To już chyba koniec - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » To już chyba koniec

Strony 1 2 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 1 do 65 z 74 ]

Temat: To już chyba koniec

Cześć,  zalogowałam się chyba po raz ostatni po to, żeby przyznać wam rację.
Wszystko zniszczyłam. Mojego męża, moją rodzinę, pewnie też relację z jego rodziną.

Zmiana w mężu jest już tak widoczna że nawet moje kuzynki pytają czy między nami wszystko ok...
Opiszę ostatnią sytuację dla rozjasniejnia tematu.

Mieliśmy ważne wydarzenie, którego cześć on organizował. Wszystko miało być dopięte na ostatni guzik, aż w ostatniej chwili jednak okazało się że nie jest, że brakuje jednej ważnej kwestii (okazało się później, że osoba z którą to załatwiał była niekompetentną i nie przekazała mu wszystkiego)
Zagotowałam się niemiłosiernie. Zarzuciłam mu, że to wszystko jego wina, że źle przekazal informacje. Zadzwoniłam do razu do matki przy nim, opisałam sytuację, powiedziałam że to on wszystko spie*rzył jak zawsze. Mąż jak to usłyszał, wybuchnął powiedział że jestem nienormalna, i że ma mnie już kompletnie dość.  Tak jak stał wyszedł z domu trzaskając drzwiami. Wrócił dopiero późno w nocy. Nie położył się spac ze mna tylko na kanapie.
Następnego dnia poszłam go przeprosić, ale on nie chciał mnie w ogóle słuchać,  jak próbowałam go przytulić to mnie delikatnie odepchnął a przy drugiej próbie był już stanowczy i dosłownie jedną ręką przestawił mnie tak, żebym mu zeszła z drogi. Potem wypalił, że moje zdanie na jego temat go już niewiele obchodzi, ale jak chcę żeby to wydarzenie się odbylo to lepiej, żebym się do niego nie odzywała. Pozniej nie zamieniliśmy pewnie nawet pełnego zdania do siebie.

Beczę już 3 dzień. Z nim nie mam żadnego kontaktu, nie odbiera, nie odpisuje, nie odzywa się. Poszedł dziś do pracy (a miał mieć urlop) nie powiedzial  nawet czesc. Nie wiem czy wróci do domu. Boję się, że wszystko opowiedział swojej rodzinie, boję się, że już nie dam rady nieczego naprawić.  Nie wiem co mam robić...

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: To już chyba koniec

Z tym, że niepotrzebnie zakładasz nowy wątek.
Wszystko masz na własne życzenie.
Powiniście się rozstać, bo nie widać nadziei na porozumienie. To musiało pęknąć.

3

Odp: To już chyba koniec

Ojejku, księżaniczka znowu zrobiła aferę i teraz płacze, bo "przepraszam" nie zadziałało.
Masz to na swoje własne życzenie. Mam nadzieję, że mąż udowodni w sądzie, że jesteś furiatką i dziecko zostanie z nim.

Idź na terapię.

4

Odp: To już chyba koniec

Trzeba mieć nadzieje.
Nadzieje że facet wreszcie podejmie decyzje i weźmie rozwód.
Nadzieje że sad stanie na wysokości zadania i przydzieli opiekę na dzieckiem jemu.

5

Odp: To już chyba koniec

Autorko, po wpisach moich przedmówców spojrzałam na tematy Twoich innych wątków. Widać, że Twój mąż jest Twoim największym życiowym problemem, a wyglada na to, że wkrótce może wreszcie przestać nim być :-D Ciesz się, że się wreszcie ogarnął i chyba zmierza do tego, żeby dać Ci od siebie odpocząć :-P

6

Odp: To już chyba koniec

Totalnie ZERO zdziwienia
Tez bym zrobiła to samo co twoj maz.
Przelało się

7

Odp: To już chyba koniec

Bzdura. Wróci. Mężczyźni którzy wybrali taka zołzę  za żonę zawsze wracają.

8

Odp: To już chyba koniec
Ela210 napisał/a:

Bzdura. Wróci. Mężczyźni którzy wybrali taka zołzę  za żonę zawsze wracają.

Wracają, aby przemeblować twarz.

9

Odp: To już chyba koniec
Ela210 napisał/a:

Bzdura. Wróci. Mężczyźni którzy wybrali taka zołzę  za żonę zawsze wracają.

A ja bym nie określiła autorki mianem zołzy. Ale może hołdujemy innemu znaczeniu tego słowa. Dla mnie autorka jest po prostu niezrównoważona i toksyczna i nadaje się na terapię.

10

Odp: To już chyba koniec
Ela210 napisał/a:

Bzdura. Wróci. Mężczyźni którzy wybrali taka zołzę  za żonę zawsze wracają.

To nie zołza, to zwyczajna kretynka.

11

Odp: To już chyba koniec

dobra możemy się ścigać w rzucaniu przymiotników dotyczących autorki chociaż wiemy ze to nie ma sensu
Autorko czy ty zdajesz sobie sprawę gdzie postąpiłaś źle?
Czy rozumiesz jak powinnaś prawidłowo postąpić?
Powiedzenie przepraszam w tym wypadku nie załatwi nic, ale może jakbyś zrozumiała w końcu swój błąd i się do niego przyznała i omówiła swoje zachowanie z jeszcze mężem , może zerknąłby łaskawszym okiem.
Póki co to wygląda fatalnie i bardzo toksycznie.
I koniecznie na terapie!

12

Odp: To już chyba koniec

Chodzisz na tą terapię, czy nie?

13

Odp: To już chyba koniec
bb8 napisał/a:

Chodzisz na tą terapię, czy nie?

Przecież ona uważa, że terapii nie potrzebuje smile

14

Odp: To już chyba koniec

Gięłaś, gięłaś aż przegięłaś, bywa.
Mogłaś wcześniej starać się go nie stracić, jak ci wszyscy pisali w twoich poprzednich wątkach (po jakie licho zakładasz co chwilę wątek na wciąż jeden i ten sam temat?).
Niestety, ale od toksycznych osób się ucieka, więc twój mąż robi wreszcie to co powinien zrobić już dawno.

15

Odp: To już chyba koniec

W sierpniu Ci pisałem autorko, że Twój związek jest już na "OIOMie". A to co jest teraz to już jest chyba "linia ciągła" i defibrylacja. Albo nawet "śmierć mózgowa". Przecież to jest kolejny temat z Twoją awanturą i tym, że mąż Cię wnerwił. Ileż można ? Wytrzymałość każdego materiału w końcu się kończy. Dajcie sobie oboje wreszcie spokój ? W jakiej atmosferze będzie rosło to dziecko ? Rozejdźcie się po ludzku.

16

Odp: To już chyba koniec

Dziękuję wszystkim za epitety w moim kierunku. Zasłużyłam sobie na to...

Mąż wrócił do domu, dla synka, po to żeby mieć z nim kontakt. Powiedział że między nami już nic nie ma i nie będzie. Nie zamierza mnie wyrzucać ani sam sie wyprowadzać z mieszkania dopoki nie podejmie ostatecznej decyzji odnoscie kontaktow z dzieckiem. Rozdzielił konta bankowe, zablokował dostępy, zmienił hasła do telefonów. Podzielił też arbitralnie koszta rachunków po połowie. Jedzenie każdy ma kupować sobie sam, prace domowe każdy sam. On będzie opłacał potrzeby dziecka. Śpi na kanapie, wszystkie swoje rzeczy zabrał z głównej szafy do salonu. Część wywiezie z czasem do rodzinnego domu. Nie rozmawiamy, a przynajmniej on się nie odzywa do mnie. Nie obchodzi go kompletnie, że non stop płaczę. Interesuje go tylko synek.

