Jestem alkoholikiem. Nie pije nic od dwóch lat, a to jest tyle co kot napłakał, w ten syfiasty nałóg wpadłem w bardzo młodym wieku (i dalej młody jestem), gdzie ludzie dopiero zaznajamiają się z alkoholem. Mam pogmatwane relacje z rodziną. O sprawach uczuciowych nawet nie warto za bardzo się rozpisywać: dotychczasowe partnerki były na tym samym poziomie co ja, podobnie rozwalone emocjonalnie, a same te relacje koło zdrowych relacji nie stały, ociekały toksycznością. Powoli próbuje posklejać swoje życie do kupy, ale nie jest mi latwo, skłamałbym jakbym napisał, że jest inaczej. Poznałem jedną kobietę. To świeża sprawa, ja nie planuje na x lat do przodu, jak i co będzie, ale to pierwsza osoba, która sprawia wrażenie, że jest normalna. Normalna, bez nałogów, emocjonalnego popaprania.Taka, jacy powinni być inni ludzie. Ktoś może uważać, że nadmiernie idealizuje. Mam uraz do związków, boję się zaangażowania, ale zależy mi na niej. Pierwszy raz chyba mam tak do kogoś. Ale ja ukrywam niektóre fakty ze swojej przeszłości. Wstyd, poczucie porażki i strach, że jak jej powiem, jak żyłem, to tutaj się skończy nasza znajomość. Przychodzę na forum z dla niektórych pewnie dziwnym dylematem i pytaniami. Zadam pytania i chciałbym, żeby ktoś odpowiedział szczerze. Mówić prawdę, że jestem niepijącym, ale jednak to piętno jest i będzie, alkoholikiem? Na razie unikam opowiadania o swoim życiu, nie zagłębiam się, żeby nie powiedzieć za dużo. Ale ile tak można lawirować i udawać, że się żylo inaczej?
Po usłyszeniu takiego "wyznania" bylibyście w stanie dać takiemu człowiekowi szansę czy nie pakowalibyście się w związek z ludźmi z takimi obciążeniami?
1 2022-12-29 19:10:58 Ostatnio edytowany przez Antek-30 (2022-12-29 19:17:54)
Związek oparty na przemilczaniu tak istotnych informacji, jaką jest bycie alkoholikiem, nie ma szans. Na początku pewnie uda Ci się, ale później jakakolwiek ekwilibrystyka będzie łatwizną w porównaniu z tym, co Ty "zmuszony" będziesz robić, by dalej ukrywać swą przeszłość.
Odwróć sytuację, to nie Ty jesteś alkoholikiem, a Twa partnerka, która ukrywa ten fakt przed Tobą. Chciałbyś tak? Co zrobisz, gdy dowiesz się (a dowiesz się wcześniej czy później) prawdy?
Wolałbym wiedzieć niż żyć w nieświadomości i doznać szoku za kilka (?) miesięcy. Resztki rozumu, jakie mi się ostały, mówią mi, że ukrywanie czegoś takiego nie ma sensu, bo wyjdzie to w końcu, tak jak napisałyście, a jak wyjdzie, to może zrobić się szambo i pewnie się zrobi za oszukiwanie w istotnej informacji, a związek raczej będzie nie do uratowania. Ale mam jakąś wewnętrzną walkę rozumu ze strachem, że ona oleje mnie, bo nie będzie chciała żyć w ciągłej niepewności, czy ja przypadkiem nie złamie się i nie zacznę znowu chlać. Czy nie będzie czuła się zagrożona czy obciążona. I co nie jest mniej ważne, jak jej to przekazać? Nie rzucę bombą ni z tego ni z owego. Chciałbym to zrobić tak, żeby nie przestraszyć jej.
4 2022-12-29 20:57:49 Ostatnio edytowany przez szeptem (2022-12-29 21:03:53)
Nie wiem, jak długo się spotykacie ale im dłużej będziesz zatajał prawdę o sobie, tym gorzej - a dziewczyna z tym większym prawdopodobieństwem będzie miała do Ciebie uzasadniony żal i najpewniej się wycofa. Ja bym tak zrobiła. Jeśli jest, jak piszesz, normalna, nie z żadnej patologicznej rodziny nie będzie chciała wiązać się z alkoholikiem - jak sam wiesz, życie z kimś takim to wiecznie tykająca bomba..... Szkoda, że wdepnąłeś w nałóg ale dobrze, że przestałeś pić, trzymaj się tego jednakże nie możesz mieć pretensji do kobiet, jeśli nie będą chciały relacji z tobą właśnie z tego powodu.
Tak więc radzę poinformować jak najprędzej o sytuacji - a co zrobi dziewczyna, to jej wybór. Zaproś ją np do kawiarni i tam jej na spokojnie powiedz całą prawdę.
5 2022-12-29 21:24:05 Ostatnio edytowany przez Wielokropek (2022-12-29 21:30:03)
(...) Ale mam jakąś wewnętrzną walkę rozumu ze strachem, że ona oleje mnie, bo nie będzie chciała żyć w ciągłej niepewności, czy ja przypadkiem nie złamie się i nie zacznę znowu chlać. Czy nie będzie czuła się zagrożona czy obciążona. I co nie jest mniej ważne, jak jej to przekazać? Nie rzucę bombą ni z tego ni z owego. Chciałbym to zrobić tak, żeby nie przestraszyć jej.
