Okej, opiszę wam moją relację, bo nie daje mi w ogóle spokoju ta myśl, więc zaczynamy...
Liczę na wasze wsparcie i tak dalej.
Jakoś 2 miesiące temu poznałem na imprezie w dużym mieście dziewczynę z Ukrainy, 4 lata młodszą ode mnie. Od samego początku była to zajebista relacja. Ona piękna wysoka, z ładnym uśmiechem. Kobieta z silnym charakterem! Która to zawsze mówiła, że sobie poradzi i nie potrzebuje nikogo do życia. Ale na tej imprezie spodobaliśmy się sobie. To ona pierwsza mnie wyczaiła, ale to ja podszedłem. Miała ona zajebiste poczucie humoru, od razu mi się spodobała. Gadaliśmy pół nocy, aż nad ranem się rozeszliśmy. Ja jestem z mniejszego miasta, położonego 100km od tego miasta.. więc wróciłem do domu. Na koniec nie wymieniliśmy się kontaktami, ale to ONA mnie znalazła na instragramie i zaczęła obserwować. To było świetne, bo sam ją znalazłem już wcześniej.
Zaczęliśmy pisać i to tak śmiesznie, wszystko samo płynęło. Rozmowa się strasznie kleiła, ona bardzo inwestowała swój czas, ja tak starałem się pisać nie za często, aby nie zabić tej wspaniałej relacji.
Spotkaliśmy się po dwóch tygodniach, umówiliśmy się na kawę nad morzem i jakiś spacer. Było cudownie, chodziliśmy razem.. napiliśmy się kawy. Śmieliśmy się cały czas z tamtego wieczoru jak się poznaliśmy, jakieś żarty wobec tego konstruowaliśmy. No i rozmawialiśmy tak w sumie trochę o mnie, bardziej o niej. To były takie typowe tematy na pierwszym spotkaniu. Potem dołączyła do nas jej koleżanka i poszliśmy na imprezę, impreza zleciała nam świetnie. Na koniec leżeliśmy na hamaku obserwowaliśmy gwiazdy a ona dawała mi całą siebie, patrzyła się na mnie jak na obrazek. Na koniec imprezy jak już byliśmy pod jej domem a ja odjeżdżałem, pocałowaliśmy się! Widać było, że jest bardzo seksualna. Tak mi się podobał ten pocałunek, stwierdziłem że to jest świetny początek relacji!
Pisaliśmy dalej i dalej, spotkaliśmy się tydzień później na pikniku nad jeziorem. Było znów świetnie, poruszaliśmy wiele tematów. Na koniec całowaliśmy się co chwilę, było czuć mega chemię między nami. Po tym spotkaniu umówiliśmy się na wycieczkę do innego miasta
Trzecie spotkanie było już u mnie. Ona przyjechała do mnie i poszliśmy poleżeć na kocyk nad jeziorkiem, w sumie to samo co na poprzednim. To było takie typowo spontaniczne spotkanie też było mega!
Czwarte spotkanie to już był wyjazd na jedną noc do apartamentu. Zaplanowałem wszystko, ona pisała że nie może się doczekać i tylko myśli o tym spotkaniu! Była naprawdę chętna tego, ja też. Ale od początku był to ciepły dzień a ja byłem jakiś spięty, i ona mi to mówiła. Ogólnie to spotkanie od początku było fajnie, ale nie tak jak poprzednie spotkania. Nie wiem co było tego przyczyną? Na wieczór napiliśmy się piwa, ja się trochę rozluźniłem. Ona to mi nawet przyznała. Na wieczór rozpaliłem świeczki, wyciągnęliśmy wino i zaczęliśmy pić i gadać, i zaczęła się gra wstępna. Ja szedłem się kąpać, i tak ona mnie zatrzymała i przeszliśmy do sypialni. Zaczęliśmy się pieścić, ona leżała pode mną i gdy był już moment penetracji, mi zwyczajnie nie stanął. "oj mój sprzęt zawiodł" - tak powiedziałem. Ona była tym troszkę poirytowana. Spytała się "nie wiem co mam teraz robić". Od tamtej pory zauważyłem, że ona trochę jakby się zmieniła drugiego dnia. Czułem taki jakby dystans od niej. I tak oto zamknąłem się w tej relacji. Dalej mi się bardziej podobała, ale chyba przez tą sytuację trochę było niedomówień. Ja na koniec jak wracaliśmy wspomniałem o tym, że no szkoda że nie udało się. A ona że no trochę na to liczyła.
