Nie chciałem zakładać tematu na żadnych młodzieżowych forach, bo one nie nadają się do tego, wybrałem ten dział, jak tylko zobaczyłem, że zawiera słowo nałogi. Problem dotyczy mnie osobiście.
Mam osiemnaście lat i problem, który zaczyna wymykać się spod kontroli. Od kilku miesięcy biorę narkotyki (głównie stimy+zdarza się tramadol w kroplach, tabletkach, postać bez znaczenia zresztą). Kasę miałem zawsze, jak nie od rodziców, to od dziadków, niemałe kieszonkowe, często kiedyś odkładałem jakieś kwoty pieniędzy, to też wykorzystuje, do czego zmierzam: nikt niczego nie zauważył, nikt nie ma o niczym pojęcia. Rodzice w większości poza domem, w domu są gośćmi: wstają, idą do pracy i wracają tak późno, że w sumie coś porobią i idą do łóżka. Poza tym jestem pełnoletni, to traktują mnie inaczej, niż jak byłem dzieckiem, nie ślęczą nade mną, nie kontrolują, teoretycznie mogę robić, co chce. W szkole zawsze sobie radziłem, może nie jestem geniuszem, ale nie zaliczyłem dołu w ocenach zauważalnego dla kogokolwiek. Ale nie jest najlepiej. Nie tracę zmysłów, ale chyba schizuję powoli, cierpię na bezsenność, nie odczuwam głodu i mógłbym nie jeść całymi dniami, a mam takie momenty, że mógłbym całą lodówkę ogołocić za jednym zamachem. Zdarzają mi się krwawienia z nosa (nie ciągle, nie każdego dnia, ale jak krew leci, to leci długo, zatamować jest trudno), mam odpadły, że wydaje mi się, że coś się rusza, ktoś chodzi po domu czy gada. Ktoś napisze, że sam się w to wpędziłem i mam na własne życzenie, bo kryształy mefedronu same w nosie nie wyrastają, ale chyba potrzebuje pomocy. Nie wiem, jak określić etap, na jakim jestem, podobnie jak nie wiem, w jaki sposób mam bliskim powiedzieć, co się dzieje. Nie wiem nawet, jak zacząć rozmowę, bo nie będzie to miła i przyjemna rozmowa. Uprzedzę ew komentarze, że jestem pełnoletni i już mam się sam sobą zająć, nie potrzebuje trzymania za rączkę przez mamusię i tatusia: wiem, ale boje się, że sam nie poradzę sobie, a nadejdzie moment, że coś się stanie i wyjdzie to w najmniej oczekiwanym momencie, co dopiero będzie szokiem dla każdego. Jak to przekazać, od czego zacząć? Gdzie ew samemu poszukać pomocy, zgłosić się na początku?
To że jesteś pełnoletni nie oznacza że przestałeś być dzieckiem dla swoich rodziców,nie oznacza również że nagle przestali cie kochać, nie oznacza również że nie masz prawa prosić swoich bliskich o pomoc.
Dla rodziców ich dziecko zawsze jest ich dzieckiem,nie ważne ile ma lat.
Prosić o pomoc,gdy samemu traci sie kontrole nad swoim życiem,to nie jest powód do wstydu.
Znajdź dobry moment na rozmowę z rodzicami, teraz jest weekend wiec to dobra okazja.
I otwarcie z nimi porozmawiaj,nie kłam,nie lawiruj,nie umniejszaj problemu.
Rodzice ci pomogą w tej drodze która cie czeka.
I zapisz sie do psychiatry.
Niech lekarza przeprowadzi z tobą wywiad,zleci badania, i na podstawie wyników, ustali zarówno leczenie psychiatryczna,jak i fizyczne,bo nie wiadomo jak te supstacje zadziałały na twój organizm,wiec sa potrzebne badania i wyniki.
3 2022-11-26 17:47:11 Ostatnio edytowany przez paslawek (2022-11-26 18:24:21)
Jak to przekazać, od czego zacząć? Gdzie ew samemu poszukać pomocy, zgłosić się na początku?
To jest ostatni dzwonek zaprzestać Naru, jak teraz sobie odpuścisz to czeka Ciebie prawdopodobnie piekiełko którego sobie nie wyobrażasz jeszcze
a te objawy które masz to małe piki - nie straszę i nie przesadzam ( no może trochę straszę ).
Każdy znany mi narkoman miał taki moment jak Ty teraz
Rodziców się nie masz co bać jak sam z siebie zauważyłeś teraz problem z narkotykami
większość młodych ludzi to ukrywa zakłamuje zaprzecza albo rodzice udają ze nie widzą czasem kompletnie się nie znają na tym bo i skąd ,z drugiej strony dragi rzuca się na pierwszym miejscu dla siebie
Od czego zacząć ?
To trochę zależy od tego gdzie mieszkasz - struktura pomocy w uzależnieniach różni się trochę
możesz zacząć od lekarza pierwszego kontaktu ,ale ile dobrze pamiętam
możesz go pominąć .
Rozejrzyj się w swojej okolicy za ośrodkiem terapii uzależnień ,
Wszystkie takie ośrodki czy NFZ czy prywatne mają swoje strony internetowe - zadzwoń umów się i już
tam też zrobią Ci badania o których pisał Szeptuch i ewentualnie, jeżeli będzie potrzeba będziesz mieć detoks czyli odtrucie - spokojnie nie boli trochę człowiek pod koniec jest głodny
i zaproponują jakiś adekwatny program psychoterapii .
Możesz też poszukać w swojej okolicy samopomocowej grupy wsparcia NA
czasem spotykać można tam się osoby w Twoim wieku
https://anonimowinarkomani.org/
4 2022-11-26 19:08:02 Ostatnio edytowany przez Naru_to04 (2022-11-26 19:10:04)
Moi rodzice nie widzą bo na dobrą sprawe nie mają kiedy widzieć. Oni mają swoje życie, które kręci się koło pracy i poza domem, dom to jak hotel. Tyle o ich życiu. Mam 18 lat, mogą mi nagwizdać, ale trzęse gaciami ze strachu. Powinenem mieć to w dupie głęboko, ale strach jest. Boje się reakcji ojca, który jak wygarne co się dzieje, może mi walnąć w zęby. Nie przesadzam. Nigdy mnie nie bili ani nie gnoili psychicznie, dostawałem od nich wsparcie, jak tego potrzebowałem, ale to jest sprawa grubszego kalibru niż największe nawet przypały w problemach szkolnych czy rówieśniczych. Chcialbym powiedzieć, bo lepiej, żeby dowiedzieli się, co robi ich synek ode mnie, niz gdyby mial ich ktoś trzeci poinformować, jak zaliczę szpital czy coś gorszego. W najbliższych dniach chce im powiedzieć, ale główkuje jak się mam do tego zabrać. Powinienem usiąść na dupie i wyznać, że ich kasa od x miesięcy idzie na ćpanie, a ja jestem za dużym słabeuszem z równie słabą wolą, który nie umie powiedzieć "nie" i potrzebuje pomocy.A jak ojciec obije mi mordę? Mam 18 lat, a robię pod siebie ze strachu jak dzieciak. Gdzie nie czytam ludzie piszą, że odstawienie stimów nie jest tak trudne i uciążliwe jak opiatów czy benzodiazepin, można brać długo i samemu przerwać. Ale jak? Jakie środki zastępcze mógłbym zastosować, żeby nie rozpiertalać sobie dalej organizmu, a podbudować się, ułatwić odstawienie tego syfu?
Mieszkam w dużym mieście, z takimi ośrodkami u nas pewnie nie byłoby problemów.
Pisałem ci,nie kombinuj,ani nie umniejszaj problemowi, bo właśnie to zaczynasz robić.
Powiedz rodzicom i idź do psychiatry.
On powinien cie dalej pokierować, w sprawie twojego leczenia.
Moi rodzice nie widzą bo na dobrą sprawe nie mają kiedy widzieć. Oni mają swoje życie, które kręci się koło pracy i poza domem, dom to jak hotel. Tyle o ich życiu. Mam 18 lat, mogą mi nagwizdać, ale trzęse gaciami ze strachu. Powinenem mieć to w dupie głęboko, ale strach jest. Boje się reakcji ojca, który jak wygarne co się dzieje, może mi walnąć w zęby. Nie przesadzam. Nigdy mnie nie bili ani nie gnoili psychicznie, dostawałem od nich wsparcie, jak tego potrzebowałem, ale to jest sprawa grubszego kalibru niż największe nawet przypały w problemach szkolnych czy rówieśniczych. Chcialbym powiedzieć, bo lepiej, żeby dowiedzieli się, co robi ich synek ode mnie, niz gdyby mial ich ktoś trzeci poinformować, jak zaliczę szpital czy coś gorszego. W najbliższych dniach chce im powiedzieć, ale główkuje jak się mam do tego zabrać. Powinienem usiąść na dupie i wyznać, że ich kasa od x miesięcy idzie na ćpanie, a ja jestem za dużym słabeuszem z równie słabą wolą, który nie umie powiedzieć "nie" i potrzebuje pomocy.A jak ojciec obije mi mordę? Mam 18 lat, a robię pod siebie ze strachu jak dzieciak. Gdzie nie czytam ludzie piszą, że odstawienie stimów nie jest tak trudne i uciążliwe jak opiatów czy benzodiazepin, można brać długo i samemu przerwać. Ale jak? Jakie środki zastępcze mógłbym zastosować, żeby nie rozpiertalać sobie dalej organizmu, a podbudować się, ułatwić odstawienie tego syfu?
