Kto i dlaczego według was powinien gotować w małżeństwie? Jestem ciekawa Waszych opinii jak widzicie ten obowiązek/podział obowiązków
Oboje - zgodnie z umową i możliwościami czasowymi.
Ten, kto lepiej gotuje i/lub mniej pracuje.
Ten, kto umie.
Kto i dlaczego według was powinien gotować w małżeństwie? Jestem ciekawa Waszych opinii jak widzicie ten obowiązek/podział obowiązków
Ten kto chce
i nie ukrywajmy, że ten temat nie łączy się z Twoim pierwszym... Co chcesz udowodnić?
W sumie nic udowodnić, bardziej zweryfikować swój punkt widzenia, może moje zalozenie, że powinien być podział obowiązków potrzebuje lekkiej zmiany/modyfikacji
W sumie nic udowodnić, bardziej zweryfikować swój punkt widzenia, może moje zalozenie, że powinien być podział obowiązków potrzebuje lekkiej zmiany/modyfikacji
Wychodzisz z błędnego założenia.
W małżeństwie jest tak, jak sobie założą małżonkowie. I tu nic nie ma do weryfikowania z innymi ludźmi. Jakbym popatrzyła na moje dwie najbliższe koleżanki i szukała wzoru, to bym nie znajazła, bo u nas jest tak, że gotujemy razem/wymieniamy się, u jednej gotuje tylko facet, a u drugiej zamawiają catering, bo żadne z nich nie lubi gotować.
Ma pasować Wam i być dostosowane do Was.
Ja teraz gotuję prawie w 100%, bo siedzę na ciążowym L4, to nie będę męża gonić do kuchni. Ale on zajmuje się za to całym sprzątaniem wszystkiego.
Zasady są Wasze, a nie ludzi dookoła. One mają być dla Was i to Wy macie je sobie negocjować w razie potrzeby, a nie że skoro 90% forum stwierdzi, że trzeba gotować na zmianę to koniecznie Wy też musicie się wymieniać. Albo skoro ktoś powie, że kobieta ma gotować, to facet nie ma prawa wejść do kuchni.
Gotuje ten kto potrafi/ chce i generalnie jak sie ludzie umówią. U nas gotuję ja bo lubię i jestem zorganizowana, a Miś by z kuchni zrobil drugą Hiroshimę, więc od tej czynności raczej go odganiam
Zgadzam się z Tobą jak najbardziej, każdy związek jest inny. Jestem ciekawa jak inni sobie to ułożyli. Może w tej kwestii kuchennej szukam jakiegoś pośredniego rozwiązania i pomyslu, stąd ten wątek.
Czujesz się na tyle w ciąży żeby gotować? Mnie czasem kręgosłup wysiada jak postoje godzinę przy kuchni.
Czujesz się na tyle w ciąży żeby gotować? Mnie czasem kręgosłup wysiada jak postoje godzinę przy kuchni.
Tak, ale ja jestem dopiero w 10 tygodniu i generalnie i tak większość dnia leżę/lenię się/odpoczywam, więc zrobienie obiadu nie jest dla mnie jakąś wielką filozofią. Mamy thermomix, więc albo robię zupę na dwa dni (która w sumie robi się sama), albo jakiś makaron z sosem, albo coś z piekarnika, nie stoję godziny przy garach, raczej podejdę i zamieszam to, co już się robi albo podejdę i dorzucę coś do thermomixa i włączę, żeby robił dalej. Ogólnie nie wiem czy tego stania mam łącznie chociaż z 30min.
Ale jeżeli obiad z mięsem, to mięso musi przygotować mąż, bo mnie bierze na wymioty jak widzę surowe, mogę co najwyżej wrzucić do garnka albo na patelnię.
Przyjdzie pewnie taki moment, że będę mogła wstawać tylko do toalety, to wtedy mąż będzie gotował dla nas obojga.
Po prostu trzeba sobie podzielić obowiązki domowe.
Tak aby nikt nie czuł się wykorzystywany ani wykorzystujący.
