Potrzebuje pomocy. Zwariuje. Jestem pół roku po ślubie z mężem. Przed sylwestrem się pokłóciliśmy, wyjechalam do rodziców na dwa dni (tak, wiem, mega głupie). Wróciłam i odkryłam, że w tym czasie uprawiał cyberseks. Od razu się wyprowadziłam. On żałuję, chce ratować małżeństwo, iść na terapię. Ja jestem na skraju wytrzymania, obrzydza mnie to, nie mam siły ratować związku po czymś takim, nie wyobrażam sobie jak mielibyśmy po czymś takim funkcjonować. Uważam że mógł inaczej to wszystko odreagować, że to jest chore. W czasie związku mnie nie zdradzał. Cały czas jestem w szoku, w dwa dni rozwaliliśmy małżeństwo.
2 2023-01-06 23:14:02 Ostatnio edytowany przez wieka (2023-01-06 23:19:04)
Nie wiadomo czy dla męża był to pierwszy raz....pewnie nie.
Co do wyjazdu do rodziców po kłótni, było to dziecinne.
Szkoda, że zamiast bawić się na sylwestra zafundowaliście sobie ostrą kłótnie, ale to też oznacza, że nie dogadujecie się...
Edit. Skoro mówi o terapii, tzn., że był/ jest uzależniony...
3 2023-01-06 23:18:32 Ostatnio edytowany przez blueangel (2023-01-06 23:19:23)
jesli koscielny to warto dac druga szanse swojemu malzenstwu, bo jesli waznie zawarty na drugi nie ma szans.
musicie nauczycsie komunikacji,nie fochowac czy wyjezdzac/uciekac.
co do meza tu niestety tez zalezy od jego woli, zeby zdrada sie nie powtorzyla.
Tak, on z tego korzystał jak był sam, nie znaliśmy się wtedy. Podczas związku jestem pewna na sto procent, że nie zdradzał. Jak wróciłam, to sprawdziłam laptopa, bo po prostu czułam, że coś jest nie tak.
Wiem, że wyjazd był dziecinny, przecież przez to doszło do tego, do czego doszło.
Po prostu chce widzieć od osób bardziej doświadczonych, czy to się da naprawić? Czy facet, który korzysta z takich rzeczy może być potem wierny? Dla mnie to obrzydliwe, nie nadaje się do życia w współczesnych czasach...
Tak, on z tego korzystał jak był sam, nie znaliśmy się wtedy. Podczas związku jestem pewna na sto procent, że nie zdradzał. Jak wróciłam, to sprawdziłam laptopa, bo po prostu czułam, że coś jest nie tak.
Wiem, że wyjazd był dziecinny, przecież przez to doszło do tego, do czego doszło.
Po prostu chce widzieć od osób bardziej doświadczonych, czy to się da naprawić? Czy facet, który korzysta z takich rzeczy może być potem wierny? Dla mnie to obrzydliwe, nie nadaje się do życia w współczesnych czasach...
Ja bym puściła w niepamięć całość. Omówiłabym przyczyny kłótni i Twojej reakcji, żeby się więcej nie powtórzyło. Bo tak to obydwoje byliście siebie warci. Ty obrażona sobie poszłaś, a on poszedł na cyberka.
Naprawić się da, jak się chce.
6 2023-01-06 23:33:53 Ostatnio edytowany przez blueangel (2023-01-06 23:35:25)
nie nadaje się do życia w współczesnych czasach...
haha ja tez, dlatego jestem sama, bo jak juz to chcialabym z kims do grobowej deski, ale ludzie dzis sie do tego nie nadaja. hedonizm i wygodnictwo, ale zadanie sobie lekkiego trudu juz dzis nie wmodzie.
wiedzialas przed slubem, ze robil to wczesniej i mimo to za niego wyszlas?
czasem trudnowyjsc ze swoich sklonnosci/przyzwyczajen, zwlaszcza, gdy sa przyjemne, to wlasnie dlategosie do nich powraca.
jak juz wspomnialam, jesli koscielny to warto sprobowac, ale jak cywilny to po co sie meczyc? przeciez mozesz wziac jeszcze z 5 takich. i tym razem ostrozniej dobrac druga polowke.