Mieszkam w dużym mieście, z takimi ośrodkami u nas pewnie nie byłoby problemów.
W moich oczach i z tym co mam w głowie to młody facet dorosły i chcący być samodzielnym
poszedłby po pomoc której potrzebuje ,nie szukał na siłę w sobie obaw,leków,przeszkód wymówek i nie wzmacniał ich
tylko idzie ewentualnie chce poszukać motywacji do dobrego spokojnego życia bez podpórek szczudeł w postaci dragów.
To że już zaczynasz szukać przeszkód - bo "ojciec może dać w zęby",rodzice się zmartwią ,gruby kaliber etc
nie zabiłeś nikogo jeszcze ,przesrałeś tylko pieniądze ,pieniądze najłatwiej się oddaje wierz mi
Takie myślenie lekowe i straszenie się wstyd ,to konsekwencje i skutki chemii oraz nałogowego regulowania, sterowania emocjami - nakręcasz się żeby nie przestać w ten sposób znęcasz się nad sobą żeby doznać ulgi to w skrócie bo to bardzie rozbudowany system zmieniania świadomości nastrojów itp
nic nadzwyczajnego - projekcje chore przekąszone skutkami zażywania
Uzależnienia wszelkiego typu to choroby, nie słabej woli tylko choroby emocji,upośledzenia później utraty kontroli, choroba ośrodka w mózgu zwanego mądrze układem nagrody i kary
to nie do końca tylko jakaś fanaberia na własne życzenie, zły charakter słabość etc stygmatyzacja i negatywna społeczna ocena narkomanii nie wzięła się znikąd - uzależnienia degenerują i demoralizują prędzej czy później wymiar (nie)estetyczny narkomanów jest nieistotny w stopniu absolutnym .
( błagam to nie miejsce na dyskusję o tym czy to choroba czy nie, nie dziś )
Nie umniejszam, tylko cholernie się boje tego, co mnie czeka. Ze strony rodziców, leczenia. Nie wiem, jak takie leczenie przebiega i ta niewiadoma jest najgorsza. Mam osiemnastkę na karku, a pierwszy raz tak wydygany jestem.
8 2022-11-26 20:12:14 Ostatnio edytowany przez paslawek (2022-11-26 21:09:30)
Nie umniejszam, tylko cholernie się boje tego, co mnie czeka. Ze strony rodziców, leczenia. Nie wiem, jak takie leczenie przebiega i ta niewiadoma jest najgorsza. Mam osiemnastkę na karku, a pierwszy raz tak wydygany jestem.
Odwyk to nie kara, nie więzienie, to nie tortury,to wykłady o problemie, to rozmowy
głównie w grupie lub indywidualnie,
po 6 tygodniach tak zżyłem się z grupą, że mi się nie chciało wychodzić z zamkniętego ( właściwie pół zamkniętego) ośrodka" na wolność "
Zdarza się chłopaku - nie Ty pierwszy i niejeden
ja miałem 27 lat i też byłem obesrany po pachy ze strachu przed tym co mnie czeka w życiu
moi rodzice dowiedzieli się o moim problemie od mojej dziewczyny i sąsiadów kiedy pierwszy raz przedawkowałem
mając parę lat mniej jakieś 23-25 już dokładnie nie pamiętam ,jakoś to przeżyli,a przeszli wiele ze mną widząc gorsze rzeczy
nie przestali kochać to wiem na 1000 %
Osiemnastolatek narkoman? Tak się mam nazwać przed kimś, jak mnie wzdryga przed napisaniem tego słowa?
Próbowałeś kiedyś samemu się leczyć?
Osiemnastolatek narkoman? Tak się mam nazwać przed kimś, jak mnie wzdryga przed napisaniem tego słowa? (...)
Możesz używać "zależny od...", co oznacza to samo, ale jest rzadziej spotykane.
moi rodzice dowiedzieli się o moim problemie od mojej dziewczyny i sąsiadów kiedy pierwszy raz przedawkowałem
Znowu wylezie że mnie obsrany po pachy gowniarz, ale boję się, że mi serce rozpiertoli, a mam jakieś jazdy z ciśnieniem.
12 2022-11-26 21:39:54 Ostatnio edytowany przez paslawek (2022-11-26 22:33:02)
Osiemnastolatek narkoman? Tak się mam nazwać przed kimś, jak mnie wzdryga przed napisaniem tego słowa?
Próbowałeś kiedyś samemu się leczyć?
Uuu tak reladormem,relanium itp czyli popadając w lekomanię, ale na dłuższą metę wracałem do ćpania albo picia.
Samemu zawsze się leczysz, tak to wygląda, w sensie nikt nic za Ciebie nie zrobi
próbowałem sam nie pić i nie ćpać,bez leków też
ludzie przynajmniej jakoś ich część, jakoś tak uznają wychodzenie z nałogu samemu,bez terapii , za coś lepszego,chwalebnego bardziej heroicznego to teraz wydaje mi się dziwne
próby moje samoleczenia się były bezskutecznie, kończyło się raczej na zamianach alko na dragi albo odwrotnie lib innych kompulsjach unikach ucieczkach
abstynencje sama tak zwana sucha bez terapii jak już się przekroczyło pewne progi uzależnienia bywa straszną męką momentami
terapia bardzo pomaga zapobiegać nawrotom i nie wracać do sięgania po dragi, z byle powodu,odruchowo, pod wpływem emocji czy ze znużenia, albo na skutek czegoś co w uzależnieniach przypomina stany depresyjne
paslawek napisał/a:moi rodzice dowiedzieli się o moim problemie od mojej dziewczyny i sąsiadów kiedy pierwszy raz przedawkowałem
Znowu wylezie że mnie obsrany po pachy gowniarz, ale boję się, że mi serce rozpiertoli, a mam jakieś jazdy z ciśnieniem.
To ruska ruletka zależy od osobniczej odporności a w gruncie rzeczy po stimach tak szybko się nie odwala kity
a z ciśnieniem dzieją się rzeczy "dziwne" - normalka
jak Cię zbadają i uznają za konieczne to na wiele dolegliwości są odpowiednie leki i przywrócenie jako takiej równowagi w organizmie sam nie kombinuj bo jak to mówią stare ponure mroczne ćpuny to cię skręci .
Naru_to04 napisał/a:Osiemnastolatek narkoman? Tak się mam nazwać przed kimś, jak mnie wzdryga przed napisaniem tego słowa? (...)
Możesz używać "zależny od...", co oznacza to samo, ale jest rzadziej spotykane.
Co to zmieni? Nic. Znaczenie to samo, łatka narkomana przypięta na dzień dobry. Powod do dumy to nie jest. A przeinaczanie nazwy nie polepszy sprawy.
Życzę Ci autorze, żebyś wyszedł z tego dziadostwa, bo ani życia osobistego sobie nie ułożysz, ani zawodowego, a o zdrowiu już nie wspomnę.
Zacznij od rodziców, a potem psychiatra, terapia itd odetnij się też od towarzystwa, które truje się tym syfem.
Powodzenia.
To Ty napisałeś, że wzdrygasz się przed używaniem słowa 'narkoman', stąd ma propozycja. I zgadzam się, że zmiana nazwy nie zmieni sposobu wyjścia z nałogu.
Owocnej pracy życzę.
To Ty napisałeś, że wzdrygasz się przed używaniem słowa 'narkoman', stąd ma propozycja.
I zgadzam się, że zmiana nazwy nie zmieni sposobu wyjścia z nałogu.
Owocnej pracy życzę.
Ja nie powiem tak o sobie, nie potrafiłbym pójść do kogoś, czyli specjalisty jakiegoś i powiedzieć 'jestem narkomanem, potrzebuję pomocy'. Spróbuję z 'niekonwencjonalnymi' metodami, jak to egzaminu nie zda, to zostaną rodzice. I ośrodek.
Wielokropek napisał/a:To Ty napisałeś, że wzdrygasz się przed używaniem słowa 'narkoman', stąd ma propozycja.
I zgadzam się, że zmiana nazwy nie zmieni sposobu wyjścia z nałogu.
Owocnej pracy życzę.
Ja nie powiem tak o sobie, nie potrafiłbym pójść do kogoś, czyli specjalisty jakiegoś i powiedzieć 'jestem narkomanem, potrzebuję pomocy'. Spróbuję z 'niekonwencjonalnymi' metodami, jak to egzaminu nie zda, to zostaną rodzice. I ośrodek.
'niekonwencjonalnymi' metodami co to znaczy ?
Pooglądaj sobie to: https://youtube.com/playlist?list=PLk89 … 3qQB9S-tpz
I powiedz rodzicom. Nie trać czasu, bo im później zaczniesz odwyk tym gorzej dla Ciebie.
Paslawek, chciałem spróbować na własną rękę sobie pomóc, dlatego użyłem słowa niekonwencjonalnymi. Na własną rękę, czyli bez włączania w ten proces zdrowienia rodziców, terapeutów i ośrodków.
Kur**, nie umiem podjąć dobrej decyzji, osrany jestem przed wszystkim, a w sobie czuje, że COŚ zrobic muszę.
Paslawek, chciałem spróbować na własną rękę sobie pomóc, dlatego użyłem słowa niekonwencjonalnymi. Na własną rękę, czyli bez włączania w ten proces zdrowienia rodziców, terapeutów i ośrodków.
