Odpuszczenie - porady.. - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Odpuszczenie - porady..

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 23 ]

Temat: Odpuszczenie - porady..

Witam.. sama nie wierzę, że piszę na takim forum. Nigdy nie byłam typem osoby, która poszukuje odpowiedzi poza soba, a na pewno nie w internecie, ale czuję się bezradna i chyba po prostu potrzebuję się wygadać.. Z góry przepraszam, za długi opis. Bardzo proszę Was też, aby nie pisać, że jestem idiotką itd bo ja sobie zdaję doskonale sprawę z absurdu tej sytaucji, w której się znalazłam i nie wierzę w żadne uczucie czy miłość. Po prostu trudno mi to odpuścić..

Mam 32 lata, od kilku lat byłam meżatką. Miałam cudownego męża, dobrego, zaangażowanego, kochającego, wspierającego, czułego - wszystko super. Nie dobraliśmy sie tylko pod kątem temperamentów  ja lubię seks i raczej dużo go potrzebuję, mój mąz nie a seks który jego interesuje (waniliowy można powiedzieć) niekoniecznie mnie. Doprowadziło to finalnie do naszego rozstania trzy lata temu. Było bardzo smutno ale do dnia dzisiejszego jesteśmy przyjaciółmi, trzymamy się razem. Obojgu nam wyszło to na zdrowie.

Prawie trzy lata temu przez jednego kolegę poznałam faceta. Była przeogromna chemia z obu stron. Ja totalnie zwariowałam. Gość jak z opisu wielu pan na forum - 40+, raczej ruchacz z tindera niz cieply mąż. To dobry człowiek ogólnie i bardzo wrażliwy, ale introwertyk, z bardzo poranionym wnętrzem, samobojstwa w rodzinie, trudne dziecinstwo. Nie usprawiedliwiam, ale tylko przedstawiam sytuację. Gosc nigdy nie był w takim "prawdziwym" związku, nie mieszkał  z nikim na dłużej (co najwyżej pomieszkiwał chwilę). Chodził na terapie liczne, ale chyba żadna mu za duzo nie pomogla, nie wiem czy oin w ogole tak naprawdę tej pomocy kiedykolwiek chciał.

Na poczatku był seks, co mnie zaskoczylo bo nigdy nie bylam w takiej relacji. On latal za mna jak pies. KIedys zapytal mnie co ja oczekuje od tej znajomosci, ja powiedzialam (wiedzac, ze on nie szuka partnerki) ze wobec jego wczesniejszych deklaracji NIC. Potem zaczęlo być coraz bliżej - nie chodzi mi o wyjazdy nawet wspolne czy chodzenie do kina. Bardzo dużo intymnych szczególow poznalismy o sobie, on sam mi powiedzial, ze nikomu tyle o sobie nie mowil, ze nigdy sie tak nie otworzyl. Ja tez nie.. No niestety zaczelam do niego cos czuc i dosc szybko mu powiedzialam, ze nie chce sie z nim kochac wiecej, bo zaczynam sie zakochiwac a to tylko drama. Oczywiście glupia ja marzylam, ze rzuci mi sie na szyje i powie badzmy razem (wiem, nie komentujcie. Dzis wiem). On powiedzial tylko ze mu strasznie przykro, ze rozumie to, ze uszanuje bo on ma i mial zawsze probelm z zaangazowaniem i ze bardzo mnie lubi i chcialby abysmy byli nadal blisko oczywiscie bez seksu. Na chwile ten kontakt nam sie urwal ale przyciagnelo nas do siebie po kilku tygodniach. Zaczelismy sie przyjaznic, juz bez seksu. Po jakims czasie on jeszcze probowal od czasu do czasu mnie dotknac, klepnac w tylek, ale ja bylam tak zablokowana ta poprzednia sytuacja (A raczej niezrealizowanymi oczekiwaniami), że po porstu nie odpowiadalam na te "zaczepki" i one sie tez dosc szybko skonczyly.

Zaczelismy przez poltora roku byc bardzo blisko - przyjacielsko. Widywalismy sie kilka razy w tygodniu, jak ja sie przeprowdzilam i mowilam ze marze o roslinach, to on kupil mi kilka wspanialych roslin do domu, jak mowilam, ze mam problem ze spaniem to organizowal mi jakies suplementy dieyt, jak byl z kumplami za granica na wyjezdzie to ciagle przesylal mi relacje, przywiozl prezent. Ja z kolei, no kurwa pokochalam go. Jak byl chory to myslalam tylko o tym, zeby wrocic do domu i przygotowac mu rosol ktory mu zanosilam, bo tak bardzo zawsze cieszyl sie, jak mu ten rosol robilam. To byly glupoty, drobiazgi. NIGDY nie rozmawialismy wiecej na temat mojego zakochania i tej syaucji. Ja idiotka powinnam juz dawno to uciac, ale nie potrafilam.

On mial jakies panny z tindera zapenw na tydzien, miesiac cokolwiek. Ja tez weszlam w luzna relacje z jego znajomym zreszta. Na poczatku tego roku (nie zdajac sobie jeszcze sprawy z tego, jak wiele mam do przepracowania) nie wytrzymalam i zamiast spokojnie powiedziec mu po prsotu jak jest, ja nawrzeszczalam na niego ze to jest chora relacja, ze jestesmy jak brat z siostra, ze ja sie dusze jak on ciagle tak przychodzi, ze to jest za blisko, ze potrzebuje przestrzeni, ze chce faceta ktory bedzie we mnie widzial super dupe (jak ten kolezka z ktorym sie widywalam ale nic dla mnie nie znaczył) i zarazem ktory bedzie dla mnei tak wazny jak ON. No on odpowiedzial mi tylko tyle, ze pasozyty nalezy odsiewac i ze spoko. Ze wiecej nie zamierza sie narzucac.

Tak sie poukladalo, ze trafilam do szpitala wtedy z podejrzeniem guza mozgu (na szczescie jest ok) i odzyskalismy kontakt.. oczywiscie byl on juz nieco inny. Okazalo sie, ze w miedzy czasie on poznal sporo mlodsza kolejna dziewczyne. Wiem, że to byla wtedy relacja luzna na seks (jak chyba prawie kazda jego). Mimo, ze wspolni przyjaciele o niej wiedzieli (ze jest taka panna na bzykanie) mnie o niej nic nie powiedzial. Udawal, ze nikogo nie ma chociaz wiedzialam ze jest. Nie widzielismy sie juz tak czesto. Raczej tylko on byl dla mnie jak wiedzial, ze cos mi sie dzieej, albo jak czegos potrzebowalam np mial dom w gorach , ktory wynajmuje i jak sie dowiedzial ze jestem przemeczona w pracy to mi zaproponowal wyjazd tam (ale nie z nim oczywiscie), powywalal gosci i bylam tam tydzien z przyjaciolka.

w wakacje skonfrontowalam sie z nim mowiac, ze przykoro mi ze jestem jedyna osoba, ktora nie wie o tej dziewczynie a bylismy przeciez tak blisko. On od razu zaczal sie glupio tlumaczyc mowiac, ze to nie tak ze on sie z nia spotyka, ze ta panna nic nie znaczy ze to nic takiego ale prze to co bylo miedzy nami nie chcial mi mowic i ze jest mu przykro ze zburzyl moje zaufanie. Wiem, ze bylo mu autentycznie przykro, widzialam jego oczy jak to mowil.

