Jak wrócić do życia po rozstaniu - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Jak wrócić do życia po rozstaniu

Strony 1 2 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 1 do 65 z 82 ]

Temat: Jak wrócić do życia po rozstaniu

Hej, rozstałem się z dziewczyną po 11 miesiącach, z czego 6 mieszkaliśmy razem. Ja 24, ona 27.
Był to bardzo burzliwy związek i poczułem ulgę po rozstaniu (w końcu mogę żyć tak jak chce a nie jak ona chciała).
Jednak wiadomo, jest tęsknota, idealizowanie jej nagle po tych 2 miesiącach.

I mam trochę problem jeśli chodzi o to jak wrócić do życia przed nią. W związku organizowała 100% czasu. Jej rodzina, jej znajomi, wszystko jej. Straciłem hobby i jedyne co robiłem to żyłem jej aktywnościami. Mam teraz duży problem, by wrócić do siebie, do tego siebie który lubił własne towarzystwo.
Dużo o niej myślę, nawet pisaliśmy ze sobą, ale z jej strony jest bardziej odpisywanie mi niż pisanie jako takie.
Jak wrócić do siebie? Nie jest to moje pierwsze rozstanie, ale pierwsze po wspólnym mieszkaniu i tak dużym przywiązaniu.

W tym roku skończyłem studia, chce iść na kolejne. Zawsze chciałem iść na filologie angielską, kierunek dość popularny u kobiet. Tylko myślę na ile ja chce tam iść by spełnić to swoje marzenie ze szkoły średniej, a na ile chce tam iść, by przebywać w towarzystwie kobiet i móc kogoś poznać.
Czy nawet jeśli powodem jest druga opcja to warto iść? Mam dość dobrą pracę, którą uwielbiam, więc te studia bardziej będą w formie dodatku, a nie czegoś co zmieni moją sytuację zawodową.

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Jak wrócić do życia po rozstaniu

Skup się na bieżących sprawach - proponuję planowanie sobie dnia wieczorem: wypisanie rzeczy które chcesz zrobić (bardzo proste np. pranie, wyjście do kina, wyjście na rower, angielski 30 min). Rozpisz sobie, trzymaj się tego a po jakimś czasie wrócisz do naturalnego rytmu.

3

Odp: Jak wrócić do życia po rozstaniu

A czy to normalne, że mam wątpliwości po rozstaniu?

Im dalej od rozstania tym bardziej idealizuje to jak ten związek wyglądał zapominająć np. o ciągłym uczuciu samotności, stresu itd.

4

Odp: Jak wrócić do życia po rozstaniu

Po co idealizujesz związek, zwłaszcza ten, który był toksycznym? Odpowiedź "nie wiem" nie jest właściwą.

5

Odp: Jak wrócić do życia po rozstaniu

@Wielokropek

Nie wiem big_smile Nie no tak na serio to ten związek miał mnóstwo pozytywnych rzeczy.
Przeprowadzka i życie samemu to było coś świetnego. Super się dogadywaliśmy, mieliśmy mnóstwo wspólnych tematów i ogólnie porównując do wszystkich moich ex, tej było najbliżej do określenia Soulmate.
I z czasem przestaje myśleć o tym co było złe - o ograniczaniu, ciągłym poczuciu niepewności itd. Po prostu im dalej od rozstania tym bardziej tęsknie i myślę o niej pozytywnie.

To jest odpowiedź na pytanie dlaczego idealizuje. Nie mam odpowiedzi po co to robię. Może z samotności, poczucia tego, że miałem dorosłe i fajne życie, które niestety zniszczyła zarówno ona jak i ja naszym zachowaniem.

6 Ostatnio edytowany przez Wielokropek (2022-06-29 14:39:36)

Odp: Jak wrócić do życia po rozstaniu
pkamiski98 napisał/a:

(...) Może z samotności, poczucia tego, że miałem dorosłe i fajne życie, które niestety zniszczyła zarówno ona jak i ja naszym zachowaniem.

Możesz dalej idealizować, możesz patrzeć na zakończony związek trzeźwym okiem. Wybór należy do Ciebie, konsekwencje także.


***
Dorosłe, fajne życie nie polega na byciu podporządkowanym, uzależnionym.

7

Odp: Jak wrócić do życia po rozstaniu

Oczywiście, że tak.
Dorosłe i fajne życie nie wygląda tak, że mieszka się 500m od teściów, a partnerka bywa tam co 2 dni i zostawia mnie raz na jakiś czas samego w mieszkaniu bo musi wrócić na noc do domu z powodu tęsknoty. Gdy ja miałem rodzinę 50km od siebie i nikt tą tęsknotą się nie przejmował.

Wczoraj całkowicie zerwałem z nią kontakt, mam nadzieję, że to sprawi, że będzie mi łatwiej całkowicie o tym zapomnieć.

A co uważasz, uważacie o tych studiach? Czy warto iść tam również dla możliwości poznania kogoś (oczywiście pierwszym powodem jest nauka).

8

Odp: Jak wrócić do życia po rozstaniu

Profilaktyka przede wszystkim. Nie zapomnij ani o niej, ani o - tkwiących w Tobie - przyczynach, dla których stałeś się podporządkowanym; wyciągnij z tego wnioski na swój temat.


Iść na studia, by móc poznać potencjalną kandydatkę na partnerkę? Nie za wysokie koszty tej ekwilibrystyki?

9

Odp: Jak wrócić do życia po rozstaniu

Idę na studia, by poznać języki (angielski i norweski).
Mam po prostu do wyboru kurs i naukę samodzielną (to raczej odpada) i te właśnie studia. Wiadomo kurs to ja i osobą ucząca, a studia to towarzystwo ludzi, koszty podobne.
I w sumie sam sobie odpowiedziałem, że studia będą dobrym wyborem ze względu na możliwość poznania nowych osób, nie tylko kobiet.