Zastanawiałam się czy nie zadzwonić do jego mamy z prośbą o pomoc, ale boję się, że to będzie jeszcze pogorszenie sytuacji. Rozmawiałam narazie z moją siostrą, doradziła, żebym albo wywaliła go z domu i odcięła od dziecka to sam zrozumie albo starała się go jakoś udobruchać. Nie ma mowy o tej pierwszej opcji, nie poradzę sobie bez niego. A z tą drugą opcja za bardzo nie wiem jak się zachować.
Ugotowałam dla nas obiad to nie zjdal. Po tym jak upralam jego ubrania, kupił sobie kosz zamykany na kod i w nim trzyma pranie. Próbowałam z nim kilka razy rozmawiać to albo mnie ignorował albo wychodził z domu. Ogólnie dużo teraz wychodzi z domu. Dziecko zasypia o 19.30 to już 10 minut później go nie ma. Wraca późno. Atmosfera w domu jest tragiczna.

Dziś przygotowałam dla niego obiad i list, w którym napisałam że jest dla mnie ważny i że go bardzo przepraszam. Zamierzam zostawić go dla niego i wyjść z malym na spacer. Wątpię żeby to podziałało ale warto spróbować.

Macie jakieś pomysły jak go do siebie powtórnie przekonać? Muszę do niego jakoś dotrzeć w końcu, nie potrafię bez niego funkcjonować, nie chcę nawet myśleć co by było gdyby nie było go w moim życiu. Chyba bym sobie coś zrobiła...

17 Ostatnio edytowany przez JohnyBravo777 (2022-11-02 14:58:39)

Odp: To już chyba koniec
Kasia995 napisał/a:

... Macie jakieś pomysły jak go do siebie powtórnie przekonać? ...
... Chyba bym sobie coś zrobiła...

Pytajac o przekonanie go do siebie pytasz o to jak zmienic jego (jego przekonania / nastawienie).
Jego przekonania i nastawienie sa prawidlowe w stosunku do twojego zachowania.
To nie jego trzeba zmieniac / przekonywac do czegokolwiek.
To Ty musisz sie zmienic.

18

Odp: To już chyba koniec

autorko
odpowiem ci jako facet.
Ja dałbym sie przekonać za frytki z maca, a najlepiej te ziemniaczane łódeczki z sosem śmietanowym.
Spróbuj,idz kup mężowi i zostaw obok tego listu.
Przynajmniej tyle będzie miał dobrego z ciebie.

19

Odp: To już chyba koniec

Ale po co on ma do Ciebie wracać i znowu z Tobą żyć? Żebyś przy kolejnej okazji zrobiła kolejną awanturę? Siostrzyczka widzę taka sama jak i Ty.

Do nikogo nie dzwoń, uspokój się. Zepsułaś i pora przyjąć to do wiadomości.

Czyj jest dom? Ty nie pracujesz?

20

Odp: To już chyba koniec
JohnyBravo777 napisał/a:
Kasia995 napisał/a:

... Macie jakieś pomysły jak go do siebie powtórnie przekonać? ...
... Chyba bym sobie coś zrobiła...

Pytajac o przekonanie go do siebie pytasz o to jak zmienic jego (jego przekonania / nastawienie).
Jego przekonania i nastawienie sa prawidlowe w stosunku do twojego zachowania.
To nie jego trzeba zmieniac / przekonywac do czegokolwiek.
To Ty musisz sie zmienic.

Zmienię się. Już zapisałam się na terapię. Tylko co z tego jak bez niego to to nie ma sensu kompletnie. Bo po co? Po to żeby dalej mnie nienawidził?

21 Ostatnio edytowany przez Kasia995 (2022-11-02 15:09:28)

Odp: To już chyba koniec
Lady Loka napisał/a:

Ale po co on ma do Ciebie wracać i znowu z Tobą żyć? Żebyś przy kolejnej okazji zrobiła kolejną awanturę? Siostrzyczka widzę taka sama jak i Ty.

Do nikogo nie dzwoń, uspokój się. Zepsułaś i pora przyjąć to do wiadomości.

Czyj jest dom? Ty nie pracujesz?

Mieszkanie jest wspólne w kredycie.
On indywidualnie ma dom odpisany przez rodziców jako darowizna pewnie z 10 lat zanim mnie poznał.
Obecnie jestem na macierzyńskim, więc dochody mam.

22

Odp: To już chyba koniec
Kasia995 napisał/a:
Lady Loka napisał/a:

Ale po co on ma do Ciebie wracać i znowu z Tobą żyć? Żebyś przy kolejnej okazji zrobiła kolejną awanturę? Siostrzyczka widzę taka sama jak i Ty.

Do nikogo nie dzwoń, uspokój się. Zepsułaś i pora przyjąć to do wiadomości.

Czyj jest dom? Ty nie pracujesz?

Mieszkanie jest wspólne w kredycie.
On indywidualnie ma dom odpisany przez rodziców jako darowizna pewnie z 10 lat zanim mnie poznał.
Obecnie jestem na macierzyńskim, więc dochody mam.

To z jakiej paki masz go wyrzucać z mieszkania?
Każda taka akcja działa na szkodę dla Ciebie, bo każda taka akcja, udokumentowana przez męża sprawia, że jest większe prawdopodobieństwo tego, że to on dostanie opiekę nad dzieckiem, a Ty będziesz płacić alimenty.

A na terapię to powinnaś iść dla siebie, a nie dla niego.
Dla niego to już jest rok za późno.

23

Odp: To już chyba koniec
Kasia995 napisał/a:
JohnyBravo777 napisał/a:
Kasia995 napisał/a:

... Macie jakieś pomysły jak go do siebie powtórnie przekonać? ...
... Chyba bym sobie coś zrobiła...

Pytajac o przekonanie go do siebie pytasz o to jak zmienic jego (jego przekonania / nastawienie).
Jego przekonania i nastawienie sa prawidlowe w stosunku do twojego zachowania.
To nie jego trzeba zmieniac / przekonywac do czegokolwiek.
To Ty musisz sie zmienic.

Zmienię się. Już zapisałam się na terapię. Tylko co z tego jak bez niego to to nie ma sensu kompletnie. Bo po co? Po to żeby dalej mnie nienawidził?

Człowiek zmienia się DLA SIEBIE.
nie dla kogos, nie po coś.
Jak chcesz się zmieniac dla niego to nie tędy droga. Musisz chcieć się zmienić dla samej siebie, nawet jeśli waszego małżeństwa już nic mialoby nie uratowac.

24

Odp: To już chyba koniec
Lady Loka napisał/a:
Kasia995 napisał/a:
Lady Loka napisał/a:

Ale po co on ma do Ciebie wracać i znowu z Tobą żyć? Żebyś przy kolejnej okazji zrobiła kolejną awanturę? Siostrzyczka widzę taka sama jak i Ty.

Do nikogo nie dzwoń, uspokój się. Zepsułaś i pora przyjąć to do wiadomości.

Czyj jest dom? Ty nie pracujesz?

Mieszkanie jest wspólne w kredycie.
On indywidualnie ma dom odpisany przez rodziców jako darowizna pewnie z 10 lat zanim mnie poznał.
Obecnie jestem na macierzyńskim, więc dochody mam.

To z jakiej paki masz go wyrzucać z mieszkania?
Każda taka akcja działa na szkodę dla Ciebie, bo każda taka akcja, udokumentowana przez męża sprawia, że jest większe prawdopodobieństwo tego, że to on dostanie opiekę nad dzieckiem, a Ty będziesz płacić alimenty.

A na terapię to powinnaś iść dla siebie, a nie dla niego.
Dla niego to już jest rok za późno.

Ja nie chce go wyrzucać, to był pomysł siostry a nie mój.  Ja chcę żeby on został. Żeby powiedział że wszystko jest ok. Żeby było jak wcześniej. Nie wyobrażam sobie życia bez niego.

Jego matka to dobra kobietą, lubi mnie, na pewno mnie wysłucha i pomoże albo chociaż z nim porozmawia, żeby chociaż spróbował. Ale boję się do niej zadzwonić bo wielokrotnie do niego nagadywałam na jego matkę, może to tylko pogorszyć sytuację...