Z racji tego że ja pracuje zdalnie,oraz z powodu tego że zona gotuje tragicznie,to gotowaniem zajmuje sie ja.
Oraz z tego powodu że kocham gotować,i patrzeć jak innym smakuje to co zrobiłem
Robię śniadanie ,drugie śniadanie zonie do pracy i synowi do szkoły, obiadu-kolacje, zajmuje sie zakupami domowymi,oraz sprzątam kuchnie.
Ogólnie zona w kuchni robi tylko kawę w ekspresie i tyle.
Natomiast zona pierze,prasuje,oraz sprząta resztę domu,zajmuje sie tez wszystkimi rzeczami z samochodem,bo to ona jest w domu kierowca,ja nie lubię prowadzić.
Syn jest odpowiedzialny za wynoszenie śmieci oraz dbanie o porządek na tarasie.
Razem w trójkę zajmujemy sie ogrodem.
Myślę ze nie można sobie zrobić gorszej krzywdy,niż przypisywanie swoje płci do jakiejś roli/obowiązków w domu.
Podejście ze kobieta MUSI gotować i prac, a facet naprawiać usterki i zajmować sie samochodem to jakiś smutne echo dawnych czasów,słusznie minionych.
Ja gotuje bo lubię i odpręża mnie to poza tym każde z nas je coś innego wiec raczej nie ma wspólnych obiadów znaczy czasami ale każde je cos innego.
Nawet jakby zgłosił chęci do gotowania to nie za bardzo bym była zadowolona bo lubię w kuchni ogarniać po swojemu.
Jakbym patrzyła jak żyją inni to bym nigdy nie była szczęśliwa od momentu kiedy uświadomiłam sobie ze to dla mnie musi być najlepiej a nie ze ktoś będzie coś komentował a ja będę się stresować jestem o niebo spokojniejsza osoba
Polecam
Lady Loka podobno thermomix i zmywarka to najlepsze rozwiązanie w małżeństwie ja jestem w 34 tygodniu ciąży, jestem samodzielna ale kręgosłup dokucza mocno.
Szeptuch mój poprzedni partner gotował super, wymyślał różne przepisy. Fajnie mieć takiego gotujacego faceta
Kto i dlaczego według was powinien gotować w małżeństwie? Jestem ciekawa Waszych opinii jak widzicie ten obowiązek/podział obowiązków
Kobieta, a jeśli pochodzi z patologicznej rodziny, z której nie wyniosła umiejętności gotowania, to niech się szybko sama nauczy.
Lady Loka podobno thermomix i zmywarka to najlepsze rozwiązanie w małżeństwie
ja jestem w 34 tygodniu ciąży, jestem samodzielna ale kręgosłup dokucza mocno.
Szeptuch mój poprzedni partner gotował super, wymyślał różne przepisy. Fajnie mieć takiego gotujacego faceta
Tak, thermomix jest super jak nie masz, to przemyśl zakup
Tyle nowych dań przetestowaliśmy od kiedy go mamy, że głowa mała teraz tylko kłócimy się czasem o to, kto wybiera danie.
Szeptuch mój poprzedni partner gotował super, wymyślał różne przepisy. Fajnie mieć takiego gotującego faceta
Mysle że fajnie mieć po prostu partnera który rozumie ze dom to nie hotel i ze wszystko samo sie nie zrobi.
To sprawa indywidualna, jak sie te obowiązki podzieli.
Twierdzenie że kobieta ma gotować, MUSI gotować, to żałosne żarty smutnych ludzi.
Ale to działa w druga stronę.
Twierdzenia że facet musi ogarniać samochód, musi spawać,wiercić czy co to tak samo seksizm.
ale życie uczy ze warto mieć rożne umiejętności.czy to gotowanie,spawanie itp
lepiej umieć niż nie.
Fajnie się kłócić o to kto wybiera danie pudelka też są spoko, ale osobiście szybko mi się przejadło takie jedzenie.