10

Odp: Jak wrócić do życia po rozstaniu

Używasz rozumu zgodnie z jego przeznaczeniem. smile Gratuluję!

11

Odp: Jak wrócić do życia po rozstaniu

Po czasie, to bym się pewnie cieszył, że juz nie żyję życiem kogoś innego czy jego "aktywnościami", ale mam też czas na to, co MNIE interesuje..Ciężko mi sobie wyobrazić dobre dogadywanie się z kimś, kto niemal steruje moim życiem..

12

Odp: Jak wrócić do życia po rozstaniu

I ja się w sumie cieszę. Mam w końcu czas na to co lubię/lubiłem. Kupiłem nawet rower żeby jeździć bo to zawsze była dla mnie fajna aktywność, wracam na siłownie, muszę trochę angielski powtórzyć przed tymi studiami bo trochę go nie używałem przez chwilę. Jest co robić, mam też trochę planów (być moż aż za dużo big_smile )
Czasem jednak pojawiało się negatywne myślenie skupione na tęsknocie za czymś co może nigdy nie istniało.

Teraz moje inne przemyślenie.
Czy wiek 24 lat to już wiek, że wstyd być singlem? Ja uznaje zasadę, że jednak lepiej być sam niż się męczyć, ale mam koleżankę w pracy, która mi powiedziała, że zaraz przegapię moment i skończę samotnie. Czy serio mój wiek to już wiek, że muszę łapać się wszystkiego co się da byle tylko kogoś mieć?

13

Odp: Jak wrócić do życia po rozstaniu
pkamiski98 napisał/a:

Teraz moje inne przemyślenie.
Czy wiek 24 lat to już wiek, że wstyd być singlem? Ja uznaje zasadę, że jednak lepiej być sam niż się męczyć, ale mam koleżankę w pracy, która mi powiedziała, że zaraz przegapię moment i skończę samotnie. Czy serio mój wiek to już wiek, że muszę łapać się wszystkiego co się da byle tylko kogoś mieć?

24 lata i wstyd być singlem? Koleżanka z pracy jest chyba niepoważna. Na moim przykładzie - mam zaraz 41 lat, 4 miesiące temu rozstałem się z żoną po 13 latach. Gdy poznawałem żonę byłem tuż przed 30stką i nie narzekałem na brak powodzenia. Nie wiem jak będzie teraz, ale patrzę w nadzieją w przyszłość, że jak przejdę przez "żałobę", to uda mi się znaleźć jakąś fajną kobietę i stworzyć udany związek. Gdybym miał teraz 20-kilka lat to w ogóle bym się nie przejmował, całe życie przed Tobą chłopie smile

14 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2022-06-29 17:18:10)

Odp: Jak wrócić do życia po rozstaniu

Autorze, 24 lata? Sam bym chciał mieć tyle tongue Ta koleżanka chyba sobie żyję w innym świecie, gdzie wartość czy "jakość" człowieka mierzy się tym, czy jest w związku czy nie..Takie to są zafiksowane na punkcie związków i muszą mieć faceta, niezależnie jaki by nie był..

Głowa do góry! big_smile

15

Odp: Jak wrócić do życia po rozstaniu

Tak, koleżanka jest z mężem od czasów studiów więc jakieś 20+ lat i ma 3 dzieci.

Ostatnio łapie mocno depresyjny stan i wątpliwości co do tego całego rozstania.
Czy to po prostu jakiś etap żałoby? Był długi czas kiedy bardzo cieszyłem się tym, że jestem znów wólny i tak faktycznie wolny i mam czas i pieniądze na swoje aktywności. Dziś jednak jedyne co czuje to ból i poczucie tego, że popełniłem błąd.
Jak z tym walczyć? Odciąłem całkowicie od niej kontakt, lecz to tylko sprawia, że jest gorzej - świadomość, że nie mogę lub nie powinienem do niej pisać.

16

Odp: Jak wrócić do życia po rozstaniu

To taki etap - normalka te depresyjne stany
bierz jako wspomożenie organizmu magnez, witaminy zwłaszcza B  i więcej wody pij niż zwykle
ruszaj się i nie siedź w domu wieczorami sam
bo to sprzyja nawykowemu rozmyślaniu i lgnięciu do użalania się wspominek,smutku analizowaniu kompulsywnemu etc stan ten  który jest taki trochę słodko gorzki i uzależnia niestety
powtarzanie ciągle wchodzenia w rozkminy powoduje nawyk i odruchy z tym związane przejdzie z czasem jak nie będziesz podtrzymywał tego rozkminiania, analizowania inna rzecz że czasem trzeba wejść w emocje i pozwolić im przepłynąć nie uciekać i nie tłumić trudna sztuka to jest zachować równowagę po rozstaniu ,bo nawet jak się wyjdzie z domu to czasem uczucia i myśli. przychodzą .
Studia i nauka czego nowego to świetny sposób na rozstanie .

17

Odp: Jak wrócić do życia po rozstaniu

Czy jest sens się z nią spotykać w celu pożegnania?
Mamy dalej do zwrócenia sobie kilka rzeczy, myślałem o tym by zrobić to pocztą, lecz myślę czy spotkanie w celu ostatniej rozmowy będzie dobrym pomysłem.
Oboje zgadzamy się, że niczego nie wykluczamy w przyszłości, lecz na chwilę obecną nie dojrzeliśmy do tak poważnej relacji.
Obawiam się, że po takim spotkaniu wrócę do etapu z początku i będę jeszcze mocniej myślał o jakimś powrocie.

