Witam, nie wiem czemu tutaj piszę, ale chyba potrzebuję poznać opinie, zdanie osób z zewnątrz.
Mam 25 lat, jestem w związku z dziewczyną 22 lata, spotkamy się od dwóch lat, od roku mieszkamy razem. Jest czuła od samego początku, inicjuje dotyk, przytulanie, sex...powtarza często że jej bardzo zależy itd.
Dziewczyna ma duże problemy z własną samoocena, mimo iż jest atrakcyjna uważa się za gówno, w domu rodzinnym przechodziła piekło przez rodziców, nie doceniana, tylko popychadło takie...
W ostatnim czasie niestety jest po próbie samobójczej...pokłóciliśmy się pierwszy raz od bardzo dawna o nic poważnego, zwykła pierdoła....po czym ona to chciała zrobić...na szczęście zareagowałem szybko bo cos przeczuwałem. Po wszystkim gdy już emocje opadły i doszła do siebie, przyszedł czas na rozmowę. Wyznała mi, że jest ode mnie uzależniona, jej nastrój, dobry nastrój jest zależny od naszej relacji. Jest strasznie zazdrosna, aż za bardzo, często pretensje o nic..ona doskonale wie, że jest uzależniona ode mnie...swoje szczęście uzależnia ode mnie...jesteśmy już zapisani na leczenie, będziemy chodzić na terapię. Kocham ją i nie zostawię jej na pewno...ale dla mnie to dużo, bardzo dużo...nie wiem jak jej pomóc, nie wiem co robić, czuje bezradność...mówi że kocha i potwierdza to czynami, planujemy przyszłość (powoli wybieramy działkę pod dom)...a z drugiej strony robi coś takiego...ehh
2 2023-02-04 10:59:40 Ostatnio edytowany przez Legat (2023-02-04 11:02:08)
Boczi czyś to chłopie na głowę upadł? Bierzesz do związku i planujesz przyszłość do grobowej deski, z kimś zaburzonym i mającym tak poważne problemy sam ze sobą? Mało ci swoich problemów? Chcesz w imię miłości przy okazji jej trudnej sytuacji życiowej, jeszcze sobie zniszczyć życie.
Bawisz się w ratownika. A wiesz jaką nagrodę z reguły dostają ratownicy od zaburzonych dziewczyn? Mocny kopniak w tyłek. A w twoim przypadku skończy się ten mocny kopniak tyłek z ogromnym kredytem na dom, którego nie będzie.
To ciężka sprawa. Terapia jak najbardziej, ale pierwsze kroki powinna skierować do psychiatry, diagnoza i leczenie to podstawa.
Choć do końca takich zaburzeń nie da się wyleczyć.
Jak ona tak zareagowała... A stres i problemy są wpisane w nasze życie... Co by się nie stało będziesz czuł się winny... Nie możesz być jej respiratorem, choć to już się stało... Współczuję.
4 2023-02-04 11:06:36 Ostatnio edytowany przez jjbp (2023-02-04 11:09:57)
Przede wszystkim to ona powinna iść na terapię indywidualną bo inaczej źle się to skończy. Nie wiem, czy wspólna też jest Wam potrzebna czy nie, nie jestem wręcz przekonana czy ta relacja ma sens bo brzmi toksycznie, ale ona zdecydowanie najpierw sama musi sobie w głowie uporządkować pewne rzeczy i od tego bym zaczęła. I to asap.
Edit: wieka dobrze mówi, rozpoczęcie od psychiatry ma sens bo pomoże zdiagnozować/wykluczyć konkretne zaburzenia, dobierze leki jak okażą się konieczne i doradzi w doborze nurtu terapeutycznego
Tak, do psychiatry również już jest umówiona...tylko martwi mnie to co piszecie...co gdy po wszysktim, gdy już dojdzie do siebie w większym stopniu...czy wtedy nie dostanę kopniaka w tyłek....
6 2023-02-04 11:17:50 Ostatnio edytowany przez jjbp (2023-02-04 11:21:34)
Całkiem szczerze może tak być, natomiast jeśli naprawde ja kochasz to powinno Ci zależeć na poprawie jej stanu. A to co się stanie po odbyciu terapii, jak się sprawy potoczą i jakie decyzje dziewczyna może podjąć, na to już nie masz wpływu.
Tym bardziej nie podejmujcie ważnych decyzji jak ślub czy kupno działki zanim nie wyjdziecie z tego dołka.
Boczi jesteś dla chłopaka w bardzo trudnym wieku. W tym wieku stajemy się mężczyznami. Co wiąże się z dostawaniem z różnych stron po głowie. W pracy, od rodziny, czy od kobiet. Trzeba nauczyć się być twardym, by osiągnać swoje cele i nie wpakować się w poważne życiowe problemy.
Jeżeli zależy ci na tej dziewczynie. To powinieneś jej kibicować i pomagać w dojściu do równowagi życiowej. Ale to na dzień dzisiejszy, nie jest kobieta dla ciebie. Ciągnie cię w dół, co sam dostrzegasz już w tytule "Tonę". A przecież masz swoje plany na życie.
Tak, do psychiatry również już jest umówiona...tylko martwi mnie to co piszecie...co gdy po wszysktim, gdy już dojdzie do siebie w większym stopniu...czy wtedy nie dostanę kopniaka w tyłek....
Czy dostaniesz czy nie to poboczna kwestia. Główny problem jest taki, że ta Wasza relacja juz nigdy nie będzie zdrowa. Nawet jak ona będzie miała leki i terapię. Ty zawsze będziesz na etacie ratownika, pilnujacego jej emocji i bojącego się, co ona zrobi, jak się pokłócicie.
Doradzam wycofanie się z tego układu dla swojego dobra, jak tylko ona zacznie chodzić do lekarza.
9 2023-02-04 12:36:56 Ostatnio edytowany przez JohnyBravo777 (2023-02-04 12:59:16)
Kolejny temat o tym samym, w ktorym przychodzi autor i mowi, ze partnerka jest pasywna, ma depresje, kloci sie o glupoty.
Szuka rozumienia w jej rodzinie, doswiadczeniach - wszystkim tylko nie sobie.
Kolejny narcyz, ktory niszczy druga osobe przez przelewanie na nia swoich stlumionych lekow i maskuje bycie zlym czlowiekiem pod tymi samymi wymowkami oznaczajacymi brak kontaktu z rzeczywistoscia: "ambicja", "wysokie standardy wzgledem siebie i innych" itp.
Tylko Ty autorze rowniez nie dostawales bezwarunkowej milosci od rodzicow, ktorzy byli mili jak wszystko bylo ok a gdy im przyniosles problemy do domu (kto by sie spodziewal, ze dziecko bedzie przynosic problemy?) to rodzice sie wsciekali.
I to Ty jestes przede wszystkim zaburzony tutaj.
I to twoje zaburzenie wprowadza w depresje twoja partnerke.
To co ona przezyla w domu nie ma takich konsekwencji jak opisales.
Zycie z narcyzem, ktory "ma wysokie standardy" powoduje te konsekwencje.
co gdy po wszysktim, gdy już dojdzie do siebie w większym stopniu...czy wtedy nie dostanę kopniaka w tyłek....
Teraz to doczytalem.
Jak ktos nie widzi jak to jedno zdanie podsumowuje cala sytuacje to albo kawy musi sie napic albo potrzebuje grubego sabbaticala.
A tobie autorze polece jedynie popularna pozycje "Ego to twoj wrog" Holiday'a.
To moze byc poczatek twojej zmiany. Na razie jestes gownem, ktore mysli, ze jest supermanem a jedynie smierdzi.
Jak rozpoczniesz proces zmiany to zrozumiesz. Na ta chwile nie czujesz swojego smrodu bo jest dla Ciebie naturalny.
Ale rowiesnicy w szkole czuli jak smierdzisz. Czytaj Holiday'a i zacznij sie myc z tego albo zyj tak dalej, bezrefleksyjnie w swoim zaprzeczeniu.
Ps. i to o rowiesnikach, o relacjach w domu itp. to nie atak w twoja strone - skad o tym moge wiedziec, co nie?
Pisze o tym bo te konsekwencje narcyzmu sa tak tendencyjne jak sama przyczyna jego powstania.
Kolejny temat o tym samym, w ktorym przychodzi autor i mowi, ze partnerka jest pasywna, ma depresje, kloci sie o glupoty.
Szuka rozumienia w jej rodzinie, doswiadczeniach - wszystkim tylko nie sobie.
Kolejny narcyz, ktory niszczy druga osobe przez przelewanie na nia swoich stlumionych lekow i maskuje bycie zlym czlowiekiem pod tymi samymi wymowkami oznaczajacymi brak kontaktu z rzeczywistoscia: "ambicja", "wysokie standardy wzgledem siebie i innych" itp.Tylko Ty autorze rowniez nie dostawales bezwarunkowej milosci od rodzicow, ktorzy byli mili jak wszystko bylo ok a gdy im przyniosles problemy do domu (kto by sie spodziewal, ze dziecko bedzie przynosic problemy?) to rodzice sie wsciekali.
I to Ty jestes przede wszystkim zaburzony tutaj.
I to twoje zaburzenie wprowadza w depresje twoja partnerke.
To co ona przezyla w domu nie ma takich konsekwencji jak opisales.
Zycie z narcyzem, ktory "ma wysokie standardy" powoduje te konsekwencje.Boczi napisał/a:co gdy po wszysktim, gdy już dojdzie do siebie w większym stopniu...czy wtedy nie dostanę kopniaka w tyłek....
Teraz to doczytalem.
Jak ktos nie widzi jak to jedno zdanie podsumowuje cala sytuacje to albo kawy musi sie napic albo potrzebuje grubego sabbaticala.A tobie autorze polece jedynie popularna pozycje "Ego to twoj wrog" Holiday'a.
To moze byc poczatek twojej zmiany. Na razie jestes gownem, ktore mysli, ze jest supermanem a jedynie smierdzi.
Jak rozpoczniesz proces zmiany to zrozumiesz. Na ta chwile nie czujesz swojego smrodu bo jest dla Ciebie naturalny.
Ale rowiesnicy w szkole czuli jak smierdzisz. Czytaj Holiday'a i zacznij sie myc z tego albo zyj tak dalej, bezrefleksyjnie w swoim zaprzeczeniu.Ps. i to o rowiesnikach, o relacjach w domu itp. to nie atak w twoja strone - skad o tym moge wiedziec, co nie?
Pisze o tym bo te konsekwencje narcyzmu sa tak tendencyjne jak sama przyczyna jego powstania.
Ty niestety Sam/a nie wiesz o czym piszesz, ale dzięki za poświęcony czas
Ty niestety Sam/a nie wiesz o czym piszesz, ale dzięki za poświęcony czas
Takich jak Ty bylo tutaj na tuziny.