Ja mogę i wiercić i gotować, dużo majsterkowania nauczył mnie tata, a gotowania sama się uczylam. Jedynie dużych mebli nie przenioslabym bo jestem małych rozmiarów
Tak, thermomix jest super
jak nie masz, to przemyśl zakup
Tyle nowych dań przetestowaliśmy od kiedy go mamy, że głowa małateraz tylko kłócimy się czasem o to, kto wybiera danie.
Powiem ci ze u mnie to urządzenie się kurzy.
żona kupiła mi w prezencie aby odciążyć mnie w kuchni,ale jak dla mnie,zabija ono ta magie gotowania,wszystko jest takie mechaniczne,zbyt zadaniowe,poukładane.
Zabiera mi ta radość z gotowania.
Lady Loka napisał/a:Tak, thermomix jest super
jak nie masz, to przemyśl zakup
Tyle nowych dań przetestowaliśmy od kiedy go mamy, że głowa małateraz tylko kłócimy się czasem o to, kto wybiera danie.
Powiem ci ze u mnie to urządzenie się kurzy.
żona kupiła mi w prezencie aby odciążyć mnie w kuchni,ale jak dla mnie,zabija ono ta magie gotowania,wszystko jest takie mechaniczne,zbyt zadaniowe,poukładane.
Zabiera mi ta radość z gotowania.
Cóż, jest szybkie w sensie zwalnia dużo czasu, który spędziłbyś na mieszaniu i pilnowaniu.
Zawsze możesz go używać do takich eko rzeczy. Jak koncentrat bulionu do zup i sosów, mieszanki przypraw, masło od dawna już robimy sami, różne rodzaje pesto, domowe jogurty, domowa wegeta, tego typu rzeczy
No i dla mnie jest fajne to, że są dania, gdzie wszystko robi mi się w jednym garnku.
Na święta planuję do prezentów dorzucić cytryny w zalewie imbirowej, też zrobione w thermo
Teraz uwaga bo powiem cos nieskromnego,pysznego.
thermomix dla mnie to jak drukarka dla malarza.
Niby fajnie,piękny obraz jest gotowy po chwili,nie trzeba się męczyć.
Ale mi chodzi o ten czas w kuchni.
Mówi sie ze samuraj nie ma celu,ma tylko drogę.
Lubie cały ten proces,jak np piekę,a zona podchodzi i oblizuje łyżkę po kremie.
Albo kroje warzywa na surówkę,a ona podkrada mi z deski.
Nie wiem jak Ci to opisać, ta cała otoczka gotowania,a nie sam efekt końcowy.
A jak to jest z myciem takiego urządzenia?
22 2022-10-21 18:56:39 Ostatnio edytowany przez Lady Loka (2022-10-21 19:01:17)
A jak to jest z myciem takiego urządzenia?
Tryb mycia, litr wody, kropla płynu, potem tylko opłukujesz pod wodą, w 90% przypadków to wystarcza.
Szeptuch, dlatego ja napisałam Ci choćby o takich opcjach jak własna kostka rosołowa czy masło. No tego to raczej nie robisz sam w domu
Mój mąż trzaska lemoniadę co chwilę, bo mówi, że zawiera najwięcej smaku (bo szatkuje się całe cytryny, a nie tylko wyciska sok).
W sensie ja wiem jak się gotuje normalnie potrafię bez thermomixa, tylko z nim mi łatwiej. Wiadomo, że niektóre rzeczy robię bez, makaronu w nim nie gotuję
ale mi on też podpowiada nowe przepisy. Nie wiem czy sama wpadłabym na to, że można zrobić banalnie prostą zupę z kurczakiem, ziemniakiem, curry i mleczkiem kokosowym i że to będzie dobre
albo zupę gyros, która jest moim odkryciem zeszłego tygodnia.
I w przypadku zup to właściwie robienie takie samo bo ziemniaki też sama obieram i kroję, warzywa obieram i kroję, ale nie muszę potem pilnować temperatury.
