia w tej walce na myśli
Najgorsza byla odpowiedz na moje pyt. co z dziećmi. Brzmiała tak: dzieci mają ojca, ja chcę mieć jego. Pomimo zerwania kontaktu wątpię, że o nim zapomni kiedykolwiek lub on nie będzie się z nią kontaktował, sprowokują coś i wogole... co tylko przeciągnie w czasie gwóźdź do trumny. I nawet świadomość, że może szybko zostać sama z 3 dzieci tego nke zmienia. Jak jej zaufać? Nie wiem czy jest w tej sytuacji właściwy sposób postępowania. Jak uważacie. Żona cały czas walczy ze soba. Nic już nie będzie takie samo.
To już wiesz co ona przechodziła.
Chyba czas na szczere przeprosiny.
Pomijając przydługi wstęp do całej historii, przejdę może od razu do podsumowania stanu na dzień dzisiejszy.
Żona odpłynęła do innego i będzie chciała z nim spróbować, nie myśląc przesadnie dużo o potencjalnych konsekwencjach, na tym polega "fenomen" zdrad i romansów, że najpierw coś robimy, a potem ewentualnie żałujemy (kiedy chuj z tego wyjdzie i wszystko się wyda) albo nie żałujemy (kiedy nikt o niczym nigdy się nie dowie, bo chuj z tego będzie i tak i tak) na wszelki wypadek jednak, kierując się resztką rozumu oraz instynktem samozachowawczym, dobrze zostawić sobie furtkę i mieć dokąd wrócić, kiedy ten drugi już porucha i jebnie w kąt, bo prędzej czy później właśnie tak się wszystko kończy. I stąd jej "wahania" oraz "zapewnienia" że masz o co walczyć, a ty jak głupi osioł w to wierzysz, zastanawiając się w międzyczasie co masz robić, podczas gdy ona ma to głęboko w dupie, bo ją ciągnie do tamtego i na tym etapie nie zrobisz nic. Rozumiesz? Nic. Tak działa babski mózg i choćbyś teraz zaczął robić salta skacząc przez płonące obręcze żonglując pochodniami, to tamten i tak będzie fajniejszy, choćby nie robił zupełnie nic, poza wysyłaniem gotowców na jej telefon, żeby ją zaliczyć. I tyle.
Bajeczka, na którą dzisiaj trafiłem
Mężczyzna zobaczył palącego się węża i postanowił go wyjąć z ognia. Kiedy to zrobił, ukąsił go wąż, powodując rozdzierający ból. Mężczyzna upuścił węża, a gad wpadł z powrotem w ogień.
Zatem mężczyzna rozejrzał się, znalazł metalowy słup i za jego pomocą wyciągnął węża z ognia, ratując mu życie.
Ktoś, kto obserwował, podszedł do mężczyzny i powiedział: „Ten wąż cię ukąsił. Dlaczego wciąż próbujesz to uratować?”
Mężczyzna odpowiedział: „Naturą węża jest gryzienie, ale to nie zmieni mojej natury, a to pomaga”.
Nie zmieniaj swojej natury tylko dlatego, że ktoś cię skrzywdził. Nie traćcie dobrego serca, ale nauczcie się zachowywać środki ostrożności
. Jak jej zaufać? Nie wiem czy jest w tej sytuacji właściwy sposób postępowania. Jak uważacie. Żona cały czas walczy ze soba. Nic już nie będzie takie samo.
Ja pierniczę, gościu.....po tym co wyczyniałaś....pytasz o zaufanie?
To "nic nie będzie takie samo" traw już od 2 lat. Dopiero się obudziłaś?
48 2024-02-08 07:28:06 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2024-02-08 07:37:44)
Mam tą pytanie autorze: Dlaczego zostałeś z żoną?
Z tamtą nie wyszło? Ona Cię odrzuciła czy Ty zrezygnowałeś?
Wg mnie powinieneś milcząco i w pokorze pozwolić jednak na wyrównanie rachunków.
Zdrada emocjonalna męża boli bardziej niż przypadkowy seks z inną.
Żona chyba z miłości do Ciebie dąży do jakiejś równowagi.
Więc pozwól jej na ten romans, sam nie wchodząc w kolejne.
Może wtedy osiągnięcie punkt równowagi.
Cóż, nie przez nią jesteście w punkcie gdzie jesteście.
Bezwzględne prawa fizyki I matematyki trzymają jednak wszelkie układy w ryzach..
Prawo miłości nie działa w przypadku ratowania małżeństw po zdradzie .
Przykładem to forum, nie ocalał tu zadem związek, gdzie osoba zdradzona kierowala się miłością.
Bo miłość rownowazy miłość, a w waszym małżeństwie jej nie ma , jeszcze..
Pozwól więc na dopisanie równania z jej strony.