Kur**, nie umiem podjąć dobrej decyzji, osrany jestem przed wszystkim, a w sobie czuje, że COŚ zrobic muszę.
Omg.
Dobra decyzja w Twoim wypadku to jest ośrodek i terapia. Jedyna odpowiednia decyzja. Próbując sam na własną rękę tylko odwlekasz nieuniknione.
Paslawek, chciałem spróbować na własną rękę sobie pomóc, dlatego użyłem słowa niekonwencjonalnymi. Na własną rękę, czyli bez włączania w ten proces zdrowienia rodziców, terapeutów i ośrodków.
Kur**, nie umiem podjąć dobrej decyzji, osrany jestem przed wszystkim, a w sobie czuje, że COŚ zrobic muszę.
Dlaczego zacząłeś to brać? Dlaczego zacząłeś brać tego więcej i regularnie? Jak długo bierzesz regularnie?
Ludzie lubią przypinać etykietki, ja myślę, że do narkomana Ci jeszcze daleko. Na razie masz problem, o którym wiesz i resztki zdrowego rozsądku jeszcze nie zdechły.
22 2022-11-27 14:55:22 Ostatnio edytowany przez paslawek (2022-11-27 15:54:42)
Naru_to04 napisał/a:Paslawek, chciałem spróbować na własną rękę sobie pomóc, dlatego użyłem słowa niekonwencjonalnymi. Na własną rękę, czyli bez włączania w ten proces zdrowienia rodziców, terapeutów i ośrodków.
Kur**, nie umiem podjąć dobrej decyzji, osrany jestem przed wszystkim, a w sobie czuje, że COŚ zrobic muszę.Dlaczego zacząłeś to brać? Dlaczego zacząłeś brać tego więcej i regularnie? Jak długo bierzesz regularnie?
Ludzie lubią przypinać etykietki, ja myślę, że do narkomana Ci jeszcze daleko. Na razie masz problem, o którym wiesz i resztki zdrowego rozsądku jeszcze nie zdechły.
Chodzi o słowo narkoman - klasycznie ,nic nadzwyczajnego
słowo klucz,ale fakt to tylko etykietka.Z drugiej strony takie krygowanie się jest mnożeniem negatywnej konotacji tego "brzydkiego" słowa
Akurat niespecjalnie lubię przypinać etykietki Tylwyth
tym bardziej obciążone "stygmatyzacją", której z rzadka sam czasem doświadczyłem w życiu - nie rozpadłem się od tego i nikt od tego nie umiera jak się go tak nazwie,kwestia pogodzenia się i akceptacji tu jest istotna wewnętrznej u Autora a nie kwestia ocen moralnych zjawiska ,są różni narkomani, nie wszyscy to mordercy i złodzieje,jest zupełnie inaczej niż na filmach akcji a nawet większość to zwykli ludzie ,stereotypy to mity i legendy miejskie wygodne do racjonalizowania.
Kiedy jest się takim prawdziwym narkomanem ? W którym momencie się nim człowiek staje ?
Po przedawkowaniu ? Jak Naru przekroczy 20 stkę 30 stkę ?
Jak policja się przyczep do niego (choć to mało prawdopodobne musiałby ostro podpaść)?
Jak będzie się zadawał z innymi "prawdziwymi starszymi narkomanami"?
Czy narkomania ma jakiś początek ? Czy wybucha jak zakochanie od pierwszego spojrzenia?
Daleko Autorowi jeszcze ? Ma krwawienia z nosa ,problemy ze snem,łaknieniem,objawy charakterystyczne dla zwałek i zejść
lęki . Autor bierze już rok regularnie prawdopodobnie "ciągami" tak to się nazywa - pytania dlaczego zaczął to robić regularnie jest sorry zabawne w całym kontekście
Czego potrzeba więcej w jego życiu żeby tak z czystym sumieniem powiedzieć i go nie urazić narkoman - słowo jak słowo .
Musi koniecznie przebić gorsze dno żeby nas przekonać .Traci kontrolę i ją stracił już - myślisz że to co się dzieje to taka nauczka dla niego i więcej nie tknie ? śmiała teza .
Minimalizowanie problemu to błąd .
Daleko Autorowi jeszcze ? Ma krwawienia z nosa ,problemy ze snem,łaknieniem,objawy charakterystyczne dla zwałek i zejść
Krwawienia z nosa, zwałki i zejścia można mieć po 3 dniowej imprezie ciągnąć fete, więc to jeszcze nic nie znaczy. Ale nie, znaczy, że organizm powoli zaczyna wysiadać, co jest efektem ćpania, ale również efektem niedożywienia, awitaminozy itp.
Autor bierze już rok regularnie prawdopodobnie "ciągami" tak to się nazywa - pytania dlaczego zaczął to robić regularnie jest sorry zabawne w całym kontekście
No i cóż, że rok? Znam ludzi, którzy byli na jednym wielkim ciągu przez rok lub dłużek, potem z dnia na dzień przestawali i nie biorą do tej pory. "Wybawili się" i starczy. Ale tak, Autor problem ma, bo sam nie potrafi przestać. Nie potrafi, albo nie chce, dlatego pytałam, dlaczego zaczął i dlaczego wpadł w ciąg. Narkotyków nie bierze się bez powodu. Głównie dla rozrywki, a potem się wraca, bo benefity są dużo większe, a przynajmniej tak się biorącemu wydaje. Używki i narkotyki zawsze zalepiają jakieś nasze braki, jakieś dziury, jakieś demony, z którymi nie chcemy się zmierzyć. Więc moje pytanie miało sens i wcale śmieszne nie było.
myślisz że to co się dzieje to taka nauczka dla niego i więcej nie tknie ? śmiała teza .
Minimalizowanie problemu to błąd .
Nawet nie pomyślałam o takiej teorii, więc nawet nie wiem, gdzieś to wyczytał. Maksymalizowanie problemu też może być dużym błędem. Chłopak potrzebuje pomocy, a dostał etykietę i nacisk, już staje okoniem i się broni. Najlepiej do tematu podejść na chłodno i racjonalnie.
24 2022-11-27 15:36:38 Ostatnio edytowany przez Naru_to04 (2022-11-27 15:38:22)
Dlaczego zacząłem brać regularnie i w ogóle dlaczego do tego doszło? To są mega osobiste powody, znowu: moi rodzice też o tym nie wiedzą, bo nie pałałem do zwierzen z tego. Lakonicznie napisze, że "próbuje zapomnieć".
25 2022-11-27 15:49:09 Ostatnio edytowany przez paslawek (2022-11-27 15:57:41)
Krwawienia z nosa, zwałki i zejścia można mieć po 3 dniowej imprezie ciągnąć fete, więc to jeszcze nic nie znaczy. Ale nie, znaczy, że organizm powoli zaczyna wysiadać, co jest efektem ćpania, ale również efektem niedożywienia, awitaminozy itp.
A niedożywienie,awitaminoza pojawiły się - tak z powietrza spontanicznie, dobrze wiesz że nie da się skutków oddzielać od substancji
No i cóż, że rok? Znam ludzi, którzy byli na jednym wielkim ciągu przez rok lub dłużej, potem z dnia na dzień przestawali i nie biorą do tej pory. "Wybawili się" i starczy. Ale tak, Autor problem ma, bo sam nie potrafi przestać. Nie potrafi, albo nie chce, dlatego pytałam, dlaczego zaczął i dlaczego wpadł w ciąg. Narkotyków nie bierze się bez powodu. Głównie dla rozrywki, a potem się wraca, bo benefity są dużo większe, a przynajmniej tak się biorącemu wydaje. Używki i narkotyki zawsze zalepiają jakieś nasze braki, jakieś dziury, jakieś demony, z którymi nie chcemy się zmierzyć. Więc moje pytanie miało sens i wcale śmieszne nie było.
Tak,tak też znam takich ludzi ,nie każda osoba biorąca stimy się uzależnia automatycznie, to prawda
znam też takich prawdziwych narkomanów zdiagnozowanych w tym moją osobę co po roku lub dłużej barania amfy nie miały żadnych objawów jak wyżej
Wiadomo że to co bierze Naru czyli stymulatory to nie heroina,
amfa i podobne nie uzależniają w takim stopniu fizjologicznie, to zupełnie co innego
Natomiast wszelkie pochodne amfetaminy dalej są narkotykami
On ma 18 lat nie 28 .
Najbardziej podatny wiek na wywołanie różnych niepożądanych reakcji w mózgu
jeżeli ma nawet nikłą predyspozycje a ta potrafi się zmieniać dość radykalnie
Powody dla których się sięgnęło po dragi, nie muszą być wielkiego kalibru
to też często przegięcie i szukanie nie wiadomo jakiej egzystencjalnej tragedii w życiu, jakiejś patologii czy dysfunkcji na siłę
myślisz że to co się dzieje to taka nauczka dla niego i więcej nie tknie ? śmiała teza .
Minimalizowanie problemu to błąd .
Nawet nie pomyślałam o takiej teorii, więc nawet nie wiem, gdzieś to wyczytał. Maksymalizowanie problemu też może być dużym błędem. Chłopak potrzebuje pomocy, a dostał etykietę i nacisk, już staje okoniem i się broni. Najlepiej do tematu podejść na chłodno i racjonalnie.
To było pytanie ?