Niestety od tego czasu on zaczal mnie unikac w sensie, pisal co u mnie, chcial pomoc oddal mi nawet swoj samochod jak moj sie popsul, ale nie chcial sie ze mna spotkac. Unikał spotkania. Jak go zapytalam o to, to powiedzial ze nie, ze jest wydrenowany z energii (wtf??). Ja nie jestem oczywiscie idiotka, wiem ze jak ktos chce to znajdzie czas nawet w nocy wyczerpany, zeby sie spotkac z wazna dla siebie osoba. Nie oszukiwalam sie. Powiedzialam mu wtedy wiec, ze skoro tej szczerosci on mi nie chce dac i nie umie, a widze ze orgranicza kontat to nie ma co sie wyglupiac.
Nie mamy kontaktu od tego czasu, widze on sledzi moje relacje na insta ale juz nie ma miedzy nami interakcji zadnych. Nie piszemy do siebie, nie kontaktujemy sie.

Wiem tez, ze ta dziewczyna jest jakas bardzo chora psychicznie, ma jakies duze probelmy z glowa, przyjmuje psychotropu od wielu lat i z tego co wiem poprosila (blagala) go o pomoc, bo chicala popelnic samobojstwo. On wtedy obiecal jej ze jej pomoze (nie wiem na czym ta pomoc mialaby polegac) ale bardzo sie na to zafiksowal. Ze musi jej pomoc, ze nie zostawi jej. Zadeklarowal sie z nia, wiem, ze sa "oficjalnie" razem. Wiem od znajomych (ktorych on nie chce za bardzo z nia poznawac) ze on jest w kiepskim bardzo stanie. Jest po prostu zmeczony ta trudna bardzo relacja, bo tam ciagle jakies dramaty sa jak nie szpitale psychiatryczne to jakies oslabniecia itd.

I przechodząc juz do konca... ja wiem, że to jest koniec. Ja wiem, ze trzeba kochac siebie, wybrac siebie. Ja czytalam miliony ksiazek o tematyce duchowej o rozwoju duchowym o neurobiologii, o tym jak zmieniaja sie laczenia synaptyczne, ile czau potrzeba i czego potrzeba by zmienic przyzwyczajenia, o tym ze tylko my podejmujemy decyzje o swoim zyciu. Wszystko WIEM. Tylko nie potrafie go zapomniec. I trudno mi strasznie z tym. I to takie dziecinne wiem ze powinnam go poblokowac, przestac myslec, ale nie umiem. Nie wiem, co jeszcze moge zrobic, zeby gto odpuscic. Bardzo tego chce, bo tu juz sie wyczerpalo a na pewno nie bede sie prosila o jego uwage w swoim zyciu, skoro on tej uwagi po prostu nie chce. Ale nie umiem odpuscic w sobie...

no. To własnie tyle. Przepraszam za ten post.

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Odpuszczenie - porady..

Pozostaje terapia, żebyś uwolniła umysł, wasza relacja stała się toksyczna, powinnaś zerwać kontakt dużo wcześniej, bo ta przyjaźń była "chora".

3

Odp: Odpuszczenie - porady..

Myślę że już samo napisanie tego posta ci pomogło.
Ubranie w słowa naszych uczuć, zwłaszcza tych negatywnych jak frustracja,pozwala zagłębić sie w powody tych zjawisk.
Sama wiesz co jest dla ciebie korzystne: Czas.

4

Odp: Odpuszczenie - porady..

Byłaś tylko jego orbiterką i umilałaś mu czas. A że czasem wykonał jakiś miły gest? No przecież gdyby tego nie robił to otrzeźwiałabyś szybciej. A tak miał Cię na emocjonalnej smyczy. Sprawa się rypła gdy dowiedziałaś się o jego wybrance serca więc odpuścił.

Jak możesz sobie pomóc? Zablokuj go wszędzie. Nie zaglądaj na profile. Nie pytaj znajomych o niego. Znajdź coś co zajmie Ci czas i głowę. Podstawa to przestań o nim myśleć.

5

Odp: Odpuszczenie - porady..

Moja pierwsza myśl: on boi się biskości i nie potrafi, przynajmniej na ten moment, stworzyć z nikim zdrowego związku, a te niezdrowe zawsze kogoś krzywdzą.

Napisałaś, że nie potrafisz się od niego odciąć, a to jest jedyna możliwość, żeby emocjonalnie się od niego uwolnić. Jeśli tego nie zrobisz, w obecnym stanie będziesz tkwić jeszcze bardzo długo, a przy tym całkiem możliwe, że wraz z upływem czasu wcale nie będzie Ci łatwiej. Jednym słowem, ostre cięcie, to jest najlepsze, co możesz dla siebie zrobić.

6

Odp: Odpuszczenie - porady..
inka_90 napisał/a:

Po prostu trudno mi to odpuścić..

Jak minęło kilka dni lub tygodni to nic dziwnego i nadzwyczajnego,na ten moment wyżej Inko się nie podskoczy co by nie robić czas i cierpliwość ,czas to pikuś z cierpliwością do siebie pewnie gorzej.

inka_90 napisał/a:

Mam 32 lata, od kilku lat byłam meżatką. Miałam cudownego męża, dobrego, zaangażowanego, kochającego, wspierającego, czułego - wszystko super. Nie dobraliśmy sie Doprowadziło to finalnie do naszego rozstania trzy lata temu. Było bardzo smutno ale do dnia dzisiejszego jesteśmy przyjaciółmi, trzymamy się razem. Obojgu nam wyszło to na zdrowie.
Prawie trzy lata temu przez jednego kolegę poznałam faceta

Miałaś romans na zakładkę ? Ten nowy facet zadziałał jak katalizator ? Czy tak Cię przypiliło zaraz po rozwodzie lub w jego trakcie
Mąż jest z kimś ?
Pytam bo to może ale nie musi być istotne dla odpuszczenia sobie samej

Tobie chyba nie bardzo wyszło skoro tak szybko znalazłaś toksyczne lekarstwo i sorry ale za pomocą "świrusa"

inka_90 napisał/a:

Była przeogromna chemia z obu stron. Ja totalnie zwariowałam. Gość jak z opisu wielu pan na forum - 40+, raczej ruchacz z tindera niz cieply mąż. To dobry człowiek ogólnie i bardzo wrażliwy, ale introwertyk, z bardzo poranionym wnętrzem, samobojstwa w rodzinie, trudne dziecinstwo.

Uuuu jeszcze koleżance Ince ratowniczka się włączyła "parapsychoterapeutka" a dalej jeszcze satelitarna orbiterka
- niedobrze zaczęłaś być padliniarką i desperatką przy okazji kontrolerką

inka_90 napisał/a:

I przechodząc juz do konca... ja wiem, że to jest koniec. Ja wiem, ze trzeba kochac siebie, wybrac siebie. Ja czytalam miliony ksiazek o tematyce duchowej o rozwoju duchowym o neurobiologii, o tym jak zmieniaja sie laczenia synaptyczne, ile czau potrzeba i czego potrzeba by zmienic przyzwyczajenia, o tym ze tylko my podejmujemy decyzje o swoim zyciu. Wszystko WIEM. Tylko nie potrafie go zapomniec. I trudno mi strasznie z tym. I to takie dziecinne wiem ze powinnam go poblokowac, przestac myslec, ale nie umiem. Nie wiem, co jeszcze moge zrobic, zeby gto odpuscic. Bardzo tego chce, bo tu juz sie wyczerpalo a na pewno nie bede sie prosila o jego uwage w swoim zyciu, skoro on tej uwagi po prostu nie chce. Ale nie umiem odpuscic w sobie...