No ale czekaj, cyberseks to taka masturbacja, tylko nie przy pornosie z anonimowymi aktorami, tylko z kimś prawdziwym w czasie rzeczywistym. Ale to nadal jest zdalne, przez ekran, bez dotyku, bez uczucia, jak przy porno. Zdziwiłabyś się, ilu facetów w związkach płaci za takie rzeczy, gdy zwykłe porno przestaje ich kręcić. Te wszystkie kamerki, onlyfansy i inny szajs dla kogo jest, dla facetów przecież, a większość z nich jest (statystycznie) w jakichś związkach. Obleśne? Niby tak, ale zdecydowanie mniej niż romans w pracy połączony z udawanymi delegacjami i "nadgodzinami" podczas których łapią trypra na biurku szefowej.
Moim zdaniem nie warto przekreślać małżeństwa przez jakieś pornosy, takie czy owakie. Jeśli on chce terapii małżeńskiej, to idźcie, w sumie żadnemu małżeństwu nie zaszkodzi dobra terapia.
Ślub jest cywilny, żadne z nas nie ma potrzeby kościelnego.
Nie wyobrażam sobie innego związku, nienawidzę już facetów. Zresztą mam 30 lat, nie mam dzieci, nie sądzę, że znalazła bym bezdzietnego i jednocześnie dobrego.
jak juz wspomnialam, jesli koscielny to warto sprobowac, ale jak cywilny to po co sie meczyc? przeciez mozesz wziac jeszcze z 5 takich. i tym razem ostrozniej dobrac druga polowke.
Czy ty jej właśnie powiedziałaś, że ma się męczyć, jeśli miała ślub w białej kiecce, lub nie męczyć i rozwieść, jeśli ślub był w USC? Czy ona gdzieś w ogóle napisała, że jest katoliczką, dla której ślub przed księdzem ma większą rangę niż standardowy ślub przed urzędnikiem?
No wiem, że skala jest ogromna. Tylko co zrobić jak ja to odczułam jako zdradę? Czy są w oboje faceci ci z tego nie korzystają,?
Pornografie akceptuje, cyberseks nie.
No wiem, że skala jest ogromna. Tylko co zrobić jak ja to odczułam jako zdradę? Czy są w oboje faceci ci z tego nie korzystają,?
Pornografie akceptuje, cyberseks nie.
A czym się to dla ciebie różni? Zakładam, że obiektem po drugiej stronie ekranu/telefonu nie była żadna koleżanka męża z pracy czy sąsiadka, tylko jakaś lola z kamerki?
Uzależnienie ma to do siebie, że wraca w sytuacjach stresowych, tak jak alko czy papierosy.
Nie wiem w jakim stopniu pomoże terapia, bez stresu nie da się żyć, więc nigdy nie będziesz pewna czy do tego nie wróci, schodząc bardziej do podziemia.
Teraz jesteś w szoku, ale sama musisz zdecydować czy dasz radę żyć z nim mając z tyłu głowy ew. cyber zdrady, czy jesteś w stanie mu zaufać na tyle, żeby wrzucić na luz..
No wiem, że skala jest ogromna. Tylko co zrobić jak ja to odczułam jako zdradę? Czy są w oboje faceci ci z tego nie korzystają,?
Pornografie akceptuje, cyberseks nie.
A pomyślałaś jak on odczuł to, że się zawinęłaś i wyjechałaś po kłótni na 2 dni?
Fajny mechanizm, zwalić całą winę za rozpad związku na faceta, ale to tak nie działa. Odpowiedzialni za to jesteście oboje.
14 2023-01-07 00:18:31 Ostatnio edytowany przez Gary (2023-01-07 00:20:00)
Wg mnie każdy ogląda, oglądał albo będzie oglądał porno. To jest jak kabarety, mecz piłki nożnej, czy rozrywka kulturalna.