Już nie mówiąc o deserach, w których musisz coś mieć podgrzane do np. 70 stopni i utrzymane w tej temperaturze przez 5min może komuś by się chciało kombinować z termometrem i ciągłym pilnowaniem poziomu ognia, dla mnie to utrudnianie sobie życia na siłę.
Zgadzam się z Tobą jak najbardziej, każdy związek jest inny. Jestem ciekawa jak inni sobie to ułożyli. Może w tej kwestii kuchennej szukam jakiegoś pośredniego rozwiązania i pomyslu, stąd ten wątek.
Czujesz się na tyle w ciąży żeby gotować? Mnie czasem kręgosłup wysiada jak postoje godzinę przy kuchni.
Przy kuchni nie stoi bez przerwy...Ale jak jesteś wysoko w ciąży i masz dolegliwości, które to uniemożliwiają, to dobrze, że, masz mamę przy boku.
Są faceci, co mają dwie lewe do gotowania i nijak ich nie namówisz, tym bardziej jak w domu mieli podane pod nos. Ty możesz, póki co namawiać męża do gotowania z Tobą, ale nie rób tego na siłę, bo chodzi o to, żeby obydwie strony były w miarę zadowolone.
Dobrze, żeby mama Ci nie "psuła" partnera.
Namówiłaś.
akurat jutro planowałem jakąś lekka zupę,bo w niedziele idziemy na obiad do teściów, to sprawdzę tą z kurczakiem i carry.
Jeżeli posmakował ci ten smak carry, to polecam kare raisu, takie japońskie carry, o wiele łagodniejsze, i moim zdaniem lepsze niz te tajskie
Namówiłaś.
akurat jutro planowałem jakąś lekka zupę,bo w niedziele idziemy na obiad do teściów, to sprawdzę tą z kurczakiem i carry.
Jeżeli posmakował ci ten smak carry, to polecam kare raisu, takie japońskie carry, o wiele łagodniejsze, i moim zdaniem lepsze niz te tajskie
To tajska zupa z kurczakiem i batatami, tylko my podmieniamy na ziemniaki
Lubię, tylko uważam, bo w ciąży nie można kurkumy
Lady Loka podobno thermomix i zmywarka to najlepsze rozwiązanie w małżeństwie
ja jestem w 34 tygodniu ciąży, jestem samodzielna ale kręgosłup dokucza mocno.
Szeptuch mój poprzedni partner gotował super, wymyślał różne przepisy. Fajnie mieć takiego gotujacego faceta
I się przyzwyczaiłaś, dlatego ten temat tak Ci leży na sercu
Teraz uwaga bo powiem cos nieskromnego,pysznego.
thermomix dla mnie to jak drukarka dla malarza.
Niby fajnie,piękny obraz jest gotowy po chwili,nie trzeba się męczyć.Ale mi chodzi o ten czas w kuchni.
Mówi sie ze samuraj nie ma celu,ma tylko drogę.
Lubie cały ten proces,jak np piekę,a zona podchodzi i oblizuje łyżkę po kremie.
Albo kroje warzywa na surówkę,a ona podkrada mi z deski.
Nie wiem jak Ci to opisać, ta cała otoczka gotowania,a nie sam efekt końcowy.
To już jest jakiś fetysz
Szeptuch napisał/a:Teraz uwaga bo powiem cos nieskromnego,pysznego.
thermomix dla mnie to jak drukarka dla malarza.
Niby fajnie,piękny obraz jest gotowy po chwili,nie trzeba się męczyć.Ale mi chodzi o ten czas w kuchni.
Mówi sie ze samuraj nie ma celu,ma tylko drogę.
Lubie cały ten proces,jak np piekę,a zona podchodzi i oblizuje łyżkę po kremie.
Albo kroje warzywa na surówkę,a ona podkrada mi z deski.