To też nic niezwykłego - wolno Ci nie umieć .
No tak obsesja zapominania na siłę przemocą i gwałtem - błąd ,skutkiem takiego zapominania młotkiem po głowie wzmacnia się wspomnienia i emocje a potem jak się już nie wytrzymuje to się je też na siłę tłumi i na różne sposoby
zabawa w ucieczkę jest najpopularniejsza i najbardziej atrakcyjna emocjonalnie - szkodzi jednak na dłuższą metę i skutek jest odwrotny od zamierzonego
Książki tylko odrobinę pomogą i raczej później  w sumie to wiedza nie pójdzie w las jeżeli na prawdę zacznie przepracowywać przeszłość
i ten chory związek mający znamiona nałogowego .Obstawienie się dla bezpieczeństwa książkami to za mało
potrzebujesz przetworzyć i przekształcić przemienić wiedzę w świadomość oraz dotrzeć do podświadomych przekonań a to zawsze trochę trwa mamy sporo oporu w sobie i lubimy się podręczyć pomocować
Jak tak oczytana jesteś i cytata smile żartuje sobie złośliwie z Ciebie Inko to pewnie znasz Pemę Cziedryn
Mam gotowce na takie okazje - choć ostatnio nie cytują zbyt wiele - przyzwyczaili się tu do tego big_smile
"Można by się spodziewać, że świadomość własnych skłonności powinna sprawić, że znikną. Tak jednak się nie dzieje. Przez długi czas musimy zadowolić się jedynie świadomością ich istnienia. Ale jeśli jest ona wystarczająco głęboka, z czasem skłonności te same zaczną się wyczerpywać…"
"Wystarczy obserwować, co się dzieje – to najlepsza nauka. Być w tym, co się wydarza, i nie oddzielać się od tego. Przebudzenie można odnaleźć w przyjemności i w bólu, w zagubieniu i w mądrości."
"Bolesna prawda jest taka, że kiedy odrzucamy coś lub kogoś, to zarazem praktykujemy odrzucenie. Kiedy zachowujemy się szorstko – praktykujemy szorstkość. Im częściej angażujemy się w tego rodzaju uczucia, tym stają się one w nas silniejsze. Jakie to smutne – stopniowo możemy zamienić się w ekspertów od zadawania bólu sobie i innym."
"Łagodniejemy dzięki czystej sile emocji – energii gniewu, energii rozczarowania czy energii lęku. To tłumienie ją wyostrza i zatruwa. Tymczasem jeśli nie zostanie ona ukierunkowana, może przeniknąć nasze serce i otworzyć nas. Wówczas odkrywamy stan wolny od ego. W tym momencie rozpadają się nawykowe schematy naszych zachowań. Osiągnięcie granic wytrzymałości jest jak odnalezienie drzwi do zdrowego umysłu"
Wbrew pozorom ciało jest mądre jak nie zwariujesz to będziesz żyć tylko znowu nie uciekaj w jakieś durne neurotyczne znieczulacze .
Sam czas to też mało od patrzenia na zegarek nic samo nie minie,wydaje się że u Ciebie jednak dobrym choć bolesnym początkiem  będzie jednak odcięcia się i zero kontaktu z tym facetem ,ale nie cudownym sposobem odcięcie się to pierwszy krok wiele z obsesyjnego myślenia nie minie niektóre wspomnienia uczucia będą natrętnie i jakby mimo woli wracać co z nimi zrobisz będzie istotne.

7

Odp: Odpuszczenie - porady..
Olinka napisał/a:

Moja pierwsza myśl: on boi się biskości i nie potrafi, przynajmniej na ten moment, stworzyć z nikim zdrowego związku, a te niezdrowe zawsze kogoś krzywdzą.

Napisałaś, że nie potrafisz się od niego odciąć, a to jest jedyna możliwość, żeby emocjonalnie się od niego uwolnić. Jeśli tego nie zrobisz, w obecnym stanie będziesz tkwić jeszcze bardzo długo, a przy tym całkiem możliwe, że wraz z upływem czasu wcale nie będzie Ci łatwiej. Jednym słowem, ostre cięcie, to jest najlepsze, co możesz dla siebie zrobić.


Dziękuję wszystkim.. wiem, że to jest krok który muszę zrobić i próbuję juz tyle razy (widać tak naprawdę wewnętrznie jeszcze nie byłam gotowa) ale to chyba ten moment.

Nie zgadzam się z tym, że byłam jego "opcja" i czasoumilaczem. Ja wiem i nie mam wątpliwości, że on mial do mnie uczucia przynajmniej przez pewien czas i te gesty nie wynikały z tego żęby mnie trzymać jako opcja (bo ja żadną opcją nie byłam bo on nie cchciał tak jak pisze Olinka on nie potrafi być w zdrowej relacji nie umie tego, on ciągle wikła się w związki gdzie kogoś musi ratować, konczy się gównem. Mamy nie uratował od samobójstwa (tak uważa) ma lekcję do przerobienia. To nie było też tak, że on urwał kontakt jak ja się dowiedziałam, że z kimś sypia, bo wtedy jeszcze traktował tę dziewczynę bardzo luźno i nie chciał się z nią deklarować. On się zadeklarował jak ona chciała sobie zrobić krzywdę.

Problem bardziej polega na tym, że niezależnie od uczuć, które wierzę, że były szczere i tego, że długo (aż do napisania mu wiadomości w tym roku) rezonowaliśmy ze sobą i było mi dobrze. Nie czekałam specjalnie na rozwój tego, po prosut było mi fajnie, może brakowało mi jedynie seksu, bo intymność, przyjaźń i luz była. Problem polega jednak na tym, że niezAleżnie od tego wszystkiego, jest jak jest i trzeba iść dalej i to prawda, że sam czas nie uleczy mnie. To nie tak, że sam czas spowoduje, że ja przestanę myśleć. Niestety wiem, że nie. Wiem, że pełne zerwanie kontaktu też nie do końca może utaj zadziałać, to coś we mnie musi się zmienić.. muszę chyba zaakceptować, że nie będzie żadnego disclosure. Ze nigdy nie uda nam się porozmawiać i nigdy nie dostanę odpowiedzi, na nurtujące mnie pytania.
No nic, samo napisanie tego wszystkiego pomaga wink

8

Odp: Odpuszczenie - porady..
paslawek napisał/a:
inka_90 napisał/a:

Po prostu trudno mi to odpuścić..

Jak minęło kilka dni lub tygodni to nic dziwnego i nadzwyczajnego,na ten moment wyżej Inko się nie podskoczy co by nie robić czas i cierpliwość ,czas to pikuś z cierpliwością do siebie pewnie gorzej.

inka_90 napisał/a:

Mam 32 lata, od kilku lat byłam meżatką. Miałam cudownego męża, dobrego, zaangażowanego, kochającego, wspierającego, czułego - wszystko super. Nie dobraliśmy sie Doprowadziło to finalnie do naszego rozstania trzy lata temu. Było bardzo smutno ale do dnia dzisiejszego jesteśmy przyjaciółmi, trzymamy się razem. Obojgu nam wyszło to na zdrowie.
Prawie trzy lata temu przez jednego kolegę poznałam faceta

Miałaś romans na zakładkę ? Ten nowy facet zadziałał jak katalizator ? Czy tak Cię przypiliło zaraz po rozwodzie lub w jego trakcie
Mąż jest z kimś ?
Pytam bo to może ale nie musi być istotne dla odpuszczenia sobie samej

Tobie chyba nie bardzo wyszło skoro tak szybko znalazłaś toksyczne lekarstwo i sorry ale za pomocą "świrusa"

inka_90 napisał/a:

Była przeogromna chemia z obu stron. Ja totalnie zwariowałam. Gość jak z opisu wielu pan na forum - 40+, raczej ruchacz z tindera niz cieply mąż. To dobry człowiek ogólnie i bardzo wrażliwy, ale introwertyk, z bardzo poranionym wnętrzem, samobojstwa w rodzinie, trudne dziecinstwo.