Powodzenia życzę że względu na dziecko.
A po tym wszystkim I tak by się terapia przydała.
Nie masz prawa niczego żądać jednak na ten moment
49 2024-02-09 17:22:32 Ostatnio edytowany przez Priscilla (2024-02-09 17:27:59)
Więc pozwól jej na ten romans, sam nie wchodząc w kolejne.
Może wtedy osiągnięcie punkt równowagi.
U Autora wyraźnie działa prawo Kalego - jemu było wolno, a kiedy żona być może dąży do wspomnianego zrównoważenia, to nagle usiłuje obciążyć ją pełną odpowiedzialnością za potencjalny rozpad związku.
Że nie wspomnę o wcielaniu w życie bezdusznej zasady: twój ból jest mniejszy niż mój. Jego zdrada jest faktem dokonanym, a zdaje się traktować ją jak nieistotną na tym etapie przeszłość (tu kłaniają się związki przyczynowo-skutkowe), jej zaś z dużym prawdopodobieństwem zostanie zdławiona w zarodku, a mimo to pojawiają się szumnie brzmiące hasła "nic już nie będzie takie samo".
Ela210 napisał/a:Więc pozwól jej na ten romans, sam nie wchodząc w kolejne.
Może wtedy osiągnięcie punkt równowagi.U Autora wyraźnie działa prawo Kalego - jemu było wolno, a kiedy żona być może dąży do wspomnianego zrównoważenia, to nagle usiłuje obciążyć ją pełną odpowiedzialnością za potencjalny rozpad związku.
Że nie wspomnę o wcielaniu w życie bezdusznej zasady: twój ból jest mniejszy niż mój. Jego zdrada jest faktem dokonanym, a zdaje się traktować ją jak nieistotną na tym etapie przeszłość (tu kłaniają się związki przyczynowo-skutkowe), jej zaś z dużym prawdopodobieństwem zostanie zdławiona w zarodku, a mimo to pojawiają się szumnie brzmiące hasła "nic już nie będzie takie samo".
Otóz to, Bingo! Kali zdradzic i przeprosic to Ok, ale Kalego zdradzic i przeprosic to juz nie Ok.
Moze ten nowy kochanek bedzie obecny w glowie zony przez kolejny rok? Autor byl nieobecny w zwiazku przez dwa lata, bo kochanka byla wazniejsza. Wybaczenie to dlugi proces i nie zawsze sie udaje nawet jesli strona zdradzajaca okazuje skruche i zadoscuczynienie, a co dopiero jesli zachowuje sie jak Autor tutaj. Zona probowala wybaczyc, ale Autor nie zrobil absolutnie nic, zeby jej zadoscuczynic swoja emocjonalna zdrade. W koncu sie znalazl ktos, kto docenil zone. Nie wiem dlaczego Autor jest zaskoczony jesli swiadomie mial zone gdzies. Dziwi mnie, ze zona tak dlugo dawala rade.
Jesli chcesz walczyc to walcz, ale mam nadzieje, ze Twoja zona wreszcie znajdzie szczescie, bo nalezy jej sie cos dobrego z zycia po tym co jej zafundowales. Nie wiem czy to szczescie bedzie z Toba musialbys sie zmienic bo strasznie egocentryczne to Twoje podejscie Kalego. Psycholog to dobry pomysl, moze zrozumiesz siebie lepiej i zone tez.
A ja potępiam zachowanie żony.
Po cholerę Ci wybaczyła i postanowiła być z Tobą dalej, jeśli w zanadrzu miała plan, żeby się mścić? Co za chore gierki.
Skoro nie potrafiła wybaczyć i tak ją to bolało, mogła się z Tobą rozstać zamiast teraz odstawiać takie cyrki.
Postanowienie przebaczenia i odbudowy małżeństwa to też pewne zobowiązanie. Nie można "wybaczyć", a potem wciąż wypominać czy robić na złość.
To, ze ona wdała się teraz w romans to gwóźdź do trumny. I ona o tym wie.Współczuję Waszym dzieciom.
To niekoniecznie musiał być plan z wyrachowania. Często jest tak, że osoba zdradzona najpierw mimo wszystko chce wybaczać, walczyć o związek, jest wręcz uzależniona od zdradzającego partnera, nie wyobraża sobie życia bez niego, dlatego umniejsza/wypiera winy... Natomiast dopiero z czasem układa sobie wiele rzeczy w głowie, widzi że pewne rzeczy są dla niej jednak b. ciężkie do przeskoczenia, bolesne wspomnienia wracają, związek jest mimo wszystko pełen żalu i byle jaki... Jeżeli wtedy pojawi się ktoś, kto pozwala jej poczuć się na nowo atrakcyjnie i kobieco, być docenianą, nie niesie za sobą określonego bagażu rozczarowań - to o zauroczenie bardzo łatwo.