Pisaliśmy dalej normalnie, było okej. Spotkaliśmy się w czwartek po tym wyjeździe. Przyjechałem do niej, poszliśmy coś zjeść. Nie wspominaliśmy o tym. Doszło do akcji w jej mieszkaniu, a mi znów nie stanął. I znów widziałem jej tą irytację. To ja powiedziałem, żebyśmy próbowali dalej. Ona, że już nie ma humoru i poszliśmy spać.
Spotkaliśmy się potem w sobotę, trochę popiliśmy i tak jakby wróciło to wszystko. Byliśmy w towarzystwie jej siostry i szwagra. Wszystko pięknie i ładnie, ale od tamtego momentu w czwartek nie całowaliśmy się jakoś namiętnie. Po tym melanżu, zrobiliśmy sobie fotkę i ona udostępniła relację na ig. Choć czułem od niej taki chłód, nie było już tak tego vibe'u co wcześniej. I takiej luźniej rozmowy, nie czułem takiego luzu. Tylko jakby jej złość, że nie spełniłem jakiś wymagań.
Ostatnie spotkanie to był wypad do niej na dwa dni. Miałem przyjechać do niej w piątek. (Nie wiem czy to istotne, ale w czwartek "niby" przyjechał do niej ziomek po sukienkę dla żony na chatę), drugiego dnia w ten piątek co miałem przyjechać ona pisała ze mną normalnie, ale gdy już pisałem że dojeżdżam do niej to ona w ogóle nie odpisała, więc ja przyjechałem. Ona wyszła, przytuliła się i poszliśmy do tego kina. Ta relacja już wtedy była taka mega chłodna, drugiego dnia była jeszcze bardziej. Ja normalnie czułem się dziwnie w jej towarzystwie, dalej nic nie mówiłem. Ogólnie przez cały ten weekend czepiała się o słówka i tak jakby była wredna. Zawsze powtarzała że jest taka wredna jak jest niewyspana i w ogóle, i ciągle mi to powtarzała.
W niedzielę rozjechaliśmy się i ja drugiego dnia pilnie do niej przyjechałem wszystko wyjaśnić po tym wszystkim.
Przyjechałem i wyjaśniłem, że ta sytuacja z brakiem erekcji tak jakby zamknęła mnie w sobie i jakby myślałem, że jest wyrozumiała i to wszystko samo się ułoży. Ona powiedziała, że na to nie patrzyła. Ale na moją reakcję, że byłem bardzo wtedy zestresowany i ogólnie po tym całym wypadzie na noc do innego miasta, dopiero zaczęła mnie poznawać jako takiego zestresowanego gościa. Że podkładałem się jej, a ona tego nie lubi. Że ona szuka mężczyzny. Na to ja do niej, że widziałem że jest zła o to że nie było seksu, i że to tak jakby trochę zmieniło ale myślałem że ona to jakoś to przegryzie. W ogóle w każdym momencie naszego zbliżenia mówiłem, że to moje ciało a nie to że ona mi się nie podoba. Myślałem że to zrozumie! Na tym spotkaniu powiedziała, że już nie czuje tego samego, i że jutro normalnie piszemy i zobaczymy co to będzie, ale nic nie gwarantuje.