Być może Cię oleje, być może nie. Im szybciej jej powiesz, tym mniej będziesz miał czasu na wyobrażania sobie tego, co stanie się po Twym wyznaniu. Nie masz żadnego wpływu na to, jak ona zareaguje, więc nie zaprzątaj sobie tym głowy.
Twierdzisz, że nie rzucisz bombą. Hm... . Niezależnie od okoliczności wiadomość o tym, że jesteś alkoholikiem do najradośniejszych nie będzie należała, ale też im prościej to powiesz, tym lepiej. Prościej, czyli bez owijania w bawełnę i deprecjonowania siebie.
W jakiej formie, w jakich okolicznościach takie wyznanie chciałbyś usłyszeć?
6 2022-12-29 21:30:24 Ostatnio edytowany przez paslawek (2022-12-29 22:28:55)
Zaproś ją np do kawiarni i tam jej na spokojnie powiedz całą prawdę.
i jeszcze orkiestrę z marszem żałobnym nich chłopak zamówi na taką "uroczystą" chwilę swojej "egzekucji "ehhh
Coś się takich tematów namnożyło ostatnio hmm
zapicia, nawroty, tykające bomby
Pijacko-alkoholicki naród.
W jakich okolicznościach? Nie wiem, okoliczności w jakich to powiem i tak nie zmniejszą jej szoku. Czy istnieją dobre i odpowiednie okoliczności na takie wieści? A w jakich Ty byś się chciała dowiedzieć? Umiesz odpowiedzieć? Jak to sobie wyobrażasz?
Do najradośniejszych nie będzie należała nigdy, ale wypalenie w restauracji przy kolacji o takiej sprawie, to podwójna chujoza.
Nie uważam żeby dobre było mówienie o tym na kilku pierwszych spotkaniach, ale chciałabym dowiedzieć się o czymś takim gdy zaczęłoby się robić poważnie. Chciałabym mieć prawo podjąć decyzję co dalej gdy jeszcze nie byłabym bardzo mocno zaangażowana uczuciowo, zakochana. Gdybyś powiedział to później, czułabym się trochę zmanipulowana, w sensie rozkocham ją w sobie to będzie jej trudniej odejść. I nie, nie chciałabym żebyś ubierał to w ładne słowa, o brzydkich rzeczach nie mówi się ładnie.
Myślę, że relacja z Tobą przestałaby być taka lekka, prosta, rozumiesz o co mi chodzi? Jednocześnie tak już jest, że każdy popełnia jakieś błędy i trudno byłoby kogoś ciągle osądzać na ich podstawie. Ale bałabym się na pewno. Gdzieś z tyłu głowy mam właśnie takie przemyślenia, że każdemu trzeba dać szansę, ale czy akurat teraz ja muszę ją dawać? Jednocześnie nie ma ludzi bez problemów i chyba każdy ma jakieś przeżycia, których się wstydzi, idealnie jest tylko w bajkach. Ty miałeś te problemy kiedyś, ktoś inny może popaść w alkoholizm lub coś innego jak już będzie w małżeństwie. I co wtedy? Nikt nie wie co się jeszcze wydarzy, w jakiej dziedzinie życie się skomplikuje.
Interesowałyby mnie też na pewno Twoje relacje z rodziną. Myślę, że to istotne jak się myśli o kimś poważnie. Jakby taka szczera rozmowa miała mieć miejsce, to chciałabym wiedzieć już wszystko o tym pogmatwaniu, o innych faktach, których się wstydzisz. Wszystko co istotne. Chciałabym mieć odpowiedź na każde moje pytanie. Tak myślę.
Ale to wszystko to właśnie takie gdybanie, nie znamy kobiety z którą się spotykasz, ona może zareagować zupełnie inaczej.
(...) okoliczności w jakich to powiem i tak nie zmniejszą jej szoku. (...)
No właśnie. A skoro tak, to chciałabym dowiedzieć się gdzieś, gdzie nie będzie ludzi wokół albo będą na tyle daleko, że moja ewentualna emocjonalna reakcja nie wywoła u nich zażenowania, stąd restauracja, kawiarnia, pub i inne publiczne pełne ludzi miejsce jest kiepskim wyborem.
Dobre i odpowiednie okoliczności? Oczywiście, że takie są: początek znajomości, gdy poniesione koszty emocjonalne będą jak najmniejsze (przy zakończeniu znajomości).
Pijacko-alkoholicki naród.
W jakich okolicznościach? Nie wiem, okoliczności w jakich to powiem i tak nie zmniejszą jej szoku. Czy istnieją dobre i odpowiednie okoliczności na takie wieści? A w jakich Ty byś się chciała dowiedzieć? Umiesz odpowiedzieć? Jak to sobie wyobrażasz?
Do najradośniejszych nie będzie należała nigdy, ale wypalenie w restauracji przy kolacji o takiej sprawie, to podwójna chujoza.
Jeśli mnie pytasz to już napisałam - chciałabym dowiedzieć się takich rzeczy na pewno na zywo, w 4 oczy a nie np. przez telefon czy net, i w neutralnym miejscu jak np. kawiarnia (to Ty zasugerowałes kolację - dużo lepsza jest po prostu kawa). Dobrze byłoby patrzeć jej wtedy w oczy, czyli siedzieć naprzeciwko a nie stać bokiem jak np. na spacerze. Zresztą jak zauważyłeś, tak czy siak nie będzie miło, pomyśl więc o komforcie partnerki, aby w razie czego mogła się szybko i bezboleśnie ewakuować.
