nie umiem zarządzać własnym życiem - czuje stagnację - jakieś rady? - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » PSYCHOLOGIA » nie umiem zarządzać własnym życiem - czuje stagnację - jakieś rady?

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 39 ]

Temat: nie umiem zarządzać własnym życiem - czuje stagnację - jakieś rady?

hej,
mam wrażenie, że życie mnie omija. Pracuję zdalnie od zeszłego roku i jeszcze jeżdżę do innego miasta na pewne kursy.
Od momentu kiedy mam własne mieszkanie ( odziedziczyłam je po babci kilka lat temu) a nie wynajmuję, mam wrażenie, ze jestem w jakiejś wielkiej strefie komfortu i nie mogę iść dalej z życiem. Czuje się jakbym była na emeryturze, bez celu.

Mieszkałam z rodzicami do polowy studiów, wyprowadziłam się na 2 stopniu do wynajmowanego mieszkania. Zawsze miałam dużo na głowie, rodzice pomagali mi trochę w finansowych kwestiach, ale udało mi się stanąć na nogi. Pomieszkalam tak z 2 lata w 2 wynajmowanych mieszkaniach w moim mieście i okazało się, ze odziedziczyłam mieszkanie.
Jestem bardzo zadowolona, można powiedzieć, ze w obecnych czasach uprzywilejowana. Jednak ja w ogóle tego tak nie odczuwam. Pracuje od roku zdalnie, czasem wyjeżdżam na te kursy do innego miasta. Moje życie jest spokojne, tak jakbym była na emeryturze. Wyjeżdżam czasem np na zorganizowane wycieczki z młodymi ludźmi w moim wieku, takie obozy, wyjeżdżam z koleżankami max w 3 osoby, ale wracam do niczego , bez planu na następny miesiąc, tydzień, to co będę robiła po wycieczce. A koleżanki maja zaplanowany miesiąc po wyjazdach... Od dawna nie byłam w związku obecnie nie szukam nikogo. Nawet nie wiem czy chce szukać czy nie. Po prostu odeszła ze mnie ochota na bycie z kimś.

W czasie studiów i trochę po, było zupełnie inaczej. Miałam wielu znajomych, czas wypełniony po brzegi, studia, dodatkowa praca, relacje, związki, jakieś wyjazdy, a teraz mam wrażenie, ze żyje tak jakby życie młodej osoby już mnie ominęło. Ja wiem, ze są to moje wybory, ale mam wrażenie ze jednak ( subiektywnie) źle dokonuję tych wyborów.

Pracuje zdalnie w tej samej pracy od końca studiów, zarobki nie są wysokie. Powiecie- ok to zmień. Niby tak, ale poszli mi trochę na rękę z tymi moimi dodatkowymi kursami i jestem bardziej elastyczna obecnie w zadaniach. Odpowiada mi to. Wiem, ze trudno ( bo szukałam) byłoby mi znaleźć firmę, która miałaby takie same warunki obecnie dla mnie. Wiele firm w mojej branży nie zgadza się na prace zdalną i wymaga minimum 3/4 etatu lub smieciówki a la etat. A ja właśnie mam tu w miarę elastyczną i spokojną głowę mimo, ze zarobki nie są okej....

Mam wrażenie, ze się zamknęłam i tak trochę jestem jedna noga tu, druga tam, trzecia tam. Niby planuje sobie tygodnie, ale moje cele nie są dalekosiężne a krótkotrwale. Wiele rzeczy w moim życiu udało mi się osiągnąć improwizując albo decydując się na ostatnia chwile. Nigdy nie planowałam czegoś z wyprzedzeniem np. rocznym. Nie wiem jak tym zarządzać.
Dlatego tak sobie lawiruje w życiu, wykonuje zadania, które na ten czas są odpowiednie i jakby 'czekam' tylko nie wiem na co.

Wiele moich starych znajomych z liceum i studiów nauczyły się planować swoje życie. Nie wiem z czego to wynika. Znam wiele osób, które np powiedzą sobie- ok w tym półroczu poznam męża i poznają go. A mnie to w ogóle nie wychodzi. Testowałam takie podejście kilka razy. Zupełnie nic z tego nie wyszło, bo wewnętrznie widziałam, ze robię coś na sile.

Oczywiście jeśli chodzi o pracę czy inne zawodowe sprawy, to jestem poukładana i to planuje. Chodzi mi o życie osobiste i takie zwykle codzienne. Ono mnie omija, ja czuje się jakbym była na emeryturze, bo jestem spokojna, nie mam dram, kłótni, ale coś mi umyka. Moja dewiza życiowa to bycie proaktywnym i kowalem własnego losu. Jednak dotyczy to u mnie tylko sfery zawodowej a nie prywatnej, codziennej.

Zawsze byłam tą osobą, która wyciągała rękę, inicjowała, organizowała. Przydaje się to w pracy, oczywiście na plus. Od wielu lat nie wykonuje jednak takich proaktywnych działan w stosunku do znajomych. Każdy jest zainteresowany tylko czubkiem własnego nosa i chce zarządzać swoim życiem. Zastanawiam się, ze może jednak na studiach miałam wielu znajomych, uczestniczyłam w wielu organizacjach etc ale dlatego, ze nie miałam życia prywatnego jako takiego ( tylko lekkie związki i lekkie obowiązki?). A już wtedy koleżanki skupiały się na sobie tylko i wyłącznie a ja byłam tą organizatorką, która wykazywała inicjatywę..

Dlatego zrobiłam zwrot i od wielu lat staram się nie działać proaktywnie a tylko skupiać się na sobie. Tylko, ze takie siedzenie samemu, pracowanie, czasem wyjeżdżanie z 1-2 osobami, które się zna bardzo długo jest dość obciążające i nie jest 'nowością'.


Mam nadzieje, ze zrozumieliście mój wywód. Macie może jakieś rady dla mnie? Może powinnam iść do jakiegoś couch'a na naukę zarządzania własnym życiem? Chodzi o to, ze ja nie widzę celu , nie wiem tak w ogóle po co ja pracuje, robię te kursy, po co siedzę w domu na zdalnej.

Dziękuję. góry,
C

Zobacz podobne tematy :

2 Ostatnio edytowany przez JohnyBravo777 (2023-06-30 11:03:49)

Odp: nie umiem zarządzać własnym życiem - czuje stagnację - jakieś rady?

Jakby to Victor Frankl powiedzial - zyjesz w "egzystencjonalnej pustce" - jak wiekszosc ludzi.

Dzisiaj mlodzi ludzie probuja zapelnic ta pustke ciaglym podrozowaniem, dekorowaniem mieszkania, "rozwojem" - cokolwiek to znaczy (nie ma czegos takiego jak rozwoj - jest jedynie adaptacja do konkretnego srodowiska) i robieniem ze swojego zycia rollercostera emocji.
Ale powyzszymi nie da sie wypelnic pustki - a jedynie ja ukryc na chwile.
To jest marnowanie zycia i oszukiwanie sie, ze "zyje sie pelnia zycia".

Wystarczy przeczytac "Czego najbardziej żałują umierający" Bonnie Ware aby zrozumiec dlaczego.

Wypelnic pustke mozna tylko posiadajac pro-spoleczne wartosci (wydaje sie, ze Ty takie posiadasz/las) i odnajdywanie innych osob, ktore je posiadaja.
Ja mam wiele takich osob wsrod swoich przyjaciol a poznalem ich dzieki pro-spolecznym akcjom, ktore robie - bo te przyciagaja ludzi, ktorzy maja podobne wartosci.