Co pokazuje jak przecietny i niewyjatkowy jestes.
Kazdy mial te same problemy. Wszedzie byla ta sama przyczyna.
I kazdy z nich demonstrowal calkowite, wewnetrzne wyparcie ze "oni sa inni".
Jak nie chcesz pomocy to idz sie dalej tarzac w gownie swojej pewnosci siebie.
Jak chcesz pomocy to pierwszym krokiem jest przyznanie, ze zmienic sie musisz przede wszystkim Ty a wraz z ta zmiana twoja partnerka zacznie powolutku sie rozwijac.
I dopoki bedziesz wypieral swoja odpowiedzialnosc za to w jakim ona jest teraz stanie to bedziesz zwyklym skrwsynem.
Jeśli jesteś zdecydowany z nią być to bądź dla niej facetem przez duże F. Uczestnicz w wizytach u lekarzy najlepiej z nią w gabinecie. Jeśli ona robi Ci dramę to bądź jak skała i nie reaguj emocjami. Albo ją przytulaj albo odpowiedz że wychodzisz i wrócisz jak się ona uspokoi. Po wszystkim przytul i powiedz że ta sprawa nie była warta kłótni. Jeśli masz być jej oparciem to masz okazywać jej to wszystko co dobry ojciec. Pokazuj granice zachowań i czego oczekujesz. Taka trauma leczy się latami. Najlepiej jak znajdziecie wspólną pasję. Jej negatywne emocje przekuwaj na pozytywne. To odpowiedzialne zajęcie. Pokazuj jej zemasz swoje życie ale zawsze jesteś dla niej. Ona tego potrzbuje. To trochę jak wychowywanie małego dziecka.
Uczestnicz w wizytach u lekarzy najlepiej z nią w gabinecie.
yyy ale po co ma być w gabinecie? Ma być partnerem dorosłej kobiety czy rodzicem niepełnoletniego dzieciaka?
14 2023-02-04 14:56:05 Ostatnio edytowany przez JohnyBravo777 (2023-02-04 15:00:20)
Ma być partnerem dorosłej kobiety czy rodzicem niepełnoletniego dzieciaka?
Gdyby ludzie nie mogli wiazac sie z niepelnoletnimi dziecmi to wszystkie kobiety musialyby byc lezbami.
Bo facetow, ktorzy graja w gry, ogladaja pornosy i swoja toksyczna meskoscia probuja udawac doroslych (a raczej wyobrazenie jakie maja o byciu doroslym) ciezko zaklasyfikowac inaczej niz dzieci.
I tak, czescia bycia doroslym jest wsparcie ludzi z ktorymi wchodza w zwiazki - czyli cech, ktorych oczekujemy od rodzicow.
Bo po co komu zwiazek z kims kto sie o nas nie zatroszczy gdy najbardziej tego potrzebujemy?
Bo po co komu zwiazek z kims kto sie o nas nie zatroszczy gdy najbardziej tego potrzebujemy?
Ktoś kto od związku oczekuje zaspokojenia potrzeb matczynych, czy ojcowskich - najzwyczajniej w świecie jest niedojrzały i nie powinien w związki wchodzić. Fakt, że takich ludzi jest teraz mnóstwo. Dlatego mamy masę rozwodów i problemów takich jak ma Autor. Budowania relacji z kimś, kto kompletnie się do tego nie nadaje.
16 2023-02-04 15:25:44 Ostatnio edytowany przez JohnyBravo777 (2023-02-04 15:31:51)
JohnyBravo777 napisał/a:Bo po co komu zwiazek z kims kto sie o nas nie zatroszczy gdy najbardziej tego potrzebujemy?
Ktoś kto od związku oczekuje zaspokojenia potrzeb matczynych, czy ojcowskich - najzwyczajniej w świecie jest niedojrzały i nie powinien w związki wchodzić. Fakt, że takich ludzi jest teraz mnóstwo. Dlatego mamy masę rozwodów i problemów takich jak ma Autor. Budowania relacji z kimś, kto kompletnie się do tego nie nadaje.
Przestan uzywac abstrakcyjnego terminu "potrzeb matczynych" a zacznij uzywac konkretnego "wsparcia (tym wiekszego im wieksza jest jego potrzeba)" i zobaczysz jak absurdalne jest to co napisales.
Wychodzi na to, ze: "ktoś kto od związku oczekuje wsparcia (tym wiekszego im wieksza jest jego potrzeba) - najzwyczajniej w świecie jest niedojrzały i nie powinien w związki wchodzić."
Co jest absolutna glupota.
Jesli chcesz uzywac terminu "potrzeb matczynych" to musisz wytlumaczyc czym konkretnie ten abstrakcyjny termin sie charakteryzuje.
Bo np. nikt nie mowil o karmieniu partnera cyckiem a to jedna z rzeczy, ktore matki robia dla swoich dzieci (choc jesli obie osoby sa ok z takim fetyszem to nie widze powodow, dla ktorych to mialoby czynic z nich niedojrzalych lub niegotowych do zwiazku).
Uzywanie analogii takich jak "bycie dla kogos matka / ojcem" jest zabiegiem retorycznym.
Ale wiele osob nieswiadomie uzywa takich porownan bo w tak nieprecyzyjny i nielogiczny sposob ukladaja swoje mysli.
Analogia to sposob na obejscie logiki, nie na bycie logicznym.
Wiec o ile celowe uzywanie analogii w mowie w celach politycznych przez pewne osoby moze byc chwalone jako skuteczne (bo jest) to uzywanie analogii w procesach myslenia prowadzi jedynie do zaburzen.
Witam, nie wiem czemu tutaj piszę, ale chyba potrzebuję poznać opinie, zdanie osób z zewnątrz.
Mam 25 lat, jestem w związku z dziewczyną 22 lata, spotkamy się od dwóch lat, od roku mieszkamy razem. Jest czuła od samego początku, inicjuje dotyk, przytulanie, sex...powtarza często że jej bardzo zależy itd.
Dziewczyna ma duże problemy z własną samoocena, mimo iż jest atrakcyjna uważa się za gówno, w domu rodzinnym przechodziła piekło przez rodziców, nie doceniana, tylko popychadło takie...
W ostatnim czasie niestety jest po próbie samobójczej...pokłóciliśmy się pierwszy raz od bardzo dawna o nic poważnego, zwykła pierdoła....po czym ona to chciała zrobić...na szczęście zareagowałem szybko bo cos przeczuwałem. Po wszystkim gdy już emocje opadły i doszła do siebie, przyszedł czas na rozmowę. Wyznała mi, że jest ode mnie uzależniona, jej nastrój, dobry nastrój jest zależny od naszej relacji. Jest strasznie zazdrosna, aż za bardzo, często pretensje o nic..ona doskonale wie, że jest uzależniona ode mnie...swoje szczęście uzależnia ode mnie...jesteśmy już zapisani na leczenie, będziemy chodzić na terapię. Kocham ją i nie zostawię jej na pewno...ale dla mnie to dużo, bardzo dużo...nie wiem jak jej pomóc, nie wiem co robić, czuje bezradność...mówi że kocha i potwierdza to czynami, planujemy przyszłość (powoli wybieramy działkę pod dom)...a z drugiej strony robi coś takiego...ehh
Jakie piekło dziewczyna przechodziła, że czuje się jak popychadło? Dlaczego po błahej kłótni myśli o samobójstwie? Co się takiego wydarzyło, ze dziewczyna nie dopuszcza, że mógłbyś odejść?
18 2023-02-04 19:34:19 Ostatnio edytowany przez JohnyBravo777 (2023-02-04 19:37:22)
Jakie piekło dziewczyna przechodziła, że czuje się jak popychadło? Dlaczego po błahej kłótni myśli o samobójstwie? Co się takiego wydarzyło, ze dziewczyna nie dopuszcza, że mógłbyś odejść?
Autor uwaza, ze to on przechodzil pieklo bo musial zyc z tymi "klotniami, ktore mu robila o blahostki".
Ten typ tak ma. Tonie... w swoich omamach. Taki zjbisty i inteligentny a mu sie taka "wadliwa sztuka" trafila.. o losie.
Zadaj sobie pytanie czy widzisz ją w roli żony i matki swoich dzieci,czy jest to odpowiednia kandydatka na te role.
I swoje dalsze działania uzależnij od tej odpowiedzi.
Skoro chcesz wiązać przyszłość z osoba która jak piszesz, po kłótni o duperele ma myśli/plany samobójcze, to pomyśl co sie stanie gdy przyjdzie stres związany z budowa domu/ciążą,opieka na dziećmi itp.
Tamiraa napisał/a:Jakie piekło dziewczyna przechodziła, że czuje się jak popychadło? Dlaczego po błahej kłótni myśli o samobójstwie? Co się takiego wydarzyło, ze dziewczyna nie dopuszcza, że mógłbyś odejść?
Autor uwaza, ze to on przechodzil pieklo bo musial zyc z tymi "klotniami, ktore mu robila o blahostki".
Ten typ tak ma. Tonie... w swoich omamach. Taki zjbisty i inteligentny a mu sie taka "wadliwa sztuka" trafila.. o losie.
Rozumiem, że Ty nie miałbyś żadnego problemu z tym, że pokłócisz się z dziewczyną o to, jakie ciasto zrobić na niedzielną wizytę znajomych i w związku z tym, ona pójdzie się pociąć?
Kolejny temat o tym samym, w ktorym przychodzi autor i mowi, ze partnerka jest pasywna, ma depresje, kloci sie o glupoty.
Szuka rozumienia w jej rodzinie, doswiadczeniach - wszystkim tylko nie sobie.
Kolejny narcyz, ktory niszczy druga osobe przez przelewanie na nia swoich stlumionych lekow i maskuje bycie zlym czlowiekiem pod tymi samymi wymowkami oznaczajacymi brak kontaktu z rzeczywistoscia: "ambicja", "wysokie standardy wzgledem siebie i innych" itp.Tylko Ty autorze rowniez nie dostawales bezwarunkowej milosci od rodzicow, ktorzy byli mili jak wszystko bylo ok a gdy im przyniosles problemy do domu (kto by sie spodziewal, ze dziecko bedzie przynosic problemy?) to rodzice sie wsciekali.
I to Ty jestes przede wszystkim zaburzony tutaj.
I to twoje zaburzenie wprowadza w depresje twoja partnerke.
To co ona przezyla w domu nie ma takich konsekwencji jak opisales.
Zycie z narcyzem, ktory "ma wysokie standardy" powoduje te konsekwencje.Boczi napisał/a:co gdy po wszysktim, gdy już dojdzie do siebie w większym stopniu...czy wtedy nie dostanę kopniaka w tyłek....
Teraz to doczytalem.