Można zbudować małżeństwo na założeniu, że mężczyzna gdy się zwiąże z kobietą, to tylko ta jedna go całe życie będzie pociągać.
Można zbudować w oparciu o założenie, że inne go będę pociągać, a on całe życie po rycersku będzie ze sobą walczył, a żona będzie sprawdzać, czy jest wierny.
Gdzieś tam to się kończy "mój mąż to drań, burdas i leń, ale przynajmniej jest wierny".
A przecież ważnejsze rzeczy są w życiu niż chwila zbawy...
Można twierdzić, że mąż, który był niewierny zniszczył życie, zniszczył małżeństwo. Ale można też twierdzić, że kobieta, która nie jest dziewicą powinna być ukamieniowana. To wszystko to tylko umowy, założenia, oczekiwania.
PS. nie uważam, że autorka źle zrobiła zawijając się na dwa dni. W czym problem? Nie można tak robić w małżeństwie? Bobasa zostawiła bez jedzenia, czy jak?
15 2023-01-07 00:30:22 Ostatnio edytowany przez blueangel (2023-01-07 00:30:48)
blueangel napisał/a:jak juz wspomnialam, jesli koscielny to warto sprobowac, ale jak cywilny to po co sie meczyc? przeciez mozesz wziac jeszcze z 5 takich. i tym razem ostrozniej dobrac druga polowke.
Czy ty jej właśnie powiedziałaś, że ma się męczyć, jeśli miała ślub w białej kiecce, lub nie męczyć i rozwieść, jeśli ślub był w USC? Czy ona gdzieś w ogóle napisała, że jest katoliczką, dla której ślub przed księdzem ma większą rangę niż standardowy ślub przed urzędnikiem?
dlatego napisalam dwie opcje, bonie wiedzialam czy ma sakramentalny, a dla takich ludzi to zazwyczaj ma znaczenie, wiec taki na cale zycie, a cywilny jakby sie nie patrzec mozna wziac z 5 razy i kto jej zabroni? wiec po cosie meczyc? tym bardziej, ze zaufanie padlo. nawet jak do niego wroci to juz bedzie miala w glowie, co sie wydarzylo, wiec juz lepiej znalezc kogos, kto lepiej nam pasuje niz zmarnowac czas
16 2023-01-07 00:31:53 Ostatnio edytowany przez blueangel (2023-01-07 00:43:16)
wy caly czas o porno, ona mowila ze cyberseks. zakladam, ze z konkretna realna osoba, wiec co to innego jak nie zdrada? i to 6 miesiecy po slubie, co by bedzie jak dojda dzieci? albojak wyjedzie na miesiac, a nie zaledwie 2 dni? albostaz zwiazku bedzie dluzszy np 5, 10 lat?
przeciez tez nie moze byc tak, zeby nie mogla wyjechac tylko siedziec w domu ipilnowac meza, bo teraz przed kazdym wyjazdem bedzie sie stresowala, co porabia jej facet, nawet bedac osobno, bojedno w pracy, drugie gdzie indziej, a podejrzewam, ze teraz wlasnie tak bedzie, nie tak powinien zwiazek wygladac, wiec jak to poskladac? zaufanie jest jak zapalka, drugi raz nie odpalisz. jabymsie nie meczyla, a autroka zrobi, co zechce.
wy caly czas o porno, ona mowila ze cyberseks. zakladam, ze z konkretna realna osoba, wiec co to innego jak nie zdrada? i to 6 miesiecy po slubie, co by bedzie jak dojda dzieci? albojak wyjedzie na miesiac, a nie zaledwie 2 dni? albostaz zwiazku bedzie dluzszy np 5, 10 lat?
przeciez tez nie moze byc tak, zeby nie mogla wyjechac tylko siedziec w domu ipilnowac meza, bo teraz przed kazdym wyjazdem bedzie sie stresowala, co porabia jej facet, nawet bedac osobno, bojedno w pracy, drugie gdzie indziej, a podejrzewam, ze teraz wlasnie tak bedzie, nie tak powinien zwiazek wygladac, wiec jak to poskladac? zaufanie jest jak zapalka, drugi raz nie odpalisz. jabymsie nie meczyla, a autroka zrobi, co zechce.