Pro-spoleczne wartosci sa konieczne bo to oznacza, ze jestescie ludzmi, ktorzy sa chetni poswiecac swoj wlasny komfort dla tych, ktorzy potrzebuja pomocy.
A jesli powyzsze jest prawda, to bedac w potrzebie, czujesz, ze masz siatke bezpieczenstwa, ktora Cie wesprze nie z koniecznosci a z milosci do Ciebie.

Co za tym idzie, moim zdaniem:
- Pustke wypelnic mozemy / czuc sens w zyciu jedynie nie bedac samotnymi.
- Samotni nie jestesmy tylko gdy zyjemy dla siebie wzajemnie (nie tylko "ze soba" / "obok siebie")
- Zyc dla siebie wzajemnie mozemy tylko gdy obie osoby posiadaja pro-spoleczne wartosci
- Wspieranie siebie wzajemnie i wspolne dazenie do rozwiazywania konkretnych problemow spolecznych daje fundament wzajemnej milosci, tozsamosci i sensu zycia.

3

Odp: nie umiem zarządzać własnym życiem - czuje stagnację - jakieś rady?
carrot_not napisał/a:

Mam nadzieje, ze zrozumieliście mój wywód.

Zbliżasz się do 30tki, czy już przekroczyłaś?

4

Odp: nie umiem zarządzać własnym życiem - czuje stagnację - jakieś rady?
Farmer napisał/a:
carrot_not napisał/a:

Mam nadzieje, ze zrozumieliście mój wywód.

Zbliżasz się do 30tki, czy już przekroczyłaś?

niedawno przekroczyłam

5

Odp: nie umiem zarządzać własnym życiem - czuje stagnację - jakieś rady?
JohnyBravo777 napisał/a:

Jakby to Victor Frankl powiedzial - zyjesz w "egzystencjonalnej pustce" - jak wiekszosc ludzi.

Dzisiaj mlodzi ludzie probuja zapelnic ta pustke ciaglym podrozowaniem, dekorowaniem mieszkania, "rozwojem" - cokolwiek to znaczy (nie ma czegos takiego jak rozwoj - jest jedynie adaptacja do konkretnego srodowiska) i robieniem ze swojego zycia rollercostera emocji.
Ale powyzszymi nie da sie wypelnic pustki - a jedynie ja ukryc na chwile.
To jest marnowanie zycia i oszukiwanie sie, ze "zyje sie pelnia zycia".

Wystarczy przeczytac "Czego najbardziej żałują umierający" Bonnie Ware aby zrozumiec dlaczego.

Wypelnic pustke mozna tylko posiadajac pro-spoleczne wartosci (wydaje sie, ze Ty takie posiadasz/las) i odnajdywanie innych osob, ktore je posiadaja.
Ja mam wiele takich osob wsrod swoich przyjaciol a poznalem ich dzieki pro-spolecznym akcjom, ktore robie - bo te przyciagaja ludzi, ktorzy maja podobne wartosci.

Pro-spoleczne wartosci sa konieczne bo to oznacza, ze jestescie ludzmi, ktorzy sa chetni poswiecac swoj wlasny komfort dla tych, ktorzy potrzebuja pomocy.
A jesli powyzsze jest prawda, to bedac w potrzebie, czujesz, ze masz siatke bezpieczenstwa, ktora Cie wesprze nie z koniecznosci a z milosci do Ciebie.

Co za tym idzie, moim zdaniem:
- Pustke wypelnic mozemy / czuc sens w zyciu jedynie nie bedac samotnymi.
- Samotni nie jestesmy tylko gdy zyjemy dla siebie wzajemnie (nie tylko "ze soba" / "obok siebie")
- Zyc dla siebie wzajemnie mozemy tylko gdy obie osoby posiadaja pro-spoleczne wartosci
- Wspieranie siebie wzajemnie i wspolne dazenie do rozwiazywania konkretnych problemow spolecznych daje fundament wzajemnej milosci, tozsamosci i sensu zycia.

czyli jedynym ratunkiem dla mnie jest w mojej sytuacji powrót do pracy stacjonarnej, aby mieć jakiekolwiek interakcje międzyludzkie? może np. wynika to z pracy w domu i tego, że jestem tu sama .

dodatkowo powinnam wyjść z inicjatywą do znajomych, którzy maja już poukładane życie i od nich się uczyć, albo po prostu być bardziej otwarta tak jak kiedyś?

6 Ostatnio edytowany przez JohnyBravo777 (2023-06-30 12:05:53)

Odp: nie umiem zarządzać własnym życiem - czuje stagnację - jakieś rady?
carrot_not napisał/a:

czyli jedynym ratunkiem dla mnie jest w mojej sytuacji powrót do pracy stacjonarnej, aby mieć jakiekolwiek interakcje międzyludzkie? może np. wynika to z pracy w domu i tego, że jestem tu sama .

dodatkowo powinnam wyjść z inicjatywą do znajomych, którzy maja już poukładane życie i od nich się uczyć, albo po prostu być bardziej otwarta tak jak kiedyś?

Praca stacjonarna - jesli zwiekszy ilosc nieformalnych interakcji przy kawie - powinna pomoc.

Natomiast glownym wnioskiem z tego co pisalem jest abys nie przestawala udzielac sie spolecznie (np. tak jak kiedys organizujac wydarzenia dla innych) widzac, ze inni mysla tylko o sobie.
I przyjazn powinnas budowac nie z kazda osoba a tylko z tymi, ktore rowniez maja wartosci pro-spoleczne i chca cos robic dla innych.

---

Adam Smith (ojciec kapitalizmu) i David Hume dzielili friendship (kolezenstwo / przyjazn) na 3 typy:
- by utility (motywowane zyskiem),
- by pleasure (motywowane przyjemnoscia), oraz
- by virtue (motywowane wartosciami).

Co do znajomosci motywowanej zyskiem, uwazam, ze ta nie ma potencjalu pokonania samotnosci.
Nawet jesli:
- mozesz komus zaoferowac pomoc ktorej potrzebuje,
- ta osoba moze zaoferowac Tobie pomoc, ktorej potrzebujesz, oraz
- wartosc ktora czerpiecie z wzajemnej pomocy jest na tyle rowna aby byla utrzymywalna
To swiadomosc, ze druga osoba by Ci nie pomogla gdybys Ty nie byl zdolny do pomocy jej sprawilaby, ze czulbys sie samotny.


Jesli pomoca, ktora wzajemnie sobie oferujesz z druga osoba jest przyjemnosc, sytuacja wyglada podobnie.
Np. nawet jesli:
- swietnie sie ze soba bawicie
To swiadomosc, ze druga osoba jest z Toba dla przyjemnosci, co za tym idzie, odejdzie gdy ze wzgledu na jakies problemy bedziesz zrodlem problemow a nie przyjemnosci - bedzie wywolywala poczucie samotnosci.

Znajomosc motywowana wspolnymi wartosciami ma potencjal pokonania samotnosci w zaleznosci od wartosci.
- Egoizm jako wspolna wartosc ma niewielkie szanse na budowe przyjazni bo przy pierwszym konflikcie interesow kazdy kierujac sie swoimi wartosciami wybierze siebie ponad druga osobe.
- Natomiast, chec pomocy tym, ktorzy najbardziej jej potrzebuja jako wspolna wartosc sprawia, ze (jesli tylko wartosci jednej osoby sie nie zmienia) przyjazn jest nie do zaorania.

