Farbowana przyjaźń? - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 39 ]

1 Ostatnio edytowany przez navelbina (2023-07-26 10:40:41)

Temat: Farbowana przyjaźń?

Mam problem z wieloletnią przyjaciółką. Znamy się od dziecka, te same przedszkole, szkoła, liceum, studia. Mogłoby się wydawać, że znamy się jak łyse konie smile

Ona jest osobą ambitną, ale też skrytą i wrażliwą. Do tego dochodzą zaburzenia borderline i bulimia.

W podstawówce straciła tragicznie ojca w wypadku samochodowym.

Nasza przyjaźń nigdy nie była łatwa, ona ekstrawertyk, ja introwertyk. Ona uwielbia być w centrum zainteresowania, ja raczej wolę chować się po kątach wink Zawsze starałam się być dla niej i wspierać kiedy potrzebowała. Za czasów licealnych, często wystawiała mnie dla innych znajomych, umawiała się ze mną by w ostatniej chwili odwołać spotkanie bo wolała się spotkać z jakimś facetem albo pójść na imprezę. Kiedy po kilku takich akcjach, dałam jej jasno do zrozumienia, że nie musimy się przyjaźnić, to ona się rozpłakała i przeprosiła. Ja wybaczyłam, ale niesmak pozostał.
Przez takie zachowania, straciła kilka wartościowych relacji, nasza przetrwała.

Nigdy nie potrafiła być do końca szczera, albo manipulowała faktami i udostępniała tylko te które dla niej były wygodne, - przymrużałam na to oko, bo wydawało mi się, że jest to częścią jej zaburzeń borderline.

Pierwszy poważny zgrzyt pojawił się kilka lat wstecz, kiedy moja mama poważnie zachorowała. Był to dla mnie ciężki i traumatyczny okres, szpitale, lekarze, szukanie diagnozy. Mama umierała, a my nie wiedzieliśmy na co.. Zbiegło się to w czasie z jej 30-stymi urodzinami. Ponieważ nie miałam wtedy kompletnie głowy, do niczego, umówiłyśmy się w dniu jej urodzin na spacer, chciałam jej złożyć życzenia i ogólnie pogadać. Po spotkaniu dostałam od niej smsa z wyrzutem, że jak mogłam ją tak potraktować w jej urodziny, że nie dałam jej prezentu, że przecież wiedziałam jaki ten dzień był dla niej ważny i że jest jej bardzo przykro. Spadły mi wtedy kapcie z nóg i nie wierzyłam w co czytam. Przeprosiłam ją i powiedziałam, że nie mam czasu myśleć o jej prezencie kiedy mam mamę umierającą w szpitalu. (Mama zmarła 6 miesięcy póżniej). Ok ona po czasie przeprosiła, ja wybaczyłam.

Od zawsze spotykała się z mnóstwem facetów ale nie potrafiła wejść w głębszą relację. Zazwyczaj coś zawsze stało na przeszkodzie, a to facet nie taki, a to charakter zły a to za niski za gruby za szczupły, nie tak się odezwie, zawsze coś. Każdy wokół jej współczuł, bo potrafiła tak manipulować faktami, że wszystkim się wydawało, że ma takiego pecha. I ja też dałam się na to nabrać. Chociaż próbowałam jej sugerować, że to może w niej tkwi problem. Niby mi przytakiwała ale nic z tym nie robiła i tak kółko się zamykało.

W międzyczasie wielokrotnie sugerowałam jej terapie, poszła do psychologa raz, raz do psychiatry, niby dostała skierowanie na terapię grupową, ale nigdy jej nie rozpoczęła, bo nie miała czasu, praca, kariera były ważniejsze.

Ostatnią wiadomością wybiła mnie totalnie. Oznajmiła mi, że tak na prawdę to nie chciała wejść w głębsze relacje z mężczyznami, bo od ostatnich 5 lat jest w potajemnym związku z mężczyzną który jest w związku partnerskim i ma 3 dzieci... A mówi mi teraz o tym tylko dlatego, bo chce aby ta relacja się już skończyła, bo wierzy, że jak ludzie się dowiedzą to się to skończy definitywnie. Z tymi wszystkim mężczyznami z którymi spotykała się równolegle, to miała nadzieję, że może coś zaiskrzy i się odkocha. Szukała plasterka.

Jestem zszokowana, czuję się oszukana? Pomijam już wszystkie niuanse które się przewijały, jak np nie odbieranie telefonu, znikanie na kilka dni, gdzie byłysmy umówione, a potem jakieś głupie tłumaczenia... Albo to, że nie uprawia w ogóle sexu bo nie może nikogo normalnego poznać..

Jest mi przykro, przez ostatnie kilkanaście lat inwestowałam energię, emocje i czas w coś, wydawać by się mogło, przyjaźń. Tylko czy to na prawdę jest przyjaźń jeśli tylko jedna ze stron jest szczera?

Do tej pory dawałam jej kredyt zaufania bo myślałam, że jest dziewczyna po traumatycznych przejściach i dopóki nie przepracuje swoich demonów to się nie zmieni. Ale nigdy nie podejrzewałabym jej o coś takiego.

Nie wiem co robić? Czuję się wypompowana emocjonalnie, z jednej strony rozum mi podpowiada, że powinnam ją"mimo wszystko" wspierać ale z drugiej strony jestem zła i mam ochotę zerwać relację.

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Farbowana przyjaźń?
navelbina napisał/a:

zaburzenia borderline

Po tej informacji już nie trzeba czytać dalej.

Należy: odciąć się, by nie ciągnęła dalej energii, zablokować ją gdzie się tylko da i żyć spokojne.

3 Ostatnio edytowany przez KoralinaJones (2023-07-26 11:04:41)

Odp: Farbowana przyjaźń?
navelbina napisał/a:

Mam problem z wieloletnią przyjaciółką. Znamy się od dziecka, te same przedszkole, szkoła, liceum, studia. Mogłoby się wydawać, że znamy się jak łyse konie smile

Ona jest osobą ambitną, ale też skrytą i wrażliwą. Do tego dochodzą zaburzenia borderline i bulimia.

W podstawówce straciła tragicznie ojca w wypadku samochodowym.

Nasza przyjaźń nigdy nie była łatwa, ona ekstrawertyk, ja introwertyk. Ona uwielbia być w centrum zainteresowania, ja raczej wolę chować się po kątach wink Zawsze starałam się być dla niej i wspierać kiedy potrzebowała. Za czasów licealnych, często wystawiała mnie dla innych znajomych, umawiała się ze mną by w ostatniej chwili odwołać spotkanie bo wolała się spotkać z jakimś facetem albo pójść na imprezę. Kiedy po kilku takich akcjach, dałam jej jasno do zrozumienia, że nie musimy się przyjaźnić, to ona się rozpłakała i przeprosiła. Ja wybaczyłam, ale niesmak pozostał.
Przez takie zachowania, straciła kilka wartościowych relacji, nasza przetrwała.

