Dzień dobry,
Mam 24 lata od 4 lat mieszkam w domu rodzinnym męża mamy roczna córeczke. Mieszkają tam jego rodzice i dwie siostry z mężami. Dom jest mały więc na dole zamieszkują tesciowie, na górze są trzy pokoje w jednym mieszka jedna siostra z mężem w drugim mieszka druga siostra z mężem i córką i z ich pokoju wchodzimy do naszego. Nie potrafię się tam odnaleźć od początku czułam się jak intruz dołuje mnie wszystko w tym domu, codzienne czynności jak pranie gotowanie mnie denerwuje zazwyczaj robię to szybko z rana żeby wyrobić się do 15 bo wtedy wracają wszyscy z pracy a nie lubię jak ktoś patrzy mi na ręce i kuchnia jest pełna ludzi. Żyje w ciągłym stresie żeby czasem nie zapomnieć po sobie posprzątać bo wiem że jak tego nie zrobię to zaraz będzie problem i to nie problem że ktoś mi powie to w prost tylko gadanie za plecami. Wchodząc do naszego pokoju przechodzę przez pokój szwagierki jest tam dziecko i wiem że jak będę wchodzić to ono będzie chciało wejść do nas do pokoju, rozumie to bo chce przyjść do nas ale ja też potrzebuje przestrzeni dla nas dla swojej rodziny, nie potrafię powiedzieć nie wchodzisz bo ciocia chce spędzić czas z rodziną, dziecko tego nie zrozumie. Masakra nie daje sobie z tym wszystkim rady częściej kłócę się z mężem chodzę poddenerwowana. Aktualnie jestem u mamy i czuję się tu dobrze nie stresuje się niczym ale wiem że w niedzielę znowu tam wracam i już wiem jak to wszystko będzie wyglądało, nie chce tam wracać ale wiem że muszę. Nie wiem czy to jest normalne że ta cała sytuacja mnie tak strasznie stresuje, nie wiem czy ze mną jest wszystko w porządku . Nie potrafię żyć swoim życie patrzę jak oni żyją robią różne rzeczy i czasem sposób ich robienia różni się od mojego np. ja bym zrobiła coś inaczej. I wtedy wydaje mi się że ze mną jest coś nie tak. Sprawdźcie mi czy ja jestem normalna czy ta sytuacja jest nie normalna.
Dzień dobry,
Mam 24 lata od 4 lat mieszkam w domu rodzinnym męża mamy roczna córeczke. Mieszkają tam jego rodzice i dwie siostry z mężami. Dom jest mały więc na dole zamieszkują tesciowie, na górze są trzy pokoje w jednym mieszka jedna siostra z mężem w drugim mieszka druga siostra z mężem i córką i z ich pokoju wchodzimy do naszego. Nie potrafię się tam odnaleźć od początku czułam się jak intruz dołuje mnie wszystko w tym domu, codzienne czynności jak pranie gotowanie mnie denerwuje zazwyczaj robię to szybko z rana żeby wyrobić się do 15 bo wtedy wracają wszyscy z pracy a nie lubię jak ktoś patrzy mi na ręce i kuchnia jest pełna ludzi. Żyje w ciągłym stresie żeby czasem nie zapomnieć po sobie posprzątać bo wiem że jak tego nie zrobię to zaraz będzie problem i to nie problem że ktoś mi powie to w prost tylko gadanie za plecami. Wchodząc do naszego pokoju przechodzę przez pokój szwagierki jest tam dziecko i wiem że jak będę wchodzić to ono będzie chciało wejść do nas do pokoju, rozumie to bo chce przyjść do nas ale ja też potrzebuje przestrzeni dla nas dla swojej rodziny, nie potrafię powiedzieć nie wchodzisz bo ciocia chce spędzić czas z rodziną, dziecko tego nie zrozumie. Masakra nie daje sobie z tym wszystkim rady częściej kłócę się z mężem chodzę poddenerwowana. Aktualnie jestem u mamy i czuję się tu dobrze nie stresuje się niczym ale wiem że w niedzielę znowu tam wracam i już wiem jak to wszystko będzie wyglądało, nie chce tam wracać ale wiem że muszę. Nie wiem czy to jest normalne że ta cała sytuacja mnie tak strasznie stresuje, nie wiem czy ze mną jest wszystko w porządku . Nie potrafię żyć swoim życie patrzę jak oni żyją robią różne rzeczy i czasem sposób ich robienia różni się od mojego np. ja bym zrobiła coś inaczej. I wtedy wydaje mi się że ze mną jest coś nie tak. Sprawdźcie mi czy ja jestem normalna czy ta sytuacja jest nie normalna.