Wychodzi z tego, ze jedyna droga do prawdziwego pokonania samotnosci jest posiadanie pro-spolecznych wartosci i wspierajac potrzebujacych wzajemne odnajdywanie sie z tymi, ktorzy tez to robia.

---

A jestem przekonany, ze pokonanie samotnosci jest warunkiem koniecznym do wypelnienia egzystencjonalnej pustki.

7 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2023-06-30 12:50:28)

Odp: nie umiem zarządzać własnym życiem - czuje stagnację - jakieś rady?

Głupie teorie i latwe do obalenia.
Nieważna jest motywacja z jaką się wchodzi w relację.
Dlaczego?
Bo relacje są dynamiczne po prostu.
Więc możesz się do kogoś zbliżyć  z chęci zysku, albo konieczności,  a Wasza relacja  Może się  zmienić w przyjaźń,  miłość,  nienawiść czy cokolwiek.
Możesz poznać kogoś kto podziela podobne wartości, a z czasem może stać się niestrawny dla Ciebie jako człowiek.
Co do autorki: wyluzuj, człowiek czasami musi poleżeć odłogiem, by coś mu się w życiu wyklarowało i ruszył gdzieś dynamicznie.
Proponuję zacząć się kierować zasadą przyjemności i zobaczyć co przyniesie los

8 Ostatnio edytowany przez JohnyBravo777 (2023-06-30 13:52:46)

Odp: nie umiem zarządzać własnym życiem - czuje stagnację - jakieś rady?
Ela210 napisał/a:

Głupie teorie i latwe do obalenia.
Proponuję zacząć się kierować zasadą przyjemności i zobaczyć co przyniesie los

Ela ma zupelnie przeciwna filozofie zycia do mojej.
Ona proponuje hedonizm - skupienie na sobie i swoich przyjemnosciach.

Mysle, ze sama masz odpowiednie doswiadczenie aby zwalidowac kogo filozofia daje wiecej szczescia.
Wystarczy, ze porownasz jak sie czulas bedac organizatorka a jak sie czujesz odkad skupiasz sie na sobie.

Ela pisze, ze "teorie sa latwe do obalenia" przy czym ich nie daje rady obalic.

Ela210 napisał/a:

Bo relacje są dynamiczne po prostu.

Z tym sie zgadzam.

Ela210 napisał/a:

Więc możesz się do kogoś zbliżyć  z chęci zysku, albo konieczności,  a Wasza relacja  Może się  zmienić w przyjaźń,  miłość,  nienawiść czy cokolwiek.

A to jest bardzo naiwne.

Bo Ela nie precyzuje w jaki sposob relacje sa dynamiczne.
Ano, najczesciej relacje z czasem tylko poglebiaja dynamiki wynikajace z poczatkowej roznicy wartosci.
Gdy np. jedna osoba jest troche bardziej asertywna a druga bardziej pasywna, z czasem w tej relacji asertywna osoba zaczyna kompletnie dominowac a osoba pasywna staje sie popychadlem.
To jest bardzo powszechne zjawisko schizmogenezy.

Innym dowodem jest dowod anegdotyczny.
Ela jak i inni stali uzytkownicy tego forum od lat tutaj rozmawiaja z osobami o odmiennych opiniach.
A mimo to ich opinie i wynikajace z nich wartosci sa niemal niezmienne przez caly ten okres.

Bo jak ludzie nabiora zestawu takich betonowych opinii jak Ela to nie sa w stanie zauwazyc ich wewnetrznych niespojnosci niezaleznie od sily argumentow.
Jedyne co potrafia napisac o innych opiniach, to ze sa glupie, latwo je obalic, po czym ich nie obalaja.

Swoja droga...
Zasada przyjemnosci - ktora doradza Ela - kieruja sie miedzy innymi pedofile, gwalciciele i wszelkiego rodzaju uzaleznieni seksoholicy, alkoholicy i narkomani.
Ale podejrzewam, ze Ela ma jakies przekonanie, ktore pozwala jej stlumic / przeskoczyc / zignorowac ten fakt w swoim logicznym rozumowaniu.

9

Odp: nie umiem zarządzać własnym życiem - czuje stagnację - jakieś rady?
carrot_not napisał/a:
Farmer napisał/a:
carrot_not napisał/a:

Mam nadzieje, ze zrozumieliście mój wywód.

Zbliżasz się do 30tki, czy już przekroczyłaś?

niedawno przekroczyłam

to typowe
stare znajomości się wykruszają, nowych nie przybywa
obecnie jesteś w zawieszeniu i w strefie komfortu

Pytanie do ciebie: co chcesz w życiu?
Chcesz być żoną, matką?
Chcesz zwiedzić świat?
Chcesz robić karierę?
Chcesz .... (ty wpisz co chcesz)

Teraz jest dobry czas, by wybrać cel i iść w tym kierunku.
Albo obudzisz się za 10 lat z ręka w nocniku.

10 Ostatnio edytowany przez madoja (2023-06-30 16:52:03)

Odp: nie umiem zarządzać własnym życiem - czuje stagnację - jakieś rady?

Może łudzisz się, że inni mają wspaniałe, głębokie życia, ale tak nie jest. Już sam komfort, własne mieszkanie, stabilizacja - stawiają Cię w o wiele lepszej sytuacji niż większość młodych ludzi.

Tak szczerze to ja nie wiem kto odczuwa pełnię życia. Jakaś Paris Hilton, która tylko podróżuje i imprezuje, nie musząc pracować? Bogaci hollywoodzcy aktorzy? Jeśli tak, to dlaczego w tych środowiskach są samobójstwa?

Życie większości ludzi to wegetacja. Albo oddają się pracy, albo rodzinie, ale wszystko z czasem powszednieje i zatraca się sens życia. Chyba każdy człowiek jakiego znam może powiedzieć "dzień jak co dzień". Dzień każdego zaczyna się i kończy tak samo jak poprzedni.
Piękne i głębokie są WYŁĄCZNIE CHWILE. Zakochanie, pierwszy pocałunek, wakacje, film na który się czekało rok, podwyżka w pracy.

Jako dzieci mamy wciąż cele: nowa klasa, wakacje które trwają wieki (a teraz to mgnienie oka), nowy kolega, nowa zabawka, wyjazd na kolonie, urodziny.
U dorosłych te cele się kończą lub są rzadsze.

Moim zdaniem masz 2 wyjścia:

1. Zacząć doceniać co masz oraz pogodzić się z tym że tak wygląda dorosłe życie. Jeśli odpowiednio podejdzie się do swojej wegetacji, cieszyć mogą nawet małe rzeczy. Książka, fajny piesek który dał się pogłaskać, burza gdy leżysz w łóżku, komplement od pani w sklepie, pyszna pizza.
Pomyśl jak bardzo marzyłabyś o obecnym życiu gdybyś np. straciła nogi (zawsze ten przykład mi huczy w głowie, bo mam sąsiadkę, śliczną dziewczynę, która od kilku lat jeździ na wózku i jej najwiekszym marzeniem jest chodzić - czyli to, co ja mam każdego dnia i nie doceniam; w tej chwili ona zbiera 150 tys zł na jakichś zbiórkach żeby na miesiąc wypożyczyć jakiś egzoszkielet by miesiąc chodzić!).
Pomyśl jak przeogromne szczęście Cię dopadło, że dostałaś mieszkanie.
W stagnacji i monotonii nie ma nic złego. Daje poczucie bezpieczeństwa.