25

Odp: To już chyba koniec

A po co ty chcesz dzwonić do jego matki, on ma 10 lat? Chłop już podjął decyzję co do waszej relacji. I słusznie.

26

Odp: To już chyba koniec
Kasia995 napisał/a:
Lady Loka napisał/a:
Kasia995 napisał/a:

Mieszkanie jest wspólne w kredycie.
On indywidualnie ma dom odpisany przez rodziców jako darowizna pewnie z 10 lat zanim mnie poznał.
Obecnie jestem na macierzyńskim, więc dochody mam.

To z jakiej paki masz go wyrzucać z mieszkania?
Każda taka akcja działa na szkodę dla Ciebie, bo każda taka akcja, udokumentowana przez męża sprawia, że jest większe prawdopodobieństwo tego, że to on dostanie opiekę nad dzieckiem, a Ty będziesz płacić alimenty.

A na terapię to powinnaś iść dla siebie, a nie dla niego.
Dla niego to już jest rok za późno.

Ja nie chce go wyrzucać, to był pomysł siostry a nie mój.  Ja chcę żeby on został. Żeby powiedział że wszystko jest ok. Żeby było jak wcześniej. Nie wyobrażam sobie życia bez niego.

Jego matka to dobra kobietą, lubi mnie, na pewno mnie wysłucha i pomoże albo chociaż z nim porozmawia, żeby chociaż spróbował. Ale boję się do niej zadzwonić bo wielokrotnie do niego nagadywałam na jego matkę, może to tylko pogorszyć sytuację...

Ale Ty nie rozumiesz, że jesteś toksyczna?
Nie jest ok i nie będzie tak jak wcześniej, bo przeginałaś swoim zachowaniem i teraz przegięłaś tak, że to jest nie do odwrócenia. Facet wielokrotnie dawał Ci szansę, a Ty te szanse deptałaś swoim zachowaniem. Jak ma być ok, skoro Ty swojego zachowania nie zmieniasz, a to w Tobie jest problem? Żadne listy, żadne obiadki, żadne pranie nie zmieni tego, że on ma Cię po prostu dość, a jest z Tobą tylko ze względu na dziecko.

I nie, nie wypada Ci teraz dzwonić do jego matki. Choćby dlatego, że nie powiesz jej prawdy, czyli tego, że opierdzielałaś jej syna wielokrotnie, aż ten w końcu nie wytrzymał i ma Cię dość.

27

Odp: To już chyba koniec

W końcu chłop poszedł po rozum do głowy i podjął stanowczą decyzję. Szczerze mu gratuluję!

Swoją drogą, to ciekawe, że jeśli osoba z zewnątrz coś spiep*ła, to robi się awanturę zupełnie niewinnej osobie.

28

Odp: To już chyba koniec
bagienni_k napisał/a:

W końcu chłop poszedł po rozum do głowy i podjął stanowczą decyzję. Szczerze mu gratuluję!

Swoją drogą, to ciekawe, że jeśli osoba z zewnątrz coś spiep*ła, to robi się awanturę zupełnie niewinnej osobie.

Trzeba się na kimś wyżyć. Jak mąż mądry, to zrobi wszystko, żeby zabrać dziecko, bo przecież kilka lat i furia Autorki właśnie na nim się będzie odbijać.

29

Odp: To już chyba koniec
Ewe131 napisał/a:
Kasia995 napisał/a:

Zmienię się. Już zapisałam się na terapię. Tylko co z tego jak bez niego to to nie ma sensu kompletnie. Bo po co? Po to żeby dalej mnie nienawidził?

Człowiek zmienia się DLA SIEBIE.
nie dla kogos, nie po coś.

W sensie Ty Ewe sie zmieniasz dla siebie?
Wszystkie najwazniejsze zmiany, ktore ja u siebie wprowadzilem byly dla innych - po to aby nie krzywdzic innych w drodze do wlasnych celow.
Gdybym nie dbal o wplyw moich akcji na innych to bym nie musial sie zmieniac.

Konkretna motywacja do zmiany gdy inni nas opuscili moze wychodzic z leku przed zostaniem samotnym, bo bycie samotnym to najgorsza tortura.
W zyciu bedziesz caly czas napotykala na ludzi, ktorzy albo beda chcieli przy Tobie zostac, albo beda uciekac.
Dopoki sie nie zmienisz, bedziesz miala takie same rezultaty.

30

Odp: To już chyba koniec

Johny być może Ty tak masz, ale spora część ludzi zmienia w swoim życiu wiele, aby samemu siebie coś osiągnąć i być szczęśliwym. Nie potrzeba koniecznie do tego drugiej osoby, bo w innym przypadku wyjdzie na to, że właściwie ta druga osoba jest Ci potrzebna niemal do wszystkiego. Nie zawsze zmiana dla kogoś oznacza szczęście dla nas, trzeba zachować umiar i być asertywnym, bo ślepe podążanie za kimś i jego potrzebami nie przyniesie nigdy niczego dobrego.

31 Ostatnio edytowany przez JohnyBravo777 (2022-11-02 16:53:41)

Odp: To już chyba koniec
bagienni_k napisał/a:

Johny być może Ty tak masz, ale spora część ludzi zmienia w swoim życiu wiele, aby samemu siebie coś osiągnąć i być szczęśliwym.

Ok, zgadzam sie, ze te zmiany mialy zrodlo motywacji w mojej potrzebie nie osiagania wlasnych korzysci kosztem innych.
Ma sens.

32

Odp: To już chyba koniec

On już nie chce być z Tobą, z Ty dalej go męczysz obiadkami itp., a to przynosi odwrotny skutek. On Cię doskonale zna, możesz na rzęsach stawać... zniszczyłaś zaufanie, w jego oczach jesteś psychopatką.

Terapia za wiele Ci nie pomoże, bo zwojów mózgowych nie zmieni...

33

Odp: To już chyba koniec

Pragnienie zmian i spełnianie swoich potrzeb nie musi oznaczać przecież krzywdzenia innych..

34 Ostatnio edytowany przez JohnyBravo777 (2022-11-02 17:23:21)

Odp: To już chyba koniec
bagienni_k napisał/a:

Pragnienie zmian i spełnianie swoich potrzeb nie musi oznaczać przecież krzywdzenia innych..

Ale (spelnianie swoich potrzeb) oznacza (krzywdzenie innych) czesciej niz jestesmy tego swiadomi.
Narcyzm charakteryzuje sie braniem od zycia tego co sie chce i nie ogladanie sie za siebie.

Przyklad masz w poscie powyzej:

wieka napisał/a:

Terapia za wiele Ci nie pomoże, bo zwojów mózgowych nie zmieni...

Wieka zaspokoila swoja potrzebe zrzucenia na kogos innego negatywnych emocji, ktore w sobie nosi.
Czy widzi, ze te slowa krzywdza? Ze nie sa pomocne? Ze sa kwintesencja absurdu (bo mozg zmienia sie cale zycie)?

Niezaleznie od tego spriorytetyzowala ulzenie swoim stlumionym lekom zamiast pomoc osobie, ktora tej pomocy potrzebuje.

35

Odp: To już chyba koniec
bagienni_k napisał/a:

W końcu chłop poszedł po rozum do głowy i podjął stanowczą decyzję. Szczerze mu gratuluję!

Swoją drogą, to ciekawe, że jeśli osoba z zewnątrz coś spiep*ła, to robi się awanturę zupełnie niewinnej osobie.

Ale ja nie wiedziałam wtedy, że to nie on zawinił. Z mojej perspektywy to jednego dnia powiedział jedna wersję którą przekazałam dalej a po kolejnej wizycie zupełnie inna wersję. To że informacja przeszła przezemnie mnie wzburzyło bo to wyglądało toak jakbym to też ja była niekompetentna.
I też nie krzyczałam na niego wtedy. Zadzwoniłam tylko do matki.

36

Odp: To już chyba koniec
Kasia995 napisał/a:
bagienni_k napisał/a:

W końcu chłop poszedł po rozum do głowy i podjął stanowczą decyzję. Szczerze mu gratuluję!

