Rok 2010 trafiłam do firmy, w której poznałam przyszłych współpracowników Pana X i Pana Y.
Rok 2011, z końcem roku mojej mamie postawili diagnozę o nowotworze z licznymi przerzutami. Dzień przed wigilią wypisali ją do domu ze szpitala. Odwiozłam ją, a potem kilka godzin płakałam w samochodzie, żeby tego nie widziała. Przez całą chorobę była silniejsza niż ja i ojciec razem wzięci.
2012 do sierpnia trwało lecznie, wzięłam na siebie utrzymanie rodziców, wziełam pierwszy w życiu kredyt, zasuwałam na dwa etaty. Ojciec opiekował się mamą. Po upartej walce, mama zmarła. Nie zapomnę tego widoku do końca życia. Ojciec załamał się całkowicie, schudł 40 kg i płakał miesiącami, zaczął sięgać po alkohol. Ja dalej go utrzymywałam, bo sama nie miałam siły na walkę z nim. Sama chodziłam jak robot, wykonywałam tylko swoje obowiązki i powinności. Zamieszkałam z facetem, który kpiąc ze mnie w rozmowach z kolegami, że go utrzymuję do połowy 2013 zrobił ze mnie ruinę finansową, obwiniał mnie, że już nie jestem taką uśmiechniętą dziewczyną. Bo w gruncie rzeczy jestem wesołą osobą, tzn. byłam.
2013 rok, przestałam być potrzebna, ponieważ skończyły się pieniądze. Wyprowadziłam się do taty po tym jak odkryłam, iż mój partner szuka odskoczni, a tak naprawdę szukał jej od pierwszych dni naszej znajomości. 30 grudnia dogadałam się z Panem X, że obejmę prezesurę w jego spółce, ale będzie mi pomagał ponieważ moje doświadczenie nie było aż tak duże. Do tego czasu wypowiedziano kredyty, których byłam poręczycielem. Nie miałam doświadczenia ani wystarczającej wiedzy w tamtym czasie jako do końca skutecznie sobie poradzić.
2014 rok, od stycznia podjęłam pracę “prezesa”. Zarabiałam śmieszne pieniądze, ale jakoś to musiało być. Pan Y tworzył z Panem X spółkę, zaś podmiot który ja reprezentowałam współpracował. Tak więc znów zaczęliśmy razem pracować.
Niestety moje długi narastały, ponieważ dałam sięgnęłam po pożyczkę od lichwiarzy, którzy nie dawali mi żyć.Bałam się i spłacałam ogromne odsetki, a nawet na tyle nie zarabiałam. Wieczne kombinowanie i życie w strachu.
W latach 2015 do 2017 moje życie kręciło się tylko i wyłącznie wokół pracy, i spirali strachu nakręcanej przez lichwiarzy.
Rok 2018 byłam już pod takim murem, że sięgnełam po pozyczkę od kolegi Pana Y, też lichwiarza.
W międzyczasie zostałam posądzona o romans z Panem X. Sądzę że to wymysł na okoliczność sytuacji, iż między Panem X i Panem Y doszło do nieporozumień na tle finansowym. Pan Y został przyłapany na wyprowadzaniu bokiem 10 krotności swojej “prezesowkiej” pensji. Patrząc na to dzisiaj, nie zrobił ok, ale Pan X, nie pozwolił mu nigdy decydować i traktował jak totalnego matoła i popychadło.
Rok 2019, zaczął się mój koszmar. Przestałam przyjeżdać do firmy, pracowałam w siedzibie swojej spółki z dala od tego dziadostwa. Wiosną 2019 roku kolega Pan Y zarządał ode mnie spłaty całej pożyczki wraz z odsetkami (dziś wiem, ze środki były Pana Y). Napadł mnie z 6 pijanymi osiłkami i zaczął straszyć, w kolejnych miesiącach pod nieobecność w domu zaklejono mi drzwi i pomaowano je farbą, Dwa tygodnie pożniej kiedy byłam w domu, wbito mi siekierę w drzwi, a same drzwi pomalowano. W kilka dni wyprowadziłam się do mieszkania kolegi. ż końcem 2019 roku Pan X nie mógł się dogadać z Panem Y i własną siostrą co do zwrotu udziałów w spółce, więc korzystając ze swoich uprawnień udzielonych przez zarząd wykonał na swój rachunek przelew w wysokości ponad 200 tys tytułem zwrotu pożyczki jakiej udzielił spółce. Pan Y wpadł we wściekłość, sprawę zgłosił do prokuratury, a do mnie wypisywał smsy z pogróżkami i wyzwiskami. Nie wiedziałam co się dzieje, wtedy Pan X mi wyjaśnił, co zrobił i dlaczego tak się dzieje.