Jak ktos nie widzi jak to jedno zdanie podsumowuje cala sytuacje to albo kawy musi sie napic albo potrzebuje grubego sabbaticala.A tobie autorze polece jedynie popularna pozycje "Ego to twoj wrog" Holiday'a.
To moze byc poczatek twojej zmiany. Na razie jestes gownem, ktore mysli, ze jest supermanem a jedynie smierdzi.
Jak rozpoczniesz proces zmiany to zrozumiesz. Na ta chwile nie czujesz swojego smrodu bo jest dla Ciebie naturalny.
Ale rowiesnicy w szkole czuli jak smierdzisz. Czytaj Holiday'a i zacznij sie myc z tego albo zyj tak dalej, bezrefleksyjnie w swoim zaprzeczeniu.Ps. i to o rowiesnikach, o relacjach w domu itp. to nie atak w twoja strone - skad o tym moge wiedziec, co nie?
Pisze o tym bo te konsekwencje narcyzmu sa tak tendencyjne jak sama przyczyna jego powstania.
Rozwiń proszę, bo nie widzę oznak narcyzmu u autora.
Tamiraa napisał/a:Jakie piekło dziewczyna przechodziła, że czuje się jak popychadło? Dlaczego po błahej kłótni myśli o samobójstwie? Co się takiego wydarzyło, ze dziewczyna nie dopuszcza, że mógłbyś odejść?
Autor uwaza, ze to on przechodzil pieklo bo musial zyc z tymi "klotniami, ktore mu robila o blahostki".
Ten typ tak ma. Tonie... w swoich omamach. Taki zjbisty i inteligentny a mu sie taka "wadliwa sztuka" trafila.. o losie.
Tytuł posta wskazuje, że autor nie chce, ale musi się ewakuować.
Żal mi dziewczyny, która wpadła w objęcia autora,myśląc, że znalazła ideał. Ma 22 lata, a już "błahe" kłótnie zdaniem autora są dla niej na tyle ważne, że podejmuje się prób targnięcia na życie. Co takiego powiedziałeś Boczi tej dziewczynie? Planujecie wspólne kupno działki, a nie umiecie się dogadać w codziennym życiu.
Mam nadzieję, że nie zaciągnęliscie kredytu?
23 2023-02-04 22:54:13 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2023-02-04 22:55:38)
Może nie warto zakładać z góry, że każda kłótnia powstaje z ważnych powodów?
Żal mi dziewczyny, która wpadła w objęcia autora,myśląc, że znalazła ideał.
Wiesz co to DDA?
Ma 22 lata, a już "błahe" kłótnie zdaniem autora są dla niej na tyle ważne, że podejmuje się prób targnięcia na życie.
Czy kłótnia (czy o rzeczy poważne, czy błahe) ma być przyczyną próby samobójstwa?
To nie z autorem jest problem.
Co takiego powiedziałeś Boczi tej dziewczynie?
Pewnie to, że on lubi chleb żytni, a ona pszenny i od poniedziałku będzie kupował ten żytni ...
Nie chodzi o to o co poszło, tylko o jej reakcję.
Planujecie wspólne kupno działki, a nie umiecie się dogadać w codziennym życiu.
Mam nadzieję, że nie zaciągnęliscie kredytu?
Jak na razie to on planuje, czemu bardzo się dziwię.
Autorze: jak na razie to funkcjonujesz jako opiekun, pocieszyciel, jedyne oparcie, tampon emocjonalny.
Ta kobieta nie nadaje się na żonę, czy matkę.
Jeśli jej się poprawi (oby), to cię kopnie w dupę.
Kocham ją i nie zostawię jej na pewno...ale dla mnie to dużo, bardzo dużo...nie wiem jak jej pomóc, nie wiem co robić, czuje bezradność...ehh
Wielkie słowa.
Niektórym ludziom tylko specjaliści mogą pomóc i to jedynie wtedy gdy będą te osoby naprawdę zdeterminowane.
Spieprzaj z tej relacji póki jeszcze jest czas.
Takich ratowników świat już wystarczająco sponiewierał.
Tamiraa napisał/a:Jakie piekło dziewczyna przechodziła, że czuje się jak popychadło? Dlaczego po błahej kłótni myśli o samobójstwie? Co się takiego wydarzyło, ze dziewczyna nie dopuszcza, że mógłbyś odejść?
Autor uwaza, ze to on przechodzil pieklo bo musial zyc z tymi "klotniami, ktore mu robila o blahostki".
Ten typ tak ma. Tonie... w swoich omamach. Taki zjbisty i inteligentny a mu sie taka "wadliwa sztuka" trafila.. o losie.
Widzę że ktoś tutaj pływa w obłokach.
To ona przechodziła piekło będąc z rodzicami a nie ja kłótnia? Np o to, że idziemy wspólnie do fryzjera i się pytają na miejscu do kogo, ja mówię "bez znaczenia", później awantura czemu powiedziałem obojętnie i czemu mnie kobieta obcinała...ja nawet głosu nie podnoszę tylko się wycofuje z jej krzyków...ona zaczęła się ciąć w wieku 16 lat przez rodziców i to co przechodziła w domu
Pomagam jej jak mogę, każdego dnia mi za to dziękuję że jestem, jest tak czuła i kochana...nie zostawię jej...nawet jeśli miała by mnie kiedyś kopnąć w dupę.
JohnyBravo777 napisał/a:Tamiraa napisał/a:Jakie piekło dziewczyna przechodziła, że czuje się jak popychadło? Dlaczego po błahej kłótni myśli o samobójstwie? Co się takiego wydarzyło, ze dziewczyna nie dopuszcza, że mógłbyś odejść?
Autor uwaza, ze to on przechodzil pieklo bo musial zyc z tymi "klotniami, ktore mu robila o blahostki".
Ten typ tak ma. Tonie... w swoich omamach. Taki zjbisty i inteligentny a mu sie taka "wadliwa sztuka" trafila.. o losie.Widzę że ktoś tutaj pływa w obłokach.
To ona przechodziła piekło będąc z rodzicami a nie jakłótnia? Np o to, że idziemy wspólnie do fryzjera i się pytają na miejscu do kogo, ja mówię "bez znaczenia", później awantura czemu powiedziałem obojętnie i czemu mnie kobieta obcinała...ja nawet głosu nie podnoszę tylko się wycofuje z jej krzyków...ona zaczęła się ciąć w wieku 16 lat przez rodziców i to co przechodziła w domu
Pomagam jej jak mogę, każdego dnia mi za to dziękuję że jestem, jest tak czuła i kochana...nie zostawię jej...nawet jeśli miała by mnie kiedyś kopnąć w dupę.
Zrozumiałam, że dziewczyna jest chorobliwie zazdrosna. Czy tak się da funkcjonować? Chyba wiesz, że nie da rady?
Boczi napisał/a:JohnyBravo777 napisał/a:Autor uwaza, ze to on przechodzil pieklo bo musial zyc z tymi "klotniami, ktore mu robila o blahostki".
Ten typ tak ma. Tonie... w swoich omamach. Taki zjbisty i inteligentny a mu sie taka "wadliwa sztuka" trafila.. o losie.Widzę że ktoś tutaj pływa w obłokach.
To ona przechodziła piekło będąc z rodzicami a nie jakłótnia? Np o to, że idziemy wspólnie do fryzjera i się pytają na miejscu do kogo, ja mówię "bez znaczenia", później awantura czemu powiedziałem obojętnie i czemu mnie kobieta obcinała...ja nawet głosu nie podnoszę tylko się wycofuje z jej krzyków...ona zaczęła się ciąć w wieku 16 lat przez rodziców i to co przechodziła w domu
Pomagam jej jak mogę, każdego dnia mi za to dziękuję że jestem, jest tak czuła i kochana...nie zostawię jej...nawet jeśli miała by mnie kiedyś kopnąć w dupę.
Zrozumiałam, że dziewczyna jest chorobliwie zazdrosna. Czy tak się da funkcjonować? Chyba wiesz, że nie da rady?
Jest zazdrosna, ale znoszę to i uspokajam
29 2023-02-05 01:57:24 Ostatnio edytowany przez JohnyBravo777 (2023-02-05 02:26:55)
JohnyBravo777 napisał/a:Kolejny temat o tym samym, w ktorym przychodzi autor i mowi, ze partnerka jest pasywna, ma depresje, kloci sie o glupoty.
Szuka rozumienia w jej rodzinie, doswiadczeniach - wszystkim tylko nie sobie.
Kolejny narcyz, ktory niszczy druga osobe przez przelewanie na nia swoich stlumionych lekow i maskuje bycie zlym czlowiekiem pod tymi samymi wymowkami oznaczajacymi brak kontaktu z rzeczywistoscia: "ambicja", "wysokie standardy wzgledem siebie i innych" itp.Tylko Ty autorze rowniez nie dostawales bezwarunkowej milosci od rodzicow, ktorzy byli mili jak wszystko bylo ok a gdy im przyniosles problemy do domu (kto by sie spodziewal, ze dziecko bedzie przynosic problemy?) to rodzice sie wsciekali.
I to Ty jestes przede wszystkim zaburzony tutaj.
I to twoje zaburzenie wprowadza w depresje twoja partnerke.
To co ona przezyla w domu nie ma takich konsekwencji jak opisales.
Zycie z narcyzem, ktory "ma wysokie standardy" powoduje te konsekwencje.Boczi napisał/a:co gdy po wszysktim, gdy już dojdzie do siebie w większym stopniu...czy wtedy nie dostanę kopniaka w tyłek....
Teraz to doczytalem.
Jak ktos nie widzi jak to jedno zdanie podsumowuje cala sytuacje to albo kawy musi sie napic albo potrzebuje grubego sabbaticala.A tobie autorze polece jedynie popularna pozycje "Ego to twoj wrog" Holiday'a.
To moze byc poczatek twojej zmiany. Na razie jestes gownem, ktore mysli, ze jest supermanem a jedynie smierdzi.
Jak rozpoczniesz proces zmiany to zrozumiesz. Na ta chwile nie czujesz swojego smrodu bo jest dla Ciebie naturalny.
Ale rowiesnicy w szkole czuli jak smierdzisz. Czytaj Holiday'a i zacznij sie myc z tego albo zyj tak dalej, bezrefleksyjnie w swoim zaprzeczeniu.Ps. i to o rowiesnikach, o relacjach w domu itp. to nie atak w twoja strone - skad o tym moge wiedziec, co nie?
Pisze o tym bo te konsekwencje narcyzmu sa tak tendencyjne jak sama przyczyna jego powstania.Rozwiń proszę, bo nie widzę oznak narcyzmu u autora.
Pierwsza, podstawowa oznaka - narcyz przychodzi i pyta co zrobic bo cos z druga osoba jest nie tak a on sam nie ma zadnej samo-refleksji w jaki sposob on mogl powodowac lub eskalowac ta sytuacje.