Najpierw piszesz o ludziach co zaprzestali zażywania bez problemu, potem o Autorze że on nie bardzo to potrafi,więc pytam jak to wygląda według Ciebie.
26 2022-11-27 16:02:23 Ostatnio edytowany przez Naru_to04 (2022-11-27 16:03:20)
Tylwyth Teg napisał/a:Krwawienia z nosa, zwałki i zejścia można mieć po 3 dniowej imprezie ciągnąć fete, więc to jeszcze nic nie znaczy. Ale nie, znaczy, że organizm powoli zaczyna wysiadać, co jest efektem ćpania, ale również efektem niedożywienia, awitaminozy itp.
A niedożywienie,awitaminoza pojawiły się - tak z powietrza spontanicznie, dobrze wiesz że nie da się skutków oddzielać od substancji
Tylwyth Teg napisał/a:No i cóż, że rok? Znam ludzi, którzy byli na jednym wielkim ciągu przez rok lub dłużej, potem z dnia na dzień przestawali i nie biorą do tej pory. "Wybawili się" i starczy. Ale tak, Autor problem ma, bo sam nie potrafi przestać. Nie potrafi, albo nie chce, dlatego pytałam, dlaczego zaczął i dlaczego wpadł w ciąg. Narkotyków nie bierze się bez powodu. Głównie dla rozrywki, a potem się wraca, bo benefity są dużo większe, a przynajmniej tak się biorącemu wydaje. Używki i narkotyki zawsze zalepiają jakieś nasze braki, jakieś dziury, jakieś demony, z którymi nie chcemy się zmierzyć. Więc moje pytanie miało sens i wcale śmieszne nie było.
Tak,tak też znam takich ludzi ,nie każda osoba biorąca stimy się uzależnia automatycznie, to prawda
znam też takich prawdziwych narkomanów zdiagnozowanych w tym moją osobę co po roku lub dłużej barania amfy nie miały żadnych objawów jak wyżej
Wiadomo że to co bierze Naru czyli stymulatory to nie heroina,
amfa i podobne nie uzależniają w takim stopniu fizjologicznie, to zupełnie co innego
Natomiast wszelkie pochodne amfetaminy dalej są narkotykami
On ma 18 lat nie 28 .
Najbardziej podatny wiek na wywołanie różnych niepożądanych reakcji w mózgu
jeżeli ma nawet nikłą predyspozycje a ta potrafi się zmieniać dość radykalnie
Powody dla których się sięgnęło po dragi, nie muszą być wielkiego kalibru
to też często przegięcie i szukanie nie wiadomo jakiej egzystencjalnej tragedii w życiu, jakiejś patologii czy dysfunkcji na siłępaslawek napisał/a:myślisz że to co się dzieje to taka nauczka dla niego i więcej nie tknie ? śmiała teza .
Minimalizowanie problemu to błąd .Tylwyth Teg napisał/a:Nawet nie pomyślałam o takiej teorii, więc nawet nie wiem, gdzieś to wyczytał. Maksymalizowanie problemu też może być dużym błędem. Chłopak potrzebuje pomocy, a dostał etykietę i nacisk, już staje okoniem i się broni. Najlepiej do tematu podejść na chłodno i racjonalnie.
To było pytanie
?
Najpierw piszesz o ludziach co zaprzestali zażywania bez problemu, potem o Autorze że on nie bardzo to potrafi,więc pytam jak to wygląda według Ciebie.
Mnie wstyd jest, że taki - napiszmy to wprost, bez używania ładniejszych synonimów - słaby jestem. Może jestem za młody, za glupi, ale słaby przede wszystkim.
Nie umiem poradzić sobie w inny sposób.
Z którym rodzicem masz lepszy kontakt?
Z którym możesz porozmawiać wierząc, że zrozumie i pomoże bez oskarżeń i złości?
Mnie wstyd jest, że taki - napiszmy to wprost, bez używania ładniejszych synonimów - słaby jestem. Może jestem za młody, za glupi, ale słaby przede wszystkim.
Nie umiem poradzić sobie w inny sposób.
A Ty w ogóle próbowałes przestać i jesteś w stanie przestać, czy nie możesz? A może nie chcesz?
Ok, zacząłeś brać, bo chciałes zapomnieć. Jesteś jeszcze dzieckiem z dość rozjechaną psychiką z tego, co widzę. Masz w sobie dużo złości, żalu, pretensji, boisz się i nie rozumiesz co się dzieje w życiu, co się dzieje z Tobą. Nawet bym się pokusiła o stwierdzenie, że czujesz się porzucony przez rodziców, nie zbyt wazny, nie kochany. Uciekłeś w dragi, bo dawały Ci ulgę od tych paskudnych uczuć i niemocy. Nie ma większego bólu niż ból duszy, na który nie ma ratunku, a jak się znajdzie, to łapiemy się go rękami i nogami choćby to była najgorsza substancja na świecie.
Uważam, że nie poradzisz sobie sam. Uważam, że potrzebny Ci mądry dorosły. Powinieneś znaleźć psychologa, najlepiej mężczyznę w średnim wieku. Potrzebujesz porozmawiać z mądrym dorosłym. Nikt Cię na siłę na odwyk nie wyśle, nikt Cię do niczego siłą nie zmusi, ale porozmawiać z kimś musisz, poukładać sobie w głowie choć trochę. Nie jestes głupi i nie jesteś taki bezradny jak Ci się wydaje. Potrzebujesz tylko pomocy, a to nie jest oznaka słabości, bo każdy człowiek czasem potrzebuje pomocy.
Uważam, że powinieneś przeczytać ksiażke "12 zasad. Antidotum na chaos" Jordan Peterson. I tak nie śpisz i nic nie robisz, to przeczytaj książkę, na pewno nie zaszkodzi, a jest wielkie prawdopodobieństwo, że faktycznie pomoże
Mnie wstyd jest, że taki - napiszmy to wprost, bez używania ładniejszych synonimów - słaby jestem. Może jestem za młody, za glupi, ale słaby przede wszystkim.
Nie umiem poradzić sobie w inny sposób.
Właśnie sobie radzisz szukając sposobu to pewien proces dla o wiele starszych niby dojrzalszych ludzi to co Ciebie spotkało bywa problemem trudnym a Ty jesteś młody ,nie jesteś słaby ani zły,ani głupi .
Zrób na razie jak sobie założyłeś ,nie mów nic rodzicom i nie idź do ośrodka spróbuj sam
za kilka dni objawy Ci zelżeją i przejdą ,sen wróci i łaknienie jak nie będziesz brać stimów
Dziś nie bierz ,jutro się zobaczy jest nieistotne teraz nie strasz się przyszłością
zadbaj o siebie ,kup sobie witaminy zwłaszcza B complex i magnez, pij więcej wody,
ewidentnie jednak potrzebujesz rozmowy z kimś ,nie siedź w domu i nie rozmyślaj tyle
Dziewczyna rzuciła ? nie odpowiadaj jak nie chcesz .
To było pytanie
?
Najpierw piszesz o ludziach co zaprzestali zażywania bez problemu, potem o Autorze że on nie bardzo to potrafi,więc pytam jak to wygląda według Ciebie.
Wszystko rozbija się o świadomość. Po co bierzemy i czy tego potrzebujemy. On potrzebuje, ergo, nie przestanie sam. Objawy są niepokojące, ale jeszcze nie na tyle by zrezygnować z benefitów, stąd moje pytanie o powód brania.
Zawsze trzeba dojść do źródła i powodu, dlaczego ktoś bierze. Dragi to substytut i/lub ucieczka przed problemem. Rozwiążesz problem, przestaniesz brać. Rozwiążesz problem, nie będzie kusić, żeby brać ponownie. Przestaniesz brać, ale problemu nie rozwiążesz, jesteś tykającą bombą.
paslawek napisał/a:To było pytanie
?
Najpierw piszesz o ludziach co zaprzestali zażywania bez problemu, potem o Autorze że on nie bardzo to potrafi,więc pytam jak to wygląda według Ciebie.Wszystko rozbija się o świadomość. Po co bierzemy i czy tego potrzebujemy. On potrzebuje, ergo, nie przestanie sam. Objawy są niepokojące, ale jeszcze nie na tyle by zrezygnować z benefitów, stąd moje pytanie o powód brania.
Zawsze trzeba dojść do źródła i powodu, dlaczego ktoś bierze. Dragi to substytut i/lub ucieczka przed problemem. Rozwiążesz problem, przestaniesz brać. Rozwiążesz problem, nie będzie kusić, żeby brać ponownie. Przestaniesz brać, ale problemu nie rozwiążesz, jesteś tykającą bombą.
To jeden z elementów Tylwth "jakiś powód" , to szersza sprawa - system samoregulacji uczuciami i emocjami
tyle że dla niego to może być przynudzanie - taka prawda
Naru jest młodziutki więc trudno mówić o nim że już ma "chore emocje" albo że jest niedojrzały bo jest
zbiera swoje guzy tak się też dojrzewa ,ale odruch ucieczki wchodzi szybko w krew
albo już był albo właśnie się tego nauczył
Paslawek - nie dziewczyna. Rozstanie zaliczyłem, ale to nie to mnie wybiło z rytmu.
Próbowałem. Ale tu wychodzi moje niedojebanie - przepraszam Was za słownictwo - moje myśli krążyły cały czas wokol tego, 'latałem po ścianach', próbowałem umysł nakierować na coś innego, ale z mizernym skutkiem. Wtedy zżerałem tabletki albo syrop z kodeiną, takie placebo, żeby się trochę uspokoić.