2. Poszukać sobie chłopa. smile Serio, druga osoba nadaje sens życiu, bo nagle pojawiają się plany - a to wycieczki, a to wspólnej imprezy, a to małżeństwa czy dzieci. Czyli są CELE.

11

Odp: nie umiem zarządzać własnym życiem - czuje stagnację - jakieś rady?
madoja napisał/a:

2. Poszukać sobie chłopa. smile Serio, druga osoba nadaje sens życiu, bo nagle pojawiają się plany - a to wycieczki, a to wspólnej imprezy, a to małżeństwa czy dzieci. Czyli są CELE.

Tego z przyzwoitości nie napisałem, ale to najlepsze rozwiązanie (nie najłatwiejsze).

12

Odp: nie umiem zarządzać własnym życiem - czuje stagnację - jakieś rady?
Farmer napisał/a:
madoja napisał/a:

2. Poszukać sobie chłopa. smile Serio, druga osoba nadaje sens życiu, bo nagle pojawiają się plany - a to wycieczki, a to wspólnej imprezy, a to małżeństwa czy dzieci. Czyli są CELE.

Tego z przyzwoitości nie napisałem, ale to najlepsze rozwiązanie (nie najłatwiejsze).

Zauważyłam że często mamy podobne zdanie.
I (może z tego powodu big_smile ) mam Cię za jednego z mądrzejszych facetów na forum.

13

Odp: nie umiem zarządzać własnym życiem - czuje stagnację - jakieś rady?
Farmer napisał/a:
carrot_not napisał/a:
Farmer napisał/a:

Zbliżasz się do 30tki, czy już przekroczyłaś?

niedawno przekroczyłam

to typowe
stare znajomości się wykruszają, nowych nie przybywa
obecnie jesteś w zawieszeniu i w strefie komfortu

Pytanie do ciebie: co chcesz w życiu?
Chcesz być żoną, matką?
Chcesz zwiedzić świat?
Chcesz robić karierę?
Chcesz .... (ty wpisz co chcesz)

Teraz jest dobry czas, by wybrać cel i iść w tym kierunku.
Albo obudzisz się za 10 lat z ręka w nocniku.


czyli muszę się ogarnąć, wyjść ze swojej stabilizacji i zacząć wyznaczać sobie cel

14

Odp: nie umiem zarządzać własnym życiem - czuje stagnację - jakieś rady?
JohnyBravo777 napisał/a:
carrot_not napisał/a:

czyli jedynym ratunkiem dla mnie jest w mojej sytuacji powrót do pracy stacjonarnej, aby mieć jakiekolwiek interakcje międzyludzkie? może np. wynika to z pracy w domu i tego, że jestem tu sama .

dodatkowo powinnam wyjść z inicjatywą do znajomych, którzy maja już poukładane życie i od nich się uczyć, albo po prostu być bardziej otwarta tak jak kiedyś?

Praca stacjonarna - jesli zwiekszy ilosc nieformalnych interakcji przy kawie - powinna pomoc.

Natomiast glownym wnioskiem z tego co pisalem jest abys nie przestawala udzielac sie spolecznie (np. tak jak kiedys organizujac wydarzenia dla innych) widzac, ze inni mysla tylko o sobie.
I przyjazn powinnas budowac nie z kazda osoba a tylko z tymi, ktore rowniez maja wartosci pro-spoleczne i chca cos robic dla innych.

---

Adam Smith (ojciec kapitalizmu) i David Hume dzielili friendship (kolezenstwo / przyjazn) na 3 typy:
- by utility (motywowane zyskiem),
- by pleasure (motywowane przyjemnoscia), oraz
- by virtue (motywowane wartosciami).

Co do znajomosci motywowanej zyskiem, uwazam, ze ta nie ma potencjalu pokonania samotnosci.
Nawet jesli:
- mozesz komus zaoferowac pomoc ktorej potrzebuje,
- ta osoba moze zaoferowac Tobie pomoc, ktorej potrzebujesz, oraz
- wartosc ktora czerpiecie z wzajemnej pomocy jest na tyle rowna aby byla utrzymywalna
To swiadomosc, ze druga osoba by Ci nie pomogla gdybys Ty nie byl zdolny do pomocy jej sprawilaby, ze czulbys sie samotny.


Jesli pomoca, ktora wzajemnie sobie oferujesz z druga osoba jest przyjemnosc, sytuacja wyglada podobnie.
Np. nawet jesli:
- swietnie sie ze soba bawicie
To swiadomosc, ze druga osoba jest z Toba dla przyjemnosci, co za tym idzie, odejdzie gdy ze wzgledu na jakies problemy bedziesz zrodlem problemow a nie przyjemnosci - bedzie wywolywala poczucie samotnosci.

Znajomosc motywowana wspolnymi wartosciami ma potencjal pokonania samotnosci w zaleznosci od wartosci.
- Egoizm jako wspolna wartosc ma niewielkie szanse na budowe przyjazni bo przy pierwszym konflikcie interesow kazdy kierujac sie swoimi wartosciami wybierze siebie ponad druga osobe.
- Natomiast, chec pomocy tym, ktorzy najbardziej jej potrzebuja jako wspolna wartosc sprawia, ze (jesli tylko wartosci jednej osoby sie nie zmienia) przyjazn jest nie do zaorania.

Wychodzi z tego, ze jedyna droga do prawdziwego pokonania samotnosci jest posiadanie pro-spolecznych wartosci i wspierajac potrzebujacych wzajemne odnajdywanie sie z tymi, ktorzy tez to robia.

---

A jestem przekonany, ze pokonanie samotnosci jest warunkiem koniecznym do wypelnienia egzystencjonalnej pustki.


przez te kilka lat w pracy nic się nie zmieniło jeśli chodzi o kontakty towarzyskie. byłam jedna z najmłodszych osób, które zatrudniono. nigdy jako pracownicy nie spotkaliśmy się na kawę po pracy ani nie poszliśmy ( wspólnie lub w jakiejś małej grupie) na lunch. to są bardzo fajni, inteligentni specjaliści, ale na zupełnie innym etapie życia ( dzieci, domy, poważne związki, rodzina etc inne plany) niż ja. nigdy nawet nie skorzystali z mojej propozycji na wyjście. przestałam proponować ale oczywiście jestem mila i koleżeńska zawodowo.



bardzo trudno jest mi znaleźć obecnie osoby pro- społeczne, które chcą działać jak ja kiedyś. to wiązałoby się ze wstąpieniem do jakiejś organizacji, poznaniem zupełnie nowych ludzi. ze swoich znajomych których jeszcze posiadam - nikt nie jest taki. większość osób jest w super długich - ok 10-ponad 10 letnich związkach bez dzieci, są zajęci sobą.

niestety odtrąciłam celowo nawet moja jedna dobra koleżankę, bo po latach wyszło pewne toksyczne i egoistyczne zachowanie z jej strony w stosunku do mnie. dlatego tez wiele osób biorę na dystans bo kiedyś własne zaufałam przyjacielsko przez ok 10 lat takiej osobie ( od początku studiów) a dopiero niedawno wyszła o niej prawda- co naprawdę o mnie myślała, jak mnie traktowała etc. super toxic osoba, nikomu nie życzę.  a była jedna z bliższych przyjaciółek przez lata z którą sama chciałam utrzymywać kontakt smile

jest chodzi o Twoje rozgraniczenie znajomosci - obecnie już jestem na etapie, ze wg mnie 90% znajomosci jest podszyta zyskiem. tak jak transfer coś za coś, sprzedasz to, dostaniesz to. taka transakcja. nic bezinteresownego ( o ja glupia w przeszłości!)