Jest takie powszechne powiedzenie, ze stajemy sie tacy jak 5 osob z ktorymi najczesciej spedzamy czas.
Zyjac razem najczesciej spedzamy czas z naszym partnerem. Niekoniecznie musimy stawac sie tacy jak on, ale balansujemy sie wzajemnie.
Jesli jedna osoba jest narcyzem to druga osoba staje sie bardzo pasywna i wpada w depresje.
Powodow jest wiele, zaczynajac od tego, ze pod sztuczna pewnoscia narcyza kryje sie masa lekow i niepewnosci - ktore motywuja go do stawiania sobie i innym chorych wymagan / bycie malo ludzkim, zimnym / jak robot.
Po takie dynamiki, ze osoba o falszywej pewnosci siebie popelnia wiele bledow, do ktorych sie nie przyznaje lub za ktore zrzuca odpowiedzialnosc na innych.
Jesli zyjesz z taka osoba to bedzie Ci wciskala wiele pieknie brzmiacych rad i historii, ktore brzmia rozsadnie a okazuja sie jedynie powodowac problemy.
Ta osoba nie chce wziac odpowiedzialnosci za swoje rady wiec mimowolnie Ty stajesz sie ta osoba, ktora przesadza w druga strone - jest zbyt ostrozna, co ma takie same konsekwencje (pasywnosc, lek) jak depresja.
W praktyce z kazdego zdania autora leje sie narcyzm.
Ale wiekszosc ludzi tego nie widzi bo narcyzi wkladaja wiecej energii w to w jakim swietle stawia ich to co pisza / robia niz normalny czlowiek.
Jesli ktos opisuje swoj problem i z opisu jasno wynika, ze problem jest wylacznie w kims innym to masz niemal 100% pewnosc, ze to narcyz.
Jesli ktos dodatkowo opisuje siebie jako idealnego partnera, rycerza, ktory dba o swojego partnera tylko... mimo wszystko z tym partnerem jest problem to masz 100% pewnosci.
Brak umiejetnosci rozpoznania narcyzmu to jedna z kluczowych kwestii, w ktorych wpadam w spory z reszta uzytkownikow tutaj.
Tutaj masz taki sam temat, w ktorym stali uzytkownicy lapali sie jak dzieci w mitomanie narcyza: https://www.netkobiety.pl/t129032.html
Tam facet uwazal, ze jego kobieta jest chora na zazdrosc i ze to wszystko wina jej doswiadczenia a on nic takiego nie robi aby ta zazdrosc wzbudzac - jej reakcje sa calkowicie niezalezne od jego zachowania.
Nie musze dodawac, ze byl swiecie przekonany, ze jego flirtowanie z kolezankami w pracy, robienie "rundki po barach" lub mowienie swojej partnerce podczas ogladania TV, ze jakas inna kobieta ma fajne cialo, bylo normalnym, zdrowym zachowaniem, ktore nie powinno powodowac zazdrosci.
Jak chcesz miec wspanialego partnera to musisz doceniac go na kazdym kroku - jego urode, inteligencje i starania.
Ale narcyz tak bardzo zyje w swojej glowie i tak wiele ma lekow, ze nie zauwaza staran innych osob a jedynie "wielkie osiagniecia".
Zycie z taka osoba jest gorsze niz smierc wiec nie dziwie sie jego partnerce, ze rozpatruje taka ewentualnosc - nie przez glupoty tylko przez powazne zaburzenie autora.
A ze autor nie widzi prawdziwej przyczyny, ktora jest on sam, to moze jedynie probowac zgwalcic logike mowiac, ze to przez jakies blahostki dziewczyna chce sie zabic.
Co jest absurdalnie zenujace - nikt przez blahostki nie chce sobie odebrac zycia. Zawsze jest znacznie grubsza przyczyna. Tylko nie zawsze ludzie ja widza (bo czesto to oni sa ta przyczyna) wiec probuja nielogicznosc swoich wnioskow wytlumaczyc choroba psychiczna drugiej osoby.
Jest zazdrosna, ale znoszę to i uspokajam
Zobacz jaka ofiare z siebie robi na kazdym kroku.
Jakim skrvsnem trzeba byc aby pisac o osobie, ktora wybralo sie na partnerke w ten sposob?
Przedstawiac ja jako zaburzona, zazdrosna wariatke a siebie jak rycerza / biedulka ktory poswieca sie na kazdym kroku i musi wyzalic sie na forum jakie to prjebane zycie ma przez nia.
Lizaczka krva?
W sensie to nie jego wina - wspolczuje mu tego co musial przejsc w dziecinstwie, ze taki sie stal.
Natomiast dopoki nie bedzie dla niego jasne, ze to on jest problemem i ze to on musi chociazby zaczac od lektury Holiday'a to tylko bedzie krzywdzil ludzi a widac to jedyne (oprocz oklamywania siebie i innych) w czym jest dobry.
W seksie tez ja pewnie poniza. Ponizasz ja w seksie co nie? Naogladales sie pornoskow i uwazasz, ze twoja dziewczyna powinna sie zachowywac podobnie?
Nie widzisz zwiazku miedzy tym a jej problemami, no nie?
Normalna osoba nazywalby ten watek "moja partnerka tonie".
Tylko narcyzowi w silnym stadium zaburzenia w sytuacji, w ktorej jego partnerka ma depresje i planuje / podejmuje proby samobojcze przyszla by absurdalna mysl do glowy, ze to on "tonie".
Farmer napisał/a:JohnyBravo777 napisał/a:Kolejny temat o tym samym, w ktorym przychodzi autor i mowi, ze partnerka jest pasywna, ma depresje, kloci sie o glupoty.
Szuka rozumienia w jej rodzinie, doswiadczeniach - wszystkim tylko nie sobie.
Kolejny narcyz, ktory niszczy druga osobe przez przelewanie na nia swoich stlumionych lekow i maskuje bycie zlym czlowiekiem pod tymi samymi wymowkami oznaczajacymi brak kontaktu z rzeczywistoscia: "ambicja", "wysokie standardy wzgledem siebie i innych" itp.Tylko Ty autorze rowniez nie dostawales bezwarunkowej milosci od rodzicow, ktorzy byli mili jak wszystko bylo ok a gdy im przyniosles problemy do domu (kto by sie spodziewal, ze dziecko bedzie przynosic problemy?) to rodzice sie wsciekali.
I to Ty jestes przede wszystkim zaburzony tutaj.
I to twoje zaburzenie wprowadza w depresje twoja partnerke.
To co ona przezyla w domu nie ma takich konsekwencji jak opisales.
Zycie z narcyzem, ktory "ma wysokie standardy" powoduje te konsekwencje.Teraz to doczytalem.
Jak ktos nie widzi jak to jedno zdanie podsumowuje cala sytuacje to albo kawy musi sie napic albo potrzebuje grubego sabbaticala.A tobie autorze polece jedynie popularna pozycje "Ego to twoj wrog" Holiday'a.
To moze byc poczatek twojej zmiany. Na razie jestes gownem, ktore mysli, ze jest supermanem a jedynie smierdzi.
Jak rozpoczniesz proces zmiany to zrozumiesz. Na ta chwile nie czujesz swojego smrodu bo jest dla Ciebie naturalny.
Ale rowiesnicy w szkole czuli jak smierdzisz. Czytaj Holiday'a i zacznij sie myc z tego albo zyj tak dalej, bezrefleksyjnie w swoim zaprzeczeniu.Ps. i to o rowiesnikach, o relacjach w domu itp. to nie atak w twoja strone - skad o tym moge wiedziec, co nie?
Pisze o tym bo te konsekwencje narcyzmu sa tak tendencyjne jak sama przyczyna jego powstania.Rozwiń proszę, bo nie widzę oznak narcyzmu u autora.
Pierwsza, podstawowa oznaka - narcyz przychodzi i pyta co zrobic bo cos z druga osoba jest nie tak a on sam nie ma zadnej samo-refleksji w jaki sposob on mogl powodowac lub eskalowac ta sytuacje.
Jest takie powszechne powiedzenie, ze stajemy sie tacy jak 5 osob z ktorymi najczesciej spedzamy czas.
Zyjac razem najczesciej spedzamy czas z naszym partnerem. Niekoniecznie musimy stawac sie tacy jak on, ale balansujemy sie wzajemnie.
Jesli jedna osoba jest narcyzem to druga osoba staje sie bardzo pasywna i wpada w depresje.Powodow jest wiele, zaczynajac od tego, ze pod sztuczna pewnoscia narcyza kryje sie masa lekow i niepewnosci - ktore motywuja go do stawiania sobie i innym chorych wymagan / bycie malo ludzkim, zimnym / jak robot.
Po takie dynamiki, ze osoba o falszywej pewnosci siebie popelnia wiele bledow, do ktorych sie nie przyznaje lub za ktore zrzuca odpowiedzialnosc na innych.
Jesli zyjesz z taka osoba to bedzie Ci wciskala wiele pieknie brzmiacych rad i historii, ktore brzmia rozsadnie a okazuja sie jedynie powodowac problemy.
Ta osoba nie chce wziac odpowiedzialnosci za swoje rady wiec mimowolnie Ty stajesz sie ta osoba, ktora przesadza w druga strone - jest zbyt ostrozna, co ma takie same konsekwencje (pasywnosc, lek) jak depresja.W praktyce z kazdego zdania autora leje sie narcyzm.
Ale wiekszosc ludzi tego nie widzi bo narcyzi wkladaja wiecej energii w to w jakim swietle stawia ich to co pisza / robia niz normalny czlowiek.Jesli ktos opisuje swoj problem i z opisu jasno wynika, ze problem jest wylacznie w kims innym to masz niemal 100% pewnosc, ze to narcyz.
Jesli ktos dodatkowo opisuje siebie jako idealnego partnera, rycerza, ktory dba o swojego partnera tylko... mimo wszystko z tym partnerem jest problem to masz 100% pewnosci.Brak umiejetnosci rozpoznania narcyzmu to jedna z kluczowych kwestii, w ktorych wpadam w spory z reszta uzytkownikow tutaj.
Tutaj masz taki sam temat, w ktorym stali uzytkownicy lapali sie jak dzieci w mitomanie narcyza: https://www.netkobiety.pl/t129032.html
Tam facet uwazal, ze jego kobieta jest chora na zazdrosc i ze to wszystko wina jej doswiadczenia a on nic takiego nie robi aby ta zazdrosc wzbudzac - jej reakcje sa calkowicie niezalezne od jego zachowania.Nie musze dodawac, ze byl swiecie przekonany, ze jego flirtowanie z kolezankami w pracy, robienie "rundki po barach" lub mowienie swojej partnerce podczas ogladania TV, ze jakas inna kobieta ma fajne cialo, bylo normalnym, zdrowym zachowaniem, ktore nie powinno powodowac zazdrosci.