Uuuu jeszcze koleżance Ince ratowniczka się włączyła "parapsychoterapeutka" a dalej jeszcze satelitarna orbiterka
- niedobrze zaczęłaś być padliniarką i desperatką przy okazji kontrolerką

inka_90 napisał/a:

I przechodząc juz do konca... ja wiem, że to jest koniec. Ja wiem, ze trzeba kochac siebie, wybrac siebie. Ja czytalam miliony ksiazek o tematyce duchowej o rozwoju duchowym o neurobiologii, o tym jak zmieniaja sie laczenia synaptyczne, ile czau potrzeba i czego potrzeba by zmienic przyzwyczajenia, o tym ze tylko my podejmujemy decyzje o swoim zyciu. Wszystko WIEM. Tylko nie potrafie go zapomniec. I trudno mi strasznie z tym. I to takie dziecinne wiem ze powinnam go poblokowac, przestac myslec, ale nie umiem. Nie wiem, co jeszcze moge zrobic, zeby gto odpuscic. Bardzo tego chce, bo tu juz sie wyczerpalo a na pewno nie bede sie prosila o jego uwage w swoim zyciu, skoro on tej uwagi po prostu nie chce. Ale nie umiem odpuscic w sobie...


To też nic niezwykłego - wolno Ci nie umieć .
No tak obsesja zapominania na siłę przemocą i gwałtem - błąd ,skutkiem takiego zapominania młotkiem po głowie wzmacnia się wspomnienia i emocje a potem jak się już nie wytrzymuje to się je też na siłę tłumi i na różne sposoby
zabawa w ucieczkę jest najpopularniejsza i najbardziej atrakcyjna emocjonalnie - szkodzi jednak na dłuższą metę i skutek jest odwrotny od zamierzonego
Książki tylko odrobinę pomogą i raczej później  w sumie to wiedza nie pójdzie w las jeżeli na prawdę zacznie przepracowywać przeszłość
i ten chory związek mający znamiona nałogowego .Obstawienie się dla bezpieczeństwa książkami to za mało
potrzebujesz przetworzyć i przekształcić przemienić wiedzę w świadomość oraz dotrzeć do podświadomych przekonań a to zawsze trochę trwa mamy sporo oporu w sobie i lubimy się podręczyć pomocować
Jak tak oczytana jesteś i cytata smile żartuje sobie złośliwie z Ciebie Inko to pewnie znasz Pemę Cziedryn
Mam gotowce na takie okazje - choć ostatnio nie cytują zbyt wiele - przyzwyczaili się tu do tego big_smile
"Można by się spodziewać, że świadomość własnych skłonności powinna sprawić, że znikną. Tak jednak się nie dzieje. Przez długi czas musimy zadowolić się jedynie świadomością ich istnienia. Ale jeśli jest ona wystarczająco głęboka, z czasem skłonności te same zaczną się wyczerpywać…"
"Wystarczy obserwować, co się dzieje – to najlepsza nauka. Być w tym, co się wydarza, i nie oddzielać się od tego. Przebudzenie można odnaleźć w przyjemności i w bólu, w zagubieniu i w mądrości."
"Bolesna prawda jest taka, że kiedy odrzucamy coś lub kogoś, to zarazem praktykujemy odrzucenie. Kiedy zachowujemy się szorstko – praktykujemy szorstkość. Im częściej angażujemy się w tego rodzaju uczucia, tym stają się one w nas silniejsze. Jakie to smutne – stopniowo możemy zamienić się w ekspertów od zadawania bólu sobie i innym."
"Łagodniejemy dzięki czystej sile emocji – energii gniewu, energii rozczarowania czy energii lęku. To tłumienie ją wyostrza i zatruwa. Tymczasem jeśli nie zostanie ona ukierunkowana, może przeniknąć nasze serce i otworzyć nas. Wówczas odkrywamy stan wolny od ego. W tym momencie rozpadają się nawykowe schematy naszych zachowań. Osiągnięcie granic wytrzymałości jest jak odnalezienie drzwi do zdrowego umysłu"
Wbrew pozorom ciało jest mądre jak nie zwariujesz to będziesz żyć tylko znowu nie uciekaj w jakieś durne neurotyczne znieczulacze .
Sam czas to też mało od patrzenia na zegarek nic samo nie minie,wydaje się że u Ciebie jednak dobrym choć bolesnym początkiem  będzie jednak odcięcia się i zero kontaktu z tym facetem ,ale nie cudownym sposobem odcięcie się to pierwszy krok wiele z obsesyjnego myślenia nie minie niektóre wspomnienia uczucia będą natrętnie i jakby mimo woli wracać co z nimi zrobisz będzie istotne.

Dzięki za tę wiadomość wink cytata jestem;P Ja znam tę technikę "uwalniania emocji" staram się to przerabiać, ale niestety to różnie działa. Być może za mało czasu jeszcze minęło. Nie mamy kontaktu od października, także szału nie ma.  Jest to absolutne natręctwo bo widzę na social media ze on lajkuje jakies smutne posty o tym, że tak laska jest online ale nie dla niego itd. Wiem, że MUSZĘ się totalnie odciąć i że to pierwszy krok. I staram się go podejmować, tylko jeszcze widać moja lekcja też niezakończona i jeszcze troche tego gówna musi się wyczerpać wink


Ja weszłam w tę relację po tym jak rozstałam się z mężem. I to nie było tak, ze celowo szukałam. Zarezonowało po prostu. A że nie miałam seksu od kilku lat wcześniej a tu była petarta, do wpadłam wink wiadomo.

Dziękuję za czas!

9 Ostatnio edytowany przez paslawek (2023-01-02 19:19:38)

Odp: Odpuszczenie - porady..
inka_90 napisał/a:

Dzięki za tę wiadomość wink cytata jestem;P Ja znam tę technikę "uwalniania emocji" staram się to przerabiać, ale niestety to różnie działa. Być może za mało czasu jeszcze minęło. Nie mamy kontaktu od października, także szału nie ma.  Jest to absolutne natręctwo bo widzę na social media ze on lajkuje jakies smutne posty o tym, że tak laska jest online ale nie dla niego itd. Wiem, że MUSZĘ się totalnie odciąć i że to pierwszy krok. I staram się go podejmować, tylko jeszcze widać moja lekcja też niezakończona i jeszcze troche tego gówna musi się wyczerpać wink


Ja weszłam w tę relację po tym jak rozstałam się z mężem. I to nie było tak, ze celowo szukałam. Zarezonowało po prostu. A że nie miałam seksu od kilku lat wcześniej a tu była petarta, do wpadłam wink wiadomo.

Dziękuję za czas!

