Cześć! Postanowiłam tu napisać, bo mam pewien problem i wydaje mi się, że potrzebuję opinii całkowicie bezstronnych osób.
Pod koniec 2022 poznałam chłopaka, poznaliśmy się w "życiu realnym" jeśli to ma jakiekolwiek znaczenie. Zapytał czy chciałabym dać mu swój numer, zgodziłam się, powiedział, że niebawem się odezwie. Tak też się stało, zaprosił mnie na randkę nr 1.
Dziś jesteśmy po 3 randkach i nie mam pojęcia co robić z tą relacją dalej. Z jednej strony chłopak mógłby być ideałem dla wielu dziewczyn - bije od niego męskość, jest dżentelmenem, inteligentny z niego gość, można z nim porozmawiać na każdy możliwy temat, ma bardzo poważne spojrzenie na życie i relacje. No i właśnie tutaj zaczynają się schody. Od naszego pierwszego spotkania praktycznie on ciągle uporczywie porusza temat zakładania rodziny - że to dla niego bardzo istotne, że w tym upatruje swoją życiową rolę.
I to mnie zaczyna trochę przerażać. Bo o ile ja sama mam otwarte serce, jestem jak najbardziej gotowa by kogoś pokochać tak aktualnie chciałabym żyć pełnią życia. Jestem pasjonatką podróży i to im chciałabym poświęcić tyle czasu ile to możliwe w najbliższych latach - albo samodzielnie, albo z drugą połówką jeśli taka się pojawi. Chciałabym odkrywać wszystko co nieznane, przeżywać przygody, uronić łezkę wzruszenia na widok na piękniejsze go zachodu słońca itd.
Na dzień dzisiejszy nie chcę mieć dzieci i może to kiedyś się zmieni, niczemu nie zaprzeczam, ale na ten moment nie jestem gotowa poświęcić swojego dotychczasowego życia dla dziecka. Mówiąc zupełnie szczerze.
Jeszcze podkreślę, że on wie o moim zamiłowania do podróży, sporo mu o tym opowiadałam.
I tutaj pojawia się pytanie czy jest sens brnąć w to dalej?
Jeszcze dodam, że wczoraj podczas naszego spotkania zaczął mówić, że kobieta powinna być wrażliwa, delikatna, urocza, a to mężczyzna powinien być tą "skałą" w związku, powinien dbać o stabilność finansową rodziny i tego typu rzeczy.
Jeśli chodzi o mnie, to wrażliwa jestem, ale na pewno do kruchej księżniczki jest mi daleko.
Jak Waszym zdaniem to wygląda? Czy to ma prawo się udać? Z jednej strony długo czekałam by na swojej drodze spotkać tak zdecydowanego faceta, ale z drugiej strony nie chcę za kilka lat obudzić się jako nieszczęśliwa matka trójki dzieci, której jedynym celem jest ugotowanie obiadu dla męża.
Nie ma sensu.
Podziękuj i grzecznie powiedz, że macie inne oczekiwania.
Ale to on juz teraz zaraz chce miec z Toba te dzieci? Ja tez czesto na drugiej czy trzeciej randce zachaczalem o ten temat by poprostu poznac zdanie dziewczyny a nie zakladac rodzine juz zaraz. Moze on poprostu chce sie upewnic czy ty nie jestes absolutnie na "NIE"? Najlepiej podpytaj cos wiecej jak on to zakladnaie rodziny widzi czasowo i tyle. Jak dla Ciebie za wczesnie to podziekuj.
On Ci mówi szczerze o swoich oczekiwaniach, a Ty co?..
Temat zakładasz na forum zamiast z nim rozmawiać?.
Nie stać Cię na szczerość, nie wchodż w żadne relacje.
Nic z tego nie będzie.
On chce mieć żonę, dzieci, rodzinę. W tym widzi swój cel i spełnienie życia.
Ty jesteś na etapie zabawy.