Jak chcesz miec wspanialego partnera to musisz doceniac go na kazdym kroku - jego urode, inteligencje i starania.
Ale narcyz tak bardzo zyje w swojej glowie i tak wiele ma lekow, ze nie zauwaza staran innych osob a jedynie "wielkie osiagniecia".
Zycie z taka osoba jest gorsze niz smierc wiec nie dziwie sie jego partnerce, ze rozpatruje taka ewentualnosc - nie przez glupoty tylko przez powazne zaburzenie autora.
A ze autor nie widzi prawdziwej przyczyny, ktora jest on sam, to moze jedynie probowac zgwalcic logike mowiac, ze to przez jakies blahostki dziewczyna chce sie zabic.
Co jest absurdalnie zenujace - nikt przez blahostki nie chce sobie odebrac zycia. Zawsze jest znacznie grubsza przyczyna. Tylko nie zawsze ludzie ja widza (bo czesto to oni sa ta przyczyna) wiec probuja nielogicznosc swoich wnioskow wytlumaczyc choroba psychiczna drugiej osoby.Boczi napisał/a:Jest zazdrosna, ale znoszę to i uspokajam
Zobacz jaka ofiare z siebie robi na kazdym kroku.
Jakim skrvsnem trzeba byc aby pisac o osobie, ktora wybralo sie na partnerke w ten sposob?
Przedstawiac ja jako zaburzona, zazdrosna wariatke a siebie jak rycerza / biedulka ktory poswieca sie na kazdym kroku i musi wyzalic sie na forum jakie to prjebane zycie ma przez nia.
Lizaczka krva?W sensie to nie jego wina - wspolczuje mu tego co musial przejsc w dziecinstwie, ze taki sie stal.
Natomiast dopoki nie bedzie dla niego jasne, ze to on jest problemem i ze to on musi chociazby zaczac od lektury Holiday'a to tylko bedzie krzywdzil ludzi a widac to jedyne (oprocz oklamywania siebie i innych) w czym jest dobry.W seksie tez ja pewnie poniza. Ponizasz ja w seksie co nie? Naogladales sie pornoskow i uwazasz, ze twoja dziewczyna powinna sie zachowywac podobnie?
Nie widzisz zwiazku miedzy tym a jej problemami, no nie?Normalna osoba nazywalby ten watek "moja partnerka tonie".
Tylko narcyzowi w silnym stadium zaburzenia w sytuacji, w ktorej jego partnerka ma depresje i planuje / podejmuje proby samobojcze przyszla by absurdalna mysl do glowy, ze to on "tonie".
Ja zrozumiałam, że autor z nią nie wytrzymuje i tonie. A dlaczego autor szuka pomocy, twoim zdaniem?
Zakochałeś się w zaburzonej i chorej osobie.
Ona będzie miła i kochana, ale tylko na własnych warunkach.
Ty sam liczysz się dla niej najmniej - chociaż może wydać Ci się to niespójne, z tym co okazuje, że kocha i jej bardzo zleży..
Ale jej nie zależy na Tobie, a na własnym samopoczuciu, nawet Twoim kosztem.
Akcja u fryzjera powinna Ci to uzmysłowić dobitnie,
a Ty "Jest zazdrosna, ale znoszę to i uspokajam"..
Za moment, wycofasz się z samego siebie, będziesz ustępował, aż znikniesz zupełnie..
Ona nie ma żadnej motywacji, żeby sama coś zmienić w sobie, skoro Ciągle to akceptujesz,
a za chwilę będziesz się już bał jakkolwiek zareagować, no bo przecież ona może się zabić.
Nie pomagasz jej, a utrwalasz istniejącą chorą relację,
pomoc polega na wspieraniu, ale tylko i wyłącznie działania podjętego przez nią samą,
a nie przez Ciebie,
Ona już tonęła, jak stanęła w Twoich drzwiach,
a teraz chce żebyś tonął razem z nią.
Twierdząc, że jest uzależniona od Ciebie, mówi, że nie kocha Cię wcale, a tylko potrzebuje,
Powinieneś sam podpytać się, jak postępować z takimi osobami, które ciągną innych w dół,
jak alkoholicy, też są kochani, jak nie piją.. i jak można sobie życie spieprzyć ratując kogoś, kto sam tego nie chce dla siebie - a tylko trzymać inną osobę za szyję, żeby nie być samemu w tym bagnie.
Znosisz to i tłumaczysz?
Można raz wytłumaczyć i nie tolerować tego absolutnie.
Tak dzieci chcesz wychowywać?
gdy opluje Cię przy jedzeniu po raz 10? nadal to będziesz znosił? co zrobisz?
32 2023-02-05 10:33:13 Ostatnio edytowany przez Legat (2023-02-05 10:37:31)
logika uciekło ci jedno stwierdzenie Autora. On boi się, że ta dziewczyna dojdzie do równowagi. Co by mogło oznaczać, że taką dziewczynę zaburzoną specjalnie wybrał. Nie "zakochał się" się w normalnej, dobrze radzącej sobie z życiem. (Przepraszam za słówko "normalna", ale jakoś inne mi do głowy nie przyszło.)
Są ludzie, którzy nie chcą nikomu zaufać. O wszystkim chcą decydować sami. Dlatego ich wybór pada na takich partnerów, a nie innych.
JohnyBravo777 napisał/a:Tamiraa napisał/a:Jakie piekło dziewczyna przechodziła, że czuje się jak popychadło? Dlaczego po błahej kłótni myśli o samobójstwie? Co się takiego wydarzyło, ze dziewczyna nie dopuszcza, że mógłbyś odejść?
Autor uwaza, ze to on przechodzil pieklo bo musial zyc z tymi "klotniami, ktore mu robila o blahostki".
Ten typ tak ma. Tonie... w swoich omamach. Taki zjbisty i inteligentny a mu sie taka "wadliwa sztuka" trafila.. o losie.Widzę że ktoś tutaj pływa w obłokach.
To ona przechodziła piekło będąc z rodzicami a nie jakłótnia? Np o to, że idziemy wspólnie do fryzjera i się pytają na miejscu do kogo, ja mówię "bez znaczenia", później awantura czemu powiedziałem obojętnie i czemu mnie kobieta obcinała...ja nawet głosu nie podnoszę tylko się wycofuje z jej krzyków...ona zaczęła się ciąć w wieku 16 lat przez rodziców i to co przechodziła w domu
Pomagam jej jak mogę, każdego dnia mi za to dziękuję że jestem, jest tak czuła i kochana...nie zostawię jej...nawet jeśli miała by mnie kiedyś kopnąć w dupę.
Stosuje metodę kija i marchewki, inaczej by Cię nie utrzymała przy sobie.
Tkwisz w toksycznym związku, to ona uzależniła Ciebie od siebie, a nie odwrotnie jak twierdzi.
Tobie też by się przydała terapia, być może wspólna.
Nie zdajesz sobie sprawy, że idziesz z motyką na księżyc... I nie chodzi, że Cię zostawi, bo to by było z korzyścią dla Ciebie, tylko zniszczy tak Ci psychikę, że sam będziesz musiał się leczyć u psychiatry.
Mysl o sobie, bo nikt za Ciebie życia nie przeżyje.
Jeśli dziewczyna robi awanturę o to, kto strzyże jej faceta, to ja już szczerze Autorowi współczuję..Ale znajdzie się zawsze ktoś, kto wrzuci do worka z napisem "narcyz" każdego, któ próbuje wyznaczać granice i dba o swój komfort...
Boczi nie tak dawno poznałem kobietę którą na 100% była chora psychicznie. Sama potem powiedziała mi że chodziło ns terapie ale zrezygnowała bo uważała ze było już ok. Miała takie wahania nastrojów , zmienisks ci chwilę zdanie że po niedługim czasie dałem sobie spokój bo szkoda zdrowia ,nerwów i życia na taki związek.
U ciebie najpierw niech idzie do psychiatry, bo próba samobojcza świadczy o jej psychice fatalnie.
Na razie żadnych planów. Najpierw leczenie i jak będzie zdrowa to wtedy można myśleć...
Nie zniszcz sobie życia!
Boczi nie tak dawno poznałem kobietę którą na 100% była chora psychicznie. Sama potem powiedziała mi że chodziło ns terapie ale zrezygnowała bo uważała ze było już ok. Miała takie wahania nastrojów , zmienisks ci chwilę zdanie że po niedługim czasie dałem sobie spokój bo szkoda zdrowia ,nerwów i życia na taki związek.
U ciebie najpierw niech idzie do psychiatry, bo próba samobojcza świadczy o jej psychice fatalnie.
Na razie żadnych planów. Najpierw leczenie i jak będzie zdrowa to wtedy można myśleć...Nie zniszcz sobie życia!
Z tym, zdrowa to ona nigdy nie będzie.
Tamiraa napisał/a:Boczi napisał/a:Widzę że ktoś tutaj pływa w obłokach.
To ona przechodziła piekło będąc z rodzicami a nie jakłótnia? Np o to, że idziemy wspólnie do fryzjera i się pytają na miejscu do kogo, ja mówię "bez znaczenia", później awantura czemu powiedziałem obojętnie i czemu mnie kobieta obcinała...ja nawet głosu nie podnoszę tylko się wycofuje z jej krzyków...ona zaczęła się ciąć w wieku 16 lat przez rodziców i to co przechodziła w domu
Pomagam jej jak mogę, każdego dnia mi za to dziękuję że jestem, jest tak czuła i kochana...nie zostawię jej...nawet jeśli miała by mnie kiedyś kopnąć w dupę.
Zrozumiałam, że dziewczyna jest chorobliwie zazdrosna. Czy tak się da funkcjonować? Chyba wiesz, że nie da rady?
Jest zazdrosna, ale znoszę to i uspokajam
Pewnie jest bardzo ładna Ludzie ci mówią, żebyś ją zostawił,ale wtedy będziesz się czuł winny, więc najlepszy pomysł to chyba ten z terapią. Przynajmniej będziesz wiedział czy jest nadzieja na lepsze. Jazdy o fryzjerkę są chore,jak się patrzy na to z daleka. Z bliska nie wiem, jak wygląda, czy zawsze oglądasz się za kobietami i stąd ta zazdrość, czy znasz tę fryzjerkę, bo tak z niczego, to nie chce mi się wierzyć. Czyżby aż taka była zaburzona? Jeśli przezywa tak skrajne emocje, to jak będzie, jak na świat przyjdą dzieci? Może o tym warto pomyśleć?
Witam, nie wiem czemu tutaj piszę, ale chyba potrzebuję poznać opinie, zdanie osób z zewnątrz.
Mam 25 lat, jestem w związku z dziewczyną 22 lata, spotkamy się od dwóch lat, od roku mieszkamy razem. Jest czuła od samego początku, inicjuje dotyk, przytulanie, sex...powtarza często że jej bardzo zależy itd.