15

Odp: nie umiem zarządzać własnym życiem - czuje stagnację - jakieś rady?
JohnyBravo777 napisał/a:
Ela210 napisał/a:

Głupie teorie i latwe do obalenia.
Proponuję zacząć się kierować zasadą przyjemności i zobaczyć co przyniesie los

Ela ma zupelnie przeciwna filozofie zycia do mojej.
Ona proponuje hedonizm - skupienie na sobie i swoich przyjemnosciach.

Mysle, ze sama masz odpowiednie doswiadczenie aby zwalidowac kogo filozofia daje wiecej szczescia.
Wystarczy, ze porownasz jak sie czulas bedac organizatorka a jak sie czujesz odkad skupiasz sie na sobie.

Ela pisze, ze "teorie sa latwe do obalenia" przy czym ich nie daje rady obalic.

Ela210 napisał/a:

Bo relacje są dynamiczne po prostu.

Z tym sie zgadzam.

Ela210 napisał/a:

Więc możesz się do kogoś zbliżyć  z chęci zysku, albo konieczności,  a Wasza relacja  Może się  zmienić w przyjaźń,  miłość,  nienawiść czy cokolwiek.

A to jest bardzo naiwne.

Bo Ela nie precyzuje w jaki sposob relacje sa dynamiczne.
Ano, najczesciej relacje z czasem tylko poglebiaja dynamiki wynikajace z poczatkowej roznicy wartosci.
Gdy np. jedna osoba jest troche bardziej asertywna a druga bardziej pasywna, z czasem w tej relacji asertywna osoba zaczyna kompletnie dominowac a osoba pasywna staje sie popychadlem.
To jest bardzo powszechne zjawisko schizmogenezy.

Innym dowodem jest dowod anegdotyczny.
Ela jak i inni stali uzytkownicy tego forum od lat tutaj rozmawiaja z osobami o odmiennych opiniach.
A mimo to ich opinie i wynikajace z nich wartosci sa niemal niezmienne przez caly ten okres.

Bo jak ludzie nabiora zestawu takich betonowych opinii jak Ela to nie sa w stanie zauwazyc ich wewnetrznych niespojnosci niezaleznie od sily argumentow.
Jedyne co potrafia napisac o innych opiniach, to ze sa glupie, latwo je obalic, po czym ich nie obalaja.

Swoja droga...
Zasada przyjemnosci - ktora doradza Ela - kieruja sie miedzy innymi pedofile, gwalciciele i wszelkiego rodzaju uzaleznieni seksoholicy, alkoholicy i narkomani.
Ale podejrzewam, ze Ela ma jakies przekonanie, ktore pozwala jej stlumic / przeskoczyc / zignorowac ten fakt w swoim logicznym rozumowaniu.

A ja uważam, że Ela ma dużo racji. O zysku czy wspólnych wartościach możemy mówić, jeśli chodzi o znajomości. Ale koleżeństwo, przyjaźń? Tam musi być przyjemność, bo chociaż zysk i/lub wspólne wartości mogą być podstawą znajomości, to nie muszą się wiązać z sympatią, z żadnymi cieplejszymi uczuciami. Można być interesownym czy mieć znajomość bazującą na wymianie przysług, ale jeśli nie będzie w tym przyjemności, to żadne to koleżeństwo. Ot, dwie sąsiadki, co się powymieniają opieką nad dziećmi i przy okazji zamienią parę słów przy kawie. Można mieć wspólne wartości, pracować przy wspólnych projektach, darzyć się z tego względu olbrzymim szacunkiem, ale przy tym nie nadawać na tych samych falach, być znudzonym drugą osobą i nie mieć właściwie nic poza tym wspólnym zajęciem - to niemalże jak stosunki służbowe. I dopiero przyjemność pozwala na jakieś cieplejsze uczucia.
Choć, oczywiście, nic nie stoi na przeszkodzie, żeby ta przyjemność łączyła się z zyskami czy wartościami, ale bez niej ani rusz.

16 Ostatnio edytowany przez carrot_not (2023-06-30 22:40:37)

Odp: nie umiem zarządzać własnym życiem - czuje stagnację - jakieś rady?
madoja napisał/a:

Może łudzisz się, że inni mają wspaniałe, głębokie życia, ale tak nie jest. Już sam komfort, własne mieszkanie, stabilizacja - stawiają Cię w o wiele lepszej sytuacji niż większość młodych ludzi.

Tak szczerze to ja nie wiem kto odczuwa pełnię życia. Jakaś Paris Hilton, która tylko podróżuje i imprezuje, nie musząc pracować? Bogaci hollywoodzcy aktorzy? Jeśli tak, to dlaczego w tych środowiskach są samobójstwa?

Życie większości ludzi to wegetacja. Albo oddają się pracy, albo rodzinie, ale wszystko z czasem powszednieje i zatraca się sens życia. Chyba każdy człowiek jakiego znam może powiedzieć "dzień jak co dzień". Dzień każdego zaczyna się i kończy tak samo jak poprzedni.
Piękne i głębokie są WYŁĄCZNIE CHWILE. Zakochanie, pierwszy pocałunek, wakacje, film na który się czekało rok, podwyżka w pracy.

Jako dzieci mamy wciąż cele: nowa klasa, wakacje które trwają wieki (a teraz to mgnienie oka), nowy kolega, nowa zabawka, wyjazd na kolonie, urodziny.
U dorosłych te cele się kończą lub są rzadsze.

Moim zdaniem masz 2 wyjścia:

1. Zacząć doceniać co masz oraz pogodzić się z tym że tak wygląda dorosłe życie. Jeśli odpowiednio podejdzie się do swojej wegetacji, cieszyć mogą nawet małe rzeczy. Książka, fajny piesek który dał się pogłaskać, burza gdy leżysz w łóżku, komplement od pani w sklepie, pyszna pizza.
Pomyśl jak bardzo marzyłabyś o obecnym życiu gdybyś np. straciła nogi (zawsze ten przykład mi huczy w głowie, bo mam sąsiadkę, śliczną dziewczynę, która od kilku lat jeździ na wózku i jej najwiekszym marzeniem jest chodzić - czyli to, co ja mam każdego dnia i nie doceniam; w tej chwili ona zbiera 150 tys zł na jakichś zbiórkach żeby na miesiąc wypożyczyć jakiś egzoszkielet by miesiąc chodzić!).
Pomyśl jak przeogromne szczęście Cię dopadło, że dostałaś mieszkanie.
W stagnacji i monotonii nie ma nic złego. Daje poczucie bezpieczeństwa.

2. Poszukać sobie chłopa. smile Serio, druga osoba nadaje sens życiu, bo nagle pojawiają się plany - a to wycieczki, a to wspólnej imprezy, a to małżeństwa czy dzieci. Czyli są CELE.