Tylwyth Teg napisał/a:paslawek napisał/a:To było pytanie
?
Najpierw piszesz o ludziach co zaprzestali zażywania bez problemu, potem o Autorze że on nie bardzo to potrafi,więc pytam jak to wygląda według Ciebie.Wszystko rozbija się o świadomość. Po co bierzemy i czy tego potrzebujemy. On potrzebuje, ergo, nie przestanie sam. Objawy są niepokojące, ale jeszcze nie na tyle by zrezygnować z benefitów, stąd moje pytanie o powód brania.
Zawsze trzeba dojść do źródła i powodu, dlaczego ktoś bierze. Dragi to substytut i/lub ucieczka przed problemem. Rozwiążesz problem, przestaniesz brać. Rozwiążesz problem, nie będzie kusić, żeby brać ponownie. Przestaniesz brać, ale problemu nie rozwiążesz, jesteś tykającą bombą.To jeden z elementów Tylwth "jakiś powód" , to szersza sprawa - system samoregulacji uczuciami i emocjami
tyle że dla niego to może być przynudzanie - taka prawda
Naru jest młodziutki więc trudno mówić o nim że już ma "chore emocje" albo że jest niedojrzały bo jest
zbiera swoje guzy tak się też dojrzewa ,ale odruch ucieczki wchodzi szybko w krew
albo już był albo właśnie się tego nauczył
Na pewno dla niego to będzie przynudzanie, dlatego nie mam zamiaru przynudzać
Wiek nie ma za wiele wspólnego z "chorymi emocjami". 18 lat je zbierał, przetwarzał, interpretował, więc to kupa czasu, aby narobić sobie w głowie gnoju.
Paslawek - nie dziewczyna. Rozstanie zaliczyłem, ale to nie to mnie wybiło z rytmu.
Próbowałem. Ale tu wychodzi moje niedojebanie - przepraszam Was za słownictwo - moje myśli krążyły cały czas wokol tego, 'latałem po ścianach', próbowałem umysł nakierować na coś innego, ale z mizernym skutkiem. Wtedy zżerałem tabletki albo syrop z kodeiną, takie placebo, żeby się trochę uspokoić.
No to już niedobrze. Przeczytaj książkę, jest szansa, ze sam się z tego wykaraskasz. I znajdź psychologa, bo potrzebujesz wsparcia neutralnej osoby, która nie będzie Cię oceniać.
Tylko co takiemu psychologowi powiedzieć? Całą prawdę, czyli dlaczego, co czuje i co mi to daje?
Tylko co takiemu psychologowi powiedzieć? Całą prawdę, czyli dlaczego, co czuje i co mi to daje?
Tak mów co czujesz najlepiej i sam postaraj siebie nie oceniać.
To nie chodzi o osądzanie Ciebie tylko zlokalizowanie i zdiagnozowanie emocjonalnych problemów indywidualnie.
Tylko co takiemu psychologowi powiedzieć? Całą prawdę, czyli dlaczego, co czuje i co mi to daje?
Jesli ma Ci pomóc to musi znać dokładnie problem. Jak nie chcesz mówić prawdy to terapia nie ma sensu. Jak go okłamiesz to da Ci rady na to co sobie wymyśliłeś.
Tylko co takiemu psychologowi powiedzieć? Całą prawdę, czyli dlaczego, co czuje i co mi to daje?
Tak, dokładnie, wszystko. Psycholog Cię nie oceni, nie osądzi, nie wyda wyroku. Nie odtrąci Cię i nie będzie patrzył z góry. Wysłucha, doradzi i pomoże, a tego najbardziej teraz potrzebujesz.
Naruto zaczęlabym od rodziców. Musisz im wszystko powiedzieć bez względu na to jak często są w domu i jak bardzo się boisz. To będzie dla nich szok, ale na pewno Cię kochają i chociażby nie wiadomo jak byli źli na Ciebie, nie odrzucą Cię. Będą zawsze Twoimi rodzicami, choćbyś miał i 50 lat. To nic złego prosić kogoś o pomoc. To normalne, że się boisz.
Ja bym pewnie złapała moment, kiedy mają więcej wolnego czasu, np. piątek po pracy, sobota rano. Może bym wcześniej zapowiedziała jakoś, np. mamie, że chciałabym z nią o czymś poważnym porozmawiać i żeby znalazła dla mnie czas. Albo w ogóle - jeśli ojca się boisz - możesz na początek powiedzieć tylko mamie? A potem, razem z mamą tacie. Może tak będzie łatwiej dla Ciebie.
Nie chciałem zakładać tematu na żadnych młodzieżowych forach, bo one nie nadają się do tego, wybrałem ten dział, jak tylko zobaczyłem, że zawiera słowo nałogi. Problem dotyczy mnie osobiście.
Mam osiemnaście lat i problem, który zaczyna wymykać się spod kontroli. Od kilku miesięcy biorę narkotyki (głównie stimy+zdarza się tramadol w kroplach, tabletkach, postać bez znaczenia zresztą). Kasę miałem zawsze, jak nie od rodziców, to od dziadków, niemałe kieszonkowe, często kiedyś odkładałem jakieś kwoty pieniędzy, to też wykorzystuje, do czego zmierzam: nikt niczego nie zauważył, nikt nie ma o niczym pojęcia. Rodzice w większości poza domem, w domu są gośćmi: wstają, idą do pracy i wracają tak późno, że w sumie coś porobią i idą do łóżka. Poza tym jestem pełnoletni, to traktują mnie inaczej, niż jak byłem dzieckiem, nie ślęczą nade mną, nie kontrolują, teoretycznie mogę robić, co chce. W szkole zawsze sobie radziłem, może nie jestem geniuszem, ale nie zaliczyłem dołu w ocenach zauważalnego dla kogokolwiek. Ale nie jest najlepiej. Nie tracę zmysłów, ale chyba schizuję powoli, cierpię na bezsenność, nie odczuwam głodu i mógłbym nie jeść całymi dniami, a mam takie momenty, że mógłbym całą lodówkę ogołocić za jednym zamachem. Zdarzają mi się krwawienia z nosa (nie ciągle, nie każdego dnia, ale jak krew leci, to leci długo, zatamować jest trudno), mam odpadły, że wydaje mi się, że coś się rusza, ktoś chodzi po domu czy gada. Ktoś napisze, że sam się w to wpędziłem i mam na własne życzenie, bo kryształy mefedronu same w nosie nie wyrastają, ale chyba potrzebuje pomocy. Nie wiem, jak określić etap, na jakim jestem, podobnie jak nie wiem, w jaki sposób mam bliskim powiedzieć, co się dzieje. Nie wiem nawet, jak zacząć rozmowę, bo nie będzie to miła i przyjemna rozmowa. Uprzedzę ew komentarze, że jestem pełnoletni i już mam się sam sobą zająć, nie potrzebuje trzymania za rączkę przez mamusię i tatusia: wiem, ale boje się, że sam nie poradzę sobie, a nadejdzie moment, że coś się stanie i wyjdzie to w najmniej oczekiwanym momencie, co dopiero będzie szokiem dla każdego. Jak to przekazać, od czego zacząć? Gdzie ew samemu poszukać pomocy, zgłosić się na początku?
Rzuć to gówno jak najszybciej, żebyśmy za jakiś czas nie spotkali się na grupie terapeutycznej w Monarze.
To co MUSISZ teraz zrobić, to cały czas czytać o negatywnych konsekwencjach zażywania narkotyków i nie wracania do rzekomych pozytywów wynikających ze "stanów uniesienia".
Myśl długoterminowo o tym jakie narkotyki wywołują szkody z organizmie.
Wiesz co jest najgorsze w narkotykach? Że wypłukują emocje. Po dłuższym zażywaniu możesz mieć problemy np. z odczuwaniem radości.
Pogadaj z rodzicami szczerze. Jesteś młody, nie trać swojego życia dla takiego gówna.
Uważam, że lepiej, żeby rodzice byli na Ciebie wku*wieni i zrobili wszystko, żeby Cię z tego wyciągnąć, niż udać się samemu do psychologa.
Nie masz nad tym kontroli i nie będziesz mieć.
Pisz codziennie w tym wątku o tym jak ma się sytuacja. Nie jesteś sam. Pomożemy Ci na tyle ile możemy, ale musisz wyrazić chęci. Pierwszy krok jest Twój.
Rzucasz to gówno, czy nie?
https://www.youtube.com/watch?v=HUngLgGRJpo
Tutaj wg mnie najlepsza animacja o uzależnieniu jaka kiedykolwiek powstała.
Krótko i na temat.
Wiesz co, sprobuje się wziąć za siebie i wytrzymać samemu. Będzie ciężko, ale na początku poratuje się kodeina, żeby trochę oszukać i ostudzić organizm i może później pójdzie z górki. Mam xanax. Wytrzymać to najgorsze. Psycholog nie jest głupim pomysłem, ale jak się otworzyć, jak spotkało nas coś niedobrego? Nie chodzi o rozstanie, bo to nic, spotkało mnie coś, co było dla mnie upokarzające. To mnie złamało wewnątrz, i ta zadra jest cały czas. I mam dużo innych lęków, które ogarnęły mi głowę. Nie jesteśmy kochani przez Putina - napisałem to infantylno-ironicznie, ale boję się wojny. Na żywo bym pewnie wyśmiany został, na forum mogę to napisać, bo nikt mnie nie widzi, nawet jak mnie nazwie cipą, to nie dotknie to tak, jak w realu. Boję się przyszłości, a precyzując to tego, że nie dam rady w życiu, skończę jako pracownik fizyczny za najniższą krajową, bo wierzę, że jesteśmy narodem wybranym do dymania. O innych lękach nie warto wspominać, bo czasami moje życie to jeden wielki lęk i fobie.