Nigdy nie potrafiła być do końca szczera, albo manipulowała faktami i udostępniała tylko te które dla niej były wygodne, - przymrużałam na to oko, bo wydawało mi się, że jest to częścią jej zaburzeń borderline.

Pierwszy poważny zgrzyt pojawił się kilka lat wstecz, kiedy moja mama poważnie zachorowała. Był to dla mnie ciężki i traumatyczny okres, szpitale, lekarze, szukanie diagnozy. Mama umierała, a my nie wiedzieliśmy na co.. Zbiegło się to w czasie z jej 30-stymi urodzinami. Ponieważ nie miałam wtedy kompletnie głowy, do niczego, umówiłyśmy się w dniu jej urodzin na spacer, chciałam jej złożyć życzenia i ogólnie pogadać. Po spotkaniu dostałam od niej smsa z wyrzutem, że jak mogłam ją tak potraktować w jej urodziny, że nie dałam jej prezentu, że przecież wiedziałam jaki ten dzień był dla niej ważny i że jest jej bardzo przykro. Spadły mi wtedy kapcie z nóg i nie wierzyłam w co czytam. Przeprosiłam ją i powiedziałam, że nie mam czasu myśleć o jej prezencie kiedy mam mamę umierającą w szpitalu. (Mama zmarła 6 miesięcy póżniej). Ok ona po czasie przeprosiła, ja wybaczyłam.

Od zawsze spotykała się z mnóstwem facetów ale nie potrafiła wejść w głębszą relację. Zazwyczaj coś zawsze stało na przeszkodzie, a to facet nie taki, a to charakter zły a to za niski za gruby za szczupły, nie tak się odezwie, zawsze coś. Każdy wokół jej współczuł, bo potrafiła tak manipulować faktami, że wszystkim się wydawało, że ma takiego pecha. I ja też dałam się na to nabrać. Chociaż próbowałam jej sugerować, że to może w niej tkwi problem. Niby mi przytakiwała ale nic z tym nie robiła i tak kółko się zamykało.

W międzyczasie wielokrotnie sugerowałam jej terapie, poszła do psychologa raz, raz do psychiatry, niby dostała skierowanie na terapię grupową, ale nigdy jej nie rozpoczęła, bo nie miała czasu, praca, kariera były ważniejsze.

Ostatnią wiadomością wybiła mnie totalnie. Oznajmiła mi, że tak na prawdę to nie chciała wejść w głębsze relacje z mężczyznami, bo od ostatnich 5 lat jest w potajemnym związku z mężczyzną który jest w związku partnerskim i ma 3 dzieci... A mówi mi teraz o tym tylko dlatego, bo chce aby ta relacja się już skończyła, bo wierzy, że jak ludzie się dowiedzą to się to skończy definitywnie. Z tymi wszystkim mężczyznami z którymi spotykała się równolegle, to miała nadzieję, że może coś zaiskrzy i się odkocha. Szukała plasterka.

Jestem zszokowana, czuję się oszukana? Pomijam już wszystkie niuanse które się przewijały, jak np nie odbieranie telefonu, znikanie na kilka dni, gdzie byłysmy umówione, a potem jakieś głupie tłumaczenia... Albo to, że nie uprawia w ogóle sexu bo nie może nikogo normalnego poznać..

Jest mi przykro, przez ostatnie kilkanaście lat inwestowałam energię, emocje i czas w coś, wydawać by się mogło, przyjaźń. Tylko czy to na prawdę jest przyjaźń jeśli tylko jedna ze stron jest szczera?

Do tej pory dawałam jej kredyt zaufania bo myślałam, że jest dziewczyna po traumatycznych przejściach i dopóki nie przepracuje swoich demonów to się nie zmieni. Ale nigdy nie podejrzewałabym jej o coś takiego.

Nie wiem co robić? Czuję się wypompowana emocjonalnie, z jednej strony rozum mi podpowiada, że powinnam ją"mimo wszystko" wspierać ale z drugiej strony jestem zła i mam ochotę zerwać relację.

O ile sytuację z mamą rozumiem, bo było to z jej strony zachowanie bardzo przykre a także ogólne traktowanie Twojej osoby, to kompletnie nie rozumiem, co mają do rzeczy, do Waszej "przyjaźni" jej stosunki z facetami, nad którymi dość szeroko i wnikliwie się rozwodzisz?

4 Ostatnio edytowany przez navelbina (2023-07-26 11:08:39)

Odp: Farbowana przyjaźń?
KoralinaJones napisał/a:

O ile sytuację z mamą rozumiem, bo było to z jej strony zachowanie bardzo przykre a także ogólne traktowanie Twojej osoby, to kompletnie nie rozumiem, co mają do rzeczy, do Waszej "przyjaźni" jej stosunki z facetami, nad którymi dość szeroko i wnikliwie się rozwodzisz?


Nie obchodzi mnie jej relacja z mężczyznami, chciałam tylko nakreślić obraz sytuacji która to się tyczy ostatnich wydarzeń a raczej ostatniej informacji jaką mi przekazała.

Chodzi mi o samą naszą relację.

5 Ostatnio edytowany przez KoralinaJones (2023-07-26 11:10:25)

Odp: Farbowana przyjaźń?
navelbina napisał/a:
KoralinaJones napisał/a:

O ile sytuację z mamą rozumiem, bo było to z jej strony zachowanie bardzo przykre a także ogólne traktowanie Twojej osoby, to kompletnie nie rozumiem, co mają do rzeczy, do Waszej "przyjaźni" jej stosunki z facetami, nad którymi dość szeroko i wnikliwie się rozwodzisz?


Nie obchodzi mnie relacja jej relacja z facetami, chciałam tylko nakreślić obraz sytuacji która to się tyczy ostatnich wydarzeń.

Chodzi mi o samą naszą relację.

W dalszym ciągu nie widzę związku pomiędzy tym że ona ma powodzenie u facetów, ale jak do tej pory z żadnym się nie związała na poważnie lub na dłużej a tym jaki charakter ma Wasza przyjaźń. Mało tego, to co piszesz o jej kontaktach z facetami może świadczyć że jej czegoś na tym polu zazdrościsz i przyjaźń jest "farbowana" obopólnie.

6

Odp: Farbowana przyjaźń?
KoralinaJones napisał/a:

W dalszym ciągu nie widzę związku pomiędzy tym że ona ma powodzenie u facetów, ale jak do tej pory z żadnym się nie związała na poważnie lub na dłużej a tym jaki charakter ma Wasza przyjaźń. Mało tego, to co piszesz o jej kontaktach z facetami może świadczyć że jej czegoś na tym polu zazdrościsz i przyjaźń jest "farbowana" obopólnie.

Totalnie nie w tą stronę drążysz. Wydawało mi się, że jest wobec mnie szczera tak jak ja wobec niej i możemy sobie ufać. Fakt, że przez ostatnie kilak lat coś zatajała co wiązało się z kłamstwami najbardziej mnie boli. Ale może faktycznie, jeśli nie czuła się na tyle swobodnie aby mi o tym powiedzieć, to może żadna to przyjaźń była.