Zaczęliśmy pisać dalej, w weekend mieliśmy się spotkać. Dzień przed ona napisała, że jednak nie chce mnie oszukiwać, ale nic nie czuje i już nie czuje tego vibe'u żeby pisać i szukać dla mnie czasu na spotkanie.
Udało mi się namówić ją na to spotkanie, ale już na tym spotkaniu mówiła że nic z tego nie będzie, że ona jest uparta i te uczucie nie wróci. Gdy ona serwowała mi takie mega uczucie na początku, udało mi się przekonać ją żebyśmy spróbowali. Umówiliśmy się na to, że spotkamy się chociaż cztery razy. Ona na tym spotkaniu powiedziała, że zachowywałem się jak pi*da bo nic nie mówiłem gdy ona mnie "zaczepiała", byłem spięty i
Do spotkań już nie doszło, 5 dni później ona znów to napisała i ja już straciłem wszelką wiarę. Bardzo źle to znoszę do teraz i próbuję to sobie wyjaśnić. Doszedłem do takich wniosków.
Jaki to jest typ dziewczyny?
Typowa kobieta o silnym charakterze. 7 lat sama mieszka w Polsce, od momentu jak jeszcze była niepełnoletnia. Ma dobrą pracę biurową, która wymaga już kompetencji na poziomie dobrej komunikacji i sprzedaży. Zawsze powtarzała, że ona nikogo nie potrzebuje. Że nie wchodzi szybko w związku. Bardzo ją rajcował dualizm. Zawsze powtarzała, że chciałaby mieć u swojego boku mężczyznę, który będzie za nią decydował, którym nie będzie musiała się opiekować. Ogólnie ona dużo pracowała jeszcze wcześniej na dwa etaty. Zawsze powtarzała, że potrafi o siebie zadbać, ma dobrą pracę, kocha ją i ma znajomych których też uwielbia. Ogólnie, że tak przeważnie to zlewa typów na imprezach, a jednak ja miałem to coś.
Jak ja się czułem w danych momentach?
Ogólnie przeczuwałem, że to jest taki typ karierowiczki. Wyidealizowane życie, ale były mega emocje na początku, którymi mnie chyba złapała. Wydawała się bardzo realna, mój typ pewnej siebie kobiety, z którą można byłoby tworzyć wspólne życie. Przymykałem oko na to jak ona mówiła, że kocha pieniądze i je wydawać. Fanka aut. Też ogólnie dużo mówiła o sobie, o tym że jest uparta i dąży do celu. Przyznam, że mało kto tak kreował swoją pewność siebie słowem. Na pierwszych spotkaniach przed tym niechlubnym wydarzeniem łóżkowym. Czułem do niej mega miętę, ale nie wiem czemu już tego pierwszego dnia wyjazdu czułem takie spięcie w jej obecności. Zastanawiam się, czy to nie jest spowodowane jej osobowością i tym jak o sobie mówiła, czy mnie podświadomie rozczarowywała? A ja po prostu byłem zauroczony jej emocjami w stosunku do mnie? Ogólnie dalej mi się podobała i jej wszystko w sumie, ale jednak może za bardzo się wkręciłem i zacząłem się mega mocno starać przez ten wyjazd.. nie wiem kompletnie, wy oceńcie.
Po tym niechlubnym łóżkowym wydarzeniu, liczyłem na wsparcie w takim stopniu, że ona to zrozumie i nie będę musiał się z tego tłumaczyć. Poza tym w łóżku ona nie wywołała we mnie chyba tak dużej stymulacji (nie dotknęła nawet za penisa), liczyła że buziakami mnie pobudzi. Też byłem spięty i jej złą reakcją kompletnie zrezygnowałem. Nazajutrz już czułem w ogóle jej ocenę, gdyby znów się to nie powtórzyło.
Po tym wypadzie następnego spotkania dalej czułem lekkie spięcie, ale nie było źle, gadka się kleiła i znów rozczarowania jak ona w łóżku nie chciała dalej próbować i od siebie dawać.