Jak to u was wyglądało? Czy znacie historie powrotu do ex po dłuższym czasie? Czy takie spotkania nie kończą się zazwyczaj wielką kłótnią?

18

Odp: Jak wrócić do życia po rozstaniu
pkamiski98 napisał/a:

Czy jest sens się z nią spotykać w celu pożegnania?
Mamy dalej do zwrócenia sobie kilka rzeczy, myślałem o tym by zrobić to pocztą, lecz myślę czy spotkanie w celu ostatniej rozmowy będzie dobrym pomysłem.
Oboje zgadzamy się, że niczego nie wykluczamy w przyszłości, lecz na chwilę obecną nie dojrzeliśmy do tak poważnej relacji.
Obawiam się, że po takim spotkaniu wrócę do etapu z początku i będę jeszcze mocniej myślał o jakimś powrocie.

Jak to u was wyglądało? Czy znacie historie powrotu do ex po dłuższym czasie? Czy takie spotkania nie kończą się zazwyczaj wielką kłótnią?

Ile razy chcesz się rozstawać i żegnać ? Jaki ma być skutek po co ci to potrzebne definitywne zakończenie definitywnego rozstania,a potem jeszcze coś sobie przypomnisz bo nie zdąrzyłeś powiedzieć czegoś ważnego i tak w kółko Macieju.Jeszcze sobie zaproponujcie friendzone do szczęścia bo to ładne jest.
Tak to można jeszcze ciągle ruski rok na tej zasadzie podsycać jakieś nadzieje czy emocje
Podejrzewam że po prostu tęsknisz,jesteś ciekaw co ona myśli i czuje czy może się rozmyśli chcesz ją zobaczyć.
Dostarczysz sobie w takim razie nowego materiały do rozkminiania nawet jak padnie kilka zdań to będziesz to analizował co miała na myśli a może to a może to a gdybym ja a gdyby ona i tak znowu parę tygodni mordęgi .

19

Odp: Jak wrócić do życia po rozstaniu

Oczywiście, masz rację. Chciałbym ją jeszcze raz zobaczyć i porozmawiać bo wszelkie pożegnania robiliśmy tylko przez FB.
Głównie zależy mi na rzeczach, ale to oczywiście wszystko można wysłać i żadne spotkanie nie jest tu potrzebne.
Niestety ona albo to wykorzystuje, że ja wciąż zastanawiam się nad tym wszystkim, albo sama nie jest w pełni zdecydowana bo na wszelkie spotkania jest chętna i ciągle pozostawia "być może, zobaczymy".
Tu już moja percepcja się gubi bo nie wiem na ile to mówienie bo właśnie tęskni itd. a na ile to mówienie bo fajnie sobie zostawić frajera na haczyku.

20

Odp: Jak wrócić do życia po rozstaniu
pkamiski98 napisał/a:

, albo sama nie jest w pełni zdecydowana bo na wszelkie spotkania jest chętna i ciągle pozostawia "być może, zobaczymy".
Tu już moja percepcja się gubi bo nie wiem na ile to mówienie bo właśnie tęskni itd. a na ile to mówienie bo fajnie sobie zostawić frajera na haczyku.

Jedno i drugie tylko nie wiadomo w jakich proporcjach i od czego zależy obecnie humor tej panny
To niezdecydowanie na moje oko to raczej brak odwag przed powiedzeniem wprost że to koniec, asekuracja i coś co przypina grę na uczuciach Twoich,trochę czekania na Twój ruch a może Ty coś wymyślisz 
to pokrętna zabawa daje złudne poczucie
władzy nad Tobą prawdopodobnie
wzbudza jakieś emocje z tego tytułu.

21

Odp: Jak wrócić do życia po rozstaniu

Chłopie, podsumujmy Cię na trzeźwo:
1. Masz 24 lata. Fantastyczny wiek:)
2. Byłeś w toksycznym związku (skoro dziewczę sterowało Twoim życiem). Wspólne życie to sztuka kompromisu z OBU stron (to jest na przykład to, na co ja też pozwoliłem w swoim małżeństwie).
3. Dzieci i wspólnego majątku brak
4. Byłeś w jednym poważnym związku, więc poczucie żałoby jest naturalne. Ja jestem prawie rok po zakończeniu z przytupem 17-letniego związku i nadal miewam takie dołki.
Ja odrabiam to, czego nie miałem czasu robić w małżeństwie. Podróżuję (dużo i intensywnie, głównie po górach Europy) - to bardzo pomaga. Stres związany z rozstaniem zrzucił mi nadwagę, ale aktywność pozwala utrzymać ten stan (Ty jesteś jeszcze młody, więc Ciebie to pewnie nie dotyczy, ale forma Damięckiego z "Furiozy" to nie jest łatwa sprawa po trzydziestce i warto się z tego cieszyć:))
5. Facet przed trzydziestką, bez dzieci, ogarnięty zawodowo - czym Ty się przejmujesz????
6. Obiektywny minus rozstania - stres. Dlatego przepracowanie żałoby jest ze wszech miar pożądane i potrzebne - długotrwały, silny stres ma katastrofalne skutki dla organizmu. U mnie podniósł cholesterol na taki poziom, w którym być może skończę na lekach do końca życia. Dlatego dbaj o siebie w każdy możliwy sposób. Powodzenia:)

22

Odp: Jak wrócić do życia po rozstaniu

Dobra, to teraz napiszę odpowiedzi do punktów jakie wypisałeś i mam nadzieję, że odniesiecie się do moich obaw.