7 Ostatnio edytowany przez KoralinaJones (2023-07-26 11:16:22)

Odp: Farbowana przyjaźń?
navelbina napisał/a:
KoralinaJones napisał/a:

W dalszym ciągu nie widzę związku pomiędzy tym że ona ma powodzenie u facetów, ale jak do tej pory z żadnym się nie związała na poważnie lub na dłużej a tym jaki charakter ma Wasza przyjaźń. Mało tego, to co piszesz o jej kontaktach z facetami może świadczyć że jej czegoś na tym polu zazdrościsz i przyjaźń jest "farbowana" obopólnie.

Totalnie nie w tą stronę drążysz. Wydawało mi się, że jest wobec mnie szczera tak jak ja wobec niej i możemy sobie ufać. Fakt, że przez ostatnie kilak lat coś zatajała co wiązało się z kłamstwami najbardziej mnie boli. Ale może faktycznie, jeśli nie czuła się na tyle swobodnie aby mi o tym powiedzieć, to może żadna to przyjaźń była.

smile Drążę treść wpisu na temat farbowanej przyjaciółki. A ten jest jaki jest. Rozkmina na temat jej powodzenia.

8

Odp: Farbowana przyjaźń?

Trochę sprzeczne okreslenia: skrypty ekstrawertyk: Nie ma takich.
Ekstrawertycy nie są tacy, odkrywają się, bo nie znaczy że nie trzymają głęboko tajemnic. 
Masz żal  że nie powiedziała Ci o kochanku?
Pewnie chronila jego prywatność  i jednocześnie nie była pewna, że gdy Tobie powie, to się nie wyda.
Albo ją o to prosił.
Albo się tego wstydziła, że nie jest to wolny mężczyzna..
Jakiś powód był.
Nawet w przyjaźni ma się jakieś tajemnice i prawo do tych tajemnic szanuje.

9

Odp: Farbowana przyjaźń?
navelbina napisał/a:

Jestem zszokowana, czuję się oszukana?

Kekłem. I chciałoby się podsumować: ach te baby.

Ej, navlbina - świat nie kręci się wokół ciebie. Mogłabyś się czuć oszukana, jakby to był twój facet lub ojciec. A tak, to ciebie w żadnym stopniu nie dotyczy.


Mam jakieś dziwne wrażenie, że zazdrościsz jej powodzenia u facetów, jej związków i przygód. I jak widać nie tylko ja odniosłem takie wrażenie.....

10

Odp: Farbowana przyjaźń?
Ela210 napisał/a:

Trochę sprzeczne okreslenia: skrypty ekstrawertyk: Nie ma takich.
Ekstrawertycy nie są tacy, odkrywają się, bo nie znaczy że nie trzymają głęboko tajemnic. 
Masz żal  że nie powiedziała Ci o kochanku?
Pewnie chronila jego prywatność  i jednocześnie nie była pewna, że gdy Tobie powie, to się nie wyda.
Albo ją o to prosił.
Albo się tego wstydziła, że nie jest to wolny mężczyzna..
Jakiś powód był.
Nawet w przyjaźni ma się jakieś tajemnice i prawo do tych tajemnic szanuje.


Trochę mam żal, ale rozumiem, że czasami nawet w najgłebszej relacji potrzebujemy przestrzeni dla samego siebie, na swoje sekrety. Ubodły mnie kłamstwa, które były przykrywką do ich spotkań, Oraz fakt, że dzieliłam się z nią wszystkimi rozterkami, perypetiami i miłosnymi potyczkami i ona była dla mnie wsparciem a ja nie mogłam odwdzięczyć się tym samym bo nie dzieliła się nimi ze mną.

11 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2023-07-26 20:01:38)

Odp: Farbowana przyjaźń?

W jakim sensie?
Prosiła Ciebie byś oklamywala kogo?
Co do wsparcia, to właśnie się Tobie zwierzyla, nie zauważyłaś?
Dostaje wsparcie czy pretensje?
Bo nagle najważniejszą sprawą jest Twoje oburzenie, że nie wiedziałaś wcześniej..

12

Odp: Farbowana przyjaźń?
Ela210 napisał/a:

W jakim sensie?
Prosiła Ciebie byś oklamywala kogo?
Co do wsparcia, to właśnie się Tobie zwierzyla, nie zauważyłaś?
Dostaje wsparcie czy pretensje?
Bo nagle najważniejszą sprawą jest Twoje oburzenie, że nie wiedziałaś wcześniej..

Cześć.

Nie dziwi mnie postawa autorki. W końcu jak można uwierzyć osobie, która stworzyła kilka warstw różnych wersji wydarzeń i co jakiś czas kolejne wersje odkrywa/zmienia? Przeszłość też jest jaka jest - a na jej podstawie powinno się wyciągać wnioski i uczyć.

Być może rozterka autorki sięga nieco głębiej, tj. jak mam wspierać osobę, której nie potrafię już uwierzyć na słowo?

13 Ostatnio edytowany przez KoralinaJones (2023-07-26 20:20:11)

Odp: Farbowana przyjaźń?
navelbina napisał/a:

Trochę mam żal, ale rozumiem, że czasami nawet w najgłebszej relacji potrzebujemy przestrzeni dla samego siebie, na swoje sekrety. Ubodły mnie kłamstwa, które były przykrywką do ich spotkań, Oraz fakt, że dzieliłam się z nią wszystkimi rozterkami, perypetiami i miłosnymi potyczkami i ona była dla mnie wsparciem a ja nie mogłam odwdzięczyć się tym samym bo nie dzieliła się nimi ze mną.


Raczej Ty byłaś dla niej tłem. Osoby, które zachowują się w ten sposób mają w sobie bardzo duży potencjał rywalizacji. Dlatego nigdy nie usłyszałaś o jej rozterkach i problemach, bo dla niej byłoby to jak przyznanie się do porażki. A tego ona nie chciała.

14

Odp: Farbowana przyjaźń?
Ela210 napisał/a:

W jakim sensie?
Prosiła Ciebie byś oklamywala kogo?
Co do wsparcia, to właśnie się Tobie zwierzyla, nie zauważyłaś?
Dostaje wsparcie czy pretensje?
Bo nagle najważniejszą sprawą jest Twoje oburzenie, że nie wiedziałaś wcześniej..

Powiedziała mi o tym tylko dlatego, że ta relacja się zakończyła ponieważ jak stwierdziła on chciał odejsc od żony dla niej a ona nie jest w stanie zaakceptować faktu, że ma 3 dzieci. Ona nie potrzebuje mojego wsparcia skoro dawała sobie rade przez ostatnie kilka lat.

15

Odp: Farbowana przyjaźń?
Piotreeek napisał/a:

Cześć.