Nie wiem jak Ci to opisać, ta cała otoczka gotowania,a nie sam efekt końcowy.To już jest jakiś fetysz
Żeby to jeden w naszym związku
29 2022-10-21 20:07:14 Ostatnio edytowany przez Szeptuch (2022-10-21 20:08:36)
Szeptuch napisał/a:Namówiłaś.
akurat jutro planowałem jakąś lekka zupę,bo w niedziele idziemy na obiad do teściów, to sprawdzę tą z kurczakiem i carry.
Jeżeli posmakował ci ten smak carry, to polecam kare raisu, takie japońskie carry, o wiele łagodniejsze, i moim zdaniem lepsze niz te tajskieTo tajska zupa z kurczakiem i batatami, tylko my podmieniamy na ziemniaki
Lubię, tylko uważam, bo w ciąży nie można kurkumy
Ja w kuchni nie jestem ortodoksyjny.
jak czegoś nie lubimy w przepisie to nie dodajemy, albo jak cos lubimy to dodajemy.
dwa dni temu robiłem chorwacka zupę rybną "brodet" , ale z racji tego ze poprzedniego dnia uzbieraliśmy grzybów, to dodałem grzyby i ten smak umami sie tylko zintensyfikował.
Ten, kto umie.
Sprytne
31 2022-10-22 15:59:17 Ostatnio edytowany przez SaraS (2022-10-22 16:00:05)
Gotuję ja, bo umiem i lubię. Z tym że też sobie ułatwiam, bo najczęściej szykuję 8 porcji, z czego zamrażam 3 x 2 (w różnym stopniu wykończenia, w sensie, np. smażę mięso na dwóch patelniach, do każdej patelniowej porcji lecą inne zestawy warzyw i przyprawy, mrożę podzielone na porcję dla 2 osób, potem po rozmrożeniu zawsze inny sos, dodatki i w sumie z jednego stania przy garach mam 4 różne obiady), więc średnio w tygodniu gotuję 2-3 razy (bo jednak czasem coś pojedynczego zrobię), żadna mordęga. Przez 4 lata wspólnego mieszkania mój partner zrobił obiad raz.
Tyle że on robi inne rzeczy, np. odkurza, myje podłogi, kosi trawę, a ja nie.
I tak sobie myślę, że rozpatrywanie kwestii gotowania oderwanej od podziału pozostałych (nie tylko domowych) obowiązków mija się z celem, bo wniosków na tej podstawie się nie wysnuje. Ot, w tamtym temacie ktoś wspominał ze zgrozą o tym, że żona mężowi cukier w herbacie mieszała. A ja mieszam miód i wcale nie czuję się wykorzystywana. Ba, mój partner lubi domowy budyń, więc za każdym razem, jak poprosi, ja mu szykuję. Ciasto mu piekę na życzenie (rzadko mu się zdarza, co prawda) i produkuję różne deserki. I o czym to ma niby świadczyć, o moim byciu uciśnioną niewiastą? Dopóki nie widać całości, to to przecież niczego nie dowodzi.
U nas podział ról, gotuje ten, kto akurat ma czas i ochotę.
Mąz często pichci w weekendy, ja bardziej w tygodniu, bo pracuję krócej.
Na szczescie oboje to lubimy, nie ma konfliktow na tle, ktore ma stać przy garach.
Zazwyczaj realia życia wymuszają takie sprawy. Głupia będzie kobieta, która dla samej tylko zasady, żeby pokazać, iż kury domowej z siebie nie zrobi będzie unikała gotowania. Jakby korona z głowy miałaby spaść, bo ona ugotuje obiad.
Głupi to chłop, który podda się temu ogólnemu szaleństwu, jakie zapanowało dzisiaj i będzie stał przy garach, bo kobieta coś mu tam udowadnia.
Normalnie powinno być - każdy człowiek powinien posiadać określone umiejętności, gdy zakłada rodzinę, ponieważ różnie może ułożyć się w życiu. Jeśli gotowanie pasuje mężczyźnie, on potrafi to robić, lubi takie zajęcie i czasowo dla rodziny jest to najlepsze rozwiązanie, to niech gotuje on, jednak to nie może oznaczać, że jest to tylko i wyłącznie jego obowiązkiem
W drugą stronę zasada działania identyczna.