Drobiazg

Dobrze że nie masz rany związanej ze zdradą męża ,reszta się zdarza tak po części jesteśmy uwarunkowani
ja Ciebie nie potępiam za to co się stało po rozwodzie żeby nie było
co prawda się nie rozwodziłem, ale po rozstaniach przez jakiś czas odruchem było szukać nowej relacji dla mnie 2-3 miesiące przerwy co najwyżej ,teraz to jestem dziadersem i się mądrze bo mogę smile

10

Odp: Odpuszczenie - porady..
paslawek napisał/a:
inka_90 napisał/a:

Dzięki za tę wiadomość wink cytata jestem;P Ja znam tę technikę "uwalniania emocji" staram się to przerabiać, ale niestety to różnie działa. Być może za mało czasu jeszcze minęło. Nie mamy kontaktu od października, także szału nie ma.  Jest to absolutne natręctwo bo widzę na social media ze on lajkuje jakies smutne posty o tym, że tak laska jest online ale nie dla niego itd. Wiem, że MUSZĘ się totalnie odciąć i że to pierwszy krok. I staram się go podejmować, tylko jeszcze widać moja lekcja też niezakończona i jeszcze troche tego gówna musi się wyczerpać wink


Ja weszłam w tę relację po tym jak rozstałam się z mężem. I to nie było tak, ze celowo szukałam. Zarezonowało po prostu. A że nie miałam seksu od kilku lat wcześniej a tu była petarta, do wpadłam wink wiadomo.

Dziękuję za czas!

Drobiazg

Dobrze że nie masz rany związanej ze zdradą męża ,reszta się zdarza tak po części jesteśmy uwarunkowani
ja Ciebie nie potępiam za to co się stało po rozwodzie żeby nie było
ja co prawda się nie rozwodziłem ale po rozstaniach przez jakiś czas odruchem było szukać nowej relacji dla mnie 2-3 miesiące przerwy co najwyżej ,teraz to jestem dziadersem i się mądrze bo mogę smile

Na szczęście nie mam smile w te relacje z kolega nie weszłam tez żeby „uciec”, po prostu bardzo zaiskrzyło no i się potem zaangażowałam. Tak jak pisałam ja wiem, ze on tez się zaangażował i jestem pewna ze czuł do mnie cos, ze to nie była „zabawa” z jego strony tylko to nie ma żadnego znaczenia, bo on po prostu nie cchial się wiązać z osoba zdrowa. On zawsze mówił znajomym ze ja jestem „za dobra dupa”. On rezonuje z osobami chorymi, wymuszajacymi swoją atencję na nim, zna te mechanizmy i chociaż to chuj””” czuje się w tym bezpiecznie. Niestety mnie boli, ze nigdy nie mieliśmy takiej dorosłej rozmowy, po prostu jak ludzie o swoich oczekiwaniach itd. On się boi takich rozmów bo mentalnie ma chyba 20 lat, ja się bałam takich rozmów bo chyba nie byłam gotowa na jej przeprowadzenie, u mnie w zycu zawsze raczej łatwo wszystko przychodziło a tu taka nowość. No i zostałam z tym gownem sama i nawet nie potrafię typa nienawidzić. Moim problemem jednak jest to ze obsesyjnie rozmyślam co u niego, ze mu twk chujo”” (już bym wolała słyszeć, ze jest szczęśliwy z ta panna ze się zaangszowal z miłości itd, wtedy jakos by mi było lżej chyba). I próbuje się odciąć, jeden Dzien wychodzi a kolejny sprawdzam ten głupi Instagram i znów. I wiem, ze nikt mi w tym nje pomoże bo to ja muszę dojsc wreszcie do tskiego dna, ze powiem sobie enough i więcej nie spojrzę smile

11 Ostatnio edytowany przez KoralinaJones (2023-01-02 19:36:51)

Odp: Odpuszczenie - porady..

Nie dostrzegasz tu powtarzającego się schematu? Młoda kobieta, której on pomaga - tak jak Tobie kiedy się spotykaliście, teraz jest z kolei inna potrzebująca pomocy, na którą on się "zafiksował" - jak to sama określiłaś. Wchodzi w relacje, które stanowią dla niego substytut związku, dając coś od siebie w tej relacji, jednocześnie nie dążąc do prawdziwego zaangażowania.

12

Odp: Odpuszczenie - porady..
KoralinaJones napisał/a:

Nie dostrzegasz tu powtarzającego się schematu? Młoda kobieta, której on pomaga - tak jak Tobie kiedy się spotykaliście, teraz jest z kolei inna potrzebująca pomocy, na którą on się "zafiksował" - jak to sama określiłaś. Wchodzi w relacje, które stanowią dla niego substytut związku, dając coś od siebie w tej relacji, jednocześnie nie dążąc do prawdziwego zaangażowania.


Zapewne schemat się powtarza ponieąd, chociaż własnie ja nigdy nie byłam taka, że potrzebowałam pomocy. Ja ogólnie jestem zadowolona z życia, nie jestem "złamana" - nie byłam przed tą sytuacją przynajmniej wink Ciągnęłam go w górę i on w sumie przez długi czas mnie też. Ja własnie byłam chyba za mało "złamana" żeby zarezonowało, bo on ewidentnie wyszukuje osoby młode z dużymi problemami psychicznymi, traumami itd, którym on chce pomóc, chociaż oczywistym jest, że nie jest w stanie pomóc.

13

Odp: Odpuszczenie - porady..

Autorko:
nie musisz sięgać dna, wystarczy skrupulatna racjonalizacja dlaczego ten człowiek nie jest ciebie wart.
Zablokuj go wszędzie gdzie sei da,najlepiej zmień tez towarzystwo, i z czasem dojdzie do ciebie,że z tej mąki i tak chleba by nie było.

14

Odp: Odpuszczenie - porady..
inka_90 napisał/a:
KoralinaJones napisał/a:

Nie dostrzegasz tu powtarzającego się schematu? Młoda kobieta, której on pomaga - tak jak Tobie kiedy się spotykaliście, teraz jest z kolei inna potrzebująca pomocy, na którą on się "zafiksował" - jak to sama określiłaś. Wchodzi w relacje, które stanowią dla niego substytut związku, dając coś od siebie w tej relacji, jednocześnie nie dążąc do prawdziwego zaangażowania.


Zapewne schemat się powtarza ponieąd, chociaż własnie ja nigdy nie byłam taka, że potrzebowałam pomocy. Ja ogólnie jestem zadowolona z życia, nie jestem "złamana" - nie byłam przed tą sytuacją przynajmniej wink Ciągnęłam go w górę i on w sumie przez długi czas mnie też. Ja własnie byłam chyba za mało "złamana" żeby zarezonowało, bo on ewidentnie wyszukuje osoby młode z dużymi problemami psychicznymi, traumami itd, którym on chce pomóc, chociaż oczywistym jest, że nie jest w stanie pomóc.

Nie ma znaczenia czy akurat Ty chciałaś czy potrzebowałaś realnie pomocy. To wyglądało na klasyczne, dosłowne - zazwyczaj wbrew realiom takich relacji - FwB.

15 Ostatnio edytowany przez paslawek (2023-01-02 20:07:13)

Odp: Odpuszczenie - porady..
Szeptuch napisał/a:

Autorko:
nie musisz sięgać dna, wystarczy skrupulatna racjonalizacja dlaczego ten człowiek nie jest ciebie wart.
Zablokuj go wszędzie gdzie sei da,najlepiej zmień tez towarzystwo, i z czasem dojdzie do ciebie,że z tej mąki i tak chleba by nie było.