Nie dziwi mnie postawa autorki. W końcu jak można uwierzyć osobie, która stworzyła kilka warstw różnych wersji wydarzeń i co jakiś czas kolejne wersje odkrywa/zmienia? Przeszłość też jest jaka jest - a na jej podstawie powinno się wyciągać wnioski i uczyć.

Być może rozterka autorki sięga nieco głębiej, tj. jak mam wspierać osobę, której nie potrafię już uwierzyć na słowo?

Dokładnie, po prostu nie wiem co mam o tym myśleć, naszej znajomości i calym tym galimatiasie. Nie wiem kiedy mówi prawdę a kiedy przeinacza fakty tak aby wyglądała w nich dobrze.

Równie dobrze mogłaby tej tajemnicy nie ujawniać i zatrzymać to dla siebie. Powiedziała mi, że gdy chciała aby ich relacja trwała, to trzymała to dla siebie, teraz postanowiła to zakonczyc a mówi o tym tylko po to, by zrozumieć, dlaczego sabotowała wszystkie ostatnie relacje z mezczyznami.

16

Odp: Farbowana przyjaźń?
navelbina napisał/a:

Równie dobrze mogłaby tej tajemnicy nie ujawniać i zatrzymać to dla siebie. Powiedziała mi, że gdy chciała aby ich relacja trwała, to trzymała to dla siebie, teraz postanowiła to zakonczyc a mówi o tym tylko po to, by zrozumieć, dlaczego sabotowała wszystkie ostatnie relacje z mezczyznami.

"Od zawsze spotykała się z mnóstwem facetów ale nie potrafiła wejść w głębszą relację" = BPD
"manipulowała faktami i udostępniała tylko te które dla niej były wygodne", "potrafiła tak manipulować faktami, że wszystkim się wydawało, że ma takiego pecha" = NPD

Twoja "przyjaciółka to narcystyczna borderka, która potrzebowała od ciebie jedynie energii.

Przeanalizuj, co ta znajomość dała tobie przez te wszystkie lata i podejmij stosowną decyzję.

17 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2023-07-26 23:57:45)

Odp: Farbowana przyjaźń?

Wygląda na to, że pierwszy raz to ona potrzebowała od Ciebie wsparcia.
I pewnie już pożałowała że Ciebie o nie poprosiła.
Zakończył się związek z ważnym dla niej mężczyzną. Właśnie teraz jest jej ciężko, a Ty jesteś po prostu skupiona na sobie , przykre to.
Na tym polega przyjaźń, że udziela się wsparcia wtedy, gdy przyjaciel tego potrzebuje, a nie wtedy gdy Ty chcesz je dawać.
Czujesz się oburzona, że od początku nie miałaś dostępu do tajemnic.
Zdajesz sobie sprawę, jak bardzo to infantylne? Zatrzymałaś się na etapie podstawówki...
Mam 3 przyjaciółki, te same od lat.
Przyjaźnie trwają, no nigdy siebie nie oceniamy a zawsze i natychmiast możemy na siebie liczyć w trudnych chwilach.
Niektóre tajemnice dzielimy, innych nie.
Nie przyszlo by mi do głowy by w takiej sytuacji mieć pretensje że czegoś nie wiedziałam wcześniej.

18 Ostatnio edytowany przez navelbina (2023-07-27 01:46:13)

Odp: Farbowana przyjaźń?
Ela210 napisał/a:

Wygląda na to, że pierwszy raz to ona potrzebowała od Ciebie wsparcia.
I pewnie już pożałowała że Ciebie o nie poprosiła.
Zakończył się związek z ważnym dla niej mężczyzną. Właśnie teraz jest jej ciężko, a Ty jesteś po prostu skupiona na sobie , przykre to.
Na tym polega przyjaźń, że udziela się wsparcia wtedy, gdy przyjaciel tego potrzebuje, a nie wtedy gdy Ty chcesz je dawać.
Czujesz się oburzona, że od początku nie miałaś dostępu do tajemnic.
Zdajesz sobie sprawę, jak bardzo to infantylne? Zatrzymałaś się na etapie podstawówki...
Mam 3 przyjaciółki, te same od lat.
Przyjaźnie trwają, no nigdy siebie nie oceniamy a zawsze i natychmiast możemy na siebie liczyć w trudnych chwilach.
Niektóre tajemnice dzielimy, innych nie.
Nie przyszlo by mi do głowy by w takiej sytuacji mieć pretensje że czegoś nie wiedziałam wcześniej.

Ona mi wyraźnie zakomunikowała, że nie potrzebuje ode mnie żadnego wsparcia i nic nie oczekuje, powiedziała mi o tym tylko dlatego, gdy podczas jej kolejnych opowieści o tym jak trafia na samych „idiotów” zasugerowałam, że to może jednak w niej tkwi problem i czy przemyślala w końcu kwestię terapii. Wtedy z oburzeniem stwierdziła, że to nie tu leży problem, tylko w tym że jest/była w potajemnym związku przez ostatnie kilka lat, i to jest przyczyna jej nieudanych równoległych zwiazków ktore na przestrzeni lat nawiazywała.

19 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2023-07-27 08:45:07)

Odp: Farbowana przyjaźń?

Powiedziała Ci, że nie potrzebuje terapii.
Wsparcia przyjaciele zawsze od siebie potrzebują, tylko że czasem to wsparcie jest na zasadzie: jestem tu i akceptuję, co u Ciebie, mogę się wygadać, a nie na zasadzie, rób to i to.
W kryzysowej dla mnie sytuacji, zauważyłam że  najwięcej porad typu co mam zrobić udzielały osoby postronne, które mało mnie znały.
CI, z którymi byłam blisko, słuchaly, zadawały pytania, dzieliły się obserwacjami moich reakcji, z których nie zdawałam sobie sprawy.
Mowily: widzę  że sobie poradzisz.
Albo: widzę że jesteś załamana, boję się o Ciebie
Promieniejesz jak o tym mówisz itp
Po prostu takie szczere jakby to nazwać towarzyszenie sobie, wtedy gdy akurat sytuacja nie wymaga szybkiego działania.
I działanie wtedy gdy wymaga.
Więc z mojego punktu widzenia koleżanką nie potrzebuje dobrych porad ciotek plotek, ale pewnie chętnie opowiedzialaby Ci o tamtej relacji teraz właśnie, a Ty dowiedzialabys się czego oczekuje od mężczyzn.
Nie oczekujemy od przyjaciół, by podczas rozmowy o tajemnicach wysylali nas na terapię, nawet jak ta by się przydała.:)
PS:
Mam wrażenie, że ona nie może pogadać z Tobą  na temat mężczyzn, bo Ty cały czas poszukujesz się w niej problemów I niezbyt wgkebiasz w temat::
Jaki sens zaprzeczenia wyborom koleżanki gdy: facet się jej fizycznie nie podoba?
Albo gdy coś ją zaniepokoilo w oddzywce goscia do niej, a Ty uwazasz ze to drobiazg, a dla niej rzecz istotna?
W każdym razie: Nie ma między wami zrozumienia, to nie ma przyjaźni, niezależnie jak często się kontajrujecie






.