Dziękuję za tak długi i merytoryczny post.
Jestem wdzięczna za to co mam. tez nie wpadam w jakieś skrajne stany i nie wyobrażam sobie życia innych jako perfekcyjnego instagramowego. po prostu dopadła mnie jakaś stagnacja i spokój. ale może właśnie jak piszesz- każdego życie takie jest tylko o tym nie mówi. tez jestem przyzwyczajona do pewnej presji, szybkości w działaniu. od polowy liceum przez studia i nawet początek mojej teraźniejszej pracy- czułam ciągłe kłucie i dyskomfort w klatce piersiowej, ciągły stres. psuły mi się zęby i wypadały włosy. na studiach nocka zarwana minimum 2-3 razy w tygodniu, aby ogarnąć wszystko to był standard.

większość ludzi uważa,ze kiedy skończy się studia  to wtedy się zacznie prawdziwe życie. Ja już na studiach miałam ciągła presje i stres. Ale dziękuję mojemu losowi za to, ze już nie jestem na uczelni i w tamtym stresującym okresie życia., Teraz prowadzę je w miarę holistycznie, mimo tego, ze normalnie pracuje, wykonuje nawet dodatkowe zlecenia i jeżdżę często na te kursy... potrafię emocjonalnie odciąć się od wielu obowiązków i je po prostu wykonywać zadaniowo. ( nie tak jak na uczelni kiedy podchodziłam do wszystkiego emocjonalnie).

Nie mogę sobie robić wyrzutów sumienia. Dopiero teraz czuje ten spokój jaki chciałam czuć już dawno. Przez ostatnie 3 lata  przestały mi wypadać włosy , paznokcie są zdrowsze a wyniki krwi w normie. Tak jakby coś się ustabilizowało. Wcześniej przez ponad 10 lat ciągły chaos i gonitwa. Ale może tak miało być...
Może narzekam, ze mi czegoś brakuje bo nadal pragnę tego chaosu i presji, bo mnie podświadomie nakręcała i dawała wyrzut adrenaliny...

Jednak jestem świadoma, że w każdym momencie może wszystko się zmienić. Wiem, ze chce mieć rodzine i dzieci- wtedy tez nie będzie komfortu, ale chyba nie powinnam jednak narzekać i wrzucać sobie ze coś mnie omija, bo może właśnie ładuję baterie na to co ma się zdarzyć w przyszłości...


1. doceniam.... tez mam podobne myśli np w trakcie biegania - "biegam, bo mam dwie zdrowe dolne kończyny, inni nie mają- nie marudź, a próbuj biegać"- może zbyt brutalne ale niestety to prawda...

2. tak wiem.... to chyba właśnie najważniejszy element układanki tongue i wszystko się do tego sprowadza tongue

17

Odp: nie umiem zarządzać własnym życiem - czuje stagnację - jakieś rady?
Farmer napisał/a:
madoja napisał/a:

2. Poszukać sobie chłopa. smile Serio, druga osoba nadaje sens życiu, bo nagle pojawiają się plany - a to wycieczki, a to wspólnej imprezy, a to małżeństwa czy dzieci. Czyli są CELE.

Tego z przyzwoitości nie napisałem, ale to najlepsze rozwiązanie (nie najłatwiejsze).

niestety nie jest najłatwiejsze. ale ( tak jak pisałam w komentarzu powyżej) wszystko sprowadza się właśnie do tego podpunktu..:P

18 Ostatnio edytowany przez JohnyBravo777 (2023-06-30 22:49:01)

Odp: nie umiem zarządzać własnym życiem - czuje stagnację - jakieś rady?
carrot_not napisał/a:

bardzo trudno jest mi znaleźć obecnie osoby pro- społeczne, które chcą działać jak ja kiedyś. to wiązałoby się ze wstąpieniem do jakiejś organizacji, poznaniem zupełnie nowych ludzi. ze swoich znajomych których jeszcze posiadam - nikt nie jest taki. większość osób jest w super długich - ok 10-ponad 10 letnich związkach bez dzieci, są zajęci sobą.
jest chodzi o Twoje rozgraniczenie znajomosci - obecnie już jestem na etapie, ze wg mnie 90% znajomosci jest podszyta zyskiem. tak jak transfer coś za coś, sprzedasz to, dostaniesz to. taka transakcja. nic bezinteresownego ( o ja glupia w przeszłości!)

Jest taka popularna ksiazka David'a Brooks'a "The Second Mountain", ktora opowiada o "dwoch karierach" czesci ludzi.
- Przez pierwsza polowe zycia (wchodzac na pierwsza gore) buduja swoje ego i wlasna wyjatkowosc,
- Przez druga polowe zycia (wchodzac na druga gore) pozbywaja sie ego i przestaja skupiac na wlasnej wyjatkowosci a zaczynaja zyc dla innych.

Nie wszyscy zaczynaja od pierwszej gory i nie wszyscy w czasie swojego zycia zaczna wchodzic na druga.
Moja zona zaczela od drugiej, ja wszedlem na pierwsza i zrozumialem (tak jak inni, ktorym to sie udalo) ze tam nic nie ma oprocz samotnosci.

Pare cytatow z The Second Mountain:

If the first mountain is about building up the ego and defining the self, the second mountain is about shedding the ego and losing the self. If the first mountain is about acquisition, the second mountain is about contribution. If the first mountain is elitist - moving up - the second mountain is egalitarian - planting yourself amid those who need, and walking arm in arm with them.

When a whole society is built around self-preoccupation, its members become separated from one another, divided and alienated. And that is what was happened to us.

Our society suffers from a crisis of connection, a crisis of solidarity. We live in a culture of hyper-individualism. There is always a tension between self and society, between the individual and the group. Over the past sixty years we have swung too far toward the self. The only way our is to rebalance, to build a culture that steers people toward relation, community, and commitment - the things we most deeply yearn for, yet undermine with our hyper-individualistic way of life

The world tells them to want independence, but they want interdependence - to be enmeshed in a web of warm relationships.

We walk in shoes too small for us. We spend our days shooting for a little burst of approval or some small career victory.

I moj ulubiony:

Every once in a while, I meet a person who radiates joy. But they live for others, and not for themselves. They’ve made unshakable commitments to family, a cause, a community, or a faith

19

Odp: nie umiem zarządzać własnym życiem - czuje stagnację - jakieś rady?
carrot_not napisał/a:

2. tak wiem.... to chyba właśnie najważniejszy element układanki tongue i wszystko się do tego sprowadza tongue

Ogarnij jakieś hobby ze spotkaniami w okolicy, najlepiej gdzie są mężczyźni.
I zacznij korzystać z życia.

20

Odp: nie umiem zarządzać własnym życiem - czuje stagnację - jakieś rady?

Hej. Widzę że mamy podobnie. Tylko jesteś w trochę lepszej sytuacji. Ja jestem takim urodzonym przegrywem trochę, już się z tym pogodzilam że zawsze na znajomych wybiorę ludzi ktorzy będą mnie wykorzystywać, zawsze wybiorę najmniej odpowiedniego faceta przez którego cierpię, totalnie nie umiem w finanse, w jakieś mądre decyzję życiowe, wszystko jest takie koślawe.
Dlatego mam takie myśli jak Ty, że nie umiem zarządzać życiem ale już się nie nauczę. Nie wiem co się z tym robi, chyba nic się nie da. Próbowałam różnych rzeczy i wszystko jest ciągle do siebie podobne.

21

Odp: nie umiem zarządzać własnym życiem - czuje stagnację - jakieś rady?
carrot_not napisał/a:

Nie mogę sobie robić wyrzutów sumienia. Dopiero teraz czuje ten spokój jaki chciałam czuć już dawno. Przez ostatnie 3 lata  przestały mi wypadać włosy , paznokcie są zdrowsze a wyniki krwi w normie. Tak jakby coś się ustabilizowało. Wcześniej przez ponad 10 lat ciągły chaos i gonitwa. Ale może tak miało być...
Może narzekam, ze mi czegoś brakuje bo nadal pragnę tego chaosu i presji, bo mnie podświadomie nakręcała i dawała wyrzut adrenaliny...

