klipozor napisał/a:Przecież to jakiś odklejony od rzeczywistości Dyzio Marzyciel bez pojęcia o realiach dorosłego życia albo kolejne wcielenie któregoś z forumowych troli zakładających debilne wątki na tematy z dupy wzięte. Nie znam nikogo, kto startując z niczym na przestrzeni 10 lat czegokolwiek samodzielnie się dorobił bez wsparcia i pomocy rodziców czy innych dziadków albo teściów. Wystarczy sobie zerknąć na ceny domów, mieszkań, samochodów czy obojętnie czego, żeby z grubsza wyliczyć ile kasy trzeba na to wszystko uzbierać, a w międzyczasie jeszcze mieć gdzieś mieszkać (koszty wynajmu) i za co żyć (codzienne zakupy choćby w Biedronce) nie mówiąc już o jakichś wakacjach czy innych okolicznościowych wydatkach. Takie farmazony, że przez 10 lat sobie uzbieram, to może pieprzyć tylko jakiś dzieciuch pomieszkujący jeszcze kątem u rodziców żyjąc na ich koszt i pukając okazyjnie jakieś puste lalki z tindera, które same też zapewne gówno mają, bo te które faktycznie mają, nie szukają po śmietnikach księcia, którego będą mogły utrzymywać, tylko albo już są w związkach z poważnymi facetami o mniej więcej podobnym lub wyższym statusie materialnym, albo są same bo chcą z powodów tylko sobie znanych i to za nimi się uganiają pretendenci do bycia kandydatem, a nie one szukają bolca w jakimś internetowym ścieku, gdzie każdy z każdym na zmianę i tylko usuwają albo zakładają nowe konta. Także nie wróżę obiecującej kariery naszemu lovelasowi niestety
Może nie zarabiam strasznie dużo ale jestem w stanie odłożyć 4-5k miesięcznie. Bo moje wydatki to tylko około 2k. W sumie mógłbym mniej wydawać ale dbam o siebie i jem bardzo zdrowo i dość dużo (obecnie 4K kcal), no i sam gotuję.
Myślenie życzeniowe widze z tym, że nie będę miał fajnego życia. No ale już spotykałem dość bogate dziewczyny i raczej chciały być ze mną. Taka jedna na przykład, mnie przedstawiala rodzicom i jej mama mnie polubiła, a to była pani prokurator. Ojciec i jej brat byli prawnikami. Latem spotykałem się z młodą lekarką, z rodziny lekarzy. Tutaj mnie mocno namawiali wszyscy (głównie rodzina) ale zrezygnowałem z niej z pewnych powodów. No ale myślę, że furtka jeszcze nie jest zamknięta. Potrafiła jechać do mnie 500km prosto z dyżuru. Ja też byłem u niej, tyle że ja trochę mniej pracuję. Więc niezła odklejka z tym, że mnie dobre partie nie chca xD. Prawie każda z dziewczyn chciała mnie na poważnie. I tak to działa, beta samce robią za bankomaty. Jak ktoś wzbudza pożądanie, jest poukładany i inteligenty, to nie musi nadrabiać niczym innym. Ta lekarka leciała na mnie, a przecież taka super i w ogóle z dobrego domu. Bullshit. Nie ma czegoś takiego, że laski z dobrych domów szukają kogoś z bogatego domu. Jest wręcz odwrotnie i te biedne są skupione na kasie najbardziej.
Także, na razie sobie radzę, kasy mógłbym mieć więcej ale mogę też liczyć na rodzinę. Na pewno mi coś odpalą na start ale nie będzie to na pewno całe mieszkanie. Uczę się języka, żeby wyjechać, bo 10 lat to trochę za długo, żeby nie mieć własnego kąta, a kredytu nie chce.
Nie działam tylko na Tinderze, na siłce też czasami jakieś znajomości się zdarzają.
Nie masz chyba pojęcia, jak dzisiaj działa Tinder i ile ludzi z niego korzysta. To jest już norma i czasami jedyna opcja na poznanie kogoś fajnego. Poza tym, jest tam dość duży poziom, jeśli chodzi o atrakcyjność. Na ulicy w życiu nie spotkasz tylu pięknych dziewczyn, co na Tinderze.
Podsumowując, to słabe te argumenty. Ja wiem, że chciałabyś żebym miał jak najgorzej. Do tego cechuje cię dychotomia myślenia. Twierdzisz, że skoro nie mam w wieku 26 lat własnego mieszkania, to jestem biedny i trzeba będzie mnie utrzymywać XD