Witam wszystkich.
Na wstepie chcialbym przeprosic za intymne szczegoly, ale inaczej nie da sie przedstawic moich watpliwosci.
Ona 32 lata, bardzo atrakcyjna kobieta, sama od 2 lat, z dosc zamoznej rodziny, jedynaczka, mieszka w Polsce. Ja 43 lata, sam od 6 lat, dwoje dzieci, mieszkam w UK. Poznalismy sie na czacie okolo 2.5 miesiaca temu. Teraz piszemy na GG. Duzo. Mamy ze soba kontak wlasciwie przez caly dzien, niezaleznie od tego czy jestesmy w pracy, czy nie.
Na poczatku byla taka smieszka, wszystko obracala w zart. Oczywiscie nie spodziewalem sie od razu ze napisze mi wszystko o sobie i sie calkowicie otworzy, ale irytowalo mnie to ze taka byla. Jednoczesnie, ze szczatkowych informacji o sobie ktore mi napisala, jakie ma zainteresowania, co robi w wolnym czasie, itd... wiedzialem ze jest wartosciowa kobieta.
Po kilku dniach pisania wyslalismy sobie swoje zdjecia. I tu zaczely sie pierwsze schody... Ona zaraz po tym zaczela sama wysylac mi swoje wyzywajace zdjecia. Nie nagie, ale wyzywajace. Ich charakter wskazywal na to ze chciala cybersexu. Zrugalem ja za to, piszac wprost co mysle o wysylaniu takich zdjec zaraz na poczatku znajomosci. Po milczeniu przez jeden dzien odezwala sie sama.
Obecnie bardzo sie zblizylismy do siebie. Czesto pisze pierwsza danego dnia. Otworzyla sie, jest bardzo wrazliwa. Duzo przeszla(przemoc). Pojawily sie uczucia i duzo sie wzajemnie wspieramy. Okolo tygodnia temu zaczal sie tez cybersex, czasami 2 razy dziennie przy czym ona bardziej tego chciala i do tego dazyla. Bez zdjec czy kamerki, samo pisanie.
I teraz wszystko ladnie pieknie, ale...
- Nie chce ze mna rozmawiac przez telefon - zapytalem dlaczego. Odpowiedziala ze nie jest gotowa, ze sie wstydzi. To niby potrafie jakos zrozumiec bo wyczuwam ze jest troche niesmiala osoba, ale z drogiej strony jest to tez troche dziwne biorac pod uwage jak wyglada obecnie nasze pisanie.
- Napisalem jej, zgodnie z prawda, ze juz od jakiegos czasu, od jeszcze sprzed naszego poznania sie, planuje powrot do PL. Ze zalezy mi na niej i chce czegos wiecej. Ona na poczatku zareagowala dziwnie. Wprawdzie napisala ze tez jej zalezy(wczesniej tez czesto to pisala), ale miedzy slowami wyczulem ze nie w takim zaczeniu jak mi. Byly tez i sa nadal czasami chwile ktore wskazuja ze cos jest nie tak. To takie szczegoly po ktorych widac czy komus naprawde zalezy. Zapytanie o cos, czy zainteresowanie sie czyms tyczacym sie drugiej strony. Zreszta z tego powodu chcialem sie wycofac i raz zerwalem kontakt piszac jej jak to widze wszystko, ale ostatecznie porozmawialismy i dalej zaczelismy pisac. Znowu wczoraj, zapytala mnie wprost, czy mam do niej zal ze nie pisze mi wprost co tak naprawade do mnie czuje - tu, z konteksu rozmowy, domyslam sie ze cos wiecej niz ma odwage napisac. No tak, ale to domysl...
Moje obawy polegaja na tym, ze biorac pod uwage jej wysylanie zdjec, dazenie do cybersexu juz na poczatku znajomosci, brak checi rozmowy przez telefon i to co napisalem o moich spostrzezeniach moze wskazywac ze moge byc manipulowany, byc tzw. "wypelniaczem" samotnosci, zastepstwem czegos powaznego. Jestem jej bliski, ale bede taki tylko wirtualnie. Powod bylby oczywisty - jej przeszlosc i strach przed wiazaniem sie z kims na powaznie, oraz odleglosc - choc tu to takie troche bleden kolo, bo jak bez rozmowy przez telelefon mozna pojsc do przodu.
I co tu robic? Zalezy mi na niej, ale nie jestem tez masochista... Byc cierpliwym?