11 2022-12-29 23:03:47 Ostatnio edytowany przez paslawek (2022-12-29 23:38:17)
Pijacko-alkoholicki naród.
W jakich okolicznościach? Nie wiem, okoliczności w jakich to powiem i tak nie zmniejszą jej szoku. Czy istnieją dobre i odpowiednie okoliczności na takie wieści? A w jakich Ty byś się chciała dowiedzieć? Umiesz odpowiedzieć? Jak to sobie wyobrażasz?
Do najradośniejszych nie będzie należała nigdy, ale wypalenie w restauracji przy kolacji o takiej sprawie, to podwójna chujoza.
Antek jak masz takie rozkminy to co czujesz to normalne ,spotkasz najprzeróżniejsze kobiety
Szeptem generalizuje pod wpływem swoich doświadczeń i lęków, do który ma prawo z tym, że to nie jest jedyna perspektywa patrzenia na alkoholików.
Moje doświadczenie jest nieco inne spotkałem różne kobiety jedne podziękowały uprzejmie za dalszą znajomość, inne uciekły w popłochu ,dwóm ja podziękowałem,z innymi spróbowaliśmy związku bywało różnie,ale problem mojej abstynencji i przeszłości z tego co pamiętam wcale nie był w moich związkach jakiś wiodący, a jedna postanowiła zaryzykować i tak żyjemy sobie dwadzieścia parę lat ze sobą w nieidealnym niedoskonałym związku bo tak nam się podoba i tak nam dobrze śmiało mogę i za żonę to napisać ja tykająca bomba trąba
.
Powiedzenie o tym dziewczynie Ciebie nie ominie, nakręcasz się dość typowo,niedobrze, że wstydzisz się choroby,dobrze że to widzisz
znaczy jeszcze nie masz tyle akceptacji takie doświadczenia są świetne do akceptowania się bo to jest proces a nie wypowiadanie magicznych formułek jednorazowe w powietrze
Przejmowanie się innymi ludźmi i ocenianiem alkoholizmu to cofanie się,to część tego problemu strachy lęki projekcje etc
Widać chore emocje,stygmatyzacje i piętno zostaw w p***du,ludzie nie mają obowiązku znać się na uzależnieniach, rozumieć tego
ludzie mają różne urazy ,przykre traumy rodzinne,różne lęki,wielu nie ma tego nawet ruszonego ,ale nie wszyscy nawet wśród DDA są najróżniejsze postawy w stosunku do alkoholików.
Ty masz prawo mieć w d**pi opinie o alkoholikach w stosunku do 99,999999999% społeczeństwa nie zawiniłeś i nie zrobiłeś im krzywdy, z bliskimi masz się dogadać na ile to możliwe,siebie możesz polubić zrozumieć i poznać,przepraszająca postawa to błąd
Jeżeli staniesz w miejscu i wstyd lęk zaczną dominować to nie ma lepszej drogi - dopij się i nie męcz z abstynencją jeżeli życie Ciebie nie ciszy tylko dupościsk jest durnym celem na jakiś rekord świata,co ma być to będzie, o dopiciu nie piszę złośliwie, ani z poczuciem wyższości, nic tak dobrze nie rozwiewa wątpliwości i pomaga zaakceptować swoją chorobę jak porządne dopicie się, a Ty tak klucząc szukasz czegoś na czym chcesz się zawiesić szukasz furtek,dziewczyna albo uzna Ciebie za kogoś wartościowego albo za tą tykającą bombę, nie masz na to wpływu i nie skontrolujesz tej sytuacji różnymi sztuczkami , to będzie jej decyzja i prawo do każdego wyboru na tak i na nie, co z tym zrobisz to Twój problem.Masz przed sobą egzamin a nie skok ze skały w przepaść,wreszcie możesz w życiu zweryfikujesz dal kogo nie pijesz i co zrobiłeś dla siebie przez te dwa lata,masz prawo żyć i być w związku marzyć i dążyć do szczęścia czy to się komuś podoba czy nie .
Autorze, szczerze?
Nic jej nie mów, bo dziewczyna na 100% wycofa się. Będzie jej przykro i mocno to przeżyje, ale wycofa się.
Miałam kiedyś identyczna sytuację - facet świetny pod każdym względem, ale przyznał się, że jest niepijącym od szczęściu lat alkoholikiem i czy dla mnie nie byłby to problem
Owszem był to problem.
A poza tym nie otwieraj sam dla siebie furtki do picia na zasadzie " ona wie, więc mogę sobie trochę wypić"
raczej trzymaj się kursu, że nigdy więcej nie wrócisz do nałogu.
Znajomość z tą dziewczyną, to będzie dla Ciebie taka klamka zamykająca drzwi do alkoholu.
Ja rozumiem idee, że ona powinna wiedzieć na co się pisze itd
niemniej jednak tu chodzi o Twój interes, bo to Ty założyłeś wątek.
No chyba że ona sama Ciebie zapyta czy przypadkiem nie jesteś niepijącym alkoholikiem.
Czasem lepiej jest nie być nadgorliwym.
Autorze, szczerze?