Ale jak będzie bardzo źle, wtedy nie będę się cackał i szukał wymówek, tylko poinformuję rodziców.
Wiesz co, sprobuje się wziąć za siebie i wytrzymać samemu. Będzie ciężko, ale na początku poratuje się kodeina, żeby trochę oszukać i ostudzić organizm i może później pójdzie z górki. Mam xanax. Wytrzymać to najgorsze. Psycholog nie jest głupim pomysłem, ale jak się otworzyć, jak spotkało nas coś niedobrego? Nie chodzi o rozstanie, bo to nic, spotkało mnie coś, co było dla mnie upokarzające. To mnie złamało wewnątrz, i ta zadra jest cały czas. I mam dużo innych lęków, które ogarnęły mi głowę. Nie jesteśmy kochani przez Putina - napisałem to infantylno-ironicznie, ale boję się wojny. Na żywo bym pewnie wyśmiany został, na forum mogę to napisać, bo nikt mnie nie widzi, nawet jak mnie nazwie cipą, to nie dotknie to tak, jak w realu. Boję się przyszłości, a precyzując to tego, że nie dam rady w życiu, skończę jako pracownik fizyczny za najniższą krajową, bo wierzę, że jesteśmy narodem wybranym do dymania. O innych lękach nie warto wspominać, bo czasami moje życie to jeden wielki lęk i fobie.
Ale jak będzie bardzo źle, wtedy nie będę się cackał i szukał wymówek, tylko poinformuję rodziców.
Ale kodeina też uzależnia. To żadne wyjście. Chcesz samego siebie oszukać? Jak długo?
Do psychologa idzie się zazwyczaj jak kogoś spotkało coś niedobrego. Przecież nikt tam nie chodzi na ploteczki. U Ciebie już musi być źle, skoro tu napisałeś.
43 2022-11-28 00:16:44 Ostatnio edytowany przez rinho91 (2022-11-28 00:20:38)
Wiesz co, sprobuje się wziąć za siebie i wytrzymać samemu. Będzie ciężko, ale na początku poratuje się kodeina, żeby trochę oszukać i ostudzić organizm i może później pójdzie z górki. Mam xanax. Wytrzymać to najgorsze. Psycholog nie jest głupim pomysłem, ale jak się otworzyć, jak spotkało nas coś niedobrego? Nie chodzi o rozstanie, bo to nic, spotkało mnie coś, co było dla mnie upokarzające. To mnie złamało wewnątrz, i ta zadra jest cały czas. I mam dużo innych lęków, które ogarnęły mi głowę. Nie jesteśmy kochani przez Putina - napisałem to infantylno-ironicznie, ale boję się wojny. Na żywo bym pewnie wyśmiany został, na forum mogę to napisać, bo nikt mnie nie widzi, nawet jak mnie nazwie cipą, to nie dotknie to tak, jak w realu. Boję się przyszłości, a precyzując to tego, że nie dam rady w życiu, skończę jako pracownik fizyczny za najniższą krajową, bo wierzę, że jesteśmy narodem wybranym do dymania. O innych lękach nie warto wspominać, bo czasami moje życie to jeden wielki lęk i fobie.
Ale jak będzie bardzo źle, wtedy nie będę się cackał i szukał wymówek, tylko poinformuję rodziców.
Żadną kodeiną się nie ratuj, bo na dupsko dostaniesz zaraz ode mnie!
Nie usprawiedliwiaj się rozstaniem, lękami, wojną itp. To tylko wymówki.
Ludzie z dobrze prosperujących stają się bezdomni - miej tego świadomość.
Wybór należy do Ciebie.
Porozmawiaj z rodzicami. Powiedz o wszystkim co Cię boli. O narkotykach, o tym, że już nie chcesz tak dalej. Rodzice będą wkurzeni, ale pomogą Ci.
W innym wypadku do zobaczenia w Monarze
Wiesz co, sprobuje się wziąć za siebie i wytrzymać samemu. Będzie ciężko, ale na początku poratuje się kodeina, żeby trochę oszukać i ostudzić organizm i może później pójdzie z górki. Mam xanax. Wytrzymać to najgorsze. Psycholog nie jest głupim pomysłem, ale jak się otworzyć, jak spotkało nas coś niedobrego?
Ale jak będzie bardzo źle, wtedy nie będę się cackał i szukał wymówek, tylko poinformuję rodziców.
Zamienił stryjek siekierkę na kijek
Dalej kombinujesz jak koń pod górę, jak niby przetrwać czyli odroczyć i przesunąć coś w czasie
To są te niekonwencjonalne metody ? To najzwyklejsze znieczulenie się nic więcej tylko u Ciebie pewnie pierwszy raz to co chcesz zrobić to nie jest minimalizowanie skutków to jedna z form kontrolowania przechytrzenia
Otóż są to stałe fragmenty gry,nagminne i powszechnie stosowane ściema już żeś się naczytał pewnie na jakimś forów jak sobie poradzić to metoda faktycznie ale oszukiwania siebie pod hasłem cieniowania i ostudzania organizmu bardzo ale to bardzo konwencjonalne metody na przeczekanie aż się
coś niby samo uspokoi sprawy przycichną tłumisz i represjonujesz emocje one nie znikają to złudzenie spychasz je tylko w dodatku za pomocą leków bez kontroli lekarza głębiej w podświadomość pojawią się znowu w innej formie i nie mniej dotkliwej za jakiś czas
xanax i kodeina ile tego masz na jak długo ci to starczy ? a potem co jak się skończy , to co załatwisz sobie nowe opakowania
składasz już obietnice bez pokrycia to początek czego co się autosabotażem nazywa
Naru_to04 napisał/a:Wiesz co, sprobuje się wziąć za siebie i wytrzymać samemu. Będzie ciężko, ale na początku poratuje się kodeina, żeby trochę oszukać i ostudzić organizm i może później pójdzie z górki. Mam xanax. Wytrzymać to najgorsze. Psycholog nie jest głupim pomysłem, ale jak się otworzyć, jak spotkało nas coś niedobrego? Nie chodzi o rozstanie, bo to nic, spotkało mnie coś, co było dla mnie upokarzające. To mnie złamało wewnątrz, i ta zadra jest cały czas. I mam dużo innych lęków, które ogarnęły mi głowę. Nie jesteśmy kochani przez Putina - napisałem to infantylno-ironicznie, ale boję się wojny. Na żywo bym pewnie wyśmiany został, na forum mogę to napisać, bo nikt mnie nie widzi, nawet jak mnie nazwie cipą, to nie dotknie to tak, jak w realu. Boję się przyszłości, a precyzując to tego, że nie dam rady w życiu, skończę jako pracownik fizyczny za najniższą krajową, bo wierzę, że jesteśmy narodem wybranym do dymania. O innych lękach nie warto wspominać, bo czasami moje życie to jeden wielki lęk i fobie.
Ale jak będzie bardzo źle, wtedy nie będę się cackał i szukał wymówek, tylko poinformuję rodziców.Ale kodeina też uzależnia. To żadne wyjście. Chcesz samego siebie oszukać? Jak długo?
Do psychologa idzie się zazwyczaj jak kogoś spotkało coś niedobrego. Przecież nikt tam nie chodzi na ploteczki. U Ciebie już musi być źle, skoro tu napisałeś.
Tak, na ploteczki się tam nie idzie. Tylko nie każdy ma na tyle odwagi i jaj, żeby o tym złym mówić.
46 2022-11-28 01:10:12 Ostatnio edytowany przez Naru_to04 (2022-11-28 01:12:04)
Naru_to04 napisał/a:Wiesz co, sprobuje się wziąć za siebie i wytrzymać samemu. Będzie ciężko, ale na początku poratuje się kodeina, żeby trochę oszukać i ostudzić organizm i może później pójdzie z górki. Mam xanax. Wytrzymać to najgorsze. Psycholog nie jest głupim pomysłem, ale jak się otworzyć, jak spotkało nas coś niedobrego?
Ale jak będzie bardzo źle, wtedy nie będę się cackał i szukał wymówek, tylko poinformuję rodziców.Zamienił stryjek siekierkę na kijek
Dalej kombinujesz jak koń pod górę, jak niby przetrwać czyli odroczyć i przesunąć coś w czasie
To są te niekonwencjonalne metody ? To najzwyklejsze znieczulenie się nic więcej tylko u Ciebie pewnie pierwszy raz to co chcesz zrobić to nie jest minimalizowanie skutków to jedna z form kontrolowania przechytrzenia
Otóż są to stałe fragmenty gry,nagminne i powszechnie stosowane ściema już żeś się naczytał pewnie na jakimś forów jak sobie poradzić to metoda faktycznie ale oszukiwania siebie pod hasłem cieniowania i ostudzania organizmu bardzo ale to bardzo konwencjonalne metody na przeczekanie aż się
coś niby samo uspokoi sprawy przycichną tłumisz i represjonujesz emocje one nie znikają to złudzenie spychasz je tylko w dodatku za pomocą leków bez kontroli lekarza głębiej w podświadomość pojawią się znowu w innej formie i nie mniej dotkliwej za jakiś czasxanax i kodeina ile tego masz na jak długo ci to starczy ? a potem co jak się skończy , to co załatwisz sobie nowe opakowania
składasz już obietnice bez pokrycia to początek czego co się autosabotażem nazywa
Kodeiną juz się ratowałem.