Jak w ogóle do tego doszło, że zgodziłaś się tam zamieszkać? Nie wiedziałaś jakie tam warunki, ile osób mieszka?
Podziwiam szwagierkę, że zgodziła się na zamieszkanie w przechodnim pokoju.
A nie możecie zamieszkać u mamy?
Nie, taka sytuacja nie jest normalna, a jeszcze bardziej nienormalne jest to, że zamiast zastanawiać się i główkować, co zrobi, żeby przestać siedzieć na kupie z mężem i jego rodziną, Ty zastanawiasz się jedynie czy takie siedzenie na kupie jest normalne. Zastanawiasz się czy z Tobą jest coś nie tak. Owszem, może być, bo każdy normalny człowiek chciałby się z tego wyrwać a nie narzekać że mu w takiej sytuacji jest niekomfortowo.
Napisz dlaczego musisicie tam mieszkać i jak długo wszyscy zamierzają tam się dusić...Zawsze jest inne wyjście...
Ty masz najgorzej i jak tak dalej pójdzie to siądzie Ci psychika.
Szok, że szwagierka zgodziła się na takie coś i mieszka w pokoju przechodnim. Ani chodzić rozebranym, ani uprawiać seksu. Straszne. Ona ma o wiele gorzej niż Ty.
Nie gniewaj się, ale opis tej sytuacji jest jak z jakiejś patologii. Czy naprawdę nikogo z Was nie stać żeby coś sobie wynająć? Jak można mieszkać w tyle osób w jednym miejscu? Z własnymi dziećmi w jednym pokoju? Pracujecie czy jesteście beneficjentami 500+? Bo nigdzie ani słowa o pracy.
Szok, że szwagierka zgodziła się na takie coś i mieszka w pokoju przechodnim. Ani chodzić rozebranym, ani uprawiać seksu. Straszne. Ona ma o wiele gorzej niż Ty.
Nie gniewaj się, ale opis tej sytuacji jest jak z jakiejś patologii. Czy naprawdę nikogo z Was nie stać żeby coś sobie wynająć? Jak można mieszkać w tyle osób w jednym miejscu? Z własnymi dziećmi w jednym pokoju? Pracujecie czy jesteście beneficjentami 500+? Bo nigdzie ani słowa o pracy.
Z własnymi dziećmi w jednym pokoju to często się mieszka nawet mając więcej pokoi.
Są dzieci, które dość długo nie chcą mieszkać same w pokoju. Nawet dość długo wymuszają spanie w łóżku z rodzicami.
To jest roczne dziecko na razie.
Nie musicie tam mieszkać, jeśli problemem jest wynajem, wszystko lepsze, niż mieszkanie w tym kotle, nawet całe życie wynajmując, w najgorszym wypadku.
Jesteście na tyle młodzi, że za jakiś pójdziesz też do pracy, nadejdą lepsze czasy, będziecie spełniać swoje marzenia.
A tymczasem, mieszkając tam, niż stanie dom będzisz wrakiem człowieka i nawet nie będzie Cię cieszył ten nowy dom
Dla mnie to szok, że można tak mieszkać na kupie. Może co najwyżej przejściowo na niedługi czas, bo bywają różne życiowe okoliczności, ale przez lata, bez perspektyw na zmianę sytuacji to sobie nawet nie mogę wyobrazić tego.