Ale ona nie wyjechała na delegację.
Zdrady nie usprawiedliwia się kłótnią, ale jednak do rozpadu tutaj przyczyniają się aktywnie obie strony. A nie tak, że ona biedna poszkodowana będzie teraz żyć w nienawiści do mężczyzn, ale to, co sama zrobiła pominie się milczeniem.
Wiem, że wyjazd był dziecinny, przecież przez to doszło do tego, do czego doszło.
Nie idź tą drogą i nie da sobie przypisać winy za to, co się stało. Oboje na swój sposób nawaliliście, ale to mąż, i nikt inny, podjął decyzję, że odreaguje zdradą.
Dla mnie zdrada to najgorszy (obok przemocy) kaliber przestępstwa przeciw małżeństwu i tego - w przeciwieństwie do kłótni z krótkim wyjazdem - nie da się zapomnieć ani sprawić, że pogadacie, pogodzicie się i będzie jak do tej pory. Zresztą sama spójrz - formalnie związaliście się raptem pół roku, można przypuszczać, że zanim się dotrzecie, takich małżeńskich sprzeczek trochę jeszcze będzie i co wtedy? On za każdym razem będzie dawał upust emocjom idąc po najmniejszej linii oporu?
Ja nie twierdzę, że powinniście się rozstać, bo o ile są ku temu przesłanki, a u Was są, warto przynajmniej spróbować, dając mężowi szansę, ale że w żadnej mierze nie powinnaś brać na siebie winy za to, co się stało. Owszem, do kryzysu najczęściej doprowadzają obydwie strony związku, ale zdrada jest decyzją, za którą odpowiedzialność ponosi tylko ta jedna.
Terapia wydaje się doskonałym pomysłem, bo bez dogłębnego przepracowania sytuacji możecie się w niej zwyczajnie pogrążyć, a obawiam się, że bez pomocy specjalisty nie dacie sobie z tym rady.
Z jednej strony widać typowe strzelenie focha w stylu 10-letniej dziewczynki, z drugiej zaś najprostsze i najmniej poważne "rozwiazanie odreagowujące" w postaci takiej, jaką zaprezentował facet..
Bo rozmowa jest taka trudna, że wręcz niemożliwa...
Dziewczyny, wiem że fochem i wyjazdem zrobiłam źle, że zachowałam się jak dziecko. Nie katujcie mnie już tym, bo wystarczająco czuje się "ukarana", podejrzewam, że da mi to nauczkę na całe życie, a i tak pójdę na terapię jak się otrząsnę.
Byłam już u psycholog, powiedziała, że jestem zbyt roztrzęsiona, żeby zacząć psychoterapię - muszę być ustabilizowana.
Chodziło mi o porady, czy ten cyberseks to choroba, czy dla normalnych facetów to rzeczywiście podniecające, czy według waszych doświadczeń to nie jest sygnał, że będzie mnie kiedyś zdradzał.
Czy któraś przez to przeszła i mimo tego udało się odbudować związek?
Psycholog w tym zakresie mi nie pomogła, bo powiedziała, że norma jest to co sama określe jako normę. A sam cyberseks nie jest dewiacja, ani chorobą, a wręcz w czasach pandemii bardzo się rozwinął... Tylko ja to traktuje jako zdradę i partner naruszył moje granicę.
Dziewczyny, wiem że fochem i wyjazdem zrobiłam źle, że zachowałam się jak dziecko. Nie katujcie mnie już tym, bo wystarczająco czuje się "ukarana", podejrzewam, że da mi to nauczkę na całe życie, a i tak pójdę na terapię jak się otrząsnę.
