koszmarne zauroczenie - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » koszmarne zauroczenie

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 14 ]

Temat: koszmarne zauroczenie

Witam,
czy można zakochać się w kimś, kto do tej pory był dla Ciebie nikim (ważnym)?

Pracuję w miejscu, gdzie jestem jedynym mężczyzną (nawet szef jest kobietą) i generalnie jakoś się już przyzwyczaiłem do roli rodzynka, chociaż nie powiem, że mi to odpowiada.

Ale do rzeczy- mam taką koleżankę, z którą pracuję już 3 lata. Pierwsze wrażenie jakie na mnie zrobiła –również jako kobieta - po prostu nic specjalnego. Z biegiem czasu nawet trochę mnie zaczęła irytować. Pamiętam, że już na samym początku miałem z nią jakieś małe spięcie ale generalnie się dogadywaliśmy.
A jak ja ją oceniałem? Nie odpowiadał mi jej charakter (jak na osobę praktycznie w moim wieku to ona jest nieco niezrównoważona psychicznie - niedojrzała kobieta, szukająca problemów tam, gdzie ich nie ma, nerwowa (potrafiąca w chwilach złości epatować taką negatywną energią), emocjonująca się jakimiś duperelami- kwiatki, perfumy, ciuchy, a jak gadała z zachwytem o swoim piesku to mi się nóż w kieszeni otwierał). No i niekończące się ploty z koleżanką (to akurat w sumie nie powinno mnie dziwić . Aczkolwiek muszę przyznać, że nie jest to raczej osoba toksyczna, bo jak jej kiedyś zwróciłem uwagę, że nie podobało mi się jej jedno zachowanie (miała do mnie niesłuszne pretensje) to nagle zrobiła się miła i zaczęła przepraszać. Sposób wypowiadania się też nie przypadł mi do gustu (no po prostu nie od zniesienia, ale nie wiem jak to wam opisać), wygląd zewnętrzny oceniałem na dość przeciętny, a przede wszystkim nie w moim typie i co najważniejsze widziałem w tym wyglądzie wady, które czasem nawet eksponowałem w umyśle do przesady. I żeby nie było, że inne koleżanki były dla mnie jak do rany przyłóż – każda miała jakieś tam zachowania, które mnie irytowały . Ale generalnie lubię z nimi pracować, tworzymy w miarę scaloną ekipę i jakoś się dogadujemy.

I w tym roku stało się. Wiem tylko, że pewnego dnia stała obok mnie i zacząłem ją częściej obcinać i dopuszczać myśli, że może jest w niej coś fajnego (bo np. ubrała stylową kieckę) i po prostu się w niej bezsensownie zakochałem. To jest taki nieodwracalny proces, właściwie moment, że nie wiadomo kiedy i jak, że człowiek zaczyna myśleć o tej osobie, i myśleć, i myśleć… nagle moje myśli to ona. Zacząłem się nią interesować i szukać na jej temat informacji, np. przez fb – przeglądać jej zdjęcia itd. - w sumie nie wiem po co, skoro widzę ją na co dzień. Typowe chorobliwe zauroczenie i ślepa fascynacja. Oliwy do ognia dodała pewna sytuacja – jak by los ze mnie sobie zakpił. Poszedłem na imprezę i kogo spotkałem? Była tam z gościem i jeszcze mi go przedstawia, że to jej kolega (oficjalnie jest singielką). Była b. zaskoczona, że mnie tam zobaczyła – ja przyszedłem sam. Oczywiście nie gadałem z nią długo. Powiem wam poczułem się jak by mi ktoś w łeb strzelił (albo w serce). Jak bym był jej mężem, a ona spotkała się z innym. Przeżyłem to strasznie. I tak to już trwa trochę czasu.

Ciekawym aspektem tej sprawy jest też to, że ona urasta czasem w moich oczach do jakiegoś kobiecego demona- nie wiem jak to określić ale mam wrażenie, że to ona jest nade mną mentalnie i nie tylko (co przedtem było by nie do pomyślenia) i mogła by zniszczyć mnie, a w szczególności mnie jako mężczyznę, poprzez totalne upokorzenie (nie wiem czemu tak to czasem odczuwam - towarzyszy temu poczucie winy). Ogarnia mnie potrzeba zdobycia jej ale jednocześnie mam takie myśli paranoiczne, że ona mnie za to ukarze (wiem -trochę to chore). Przy niej moje poczucie wartości bardzo spada, momentalnie.
I tak ze skrajności w skrajność...