Nic jej nie mów, bo dziewczyna na 100% wycofa się. Będzie jej przykro i mocno to przeżyje, ale wycofa się.
Miałam kiedyś identyczna sytuację - facet świetny pod każdym względem, ale przyznał się, że jest niepijącym od szczęściu lat alkoholikiem i czy dla mnie nie byłby to problem
Owszem był to problem.
A poza tym nie otwieraj sam dla siebie furtki do picia na zasadzie " ona wie, więc mogę sobie trochę wypić"
raczej trzymaj się kursu, że nigdy więcej nie wrócisz do nałogu.
Znajomość z tą dziewczyną, to będzie dla Ciebie taka klamka zamykająca drzwi do alkoholu.
Ja rozumiem idee, że ona powinna wiedzieć na co się pisze itd
niemniej jednak tu chodzi o Twój interes, bo to Ty założyłeś wątek.
No chyba że ona sama Ciebie zapyta czy przypadkiem nie jesteś niepijącym alkoholikiem.
Czasem lepiej jest nie być nadgorliwym.
Serio? Chodzi o jego interes, bo on pyta? Czyli jak ktoś napisze, że przejechał dziecko, to doradzisz, żeby wiał z Polski? A alimenciarzowi - jak wywinąć się od płacenia?
Gratuluję kompasu moralnego.
Poza tym to bardzo krótkowzroczne, bo w końcu dziewczyna zorientuje się, że autor nigdy nie pije alkoholu, albo pozna kogoś, kto o jego alkoholizmie wie. I wtedy do problemu z alkoholem dojdzie fakt, że autor zataił przed nią prawdę.
14 2022-12-30 21:47:32 Ostatnio edytowany przez Salomonka (2022-12-30 21:58:49)
Moim zdaniem powinieneś powiedzieć i to bardzo wcześnie. Jak ona będzie tobą zainteresowana to i alkoholizm przerobi w trymiga i sama ze sobą dojdzie do ładu, czy chce podnieśc rękawice, czy odpłynąć na spokojniejsze wody. Ona też powinna mieć opcję "Offlein".
Poza tym.. chcesz żyć w związku z kimś, kto do końca nie wie, czy ty jesteś opcją przez nią w 100% wybraną ?
Daj sobie szansę na udany związek, w którym obie strony wiedzą na co się decydują. Zasługujesz na to.
Po usłyszeniu takiego "wyznania" bylibyście w stanie dać takiemu człowiekowi szansę czy nie pakowalibyście się w związek z ludźmi z takimi obciążeniami?
Zależy czy się coś poczuje. Znając siebie jakbym czuła coś do Ciebie to bym się wpakowała nawet po takim wyznaniu ale czy to dobrze to nie wiem...
Nie pijesz już, pracujesz nad sobą... No, zawsze jest to ryzyko z tyłu głowy... Ale nie ma lepszego stanu umysłu jak trzeźwość...
Czasami jedyny sposób by się przekonać to zaryzykować. Najwyżej nie wyjdzie, tak? Poczekaj może trochę z tym wyznaniem, bo jednak jest ono choć ważne to osobiste więc nie za późno, nie za wcześnie o tym mów...
Natomiast, gdyby pewien alkoholik zadzwonił do mnie i powiedział, że nie pije już od dwóch lat i chciałby wiedzieć co ja na to to pewnie bym sobie guza nabiła skacząc pod sufit z radości Nie, żeby to był niezawodny omen, że wszystko teraz będzie pięknie ale jednak szansa na zrobienie czegokolwiek ze swoim życiem wspólnie.
A Ty dajesz sobie taką szansę więc masz prawo starać się o szczęście jak każdy. Bo i tak potem każdy musi każdego dnia starać się w związku by był on udany, robić najlepiej jak się potrafi. Zatem...
W odpowiednim czasie taka wiadomość przekazana nie musiałaby być powodem do skreślenia. Co innego "jestem alkoholikiem i dalej piję, nic z tym nie robię" to wtedy wiadomo...
Wszystko zależy od tego czy miała już styczność z alkoholikiem.
Ja byłam z niepijącym alkoholikiem. Powiedział mi dość szybko i ja tę informację przyjęłam równie lajtowo jakby mi powiedział "mam rodzeństwo". Byłam wtedy dziewczyną z dobrego domu, taką zwyczajną, normalną, bez nałogów. Nie miałam wcześniej do czynienia z alkoholikami. Czasami piłam alkohol (gdy była jakaś okoliczność), więc jedynie odczułam żal że on nigdy ze mną nie wypije, ale z drugiej strony pomyślałam że fajnie, bo on zawsze będzie tym trzeźwym, odpowiedzialnym, czasami kierowcą.
Jakieś pół roku później on wpadł w ciąg (po 10 latach niepicia). Dopiero wtedy zrozumiałam czym jest alkoholizm. Trwało to kolejne pół roku, nie da się w kilku słowach opisać co to był za koszmar. W końcu się rozstaliśmy.
Dziś - mając wiedzę czym jest alkoholizm - nie związałabym się z niepijącym alkoholikiem. I odradziłabym to każdej mojej koleżance.
Autorze, szczerze?
Nic jej nie mów, bo dziewczyna na 100% wycofa się. Będzie jej przykro i mocno to przeżyje, ale wycofa się.