Byłam już u psycholog, powiedziała, że jestem zbyt roztrzęsiona, żeby zacząć psychoterapię - muszę być ustabilizowana.
Chodziło mi o porady, czy ten cyberseks to choroba, czy dla normalnych facetów to rzeczywiście podniecające, czy według waszych doświadczeń to nie jest sygnał, że będzie mnie kiedyś zdradzał.
Czy któraś przez to przeszła i mimo tego udało się odbudować związek?
Psycholog w tym zakresie mi nie pomogła, bo powiedziała, że norma jest to co sama określe jako normę. A sam cyberseks nie jest dewiacja, ani chorobą, a wręcz w czasach pandemii bardzo się rozwinął... Tylko ja to traktuje jako zdradę i partner naruszył moje granicę.
Uważam, że dla ciebie jest to tak wielki wstrząs, że kto co by nie mówił i pisał, to nie zapomnisz. Brak zaufania już nastąpił. Może to dobrze, że po pół roku, a nie później. Teraz możesz się ewakuować lub nie. Przemyśl, daj sobie czas, wycisz się.
Masz 30 lat i uważasz, że nikogo sobie już znajdziesz? Jesteś w błędzie. Znajdziesz i być może to nie będzie ten, który mało się przejmuje, jak się będziesz czuła, gdy jedna z jego tajemnic zostanie odkryta.
Z drugiej strony może twój mąż też był w stanie silnego wzburzenia, w końcu nie wiemy, o co wam poszło. Może dla niego też zdarzyło się coś, co uznał za przekroczenie jego granic, tego nie wiemy.
Jak się wyciszysz, to porozmawiaj z nim na spokojnie.
22 2023-01-07 12:12:26 Ostatnio edytowany przez Kaszpir007 (2023-01-07 12:23:41)
Cybersex to prawie normalny sex , bo po obu stronach mamy normalne osoby ktorevten sex uprawiają tylko miefzy sobą. Przy pornosie mamy aktorów i każdy może to obejrzeć kiedy chce i nie jestvto dedykowane jednej osobie i nie ma zadnej interakcji. Nie ma tam bezpośredniego na żywo kontaktu wzrokowego i dźwiękowego. Cybersex jest indywidualny i dedykowany jednej osobie.
Cybersex to ... zdrada
"Psycholog w tym zakresie mi nie pomogła, bo powiedziała, że norma jest to co sama określe jako normę."
Tu psycholog ma rację,
Cyberseks jest też dewiacją dla tego, kto tak uważa.
Tak samo gwałt.
Dlatego co dla jednego jest przekroczeniem granic, niekoniecznie dla innego, musisz sama to przepracować, bo sama musisz z tym czuć się w miarę komfortowo, u Ciebie widać będzie to bardzo trudne.
Potraktuj to jak zdradę, a zdrady niektórzy wybaczają, inni nie, więc przykłady też Ci za dużo nie powiedzą.
Ślub jest cywilny, żadne z nas nie ma potrzeby kościelnego.
Nie wyobrażam sobie innego związku, nienawidzę już facetów. Zresztą mam 30 lat, nie mam dzieci, nie sądzę, że znalazła bym bezdzietnego i jednocześnie dobrego.
Na pewno znajdziesz, tylko na jak długo?
Bo z twoim zachowaniem, to nowy związek nie będzie długo trwał.
25 2023-01-07 14:49:14 Ostatnio edytowany przez Alika_ (2023-01-07 14:49:50)
Dziewczyny, wiem że fochem i wyjazdem zrobiłam źle, że zachowałam się jak dziecko. Nie katujcie mnie już tym, bo wystarczająco czuje się "ukarana", podejrzewam, że da mi to nauczkę na całe życie, a i tak pójdę na terapię jak się otrząsnę. .