1. No właśnie 24 lata. Fantastyczny wiek, tylko czy to nie jest już wiek żeby sobie powoli układać życie? Partnerka, mieszkanie, dobra praca. Jak na razie osiągnąłem tylko to ostatnie. Czy może wymagam od siebie samego zbyt wiele? Moi znajomi nie myślą tak jak ja o przyszłości, żyją z dnia na dzień, ja zaś jestem głową w przyszłości i stresuje się ciągle tym, że nikogo nie poznam, że nie odłożę wystarczającej ilości kasy na mieszkanie. Doszło do tego, że mam super pracę w firmie, w której czuje się świetnie i każdy mnie docenia, a ja już myślę czego mogę się nauczyć, jakie umiejętności pozyskać żeby dostać inną, lepiej płatną pracę.

2. Ale czy na pewno był to toksyczny związek? Czy ja tego aż tak bardzo nie widzę? hmm Oczywiście ja też mocno w tej relacji byłem toksyczny. Wyprowadzka spowodowana w sumie moimi toxic rodzicami (choć sama przejawiała chęci wspólnego mieszkania już po miesiącu związku) i zazdrość mniej lub bardziej zasadna (dużo kłamstw z jej strony na temat przeszłości). To nie ona ze mną zerwała, a ja z nią. Czasem pojawia się myślenie, że miałem kogoś kto będzie zawsze, mimo wszystko a ja się tej osoby pozbyłem z życia. Nie wiem na ile tak realnie było dobrze, a na ile ja teraz widzę to wszystko przez różowe okulary - w końcu też pamiętam mocne cierpienie jak i męczenie się w mieszkaniu zdala od każdego kogo znałem.

3. Tu prawda. Jedynie straty finansowe poniesione przez wynajem itd. ale to norma.

4. To nie tak, że to był mój jedyny poważny związek. Są tu tematy gdy kilka miesięcy leczyłem się po związku z dziewczyną, którą kochałem ponad wszystko. O obecnej ex nie mogę tego powiedzieć. Tu miałem mnóstwo wątpliwości, tam 0. Więc realnie wiem jak wygląda zarówno bycie tym, który zrywa, jak i tym kto zostaje "rzuconym". Nie rozumiem jednak skąd u mnie takie myślenie pozytywne wobec ex skoro piszę i widzę, że to np. nie było to co z inną ex.

5. I tu jest dobre pytanie. Czym się przejmuje? Wszystkim big_smile I to realnie wszystkim. Przejmuje się tym, że już nikogo nie poznam, a na pewno nikogo takiego jak moja ex (choć ludzie z otoczenia oceniali ją raczej średnio zarówno z wyglądu jak i charakteru), że w moim wieku powinienem już mieszkać w wielkim mieście i zarabiać wielkie pieniądze, a nie mieszkać na wsi u rodziców i zarabiać dobre pieniądze (mam auto więc jestem bardzo mobilny także nie jest tak, że nie mogę nawet gdzieś pojechać itd), że nie rozwijam się wystarczająco szybko i że skończone studia informatyczna i zaraz pójscie na nowe z filologii angielskiej + norweski to za mało. Mam wrażenie, że rzuciłem sobie takie wymagania jakich nikt nie jest w stanie spełnić. I tak też może było z moim związkiem.

6. Ja akurat dorobiłem się choroby Leśniewskiego-Crohna więc wiem o czym mówisz. Stres wywołał u mnie ogromne zmiany jeśli chodzi o jelita i niestety muszę z tym żyć już do końca...

A w gratisie pożegnalne wiadomości mojej ex. Proszę pomóżcie mi stwierdzić czy jest tu trzymanie na haczyku czy też nie:

1.
"na chwile obecna nie widzę tego, ze moglibyśmy do siebie wrócić. Nie wiem co będzie kiedyś, ale ja nie wymagam żebyś na mnie czekał. Żeby ktokolwiek czekał na kogokolwiek"

2.
"niestety tym rozstaniem mnie zszokowales i stąd uważam, ze potrzebujemy czasu. Ja wyszłam mocno ze swojej strefy komfortu już w listopadzie, wiec nie jestem w stanie poświecić tyle drugi raz" - tu info ode mnie, w listopadzie zamieszkalismy razem, 500m od jej rodzicow i ogólnie w otoczeniu wszystkich JEJ znajomych smile

23

Odp: Jak wrócić do życia po rozstaniu

Trochę rozjaśniłeś sytuację:
1. Zawsze wymagaj od siebie dużo i celuj wysoko. Tylko nie spinaj się, jak coś się nie uda - to często najlepsza nauka na przyszłość, bo życie to pasmo porażek przetkane sporadycznymi sukcesami:)
2. Powtórzę - życie to sztuka kompromisu, a związek to nieustanny, obustronny kompromis. Z tego co widzę - u Was tego nie było i to Cię bolało. Nie byłeś dla niej na pierwszym miejscu, prawda?
5. Nie jest problemem wysoko celować. Nie skupiaj się jednak tak obsesyjnie na tym, co Twoim zdaniem powinieneś osiągnąć. Powinieneś dążyć do szczęścia - pasowanie do ramek narzuconych przez innych rzadko do tego prowadzi.

Pierwsza wiadomość w gratisie, tłumaczę na polski: "Jak nie znajdę nikogo lepszego, to nie chciałabym zamykać furtki."
Druga wiadomość w gratisie oznacza, że ona jest po prostu niedojrzała i niegotowa na dorosłe życie, a już na pewno nie z Tobą. I ok, możesz czekać, ale zmiana raczej nie nastąpi przy Twoim boku, bo... patrz gratis nr 1.