Jednak jestem świadoma, że w każdym momencie może wszystko się zmienić. Wiem, ze chce mieć rodzine i dzieci- wtedy tez nie będzie komfortu, ale chyba nie powinnam jednak narzekać i wrzucać sobie ze coś mnie omija, bo może właśnie ładuję baterie na to co ma się zdarzyć w przyszłości...

1. doceniam.... tez mam podobne myśli np w trakcie biegania - "biegam, bo mam dwie zdrowe dolne kończyny, inni nie mają- nie marudź, a próbuj biegać"- może zbyt brutalne ale niestety to prawda...

2. tak wiem.... to chyba właśnie najważniejszy element układanki tongue i wszystko się do tego sprowadza tongue

Autorko nie popełniaj mojego błędu i nie kieruj się myśleniem "Teraz odpocznę, naładuję baterię i będę gotowa jak coś się już zacznie, wydarzy". Nie wydarzy się, ten spokój, który teraz czujesz to pułapka, w którą ja wpadłem już kilka lat temu i patrząc po niektórych użytkownikach forum to nie tylko ja. Im dłużej będziesz tkwić w takich myślach tym bardziej będziesz uwięziona. Ta "strefa komfortu" to takie więzienie, z którego wiesz, że musisz się wydostać, co więcej nie ma strażników i drzwi są otwarte, a mimo to nie wiesz jak przez nie przejść. Stres wywołany desperackimi próbami zmiany takiej sytuacji będzie znacznie większy niż ten z czasów studiów. Nie pozwól by cię to dopadło bo skończysz jak ja i paru innych z tego forum. Ja już powoli zaczynam tracić nadzieję, że uda mi się z tego wyjść co nie znaczy, że się poddam.

22

Odp: nie umiem zarządzać własnym życiem - czuje stagnację - jakieś rady?
Karmaniewraca napisał/a:

Nie wiem co się z tym robi, chyba nic się nie da. Próbowałam różnych rzeczy i wszystko jest ciągle do siebie podobne.

Weź sobie ogarniętego faceta, który cię pokieruje, pokaże i nauczy przydatnych rzeczy smile

23

Odp: nie umiem zarządzać własnym życiem - czuje stagnację - jakieś rady?
Farmer napisał/a:
Karmaniewraca napisał/a:

Nie wiem co się z tym robi, chyba nic się nie da. Próbowałam różnych rzeczy i wszystko jest ciągle do siebie podobne.

Weź sobie ogarniętego faceta, który cię pokieruje, pokaże i nauczy przydatnych rzeczy smile


Jasne, już idę i sobie biorę fajnego i ogarniętego wink przypominam, że fajni ogarnieci są zajęci a wolny fajny, ogarnety na pewno nie chce być z taka ciapą jak ja. Tego jestem świadoma i mam choć tyle pokory i przyzwoitości żeby się do tego przyznać.

24

Odp: nie umiem zarządzać własnym życiem - czuje stagnację - jakieś rady?
Karmaniewraca napisał/a:

Jasne, już idę i sobie biorę fajnego i ogarniętego wink przypominam, że fajni ogarnieci są zajęci a wolny fajny, ogarnety na pewno nie chce być z taka ciapą jak ja. Tego jestem świadoma i mam choć tyle pokory i przyzwoitości żeby się do tego przyznać.

Jeśli nie poszukasz, to nie znajdziesz.
Nie bądź ciapą smile

25

Odp: nie umiem zarządzać własnym życiem - czuje stagnację - jakieś rady?
Farmer napisał/a:
Karmaniewraca napisał/a:

Jasne, już idę i sobie biorę fajnego i ogarniętego wink przypominam, że fajni ogarnieci są zajęci a wolny fajny, ogarnety na pewno nie chce być z taka ciapą jak ja. Tego jestem świadoma i mam choć tyle pokory i przyzwoitości żeby się do tego przyznać.

Jeśli nie poszukasz, to nie znajdziesz.
Nie bądź ciapą smile


Gdzie? Tinder? Wszyscy tu wiemy, że to raczej nie możliwe. Innych opcji nie widzę

26

Odp: nie umiem zarządzać własnym życiem - czuje stagnację - jakieś rady?
Karmaniewraca napisał/a:

Gdzie? Tinder? Wszyscy tu wiemy, że to raczej nie możliwe. Innych opcji nie widzę

Skąd jesteś?
Ile masz lat?

To forum może robić za tablicę ogłoszeń.

27 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2023-07-02 17:08:48)

Odp: nie umiem zarządzać własnym życiem - czuje stagnację - jakieś rady?

Jesteś tam gdzie się sama stawiasz.
Jaki mężczyzna będzie chciał kogoś kto tak o sobie pisze?
Książę z bajki który chce ratować Kopciuszka?
Nawet ten ratował nie pannę którą myje podłogi,  ale księżniczkę co mu zwiała o pólnocy.
Z takim myśleniem daleko nie zajedziesz.
Bożesz, jaki Tinder? Lepiej zmień pracę na taką gdzie spotykasz wiecej zywych ludzi

28

Odp: nie umiem zarządzać własnym życiem - czuje stagnację - jakieś rady?
Ela210 napisał/a:

Lepiej zmień pracę na taką gdzie spotykasz wiecej zywych ludzi

Lepszych warunków finansowych nie znajdzie i to trochę blokuje, ale to może być inwestycja we wspólną przyszłość.

29

Odp: nie umiem zarządzać własnym życiem - czuje stagnację - jakieś rady?
Ela210 napisał/a:

Jesteś tam gdzie się sama stawiasz.
Jaki mężczyzna będzie chciał kogoś kto tak o sobie pisze?
Książę z bajki który chce ratować Kopciuszka?
Nawet ten ratował nie pannę którą myje podłogi,  ale księżniczkę co mu zwiała o pólnocy.
Z takim myśleniem daleko nie zajedziesz.
Bożesz, jaki Tinder? Lepiej zmień pracę na taką gdzie spotykasz wiecej zywych ludzi

Wiem, miałam gorszy dzien. Jakoś tak nic się nie składa, jeszcze się dowiedziałam, że mój były od naszego rozstania obraca chyba z 15 dziewczynę, plus młodsza ode mnie. Byłam u fryzjera, wiemy jakie są teraz ceny, zapłaciłam milion złotych i nie podoba mi się to co widzę.

Zmiana pracy to byłoby najlepsze co by mi się teraz mogło przydarzyć. Farmer pisze znów tak jakby wiedział na bank, że nie dostanę lepszych warunków finansowych. Właśnie pewnie bym dostała, ale to by się wiązało z wieloma rzeczami na które psychicznie nie jestem gotowa. Ale jest to na mojej liście zmian. Myślę też żeby iść do zakonu, bo miałam taką sytuację dziś, że jeśli wierzyć przeznaczeniu to jest to głos możliwe że Boga.

Wybacz, że rozwalam Ci wątek autorko swoimi problemami.
Aha, Farmer nie wiem czy chce się ogłoszac na forum gdzie z miejsca jestem w kategorii gorsza laska bo już stara.