20

Odp: Farbowana przyjaźń?
navelbina napisał/a:
Piotreeek napisał/a:

Cześć.

Nie dziwi mnie postawa autorki. W końcu jak można uwierzyć osobie, która stworzyła kilka warstw różnych wersji wydarzeń i co jakiś czas kolejne wersje odkrywa/zmienia? Przeszłość też jest jaka jest - a na jej podstawie powinno się wyciągać wnioski i uczyć.

Być może rozterka autorki sięga nieco głębiej, tj. jak mam wspierać osobę, której nie potrafię już uwierzyć na słowo?

Dokładnie, po prostu nie wiem co mam o tym myśleć, naszej znajomości i calym tym galimatiasie. Nie wiem kiedy mówi prawdę a kiedy przeinacza fakty tak aby wyglądała w nich dobrze.

Równie dobrze mogłaby tej tajemnicy nie ujawniać i zatrzymać to dla siebie. Powiedziała mi, że gdy chciała aby ich relacja trwała, to trzymała to dla siebie, teraz postanowiła to zakonczyc a mówi o tym tylko po to, by zrozumieć, dlaczego sabotowała wszystkie ostatnie relacje z mezczyznami.

Widzę, że temat rozebrałaś na czynniki pierwsze i mam przeczucie, że dojrzałaś do podjęcia stosownych kroków. Wiesz już, że nie będziesz w stanie być dla tej osoby wsparciem, jakiego potrzebuje - i takie coś powinnaś jej zakomunikować. Oczywiście bez wytykania winy, obrzucania się błotem - to niepotrzebne. Po prostu był czas, kiedy Wasze ścieżki się połączyły i nadszedł czas, kiedy Wasze ścieżki się rozchodzą w różnych kierunkach. To jest naturalna kolej rzeczy.

21

Odp: Farbowana przyjaźń?
navelbina napisał/a:

Mam problem z wieloletnią przyjaciółką. Znamy się od dziecka, te same przedszkole, szkoła, liceum, studia. Mogłoby się wydawać, że znamy się jak łyse konie smile

Ona jest osobą ambitną, ale też skrytą i wrażliwą. Do tego dochodzą zaburzenia borderline i bulimia.

W podstawówce straciła tragicznie ojca w wypadku samochodowym.

Nasza przyjaźń nigdy nie była łatwa, ona ekstrawertyk, ja introwertyk. Ona uwielbia być w centrum zainteresowania, ja raczej wolę chować się po kątach wink Zawsze starałam się być dla niej i wspierać kiedy potrzebowała. Za czasów licealnych, często wystawiała mnie dla innych znajomych, umawiała się ze mną by w ostatniej chwili odwołać spotkanie bo wolała się spotkać z jakimś facetem albo pójść na imprezę. Kiedy po kilku takich akcjach, dałam jej jasno do zrozumienia, że nie musimy się przyjaźnić, to ona się rozpłakała i przeprosiła. Ja wybaczyłam, ale niesmak pozostał.
Przez takie zachowania, straciła kilka wartościowych relacji, nasza przetrwała.

Nigdy nie potrafiła być do końca szczera, albo manipulowała faktami i udostępniała tylko te które dla niej były wygodne, - przymrużałam na to oko, bo wydawało mi się, że jest to częścią jej zaburzeń borderline.

Pierwszy poważny zgrzyt pojawił się kilka lat wstecz, kiedy moja mama poważnie zachorowała. Był to dla mnie ciężki i traumatyczny okres, szpitale, lekarze, szukanie diagnozy. Mama umierała, a my nie wiedzieliśmy na co.. Zbiegło się to w czasie z jej 30-stymi urodzinami. Ponieważ nie miałam wtedy kompletnie głowy, do niczego, umówiłyśmy się w dniu jej urodzin na spacer, chciałam jej złożyć życzenia i ogólnie pogadać. Po spotkaniu dostałam od niej smsa z wyrzutem, że jak mogłam ją tak potraktować w jej urodziny, że nie dałam jej prezentu, że przecież wiedziałam jaki ten dzień był dla niej ważny i że jest jej bardzo przykro. Spadły mi wtedy kapcie z nóg i nie wierzyłam w co czytam. Przeprosiłam ją i powiedziałam, że nie mam czasu myśleć o jej prezencie kiedy mam mamę umierającą w szpitalu. (Mama zmarła 6 miesięcy póżniej). Ok ona po czasie przeprosiła, ja wybaczyłam.

Od zawsze spotykała się z mnóstwem facetów ale nie potrafiła wejść w głębszą relację. Zazwyczaj coś zawsze stało na przeszkodzie, a to facet nie taki, a to charakter zły a to za niski za gruby za szczupły, nie tak się odezwie, zawsze coś. Każdy wokół jej współczuł, bo potrafiła tak manipulować faktami, że wszystkim się wydawało, że ma takiego pecha. I ja też dałam się na to nabrać. Chociaż próbowałam jej sugerować, że to może w niej tkwi problem. Niby mi przytakiwała ale nic z tym nie robiła i tak kółko się zamykało.

W międzyczasie wielokrotnie sugerowałam jej terapie, poszła do psychologa raz, raz do psychiatry, niby dostała skierowanie na terapię grupową, ale nigdy jej nie rozpoczęła, bo nie miała czasu, praca, kariera były ważniejsze.

Ostatnią wiadomością wybiła mnie totalnie. Oznajmiła mi, że tak na prawdę to nie chciała wejść w głębsze relacje z mężczyznami, bo od ostatnich 5 lat jest w potajemnym związku z mężczyzną który jest w związku partnerskim i ma 3 dzieci... A mówi mi teraz o tym tylko dlatego, bo chce aby ta relacja się już skończyła, bo wierzy, że jak ludzie się dowiedzą to się to skończy definitywnie. Z tymi wszystkim mężczyznami z którymi spotykała się równolegle, to miała nadzieję, że może coś zaiskrzy i się odkocha. Szukała plasterka.

Jestem zszokowana, czuję się oszukana? Pomijam już wszystkie niuanse które się przewijały, jak np nie odbieranie telefonu, znikanie na kilka dni, gdzie byłysmy umówione, a potem jakieś głupie tłumaczenia... Albo to, że nie uprawia w ogóle sexu bo nie może nikogo normalnego poznać..

Jest mi przykro, przez ostatnie kilkanaście lat inwestowałam energię, emocje i czas w coś, wydawać by się mogło, przyjaźń. Tylko czy to na prawdę jest przyjaźń jeśli tylko jedna ze stron jest szczera?

Do tej pory dawałam jej kredyt zaufania bo myślałam, że jest dziewczyna po traumatycznych przejściach i dopóki nie przepracuje swoich demonów to się nie zmieni. Ale nigdy nie podejrzewałabym jej o coś takiego.

