Mam problem z pewnym Panem nazwijmy go na potrzeby forum Michał. Michała znam od dawna, jednak od pewnego czasu zaczęliśmy kręcić ze sobą. Codzienne rozmowy, randki itp. Po pewnym czasie jednak Michał "zdradził" mnie emocjonalnie. Poznał kogoś innego, zaczął chodzić na randki za moimi plecami. "Zdradził" ponieważ nie byliśmy wtedy w oficjalnym związku, był to etap początkowy. Ja gdy się o tym dowiedziałam to zerwałam z nim kontakt.
Po 3 miesiącach napisał do mnie, że tamta dziewczyna go olała, że jest w dołku, że nic mu w życiu nie wychodzi. Okazało się, że ma depresję. Obecnie się leczy, chodzi na terapię. Ja z racji tego, że jest chory wybaczyłam mu i od nowa zaczęliśmy mieć ze sobą kontakt. Pisał codziennie, starał się o mnie na nowo. Mieliśmy się nawet spotkać. Wszystko było okej i nagle bum. Napisałam do niego pewnego dnia i zero odpowiedzi, napisałam więc ponownie i znów nic. Po kilku dniach napisałam jeszcze raz czy wszystko ok. Odpisał wtedy, że tak, ale dostał zadanie na terapii, że ma przestać zadowalać innych i skupić się tylko na sobie ograniczając kontakt między innymi ze mną. Ja szok. Wszystko było między nami dobrze, zero kłótni, wspólne plany o spotkaniu, a tu takie coś. Dodam, że serio zauważyłam, że jest mniej dostępny na social mediach, więc chyba faktycznie ograniczył korzystanie z telefonu.
Czy naprawdę na terapii mógł dostać takie zadanie? Czy to kolejny powód by porzucić mnie w kąt, bo pojawił się ktoś inny lub ta jego była dziewczyna, z którą chodził na randki się odezwała? Jak się zachować w takiej sytuacji? Pisać i go wspierać czy odpuścić temat i się nie narzucać? Co jeśli się odezwie po miesiącu? olać temat i do niego nie wracać?