Dziewczyna ma duże problemy z własną samoocena, mimo iż jest atrakcyjna uważa się za gówno, w domu rodzinnym przechodziła piekło przez rodziców, nie doceniana, tylko popychadło takie...
W ostatnim czasie niestety jest po próbie samobójczej...pokłóciliśmy się pierwszy raz od bardzo dawna o nic poważnego, zwykła pierdoła....po czym ona to chciała zrobić...na szczęście zareagowałem szybko bo cos przeczuwałem. Po wszystkim gdy już emocje opadły i doszła do siebie, przyszedł czas na rozmowę. Wyznała mi, że jest ode mnie uzależniona, jej nastrój, dobry nastrój jest zależny od naszej relacji. Jest strasznie zazdrosna, aż za bardzo, często pretensje o nic..ona doskonale wie, że jest uzależniona ode mnie...swoje szczęście uzależnia ode mnie...jesteśmy już zapisani na leczenie, będziemy chodzić na terapię. Kocham ją i nie zostawię jej na pewno...ale dla mnie to dużo, bardzo dużo...nie wiem jak jej pomóc, nie wiem co robić, czuje bezradność...mówi że kocha i potwierdza to czynami, planujemy przyszłość (powoli wybieramy działkę pod dom)...a z drugiej strony robi coś takiego...ehh
Czyli dziewczyna z zaniżona samooceną, wszczyna kłótnie o pierdołki, podejmuje próby samobójcze po drobnej sprzeczce, gada jakieś dyrdymały o uzależnieniu od Ciebie, ale Ty ją tak kochasz.
Widocznie dobrze Ci z „wariatka”, niektórzy takie lubią, wiecznie coś się przynajmniej dzieje, więc się jej trzymaj. Będziesz miał pewnie jeszcze wiele jazd z nią.
39 2023-02-05 15:45:10 Ostatnio edytowany przez JohnyBravo777 (2023-02-05 15:57:49)
Ja zrozumiałam, że autor z nią nie wytrzymuje i tonie. A dlaczego autor szuka pomocy, twoim zdaniem?
Kojarzysz roznice miedzy semantyka a pragmatyka?
Wiekszosc ludzi ma taki problem z rozpoznaniem narcyza na tym forum bo dokonuje jedynie semantycznej analizy tego co pisze.
I z semantycznej analizy wynika, ze on tonie bo nie wytrzymuje ze swoja partnerka. On jest fantastycznym materialem na partnera a ona jest chora / mocno zaburzona.
Natomiast analiza pragamtyczna wymaga zadania pytania:
O czym swiadczy fakt, ze autor przedstawia siebie jako fantastycznego partnera a ja jako zaburzona?
Jakie istotne dla normalnej analizy szczegoly autor pominal? (np. autorefleksje dotyczac swojego wplywu).
Dlaczego w sytuacji gdy partnerka autora jest taka zaburzona wybral ja i sa ze soba dwa lata? Nie mogla przeciez zachowywac sie tak samo od poczatku skoro to mu tak przeszkadza, ze czuje, ze "tonie" (ba nawet zdecydowal sie zamieszkac razem aby zwiekszyc czestotliwosc kontaktu). A to oznacza, ze zmienila sie w taki sposob spedzajac wiekszosc czasu z nim, pod jego wplywem.
Gdyby ta dziewczyna opisala tutaj ta 2 letnia historie ich zwiazku to nie mielibysmy najmniejszych szans rozpoznac, ze to jego partnerka bo to bylaby calkowicie odmienna historia.
Autor opowiada to co widzi przez zaburzone filtry tego "czego nie chce widziec", poprzez swoje wyparcie.
Wiec jakiekolwiek opinie formulujesz na podstawie blednych danych sa rowniez bledne.
A aby zrozumiec, ze dane sa bledne wystarczy uswiadomic sobie, ze nie trzymaja sie kupy (w pewien bardzo tendencyjny dla zaburzenia narcystycznego sposob).
Z analizy pragmatycznej wynika, ze autor jest gleboko zaburzony.
Gdyby sugerowac sie jedynie analiza semantyczna to odpowiedz jest prosta: odejdz, po co w ogole sobie krzywde robisz?
Analiza pragmatyczna zaczyna w tym punkcie i odpowiada dlaczego mimo jasnego przekazu semantycznego autor zachowuje sie - wydawaloby sie - niezgodnie ze zdrowym rozsadkiem.
I odpowiedz jest oczywista - druga osoba nie miala takich problemow gdy zwiazek sie zaczal, autor wykazuje silnie narcystyczne cechy np. dokonywal wlasnych wyborow przez te 2 lata, ktorych zbiera konsekwencje a teraz wydaje mu sie, ze jest pokrzywdzony, narcystyczne osoby wprowadzaja ludzi wokol w depresje, wiec najprostsza odpowiedzia w tym wypadku jest to, ze to zaburzenie autora jest zrodlem zaburzenia jego partnerki.
W tym przypadku materialu do analizy pragmatycznej potwierdzajacego powyzszy wniosek jest az nadto. Teksty w stylu, "martwie sie, ze jak wyzdrowieje to ode mnie odejdzie" - tego jest tutaj jak piasku na plazy.
Jestem przekonany, ze gdyby ta dziewczyna ucielaby calkowicie z nim kontakt to za 3 miesiace by byla super usmiechnieta, radosna i pelna energii dziewczyna.
Mniej wiecej taka jaka byla gdy poznala autora i co go do niej przyciagnelo.
Zaburzenie autora powoduje, ze z kimkolwiek sie nie zwiaze, bedzie wpychal ta osobe w ten sam stan, na ktory narzeka.
W jego zaburzeniu nie ma absolutnego pojecia ze jego zduszone leki, ktore motywuja go do bycia bardziej ambitnym nie pozwalaja mu wyjsc z wlasnej glowy, zobaczyc swiata w inny, piekniejszy sposob, widziec wiecej wartosci w ludziach, ktorych do tej pory uznawal za nieudacznikow, nabrac prawdziwego dystansu do siebie i swiata, wyluzowac - to wszystko + to jak traktuje ta dziewczyne w seksie powoduje, ze niezaleznie z kim sie zwiaze, po roku - 2 bedzie mial obok siebie trupa.
Bo jego zaburzenie zabija zycie dookola. Liczy sie wydajnosc, bycie lepszym i "inteligentniejszym".
Co sprawia oczywiscie, ze autor zachowuje sie jak bezdenny imbecyl, ktory nie widzi jak bardzo jest zjbany bo niezaleznie czy to w pracy czy w zyciu osobistym - patrzac na negatywne efekty swojego wplywu (swoja partnerke) - wypiera sie z calej sily tych efektow "swojej wydajnosci i inteligencji".
Tamiraa napisał/a:Ja zrozumiałam, że autor z nią nie wytrzymuje i tonie. A dlaczego autor szuka pomocy, twoim zdaniem?
Kojarzysz roznice miedzy semantyka a pragmatyka?
Wiekszosc ludzi ma taki problem z rozpoznaniem narcyza na tym forum bo dokonuje jedynie semantycznej analizy tego co pisze.
I z semantycznej analizy wynika, ze on tonie bo nie wytrzymuje ze swoja partnerka. On jest fantastycznym materialem na partnera a ona jest chora / mocno zaburzona.Natomiast analiza pragamtyczna wymaga zadania pytania:
O czym swiadczy fakt, ze autor przedstawia siebie jako fantastycznego partnera a ja jako zaburzona?
Jakie istotne dla normalnej analizy szczegoly autor pominal? (np. autorefleksje dotyczac swojego wplywu).
Dlaczego w sytuacji gdy partnerka autora jest taka zaburzona wybral ja i sa ze soba dwa lata? Nie mogla przeciez zachowywac sie tak samo od poczatku skoro to mu tak przeszkadza, ze czuje, ze "tonie" (ba nawet zdecydowal sie zamieszkac razem aby zwiekszyc czestotliwosc kontaktu). A to oznacza, ze zmienila sie w taki sposob spedzajac wiekszosc czasu z nim, pod jego wplywem.Gdyby ta dziewczyna opisala tutaj ta 2 letnia historie ich zwiazku to nie mielibysmy najmniejszych szans rozpoznac, ze to jego partnerka bo to bylaby calkowicie odmienna historia.
Autor opowiada to co widzi przez zaburzone filtry tego "czego nie chce widziec", poprzez swoje wyparcie.
Wiec jakiekolwiek opinie formulujesz na podstawie blednych danych sa rowniez bledne.
A aby zrozumiec, ze dane sa bledne wystarczy uswiadomic sobie, ze nie trzymaja sie kupy (w pewien bardzo tendencyjny dla zaburzenia narcystycznego sposob).Z analizy pragmatycznej wynika, ze autor jest gleboko zaburzony.
Gdyby sugerowac sie jedynie analiza semantyczna to odpowiedz jest prosta: odejdz, po co w ogole sobie krzywde robisz?
Analiza pragmatyczna zaczyna w tym punkcie i odpowiada dlaczego mimo jasnego przekazu semantycznego autor zachowuje sie - wydawaloby sie - niezgodnie ze zdrowym rozsadkiem.
I odpowiedz jest oczywista - druga osoba nie miala takich problemow gdy zwiazek sie zaczal, autor wykazuje silnie narcystyczne cechy np. dokonywal wlasnych wyborow przez te 2 lata, ktorych zbiera konsekwencje a teraz wydaje mu sie, ze jest pokrzywdzony, narcystyczne osoby wprowadzaja ludzi wokol w depresje, wiec najprostsza odpowiedzia w tym wypadku jest to, ze to zaburzenie autora jest zrodlem zaburzenia jego partnerki.
W tym przypadku materialu do analizy pragmatycznej potwierdzajacego powyzszy wniosek jest az nadto. Teksty w stylu, "martwie sie, ze jak wyzdrowieje to ode mnie odejdzie" - tego jest tutaj jak piasku na plazy.Jestem przekonany, ze gdyby ta dziewczyna ucielaby calkowicie z nim kontakt to za 3 miesiace by byla super usmiechnieta, radosna i pelna energii dziewczyna.
Mniej wiecej taka jaka byla gdy poznala autora i co go do niej przyciagnelo.
Zaburzenie autora powoduje, ze z kimkolwiek sie nie zwiaze, bedzie wpychal ta osobe w ten sam stan, na ktory narzeka.
W jego zaburzeniu nie ma absolutnego pojecia ze jego zduszone leki, ktore motywuja go do bycia bardziej ambitnym nie pozwalaja mu wyjsc z wlasnej glowy, zobaczyc swiata w inny, piekniejszy sposob, widziec wiecej wartosci w ludziach, ktorych do tej pory uznawal za nieudacznikow, nabrac prawdziwego dystansu do siebie i swiata, wyluzowac - to wszystko + to jak traktuje ta dziewczyne w seksie powoduje, ze niezaleznie z kim sie zwiaze, po roku - 2 bedzie mial obok siebie trupa.