Widzisz Szeptuchu to zależy jak przez te trzy lata Inka regulowała swoimi emocjami ,z tego co ja wyczytałem to jednak była bardziej nastawiona na wypełnianie deficytów co odpychało tego faceta od niej znany wzór przywiązania jeden z wielu
jeżeli "racjonalizowanie dlaczego ten człowiek nie jest Inki wart" było częścią tego nakręcania i cyklu to odwrotnością jest dla niby równowagi idealizowanie tego faceta a tu Inka ma wiele dobrych wspomnień  co nie pomaga .
"Sięgniecie dna" moim zdaniem oznacza wyjście poza schemat dyskredytowania i idealizowania naprzemiennego
pozostaje zawsze pytanie jak to zrobić - jedną z metod jest pozwolenie na wszelkie emocje co u ludzi często budzi strach przed obłędem odruchem obronnym i niestety tłumieniem jest często racjonalizowanie a emocje nie wybrzmiewają tylko sobie gniją w ciemnym kącie radośnie przemieniają się i wybuchają pod inną postacią .

nie ma  sensu lgnąć i ponad miarę wywoływać sztucznie i stale świadomie mnóstwa negatywnych myśli i przez to wywoływać odświeżać rany, szukaniem analizowaniem wad jakiejś choroby zaburzeń u niego, jeżeli było to częścią sterowania uczuciami w tej relacji u Autorki to jak na razie skutkiem będzie utrwalanie przywiązania
a nie jego słabnięcie .

inka_90 napisał/a:
KoralinaJones napisał/a:

Nie dostrzegasz tu powtarzającego się schematu? Młoda kobieta, której on pomaga - tak jak Tobie kiedy się spotykaliście, teraz jest z kolei inna potrzebująca pomocy, na którą on się "zafiksował" - jak to sama określiłaś. Wchodzi w relacje, które stanowią dla niego substytut związku, dając coś od siebie w tej relacji, jednocześnie nie dążąc do prawdziwego zaangażowania.


Zapewne schemat się powtarza ponieąd, chociaż własnie ja nigdy nie byłam taka, że potrzebowałam pomocy. Ja ogólnie jestem zadowolona z życia, nie jestem "złamana" - nie byłam przed tą sytuacją przynajmniej wink Ciągnęłam go w górę i on w sumie przez długi czas mnie też. Ja własnie byłam chyba za mało "złamana" żeby zarezonowało, bo on ewidentnie wyszukuje osoby młode z dużymi problemami psychicznymi, traumami itd, którym on chce pomóc, chociaż oczywistym jest, że nie jest w stanie pomóc.

Za jakiś czas prawdopodobnie zobaczysz ile w takiej relacji jest dopowiadania sobie dośpiewywania różnych idei i intencji
wyobrażeń i złudzeń ,jeżeli Ty je miałaś to on również.

16

Odp: Odpuszczenie - porady..
paslawek napisał/a:
Szeptuch napisał/a:

Autorko:
nie musisz sięgać dna, wystarczy skrupulatna racjonalizacja dlaczego ten człowiek nie jest ciebie wart.
Zablokuj go wszędzie gdzie sei da,najlepiej zmień tez towarzystwo, i z czasem dojdzie do ciebie,że z tej mąki i tak chleba by nie było.

Widzisz Szeptuchu to zależy jak przez te trzy lata Inka regulowała swoimi emocjami ,z tego co ja wyczytałem to jednak była bardziej nastawiona na wypełnianie deficytów co odpychało tego faceta od niej znany wzór przywiązania jeden z wielu
jeżeli "racjonalizowanie dlaczego ten człowiek nie jest Inki wart" było częścią tego nakręcania i cyklu to odwrotnością jest dla niby równowagi idealizowanie tego faceta a tu Inka ma wiele dobrych wspomnień  co nie pomaga .
"Sięgniecie dna" moim zdaniem oznacza wyjście poza schemat dyskredytowania i idealizowania naprzemiennego
pozostaje zawsze pytanie jak to zrobić - jedną z metod jest pozwolenie na wszelkie emocje co u ludzi często budzi strach przed obłędem odruchem obronnym i niestety tłumieniem jest często racjonalizowanie a emocje nie wybrzmiewają tylko sobie gniją w ciemnym kącie radośnie przemieniają się i wybuchają pod inną postacią .

nie ma  sensu lgnąć i ponad miarę wywoływać sztucznie i stale świadomie mnóstwa negatywnych myśli i przez to wywoływać odświeżać rany, szukaniem analizowaniem wad jakiejś choroby zaburzeń u niego, jeżeli było to częścią sterowania uczuciami w tej relacji u Autorki to jak na razie skutkiem będzie utrwalanie przywiązania
a nie jego słabnięcie .

inka_90 napisał/a:
KoralinaJones napisał/a:

Nie dostrzegasz tu powtarzającego się schematu? Młoda kobieta, której on pomaga - tak jak Tobie kiedy się spotykaliście, teraz jest z kolei inna potrzebująca pomocy, na którą on się "zafiksował" - jak to sama określiłaś. Wchodzi w relacje, które stanowią dla niego substytut związku, dając coś od siebie w tej relacji, jednocześnie nie dążąc do prawdziwego zaangażowania.


Zapewne schemat się powtarza ponieąd, chociaż własnie ja nigdy nie byłam taka, że potrzebowałam pomocy. Ja ogólnie jestem zadowolona z życia, nie jestem "złamana" - nie byłam przed tą sytuacją przynajmniej wink Ciągnęłam go w górę i on w sumie przez długi czas mnie też. Ja własnie byłam chyba za mało "złamana" żeby zarezonowało, bo on ewidentnie wyszukuje osoby młode z dużymi problemami psychicznymi, traumami itd, którym on chce pomóc, chociaż oczywistym jest, że nie jest w stanie pomóc.

Za jakiś czas prawdopodobnie zobaczysz ile w takiej relacji jest dopowiadania sobie dośpiewywania różnych idei i intencji
wyobrażeń i złudzeń ,jeżeli Ty je miałaś to on również.


Ja tez przyznam, że chyba bliżej mi jednak do podjęcia próby po porstu pozwolenia tym wszyzstkim emocjom - i złym, i dobrym - przechodzenia przeze mnie i po prostu wypalenia się. Trudne bardzo, ale tak. Ja nie mogę powiedzieć, że tego człowieka nienawidze, bo mnie skrzywdził i ja jestem teraz taka biedna a on taki skurwysyn. Nie czuje tego tak. Bo dużo od niego przez długo czas czerpałam i ta wymiana energii była wzajemna. Równie dobrze ja moglam to przerwac wcześniej, jak i on. Kazde z nas mialo jakies deficyty widać i każde było w tej układance potrzebne - on mi uzmysłowił wiele rzeczy, myślę, że ja jemu też. Gdyby to nie bylo takie silne (to przywiazanie) to zapewne nie doszlabym do wielu rzeczy, do ktorych doszlam dziś wink


Paslawek

Za jakiś czas prawdopodobnie zobaczysz ile w takiej relacji jest dopowiadania sobie dośpiewywania różnych idei i intencji
wyobrażeń i złudzeń ,jeżeli Ty je miałaś to on również.

zakładam, że mówisz o tym, że pisze, że jestem pewna ze tam jakies uczucia byly. Być moze to sobie dopowiadam. Na dzien dzisiejszy nie wydaje mi sie, bo widzialam jak na mnie patrzyl i po prostu to czulam, chociaz wiedzialam od poczatku, ze razem NIE bedziemy, bo po prostu to nie jest mozliwe, bo nie taka nasza rola. ALe byc moze faktycznie za jakis czas jak na to spojrze to powiem, ze wykorzystywal mnie po prostu a ja dorobialm sobie cos do tego wink

17

Odp: Odpuszczenie - porady..

paslawek i tu wszystko rozbija się o interpretacje zachowania.
Dla ciebie było to wypełnianie deficytów,(czyli choćby(nie tylko) szukanie dobrego seksu,po małżeństwie gdzie go nie było)  a ja widzę to w ten sposób,że autorka po prostu po rozwodzie wróciła na rynek matrymonialny, i zaczęła z uwagi mężczyzn słusznie korzystać. Ciesząc sie swoja seksualnością.
Czasami zjem jabłko,nie dlatego że mam ochotę na jabłko,albo go potrzebuje(witaminy), tylko dlatego że jest pod ręką.
I moim zdaniem(oczywiście mogę sie mylić) autorka nie próbowała zasypywać jakiś swoich deficytów, tylko po prostu korzystała z tego co daje chwila.
W racjonalizowaniu nie chodziło mi o zohydzanie sobie byłego partnera,tylko jak zapewne widzisz, autorka jest świadoma wad swojego ex, nie musisz sobie niczego dopowiadać, tylko musi to do niej dotrzeć, a z czasem,i brakiem kontaktów, różowe okulary opadną do końca, i w tedy to do niej dotrze,

18

Odp: Odpuszczenie - porady..