Rok 2020 upływał pod znakiem pogróżek, i dość ciężkiej pracy z uwagi na fakt, iż zostałam ze wszystkim sama. Pan X zajmował się pisaniem donosów do sądu na Pana Y i tak jest do dziś.
W połowie 2020 roku zauważyłam, iż jestem śledzona przez Panią detektyw, wynajętą przez Pana Y. Podłożono mi nadajnik GPS pod auto, celem ustalenia gdzie obecnie mieszkam. oczywiście udało się mnie zlokalizować. W grudniu 2020 roku zniszczono mi samochód (rysy, kwas na karoserii itp), pomalowano drzwi farbą, zniszczono samochód zastępczy, zostawiono korespondencje w drzwiach z żądaniem pieniędzy, pobranych przez Pana X.
Przestałam sypiać, po domu chodziłam na palcach, do klatki schodowej ktoś musiał mnie odprowadzić ponieważ nie byłam w stanie wejść do niej sama. Byłam jak Zombie.
Do tego przez całe lata dochodziła opieka na ojcem, który również ciężko choruje, utrzymanie dwóch domów, zakup leków i innych rzeczy. Nieudolne spłacanie długów.
W trzy dni wynajęłam mieszkanie tym razem na strzeżonym osiedlu, gdzie nie można wejśc tak po prostu. Ale szczerze mówiąc nie stać mnie na nie, tyrałam jak osioł, aby mieć namiastkę bezpieczeństwa. Przez 4 miesiące starałam się postawic na nogi.
Przyszedł 16 kwiecień 2021 roku, byłam w pracy. Dzień wcześniej zrobiłam test ciążowy, okazało się że jestem w ciąży. Kolejnego dnia w pracy, kiedy chciałam umówić się z partnerem, aby z nim porozmawiać, administrator budynku zadzwonił do Pana X, że szuka nas policja. Nie wiedziała co się dzieje. Okazało się, że to nie była policja, a CBSP. Aresztowano nas, od tego momentu nie mogliśmy ze sobą rozmawiać,i zawieziono nas do aresztu a rano do Szczecina do prokuratury krajowej, gdzie przesłuchiwano nas. Umierałam ze strachu, ponieważ do tej pory poza mandatem nie miałam żadnych “zatargów” z prawem. Postawiono mi 4 zarzuty, badzo powazne zarzuty. W toku przesuchania zrozumiałam, że zostałam nieumyślnie wrobiona w nielegalną sprawę. Pan X przyznał się do wszystkiego, ale ja byłam prezesem i moje zarzuty nie zostały cofniete. Zostałam oskarżona. W kiezyczasie toczyła się już sprawa w sądzie o napaści na mnie, oskarżenie na podstawie zebranych dowodów posawiono Panu Y i jego koledze, ktory za wszelką cene chcą okazac mnie w jak najgorszym śwetle. Tak jakby sąd miał stwierdzić, należało jej się.
Przy aresztowaniu przeszukano mi mieszkanie, mieszkanie mojego ojca, który był po zawale i nie wiedzial co się dzieje. Aresztowao mnie bez pieniędzy, leków (leczę sie na cukrzycę) wypuszczono nas z zarzutami. Wróciłam do domu … nie mogłam się pozbierać. Pań X przepraszał mnie, tłumacząć ze on też nie wiedział ze wyniknie taki problem i musimy teraz bardzo ciężko pracować. Zadnej taryfy ulgowej, a ja zaczeła sie rozsypywać od tego czasu jak domek z kart. W maju 2021 roku poroniłam. Wszytko znosiłam w ciszy, nikomu o tym nie mówiłam. Płakałam calymi nocami, nie umiałam się juz wziąść w garśc. Pań X zaczął narzekac ze nie ma nowych zleceń i zaraz nie będziemy mieć pieniędzy. Atmosfera gęstniała.