To nie jest naturalna i normalna sytuacja. Naturalne i normalne to są Twoje potrzeby większej przestrzeni dla Twojej rodziny, tylko, że tak powtórzę za swoimi przedmówcami, czy Ty, Twój mąż albo ktokolwiek inny z rodziny zamieszkującej dom robi cokolwiek, żeby to zmienić?
Jeśli macie trudną sytuację finansową, to złoż wniosek o mieszkanie komunalne, czy jak to się teraz nazywa. Dowiedz się jak długo się czeka w waszej gminie. Dlaczego nie starasz się czegoś z tym zrobić? Teraz są takie czasy, że np. dużo starszych ludzi jest w trudnej sytuacji, może ktoś wynająłby wam jakiś sensowny kąt niedrogo, a wy np. pomagalibyście w zakupach, sprzątaniu czy w czym byłaby potrzeba. Wszystko chyba jest lepsze od mieszkania w takim Sajgonie.
Plus jest taki, że skoro mieszkacie tak od 4 lat i jeszcze się nie pozabijaliście, to musi Was łączyć naprawdę solidne uczucie.
W normalnych warunkach pewnie będziecie tworzyć szczęśliwą rodzinę.
11 2022-07-29 20:22:52 Ostatnio edytowany przez feniks35 (2022-07-29 20:26:35)
Mi również slabo się zrobiło gdy przeczytałam opis sytuacji mieszkaniowej Autorki.
Samo mieszkanie z teściami to już spore wyzwanie a jeszcze obecność na tym samym piętrze dwóch innych rodzin ? O pokoju przechodnim szwagierki nawet nie wspominając bo to już jest kosmos. Podziwiam ją ze zgodziła się na takie coś. Nie dość że mieszka z mężem i dziećmi w jednym pokoju to jeszcze przez ten pokój ciągle jej przechodzą osoby z Waszej rodziny. Równie dobrze mogłaby mieszkać w przedpokoju. Koszmar.
Was też podziwiam że zdecydowaliście się na ślub i zamieszkanie w takich warunkach. Miałaś 20 lat jak wynika z opisu i nie wiem co takiego was naglilo do zawierania związku bez żadnego zaplecza lokalowego i finansowego jak mniemam. Bo milosc miłością ale mogliście spokojnie być sobie para, odwiedzać się i zabezpieczać pracę i pieniądze na kredyt lub wynajem a nie w takim tempie zakładać rodzinę.
Mleko się jednak już rozlało. Nie dziwię Ci się ze zle się czujesz w takich warunkach bo ja w życiu nie dałabym tak rady (pomijając jakieś katastrofy wojnę). To jest jednak pokłosie Waszej decyzji i zostaje zagryźć zeby i wytrzymać dopóki nie będzie środków finansowych na własne lokum. Czy Twój mąż pracuje ? Czy Ty podjęłaś prace skoro dziecko ma rok?
Sprawdźcie mi czy ja jestem normalna czy ta sytuacja jest nie normalna.
Sytuacja nie jest normalna. Ty jesteś jak najbardziej normalna chcąc większej prywatności i własnej przestrzeni.
Podoba mi się opinia noben
Plus jest taki, że skoro mieszkacie tak od 4 lat i jeszcze się nie pozabijaliście, to musi Was łączyć naprawdę solidne uczucie.
W normalnych warunkach pewnie będziecie tworzyć szczęśliwą rodzinę.
Życzę normalnych warunków jak najszybciej.
Ja się wcale nie dziwię, ze sie tam nie potrafisz odnaleźć. Masakra , nie da się jakoś porozmawiać z mężem i gdzie indziej się przeprowadzić ?
Nie musisz tam wracać. Podejmujesz swoje decyzje, a później zderzasz się z ich skutkami, których w tym przypadku się boisz, dlatego też wracasz aby ich uniknąć.
Czy normalne jest takie mieszkanie na kupie to nie wiem, w każdym bądź razie jest niezdrowe, co sama po sobie widzisz.