Wiecie co jest najgorsze w tym wszystkim? Że jak tak piszę tutaj (za co jestem bardzo wdzięczna, że się przełamałam, bo chyba pomaga mi sama rozmowa z obcymi na ten temat, chociaz wydaje mi się, ze nie jestem w stanie w pełni zrelacjonować charakteru tej znajomości i być może uprościłam to bardzo) ale mnie chyba  najbardziej w tym wszystkim boli nie to, że ja z tym człowiekiem nie bedę w związku bo ja sama nie wiem, czy bym była w stanie z takim człowiekiem być. On jest dobrym człowiekiem, ma w sercu poukładane, ale jest trudny, ma swoje przyzwyczajenia a ja raczej lubie być niezależna (mam dobrą pracę, wielu znajomych, jestem obiektywnie niebrzydka, nie marzę o dzieciach i domu z ogródkiem) ja nie chciałam tego człowieka mieć jako drugiego męża. Mi brakuje tej przyjaźni, którą wydawało mi się, że mieliśmy (bo na cale trzy lata znajomości bzykaliśmy się może pół roku) a blisko tak naprawdę zaczęliśmy być później już. tego mi brakuje. Tej bliskości i mam żal o to, że nie umiał mi powiedziec, że jakaś panna jest  i że z jakiejś przyczyny w pewnym momencie przestał się tak często ze mną widywać. Wierzę, że był wydrenowany z energii, bo ta jego nowa panna wysysa te energie niemalzę w całosci juz wyssala, ale no wiem tez, ze nawt jak byl bardzo zmeczony to potrafil przyjsc wczesniej zeby sie posmiac, pogadac, wygadac lub wysluchac, kiedy tego potrzebowalam.

Dobra nie musicie odpisywac wink ja chyba po prostu musze popisac co we mnie jest wink

19

Odp: Odpuszczenie - porady..
inka_90 napisał/a:

Wiecie co jest najgorsze w tym wszystkim? Że jak tak piszę tutaj (za co jestem bardzo wdzięczna, że się przełamałam, bo chyba pomaga mi sama rozmowa z obcymi na ten temat, chociaz wydaje mi się, ze nie jestem w stanie w pełni zrelacjonować charakteru tej znajomości i być może uprościłam to bardzo) ale mnie chyba  najbardziej w tym wszystkim boli nie to, że ja z tym człowiekiem nie bedę w związku bo ja sama nie wiem, czy bym była w stanie z takim człowiekiem być. On jest dobrym człowiekiem, ma w sercu poukładane, ale jest trudny, ma swoje przyzwyczajenia a ja raczej lubie być niezależna (mam dobrą pracę, wielu znajomych, jestem obiektywnie niebrzydka, nie marzę o dzieciach i domu z ogródkiem) ja nie chciałam tego człowieka mieć jako drugiego męża. Mi brakuje tej przyjaźni, którą wydawało mi się, że mieliśmy (bo na cale trzy lata znajomości bzykaliśmy się może pół roku) a blisko tak naprawdę zaczęliśmy być później już. tego mi brakuje. Tej bliskości i mam żal o to, że nie umiał mi powiedziec, że jakaś panna jest  i że z jakiejś przyczyny w pewnym momencie przestał się tak często ze mną widywać. Wierzę, że był wydrenowany z energii, bo ta jego nowa panna wysysa te energie niemalzę w całosci juz wyssala, ale no wiem tez, ze nawt jak byl bardzo zmeczony to potrafil przyjsc wczesniej zeby sie posmiac, pogadac, wygadac lub wysluchac, kiedy tego potrzebowalam.

Dobra nie musicie odpisywac wink ja chyba po prostu musze popisac co we mnie jest wink

A przyszło Ci na myśl, że on to wszystko traktował instrumentalnie? Miał seks z Tobą, potem przyjaźń, potem znalazł sobie inną kobietę. Zaspokajał swoje potrzeby. Po prostu. Ty wyciągnęłaś w pewnym momencie ręką po więcej, i ta ręka została odtrącona, po czym spokojnie powrócił w relacji z Tobą do tego, co jemu odpowiadało. Czytając historię tej znajomości nie sposób oprzeć się wrażeniu, że to było wyłącznie na jego warunkach.

20

Odp: Odpuszczenie - porady..
KoralinaJones napisał/a:
inka_90 napisał/a:

Wiecie co jest najgorsze w tym wszystkim? Że jak tak piszę tutaj (za co jestem bardzo wdzięczna, że się przełamałam, bo chyba pomaga mi sama rozmowa z obcymi na ten temat, chociaz wydaje mi się, ze nie jestem w stanie w pełni zrelacjonować charakteru tej znajomości i być może uprościłam to bardzo) ale mnie chyba  najbardziej w tym wszystkim boli nie to, że ja z tym człowiekiem nie bedę w związku bo ja sama nie wiem, czy bym była w stanie z takim człowiekiem być. On jest dobrym człowiekiem, ma w sercu poukładane, ale jest trudny, ma swoje przyzwyczajenia a ja raczej lubie być niezależna (mam dobrą pracę, wielu znajomych, jestem obiektywnie niebrzydka, nie marzę o dzieciach i domu z ogródkiem) ja nie chciałam tego człowieka mieć jako drugiego męża. Mi brakuje tej przyjaźni, którą wydawało mi się, że mieliśmy (bo na cale trzy lata znajomości bzykaliśmy się może pół roku) a blisko tak naprawdę zaczęliśmy być później już. tego mi brakuje. Tej bliskości i mam żal o to, że nie umiał mi powiedziec, że jakaś panna jest  i że z jakiejś przyczyny w pewnym momencie przestał się tak często ze mną widywać. Wierzę, że był wydrenowany z energii, bo ta jego nowa panna wysysa te energie niemalzę w całosci juz wyssala, ale no wiem tez, ze nawt jak byl bardzo zmeczony to potrafil przyjsc wczesniej zeby sie posmiac, pogadac, wygadac lub wysluchac, kiedy tego potrzebowalam.