Rok 2022 postawiono mi kolejne zarzuty, również w wyniku pomysłowego działania Pana X, który jednocześnia cały czas zaznaczał jak on mi pomaga. Przecież niewiele robię a jakieś pieniądze dostaję. Udawalam, że pracuję, chociaż nie miała sił. Miałam dość problemów a dochodziły kolejne. Cały czas słyszłam jak kiepsko pracuję i marny ze mnie prezes. No rzeczywiście marny, ale ja wcale nie pchałam się tam. To miało byc na chwile, a trwa do dziś. W spółce skończyły sie srodki na bieżące płatności, w toku codziennych awantur i darcia się na nie zaczęłam kombinować (pozyczać) zeby tylko Pan X dał mi spokój. W ten sposób od padziernika 21 roku do lipca 2022 do spółki wpłaciłam ponad 500.000 zł.
W październiku 2022 Pan X zaczął coraz bardziej mnie atakować słownie, zarzuvcając działanie na szkode spółki i wyimaginowaną współpracę z innymi podmiotami. Co podcza skonfrontacji okazywało sie nieprawdą, ale w ten sposób został odcięta od ludzi, z którymi miałam doby kontakt. Nagle zaczął mi zarzucać, że zamiast pracować spotykam się ze swoim facetem i siwtnie sie bawię. Rzeczywistśc jest taka ze widzieliśmy sie raz, dwa razy w tygodniu poniewąz czas nie pozwal na wiecej. 20 pażdizernika Pan X zamknąl mnie w biurze, siła zabrał mi laptop i traktował mnie przez kilka godzin jak smiecia. Od tamtej pory, będzie prawie rok sytucja trwa tak cały czas, z dwudniowymi przerwami. Gnoi mnie słownie, doprowadzając mnie na totalny skraj wytrzymałości. Ograza sie, że jak nie spłacę długów spólki i złoże rezygnację trafie do prokuratury i zle sie to dla mnie skończy, kilka razy jak wpadłam w paniekę i zaczełam płakać zaczał mnie szarpać i wyzywać. Mój partner o tym nie wie, w tak szerokim zakresie.
Od ubiegłego roku nie otrzymałam ani 1 zł wynagrodzenia, mam umowę zlecenie, ale kadrowa partnerka Pana X nie zgłosiła mnie do dobrowolnego ubezpieczenia chorobowego. Jestem jak niewolnik, utrzymuje mnie mój partner, ale ja tak nie chcę. Dodatkowa Pan X twierdzi, ze powinnam spółce zwrócić wynagrodzenia za okres od 2014 roku ponieważ nie powinnam go brac skoro do niczego się nie nadaję.
Zaczełam sie okaleczać, ponieważ kiedy w mojąs trone kierowane są wielogodzinne wyzwiska i obwinianie mnie godzinami za to w jakim miejscu sie znależliśmy, mam wrażenie ze wybuchnie mi głowa. Wtedy robie sobie krzywde.
Nie jestem w stanie sie skupić na niczym.
Pan X twierdzi, że ja jestem bezczelna ( w chwili kiedy smiem odpyskowac), on mi cały czas pomaga a ja traktuje go jak wroga.
Nie potrafię się uwolnić, bo cały czas jest szantaż. Zaczełam nagrywac te “obelgi” i archiwizowac wiadomości. W weekendy wysyła mi wiadomości czy ide sie z nim zabawić, albo ze jestem mu winna odsetki w postaci orgazmów. Zygac mi się chce jak na siebie patrzę.
Na chwilę obecną mam bardzo dużą widzę, doświadczenie, ale jestem jak nieporadne dziecko. Mój partner nie do końca sie tym interesuje, wiec nie ma w nim wsparcia.
NIE DAM RADY JUZ DŁUŻEJ, przeraża mnie każdy nadchodzący dzień
Boję się, że długo nie wytrzymam. Korzystam z pomocy psychiatry, ale to niewiele daje.
Wstydzę się komukolwiek powiedzieć o tej bezradności. Boję się