30 Ostatnio edytowany przez Farmer (2023-07-02 20:58:11)

Odp: nie umiem zarządzać własnym życiem - czuje stagnację - jakieś rady?
Karmaniewraca napisał/a:

Farmer pisze znów tak jakby wiedział na bank, że nie dostanę lepszych warunków finansowych.

pisałem o autorce, a nie o tobie

Karmaniewraca napisał/a:

Aha, Farmer nie wiem czy chce się ogłoszac na forum gdzie z miejsca jestem w kategorii gorsza laska bo już stara.

to nie ogłaszaj się na tinderze smile smile smile

ja tam mam ustawiony przedział na kobiety 23-26 lat smile

31 Ostatnio edytowany przez JohnyBravo777 (2023-07-02 21:13:00)

Odp: nie umiem zarządzać własnym życiem - czuje stagnację - jakieś rady?
Farmer napisał/a:

to nie ogłaszaj się na tinderze smile smile smile
ja tam mam ustawiony przedział na kobiety 23-26 lat smile

No ludzie z reguly szukaja kogos w podobnym wieku mentalnym aby moc sie dogadac.
Ja bym na twoim miejscu ustawil 10-15 (mozesz miec lepsze macze).

32 Ostatnio edytowany przez Karmaniewraca (2023-07-02 21:32:00)

Odp: nie umiem zarządzać własnym życiem - czuje stagnację - jakieś rady?
Farmer napisał/a:
Karmaniewraca napisał/a:

Farmer pisze znów tak jakby wiedział na bank, że nie dostanę lepszych warunków finansowych.

pisałem o autorce, a nie o tobie

Karmaniewraca napisał/a:

Aha, Farmer nie wiem czy chce się ogłoszac na forum gdzie z miejsca jestem w kategorii gorsza laska bo już stara.

to nie ogłaszaj się na tinderze smile smile smile

ja tam mam ustawiony przedział na kobiety 23-26 lat smile

Gratuluję, no jeśli masz pary to czemu nie. A Farmer Ty już taki dość wiekowy jesteś, nie?

33

Odp: nie umiem zarządzać własnym życiem - czuje stagnację - jakieś rady?

Jesteś kobietą,  Karma, niepotrzebny Ci Tinder.
Może tylko się trochę częściej uśmiechaj po prostu.

34

Odp: nie umiem zarządzać własnym życiem - czuje stagnację - jakieś rady?
Karmaniewraca napisał/a:

Gratuluję, no jeśli masz pary to czemu nie. A Farmer Ty już taki dość wiekowy jesteś, nie?

jaki wiekowy?

Takie młode do mnie zarywają ¯\(ツ)/¯

35

Odp: nie umiem zarządzać własnym życiem - czuje stagnację - jakieś rady?
Ela210 napisał/a:

Jesteś kobietą,  Karma, niepotrzebny Ci Tinder.
Może tylko się trochę częściej uśmiechaj po prostu.

Niestety sam uśmiech nie wystarczy.

36

Odp: nie umiem zarządzać własnym życiem - czuje stagnację - jakieś rady?
Farmer napisał/a:
Karmaniewraca napisał/a:

Gratuluję, no jeśli masz pary to czemu nie. A Farmer Ty już taki dość wiekowy jesteś, nie?

jaki wiekowy?

Takie młode do mnie zarywają ¯\(ツ)/¯

To dobrze. Najważniejsze żeby się obu stronom podobało. Nie mi oceniać czyjeś preferencje. smile

Farmer, zanim napiszesz ze jestem zbyt brzydka a uśmiech mi nie pomoże, to rzeczywiście mi nie pomoże bo nie wychodzę NIGDZIE  pracuje zdalnie, mogę się uśmiechać do siebie jedynie.

I w sumie jak masz branie u młodych, fajnych lasek to po co znęcasz się na forum nad starymi babami po 30 , ze stare i w ogóle kaplica? Takie hobby? Ale jak poprawi Ci to nastrój to sobie możesz pisać co chcesz, w tak zwanym moim wieku już mi wszystko jedno wink

37 Ostatnio edytowany przez Farmer (2023-07-03 13:42:56)

Odp: nie umiem zarządzać własnym życiem - czuje stagnację - jakieś rady?
Karmaniewraca napisał/a:

Farmer, zanim napiszesz ze jestem zbyt brzydka a uśmiech mi nie pomoże, to rzeczywiście mi nie pomoże bo nie wychodzę NIGDZIE  pracuje zdalnie, mogę się uśmiechać do siebie jedynie.

Właśnie o tym piszę, że bez wychodzenia, pokazywania się, nawet na tinderze, to sam uśmiech nie pomoże jak mężczyzna nie zobaczy kobiety.
Bo gdzie? Podczas spotkania na Teams?

Karmaniewraca napisał/a:

I w sumie jak masz branie u młodych, fajnych lasek to po co znęcasz się na forum nad starymi babami po 30 , ze stare i w ogóle kaplica? Takie hobby? Ale jak poprawi Ci to nastrój to sobie możesz pisać co chcesz, w tak zwanym moim wieku już mi wszystko jedno wink

Co z młodą można zrobić oprócz zabawy?
To nie ten poziom.

A moje hobby jest dość specyficzne, ale kobiety unikają jego, bo wymaga siły, szybkości i ciągłych treningów i naprawdę niezłej kondycji (a ćwiczę z dwudziestolatkami).

38

Odp: nie umiem zarządzać własnym życiem - czuje stagnację - jakieś rady?
Farmer napisał/a:
Karmaniewraca napisał/a:

Farmer, zanim napiszesz ze jestem zbyt brzydka a uśmiech mi nie pomoże, to rzeczywiście mi nie pomoże bo nie wychodzę NIGDZIE  pracuje zdalnie, mogę się uśmiechać do siebie jedynie.

Właśnie o tym piszę, że bez wychodzenia, pokazywania się, nawet na tinderze, to sam uśmiech nie pomoże jak mężczyzna nie zobaczy kobiety.
Bo gdzie? Podczas spotkania na Teams?

Karmaniewraca napisał/a:

I w sumie jak masz branie u młodych, fajnych lasek to po co znęcasz się na forum nad starymi babami po 30 , ze stare i w ogóle kaplica? Takie hobby? Ale jak poprawi Ci to nastrój to sobie możesz pisać co chcesz, w tak zwanym moim wieku już mi wszystko jedno wink

Co z młodą można zrobić oprócz zabawy?
To nie ten poziom.

A moje hobby jest dość specyficzne, ale kobiety unikają jego, bo wymaga siły, szybkości i ciągłych treningów i naprawdę niezłej kondycji (a ćwiczę z dwudziestolatkami).

Dużo można. Młode są całkiem fajne i mądre, do tego super ładne. Problem z tym, że nie chcą stałych związków ze starszymi tongue żartuje, mówię jak Ty ;p
Ale faktycznie trudniej je usidlic.
Co do reszty to ciekawa jestem co to za hobby.

Autorka gdzieś się zgubiła.

39

Odp: nie umiem zarządzać własnym życiem - czuje stagnację - jakieś rady?
Karmaniewraca napisał/a:
Farmer napisał/a:

A moje hobby jest dość specyficzne, ale kobiety unikają jego, bo wymaga siły, szybkości i ciągłych treningów i naprawdę niezłej kondycji (a ćwiczę z dwudziestolatkami).

Co do reszty to ciekawa jestem co to za hobby.

Brzmi jak robienie kupy na czas po zjedzeniu 3 blistrow wegla organicznego.

Posty [ 39 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » PSYCHOLOGIA » nie umiem zarządzać własnym życiem - czuje stagnację - jakieś rady?

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024