Dobra nie musicie odpisywac wink ja chyba po prostu musze popisac co we mnie jest wink

A przyszło Ci na myśl, że on to wszystko traktował instrumentalnie? Miał seks z Tobą, potem przyjaźń, potem znalazł sobie inną kobietę. Zaspokajał swoje potrzeby. Po prostu. Ty wyciągnęłaś w pewnym momencie ręką po więcej, i ta ręka została odtrącona, po czym spokojnie powrócił w relacji z Tobą do tego, co jemu odpowiadało. Czytając historię tej znajomości nie sposób oprzeć się wrażeniu, że to było wyłącznie na jego warunkach.


tylko, ze ja nigdy nie wyciagnelam reki po wiecej nigdy. Ja mu za pierwszym razem powiedzialam, ze nie cce ise zakochac i nie chce wiecej seksu co on zaakceptowal, a potem wykrzyczalam mu wrecz, ze jest pasozytem i narusza moja przestrzen tym ze ciagle przychodzi do mnie i ze to jest chore i ze ja chce sobie ulozyc zycie. A i jeszcze mu raz powiedzialam w przyplywie jakiejs zlosci ze tak kocham go, ale nie chce z nim byc i nigdy nie chcialam.
Oczywiscie tak. Jak facet chce to cos zrobi blabal no to jest prawda zazwyczaj ale po prostu trzeba zaakceptowac, ze czasem mozna miec uczucia do kogos i nie chciec z ta osoba byc. A czasme po prostu mozna lubic ale nie miec uczuc do kogos. Tego juz sie nigdy nie dowiem zapewne jak bylo. Mam tylko swoje wspomnienia, to co widzialam i czulam wtedy.

21 Ostatnio edytowany przez KoralinaJones (2023-01-02 21:21:30)

Odp: Odpuszczenie - porady..
inka_90 napisał/a:

tylko, ze ja nigdy nie wyciagnelam reki po wiecej nigdy. Ja mu za pierwszym razem powiedzialam, ze nie cce ise zakochac i nie chce wiecej seksu co on zaakceptowal, a potem wykrzyczalam mu wrecz, ze jest pasozytem i narusza moja przestrzen tym ze ciagle przychodzi do mnie i ze to jest chore i ze ja chce sobie ulozyc zycie. A i jeszcze mu raz powiedzialam w przyplywie jakiejs zlosci ze tak kocham go, ale nie chce z nim byc i nigdy nie chcialam.
Oczywiscie tak. Jak facet chce to cos zrobi blabal no to jest prawda zazwyczaj ale po prostu trzeba zaakceptowac, ze czasem mozna miec uczucia do kogos i nie chciec z ta osoba byc. A czasme po prostu mozna lubic ale nie miec uczuc do kogos. Tego juz sie nigdy nie dowiem zapewne jak bylo. Mam tylko swoje wspomnienia, to co widzialam i czulam wtedy.

Ja tylko czytam, co sama napisałaś wink.

inka_90 napisał/a:

No niestety zaczelam do niego cos czuc i dosc szybko mu powiedzialam, ze nie chce sie z nim kochac wiecej, bo zaczynam sie zakochiwac a to tylko drama. Oczywiście glupia ja marzylam, ze rzuci mi sie na szyje i powie badzmy razem (wiem, nie komentujcie. Dzis wiem). On powiedzial tylko ze mu strasznie przykro, ze rozumie to, ze uszanuje bo on ma i mial zawsze probelm z zaangazowaniem i ze bardzo mnie lubi i chcialby abysmy byli nadal blisko oczywiscie bez seksu. Na chwile ten kontakt nam sie urwal ale przyciagnelo nas do siebie po kilku tygodniach. Zaczelismy sie przyjaznic, juz bez seksu. Po jakims czasie on jeszcze probowal od czasu do czasu mnie dotknac, klepnac w tylek, ale ja bylam tak zablokowana ta poprzednia sytuacja (A raczej niezrealizowanymi oczekiwaniami), że po porstu nie odpowiadalam na te "zaczepki" i one sie tez dosc szybko skonczyly.


Niby mówiłaś na głos, że nie chcesz, bo to drama, w głębi duszy liczyłaś, że wyciągnięta ręka - tak niby od niechcenia - nie zostanie odtrącona.

Z Was dwojga wyłącznie on był szczery - tak z samym sobą jak i Tobą.

22

Odp: Odpuszczenie - porady..
KoralinaJones napisał/a:
inka_90 napisał/a:

tylko, ze ja nigdy nie wyciagnelam reki po wiecej nigdy. Ja mu za pierwszym razem powiedzialam, ze nie cce ise zakochac i nie chce wiecej seksu co on zaakceptowal, a potem wykrzyczalam mu wrecz, ze jest pasozytem i narusza moja przestrzen tym ze ciagle przychodzi do mnie i ze to jest chore i ze ja chce sobie ulozyc zycie. A i jeszcze mu raz powiedzialam w przyplywie jakiejs zlosci ze tak kocham go, ale nie chce z nim byc i nigdy nie chcialam.
Oczywiscie tak. Jak facet chce to cos zrobi blabal no to jest prawda zazwyczaj ale po prostu trzeba zaakceptowac, ze czasem mozna miec uczucia do kogos i nie chciec z ta osoba byc. A czasme po prostu mozna lubic ale nie miec uczuc do kogos. Tego juz sie nigdy nie dowiem zapewne jak bylo. Mam tylko swoje wspomnienia, to co widzialam i czulam wtedy.

Ja tylko czytam, co sama napisałaś wink.

inka_90 napisał/a:

No niestety zaczelam do niego cos czuc i dosc szybko mu powiedzialam, ze nie chce sie z nim kochac wiecej, bo zaczynam sie zakochiwac a to tylko drama. Oczywiście glupia ja marzylam, ze rzuci mi sie na szyje i powie badzmy razem (wiem, nie komentujcie. Dzis wiem). On powiedzial tylko ze mu strasznie przykro, ze rozumie to, ze uszanuje bo on ma i mial zawsze probelm z zaangazowaniem i ze bardzo mnie lubi i chcialby abysmy byli nadal blisko oczywiscie bez seksu. Na chwile ten kontakt nam sie urwal ale przyciagnelo nas do siebie po kilku tygodniach. Zaczelismy sie przyjaznic, juz bez seksu. Po jakims czasie on jeszcze probowal od czasu do czasu mnie dotknac, klepnac w tylek, ale ja bylam tak zablokowana ta poprzednia sytuacja (A raczej niezrealizowanymi oczekiwaniami), że po porstu nie odpowiadalam na te "zaczepki" i one sie tez dosc szybko skonczyly.


Niby mówiłaś na głos, że nie chcesz, bo to drama, w głębi duszy liczyłaś, że wyciągnięta ręka - tak niby od niechcenia - nie zostanie odtrącona.

Z Was dwojga wyłącznie on był szczery - tak z samym sobą jak i Tobą.

Włąsnie niestety on później sam ze sobą nie był szczery i okazał się tchórzem strasznym tak to czuję i wiem od przyjaciół naszych ale racja, że ja nie byłam szczera ze soba W OGÓLE od samego początku. wink

I czas już tę sytuację odpuścić i iść dalej bo juz sama jestem zmęczona tym okrutnie.

Dzięki za głos!

23

Odp: Odpuszczenie - porady..

Ja tu widzę paradoks... Mąż był wspaniały, ale brakowało Ci seksu, a tu "przyjaciel" z problemami...przy nim mogłaś zrezygnować z seksu...
Jak to rozumieć... Wychodzi, że męża nie kochałaś, a w nim się zakochałaś...I tkwiłaś w tej chorej relacji, a to uzależnia, dlatego Ci tak trudno...

Nie twórz w głowie pytań do niego, bo to nie ma sensu, nawet jakbyś miała taką możliwość, nie mogłabyś oczekiwać prawdy.

Psycholog pomógł by Ci prędzej uporać się samej ze sobą, ale to Twój wybór.

Posty [ 23 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Odpuszczenie - porady..

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024