Chętnie dodam jeszcze trochę. Samych sposobów pracy nad tym nie ma zbyt wielu, tu bardziej chodzi o uświadomienie sobie pewnych rzeczy, zaakceptowanie ich i zastosowanie w praktyce. Oczywiście to brzmi łatwo i przyjemnie, a tak na prawdę jest bardzo trudne. Między uświadomieniem sobie czegoś, a zastosowaniem tego w praktyce jest ogromna przepaść. W moim przypadku przełomowym momentem było uświadomienie sobie, że nie tylko ja tak się czuję. Starałem się patrzeć na ludzi nie jak na obce istoty, które całkowicie się ode mnie różnią, obserwują i oceniają na każdym kroku tylko jak na siebie z innym wyglądem. Starałem się wyobrażać sobie, że ci ludzie też czują to co ja: że oni też się czegoś boją, że oni też wahają się coś zrobić, że oni też nie chcą być oceniani. Kiedy ktoś ma niską samoocenę i niskie poczucie własnej wartości nieświadomie zaczyna uważać innych ludzi za lepszych, za jakieś istoty przewyższające zwykłych słabych ludzi. Nawet nie zauważasz kiedy zaczynasz robić wszystko po by dorównać tym zwykłym ludziom. To jest wielki błąd i jedyne co można z tym zrobić to próbować samemu odwrócić to myślenie. "Oni wcale nie są żadnymi bogami tylko zwykłymi ludźmi takimi jak ja". Po kilku próbach takiego myślenia zauważysz ciekawe rzeczy. Ty nie oceniasz każdego po tym czy "płaszcz dobrze na nim leży" więc czemu wszyscy inni mieliby ciebie po tym oceniać. Ty nie robisz nikomu awantury za to, że będąc przed tobą w kolejce do kasy płacenie zajmuje mu kilka minut więc czemu każdy miałby się o to przyczepić jeśli tobie raz się to zdarzy. Oni mają te same słabości i podobne problemy co ty. Oczywiście zawsze znajdą się jakieś wyjątki ale to są raczej rzadkie, pojedyncze przypadki. Ten kontrast, o którym pisałaś w kontekście jazdy samochodem jest we wszystkich codziennych sytuacjach. Większość ludzi nic nie zrobi nawet jeśli coś im się nie będzie podobać nawet nie dlatego, że są przyjaźni tylko dlatego, że sami nie chcą problemów.
Bardzo ważną kwestią jest także uwiadomienie sobie, że na mnóstwo rzeczy w swoim otoczeniu nie masz żadnego wpływu. Jak mawiała moja terapeutka, mamy zaledwie 5% wpływu na nasze otoczenie i przejmowanie się rzeczami niezależnymi od nas to jedynie strata czasu i energii. Ten płaszcz jest niezłym przykładem, powiedzmy że idziesz ulicą i nagle jakiś samochód cię ochlapał. Droga jest ruchliwa, hałas ze wszystkich stron, nie mogłaś określić skąd nadjeżdża akurat ten samochód, który cię ochlapał na dodatek jeszcze jechał dość szybko więc nie dało się tego uniknąć. Płaszcz masz cały zalany i to jeszcze uwalony błotem, przejmujesz się tym ale wiesz, że to był wypadek i nie miałaś na to żadnego wpływu. Więc co robisz, padasz na ziemię załamana i ubolewasz nad tą sytuacją? Otóż nie, akceptujesz ten fakt i idziesz dalej w zalanym płaszczu albo go zdejmujesz jeśli nie jest za zimno, potem go pierzesz i znów jest czysty. Jeśli ktoś się zapyta co ci się stało to mówisz prawdę, takie sytuacje są na porządku dziennym i każdy potrafiący myśleć człowiek to zrozumie. Podaje ten płaszcz jako przykład bo ja też zawsze przesadnie się przejmowałem ubiorem i też zdarzały mi się takie sytuacje. Kiedy już starałem się przestawić moje myślenie właśnie na takie przez pryzmat samego siebie to zacząłem zauważać, że nikt tak na prawdę nie zwraca uwagi na mój ubiór bo i ja tego nie robię względem innych. A przynajmniej nie w negatywnym sensie. Ja zwracam uwagę na ubiór tylko jeśli mi się on podoba, na przykład kiedy widzę ładną dziewczynę na ulicy ubraną w totalnie mój typ damskiego ubioru to patrzę i podziwiam oczywiście bez jakichś patologicznych odchyłów, w przeciwnym wypadku nawet nie tracę czasu na patrzenie i większość ludzi też tak ma.
Podobnie jest z lękiem, że zrobisz coś głupiego, śmiesznego, zawstydzającego i ktoś cię nagra. Faktycznie może się tak zdarzyć ale raczej nie będzie to miało wpływu na twoje życie. Dziś jest tyle różnych nagrań w internecie, że nawet jeśli ktoś zobaczy filmik z twoim udziałem to najprawdopodobniej zapomni o nim w ciągu najbliższych 10 minut. Przy tym co dziś jest w internecie trzeba by się na prawdę nieźle postarać by wzbudzić jakąś większą sensację. Mimo, że to piszę to sam wciąż się obawiam czegoś takiego ale już mniej niż kiedyś.
W moim przypadku jeszcze jedna rzecz działa trochę na plus. Przez wiele lat trenowałem różne sztuki walki i daje mi to mały bonus do poczucia bezpieczeństwa. Trochę luźniej podchodzę do jakiejś napiętej sytuacji na przykład gdy ktoś się do mnie przyczepia bez powodu albo o jakąś totalną głupotę mając świadomość, że w razie czego powinienem dać radę się obronić albo chociaż łatwiej uciec. Może to brzmi trochę śmiesznie ale jednak ma lekki wpływ na sposób myślenia. Piszę to bardziej jako przykład niż jako konkretną radę choć osobiście polecam trenować sztuki walki.
Zmiana sposobu myślenia jest kluczem i jak już pisałem jest to bardzo trudne do zrobienia, aż za dobrze wiem co mówię. Osobiście wydaje mi się, że to można zrobić tylko samodzielnie bo w przeciwnym razie istnieje ryzyko popełnienia mojego błędu z terapii. To trzeba trenować, regularnie, po swojemu i w swoim tempie choć nie ukrywam, że ciekawie byłoby "potrenować" z kimś. Mam nadzieję, że post wyszedł czytelny i zrozumiały, patrząc na jego długość i czas jego pisania mogłem się gdzieś pomylić i coś powtórzyć albo napisać coś dziwnego.