Swoją drogą, to ciekawe, że jeśli osoba z zewnątrz coś spiep*ła, to robi się awanturę zupełnie niewinnej osobie.

Ale ja nie wiedziałam wtedy, że to nie on zawinił. Z mojej perspektywy to jednego dnia powiedział jedna wersję którą przekazałam dalej a po kolejnej wizycie zupełnie inna wersję. To że informacja przeszła przezemnie mnie wzburzyło bo to wyglądało toak jakbym to też ja była niekompetentna.
I też nie krzyczałam na niego wtedy. Zadzwoniłam tylko do matki.

No i co z tego? Zrobiłaś aferę. Kolejną aferę.

37

Odp: To już chyba koniec
JohnyBravo777 napisał/a:
bagienni_k napisał/a:

Pragnienie zmian i spełnianie swoich potrzeb nie musi oznaczać przecież krzywdzenia innych..

Ale (spelnianie swoich potrzeb) oznacza (krzywdzenie innych) czesciej niz jestesmy tego swiadomi.
Narcyzm charakteryzuje sie braniem od zycia tego co sie chce i nie ogladanie sie za siebie.

Przyklad masz w poscie powyzej:

wieka napisał/a:

Terapia za wiele Ci nie pomoże, bo zwojów mózgowych nie zmieni...

Wieka zaspokoila swoja potrzebe zrzucenia na kogos innego negatywnych emocji, ktore w sobie nosi.
Czy widzi, ze te slowa krzywdza? Ze nie sa pomocne? Ze sa kwintesencja absurdu (bo mozg zmienia sie cale zycie)?

Niezaleznie od tego spriorytetyzowala ulzenie swoim stlumionym lekom zamiast pomoc osobie, ktora tej pomocy potrzebuje.


Jesteś w błędzie, zaburzenia osobowości nie bardzo dają się terapeutyzować, więc napisałam prawdę.
Nie lubię pocieszania na siłę, a tu nie widzę żadnego szczęśliwego zakończenia.

Ja nie przenoszę swoich emocji na forum.

Ciekawe, że nie widzisz jeżdżenia po autorce, a może wszyscy powinni ją głaskać po główce...

Też mogę domniewywać, że się z nią identyfikujesz, stąd taka reakcja...

38

Odp: To już chyba koniec
Lady Loka napisał/a:
bagienni_k napisał/a:

W końcu chłop poszedł po rozum do głowy i podjął stanowczą decyzję. Szczerze mu gratuluję!

Swoją drogą, to ciekawe, że jeśli osoba z zewnątrz coś spiep*ła, to robi się awanturę zupełnie niewinnej osobie.

Trzeba się na kimś wyżyć. Jak mąż mądry, to zrobi wszystko, żeby zabrać dziecko, bo przecież kilka lat i furia Autorki właśnie na nim się będzie odbijać.

Siostra mówi że nikt mi zabrać dziecka nie może. Nawet jakby miał dowody na to że jestem zrównoważona to nikt nie odbierze matce dziecka.

Nie zmienia to jednak faktu, że nie chcę rozwodu, nie chce żeby odchodził, po prostu zrobię wszystko, żeby naprawić sytuację.
Tak jak się spodziewałam mąż olał mój list, olał obiad. Bawi się z dzieckiem teraz. A ja beczę sama w sypialni...


Jestem taka beznadziejna, mam ochotę coś sobie zrobić...

39

Odp: To już chyba koniec
Kasia995 napisał/a:
Lady Loka napisał/a:
bagienni_k napisał/a:

W końcu chłop poszedł po rozum do głowy i podjął stanowczą decyzję. Szczerze mu gratuluję!

Swoją drogą, to ciekawe, że jeśli osoba z zewnątrz coś spiep*ła, to robi się awanturę zupełnie niewinnej osobie.

Trzeba się na kimś wyżyć. Jak mąż mądry, to zrobi wszystko, żeby zabrać dziecko, bo przecież kilka lat i furia Autorki właśnie na nim się będzie odbijać.

Siostra mówi że nikt mi zabrać dziecka nie może. Nawet jakby miał dowody na to że jestem zrównoważona to nikt nie odbierze matce dziecka.

Nie zmienia to jednak faktu, że nie chcę rozwodu, nie chce żeby odchodził, po prostu zrobię wszystko, żeby naprawić sytuację.
Tak jak się spodziewałam mąż olał mój list, olał obiad. Bawi się z dzieckiem teraz. A ja beczę sama w sypialni...


Jestem taka beznadziejna, mam ochotę coś sobie zrobić...

Ależ oczywiście, że mogą Ci odebrać dziecko. Znaczy ustalić miejsce pobytu dziecka przy ojcu, a Ty będziesz mieć co drugi weekend i może jakieś popołudnie. I alimenty będziesz płacić.

Nikt nie zostawi dziecka z osobą niezrównoważoną, bo nie ma pewności, że nie zrobisz takich samych cyrków dziecku, jak zrobiłaś mężowi.

Pora przestać słuchać siostry.

40

Odp: To już chyba koniec
wieka napisał/a:

Jesteś w błędzie, zaburzenia osobowości nie bardzo dają się terapeutyzować, więc napisałam prawdę.

Pokaz mi jedno badanie, z ktorego wynika to co napisalas.

41

Odp: To już chyba koniec
Kasia995 napisał/a:
Lady Loka napisał/a:
bagienni_k napisał/a:

W końcu chłop poszedł po rozum do głowy i podjął stanowczą decyzję. Szczerze mu gratuluję!

Swoją drogą, to ciekawe, że jeśli osoba z zewnątrz coś spiep*ła, to robi się awanturę zupełnie niewinnej osobie.

Trzeba się na kimś wyżyć. Jak mąż mądry, to zrobi wszystko, żeby zabrać dziecko, bo przecież kilka lat i furia Autorki właśnie na nim się będzie odbijać.

Siostra mówi że nikt mi zabrać dziecka nie może. Nawet jakby miał dowody na to że jestem zrównoważona to nikt nie odbierze matce dziecka.

Nie zmienia to jednak faktu, że nie chcę rozwodu, nie chce żeby odchodził, po prostu zrobię wszystko, żeby naprawić sytuację.
Tak jak się spodziewałam mąż olał mój list, olał obiad. Bawi się z dzieckiem teraz. A ja beczę sama w sypialni...


Jestem taka beznadziejna, mam ochotę coś sobie zrobić...


Przestań się użalać nad sobą, rozejdźcie się, możecie mieć opiekę naprzemienną nad dzieckiem.
Ty nie możesz nawet być z mężem, bo byś go zajeździla na śmierć, potrzebujesz  faceta, co by Cię trzymał twardą ręką i nie pozwolił na wyżywanie się na sobie.

42 Ostatnio edytowany przez Ewe131 (2022-11-02 18:46:08)

Odp: To już chyba koniec
JohnyBravo777 napisał/a:
Ewe131 napisał/a:
Kasia995 napisał/a:

Zmienię się. Już zapisałam się na terapię. Tylko co z tego jak bez niego to to nie ma sensu kompletnie. Bo po co? Po to żeby dalej mnie nienawidził?

Człowiek zmienia się DLA SIEBIE.
nie dla kogos, nie po coś.

W sensie Ty Ewe sie zmieniasz dla siebie?
Wszystkie najwazniejsze zmiany, ktore ja u siebie wprowadzilem byly dla innych - po to aby nie krzywdzic innych w drodze do wlasnych celow.
Gdybym nie dbal o wplyw moich akcji na innych to bym nie musial sie zmieniac.

Konkretna motywacja do zmiany gdy inni nas opuscili moze wychodzic z leku przed zostaniem samotnym, bo bycie samotnym to najgorsza tortura.
W zyciu bedziesz caly czas napotykala na ludzi, ktorzy albo beda chcieli przy Tobie zostac, albo beda uciekac.
Dopoki sie nie zmienisz, bedziesz miala takie same rezultaty.