Bo jego zaburzenie zabija zycie dookola. Liczy sie wydajnosc, bycie lepszym i "inteligentniejszym".
Co sprawia oczywiscie, ze autor zachowuje sie jak bezdenny imbecyl, ktory nie widzi jak bardzo jest zjbany bo niezaleznie czy to w pracy czy w zyciu osobistym - patrzac na negatywne efekty swojego wplywu (swoja partnerke) - wypiera sie z calej sily tych efektow "swojej wydajnosci i inteligencji".
Jakby nie patrzeć oni powinni się rozstać, i to możliwie szybko.
Pierwsza, podstawowa oznaka - narcyz przychodzi i pyta co zrobic bo cos z druga osoba jest nie tak a on sam nie ma zadnej samo-refleksji w jaki sposob on mogl powodowac lub eskalowac ta sytuacje.
Jest takie powszechne powiedzenie, ze stajemy sie tacy jak 5 osob z ktorymi najczesciej spedzamy czas.
Zyjac razem najczesciej spedzamy czas z naszym partnerem. Niekoniecznie musimy stawac sie tacy jak on, ale balansujemy sie wzajemnie.
Jesli jedna osoba jest narcyzem to druga osoba staje sie bardzo pasywna i wpada w depresje.Powodow jest wiele, zaczynajac od tego, ze pod sztuczna pewnoscia narcyza kryje sie masa lekow i niepewnosci - ktore motywuja go do stawiania sobie i innym chorych wymagan / bycie malo ludzkim, zimnym / jak robot.
Po takie dynamiki, ze osoba o falszywej pewnosci siebie popelnia wiele bledow, do ktorych sie nie przyznaje lub za ktore zrzuca odpowiedzialnosc na innych.
Jesli zyjesz z taka osoba to bedzie Ci wciskala wiele pieknie brzmiacych rad i historii, ktore brzmia rozsadnie a okazuja sie jedynie powodowac problemy.
Ta osoba nie chce wziac odpowiedzialnosci za swoje rady wiec mimowolnie Ty stajesz sie ta osoba, ktora przesadza w druga strone - jest zbyt ostrozna, co ma takie same konsekwencje (pasywnosc, lek) jak depresja.W praktyce z kazdego zdania autora leje sie narcyzm.
Ale wiekszosc ludzi tego nie widzi bo narcyzi wkladaja wiecej energii w to w jakim swietle stawia ich to co pisza / robia niz normalny czlowiek.Jesli ktos opisuje swoj problem i z opisu jasno wynika, ze problem jest wylacznie w kims innym to masz niemal 100% pewnosc, ze to narcyz.
Jesli ktos dodatkowo opisuje siebie jako idealnego partnera, rycerza, ktory dba o swojego partnera tylko... mimo wszystko z tym partnerem jest problem to masz 100% pewnosci.Brak umiejetnosci rozpoznania narcyzmu to jedna z kluczowych kwestii, w ktorych wpadam w spory z reszta uzytkownikow tutaj.
Tutaj masz taki sam temat, w ktorym stali uzytkownicy lapali sie jak dzieci w mitomanie narcyza: https://www.netkobiety.pl/t129032.html
Tam facet uwazal, ze jego kobieta jest chora na zazdrosc i ze to wszystko wina jej doswiadczenia a on nic takiego nie robi aby ta zazdrosc wzbudzac - jej reakcje sa calkowicie niezalezne od jego zachowania.Nie musze dodawac, ze byl swiecie przekonany, ze jego flirtowanie z kolezankami w pracy, robienie "rundki po barach" lub mowienie swojej partnerce podczas ogladania TV, ze jakas inna kobieta ma fajne cialo, bylo normalnym, zdrowym zachowaniem, ktore nie powinno powodowac zazdrosci.
Jak chcesz miec wspanialego partnera to musisz doceniac go na kazdym kroku - jego urode, inteligencje i starania.
Ale narcyz tak bardzo zyje w swojej glowie i tak wiele ma lekow, ze nie zauwaza staran innych osob a jedynie "wielkie osiagniecia".
Zycie z taka osoba jest gorsze niz smierc wiec nie dziwie sie jego partnerce, ze rozpatruje taka ewentualnosc - nie przez glupoty tylko przez powazne zaburzenie autora.
A ze autor nie widzi prawdziwej przyczyny, ktora jest on sam, to moze jedynie probowac zgwalcic logike mowiac, ze to przez jakies blahostki dziewczyna chce sie zabic.
Co jest absurdalnie zenujace - nikt przez blahostki nie chce sobie odebrac zycia. Zawsze jest znacznie grubsza przyczyna. Tylko nie zawsze ludzie ja widza (bo czesto to oni sa ta przyczyna) wiec probuja nielogicznosc swoich wnioskow wytlumaczyc choroba psychiczna drugiej osoby.Boczi napisał/a:Jest zazdrosna, ale znoszę to i uspokajam
Zobacz jaka ofiare z siebie robi na kazdym kroku.
Jakim skrvsnem trzeba byc aby pisac o osobie, ktora wybralo sie na partnerke w ten sposob?
Przedstawiac ja jako zaburzona, zazdrosna wariatke a siebie jak rycerza / biedulka ktory poswieca sie na kazdym kroku i musi wyzalic sie na forum jakie to prjebane zycie ma przez nia.
Lizaczka krva?W sensie to nie jego wina - wspolczuje mu tego co musial przejsc w dziecinstwie, ze taki sie stal.
Natomiast dopoki nie bedzie dla niego jasne, ze to on jest problemem i ze to on musi chociazby zaczac od lektury Holiday'a to tylko bedzie krzywdzil ludzi a widac to jedyne (oprocz oklamywania siebie i innych) w czym jest dobry.W seksie tez ja pewnie poniza. Ponizasz ja w seksie co nie? Naogladales sie pornoskow i uwazasz, ze twoja dziewczyna powinna sie zachowywac podobnie?
Nie widzisz zwiazku miedzy tym a jej problemami, no nie?Normalna osoba nazywalby ten watek "moja partnerka tonie".
Tylko narcyzowi w silnym stadium zaburzenia w sytuacji, w ktorej jego partnerka ma depresje i planuje / podejmuje proby samobojcze przyszla by absurdalna mysl do glowy, ze to on "tonie".
Prosiłem o wyjaśnienie, bo miałem tą wątpliwą przyjemność być z narcyzem.
Jak autor chciałem pomóc, być przy niej itp.
I nie dawałem rady. Też "tonąłem". Byłem za miły, zbyt dużo tolerowałem, na zbyt wiele pozwalałem.
Kopnęła mnie w dupę, z czego teraz się cieszę.
A ja zastanawiałbym się nad jednym.... czy ona jest jak sam piszesz w jej ocenie uzależniona od ciebie, czy po prostu jest to kolejna forma psychicznego szantażu, byś to TY był winny, TY się obwiniał.... Ja napisze Ci może przewrotnie, warto dawać siebie, warto walczyć, warto pomagać... ale ta druga strona też musi chcieć, też musi walczyć by się wyleczyć... jak nie będzie ruchu z jej strony, to zastanów się i określ punkt będący czerwoną linią.... Mój śp dziadek miał takie fajne powiedzonko, niestety odnoszące się do tego rodzaju sytuacji i wielu temu podobnych.... masz miękkie serce, musisz mieć twardą d.... ("cztery litery", po latach przekonuję się, ze miał pod tym względem całkowitą rację....
43 2023-02-07 11:18:37 Ostatnio edytowany przez Agnes76 (2023-02-07 11:21:19)
To ona przechodziła piekło będąc z rodzicami a nie ja
kłótnia? Np o to, że idziemy wspólnie do fryzjera i się pytają na miejscu do kogo, ja mówię "bez znaczenia", później awantura czemu powiedziałem obojętnie i czemu mnie kobieta obcinała...ja nawet głosu nie podnoszę tylko się wycofuje z jej krzyków...ona zaczęła się ciąć w wieku 16 lat przez rodziców i to co przechodziła w domu
Pomagam jej jak mogę, każdego dnia mi za to dziękuję że jestem, jest tak czuła i kochana...nie zostawię jej...nawet jeśli miała by mnie kiedyś kopnąć w dupę.
Jest czuła gdy jesteś uległy. Gdy nie postępujesz tak jak by oczekiwała krzyczy, a Ty się wycofujesz.
To nie jest normalna komunikacja prowadząca do wspólnych ustaleń czy kompromisów.
Jak długo będziesz ustępował zaprzeczając swoim potrzebom, by spełniać jej potrzeby?
Jej próba samobójcza to też rodzaj nacisku na Ciebie. Tnie się od 16 roku życia i ma już "wprawę" w wywieraniu presji psychicznej na otoczenie.
To z jednej strony smutne i tragiczne, a z drugiej bardzo egoistyczne wpędzanie innych w poczucie winy.
Co teraz czujesz? Czy masz przekonanie, że po kolejnej awanturze, w której nie ustąpisz, znowu będziesz musiał jej pilnować, by nie zrobiła sobie krzywdy? Jeśli tak, to sytuacja nie jest normalna, bo Twoja pozycja w związku nie jest równorzędna. Stawiasz jej potrzeby przed swoimi a całe życie nie będziesz w stanie się poświęcać. Na dłuższa metę to się nie uda.
Czym wcześniej ten rodzaj emocjonalnego szantażu przestanie na Ciebie działać tym lepiej dla Was obojga.
44 2023-02-07 18:31:33 Ostatnio edytowany przez JohnyBravo777 (2023-02-07 19:22:35)
warto dawać siebie, warto walczyć, warto pomagać... ale ta druga strona też musi chcieć, też musi walczyć by się wyleczyć...
A gdzie Ty w postach autora znalazlas informacje, ze on walczy czy pomaga?
Autor pisze o tym, ze chce walczyc i pomagac (buduje tym swoj wizerunek).
To co napisal jedynie swiadczy o tym, ze gdy jego partnerka potrzebuje pomocy to on tonie.
On chce pomagac... ale dla niego pomaganie to za duzo wiec woli przyjsc na forum i zrobic z niej wariatke / "popychadlo takie".
Jak tylko nie dostal tego czego chcial (potwierdzenia swojej "slusznosci" o byciu "tym dobrym") to uciekl - bo tak wlasnie ucieka w zyciu od wszystkiego (zawsze ktos inny jest winien tego, ze musial uciekac).
masz miękkie serce, musisz mieć twardą d.... ("cztery litery", po latach przekonuję się, ze miał pod tym względem całkowitą rację....
Raczej po latach stajesz sie zgorzkniala.
To oczywiste, ze ludzie zachowuja sie czesto jak ostatnie krvy. Wszyscy mamy takie doswiadczenia.