Jeszcze jedno na koniec –muszę przyznać, że to nie pierwszy raz, kiedy zauroczyłem się w koleżance z pracy i wiem teraz na pewno, że takie doświadczenia wcale nie hartują nas i nie uodparniają, a każdy przypadek jest tak samo hardkorowy. Na szczęście wiem również, że to uczucie z czasem przeminie, pytanie tylko ile jeszcze zajmie mu czasu pastwienie się nade mną. Dodam także, ze jestem osobą raczej o depresyjnym usposobieniu.
Myślałem, też, żeby "zadziałać coś" w jej kierunku ale wiecie, że to stąpanie po kruchym lodzie, bo romanse w pracy to po prostu słaby pomysł. Nie ważne czy coś z tego wyjdzie, czy nie – i tak na końcu pewnie zrobi się z tego syf. Chyba, że ktoś wyprowadzi mnie z błędu?

Mam totalnego doła i szukam odpowiedzi na to jedno pytanie: dlaczego mnie to spotkało? Czy ja mam jakieś zaburzenia, które do czegoś można przypisać?

Zobacz podobne tematy :

2 Ostatnio edytowany przez Legat (2023-07-31 21:46:12)

Odp: koszmarne zauroczenie

Z opisu kobieta jakich wiele. Wg mnie to problem obracania się ciągle w tym samym kręgu kobiet. W końcu zaczęło ci odbijać. Zapewne wyjściem by była zmiana środowiska. Ale praca to praca. Pewnie łatwo jej nie możesz zmienić.

3

Odp: koszmarne zauroczenie
_Peter_ napisał/a:

Witam,
czy można zakochać się w kimś, kto do tej pory był dla Ciebie nikim (ważnym)?

Pracuję w miejscu, gdzie jestem jedynym mężczyzną (nawet szef jest kobietą) i generalnie jakoś się już przyzwyczaiłem do roli rodzynka, chociaż nie powiem, że mi to odpowiada.

Ale do rzeczy- mam taką koleżankę, z którą pracuję już 3 lata. Pierwsze wrażenie jakie na mnie zrobiła –również jako kobieta - po prostu nic specjalnego. Z biegiem czasu nawet trochę mnie zaczęła irytować. Pamiętam, że już na samym początku miałem z nią jakieś małe spięcie ale generalnie się dogadywaliśmy.
A jak ja ją oceniałem? Nie odpowiadał mi jej charakter (jak na osobę praktycznie w moim wieku to ona jest nieco niezrównoważona psychicznie - niedojrzała kobieta, szukająca problemów tam, gdzie ich nie ma, nerwowa (potrafiąca w chwilach złości epatować taką negatywną energią), emocjonująca się jakimiś duperelami- kwiatki, perfumy, ciuchy, a jak gadała z zachwytem o swoim piesku to mi się nóż w kieszeni otwierał). No i niekończące się ploty z koleżanką (to akurat w sumie nie powinno mnie dziwić . Aczkolwiek muszę przyznać, że nie jest to raczej osoba toksyczna, bo jak jej kiedyś zwróciłem uwagę, że nie podobało mi się jej jedno zachowanie (miała do mnie niesłuszne pretensje) to nagle zrobiła się miła i zaczęła przepraszać. Sposób wypowiadania się też nie przypadł mi do gustu (no po prostu nie od zniesienia, ale nie wiem jak to wam opisać), wygląd zewnętrzny oceniałem na dość przeciętny, a przede wszystkim nie w moim typie i co najważniejsze widziałem w tym wyglądzie wady, które czasem nawet eksponowałem w umyśle do przesady. I żeby nie było, że inne koleżanki były dla mnie jak do rany przyłóż – każda miała jakieś tam zachowania, które mnie irytowały . Ale generalnie lubię z nimi pracować, tworzymy w miarę scaloną ekipę i jakoś się dogadujemy.