Należy podchodzić do tej sprawy w sposób życiowy i normalny.
Ty autorko dziwisz się swojej mamie, która uważa, że rola kobiety jest gotowanie i dbanie o męża, o rodzinę, by nikt nie chodził głodny. Nawet swojego męża tak ustawilas, że był oburzony, gdy teściowa, Twoja mama dołożyła mu do talerza
Jakie to głupie, tzn głupie jest to Wasze oburzenie.
Niedługo urodzisz dziecko i co wtedy zrobisz? Rozsiadziesz się i będziesz czekała na męża, żeby stanął do garów, bo dziecku trzeba będzie ugotować zupkę i obiadek.
A może wtedy Twoja mama stanie przy garach, żeby wielkie państwo mogło dalej bawić się w źle pojęte partnerstwo?
Saro, z przyjemnością czytałam Twój post i ze śmiechem zapytam czy Twoja korona nie spadła Ci z głowy, gdy mężowi zamieszasz herbatę z miodem?
Mam wrażenie, że dzisiejsze czasy owiane są jakimś totalnym absurdem, a ludzie kompletnie przestali samodzielnie myśleć.
Dlatego Ulle to jest sprawa bardzo indywidualna, jest bardzo dużo zmiennych które rzutują na końcowy wynik.
Ale po to mamy usta aby je otworzyć i ustalić z partnerem na jakich zasadach funkcjonuje nasz dom.
nie ma nic gorszego niż milczenie,udawanie że wszystko pasuje.
Wszystko w związkach zaczyna przypominać tabelkę exela, jeżeli ja zrobiłem cokolwiek więcej od partnera,albo dla partnera to jestem stratny.
Nienawidzę tego bo to nie jest miłość,tylko spółka z.o.o
A wystarczy o tym z partnerem porozmawiać.
Bo w niektórych związkach jak moim,ten podział obowiązków jest sztywny : ja gotuje,sprzątam kuchnie i robię zakupy bo żona źle gotuje,do domu przyniesie stare warzywa, albo wcisną jej jakieś zleżałe mięso.
Żona robi reszte obowiązków.
bo tak nam pasuje,jesteśmy z tego podziału zadowoleni.
ale u drugiej pary to kompletnie nie będzie działać.
Więc dwójka dorosłych ludzi, w tym podstawowym aspekcie jak prace domowe, powinna dojść do porozumienia, tak aby czy to mąż czy zona byli tak samo zadowoleni/niezadowoleni
Kobiece obowiązki - mycie garów, pranie gaci, sprzątanie, zmywanie, opieka nad dziećmi
Obowiązki faceta - dbanie o samochód, odbieranie-zawożenie dzieci do szkoły/leraza, konserwacja samochodu, naprawa kontaktów, kranów no i zarabianie większej ilości kasy niż kobieta, podejmowanie nadgodzin w pracy gdy zajdzie taka konieczność (żywiciel rodziny)
Wtedy taki układ jest sprawiedliwy. Facet gotujący-sprzątający jest po prostu aseksualny, niemęski.
Kobiece obowiązki - mycie garów, pranie gaci, sprzątanie, zmywanie, opieka nad dziećmi
Obowiązki faceta - dbanie o samochód, odbieranie-zawożenie dzieci do szkoły/leraza, konserwacja samochodu, naprawa kontaktów, kranów no i zarabianie większej ilości kasy niż kobieta, podejmowanie nadgodzin w pracy gdy zajdzie taka konieczność (żywiciel rodziny)Wtedy taki układ jest sprawiedliwy. Facet gotujący-sprzątający jest po prostu aseksualny, niemęski.
A jak nie ma samochodu, a kran się nie psuje, kontakty też nie, to co właściwie taki facet robi w domu?