Może daj sobie czas na pobycie samemu? Przejście żałoby itd. itp.? Ja mimo wszystkich wad mojej jż (ok, których nie widziałem lub nie chciałem dostrzec) i tak dałbym się za nią pokroić po spędzeniu razem połowy życia. I gdyby nie wywinęła mi na koniec świństwa to pewnie nadal kombinowałbym, żeby to posklejać. Po paru miesiącach pierwsze dwa miejsca na mojej liście osób, na których szczęściu mi zależy zajmują moje dzieci i ja sam. Jakaś kobieta pewnie kiedyś dołączy do tego klubu, ale jaka i kiedy - nie mam pojęcia. Z Twoich postów przebija się poczucie, że obawiasz się samotności i wynikającego z niego poczucia życiowego niespełnienia, a dodatkowo swoją wartość jako człowieka mierzysz tylko osiągnięciami zawodowymi (które są tylko jednym ze składników wartości). There's always a bigger fish, nie byłeś, nie jesteś i nie będziesz najlepszy we wszystkim. Rozwijaj się i bądź tak dobry jak możesz - to w zupełności wystarczy:)

24

Odp: Jak wrócić do życia po rozstaniu

Dziękuje bardzo za te odpowiedzi. Zanim przystąpie do odpowiedzi powiem tylko, że postanowiłem zapisać się na terapię do psychologa. Myślę, że warto spojrzeć na siebie innym okiem i skonfrontować się z rzeczami, które z mojej strony w związku nie były okej, a było tego sporo.

2. Nie. To odczucie mocno mi towarzyszyło w tym związku, że nie jestem jej pierwszym wyborem. Hierarchia raczej wyglądała tak, że była ona, jej rodzina, przyjaciółka i potem ja. Pokazują to takie sytuacje jak np. ta że jeździła na różne wyjazdy beze mnie - z rodziną głównie. Nie przeszkadzają mi wyjazdy oddzielnie w czasie związku, ale przeszkadzają już takie, gdzie ja również bym chciał jechać, a nigdzie nie jeżdżę bo ona ma plany z mamą czy siostrą. I tak jak mówie, plany z rodziną i samodzielne są spoko, ale gdy częściej spędzasz czas w jakiś fajny sposób z kimś innym niż chłopakiem to trochę średnio.
Kompromisy? Uważam, że z jej strony to nie istniało. Mówienie jak wiele się poświęca wyprowadzająć się w jej wieku od rodziców o 500m dalej (w linii prostej to pewnie z 250m było) jest dla mnie śmieszne. Mieszkaliśmy tam gdzie ona żyła od urodzenia, przy całym jej towarzystwie, w miejscu gdzie pracuje i to ja słyszę ile ona poświęciła? To co w takim razie zrobiłem ja zostawiająć rodzine (jakakolwiek by nie była), przyjaciół, zmieniając pracę?
Więc tak. Uważam, że nie byłem jej pierwszym wyborem. Nawet jej to powiedziałem przy rozstaniu, oczywiście usłyszałem, że jestem w błędzie - nic nowego. Na pewnym etapie nawet nie chciało mi się już rozmawiać o problemach bo wiedziałem, że wina i tak będzie moja.

5. Piękne słowa. Warto wysoko celować, ale nie można się przy tym zajechać. To będzie moje zadanie żeby starać się życ, a żeby ten rozwój był dodatkiem do fajnego życia, a nie jego celem.
Też mój związek mocno mnie w tej kwestii zmęczył. Zarabiam dość dobre pieniądze, mocno powyżej średniej krajowej, a i tak słyszałem, że fajnie by było jakbym znalazł drugą pracę. Po co? Co komu z chłopaka, którego nie ma przez 12-16h dziennie?

Dzięki też za potwierdzenie moich słów. Tak czułem, że dobrze odczuwam, że ona zostawia mnie jako opcję awaryjną. Znam jej ex (nawet za dobrze bo to temat, który siedział mi bardzo mocno w głowie, niepotrzebnie ale trochę zbyt wiele o pewnych rzeczach opowiedziała) i znam też swoją wartość. Nie bez powodu też jej rodzina traktowała mnie tak jak inaczej, nie było takiej osoby w jej życiu jak ja. Nie chce wyjść na osobę, która jest zbyt pewna siebie, po prostu mam świadomość, że kogoś takiego jak ja nie miała w życiu. Może jej się trafi ktoś taki, albo i lepszy, tego jej życzę, ale czuję, że za jakiś czas odezwie się znów patrząc, że jednak ciężko znaleźć kogoś jak ja (Zwłaszzca jak pewne rzeczy przeprocesuje z terapeutą).

Masz rację, mocno obawiam się samotności i tego, że mogę być wiecznie sam. Brak mi też radości z tego co już osiągnąłem i wpadłem w nieskończoną pętlę rozwoju. Mam nadzieję, że psycholog pomoże mi z tymi tematami i będę umiał spokojnie żyć, ciesząc się tym co mam.

25

Odp: Jak wrócić do życia po rozstaniu

Hej pkamiski98
Czytałam Twój wątek i myślę, że masz bardzo duże szanse na bardzo duży sukces. Widać, że wiele spraw nie jest dla Ciebie przeszkodą (realizacja pomysłów, powrót dawnej do aktywności), ale jedyną blokadą jesteś Ty sam i Twoja niepewność w podejmowaniu decyzji, czyli ten najmniejszy z kroczków, które podejmujesz. Może ta niepewność jest wyuczona z dawien dawna, może to narzucił Ci ten związek, tego nie wiem, ale widać, że chyba ta relacja miała na to spory wpływ.