Nie wiem co robić? Czuję się wypompowana emocjonalnie, z jednej strony rozum mi podpowiada, że powinnam ją"mimo wszystko" wspierać ale z drugiej strony jestem zła i mam ochotę zerwać relację.

Raczej nie farbowana przyjaźń tylko podkolorowana.
Nic tu nie jest prawdziwe, może tylko twoje emocje, autorko.

22 Ostatnio edytowany przez madoja (2023-07-28 09:15:51)

Odp: Farbowana przyjaźń?

Nie wiem dlaczego tak na Ciebie tu naskoczyli. Ja Cię w pełni rozumiem.
Laska od 5 (!!!!) lat jest w związku i nie powiedziała o tym najlepszej przyjaciółce.

Wniosek jest jeden: nie jesteś jej najlepszą przyjaciółką.
To może świadczyć źle o niej, albo o Tobie. Może wiedziała że ją potępisz, albo że urwiesz kontakt. Tak czy siak, wg mnie to nie jest prawdziwa przyjaźń, skoro nie mówi się o tak ważnej rzeczy.

Jeszcze jakoś bym zrozumiała, że ukryła jednorazowy wyskok z żonatym, ale pięcioletni związek?!
I to wciskanie kitu że żaden facet jej nie pasuje, lub odwoływanie spotkań z Tobą, bo szła z tamtym.

Tak się oszukuje jakąś daleką znajomą, a nie najlepsza przyjaciółkę.

Cokolwiek ludzie będą Ci tu pisali, że w przyjaźni musi być miejsce na prywatność itd - to bzdury. Ona przez 5 lat była zakochana, pewnie marzyła że on odejdzie od żony, płakała, cierpiała, ale też miała wielkie chwile szczęścia. Żyła tym, a ten mężczyzną był dla niej najważniejszą osobą na świecie. I ani słowem Ci o tym nie powiedziała... To nie jest przyjaźń.

23 Ostatnio edytowany przez Tamiraa (2023-07-28 09:29:48)

Odp: Farbowana przyjaźń?

No, bo jak? Taka  super dziewczyna mająca powodzenie, gdzie się tylko nie ruszy, zamotała się w długoletni związek z żonatym i dzieciatym, a dla ciebie, autorko, miała tyle czasu, co kot napłakał. Natomiast starczyło jej tupetu,żeby domagać się uwagi kiedy twoja mama była ciężko chora. Dawno już powinnaś położyć temu kres. Sentymenty nie pomagają, trzeba pomyśleć o tym, co tu i teraz.

24

Odp: Farbowana przyjaźń?

Martwię się tym, że jak zdystansuję się od niej czy też "wycofam" i wychłodzę naszą relację, to jeszcze bardziej pchnie ją to w wir zaburzeń emocjonalnych. Teraz tak po prostu po ludzku martwię się o nią jak o drugiego człowieka. Przez te wszystkie lata dawałam jej duży kredyt zaufania i "tolerowałam" jej wyskoki bo wiem, że śmierć ojca na tak wczesnym etapie była dla niej traumatycznym przeżyciem którego nigdy z nikim nie przepracowała. W tamtych czasach dzieci w szkołach nie otrzymywały żadnego wsparcia psychologicznego, była pozostawiona samej sobie.
Ale czuję, że już chyba czas najwyższy położyć kres i postawić jakąś granicę - pytanie czy ja ją stawiam dla samej siebie czy dla niej?

Staram się postawić w jej skórze i mam świadomość, że na pewno w jakiś sposób przeżywa rozstanie, mimo, że nie wiem kompletnie nic na temat relacji jaka ich łączyła. Czy to był tylko seks czy wielka miłość jej życia. Czy w tej sytuacji mam się od niej odsunąć czy może starać się wspierać?

I tak, możliwe, że nie chciała mi o tym powiedzieć, bo wie, co sądzę na temat rozbijania rodzin czy też wdawania się w relacje z zajętymi mężczyznami. (Rzuciła mimo chodem, że na początku ich relacji, jego żona się o tym dowiedziała i przyszła do niej do domu obrzucić ją "błotem", a potem przez jakiś czas jeszcze "dręczyła" ją smsami i telefonami).

25

Odp: Farbowana przyjaźń?

Nie jesteś jej matką, ani opiekunką, a tym bardziej ratowniczką.
To dorosła kobieta, dlatego odpowiada za swoje decyzje życiowe.
Ma szanse się leczyć, ale tego świadomie nie robi.

Polecam ochłodzić "przyjaźń".

26

Odp: Farbowana przyjaźń?
navelbina napisał/a:

Martwię się tym, że jak zdystansuję się od niej czy też "wycofam" i wychłodzę naszą relację, to jeszcze bardziej pchnie ją to w wir zaburzeń emocjonalnych. Teraz tak po prostu po ludzku martwię się o nią jak o drugiego człowieka. ).

Nie przypisuj sobie aż takiej roli.

27

Odp: Farbowana przyjaźń?
Tamiraa napisał/a:
navelbina napisał/a:

Martwię się tym, że jak zdystansuję się od niej czy też "wycofam" i wychłodzę naszą relację, to jeszcze bardziej pchnie ją to w wir zaburzeń emocjonalnych. Teraz tak po prostu po ludzku martwię się o nią jak o drugiego człowieka. ).

Nie przypisuj sobie aż takiej roli.

Przecież autorka zachowuje się jak zawistna, toksyczna osoba. Nic dziwnego, że znajoma trzyma ją na dystans i dopuszcza do swojego życia na tyle na ile uważa za bezpieczne dla siebie.

28

Odp: Farbowana przyjaźń?
KoralinaJones napisał/a:
Tamiraa napisał/a:
navelbina napisał/a:

Martwię się tym, że jak zdystansuję się od niej czy też "wycofam" i wychłodzę naszą relację, to jeszcze bardziej pchnie ją to w wir zaburzeń emocjonalnych. Teraz tak po prostu po ludzku martwię się o nią jak o drugiego człowieka. ).

Nie przypisuj sobie aż takiej roli.

Przecież autorka zachowuje się jak zawistna, toksyczna osoba. Nic dziwnego, że znajoma trzyma ją na dystans i dopuszcza do swojego życia na tyle na ile uważa za bezpieczne dla siebie.

Autorka  poczuwa się do odpowiedzialności za nią na zasadzie rodzic  - dziecko. Nawet teraz, kiedy wyszły na światło dzienne kłamstwa. Pytanie, czy ta koleżanka w ogóle chce się się z autorką przyjaźnić?

29 Ostatnio edytowany przez KoralinaJones (2023-07-28 17:27:23)

Odp: Farbowana przyjaźń?
Tamiraa napisał/a:
KoralinaJones napisał/a:
Tamiraa napisał/a:

Nie przypisuj sobie aż takiej roli.