Jeździj sobie na wycieczki, korzystaj z życia.
Macie kompletne inne oczekiwania od życia.
Żadne nie jest ani lepsze ani gorsze.
Po prostu inne.
Nie ma to sensu.
Też nie rozumiem dlaczego z nim otwarcie o tym nie porozmawiałaś.
"ciągle uporczywie porusza temat zakładania rodziny - że to dla niego bardzo istotne,
że w tym upatruje swoją życiową rolę."
Ja też bym była przerażona.
Kilka osób zadało pytanie dlaczego mu o tym wszystkim nie powiedziałam.
Zastanawiałam się nad tym przez dłuższą chwilę i chyba po prostu nie byłam gotowa na tego typu rozmowę na tak wczesnym etapie znajomości.
Nie znamy się nawet miesiąca, widzieliśmy się zaledwie cztery razy łącznie z dniem, w którym się poznaliśmy. Jeszcze dodam, że nie było pomiędzy nami jakiejkolwiek bliskości - nie przytulił mnie na pożegnanie, nie ucałował w policzek, nie chwycił za rękę, zupełnie nic. Czyli de facto jesteśmy znajomymi.
Dlatego bardzo zaskoczył mnie tymi ciągłymi rozmyślaniami o rodzinie.
Może jestem jakaś dziwna, ale zawsze wydawało mi się, że takie decyzje podejmuje się z czasem - trzeba przeżyć COŚ z tą drugą osobą; sprawdzić się nie tylko w chwilach, gdy wszystko jest pięknie i kolorowo, ale też wtedy gdy dzieje się źle; sprawdzić się w codzienności, bo jaki pogląd na sytuację mogą dać kilkugodzinne spotkania raz w tygodniu?
Tak zgadza sie, ale może po prostu chaił wybadać grunt, i nie namarnować czasu na relacje które dla niego jest bez sensowna.
Bo równie dobrze moglibyście byc w związku ten rok czasu, on by zaczął gadkę o rodzinie, że bardzo chce, że chce 5 dzieci.
A ty bys zrobiła wielkie oczy i powiedziała że nie chcesz mieć dzieci.
Z jego perspektywy to byłby zmarnowany rok czasu.
Kilka osób zadało pytanie dlaczego mu o tym wszystkim nie powiedziałam.
Zastanawiałam się nad tym przez dłuższą chwilę i chyba po prostu nie byłam gotowa na tego typu rozmowę na tak wczesnym etapie znajomości.
Nie znamy się nawet miesiąca, widzieliśmy się zaledwie cztery razy łącznie z dniem, w którym się poznaliśmy. Jeszcze dodam, że nie było pomiędzy nami jakiejkolwiek bliskości - nie przytulił mnie na pożegnanie, nie ucałował w policzek, nie chwycił za rękę, zupełnie nic. Czyli de facto jesteśmy znajomymi.
Dlatego bardzo zaskoczył mnie tymi ciągłymi rozmyślaniami o rodzinie.Może jestem jakaś dziwna, ale zawsze wydawało mi się, że takie decyzje podejmuje się z czasem - trzeba przeżyć COŚ z tą drugą osobą; sprawdzić się nie tylko w chwilach, gdy wszystko jest pięknie i kolorowo, ale też wtedy gdy dzieje się źle; sprawdzić się w codzienności, bo jaki pogląd na sytuację mogą dać kilkugodzinne spotkania raz w tygodniu?
Wszystko spoko, tylko Ty już wiesz, że się różnicie bardzo. Tu nie ma co przeżywać czy podejmować wspólne decyzje.
Ty chcesz jednego, on drugiego. Zawsze któreś będzie stratne.
Zostaje tylko grzeczne poinfirmowanie go o tym.
Spotkam się z nim w najbliższy weekend i tym razem to ja szczegółowo opowiem o swojej wizji życia
Dziękuję za wszystkie odpowiedzi, bardzo otworzyły mi oczy na to wszystko.