Miałam kiedyś identyczna sytuację - facet świetny pod każdym względem, ale przyznał się, że jest niepijącym od szczęściu lat alkoholikiem i czy dla mnie nie byłby to problem
Owszem był to problem.
A poza tym nie otwieraj sam dla siebie furtki do picia na zasadzie " ona wie, więc mogę sobie trochę wypić"
raczej trzymaj się kursu, że nigdy więcej nie wrócisz do nałogu.
Znajomość z tą dziewczyną, to będzie dla Ciebie taka klamka zamykająca drzwi do alkoholu.
Ja rozumiem idee, że ona powinna wiedzieć na co się pisze itd
niemniej jednak tu chodzi o Twój interes, bo to Ty założyłeś wątek.
No chyba że ona sama Ciebie zapyta czy przypadkiem nie jesteś niepijącym alkoholikiem.
Czasem lepiej jest nie być nadgorliwym.
Tak Ulle, a potem pójdą razem na sylwestra i ona się go zapyta, czemu nie pije szampana o północy
A on? Albo się napije, żeby nie wyszło i wpadnie w ciąg albo jej powie, że nie ma ochoty. A potem przyjdzie kolejna okazja. Rodzinny obiad i wino. I co? W końcu i tak wszystko wyjdzie.
18 2022-12-31 15:10:47 Ostatnio edytowany przez paslawek (2022-12-31 15:14:26)
ulle napisał/a:Autorze, szczerze?
Nic jej nie mów, bo dziewczyna na 100% wycofa się. Będzie jej przykro i mocno to przeżyje, ale wycofa się.
Miałam kiedyś identyczna sytuację - facet świetny pod każdym względem, ale przyznał się, że jest niepijącym od szczęściu lat alkoholikiem i czy dla mnie nie byłby to problem
Owszem był to problem.
A poza tym nie otwieraj sam dla siebie furtki do picia na zasadzie " ona wie, więc mogę sobie trochę wypić"
raczej trzymaj się kursu, że nigdy więcej nie wrócisz do nałogu.
Znajomość z tą dziewczyną, to będzie dla Ciebie taka klamka zamykająca drzwi do alkoholu.
Ja rozumiem idee, że ona powinna wiedzieć na co się pisze itd
niemniej jednak tu chodzi o Twój interes, bo to Ty założyłeś wątek.
No chyba że ona sama Ciebie zapyta czy przypadkiem nie jesteś niepijącym alkoholikiem.
Czasem lepiej jest nie być nadgorliwym.Tak Ulle, a potem pójdą razem na sylwestra i ona się go zapyta, czemu nie pije szampana o północy
A on? Albo się napije, żeby nie wyszło i wpadnie w ciąg albo jej powie, że nie ma ochoty. A potem przyjdzie kolejna okazja. Rodzinny obiad i wino. I co? W końcu i tak wszystko wyjdzie.
Odmawianie bez tłumaczenia się to niewielki problem jeżeli Autor przeszedł terapie i skorzystał ze sprawdzonych sposobów w praktyce kilka razy to mniej więcej wie że wystarczy powiedzieć nie na zachęty do picia im mniej tłumaczenia się tym lepiej a pytanie dlaczego nie ije spokojnie można przetrzymać i zignorować potraktować na równi z pytaniem dlaczego ktoś pije alkohol
Nie takie sprawy są największym problemem jak odpowiedzi i odmawianie zwłaszcza u młodych alkoholików niepijących czy trzeźwiejących a to jest spora różnica.
Największym problemem i potencjalną przyczyną nawrotów (jedną z kilku) jest zafiksowania na bycie w związku i oscylacje emocjonalne pomiędzy naturalną ludzką potrzebą i desperacją, tak jak u niealkoholików
z resztą to bywa po prostu problem u ludzi samotnych, wybieranie myślenia, przyznawanie się do skrytych uczuć i myśli i wybór tego czego naprawdę się potrzebuje, a tym czego powinno się niby chcieć .
Bycie w związku staje się celem jakby "ostatecznym" "szczytowym" całego tego niepicia, abstynencji,jak się go osiąga to niektórzy ludzie poprzestają na tym i przestają dbać o swoja higienę psychiczną ,leczenie czują się już niby dojrzalsi, silniejsi bo są w związku
często odchodzą z terapii zaprzestają chodzić na mityngi i przez jakiś czas jest sielanka potem zaczynają pracować wszelkie mechanizmy choroby emocji następuje izolowanie się od innych alkoholików i często ma miejsce niezdrowa koncentracja na związku partnerce, sobie
,zmienne labilne stany uczuciowe,pijane myślenie,nakręcanie się po staremu, setki drobnych urazów nierozładowanych, tłumienie uczuć etc jedni podświadomie dążą do przyznania sobie nagrody za abstynencję i osiągnięcie celu inni dążą do autosabotażu albo ambiwalentnie do obu tych spraw na raz
i zaczynają się nawroty powoli niby niezauważalnie choroba emocji zaczyna pracować już nawykowo nałogowo po części podświadomie
otwierają się stare furtki i chęć kontrolowania,sprawdzania czy rzeczywiści jest się tym alkoholikiem i czy można spróbować się sprawdzić w kontrolowanym piciu czy coś się zmieniło,bo przecież przykre konsekwencje odeszły w niby zapomnienie, przeszłość niby odpuszczona ,jest się normalnym i zdrowym jak inni więc czemu nie.