I w tym roku stało się. Wiem tylko, że pewnego dnia stała obok mnie i zacząłem ją częściej obcinać i dopuszczać myśli, że może jest w niej coś fajnego (bo np. ubrała stylową kieckę) i po prostu się w niej bezsensownie zakochałem. To jest taki nieodwracalny proces, właściwie moment, że nie wiadomo kiedy i jak, że człowiek zaczyna myśleć o tej osobie, i myśleć, i myśleć… nagle moje myśli to ona. Zacząłem się nią interesować i szukać na jej temat informacji, np. przez fb – przeglądać jej zdjęcia itd. - w sumie nie wiem po co, skoro widzę ją na co dzień. Typowe chorobliwe zauroczenie i ślepa fascynacja. Oliwy do ognia dodała pewna sytuacja – jak by los ze mnie sobie zakpił. Poszedłem na imprezę i kogo spotkałem? Była tam z gościem i jeszcze mi go przedstawia, że to jej kolega (oficjalnie jest singielką). Była b. zaskoczona, że mnie tam zobaczyła – ja przyszedłem sam. Oczywiście nie gadałem z nią długo. Powiem wam poczułem się jak by mi ktoś w łeb strzelił (albo w serce). Jak bym był jej mężem, a ona spotkała się z innym. Przeżyłem to strasznie. I tak to już trwa trochę czasu.

Ciekawym aspektem tej sprawy jest też to, że ona urasta czasem w moich oczach do jakiegoś kobiecego demona- nie wiem jak to określić ale mam wrażenie, że to ona jest nade mną mentalnie i nie tylko (co przedtem było by nie do pomyślenia) i mogła by zniszczyć mnie, a w szczególności mnie jako mężczyznę, poprzez totalne upokorzenie (nie wiem czemu tak to czasem odczuwam - towarzyszy temu poczucie winy). Ogarnia mnie potrzeba zdobycia jej ale jednocześnie mam takie myśli paranoiczne, że ona mnie za to ukarze (wiem -trochę to chore). Przy niej moje poczucie wartości bardzo spada, momentalnie.
I tak ze skrajności w skrajność...

Jeszcze jedno na koniec –muszę przyznać, że to nie pierwszy raz, kiedy zauroczyłem się w koleżance z pracy i wiem teraz na pewno, że takie doświadczenia wcale nie hartują nas i nie uodparniają, a każdy przypadek jest tak samo hardkorowy. Na szczęście wiem również, że to uczucie z czasem przeminie, pytanie tylko ile jeszcze zajmie mu czasu pastwienie się nade mną. Dodam także, ze jestem osobą raczej o depresyjnym usposobieniu.
Myślałem, też, żeby "zadziałać coś" w jej kierunku ale wiecie, że to stąpanie po kruchym lodzie, bo romanse w pracy to po prostu słaby pomysł. Nie ważne czy coś z tego wyjdzie, czy nie – i tak na końcu pewnie zrobi się z tego syf. Chyba, że ktoś wyprowadzi mnie z błędu?

Mam totalnego doła i szukam odpowiedzi na to jedno pytanie: dlaczego mnie to spotkało? Czy ja mam jakieś zaburzenia, które do czegoś można przypisać?

Pytasz na końcu, czy masz jakieś zaburzenia, wiesz co... sądzę, że nikt z Nas i chyba kogokolwiek nie ma takich kwalifikacji by móc coś zdiagnozować przez internet. Sugeruję po prostu wizytę u psychologa, nie tylko by poznać odpowiedź na to pytanie, ale skoro masz depresyjne uosobienie to tym bardziej zachęcam do rozmowy ze specjalistą. Poczujesz się też po prostu lepiej, zaopiekowany, ew zdiagnozowany z odpowiednią dalszą opieką.

A co do przypadku.. hm intrygujące jest to, że zaczynasz po czasie idealizować kogoś, kogo w gruncie rzeczy się lękasz, być może to zaburzenie a być może strzała Amora. My na pewno nie powiemy co to jest. Jedno jest pewne, romanse w pracy (z plotkarą tym bardziej) nie wychodzą na dobre.

Co ja bym zrobiła na Twoim miejscu? Dla siebie bym poszła do specjalisty, nawet po to by poznać odpowiedzi na nurtujące pytania i po prostu przeczekała na spokojnie ten okres zauroczenia. A co ma być, to będzie, uwierz, zaufaj czasowi smile

4

Odp: koszmarne zauroczenie

Sądząc po tym, że to twój kolejny temat dotyczący tego samego, ale z inna kobietą, to tak - masz problem. O ile zauroczenia są normalne, o tyle ich intensywność u ciebie i częstotliwość powinna dać ci do myślenia, aby skonsultować to ze specjalistą. Może psycholog lub seksuolog ci w tym pomogą.