Nie wszystko się da zmieniać dla siebie, ale myślę że takie fundamentalne podejście do życia, najważniejsze zasady,których człowiek się trzyma to należy wypracować i ewentualnie zmienić DLA SIEBIE.
Guma naciągnięta tylko dla kogoś po jakimś czasie i tak wystrzeli. I wszystko wróci "do normy".
Kilka lat temu byłam w nieudanym związku,małżeństwie, i pomimo tego, że to ex mąż zdradzał i oklamywal to ja też swoje błędy popełniłam.
Po rozstaniu ponad  4 lata byłam sama,miałam mnóstwo czasu na przemyślenia, analizę swojego zachowania i swoich błędów.
Teraz jestem w szczęśliwym małżeństwie i tym wnioskom, do których doszłam kilka lat temu,i na podstawie których zmieniłam w niektórych aspektach swoje podejście/ myślenie i też częściowo zachowanie hołduje do dzisiaj.
Myślę, że w jakimś stopniu mają one wpływ na harmonię w związku,który dziś tworzę z moim mężem.

43

Odp: To już chyba koniec

Ciężko jest się kierować w życiu wyłącznie dobrem innych, bo to nieuniknione, kiedy w końću nasze interesy będą sprzeczne z interesami osób wokół nas. Człowiek ma prawo i powinien realizowąć swoje cele a mniemanie, że prawie zawsze po drodze krzywdzi się innych, zalatuje takim skrajnym samarytanizmem. Nie wyobrażam sobie oglądać się co chwila na innych i pytać ich o zdanie na temat tego, co chcę robić w życiu. Realizowanie swoich potrzeb w związku to jakaś zbrodnia? Mam wrażeni, że buduje się tutaj taki wzór, gdzie jedna więcej daje a druga bierze. Równie dobrze mógłbym za każdym razem sprawdzać, czy aby przypadkiem moje działania i życie nie przrynoszą komuś szkody, choćby znajomym czy rodzinie. To jakiś absurd!

Co do Autorki: niezależnie czy była to jego wina czy nie, takie jazdy i awantury nie są sposobem na prowadzenie rozmowy, dlatego on powiedział "pas!"

44

Odp: To już chyba koniec

Przyszłaś po radę bo poczułaś strach że on tak naprawdę. Dostałaś masę komentarzy że sama się o to prosiłaś.
Nie biczuj się już tak. Było minęło. Twoje zachowania względem niego - znasz go lepiej niż my, jego usposobienie, to jaki jest po prostu na tyle Cię irytowało jak i sama jego osoba że zachowywałaś się tak a nie inaczej - względem niego. To nie czyni z Ciebie wariatki, furiatki i osoby nadającej się na terapię - po prostu NIE DOPASOWALIŚCIE się. Całkiem możliwe że z kimś innym tych problemów w ogóle by nie było, niektóre osoby nawet na spokojnych ludzi działają jak płachta na byka, czasami po czasie..

Jednakże, mąż Cię trochę postraszył. Być może rzeczywiście podjął ostateczną decyzję. Być może strach spowodował u Ciebie że jednak się zreflektowałaś i chcesz to ocalić, z wygody, strachu, pomimo wszystko miłości czy kwestii finansowych - wszystko obojętnie jakie są powody. Jak sama piszesz chcesz by było jak dawniej.

Musisz sobie zadać konkretne, SZCZERE pytania - czy rzeczywiście nadal go chcesz ? Czy może tak jak ktoś tu napisał to jest możliwość żeby się go pozbyć skoro tak Cię irytuje a trzyma Cię przed tym jedynie strach - nic więcej.

Jeśli chcesz z nim zostać, naprawić to wszystko to:
1. Po pierwsze przestań beczeć po kątach, chodzić ze skwaszoną miną.
2. SŁUCHAJ GO I TEGO CO ON MÓWI - Nie chce z Tobą rozmawiać to to USZANUJ. Nie chce być mu prała i mu gotowała - USZANUJ TO. Po prostu stosuj się teraz do tego do tego on chce.
3. Nie pisz mu jakiś listów, nie zaczynaj jakiś rozmów 'o was'. Nie przepraszaj - JUŻ TO ZROBIŁAŚ. TO nie działa i działać nie będzie.
4. TEŻ wychodź z domu. Zadbaj o siebie. Bądź neutralna, może nie radosna, ale neutralna. Niech widzi że masz się czymś zająć w domu, czytaj książki, chodź na spacery. RÓB COŚ DLA SIEBIE. Nie na pokaz, ale dla SIEBIE.
5. Poczytaj o swoim problemie, rzeczywiście weź pod uwagę terapię - I NIE INFORMUJ GO O TYM. Nie na zasadzie 'chlip chlip, zmienię się, uprasuję i zapisałam się na terapię, widzisz ? CHODZĘ!'. To nie tak działa. Idź dla siebie - a efekty przyjdą same.

Reasumując - zachowuj się normalnie, neutralnie. Nie proś, nie błagaj, nie manipuluj i zadbaj o swoja psychikę - on wróci tylko i wyłącznie jeśli SAM będzie chciał. Jakiekolwiek Twoje słowa, listy, płacze i umartwianie się w niczym już nie pomoże - a tylko może zaszkodzić. DAJ MU PO PROSTU CZAS - dużo, dużo czasu ... i sobie również.

45 Ostatnio edytowany przez R_ita2 (2022-11-02 19:05:14)

Odp: To już chyba koniec
JohnyBravo777 napisał/a:
wieka napisał/a:

Jesteś w błędzie, zaburzenia osobowości nie bardzo dają się terapeutyzować, więc napisałam prawdę.

Pokaz mi jedno badanie, z ktorego wynika to co napisalas.

Wieko a ja się z Tobą nie zgadzam. Obecnie zaburzenia osobowości leczy się psychoterapią, jej efekty widać u od 40 do 64 % pacjentów. Psychoterapia wglądowa niezależnie od kierunku teoretycznego jest najbardziej efektywna. Zaleca się oczywiście psychoterapię długoterminową, która integruje wiele aspektów życia człowieka.

Co więcej! W zeszłym roku na łamach "Psychological Medicine” opublikowano niosące nadzieje wyniki badań, że nawet z psychopatii być może da się "wyprowadzić". W projekcie wzięło udział 103 mężczyzn (ich średnia wieku wyniosła prawie 40 lat) osadzonych w niderlandzkich więzieniach. Większość (99 proc.) popełniła poważne przestępstwo, np. dokonała napadu z użyciem broni i bardzo poważnie raniła kogoś; zamordowała lub usiłowała dokonać zabójstwa; zastraszała, stosowała przymus albo dokonała napaści seksualnej lub podpalenia. U 88 proc. stwierdzono wysokie ryzyko recydywy, a u ponad połowy (60 proc.) zdiagnozowano antyspołeczne zaburzenie osobowości, zaś u pozostałych osobowość narcystyczną, borderline lub mieszankę wymienionych zaburzeń. Ponadto u 76 proc. stwierdzono istotnie lub bardzo nasilone cechy psychopatii. Wszystkie osoby biorące udział w badaniu przydzielono losowo do dwóch grup. W pierwszej zastosowano standardowe leczenie (TAU, ang. treatment as usual, czyli w tym przypadku terapię poznawczo-behawioralną, eklektyczną/integracyjną, systemową, etc.), a w drugiej osadzonymi zajmowali się psychoterapeuci wykorzystujący tzw. terapię schematu. Wywodzi się ona z terapii poznawczo-behawioralnej (CBT, ang. cognitive-behavioral therapy) i jest przeznaczona przede wszystkim do pracy z zaburzeniami osobowości. I z tego co wyszło to terapia schematu okazała się sporym sukcesem. Tutaj oczywiście tych ludzi trzeba będzie monitorować latami by zobaczyć, czy efekty były prawdziwe i trwałe ale... jest. Ich terapia trwała 3 lata, tyle trwało badanie.  Przy czym terapia schematu okazała się bardziej skuteczna w przypadku głównych wskaźników – stopnia rehabilitacji (poddani jej pacjenci uzyskiwali łatwiej przepustki) i nasilenia objawów zaburzeń osobowości (szybciej zmniejszały się symptomy), a także we wzmacnianiu samokontroli i samoregulacji, które to umiejętności chronią przed recydywą. To jest ogromna nadzieja dla psychologii/psychiatrii i tego, że da się wyprowadzić nawet z ciężkich zaburzeń/przystosować chorych.  To daje nadzieję, że można jednak dokonać niemożliwego: zmienić kota w mysz ; )

Sorry za offtop, ale to nie prawda co napisałaś, że zaburzeń osobowości nie da się terapeutyzować.