Ale czy my sie nigdy tak nie zachowalismy?
Nasze beznadziejne zachowanie zawsze mialo swoje powody.
Nigdy to nie byla kwestia "hmm... jestem taki wyluzowany/a, swiat jest taki piekny, czas komus utrudnic zycie".
Inni tak samo jak my motywowani sa blednymi przekonaniami, wewnetrznymi lekami i stresem do zachowan, ktore krzywdza.
Jaki sens ma zycie gdy zgorzkniejesz i utwierdzisz sie w przekonaniu, ze trzeba miec serce twarde jak zatwardzenie?
Zamiast tego musimy wyjsc z wlasnego narcyzmu i zamiast patrzec na zycie jak na cos co nam sie nalezy (w czym nie ma zadnego sensu) znalezc sens w zmienianiu swiata na taki jaki czujemy, ze byc powinien.
Koncentracja swojego zycia wokol przetrwania jest najglupsza rzecza jaka mozesz zrobic biorac pod uwage fakt, ze i tak umrzesz.
Jedyne istotne pytanie ktore warto zadawac sobie przy zyciowych wyborach to nie "kiedy umrzesz?" tylko "po co zylas?".
JohnyBravo777 napisał/a:Pierwsza, podstawowa oznaka - narcyz przychodzi i pyta co zrobic bo cos z druga osoba jest nie tak a on sam nie ma zadnej samo-refleksji w jaki sposob on mogl powodowac lub eskalowac ta sytuacje.
Jest takie powszechne powiedzenie, ze stajemy sie tacy jak 5 osob z ktorymi najczesciej spedzamy czas.
Zyjac razem najczesciej spedzamy czas z naszym partnerem. Niekoniecznie musimy stawac sie tacy jak on, ale balansujemy sie wzajemnie.
Jesli jedna osoba jest narcyzem to druga osoba staje sie bardzo pasywna i wpada w depresje.Powodow jest wiele, zaczynajac od tego, ze pod sztuczna pewnoscia narcyza kryje sie masa lekow i niepewnosci - ktore motywuja go do stawiania sobie i innym chorych wymagan / bycie malo ludzkim, zimnym / jak robot.
Po takie dynamiki, ze osoba o falszywej pewnosci siebie popelnia wiele bledow, do ktorych sie nie przyznaje lub za ktore zrzuca odpowiedzialnosc na innych.
Jesli zyjesz z taka osoba to bedzie Ci wciskala wiele pieknie brzmiacych rad i historii, ktore brzmia rozsadnie a okazuja sie jedynie powodowac problemy.
Ta osoba nie chce wziac odpowiedzialnosci za swoje rady wiec mimowolnie Ty stajesz sie ta osoba, ktora przesadza w druga strone - jest zbyt ostrozna, co ma takie same konsekwencje (pasywnosc, lek) jak depresja.W praktyce z kazdego zdania autora leje sie narcyzm.
Ale wiekszosc ludzi tego nie widzi bo narcyzi wkladaja wiecej energii w to w jakim swietle stawia ich to co pisza / robia niz normalny czlowiek.Jesli ktos opisuje swoj problem i z opisu jasno wynika, ze problem jest wylacznie w kims innym to masz niemal 100% pewnosc, ze to narcyz.
Jesli ktos dodatkowo opisuje siebie jako idealnego partnera, rycerza, ktory dba o swojego partnera tylko... mimo wszystko z tym partnerem jest problem to masz 100% pewnosci.Brak umiejetnosci rozpoznania narcyzmu to jedna z kluczowych kwestii, w ktorych wpadam w spory z reszta uzytkownikow tutaj.
Tutaj masz taki sam temat, w ktorym stali uzytkownicy lapali sie jak dzieci w mitomanie narcyza: https://www.netkobiety.pl/t129032.html
Tam facet uwazal, ze jego kobieta jest chora na zazdrosc i ze to wszystko wina jej doswiadczenia a on nic takiego nie robi aby ta zazdrosc wzbudzac - jej reakcje sa calkowicie niezalezne od jego zachowania.Nie musze dodawac, ze byl swiecie przekonany, ze jego flirtowanie z kolezankami w pracy, robienie "rundki po barach" lub mowienie swojej partnerce podczas ogladania TV, ze jakas inna kobieta ma fajne cialo, bylo normalnym, zdrowym zachowaniem, ktore nie powinno powodowac zazdrosci.
Jak chcesz miec wspanialego partnera to musisz doceniac go na kazdym kroku - jego urode, inteligencje i starania.
Ale narcyz tak bardzo zyje w swojej glowie i tak wiele ma lekow, ze nie zauwaza staran innych osob a jedynie "wielkie osiagniecia".
Zycie z taka osoba jest gorsze niz smierc wiec nie dziwie sie jego partnerce, ze rozpatruje taka ewentualnosc - nie przez glupoty tylko przez powazne zaburzenie autora.
A ze autor nie widzi prawdziwej przyczyny, ktora jest on sam, to moze jedynie probowac zgwalcic logike mowiac, ze to przez jakies blahostki dziewczyna chce sie zabic.
Co jest absurdalnie zenujace - nikt przez blahostki nie chce sobie odebrac zycia. Zawsze jest znacznie grubsza przyczyna. Tylko nie zawsze ludzie ja widza (bo czesto to oni sa ta przyczyna) wiec probuja nielogicznosc swoich wnioskow wytlumaczyc choroba psychiczna drugiej osoby.Boczi napisał/a:Jest zazdrosna, ale znoszę to i uspokajam
Zobacz jaka ofiare z siebie robi na kazdym kroku.
Jakim skrvsnem trzeba byc aby pisac o osobie, ktora wybralo sie na partnerke w ten sposob?
Przedstawiac ja jako zaburzona, zazdrosna wariatke a siebie jak rycerza / biedulka ktory poswieca sie na kazdym kroku i musi wyzalic sie na forum jakie to prjebane zycie ma przez nia.
Lizaczka krva?W sensie to nie jego wina - wspolczuje mu tego co musial przejsc w dziecinstwie, ze taki sie stal.
Natomiast dopoki nie bedzie dla niego jasne, ze to on jest problemem i ze to on musi chociazby zaczac od lektury Holiday'a to tylko bedzie krzywdzil ludzi a widac to jedyne (oprocz oklamywania siebie i innych) w czym jest dobry.W seksie tez ja pewnie poniza. Ponizasz ja w seksie co nie? Naogladales sie pornoskow i uwazasz, ze twoja dziewczyna powinna sie zachowywac podobnie?
Nie widzisz zwiazku miedzy tym a jej problemami, no nie?Normalna osoba nazywalby ten watek "moja partnerka tonie".
Tylko narcyzowi w silnym stadium zaburzenia w sytuacji, w ktorej jego partnerka ma depresje i planuje / podejmuje proby samobojcze przyszla by absurdalna mysl do glowy, ze to on "tonie".Prosiłem o wyjaśnienie, bo miałem tą wątpliwą przyjemność być z narcyzem.
Jak autor chciałem pomóc, być przy niej itp.
I nie dawałem rady. Też "tonąłem". Byłem za miły, zbyt dużo tolerowałem, na zbyt wiele pozwalałem.
Kopnęła mnie w dupę, z czego teraz się cieszę.
Ale jak się tak przyjrzeć, to Boczi od początku jej nie szanuje"popychadło jakieś", "cięła się". Poza tym Boczi nie odpowiedział na pytanie, czy przypadkiem nie prowokuje tej zazdrości.I to jest niepokojące, że jemu nie zależy, żeby znormalniała, bo jeszcze go zostawi.Dlatego nie wiem, dlaczego obydwoje są jeszcze w związku Może potrzebują skrajnych emocji? Ona chciała odejść pod wpływem innej fryzjerki czy co? Tego też nie rozumiem. Z jej strony to jest uzależnienie i ona dobrze o tym wie.
46 2023-02-08 08:37:28 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2023-02-08 08:47:29)
Sam siebie Boczi kopnij w d..
Bo z nią są TYLKO 2 SCENARIUSZE:
Albo życie gdzie ona się uspokaja, wyżywa, kosztem Ciebie i całe życie nie będziesz miał wsparcia od niej jako żony i matki.
I Twoje dzieci jako matki.
Albo się w trakcie waszego związku pozbieta od zależności od Ciebie a Ciebie kopnie w dupę, sorry, bo nie będziesz już pasować do układu, nie będziesz jej potrzebny, a raczej nie będziesz pasować do układanki, nawet jak ona będzie zdrowsza.
Nie licz na żadną miłość z wdzięcznością za wsparcie itym podobne rzeczy.
Porozmawiaj z rodzicami, albo z kimś doświadczonym, zaufanym w ich wieku.
Albo z nami na forum.
Toniesz. Ale ona zapewniam Cię, wypłynie.
Dla Ciebie byłoby najlepiej, gdyby przerzuciła się na inny obiekr.
47 2023-02-08 13:46:43 Ostatnio edytowany przez JohnyBravo777 (2023-02-08 13:59:59)
Badzmy powazni Ela.
Piszesz do goscia, ktory uciekl jak tylko nie dostal tego czego chcial (potwierdzenia, ze jest bez winy).
Ktory gdy jak zostal przejrzany zalozyl drugi temat o tym samym udajac inna osobe i tworzac inna narracje.
Piszesz do goscia, od ktorego uciekala kazda poprzednia partnerka:
zastanawiam się, czy nie zerwać. Zazwyczaj inicjatywa rozstania wychodziła od moich partnerek.
Wiec teraz boi sie, ze jesli jego obecna dojdzie do siebie to go rowniez zostawi.
co gdy po wszysktim, gdy już dojdzie do siebie w większym stopniu...czy wtedy nie dostanę kopniaka w tyłek....
I nie widzisz jak jego malunek samego siebie jako dzielnego rycerza i ratownika kloci sie z gleboko zaburzonym, wewnetrznie zakompleksionym, tchorzliwym narcyzem widocznym w sposobie jak pisze, o czym nie pisze, detalach jego historii i w jego akcjach?
On zastanawia sie czy nie zerwac z dziewczyna dlatego, ze gdy ona dojdzie do siebie moglaby zerwac z nim...
Jedyny sens jaki ja potrafie znalezc zarowno dla takiej logiki jak i takiej tresci postow lezy potrzebie wartosci.
Po doswiadczeniu, w ktorym za kazdym razem dziewczyny od niego uciekaly, w obliczu mozliwosci, ze jego obecna partnerka odejdzie (co bardzo prawdopodobne z pomoca terapii) "tonacy" brzytwy sie chwyta, poniza ja na forum zrzucajac na nia cala wine za rozpad zwiazki i w tych absurdalnych urojeniach rozwaza zerwanie z nia jako pierwszy - wszystko aby tylko ochronic swoje zranione Ego, ktorego samemu nie chce przepracowac w sobie.