Co do tematu: ciesz się chłopie, bo związek był toksyczny - czytaj: jesteś uratowany i wolny! Korzystaj! Nie może tak być, że w związku potrzeby tylko jednej strony są zaspokajane, a druga musi wszystko poświęcać w imię niby "wspólnego dobra".
Co do wiadomości od dziewczyny: zdecydowanie furtkę chce zostawić otwartą i trzymać Cię na razie na długiej smyczy. Uważaj jednak, jak tylko zerwiesz kontakt i nie będziesz odpowiadać, wznowi go z dużą siłą. Pytanie czy jesteś w stanie tą falę odeprzeć. Musisz być na to gotowy, bo przyciągnie tą smycz mocno do siebie. Co wtedy zrobisz?

Poza tym jeszcze nie czas na to aby wspominać sobie dobre rzeczy, bo wpierw trzeba popłynąć na tych złych, które doprowadziły do rozstania, aby móc ten rozdział zamknąć. Wiem dlaczego to robisz:
- bo boisz się samotności
- bo jesteś od niej uzależniony
- bo nie chcesz przyznać przed sobą, że popełniłeś błąd, że źle wybrałeś, że nie chciałeś czegoś ujrzeć, że się oszukiwałeś
Dlatego ją gloryfikujesz, aby się przed sobą samym wytłumaczyć.

Tak czy tak: zasada "zero kontaktu" jest tu kluczem i jakieś rozmowy i inne spotkania są bez sensu - nie jesteś na to gotowy. Wiem, że bardzo tego chcesz, bo jeszcze przez chwilę chcesz mieć ją w zasięgu, bo to nie może tak się skończyć, chcesz jej trochę jeszcze skosztować. Czy to właśnie czujesz, ale racjonalizujesz sobie to spotkanie poprzez interes "bo musimy oddać sobie rzeczy"?

Chłopcy paslawek i WindyBoy dobrze tu mówią: pierwszy bardziej filozoficznie, po ojcowsku smile, drugi konkretnie i rzeczowo. Wiem o czym mówi Windy, też kiedyś byłam po tej stronie, choć mój związek znacznie dłuższy stażem niż jego. Jesteś w dobrych rękach zatem pkamiski98 i masz ogromny potencjał, aby sobie tu wszystko podomykać. Wierzę w to smile

26

Odp: Jak wrócić do życia po rozstaniu

Zabawne, że po kilku moich postach jesteście w stanie stwierdzić to co mówią ludzie, którzy mnie mocno znają. Tak mam ogromny problem w podejmowaniu decyzji i praktycznie w każdej sytuacji muszę się kogoś pytać o opinię itd. Nie odczuwałem kiedyś tego problemu, raczej decydowałem sam o tym czego chce, po związku z nią to wszystko się zmieniło, a nawet w trakcie związku. Tu będę szukał pomocy u terapeuty, dlaczego tak się stało i jak to cofnąć.

Bardzo mi miło, że tak wysoko mnie cenisz po tym co piszę. Mało to skromne, ale uważam, że nie wiele osób jest takich jak ja. Gotowych do przyznania się do winy i powiedzenia, że zrobiło się coś źle. A przynajmniej ja w moim otoczeniu mam bardzo mało osób o takiej otwartości do mówienia o swoich wadach.

"Pytanie czy jesteś w stanie tą falę odeprzeć. Musisz być na to gotowy, bo przyciągnie tą smycz mocno do siebie. Co wtedy zrobisz?"
Nie wiem, szczerze nie wiem. Póki myślałem o niej racjonalniei o tym co zwiazek z nią mi zabierał to nie obawiałem się tego, że się odezwię. Teraz jestem trochę przerażony, więc cieszę się, że przestała się odzywać i jedyne co robi to dodaje fotki na instagrama jak świetnie się bawi (a nie była nigdy osobą, która dzieliła się swoim życiem chętnie w social media).

"Czy to właśnie czujesz, ale racjonalizujesz sobie to spotkanie poprzez interes "bo musimy oddać sobie rzeczy"?"
I tu mnie masz big_smile Oczywiście, że tak jest. Chciałbym ją znów zobaczyć, poczuć zapach, przytulić itd. I wiem jak złudne to jest bo to nie jest już ta sama osoba, kórą ja pokochałem. Ba! To ngdy nie była ta osoba bo zakcohałem się w jakimś jej wyobrażeniu i przez cały związek męczyłem się jak bardzo się w tym osądzie pomyliłem.
Więc tak, macie rację, że jakiekolwiek spotkania nie mają sensu. Pozostało mi żyć swoim życiem. Wiem doskonale, że wtedy nagle i ona się odezwie, pytanie czy będę umiał się temu oprzeć. Chciałbym wierzyć, że ona się zmieni ale to chyba tak nie działa. Plus życie myśleniem, że ona się zmieni też jest mocno destrukcyjne.

Dziękuje wam za te wiadomości.
Czy jest coś co polecacie mi robić z waszej strony? Jak odnosić się do takiej ex jeśli się odezwie? Jak sprawić żeby mniej myśleć o dobrych rzeczach, a skupić się na tym co faktycznie było złe, by szybciej zapomnieć?
No i co robić żeby faktycznie ten sukces w życiu osiągnąć? Jak się rozwijać (mentalnie) by po prostu być lepszym człowiekiem dla tej już prawdziwej wybranki za jakiś czas?

27

Odp: Jak wrócić do życia po rozstaniu

Zwykle, dzięki terapii, zmienia się sposób myślenia o sobie, o innych, o świecie. Oby tak było w Twoim przypadku. smile

Chcąc zapomnieć o byłej, oczekujesz niemożliwego. Była dla Ciebie ważną osobą, więc tylko poważny uraz głowy zapewni Ci amnezję. Jak mniej myśleć o dobrych rzeczach w zakończonym związku? Mniej myśleć. smile Nie wspominać, nie bujać w przeszłości, ucinać myśli, bo one, gdy nie są rozwijane, mijają.

