Cześć, wcześniej już się udzielałem na tym forum i opisywałem swój przypadek w lato.
Ciężkie rozstanie pomiędzy mną, a nią nastąpiło w sierpniu (był seks, płacz z jej strony). Od chwili rozstania, aż do początku października zero kontaktu z jej strony - wszędzie byłem zablokowany. We wrześniu byłem po odbiór pozostałych rzeczy ze wspólnego mieszkania - bez ogródek potrafiła być do mnie bezczelna, mówić mi wprost, że ten facet dobrze ją robi w łóżku, że mam wyjść z sypialni, bo 2 dni temu uprawiała tu seks itd. - to tak z grubsza, bo leciały jeszcze ostrzejsza słowa w moim kierunku. W paždzierniku sama do mnie się odezwała, wysyłając piosenke i tak zaczęliśmy rozmawiać o naszym byłym związku. Z jej strony był płacz, łzy, że za mną tęskni, przyznała się, że poznała kogoś po 4 tygodniach od rozstania, ale pojawiają się red flagi - bo ten ktoś nie traktuje jej zgodnie z jej oczekiwaniami. Mówię "ok", przęłknąłem brutalną prawdę i ciężko mi było się pogodzić z tym, że tak szybko jej zajęło wejście w nowy związek. Bez ogródek mi potrafiła mówić, jaka to jest z nim szczęśliwa, że on jej proponował, aby się do niego wprowadziła itd. Nawiązaliśmy jakoś kontakt, zacząłem do niej jeździć. Doszło do kilkukrotnego seksu pomiędzy mną, a nią w listopadzie, z jej strony słowa, że "spróbujmy się na nowo spotykać i zobaczymy co z tego wyjdzie". Było miło i przyjemnie, zerwała z tamtym i chciała spróbować ze mną. Ale, coś jej się ubzdurało, że nie ma do mnie zaufania (kilka razy dałem ciała - słuchając się kolegów, którzy mi doradzali"co dalej" i postanowiłem odpuścić). Później z jej strony doszły oskarżenia w moim kierunku, że podłożyłem w jej aucie nadajnik GPS - co jest totalną abstrakcją dla mnie. I od tamtej pory brak kontaktu, wszędzie byłem znowu zablokowany, aż do początku grudnia, gdzie znowu nawiązaliśmy kontakt. 2 tygodnie temu doszło do kilkukrotnego zbliżenia pomiędzy mną, a nią (to było w poniedziałek), po wszystkim wysłałem kurierem kwiaty, misia, winko... Wiem, porażka. Na następny dzień jej zachowanie uległo zmianie, powiedziała, że nie chce ze mną kontaktu, że ten kontakt ją rani, bo ją skrzywdziłem, że nie tęskniła za mną, tylko za moim Kut***** itd. Znowu byłem wszędzie zablokowany. W środę (tamten tydzień) przychodzę z prezentem świątecznym, zmiana zachowania z jej strony o 180 stopni, przez bite 2 godziny nie dała się przytulić, pocałować - dosłownie nic. W moim kierunku leciały słowa ostre jak brzytwa typu "jak będzie mi się chciało to kogoś sobie znajdę na seks" itd. Mówiła, że jej uczucia są do mnie skomplikowane, że czasami czuję, że mnie kocha. A potem, że nie nienawidzi. Za 5 minut powiedziała, że mnie już nie kocha itd. Porażka. Próbowałem po tym dodzwonić się kilka razy do niej, ale każde moje połączenie było odrzucane, z jej strony zero kontaktu. Aż do dzisiaj. W końcu nie wytrzymałem, ubrałem się i do niej pojechałem, ale tego jak zostanę przez nią potraktowany 8 dni przed świętami naprawdę się nie spodziewałem. Godzinę temu byłem u niej, nie wpuściła mnie do domu, ale wyszła z psem, więc ja za nią. Z jej strony chłodne przywitanie "cześć" i ona idzie dalej. Mówię że są święta, po co mamy być skłóceni, że ja tęsknie i nadal kocham, a ona odpowiedziała, że mnie nie kocha już, nie tęskni. W ogóle zachowanie do mnie bez szacunku - i to też powiedziała że go nie ma do mnie już, bo ją "skrzywdziłem" i jestem "toksyczny
Oczywiście festiwal wypominania z mojej i jej strony, że jest szczęśliwsza gdy zniknalem z jej życia itd. Spytałem się czy wpuści mnie do domu abyśmy mogli porozmawiać, powiedziała, że nie. Poszedłem za nią, a ona zamiast do domu, idzie do swojego przyjaciela, który mnie straszył pobiciem. Próbuje ją przytulić, ona zaczęła krzyczeć, że mam ją zostawić w spokoju, że jestem zjeb*m itd. Wyciągnęła telefon i do niego zadzwoniła, bo nie chciałem "się odczepić". Rozstaliśmy się w atmosferze takiej jak wyżej. Od tamtej pory z jej strony zero odzewu. Naprawdę nie spodziewałem się tego, że ktoś może tak traktować kogoś przed świętami.
Drogie Panie, to jest zapewne temat spalony pomiędzy mną, a nią - że względu na jej podejście i nadzieja mi totalnie wygasła a nią. Ale dlaczego ta kobieta tak się zachowuje, że dwa tygodnie potrafi wyznawać mi miłość, a dziś zachowywać się tak jak się zachowuje, mówiąc że seks sprzed 2 tygodni nie miał dla niej żadnego znaczenia, że to był tylko seks itd. Czy jest jakakolwiek szansa, że ona się opamięta? A najważniejsze pytanie - dlaczego ona tak się zachowuje wobec mnie?
.