46 Ostatnio edytowany przez JohnyBravo777 (2022-11-02 19:31:39)

Odp: To już chyba koniec
bagienni_k napisał/a:

... wyłącznie ...
... prawie zawsze...
... co chwila ...
... jakaś zbrodnia? ...
... za każdym razem ...

Ty celowo popelniasz te bledy logiczne (ekstremalne generalizacje) w swoich wypowiedziach?
To twoja forma retoryki?

47 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2022-11-02 19:55:48)

Odp: To już chyba koniec

Johny Wyłapałeś to, co jest akurat najmniej ważne w tym wypadku.

Jeśli słyszę, że człowiek realizująć swoje potrzeby najprawdopodobniej krzywdzi wiele osób w swoim otoczeniu, jak ma wyglądać taki związek?  Na wiecznym dawaniu czy też ostrożnym badaniu gruntu, oby tylko nikogo nie skrzywdzić? Serio, tak bardzo nasze życie może innym przeszkadzać? Jeśli ja chcę czasami coś zrobić bez mojej drugiej połówki, oznacza to, że ją krzywdzę?

Mam się oglądać za siebie przy każdej okazji? Choćby przy podejmowaniu niektóych decyzji, które dla mnei są ważne a dla drugiej osoby już niekoniecznie? Przykład, który podałeś trochę nieadekwatny, bo sytuacja w tym wątku jest na tyle absurdalna, żę ciężko te emocje opanować. Szczególnie, jeśli Autorka kompletnie nie widzi swoich błędów.

48

Odp: To już chyba koniec
JohnyBravo777 napisał/a:
bagienni_k napisał/a:

... wyłącznie ...
... prawie zawsze...
... co chwila ...
... jakaś zbrodnia? ...
... za każdym razem ...

Ty celowo popelniasz te bledy logiczne (ekstremalne generalizacje) w swoich wypowiedziach?
To twoja forma retoryki?

On już tak ma. Dodatkowo nie zrozumiał o czym napisałaś. Argumentacja na tym samym poziomie, wyświechtane frazesy. Ja jak czytam forum to po prostu omijam jego wypowiedzi bo nigdy nic nie wnoszą poza zmarnowanym czasem.

49

Odp: To już chyba koniec
R_ita2 napisał/a:
JohnyBravo777 napisał/a:
wieka napisał/a:

Jesteś w błędzie, zaburzenia osobowości nie bardzo dają się terapeutyzować, więc napisałam prawdę.

Pokaz mi jedno badanie, z ktorego wynika to co napisalas.

Wieko a ja się z Tobą nie zgadzam. Obecnie zaburzenia osobowości leczy się psychoterapią, jej efekty widać u od 40 do 64 % pacjentów. Psychoterapia wglądowa niezależnie od kierunku teoretycznego jest najbardziej efektywna. Zaleca się oczywiście psychoterapię długoterminową, która integruje wiele aspektów życia człowieka.

Co więcej! W zeszłym roku na łamach "Psychological Medicine” opublikowano niosące nadzieje wyniki badań, że nawet z psychopatii być może da się "wyprowadzić". W projekcie wzięło udział 103 mężczyzn (ich średnia wieku wyniosła prawie 40 lat) osadzonych w niderlandzkich więzieniach. Większość (99 proc.) popełniła poważne przestępstwo, np. dokonała napadu z użyciem broni i bardzo poważnie raniła kogoś; zamordowała lub usiłowała dokonać zabójstwa; zastraszała, stosowała przymus albo dokonała napaści seksualnej lub podpalenia. U 88 proc. stwierdzono wysokie ryzyko recydywy, a u ponad połowy (60 proc.) zdiagnozowano antyspołeczne zaburzenie osobowości, zaś u pozostałych osobowość narcystyczną, borderline lub mieszankę wymienionych zaburzeń. Ponadto u 76 proc. stwierdzono istotnie lub bardzo nasilone cechy psychopatii. Wszystkie osoby biorące udział w badaniu przydzielono losowo do dwóch grup. W pierwszej zastosowano standardowe leczenie (TAU, ang. treatment as usual, czyli w tym przypadku terapię poznawczo-behawioralną, eklektyczną/integracyjną, systemową, etc.), a w drugiej osadzonymi zajmowali się psychoterapeuci wykorzystujący tzw. terapię schematu. Wywodzi się ona z terapii poznawczo-behawioralnej (CBT, ang. cognitive-behavioral therapy) i jest przeznaczona przede wszystkim do pracy z zaburzeniami osobowości. I z tego co wyszło to terapia schematu okazała się sporym sukcesem. Tutaj oczywiście tych ludzi trzeba będzie monitorować latami by zobaczyć, czy efekty były prawdziwe i trwałe ale... jest. Ich terapia trwała 3 lata, tyle trwało badanie.  Przy czym terapia schematu okazała się bardziej skuteczna w przypadku głównych wskaźników – stopnia rehabilitacji (poddani jej pacjenci uzyskiwali łatwiej przepustki) i nasilenia objawów zaburzeń osobowości (szybciej zmniejszały się symptomy), a także we wzmacnianiu samokontroli i samoregulacji, które to umiejętności chronią przed recydywą. To jest ogromna nadzieja dla psychologii/psychiatrii i tego, że da się wyprowadzić nawet z ciężkich zaburzeń/przystosować chorych.  To daje nadzieję, że można jednak dokonać niemożliwego: zmienić kota w mysz ; )

Sorry za offtop, ale to nie prawda co napisałaś, że zaburzeń osobowości nie da się terapeutyzować.

Ok, ja napisałam, że ciężko, wiem z tego co pisały takie osoby, że  bardziej uzależniają się od terapeuty niż zmieniły cokolwiek w swojej głowie.
Teoretycznie terapia powinna być łączona z farmakologią, tylko mało kto się na to pisze, efekt niepewny, niewiadomy, a przecież tym osobom jest dobrze wink Jak i autorce, dla niej by wystarczyło, żeby mąż przyjmował przeprosiny i byłoby wszystko ok.

Bo jak auważyła Ola, to nie jej wina, że mąż ją irytuje tongue

50 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2022-11-02 20:02:51)

Odp: To już chyba koniec

Widzę, że niektórzy dają sobie prawo do głoszenia jedynie słusznej i niezaprzeczalnej prawdy. Ale taki komentarz z ust Koleżanki wyżęj, to tylko komplement smile Jako, że kiedyś "ośmieliłem się" napisać kilka słów prawdy, zgodnej zresztą ze zdaniem paru innych osób, to było wielkie oburzenie.

Jakby Autorka zaszła jeszcze dalej ze swoim szaleństwem i toksycznością, to oczywiście należałoby to wszystko rozkładać, analizować i udzielać jej "cennych"rad..

Całkowicie zgadzam się z Loką: Autorka musi w pierwszej kolejnośći przestać słuchać swojej "drogiej" siostrzyczki...