Lady Loka napisał/a:ulle napisał/a:Autorze, szczerze?
Nic jej nie mów, bo dziewczyna na 100% wycofa się. Będzie jej przykro i mocno to przeżyje, ale wycofa się.
Miałam kiedyś identyczna sytuację - facet świetny pod każdym względem, ale przyznał się, że jest niepijącym od szczęściu lat alkoholikiem i czy dla mnie nie byłby to problem
Owszem był to problem.
A poza tym nie otwieraj sam dla siebie furtki do picia na zasadzie " ona wie, więc mogę sobie trochę wypić"
raczej trzymaj się kursu, że nigdy więcej nie wrócisz do nałogu.
Znajomość z tą dziewczyną, to będzie dla Ciebie taka klamka zamykająca drzwi do alkoholu.
Ja rozumiem idee, że ona powinna wiedzieć na co się pisze itd
niemniej jednak tu chodzi o Twój interes, bo to Ty założyłeś wątek.
No chyba że ona sama Ciebie zapyta czy przypadkiem nie jesteś niepijącym alkoholikiem.
Czasem lepiej jest nie być nadgorliwym.Tak Ulle, a potem pójdą razem na sylwestra i ona się go zapyta, czemu nie pije szampana o północy
A on? Albo się napije, żeby nie wyszło i wpadnie w ciąg albo jej powie, że nie ma ochoty. A potem przyjdzie kolejna okazja. Rodzinny obiad i wino. I co? W końcu i tak wszystko wyjdzie.Odmawianie bez tłumaczenia się to niewielki problem jeżeli Autor przeszedł terapie i skorzystał ze sprawdzonych sposobów w praktyce kilka razy to mniej więcej wie że wystarczy powiedzieć nie na zachęty do picia im mniej tłumaczenia się tym lepiej a pytanie dlaczego nie ije spokojnie można przetrzymać i zignorować potraktować na równi z pytaniem dlaczego ktoś pije alkohol
Nie takie sprawy są największym problemem jak odpowiedzi i odmawianie zwłaszcza u młodych alkoholików niepijących czy trzeźwiejących a to jest spora różnica.
Największym problemem i potencjalną przyczyną nawrotów (jedną z kilku) jest zafiksowania na bycie w związku i oscylacje emocjonalne pomiędzy naturalną ludzką potrzebą i desperacją, tak jak u niealkoholików
z resztą to bywa po prostu problem u ludzi samotnych, wybieranie myślenia, przyznawanie się do skrytych uczuć i myśli i wybór tego czego naprawdę się potrzebuje, a tym czego powinno się niby chcieć .
Bycie w związku staje się celem jakby "ostatecznym" "szczytowym" całego tego niepicia, abstynencji,jak się go osiąga to niektórzy ludzie poprzestają na tym i przestają dbać o swoja higienę psychiczną ,leczenie czują się już niby dojrzalsi, silniejsi bo są w związku
często odchodzą z terapii zaprzestają chodzić na mityngi i przez jakiś czas jest sielanka potem zaczynają pracować wszelkie mechanizmy choroby emocji następuje izolowanie się od innych alkoholików i często ma miejsce niezdrowa koncentracja na związku partnerce, sobie
,zmienne labilne stany uczuciowe,pijane myślenie,nakręcanie się po staremu, setki drobnych urazów nierozładowanych, tłumienie uczuć etc jedni podświadomie dążą do przyznania sobie nagrody za abstynencję i osiągnięcie celu inni dążą do autosabotażu albo ambiwalentnie do obu tych spraw na raz
i zaczynają się nawroty powoli niby niezauważalnie choroba emocji zaczyna pracować już nawykowo nałogowo po części podświadomie
otwierają się stare furtki i chęć kontrolowania,sprawdzania czy rzeczywiści jest się tym alkoholikiem i czy można spróbować się sprawdzić w kontrolowanym piciu czy coś się zmieniło,bo przecież przykre konsekwencje odeszły w niby zapomnienie, przeszłość niby odpuszczona ,jest się normalnym i zdrowym jak inni więc czemu nie.
Polemizowałabym, czy to odmawianie jest takie proste w każdym przypadku. Zwłaszcza, że jak dziewczyna nie będzie wiedzieć, to może mu nieświadomie robić pod górkę.
10 lat mi minęło w wakacje, od kiedy jestem abstynentką i niektórzy do tej pory proponują, chociaż doskonale wiedzą. A nie piję z powodów ideologicznych. Dlatego dziewczynie warto powiedzieć, żeby sama nie robiła okazji.
20 2022-12-31 15:31:31 Ostatnio edytowany przez paslawek (2022-12-31 21:40:12)
paslawek napisał/a:Lady Loka napisał/a:Tak Ulle, a potem pójdą razem na sylwestra i ona się go zapyta, czemu nie pije szampana o północy
A on? Albo się napije, żeby nie wyszło i wpadnie w ciąg albo jej powie, że nie ma ochoty. A potem przyjdzie kolejna okazja. Rodzinny obiad i wino. I co? W końcu i tak wszystko wyjdzie.Odmawianie bez tłumaczenia się to niewielki problem jeżeli Autor przeszedł terapie i skorzystał ze sprawdzonych sposobów w praktyce kilka razy to mniej więcej wie że wystarczy powiedzieć nie na zachęty do picia im mniej tłumaczenia się tym lepiej a pytanie dlaczego nie ije spokojnie można przetrzymać i zignorować potraktować na równi z pytaniem dlaczego ktoś pije alkohol
Nie takie sprawy są największym problemem jak odpowiedzi i odmawianie zwłaszcza u młodych alkoholików niepijących czy trzeźwiejących a to jest spora różnica.