Chyba są ludzie, którzy rzucają bez ośrodków?
Rinho, miałeś Ty kontakt z monarem, że to się przewija w Twoich postach?
47 2022-11-28 01:13:29 Ostatnio edytowany przez rinho91 (2022-11-28 01:15:41)
Chyba są ludzie, którzy rzucają bez ośrodków?
Są, ale to kolejna wymówka z Twojej strony.
Po tym co piszesz jestem w stanie stwierdzić z dużą dawką prawdopodobieństwa, że gdyby nie zdrowie, to dalej byś to ciągnął - w końcu rodzice się nie domyślają.
Pogadaj z nimi. Zmierz się z problemem.
Rinho, miałeś Ty kontakt z monarem, że to się przewija w Twoich postach?
Tak, prowadzę terapię w Monarze.
AnnieF napisał/a:Naru_to04 napisał/a:Wiesz co, sprobuje się wziąć za siebie i wytrzymać samemu. Będzie ciężko, ale na początku poratuje się kodeina, żeby trochę oszukać i ostudzić organizm i może później pójdzie z górki. Mam xanax. Wytrzymać to najgorsze. Psycholog nie jest głupim pomysłem, ale jak się otworzyć, jak spotkało nas coś niedobrego? Nie chodzi o rozstanie, bo to nic, spotkało mnie coś, co było dla mnie upokarzające. To mnie złamało wewnątrz, i ta zadra jest cały czas. I mam dużo innych lęków, które ogarnęły mi głowę. Nie jesteśmy kochani przez Putina - napisałem to infantylno-ironicznie, ale boję się wojny. Na żywo bym pewnie wyśmiany został, na forum mogę to napisać, bo nikt mnie nie widzi, nawet jak mnie nazwie cipą, to nie dotknie to tak, jak w realu. Boję się przyszłości, a precyzując to tego, że nie dam rady w życiu, skończę jako pracownik fizyczny za najniższą krajową, bo wierzę, że jesteśmy narodem wybranym do dymania. O innych lękach nie warto wspominać, bo czasami moje życie to jeden wielki lęk i fobie.
Ale jak będzie bardzo źle, wtedy nie będę się cackał i szukał wymówek, tylko poinformuję rodziców.Ale kodeina też uzależnia. To żadne wyjście. Chcesz samego siebie oszukać? Jak długo?
Do psychologa idzie się zazwyczaj jak kogoś spotkało coś niedobrego. Przecież nikt tam nie chodzi na ploteczki. U Ciebie już musi być źle, skoro tu napisałeś.Tak, na ploteczki się tam nie idzie. Tylko nie każdy ma na tyle odwagi i jaj, żeby o tym złym mówić.
Jeżeli nie masz odwagi sprostać wyzwaniu, to krótka droga w dół.
O problemach trzeba rozmawiać.
Jeżeli uważasz, że masz duże problemy, to co powiesz dziewczynie, która była od najmłodszych lat gwałcona przez ojca, ma z nim dziecko, którego nienawidzi. Zaczęła brać narkotyki "żeby zapomnieć", a jej poczucie własnej wartości jest równe 0. "Jestem szmatą, gównem".
Takich ściemniaczy jak Ty przewija się setki. Masz wymówkę na wszystko.. "Oj jak Ci ciężko w życiu. Oj... musiałem zapomnieć i zacząłem brać. Oj, nie umiem rzucić tego, więc będę posiłkował się kodeiną. "
SPROSTAJ wyzwaniu, które rzuciło Ci pod nogi życie. Zmierz się z bykiem. Na ma głaskania po głowie i drogi na skróty.
I pisze Ci to osoba, która ma ojca alkoholika i miała do czynienia z twardymi narkotykami przez kilka miesięcy... Nie ma drogi na skróty kolego.
Nazwałbyś mnie "narkoman"?
Chyba są ludzie, którzy rzucają bez ośrodków?
Czemu to takie istotne?
Chyba hmmm ...
Trudno to zweryfikować na dobrą sprawę .Może jakieś jednostki istnieją, ja nie znam osobiście,badań to się nie robi na to bo przez ankiety też nie da się zdiagnozować w pewny sposób czy ktoś stracił kontrolę
ludzie się tym rzadko i niechętnie jednak chwalą jeżeli nie mają jakiegoś interesu w ujawnianiu się
Takie które ja znam to trudno zaliczyć do osób które same wyszły, bo to przeważnie osoby takie o których pisała Tyl czyli takie które się nie uzależniły "wyszalały się" wyszumiały np na studiach wyrosły z tego bez szwanku, czasem takie osoby dodają sobie "splendoru" że same rzuciły bez pomocy z zewnątrz ale to też dość rzadko i raczej w bliższym gronie znajomych.
A tak całkiem poważnie to nawet po ośrodku robisz wszystko sam ,bo sam ze sobą żyjesz nikt za Ciebie się nie wyleczy
profesjonalna pomoc daje narzędzia do życia bez dragów a to spora wiedza jest samemu to takie błądzenie we mgle i metoda prób i błędów czyli ile prób tyle błędów, otwieranie otwartych drzwi z mnóstwem pułapek, własnego umysłu i nałogowego myślenia które działa odruchowo trochę mimowolnie ,sama silna wola to za mało jest moim zdaniem żeby osiągnąć równowagę a abstynencja to nie sztuka dla sztuki to też narzędzie pomocne w zdrowieniu a nie sam cel jako taki .Sam widzisz jak bardzo boisz się tej abstynencji ważne czy ją się wypełni jakość życia jest ważna a nie dupościsk i nastawienie się na wegetację w oczekiwaniu złudzeniu że coś się w życiu samo zrobi i nastąpi jakiś cudowny zwrot .
51 2022-11-28 01:41:24 Ostatnio edytowany przez rinho91 (2022-11-28 01:47:07)
Nazwałbyś mnie "narkoman"?
To tylko nazewnictwo. Możemy nazwać Cię osobą zagubioną, która poszła nie w tę stronę, w którą powinna. Ludzie popełniają błędy. Pytanie, czy wyciągają z nich wnioski i chcą coś zmienić.
Nie bez przyczyny mam w swoimi profilu napisane, że cenie u innych "Chęć zmiany".
Pytanie, czy chcesz podjąć rękawicę i zmienić swoją obecną sytuację. Zmienić... nie tylko przykryć.
Ale jak chcesz prosto z mostu, to tak. Jesteś narkomanem, ponieważ narkotyki przejęły nad Tobą kontrolę.
Nie stygmatyzuję Cię z tego powodu. Popełniłeś błąd - czas go naprawić
Tylko? Tylko nazewnictwo? W ch** stygmatyzujące. Dobrze każdy wie, co ludzie widzą oczami wyobraźni, jak im się rzuci słowem ćpun czy narkoman.
Tylko? Tylko nazewnictwo? W ch** stygmatyzujące. Dobrze każdy wie, co ludzie widzą oczami wyobraźni, jak im się rzuci słowem ćpun czy narkoman.
Nie powinna Cię interesować opinia innych ludzi. To Twoje życie.
I nie zmieniaj tematu.
Jutro idziesz do rodziców i mówisz im o wszystkim. O WSZYSTKIM.
Tylko? Tylko nazewnictwo? W ch** stygmatyzujące. Dobrze każdy wie, co ludzie widzą oczami wyobraźni, jak im się rzuci słowem ćpun czy narkoman.
No ale czego oczekujesz? Sam przyznajesz, że masz z narkotykami problem. Oswojenie się z tym słowem i zaakceptowanie rzeczywistości to pierwszy krok do tego, żeby z tego wyjśc. Póki co sam w głowie stygmatyzujesz. Jeżeli nie jesteś narkomanem to odstaw. Teraz. Wywal to co masz, zablokuj tego, od kogo kupujesz i więcej nie bierz. Dasz radę? Bez innych środków.
A kodeina i xanax nie są tu dobrą opcją. Zamienisz jedną chemię na inną chemię.
55 2022-11-28 01:55:10 Ostatnio edytowany przez paslawek (2022-11-28 02:02:28)
Tylko? Tylko nazewnictwo? W ch** stygmatyzujące. Dobrze każdy wie, co ludzie widzą oczami wyobraźni, jak im się rzuci słowem ćpun czy narkoman.
Mylisz się nie wszyscy ludzie po takich "etykietkach" od razu przekreślają innych i deprecjonują, prześladują
całą masę razy spotkałem się z przychylnym, życzliwym, traktowaniem mnie i z autentycznym szacunkiem o wiele częściej niż ze stygmatyzacją czy prostactwem
Na czole nie mam napisane ćpun, narkoman, alkoholik i nic nie muszę,
również nie muszę tłumaczyć się ze swojego życia
a już zupełnie obcych ludzi nie mam zamiaru za siebie przepraszać i za to co było w przeszłości.