51 Ostatnio edytowany przez Agnes76 (2022-11-02 20:17:09)

Odp: To już chyba koniec
Kasia995 napisał/a:

Mieliśmy ważne wydarzenie, którego cześć on organizował. Wszystko miało być dopięte na ostatni guzik, aż w ostatniej chwili jednak okazało się że nie jest, że brakuje jednej ważnej kwestii (okazało się później, że osoba z którą to załatwiał była niekompetentną i nie przekazała mu wszystkiego)
Zagotowałam się niemiłosiernie. Zarzuciłam mu, że to wszystko jego wina, że źle przekazal informacje. Zadzwoniłam do razu do matki przy nim, opisałam sytuację, powiedziałam że to on wszystko spie*rzył jak zawsze.

To moim zdaniem klucz do Waszych kłopotów.
Jak często masz wrażenie, że mąż nie zrobił wszystkiego co powinien?
Jak często uważasz, że nie przykłada się do tego co powinien zrobić, a potem Ty musisz po nim poprawiać?
Jak często myślisz, że mu się nie chciało czegoś zrobić, bo wie, że Ty to nadrobisz za niego ?

Jest w Tobie wiele skumulowanej złości, z którą sobie nie radzisz. Trzeba dociec j akie jest prawdziwe jej źródło?
Porozmawiaj ze mną szczerze, bo bez tego będziesz się nakręcać, wybuchać a potem samobiczować, i tak w kółko.

52

Odp: To już chyba koniec

Z poprzednich wątków Autorki wynika wyraźnie, że ów mąż wcale nie jest tak "beznadziejny", jak się jej wydaje. Gość pewnie robił, co tylko mógł, aby ułatwić im to ich wspólne życie, ale i tak dostawał za każdym razem solidną dawkę krzywków, awantur i pretensji. Kto jest w stanie znieść takie pomiatanie wysatrczająco długo? Dlatego jego decyzja jest jak najbardziej słuszna.

53

Odp: To już chyba koniec
bagienni_k napisał/a:

Z poprzednich wątków Autorki wynika wyraźnie, że ów mąż wcale nie jest tak "beznadziejny", jak się jej wydaje. Gość pewnie robił, co tylko mógł, aby ułatwić im to ich wspólne życie, ale i tak dostawał za każdym razem solidną dawkę krzywków, awantur i pretensji. Kto jest w stanie znieść takie pomiatanie wysatrczająco długo? Dlatego jego decyzja jest jak najbardziej słuszna.

Agnes broni Autorki nawet za cenę logiki, więc tu się nie ma czym przejmować big_smile

54 Ostatnio edytowany przez Agnes76 (2022-11-02 20:51:24)

Odp: To już chyba koniec

Ja nikogo nie bronię, tylko chcę dociec źródła ich problemów.
Loca, w swoim ostatnim poście poprzedniego tematu napisałaś znamienne słowa, że facet ma jej dość i teraz się odgrywa.
Może nie zwróciłaś na to uwagi, ale ta informacja ma wielkie znaczenie. Bo jeśli on się odgrywa, to nie cała wina jest po jej stronie.

To, ze on nie jest beznadziejny, nie znaczy, ze jest całkiem w porządku. To różne sprawy.

55 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2022-11-02 20:55:30)

Odp: To już chyba koniec

Odwróćmy tylko role i postawmy w tej sytuacji, tzn. sytuacji męża, kobietę.. Już widzę to "zrozumienie" dla faceta robiącemu żonie awantury..

Odgrywa się, bo każdy człowiek ma w pewnym momencie dość! Możę warto się zastanowić dlaczego Autorka się tak zachowywała od początku, bo raczej jej stan czy zachowanie nie pozostawia wątpliwości, kto jest inicjatorem tych awantur. Jeśli to ona jest prowodyrem zachowania męża, to ja się chłopu naprawdę nie dziwię - faceci też mają granice swojej wytrzymałości, jeśli bierzemy pod uwagę pretensje, krzyki czy ciągłe wyzwiska.

56

Odp: To już chyba koniec
bagienni_k napisał/a:

Odwróćmy tylko role i postawmy w tej sytuacji, tzn. sytuacji męża, kobietę.. Już widzę to "zrozumienie" dla faceta robiącemu żonie awantury..

Jeśli w związku dochodzi do awantur, to też trzeba ustalić, co je wywołuje. Bez tego nie da się rozwiązać problemu.

57

Odp: To już chyba koniec

A można rozwiązywać problemy czy spory bez awantur, krzyków i wyzwisk? Może właśnie taka osoba, która je stosuje(niezależnie od tego, co robi ta druga), powinna się nad sobą zastanowić?

58

Odp: To już chyba koniec
Agnes76 napisał/a:

Ja nikogo nie bronię, tylko chcę dociec źródła ich problemów.
Loca, w swoim ostatnim poście poprzedniego tematu napisałaś znamienne słowa, że facet ma jej dość i teraz się odgrywa.
Może nie zwróciłaś na to uwagi, ale ta informacja ma wielkie znaczenie. Bo jeśli on się odgrywa, to nie cała wina jest po jej stronie.

To, ze on nie jest beznadziejny, nie znaczy, ze jest całkiem w porządku. To różne sprawy.

No i masz nowy temat i kolejną próbę zrobienia czegoś razem. On coś miał załatwić i sama Autorka powiedziała, że nie on to zawalił, tylko ten, u kogo coś zamawiali. A mimo to Autorka nie poczekała na jakieś wyjaśnienia, nie spróbowała razem z mężem wymyśleć alternatywy, tylko od razu zrobiła mu zjebkę, a poten zadzwoniła do jego matki, żeby jej opowiedzieć, jakiego ma beznadziejnego syna.

Więc gość się kolejny raz wkurzył i tym razem, jak widać, ma Autorki definitywnie dość, co jest zrozumiałe, bo ile można żyć z furiatką. Dawał jej masę szans. Te sytuacje, w których ona wybucha są sytuacjami, w których normalny człowiek może by się lekko zestresował, ale to nie jest usprawiedliwieniem dla jej zachowania.

Każdy by miał dość i zapewne gdyby nie dziecko, to rozwód by mieli 2 tematy temu. Tylko Autorka jak na furiatkę przystało już miała plany zabrania mu dziecka i ograniczenia kontaktow. A będąc w domu, to on może przynajmniej sprawić, że jej furie nie będą skierowane w stronę dziecka, co oeanie prędzej czy później nastąpi.

On jej dawał już tyle szans, tyle razy mieli naprawiać, że już doszli do etapu, że nie ma czego naprawiać. Bo jak sobie to teraz wyobrażasz? Autorka oczekuje, że ona przeprosi i będzie po staremu, a za tydzień zrobi kolejną awanturę, bo tym razem mąż kupi mleko 0.5 zamiast 2%. Dopóki Autorka nie zrozumie, że nie da się tak żyć, to nic się nie zmieni, a ona każdorazowo dla siebie ma masę usprawiedliwień.

59

Odp: To już chyba koniec
Lady Loka napisał/a:

Każdy by miał dość i zapewne gdyby nie dziecko, to rozwód by mieli 2 tematy temu. Tylko Autorka jak na furiatkę przystało już miała plany zabrania mu dziecka i ograniczenia kontaktow. A będąc w domu, to on może przynajmniej sprawić, że jej furie nie będą skierowane w stronę dziecka, co oeanie prędzej czy później nastąpi.

On jej dawał już tyle szans, tyle razy mieli naprawiać, że już doszli do etapu, że nie ma czego naprawiać. Bo jak sobie to teraz wyobrażasz? Autorka oczekuje, że ona przeprosi i będzie po staremu, a za tydzień zrobi kolejną awanturę, bo tym razem mąż kupi mleko 0.5 zamiast 2%. Dopóki Autorka nie zrozumie, że nie da się tak żyć, to nic się nie zmieni, a ona każdorazowo dla siebie ma masę usprawiedliwień.

Właśnie chodzi o to zrozumienie, co w niej tą złość wywołuje. Ona sama powinna dojść do tego, czy jest w stanie przejść do porządku dziennego, że mąż kupi inne mleko niż powinien.
Dla jednej osoby to nie ma znaczenia, dla drugiej jest to wkurzające. Jeśli tych przypadków jest dla niej zbyt wiele, i cięgle  ją wkurza jego niedokładność, to albo się z tym pogodzi, albo powinni się rozstać.