Największym problemem i potencjalną przyczyną nawrotów (jedną z kilku) jest zafiksowania na bycie w związku i oscylacje emocjonalne pomiędzy naturalną ludzką potrzebą i desperacją, tak jak u niealkoholików
z resztą to bywa po prostu problem u ludzi samotnych, wybieranie myślenia, przyznawanie się do skrytych uczuć i myśli i wybór tego czego naprawdę się potrzebuje, a tym czego powinno się niby chcieć .
Bycie w związku staje się celem jakby "ostatecznym" "szczytowym" całego tego niepicia, abstynencji,jak się go osiąga to niektórzy ludzie poprzestają na tym i przestają dbać o swoja higienę psychiczną ,leczenie czują się już niby dojrzalsi, silniejsi bo są w związku
często odchodzą z terapii zaprzestają chodzić na mityngi i przez jakiś czas jest sielanka potem zaczynają pracować wszelkie mechanizmy choroby emocji następuje izolowanie się od innych alkoholików i często ma miejsce niezdrowa koncentracja na związku partnerce, sobie
,zmienne labilne stany uczuciowe,pijane myślenie,nakręcanie się po staremu, setki drobnych urazów nierozładowanych, tłumienie uczuć etc jedni podświadomie dążą do przyznania sobie nagrody za abstynencję i osiągnięcie celu inni dążą do autosabotażu albo ambiwalentnie do obu tych spraw na raz
i zaczynają się nawroty powoli niby niezauważalnie choroba emocji zaczyna pracować już nawykowo nałogowo po części podświadomie
otwierają się stare furtki i chęć kontrolowania,sprawdzania czy rzeczywiści jest się tym alkoholikiem i czy można spróbować się sprawdzić w kontrolowanym piciu czy coś się zmieniło,bo przecież przykre konsekwencje odeszły w niby zapomnienie, przeszłość niby odpuszczona ,jest się normalnym i zdrowym jak inni więc czemu nie.Polemizowałabym, czy to odmawianie jest takie proste w każdym przypadku. Zwłaszcza, że jak dziewczyna nie będzie wiedzieć, to może mu nieświadomie robić pod górkę.
10 lat mi minęło w wakacje, od kiedy jestem abstynentką i niektórzy do tej pory proponują, chociaż doskonale wiedzą. A nie piję z powodów ideologicznych. Dlatego dziewczynie warto powiedzieć, żeby sama nie robiła okazji.
To jest różnica Loka pomiędzy byciem abstynentem i alkoholikiem
jeżeli Antek był na terapii i potraktował ją z szacunkiem poważnie dla siebie, to jest przygotowany na wiele sytuacji w życiu reszta to kwestia wyrobienia się i doświadczenia jak sobie poradzi,ja grzecznie odmawiam, nie zasłaniam się żoną i nie liczę na jej interwencje czy obronę mnie przed natrętami którzy czasem się zdarzają
i wcale nie twierdzę że przed Antkiem jeżeli ma jakieś zamiary wobec tej dziewczyny to przemilczanie problemu z alkoholem jest do ominięcia ,bo nie jest tak czy inaczej,tylko że wiele z was co mnie nie dziwi "martwi się" o jakiś szok u dziewczyny czy jej komfort, czy odwagę brak odwagi Autora a to nie jest moim zdaniem i z mojego punktu widzenia po moich doświadczeniach największy problem u takich chłopaków jak Antek.Akceptacja swojego problemu zwanego alkoholizmem, zjawiska słabo znanego w społeczeństwie wbrew pozorom.
Chodzi o to że post Ulle nie jest pozbawiony sensu
o to zostawianie sobie furki na przyszłość najbardziej mi chodzi jak się powie o alkoholizmie komuś ,niepijący alkoholik nie może przysiąc że nigdy eis nie napije to już jest ogromne obciążenia zwłaszcza na początku trzeźwienia,a znam takich którzy po zapiciu o wiele bardziej zaczęli pracować nad sobą .Przemilczenie togo problemu też może być zostawieniem sobie furtki na przyszłość a lawirowanie to u nas nie problem
intencje potrafią się u nas alkoholików zmieniać niestety o 180 stopni
nie same z siebie oczywiście bo to wyb\or jest- to się zdarza po prostu u alkoholików nie jest to do końca uświadomione często,wiedza o nawrotach i chorobie to od groma spraw, dopóki nie da się rady z jakimś poważnym nawrotem choroby wtedy jest szansa na przerobienie tego co jest jeszcze do przepracowania.
Ludzie mają bardzo prosty jak drut i budowa cepa obraz alkoholików.
Ja unikam jak ognia imprez na których alko leje się bez opamiętania.
Madoja, zapicie może się zdarzyć i po 20 latach.. A niedawno na jednym forum dla alkoholików przeczytałem, jak jeden dumny z siebie facet napisał, że on nie pije już od 30 lat i już NIGDY nie wypije. Wywalenie ego sięgnęło zenitu.