Wyolbrzymiasz kolego tą sprawę i nie jest istotne tak bardzo co ludzie myślą , maja prawo się nie znać i nie rozumieć tego zjawiska .
56 2022-11-28 02:03:18 Ostatnio edytowany przez rinho91 (2022-11-28 02:04:27)
Dostaniesz od psychiatry antydepresanty na pochodnej amfetaminy, które pozwolą Ci wyjść z dołka emocjonalnego po rzuceniu narkotyków.
Nowe leki nie zamulają, o to się nie martw.
Tylko jutro rozmowa z rodzicami! Koniec kropka.
AnnieF napisał/a:Naru_to04 napisał/a:Wiesz co, sprobuje się wziąć za siebie i wytrzymać samemu. Będzie ciężko, ale na początku poratuje się kodeina, żeby trochę oszukać i ostudzić organizm i może później pójdzie z górki. Mam xanax. Wytrzymać to najgorsze. Psycholog nie jest głupim pomysłem, ale jak się otworzyć, jak spotkało nas coś niedobrego? Nie chodzi o rozstanie, bo to nic, spotkało mnie coś, co było dla mnie upokarzające. To mnie złamało wewnątrz, i ta zadra jest cały czas. I mam dużo innych lęków, które ogarnęły mi głowę. Nie jesteśmy kochani przez Putina - napisałem to infantylno-ironicznie, ale boję się wojny. Na żywo bym pewnie wyśmiany został, na forum mogę to napisać, bo nikt mnie nie widzi, nawet jak mnie nazwie cipą, to nie dotknie to tak, jak w realu. Boję się przyszłości, a precyzując to tego, że nie dam rady w życiu, skończę jako pracownik fizyczny za najniższą krajową, bo wierzę, że jesteśmy narodem wybranym do dymania. O innych lękach nie warto wspominać, bo czasami moje życie to jeden wielki lęk i fobie.
Ale jak będzie bardzo źle, wtedy nie będę się cackał i szukał wymówek, tylko poinformuję rodziców.Ale kodeina też uzależnia. To żadne wyjście. Chcesz samego siebie oszukać? Jak długo?
Do psychologa idzie się zazwyczaj jak kogoś spotkało coś niedobrego. Przecież nikt tam nie chodzi na ploteczki. U Ciebie już musi być źle, skoro tu napisałeś.Tak, na ploteczki się tam nie idzie. Tylko nie każdy ma na tyle odwagi i jaj, żeby o tym złym mówić.
Naruto, psycholog jest tylko "narzędziem" w drodze do Twojego zdrowienia.
Wiem, że trudno mówi się o tym, co złe. W sieci jest łatwiej. Nikt Cię nie zna, nie widzi, można czuć się bezpieczniej. Możesz spróbować napisać najpierw tutaj co złego Cię spotkało, co spowodowało że tak bardzo się załamałeś - jeśli to w jakiś sposób pomogłoby Ci przemóc się i powiedzieć o tym specjaliście. Tutaj nikt Cię nie wyśmieje. Z użytkownikami forum bywa różnie, ale w sprawach delikatnych są raczej ok. Nie musisz bać się krytyki.
Możesz spróbować napisać najpierw tutaj co złego Cię spotkało, co spowodowało że tak bardzo się załamałeś
Nie. W takich sprawach TSR ( terapia skoncentrowana na rozwiązaniach ) jest najlepsza.
Nie ma co grzebać w tym co złego spotkało, bo to będą wymówki, a nie esencja sprawy.
Nie musisz bać się krytyki.
pytanie, czy naszym celem jest to, żeby Naruto poczuł się dobrze, bo został wysłuchany, czy rozwiązał swój problem? Uważam, że znacznie ważniejsze jest rozwiązanie problemu.
Naruto już wie co ma zrobić. Jutro rozmowa z rodzicami. A my trzymamy kciuki! Jesteś silny. Daj znać jak poszło.
Ja silny? Nie. Do bycia silnym to mi daleko.
Spróbuję porozmawiać, może na sam poczatek z matką, bo to zawsze lepiej, ale odsyłam do tego, co napisałem wczoraj: zesrany jestem i czuję się nie jak pełnoletni osobnik, a 10 letnie dziecko. To nie są rozmowy łatwe.
Ja silny? Nie. Do bycia silnym to mi daleko.
Spróbuję porozmawiać, może na sam poczatek z matką, bo to zawsze lepiej, ale odsyłam do tego, co napisałem wczoraj: zesrany jestem i czuję się nie jak pełnoletni osobnik, a 10 letnie dziecko. To nie są rozmowy łatwe.
Pewnie, że nie są, ale to konieczne.
Pozwól sobie, by wszystkie emocje z Ciebie wyszły podczas tej rozmowy.
Trzymam za Ciebie kciuki Naruto.
AnnieF napisał/a:Możesz spróbować napisać najpierw tutaj co złego Cię spotkało, co spowodowało że tak bardzo się załamałeś
Nie. W takich sprawach TSR ( terapia skoncentrowana na rozwiązaniach ) jest najlepsza.
Nie ma co grzebać w tym co złego spotkało, bo to będą wymówki, a nie esencja sprawy.AnnieF napisał/a:Nie musisz bać się krytyki.
pytanie, czy naszym celem jest to, żeby Naruto poczuł się dobrze, bo został wysłuchany, czy rozwiązał swój problem? Uważam, że znacznie ważniejsze jest rozwiązanie problemu.
Naruto już wie co ma zrobić. Jutro rozmowa z rodzicami. A my trzymamy kciuki! Jesteś silny. Daj znać jak poszło.
Rinho, ale Naruto nie napisał nigdzie, że JUTRO porozmawia z rodzicami. To Ty piszesz.
Napisał, że porozmawia.
Dobrze wiesz, że tutaj Naruto nie rozwiąże swojego problemu. Cokolwiek by nie było tutaj napisane. Myślę, że każdy pomysł jest ok jeśli prowadzi do tego żeby Autor w realu poszukał pomocy i nie próbował sam sobie pomóc.
62 2022-11-28 02:39:58 Ostatnio edytowany przez rinho91 (2022-11-28 08:15:24)
...
Annie, nawet ja nie jestem na tyle zbaraniały, żeby napisać o tym, co mnie dotknęło, na forum. Nie chodzi o chamskie komentarze. Ale co innego napisać, że się boje wojny, a co innego opowiedzieć o grubszych rzeczach.
Napisałem, że spróbuję porozmawiać, pierwszym rzutem z matką, bo matki więcej przyjmą. Sprobuje, jak nie dam rady, to wtedy pomyślę, co.
Naru_to04 napisał/a:Tylko? Tylko nazewnictwo? W ch** stygmatyzujące. Dobrze każdy wie, co ludzie widzą oczami wyobraźni, jak im się rzuci słowem ćpun czy narkoman.
Mylisz się nie wszyscy ludzie po takich "etykietkach" od razu przekreślają innych i deprecjonują, prześladują
całą masę razy spotkałem się z przychylnym, życzliwym, traktowaniem mnie i z autentycznym szacunkiem o wiele częściej niż ze stygmatyzacją czy prostactwem
Na czole nie mam napisane ćpun, narkoman, alkoholik i nic nie muszę,
również nie muszę tłumaczyć się ze swojego życia
a już zupełnie obcych ludzi nie mam zamiaru za siebie przepraszać i za to co było w przeszłości.
Wyolbrzymiasz kolego tą sprawę i nie jest istotne tak bardzo co ludzie myślą , maja prawo się nie znać i nie rozumieć tego zjawiska .
Może nie stygmatyzują wszyscy, ale jednak dużo. I na forach czytam, że każdemu się odradza związki z uzależnionymi maści wszelakiej, bo nikogo nie kręci życie na tykajacej bombie.
Dobrej slawy to uzależnieni nie mają.
65 2022-11-28 14:07:59 Ostatnio edytowany przez paslawek (2022-11-28 16:36:34)
Może nie stygmatyzują wszyscy, ale jednak dużo. I na forach czytam, że każdemu się odradza związki z uzależnionymi maści wszelakiej, bo nikogo nie kręci życie na tykajacej bombie.
Dobrej slawy to uzależnieni nie mają.
No i co z tego ? Moja zona żyje ze mną dwadzieścia kilka lat i dała radę z tym
Tak na forach dominuje obraz doskonałego świata z idealnymi ludźmi,inne opcje odpadają
ludzie mają prawo mieć swoje przekonania i doświadczenia nawet uprzedzenia,urazy takie życie nikły wpływ ma się na to
Uzależnieni wszelkiej maści odpadają mając złą sławę,
Złą sławę mają również osoby z chad ,osoby z nerwicą,zaburzeniem borderline,osoby ze schizofrenią,osoby z depresją
DDA,DDD,DDRR, też niepewni ,byłe żony alkoholików też do skasowania bo desperatki,tak jak samotne matki,wdowy,rozwodnicy - brrr koszmar i maskra
dziewice i prawiczki też odpadają bo jacyś dziwni, że nikt ich nie chciał,dziewczyna co miała trzech partnerów też, bo na pewno nimfomanka rozpustna i kłamliwa miała dziewięciu,normalni przeciętni też odpadają bo przeciętni
Do związków zostają tylko sami czyści,święci,zdrowi i zamożni w miarę młodzi i ładni.
A kodeina i xanax sprawią że unikniesz czegoś niemiłego i przykrego i się prześlizgniesz w życiu slalomem, wykiwasz wszystkich .