60 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2022-11-02 21:15:53)

Odp: To już chyba koniec

Pierwszy akapit Loki wyraźnie pokazuje w czym jest tutaj problem. Nawet jeśli ta wspomniana z tego wątku sytuacja, miała miejsce JEDEN RAZ, to już jest powód do niepokoju. Bez weryfikacji, bez żadnego sprawdzenia faktów, osoba urządza awanturę z pretemnsjami i wyzwiskami, po czym dzowni jeszcze do swojej teściowej z pretensjami. Zarówno zbyt pochopna reakcja, jak i sposób jej wyrażenia sprawia, że taka osoba powinna się zastanowić nad swoim postępowaniem. Druga stronqa zaś powinna mieć się na baczności.

Agnes, Jaka niedokładność? Czy domyślnie tutaj ma właśnie miejsce sugestia, że awantura z powodu nieodpowiedniego rodzaju mleka jest powodem do szukania winy po jego stronie? Pytanie brzmi, KTO z nas w takim przypadku "zjedzie" partnera, krzycząc na niego, bo kupił nie to mleko, co trzeba? Problemy Autorki wydają się dużo głębsze i niekoniecznie związane z jej relacją z mężem. Pytanie jak reagowała na niepowodzenia czy stresujace sytuacje dużo wcześniej?

61

Odp: To już chyba koniec
Agnes76 napisał/a:
Lady Loka napisał/a:

Każdy by miał dość i zapewne gdyby nie dziecko, to rozwód by mieli 2 tematy temu. Tylko Autorka jak na furiatkę przystało już miała plany zabrania mu dziecka i ograniczenia kontaktow. A będąc w domu, to on może przynajmniej sprawić, że jej furie nie będą skierowane w stronę dziecka, co oeanie prędzej czy później nastąpi.

On jej dawał już tyle szans, tyle razy mieli naprawiać, że już doszli do etapu, że nie ma czego naprawiać. Bo jak sobie to teraz wyobrażasz? Autorka oczekuje, że ona przeprosi i będzie po staremu, a za tydzień zrobi kolejną awanturę, bo tym razem mąż kupi mleko 0.5 zamiast 2%. Dopóki Autorka nie zrozumie, że nie da się tak żyć, to nic się nie zmieni, a ona każdorazowo dla siebie ma masę usprawiedliwień.

Właśnie chodzi o to zrozumienie, co w niej tą złość wywołuje. Ona sama powinna dojść do tego, czy jest w stanie przejść do porządku dziennego, że mąż kupi inne mleko niż powinien.
Dla jednej osoby to nie ma znaczenia, dla drugiej jest to wkurzające. Jeśli tych przypadków jest dla niej zbyt wiele, i cięgle  ją wkurza jego niedokładność, to albo się z tym pogodzi, albo powinni się rozstać.

Patrząc na te tematy, to ją prowokowałoby już nawet spojrzenie, które uznałaby za nieodpowiednie.

W tym momencie nie ma co tłumaczyć jej, że mąż ją prowokuje. Normalny człowiek nie wybucha o wszystko. A co będzie jak dziecko pójdzie do szkoły i dostanie tróję zamiast piątki? Awantura? Jak ubrudzi stół awantura? Jak nie posprząta klocków awantura?

Z kimś takim się nie da żyć i ja mam poważne obawy o dobro dziecka. A jak widać, siostra lepsza nie jest, albo Autorka siebie w oczach innych wybiela i o awanturach nie mówi, tylko o tym, jak to ma złego męża.

62

Odp: To już chyba koniec

Ja tutaj dostrzegam inny problem, dlatego chcę z nią porozmawiać o szczegółach.

Przedstawię to obrazowo :
Jak ktoś raz zrobi złe zakupy to nie jest problem. Jak trzy razy w tygodniu zrobi złe zakupy, to zaczynamy się zastanawiać, o czym on myśli, jak te zakupy robi. Każde złe zakupy, źle załatwione sprawy, są jak kamyczki, które wpadają do rodzinnego ogródka. Gdy z tych kamyczków usypie się spora górka, to potem nie widzimy kamyczków, tylko  wielką górę źle załatwionych spraw.

Trzeba się przyjrzeć, jak tą górę posprzątać i nie dokładać do niej nic więcej. Trzeba się zastanowić, czy potrafimy  żyć z osobą, która ciągle te kamyki dorzuca. Czy te kamyki jesteśmy w stanie tolerować i przyzwyczaić się do nich, bo są inne sprawy, które te niedobre równoważą, albo nawet wynagradzają z nawiązką.

On nie chce od niej przeprosin, bo jemu zależy na czym innym. On chce jej podziwu i uznania, docenienia tego wszystkiego co daje i robi dobrze.

63 Ostatnio edytowany przez Istotka6 (2022-11-02 21:31:17)

Odp: To już chyba koniec

Po pierwsze, zmień doradcę. Siostra to bardzo słaby doradca. Aczkolwiek zastanawia mnie jedno, obie przejawiacie bardziej lub mniej postawę bardzo roszczeniowa, ba, nawet zamkniętą na inne racje. Zastanawiam się nad tym, skąd to się u Was wzięło. Jak wyglądaly relacje rodzinne zarówno między Wami jak i rodzicami? Mama też pomiatala ojcem? Lub Wami?
Zauważ proszę jak wiele razy pokazywano Ci pewne Twoje wady, a Ty, odnoszę wrażenie jakby to po Tobie spływało, nie chcąc się zastanowić nad czymś więcej niż jak udobruchać misia.
Po drugie, terapia jest przede wszystkim dla Ciebie, Twojemu dziecku, przyszłemu mężczyźnie, musisz to zrozumieć.
Po trzecie, ważne byś przyznała sama przed sobą, że masz problem ze sobą, dopiero po tym terapia, inaczej to nie ma sensu.
Uspokój się, wycisz i przemysl swoje zachowanie, postawę.

PS. Kosz na pranie na kod? Ja pierniczę, jak bardzo musiałaś zajść za skórę skoro kupił "specjalny" kosz big_smile

Edit, nie, nie, nie. Nie dzwoń do Jego mamy, zachowaj się godnie.

64

Odp: To już chyba koniec

Czyli znowu wina na męża. On nie chce podziwu i uznania, on chce normalnej żony i normalnego życia w spokoju.
Przypomnę, że w wielu przypadkach wina męża polegała na tym, że się nie domyślił, czego chciała Autorka.

Dziecko też jej podorzuca kamyków do ogródka i co? Będzie to usprawiedliwiało przemoc słowną?

65 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2022-11-02 21:44:53)

Odp: To już chyba koniec

Agnes, ale kto, nawet po tych iluś źle zrobionych zakupach, urządza takie awantury czy inne dantejskie sceny? Kto te kamyki dorzuyca? On czy ona? Jeśli on ma je dorzucać, to chyba mówimy o zupełnie innej historii..

To facet nie daje rady i właśnie stwierdził, żę to on nie jest w stanie mieszkać pod wspólnym dachem z kobietą, która robi mu jazdy dosłownie o wszystko i za każdym razem.

Źródła jej zachowania mogą pochodzić z wcześniejszych doświadczeń czy nawet dzieciństwa.

edit: Facet oczekuje zrównoważonej żony, szacunku i możliwości odbycia normalnej rozmowy. Chociaż dlaczego w sumie facet ma nie oczekiwać docenienia i uznania?

Jeśli każdy konlikt "rozwiązywany" jest w ten sposób, jak ten ostatni, to Autorka powinna się zastanowić poważnie nad soba, bo małżeństwa raczej już nie uratuje. Jeśli "winą" człowieka jest to, że się czegoś nie domyślił, to problem nie leży po jego stronie, ale po stronie tegol, kto się domaga tego domyślania.

Posty [ 1 do 65 z 74 ]

Strony 1 2 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » To już chyba koniec

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024