5

Odp: koszmarne zauroczenie

Co to za robota z samymi babami, przedszkole?
A co do baby - z opisu brzmi odpychająco. Czy ona w ogóle cię zauważa, bierze pod uwagę? Jesli nie i jeśli jesteś typem incela, to pewnie wkręciłeś sobie obsesyjkę na punkcie odpychającej osoby, żeby coś się działo w głowie, ale tez żeby przypadkiem nie groził ci z nią związek i zmiana bezpiecznego status quo.

6

Odp: koszmarne zauroczenie
_Peter_ napisał/a:

Witam,
[...]czy można zakochać się w kimś, kto do tej pory był dla Ciebie nikim (ważnym)?
[...]

Jeszcze jedno na koniec –muszę przyznać, że to nie pierwszy raz, kiedy zauroczyłem się w koleżance z pracy i wiem teraz na pewno, że takie doświadczenia wcale nie hartują nas i nie uodparniają, a każdy przypadek jest tak samo hardkorowy. Na szczęście wiem również, że to uczucie z czasem przeminie, pytanie tylko ile jeszcze zajmie mu czasu pastwienie się nade mną. Dodam także, ze jestem osobą raczej o depresyjnym usposobieniu.
Myślałem, też, żeby "zadziałać coś" w jej kierunku ale wiecie, że to stąpanie po kruchym lodzie, bo romanse w pracy to po prostu słaby pomysł. Nie ważne czy coś z tego wyjdzie, czy nie – i tak na końcu pewnie zrobi się z tego syf. Chyba, że ktoś wyprowadzi mnie z błędu?

Mam totalnego doła i szukam odpowiedzi na to jedno pytanie: dlaczego mnie to spotkało? Czy ja mam jakieś zaburzenia, które do czegoś można przypisać?

Z daleka  to wygląda tak jakbyś nie miał co robić albo cierpiał na brak intensywnych doznań. Więc sobie je sam fundujesz, żeby potem zapytać, dlaczego mnie to spotkało.
Bogata wyobraźnia. Może jedź na urlop?

7

Odp: koszmarne zauroczenie

Peter to już chyba prawie wszystkie koleżanki "zaliczył" w tej pracy, w fantazjach i dramatach tworzonych w swojej głowie
To wygląda i wydaje się czymś ucieczkowym to takie życie fantazjami zauroczeniami, dołami
Wyjścia są dwa  no trzy, zmienić myślenie i sposoby na życie , regulację emocjonalną,zmienić pracę a najlepiej jedno i drugie,uczyć się czegoś nowego.Odstawić te rozmyślania,rozkminy i analizy projekcje domysły i spekulacje straszenie się i uciekanie w  jakąś ulgę/nagrodę.
Peter jest w Tobie coś co powoduje totalny odruch stały zakodowany do życia w myślach a nie w rzeczywistości.
To jest jednocześnie wygodne ale już nie daje takiego komforciku stało się uciążliwe wygląda na notoryczne i w jakichś cyklach falach.

8

Odp: koszmarne zauroczenie

A ile Ty masz lat?

9

Odp: koszmarne zauroczenie
maku2 napisał/a:

A ile Ty masz lat?

Ja ? big_smile  sorry Maku

10 Ostatnio edytowany przez _Peter_ (2023-08-01 20:24:58)

Odp: koszmarne zauroczenie
Tamiraa napisał/a:

Z daleka  to wygląda tak jakbyś nie miał co robić albo cierpiał na brak intensywnych doznań. Więc sobie je sam fundujesz, żeby potem zapytać, dlaczego mnie to spotkało.
Bogata wyobraźnia. Może jedź na urlop?