Dlatego podeszłam do tematu od strony odmawiania i okazji bo akurat ten temat mam obcykany
23 2022-12-31 16:56:45 Ostatnio edytowany przez Wielokropek (2022-12-31 16:57:19)
(...) wiele z was co mnie nie dziwi "martwi się" o jakiś szok u dziewczyny czy jej komfort, czy odwagę brak odwagi Autora a to nie jest moim zdaniem i z mojego punktu widzenia po moich doświadczeniach największy problem u takich chłopaków jak Antek.Akceptacja swojego problemu zwanego alkoholizmem, zjawiska słabo znanego w społeczeństwie wbrew pozorom. (...)
Paslawku,
polemizować ani kłócić się z Tobą nie zamierzam, bo znasz temat od podszewki. Myślę tak samo, że akceptacja siebie, akceptacja - także - swego alkoholizmu to podstawa.
Czy pisząc swą opinię o tym, by autor szybko powiedział o swej chorobie, zadbałam o komfort bohaterki wątku? Jasne. Pisząc, żeby z powiedzeniem o swej chorobie uporał się szybko, zadbałam także o jego komfort. Im szybciej ten balon wyobrażeń i gdybania zostanie przekłuty, tym lepiej.
24 2022-12-31 21:44:45 Ostatnio edytowany przez paslawek (2022-12-31 21:48:52)
paslawek napisał/a:(...) wiele z was co mnie nie dziwi "martwi się" o jakiś szok u dziewczyny czy jej komfort, czy odwagę brak odwagi Autora a to nie jest moim zdaniem i z mojego punktu widzenia po moich doświadczeniach największy problem u takich chłopaków jak Antek.Akceptacja swojego problemu zwanego alkoholizmem, zjawiska słabo znanego w społeczeństwie wbrew pozorom. (...)
Paslawku,
polemizować ani kłócić się z Tobą nie zamierzam, bo znasz temat od podszewki.Myślę tak samo, że akceptacja siebie, akceptacja - także - swego alkoholizmu to podstawa.
Czy pisząc swą opinię o tym, by autor szybko powiedział o swej chorobie, zadbałam o komfort bohaterki wątku? Jasne. Pisząc, żeby z powiedzeniem o swej chorobie uporał się szybko, zadbałam także o jego komfort. Im szybciej ten balon wyobrażeń i gdybania zostanie przekłuty, tym lepiej.
Tak wiem Wielokropku też się nie mam zamiaru sprzeczać
antagonizować kobiet przeciw alkoholikom i na odwrót też nie mam zamiaru .
Przed Antkiem jest pewien próg do przekroczenia i kilkadziesiąt wyborów do dokonania
trochę mu zazdroszczę to co pierwsze bywa owszem trochę bolesne ale to co dalej jest niesamowite i to nie jest kit żaden.
P.S.A znając Ulle z tego co czasem pisuje na forum uważam że jej post nie był przypadkowy
Paslawek, można się do Ciebie odezwać na email?
Paslawek, można się do Ciebie odezwać na email?
Tak pisz śmiało
Wielkie dzięki, napisałem.
Autorze, jak już zajął się Tobą Paslawek, to masz już górki, gdyż on poradzi Ci bardzo mądrze.
Od siebie dodam tylko, że oczywiście, iż mój wpis nie był przypadkowy. Ja faktycznie wyobraziłam sobie Ciebie autorze jako młodego mężczyznę z poważnym problemem, samotnego i pragnącego wyjść na prostą.
Uznałam więc, że tak należy Ci doradzić, żebyś miał warunki, by utrzymać abstynencję.
Zależy Ci na jakiejś dziewczynie, która robi wrażenie fajnej i normalnej - szkoda by było, żebyś od samego początku ja spłoszył mówiąc że jesteś alkoholikiem niepijącym od dwóch lat. Znajomość z tą dziewczyną jest praktycznie bardzo świeża, jeszcze nie zdążyliście się zżyć że sobą na tyle, by ona miała jakieś większe dylematy na temat zakończenia znajomości z Tobą.
Ona po prostu jeszcze nie zna Cię zbyt dobrze.
Powiedz jej więc, że kilka lat temu miałeś pewne problemy z piciem, ale to minęło, jednak od tamtej pory postanowiłeś nie pić alkoholu w ogóle, żeby się z Ciebie nie śmiała i jeśli będzie to dla niej problem, to niech powie Ci o tym wprost, gdyż nie chcesz żadnych niespodzianek w towarzystwie, bo będziesz odmawiał, gdyż tak sobie postanowiłeś.
Autorze, powiesz jej praktycznie wszystko, ale w sposób bardzo wyrafinowany i subtelny - takie wyznanie nie powinno jej przestarszyc. Natomiast powiedzuec komuś jestem alkoholikiem niepijącym od dwóch lat brzmi strasznie, tak jakoś etykietkowo i szpitalnie, jak jakaś wyrocznia.
Ona usłyszy tylko że jesteś alkoholikiem i to ja przerazi.
W wersji lajtowej przekazu zmniejszysz problem alholizmu a położysz akcent na to, że postanowiłeś być abstynentem. To wzbudzi zaufanie i szacunek, a fakt że gdy byłeś młodszy i za dużo piłeś nie będzie brzmiało JESTEM ALKOHOLIKIEM.
Tak więc i wilk będzie syty i owca cała.
Trzymam kciuki.