Moim zdaniem nie masz powodu, zeby jakoś szczegolnie sie obwiniać, byłas zła, to zareagowalas tak, jak zareagowalas. Tu na forum czytam, ze krzyki na partnera sa dopuszczalne, to tym bardziej czasowe odizolowanie sie od męża nie powinno być niczym uwłaczającym, ani Tobie, ani jemu tym bardziej.
Problemem jest raczej to, co się wydarzyło między Wami. A psycholog musiała tak powiedzieć, bo taka jest prawda, ważne tutaj są Twoje odczucia, a nie jakięs ogolne "prawdy"
Przed sylwestrem się pokłóciliśmy, wyjechalam do rodziców na dwa dni (tak, wiem, mega głupie).
Zakomunikowałaś mu przed wyjazdem, że to koniec związku? Bo to jednak zmienia ocenę.
Ani nie chciałbym mieć furiatki, która trzaska drzwiami i wyjeżdża na dwa dni, ani oszołoma (w moim przypadku: oszołomki), który musi odreagować zdradą (pomijając już, że dla mnie cyberseks jest obrzydliwy). W każdym razie, jeśli trzaskając drzwiami wykrzyczałaś "To koniec, nie chcę cię znać", to masz co chciałaś. Jeśli było bez zerwania, to sprzedałaś mu plaskacza, a w odwecie dostałaś z pięści i zostałaś skopana. No tak, kaliber jego występu jest większy, tylko co z tego? Możecie się teraz wzajemnie obwiniać i przerzucać oskarżeniami, możecie się rozejść, możecie to poskładać tak, żeby więcej do takich zdarzeń (z obu stron) nie dochodziło.
Dziewczyny, wiem że fochem i wyjazdem zrobiłam źle, że zachowałam się jak dziecko. Nie katujcie mnie już tym, bo wystarczająco czuje się "ukarana", podejrzewam, że da mi to nauczkę na całe życie, a i tak pójdę na terapię jak się otrząsnę.
Byłam już u psycholog, powiedziała, że jestem zbyt roztrzęsiona, żeby zacząć psychoterapię - muszę być ustabilizowana.
Chodziło mi o porady, czy ten cyberseks to choroba, czy dla normalnych facetów to rzeczywiście podniecające, czy według waszych doświadczeń to nie jest sygnał, że będzie mnie kiedyś zdradzał.
Czy któraś przez to przeszła i mimo tego udało się odbudować związek?
Psycholog w tym zakresie mi nie pomogła, bo powiedziała, że norma jest to co sama określe jako normę. A sam cyberseks nie jest dewiacja, ani chorobą, a wręcz w czasach pandemii bardzo się rozwinął... Tylko ja to traktuje jako zdradę i partner naruszył moje granicę.
,,Normalni" nie kojarzy mi się zbyt pozytywnie. Na tym świecie mamy takie jedno wielkie wariatkowo, więc ludzie o zdrowych zmysłach do normy raczej nie należą. Najpierw zwątpić w siebie, a później uwierzyć, że to z Tobą coś nie tak=wariatka gotowa.
Cyberseks to zdrada. Po dwóch stronach są dwie żywe osoby poświęcające sobie uwagę w czasie rzeczywistym, od fizycznej dzieli ich kolorowy ekran i odległość. W tych ..czasach pandemii", to się mogli, ale zasiedzieć.
Obrzydza Cię to.
Jest to dla Ciebie chore.
Jesteś zszokowana.
Nie wyobrażasz sobie funkcjonowania w takiej rzeczywistości związkowej.
Nie masz na ten związek siły.
A uświadomił Cię nie kryzys, który razem tworzycie, tylko zdrada, z jaką się spotkałaś?
Co naprawisz wracając do kryzysu? Jesteś ciekawa, czy ciało/duch puszczony w ruch puści się jeszcze raz?
Mamy swoje problemy. Trzeba najpierw pomóc sobie. Sama możesz być swoją gwarancją, że połowa ewentualnego związku będzie zdrowa.
nienawidzę już facetów
A w jaki sposób skrzywdzili Cię faceci, którzy nawet nie wiesz jacy są i jak się zachowują?