Jak odnosić się do byłej? Spokojnie i z dystansem, nie wypytując o nic i ucinając jej ewentualne pytania/zaproszenia/sugestie; było, skończyło się.

Pytasz o to, jak być lepszym człowiekiem dla potencjalnej wybranki. Ma odpowiedź: nijak. Bądź lepszym człowiekiem dla siebie, wreszcie doceń siebie, w swych oczach stań się wartościowym człowiekiem, który nie musi związkiem z kobietą (ani innymi sprawami) windować swej samooceny. Skończ z uległością i pozycja wiernopoddańczą.

28 Ostatnio edytowany przez Evergreen (2022-07-01 18:02:18)

Odp: Jak wrócić do życia po rozstaniu
pkamiski98 napisał/a:

Zabawne, że po kilku moich postach jesteście w stanie stwierdzić to co mówią ludzie, którzy mnie mocno znają. Tak mam ogromny problem w podejmowaniu decyzji i praktycznie w każdej sytuacji muszę się kogoś pytać o opinię itd. Nie odczuwałem kiedyś tego problemu, raczej decydowałem sam o tym czego chce, po związku z nią to wszystko się zmieniło, a nawet w trakcie związku. Tu będę szukał pomocy u terapeuty, dlaczego tak się stało i jak to cofnąć.

Dobrze, że nie boisz się prosić o pomoc i wiesz z czym jest problem. Super! Jednak największa praca przed Tobą samym i nie dla kogoś innego tylko dla siebie samego. Bo to o siebie teraz walczysz, o swoją osobę SPRZED i dla własnego dobra na przyszłość. Jeśli to Ty to zakończyłeś (a takie mam wrażenie z Twoich postów) to znaczy, że masz wielkie pokłady pewności siebie i potrafisz być asertywny. Wystarczy dokonać tego czy owego, co sprawi Ci satysfakcję i dumę, że potrafisz i już jesteś na dobrej drodze do odzyskania własnego ja smile.

pkamiski98 napisał/a:

"Pytanie czy jesteś w stanie tą falę odeprzeć. Musisz być na to gotowy, bo przyciągnie tą smycz mocno do siebie. Co wtedy zrobisz?"
Nie wiem, szczerze nie wiem. Póki myślałem o niej racjonalniei o tym co zwiazek z nią mi zabierał to nie obawiałem się tego, że się odezwię. Teraz jestem trochę przerażony, więc cieszę się, że przestała się odzywać i jedyne co robi to dodaje fotki na instagrama jak świetnie się bawi (a nie była nigdy osobą, która dzieliła się swoim życiem chętnie w social media).

Jeśli wstawia na Instagram, jak świetnie się bawi, a Ty to oglądasz, to:
a. nie zerwała z Tobą kontaktu
b. Ty nie zerwałeś z nią kontaktu

Zero kontaktu oznacza zupełne ZERO, żadnego śledzenia w necie, żadnych informacji od znajomych o niej, nic zupełnie. Jeśli znajomi Ci mówią o tym, to uciszasz i Cię to nie interesuje. Bo to nadal jest kontakt. I nadal jesteś w relacji. To wszystko jest grą, pytanie czy chcesz się w to bawić wink

pkamiski98 napisał/a:

"Czy to właśnie czujesz, ale racjonalizujesz sobie to spotkanie poprzez interes "bo musimy oddać sobie rzeczy"?"
I tu mnie masz big_smile Oczywiście, że tak jest. Chciałbym ją znów zobaczyć, poczuć zapach, przytulić itd. I wiem jak złudne to jest bo to nie jest już ta sama osoba, kórą ja pokochałem. Ba! To ngdy nie była ta osoba bo zakcohałem się w jakimś jej wyobrażeniu i przez cały związek męczyłem się jak bardzo się w tym osądzie pomyliłem.
Więc tak, macie rację, że jakiekolwiek spotkania nie mają sensu. Pozostało mi żyć swoim życiem. Wiem doskonale, że wtedy nagle i ona się odezwie, pytanie czy będę umiał się temu oprzeć. Chciałbym wierzyć, że ona się zmieni ale to chyba tak nie działa. Plus życie myśleniem, że ona się zmieni też jest mocno destrukcyjne..

big_smile Nie ma się czego wstydzić, to jest zupełnie normalna reakcja. Zawsze tak jest, jak jesteśmy tą stroną zawiedzioną wink. Pytanie znów jak na to zareagujemy i czy się skusimy. Jeśli się skusimy odżyją pewne uczucia, nadzieje, namiesza nam to od nowa w głowach.

pkamiski98 napisał/a:

Dziękuje wam za te wiadomości.
Czy jest coś co polecacie mi robić z waszej strony? Jak odnosić się do takiej ex jeśli się odezwie? Jak sprawić żeby mniej myśleć o dobrych rzeczach, a skupić się na tym co faktycznie było złe, by szybciej zapomnieć?
No i co robić żeby faktycznie ten sukces w życiu osiągnąć? Jak się rozwijać (mentalnie) by po prostu być lepszym człowiekiem dla tej już prawdziwej wybranki za jakiś czas?