Przecież autorka zachowuje się jak zawistna, toksyczna osoba. Nic dziwnego, że znajoma trzyma ją na dystans i dopuszcza do swojego życia na tyle na ile uważa za bezpieczne dla siebie.

Autorka  poczuwa się do odpowiedzialności za nią na zasadzie rodzic  - dziecko. Nawet teraz, kiedy wyszły na światło dzienne kłamstwa. Pytanie, czy ta koleżanka w ogóle chce się się z autorką przyjaźnić?

Czy można winić tę koleżankę, za to, że to autorka jest mocniej zaangażowana w tę znajomość, w szczególności czy można ją winić za te rzekome kłamstwa, które w tej sytuacji były niczym innym jak zachowaniem prywatności wobec autorki. Jeśli autorka zwierzała sie koleżance, to dlaczego założyła, że robi to na zasadzie absolutnej wzajemności?

30 Ostatnio edytowany przez navelbina (2023-07-28 18:08:50)

Odp: Farbowana przyjaźń?
KoralinaJones napisał/a:

Czy można winić tę koleżankę, za to, że to autorka jest mocniej zaangażowana w tę znajomość, w szczególności czy można ją winić za te rzekome kłamstwa, które w tej sytuacji były niczym innym jak zachowaniem prywatności wobec autorki. Jeśli autorka zwierzała sie koleżance, to dlaczego założyła, że robi to na zasadzie absolutnej wzajemności?


Nasza znajomość trwa ponad 30 lat i na prawdę przeżyłyśmy razem bardzo dużo. To nie była relacja wyłącznie "jednostronna" tak jak sugerujesz.

Zawsze powtarzała, że jestem jedyną osobą która "wie o niej wszystko", więc ostatnią informacją wybiła mnie z kapci. I nie, nie jest to zawiść ani zazdrość, raczej szok i smutek, kiedy wydaje Ci się że "masz" przyjaciela na dobre na złe, i po takim czasie okazuje się, że to chyba nigdy nie był Twój przyjaciel.

31

Odp: Farbowana przyjaźń?

Napiszę Ci tak, jak przyjaciółce wink

Są w życiu  takie sprawy, o których się nie mówi nikomu. O niektórych bardzo długo,  a o niektórych nigdy. Są na dnie serca, bo człowiek chce siebie chronić a czasem jeszcze kogoś innego.
Związek przyjaciółki z tym partnerem jak najbardziej wpisuje się w tego rodzaju sprawy. Są dość wstydliwe i trudne. Gdyby nie uważała Cię za przyjaciółkę pewnie nigdy by Ci o tym  nie powiedziała.
Doceń jej szczerość i odwagę.

Przyjaźń ma czasem trudne okresy. Niechcący zrobi się komuś przykrość, nie zauważy się trudnego czasu u przyjaciela, popełni gafę.
Wszyscy jesteśmy ludźmi i robimy błędy. Miarą przyjaźni jest też chęć zrozumienia i wybaczania.

W przyjaźni ważna jest równość. Nie stawiaj się w roli jej opiekunki, nie staraj się układać jej życia i terapii.
Rolą przyjaciela jest być w pobliżu w trudnych momentach, zaznaczać swoją obecność i gotowość do pomocy o jaką możemy zostać  poproszeni.
Nie jest rolą przyjaciela narzucać swoje rady i przekonywać co ktoś powinien robić. Postępując w ten pokazujesz, że jesteś od niej mądrzejsza i wiesz lepiej niż ona, co należy robić. Stawiasz się wyżej. Masz dobre chęci - a dobrymi chęciami piekło brukowane wink

Jesteście różne i różne pozostaniecie. Idealnych ludzi nie ma.
Gdyby Cię wykorzystywała, czy naciągała mogłabyś się czuć wykorzystana. W tym przypadku  niczego takiego nie robi.
Szkoda tracić wieloletnią przyjaźń z takiego powodu.

32

Odp: Farbowana przyjaźń?
Agnes76 napisał/a:

Napiszę Ci tak, jak przyjaciółce wink

Są w życiu  takie sprawy, o których się nie mówi nikomu. O niektórych bardzo długo,  a o niektórych nigdy. Są na dnie serca, bo człowiek chce siebie chronić a czasem jeszcze kogoś innego.
Związek przyjaciółki z tym partnerem jak najbardziej wpisuje się w tego rodzaju sprawy. Są dość wstydliwe i trudne. Gdyby nie uważała Cię za przyjaciółkę pewnie nigdy by Ci o tym  nie powiedziała.
Doceń jej szczerość i odwagę.

Przyjaźń ma czasem trudne okresy. Niechcący zrobi się komuś przykrość, nie zauważy się trudnego czasu u przyjaciela, popełni gafę.
Wszyscy jesteśmy ludźmi i robimy błędy. Miarą przyjaźni jest też chęć zrozumienia i wybaczania.

W przyjaźni ważna jest równość. Nie stawiaj się w roli jej opiekunki, nie staraj się układać jej życia i terapii.
Rolą przyjaciela jest być w pobliżu w trudnych momentach, zaznaczać swoją obecność i gotowość do pomocy o jaką możemy zostać  poproszeni.
Nie jest rolą przyjaciela narzucać swoje rady i przekonywać co ktoś powinien robić. Postępując w ten pokazujesz, że jesteś od niej mądrzejsza i wiesz lepiej niż ona, co należy robić. Stawiasz się wyżej. Masz dobre chęci - a dobrymi chęciami piekło brukowane wink

Jesteście różne i różne pozostaniecie. Idealnych ludzi nie ma.
Gdyby Cię wykorzystywała, czy naciągała mogłabyś się czuć wykorzystana. W tym przypadku  niczego takiego nie robi.
Szkoda tracić wieloletnią przyjaźń z takiego powodu.


Dziękuję za ten wpis smile

33 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2023-07-28 18:45:47)

Odp: Farbowana przyjaźń?

Agnes w punkt.
Oby autorka coś zrozumiała.
W przyjaźni mamy o wiele więcej zrozumienia i tolerancji dla drugiej osoby niż w związku.
Tak też pojmuję dojrzałą przyjażń. A nie dziecięce "psiapsi"

34

Odp: Farbowana przyjaźń?
Agnes76 napisał/a:

Napiszę Ci tak, jak przyjaciółce wink

Są w życiu  takie sprawy, o których się nie mówi nikomu. O niektórych bardzo długo,  a o niektórych nigdy. Są na dnie serca, bo człowiek chce siebie chronić a czasem jeszcze kogoś innego.
Związek przyjaciółki z tym partnerem jak najbardziej wpisuje się w tego rodzaju sprawy. Są dość wstydliwe i trudne. Gdyby nie uważała Cię za przyjaciółkę pewnie nigdy by Ci o tym  nie powiedziała.
Doceń jej szczerość i odwagę.

Przyjaźń ma czasem trudne okresy. Niechcący zrobi się komuś przykrość, nie zauważy się trudnego czasu u przyjaciela, popełni gafę.
Wszyscy jesteśmy ludźmi i robimy błędy. Miarą przyjaźni jest też chęć zrozumienia i wybaczania.