Następne spotkanie gdy był ten wypad do jej rodziny to ja czułem się tak spoko naprawdę, bo też wypiłem i było mega pięknie. Czułem się jakbym był z nią parą. Ale drugiego dnia było tak już sztywno, jakbym nie miał do końca chęci się starać o to, jabkym też nie widział tego w jej oczach. To tak działa u mnie chyba jak magnes. Po prostu chciałem, żeby się to rozkręciło ale nie miałem wewnętrznej ochoty chyba tego dalej kręcić.
Ostatnie spotkanie to był już totalny chłód i kompletny brak moich chęci, żeby jakoś nie wiem? Przypodobać się jej?
Czy ona kogoś miała?
W ten moment jak przyjechał ten koleś pożyczyć sukienkę, to mam wrażenie że ona się po prostu z kimś spotkała. A ostatnie spotkanie to było już po prostu próba taka, żebym ja z niej zrezygnował i tyle. Takie mam po prostu podejrzenia. Tydzień po tym spotkaniu ona poszła do szkoły, i niby po szkole dostała kwiaty od znajomego. Tego samego dnia "jakaś koleżanka" została u niej na noc. Okej, napisała to.. ale wiem, że raczej napisałaby co to jest za koleżanka i nawet gdzie idą zjeść. Potem już przy ostatecznym końcu, zauważyłem że coraz mnie odpisywała, bardzo rzadko. Rozumiem to - po prostu już nie chciała. Ale zablokowała wszystkie zapisane rolki i pokazywane relacje na instagramie, tak żebym ich nie widział. A w momencie ostatecznego końca, pytając się jej o to, ona powiedziała że IG coś świruje, po czym rolki się pojawiły. Do tego na koniec usunęła mnie z obserwujących (ma prywatne konto). Napisała, że jak już nie korzystam z instagrama, to ona nie wie o co mi chodzi i usuwa mnie z obserwujących. Gdzie dalej mnie obserwuje.
PODSUMOWANIE (dużo tego napisałem)
Odnoszę wrażenie, że w dużej mierze moje starania były dobre. Zjebałem na tej płaszczyźnie, że nic nie mówiłem po tym jak mój sprzęt zawiódł. Ale czułem mega niezrozumienie z jej strony w tym kontekście, dlatego choć delikatnie chciałem podgadać, to i tak wiedziałem że ta dyskusja będzie ciężka. Mam wrażenie, że ona po prostu chce takiego wyidealizowanego mężczyzny, który nie ma choć na chwilę jakiejkolwiek słabości. Ja uważam, że jest jednak z tym trochę inaczej, bo każdy może mieć chwilową, grunt żeby nie trwała cały czas. Jest to charakter silnej kobiety, ona za każdym razem chciała rządzić, pokazać swoją przewagę. Nawet w głupiej restauracji, pierwsza wyskakiwała czy jest dalej otwarte, czy jest wolny stolik. Chciała jakby to prowadzić, co mnie irytowało. W tej całej relacji mam wrażenie po tym jak to się zjeba*o, że po prostu zacząłem się kruszyć obok jej boku, bo ona za wszelką cenę chciała pokazać swoją pewność siebie, gdzie ja po prostu przytłoczony tą sytuacją czułem się zniesmaczony jakby jej zachowaniem. Które było z każdym spotkaniem coraz bardziej oschłe. Tak jakby ona cały czas chciała pokazać, że jest silniejsza, ja jestem słaby.
Starałem się jak mogłem. Uważam, że jestem pewnym siebie mężczyzną ale tak mocno się zauroczyłem, że ta sytuacja mnie trochę zjadła tak jakby, i jej podejście. Ogólnie teraz mam dalej z nią niby kontakt, ale to jest takie mega oschłe i już nic nie ma. Ona napisała, że już nic kompletnie nie czuje.
Co wy o tym sądzicie? Czy taki typ kobiety wie tak naprawdę jakiego chce chłopa?