Hejo.
Piszę jako on. Muszę się doradzić. Sam już nie wiem co robić. Ponad rok temu poznałem kobietę na Tinderze która jako jedna z niewielu wydawała się być warta uwagi. Tak wiem, Tinder to zło i tam nic ciekawego mnie nie czeka. Jesteśmy razem, mieszkamy razem, żyjemy razem, planujemy razem przyszłość. Jestem osobą która kiedyś została zdradzona w poprzednim związku i prawdopodobnie z tego tytułu mam bardzo małe zaufanie do ludzi ogólnie. W związku jestem w stanie zaakceptować wszystko prócz kłamstwa, zdrady itd. Cała reszta to tylko mała przeszkoda.
Przyłapałem ją na mnóstwie rzeczy które nie były prawdą. Przez rok czasu mnie okłamywała w sprawie palenia papierosów. Tak... nie moja sprawa. A jednak w dużym stopniu moja, jeżeli planujemy wspólną przyszłość. Poza tym jestem osobą w 100% tolerancyjną, pomocną. Jeżeli by do mnie przyszła i powiedziała, że wróciła do papierosów (bo wcześniej paliła - ja też) to razem byśmy usiedli, zapalili po jednym i zastanowili jak pozbyć się nałogu. Jeżeli by mi powiedziała, że chce teraz przez jakiś czas palić bo ma cięższe momenty, jestem w stanie to zrozumieć. Wszystko jest lepsze niż kłamstwo. Natomiast jak wspomniałem na początku, przez rok miałem wrażenie, że czasem śmierdzi jej z ust lub w toalecie a ona mi mówiła, że nie wie o co chodzi. Było wiele kłótni z tego powodu. To jedna z wielu rzeczy. Poza tym kłamała na swój temat, np. starała się mi wmówić na początku, że zna język obcy. Życie ją zweryfikowało jak spotkaliśmy osoby posługujące się tym językiem - nie potrafiła ani jednego słowa. Można by się zastanawiać czy nie każdy z nas trochę koloruje siebie na początku. Owszem, ale ja tego nie robiłem i nie toleruje takiego zachowania. Ona często okłamuje ludzi twierdząc, że ma więcej pieniędzy niż jest w rzeczywistości. Jest masa małych i dużych kłamstw. Byłem u psychologa bo musiałem w jakiś sposób przetrawić to co się dzieje. Trwało to kilka miesięcy ale w jakimś stopniu pomogło. Natomiast minęła chwila i znów wraca brak zaufania. Czasem do tego stopnia, że zastanawiam się kim ona w ogóle jest, bo ilość małych kłamstw jest przerażająca. I zaczynam się zastanawiać, dlaczego tak jest. Dlaczego ona patologicznie kłamie, jakie jeszcze smaczki wyjdą z czasem. Czy może nadejdzie moment gdzie mnie oszuka w jeszcze większym stopniu. Nie mam pojęcia co robić. Poza brakiem zaufania, co jest podstawą, życie z nią to bajka. Zastanawiam się nad terapią dla par albo coś takiego. Z nią nie ma sensu rozmawiać - ją już raz uraziło to, jak jej powiedziałem, że jej nie do końca ufam i żeby mi "udowodniła" jedną rzecz. Wiem, że nie jest to zdrowe. Ale niestety życie mi napisało taki scenariusz i teraz się zastanawiam co dalej. Czy warto itd. Może ktoś z was miał chociaż trochę podobną sytuację i jakoś z niej wybrnął?
Pozdrawiam,
Daro :>