W przyjaźni ważna jest równość. Nie stawiaj się w roli jej opiekunki, nie staraj się układać jej życia i terapii.
Rolą przyjaciela jest być w pobliżu w trudnych momentach, zaznaczać swoją obecność i gotowość do pomocy o jaką możemy zostać  poproszeni.
Nie jest rolą przyjaciela narzucać swoje rady i przekonywać co ktoś powinien robić. Postępując w ten pokazujesz, że jesteś od niej mądrzejsza i wiesz lepiej niż ona, co należy robić. Stawiasz się wyżej. Masz dobre chęci - a dobrymi chęciami piekło brukowane wink

Jesteście różne i różne pozostaniecie. Idealnych ludzi nie ma.
Gdyby Cię wykorzystywała, czy naciągała mogłabyś się czuć wykorzystana. W tym przypadku  niczego takiego nie robi.
Szkoda tracić wieloletnią przyjaźń z takiego powodu.

Przecież tej przyjaźni już nie ma.

35

Odp: Farbowana przyjaźń?
Tamiraa napisał/a:

Przecież tej przyjaźni już nie ma.

Dlaczego tak uważasz?

36

Odp: Farbowana przyjaźń?
Agnes76 napisał/a:
Tamiraa napisał/a:

Przecież tej przyjaźni już nie ma.

Dlaczego tak uważasz?

Jeśli się traci zaufanie do siebie, to nie można mówić o przyjaźni.

37

Odp: Farbowana przyjaźń?
Tamiraa napisał/a:
Agnes76 napisał/a:
Tamiraa napisał/a:

Przecież tej przyjaźni już nie ma.

Dlaczego tak uważasz?

Jeśli się traci zaufanie do siebie, to nie można mówić o przyjaźni.


To czy navelbina straci zaufanie zależy tylko od niej.


Ja podzielam pogląd Eli

Ela210 napisał/a:

Mam 3 przyjaciółki, te same od lat.
Przyjaźnie trwają, no nigdy siebie nie oceniamy a zawsze i natychmiast możemy na siebie liczyć w trudnych chwilach.
Niektóre tajemnice dzielimy, innych nie.
Nie przyszlo by mi do głowy by w takiej sytuacji mieć pretensje że czegoś nie wiedziałam wcześniej.

Też mam wieloletnie przyjaciółki, takie od nastoletnich lat, a ostatnią poznałam 3 lata temu. Nie wszystkim wszystko mówię, niektóre sprawy pozostawiam tylko dla siebie. Wiem też, że one pewne sprawy zostawiają dla siebie i całkowicie je rozumiem. Nie wypytuję, nie dociekam, zostawiam każdej taki margines prywatności jakiego potrzebuje. 
Każdy człowiek ma pewne strony mocniejsze a inne słabsze. Jeśli przyjaciółka musiałaby się odsłaniać w takich sprawach, które są u mnie mocne, mogłaby się czuć gorsza. To nie jest dobre w przyjaźni, bo każdy mimo wszystko chce się czuć wartościowy i równy. Jeśli chce się ze mną czymś podzielić albo pożalić to wysłucham i wesprę. Jeśli chce coś zostawić dla siebie szanuję jej decyzję.
Przyjaciółka to nie spowiednik smile

38

Odp: Farbowana przyjaźń?
Agnes76 napisał/a:
Tamiraa napisał/a:
Agnes76 napisał/a:

Dlaczego tak uważasz?

Jeśli się traci zaufanie do siebie, to nie można mówić o przyjaźni.


To czy navelbina straci zaufanie zależy tylko od niej.


Ja podzielam pogląd Eli

Ela210 napisał/a:

Mam 3 przyjaciółki, te same od lat.
Przyjaźnie trwają, no nigdy siebie nie oceniamy a zawsze i natychmiast możemy na siebie liczyć w trudnych chwilach.
Niektóre tajemnice dzielimy, innych nie.
Nie przyszlo by mi do głowy by w takiej sytuacji mieć pretensje że czegoś nie wiedziałam wcześniej.

Też mam wieloletnie przyjaciółki, takie od nastoletnich lat, a ostatnią poznałam 3 lata temu. Nie wszystkim wszystko mówię, niektóre sprawy pozostawiam tylko dla siebie. Wiem też, że one pewne sprawy zostawiają dla siebie i całkowicie je rozumiem. Nie wypytuję, nie dociekam, zostawiam każdej taki margines prywatności jakiego potrzebuje. 
Każdy człowiek ma pewne strony mocniejsze a inne słabsze. Jeśli przyjaciółka musiałaby się odsłaniać w takich sprawach, które są u mnie mocne, mogłaby się czuć gorsza. To nie jest dobre w przyjaźni, bo każdy mimo wszystko chce się czuć wartościowy i równy. Jeśli chce się ze mną czymś podzielić albo pożalić to wysłucham i wesprę. Jeśli chce coś zostawić dla siebie szanuję jej decyzję.
Przyjaciółka to nie spowiednik smile

Jak dla mnie przyjaciółki nie powinny się okłamywać. Te dawniejsze z lat szkolnych nie są tak bliskie, a pomimo tego szanujemy się i nie wystawiamy jedna drugą, nie okłamujemy, żeby lepiej wypaść w jej oczach.  Przyznajemy się do błędów, a jednocześnie nie ingerujemy w jej prywatność.Raczej wspieramy swoje mocne strony.

39

Odp: Farbowana przyjaźń?
navelbina napisał/a:
KoralinaJones napisał/a:

Czy można winić tę koleżankę, za to, że to autorka jest mocniej zaangażowana w tę znajomość, w szczególności czy można ją winić za te rzekome kłamstwa, które w tej sytuacji były niczym innym jak zachowaniem prywatności wobec autorki. Jeśli autorka zwierzała sie koleżance, to dlaczego założyła, że robi to na zasadzie absolutnej wzajemności?


Nasza znajomość trwa ponad 30 lat i na prawdę przeżyłyśmy razem bardzo dużo. To nie była relacja wyłącznie "jednostronna" tak jak sugerujesz.

Zawsze powtarzała, że jestem jedyną osobą która "wie o niej wszystko", więc ostatnią informacją wybiła mnie z kapci. I nie, nie jest to zawiść ani zazdrość, raczej szok i smutek, kiedy wydaje Ci się że "masz" przyjaciela na dobre na złe, i po takim czasie okazuje się, że to chyba nigdy nie był Twój przyjaciel.

Przyjaciel, to nie jest ktoś kogo można obdzierać dowoli z prywatności, intymności. Z drugiej strony, przyjaciel, to ktoś kto rozumie, że druga osoba ma swoje granice, tajemnice, sprawy, do których nie chce się przyznać, o których być może ciężko jej mówić. Miarą prawdziwej przyjaźni jest zrozumienie autonomiczności drugiej osoby.

Posty [ 39 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024