Kobiece obowiązki - mycie garów, pranie gaci, sprzątanie, zmywanie, opieka nad dziećmi
Obowiązki faceta - dbanie o samochód, odbieranie-zawożenie dzieci do szkoły/leraza, konserwacja samochodu, naprawa kontaktów, kranów no i zarabianie większej ilości kasy niż kobieta, podejmowanie nadgodzin w pracy gdy zajdzie taka konieczność (żywiciel rodziny)Wtedy taki układ jest sprawiedliwy.
A to sie ubawiłam Kobieta - pranie gaci, mężczyzna dbanie o samochod i naprawa kontaktow. Bardzo sprawiedliwe xD
Kobiece obowiązki - mycie garów, pranie gaci, sprzątanie, zmywanie, opieka nad dziećmi
Obowiązki faceta - dbanie o samochód, odbieranie-zawożenie dzieci do szkoły/leraza, konserwacja samochodu, naprawa kontaktów, kranów no i zarabianie większej ilości kasy niż kobieta, podejmowanie nadgodzin w pracy gdy zajdzie taka konieczność (żywiciel rodziny)Wtedy taki układ jest sprawiedliwy. Facet gotujący-sprzątający jest po prostu aseksualny, niemęski.
Ja sie poddaje.
może ktoś mądrzejszy ode mnie mi wyjaśnić jak fakt że sprzątam w domu w którym mieszkam oraz to że gotuje dla swojej rodziny czyni mnie nie męskim i aseksualnym?
W razie czego żona nie potwierdza tego, ale może ona kłamie
Witold12 napisał/a:Kobiece obowiązki - mycie garów, pranie gaci, sprzątanie, zmywanie, opieka nad dziećmi
Obowiązki faceta - dbanie o samochód, odbieranie-zawożenie dzieci do szkoły/leraza, konserwacja samochodu, naprawa kontaktów, kranów no i zarabianie większej ilości kasy niż kobieta, podejmowanie nadgodzin w pracy gdy zajdzie taka konieczność (żywiciel rodziny)Wtedy taki układ jest sprawiedliwy. Facet gotujący-sprzątający jest po prostu aseksualny, niemęski.
Ja sie poddaje.
może ktoś mądrzejszy ode mnie mi wyjaśnić jak fakt że sprzątam w domu w którym mieszkam oraz to że gotuje dla swojej rodziny czyni mnie nie męskim i aseksualnym?
W razie czego żona nie potwierdza tego, ale może ona kłamie
No pewnie, że kłamie. Pamiętaj, że na forum wiedzą lepiej niż Ty wiesz
Szeptuch napisał/a:Witold12 napisał/a:Kobiece obowiązki - mycie garów, pranie gaci, sprzątanie, zmywanie, opieka nad dziećmi
Obowiązki faceta - dbanie o samochód, odbieranie-zawożenie dzieci do szkoły/leraza, konserwacja samochodu, naprawa kontaktów, kranów no i zarabianie większej ilości kasy niż kobieta, podejmowanie nadgodzin w pracy gdy zajdzie taka konieczność (żywiciel rodziny)Wtedy taki układ jest sprawiedliwy. Facet gotujący-sprzątający jest po prostu aseksualny, niemęski.
Ja sie poddaje.
może ktoś mądrzejszy ode mnie mi wyjaśnić jak fakt że sprzątam w domu w którym mieszkam oraz to że gotuje dla swojej rodziny czyni mnie nie męskim i aseksualnym?
W razie czego żona nie potwierdza tego, ale może ona kłamieNo pewnie, że kłamie. Pamiętaj, że na forum wiedzą lepiej niż Ty wiesz
Aha, wiedziałem że z niej kłamczucha.
No ale nie mogę być nie męski i aseksualny wiec nie będę gotował,mimo że sprawia mi to ogromną radość, a jeszcze większą jak moje dania smakują innym.
ale koniec z tym,dobrze ze forum wskazało mi jak ogromny błąd popełniałem...xd
Nawet swojego męża tak ustawilas, że był oburzony, gdy teściowa,
Ciekawe, bo wcześniej między nami nie był poruszany ten temat. A mój partner nie należy, do takich których da się "ustawić", więc pudło
Pozdrawiam.