Coś w tym jest, że może podświadomie sam sobie coś wymyślam, a potem to zajmuje mi całą głowę. Brakuje mi jakichś przeżyć? no może i tak jest ale w moim przypadku to musiał bym chyba skoczyć ze spadochronem albo wypłynąć w rejs katamaranem, żeby wybić sobie z głowy to co mam teraz. Niestety urlop niedawno mi się skończył, ale nie zafundowałem sobie takich ekstremalnych atrakcji o których mowa powyżej. Pamiętam, że od zawsze byłem nostalgiczny, jednocześnie zamknięty w sobie i stroniący od ludzi, ale zarazem potrafiłem przywiązać się do kogoś/czegoś. Jak miałem z 16 lat przeżyłem pierwszy zawód miłosny i to w kim? W sąsiadce - dziewczynie młodszej ode mnie. Pamiętam jak powiedziałem o tym jej bratu, on jej to przekazał no ale nic z tego nie było. Załamałem się. Na szczęście niedługo potem ona i jej rodzina wyjechali na drugi koniec kraju. Potem była dziewczyna którą znałem tylko z rozmów z gg i miałem tylko jej zdjęcia...no i wiadomo jak to się skończyło. Dalej na studiach potrzebowałem pomocy w jednym z przedmiotów i poznałem korepetytorkę - finał ten sam. Raz przyniosłem jej kwiatki... ale to była żenada jak sobie o tym pomyślę. Była też koleżanka z akademika...nic oczywiście z tego nie wyszło, bo ona miała kogoś, a i tak nie była mną zainteresowana. Resztę znasz/znacie.

11

Odp: koszmarne zauroczenie
maku2 napisał/a:

A ile Ty masz lat?

po 30, więcej nie powiem, urodziłem się u schyłku PRL :]

12 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2023-08-01 20:38:15)

Odp: koszmarne zauroczenie

Ech..po prostu trzeba ją dotknąć o odczarować.
Najlepiej do kina zaprosić na Mission impossible  długie jest, na pewno się odwazysz.
Zobaczysz że żaden z niej demon, tylko zwykła dziewczyna.
Poza tym, to co czujesz to zwykle objawy pożądania, z tym się nie wysyła ludzi do psychiatry.
Mechanizm jest taki: pożądana jej, boisz się działać, to włącza się automat wycieczkowy w głowie i tworzy niestwprzone historię.
Pomoże oswajanie się.

13 Ostatnio edytowany przez _Peter_ (2023-08-01 20:52:37)

Odp: koszmarne zauroczenie
Kasssja napisał/a:

Co to za robota z samymi babami, przedszkole?
A co do baby - z opisu brzmi odpychająco. Czy ona w ogóle cię zauważa, bierze pod uwagę? Jesli nie i jeśli jesteś typem incela, to pewnie wkręciłeś sobie obsesyjkę na punkcie odpychającej osoby, żeby coś się działo w głowie, ale tez żeby przypadkiem nie groził ci z nią związek i zmiana bezpiecznego status quo.

Nie, nie przedszkole. Powiedzmy, że urząd jakiś. Kiedyś odsetek mężczyzn był większy.
Czy ona mnie zauważa? no zależy jak to rozumieć. Mam z nią dobry kontakt, uśmiecha się, pożartujemy czasem, czasem pozwalam sobie na jakiś komplement, albo się z nią podroczę, oczywiście bez przegięcia. Ale czy ona mnie zauważa jako coś ponad kumpla? No weź to bądź mądry. Może pewnego dnia to ja się zagalopuje, a ona poczuje, że jest podrywana i powie mi STOP, albo wręcz przeciwnie. Ale czy warto?

Ela210 napisał/a:

Ech..po prostu trzeba ją dotknąć o odczarować.
Najlepiej do kina zaprosić na Mission impossible  długie jest, na pewno się odwazysz.
Zobaczysz że żaden z niej demon, tylko zwykła dziewczyna.
Poza tym, to co czujesz to zwykle objawy pożądania, z tym się nie wysyła ludzi do psychiatry.

Ostatnio oglądałem sobie jej zdjęcia z sesji (lubi się fotografować profesjonalnie) i zacząłem analizować jej dekolt, czy faktycznie ma duży biust czy nie, czy to push-up czy nie. I tak siedzę i się gapię i rozmyślam nad jej anatomią. Albo założy spódnicę krótszą i wysokie buty i od razu mi odwala, a pamiętam przedtem jak widziałem jej nogi to: "kurde no one są grube".

Jednocześnie mam nieodparte wrażenie, że zbliżenie do niej byłoby 100 razy lepsze od spotkania każdej innej seksownej kobiety. Jak bym miał do wyboru 10 innych lasek, w skali oceny 8 czy 9 na 10 to i tak wybrał bym ją.

14 Ostatnio edytowany przez Panna de Jones (2023-08-02 09:45:35)

Odp: koszmarne zauroczenie

Dostrzegłeś w niej to mityczne, wewnętrzne piękno tongue. Z tym się nie chodzi po diagnozę.

Posty [ 14 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » koszmarne zauroczenie

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024