Nie odnosić się do ex, nie reagować, zachowywać się jakbyś był martwy, nie odbierać telefonów. Pod warunkiem, że naprawdę chcesz odżyć i to zakończyć, że to Ci szkodziło. Musisz być tego pewien i gotów na nowe albo na razie na przywrócenie starego. A jak się rozwijać? Rób swoje i się nie oglądaj, bo nie masz na co i na kogo smile I nie dla wybranki, DLA SIEBIE. smile

Edit: A i jeszcze jedno: widzę, że masz wiedzę, widzę, że sobie to analizowałeś, to świetna wiadomość, ALE teraz musisz w to wszystko UWIERZYĆ. To sporo trudniejsze, bo Twój mózg będzie dążył do wejścia na stare ścieżki, do tej "bezpiecznej strefy", do której się przyzwyczaił (do adrenaliny i dopaminy podawanej na przemian). Nie daj się zwieść. Uwierz w to co już wiesz smile Powodzenia

29

Odp: Jak wrócić do życia po rozstaniu

Tak. To ja zerwałem z nią mimo tego, ze było to dla mnie bardzo ciężkie. Powrót do domu, w którym czulem się już mocno średnio (nagle po rozstaniu już jest okej z moim stosunkiem do domu), zmiana pracy na poprzednia (choć tu profit w postaci super stanowiska i wyższej pensji) - co ciekawe moja ex i cała jej rodzina odradzała mi powrót do starej pracy mimo tego, ze realnie da mi to dużo jeśli chodzi o rozwój zawodowy i ogólnie o samopoczucie jako takie. Wiec ta decyzja o powrocie nie była prosta ale chciałem ja podjąć bo czułem, ze się dusze i dławię tym związkiem. Smutne było przebywanie samemu, gdy ona ciagle przesiadywała w domu. Oczywiście, tu tez jest moja wina bo mogłem znaleźć sobie aktywności ale nie mogłem odnaleźć się w pełni w tym miejscu i brakowało mi moich aktywności w moim domu.

Co do sledzenia na instagramie. Ja ja wyrzuciłem, ona mnie dalej śledzi ale to już jej sprawa. Fotkę z openera wysłał mi kumpel, którego od razu poprosiłem by nie wysyłał mi jej zdjęć. Wiec ja jej na social media nie śledzę, nie śledzę jej przyjaciół. Usunąłem każdego u kogo może wystąpić na relacji czy fotce.

Tak, mocna analiza każdej sytuacji pasuje idealnie do mojego zawodu big_smile Jak najbardziej, potrafię dojść do mądrych i rzeczowych przemyśleń. Tylko jest tak jak pisze Wielokropek. Czas przestać płaszczyć się przed kobieta tyko dlatego, ze ta zdecydowała się na związek ze mną. Czas stawiać mocne granice tego co jest okej a co nie i trzymać się tego wszystkiego konsekwentnie.

30

Odp: Jak wrócić do życia po rozstaniu
pkamiski98 napisał/a:

Tak. To ja zerwałem z nią mimo tego, ze było to dla mnie bardzo ciężkie. Powrót do domu, w którym czulem się już mocno średnio (nagle po rozstaniu już jest okej z moim stosunkiem do domu), zmiana pracy na poprzednia (choć tu profit w postaci super stanowiska i wyższej pensji) - co ciekawe moja ex i cała jej rodzina odradzała mi powrót do starej pracy mimo tego, ze realnie da mi to dużo jeśli chodzi o rozwój zawodowy i ogólnie o samopoczucie jako takie. Wiec ta decyzja o powrocie nie była prosta ale chciałem ja podjąć bo czułem, ze się dusze i dławię tym związkiem. Smutne było przebywanie samemu, gdy ona ciagle przesiadywała w domu. Oczywiście, tu tez jest moja wina bo mogłem znaleźć sobie aktywności ale nie mogłem odnaleźć się w pełni w tym miejscu i brakowało mi moich aktywności w moim domu.

Co do sledzenia na instagramie. Ja ja wyrzuciłem, ona mnie dalej śledzi ale to już jej sprawa. Fotkę z openera wysłał mi kumpel, którego od razu poprosiłem by nie wysyłał mi jej zdjęć. Wiec ja jej na social media nie śledzę, nie śledzę jej przyjaciół. Usunąłem każdego u kogo może wystąpić na relacji czy fotce.

Tak, mocna analiza każdej sytuacji pasuje idealnie do mojego zawodu big_smile Jak najbardziej, potrafię dojść do mądrych i rzeczowych przemyśleń. Tylko jest tak jak pisze Wielokropek. Czas przestać płaszczyć się przed kobieta tyko dlatego, ze ta zdecydowała się na związek ze mną. Czas stawiać mocne granice tego co jest okej a co nie i trzymać się tego wszystkiego konsekwentnie.

Hej, czyli posłuchałeś rady zanim ją poznałeś! big_smile Masz dobry instynkt i mądrość w sobie! Tym bardziej gratuluję i tym bardziej wierzę w powodzenie smile

31 Ostatnio edytowany przez pkamiski98 (2022-07-01 21:49:58)

Odp: Jak wrócić do życia po rozstaniu

Dziękuje bardzo big_smile
Chce wierzyć, że będę żył tymi przekonaniami i nie dam się poddać chwilowej samotności.
Po zerwaniu usłyszałem mnóstwo złych słów i tego jaki to zły nie jestem. Z częścią jak najbardziej się zgadzam, bo moje zachowania można podciągnąć pod toksyczne, jednak nie zgodzę się ze stwierdzeniem mojej ex, że "chyba jeszcze nie dojrzałam odpowiednio bo ja żadnej swojej winy nie widzę". Chociaż nie, zgodzę się z tym, że nie dojrzała big_smile

Bardzo wam dziękuje big_smile
Myślę, że będę aktualizował ten wątek np. raz w miesiącu bo może są osoby takie jak ja, bądź w gorszym stanie i przyda im się taki wątek by poczytać jak mi się potoczyło życie. A i dla mnie to będzie fajny pamiętniczek, z którego będę mógł obserwować swoje postępy i własny rozwój.
No i mam nadzieję, że będę mógł Wam za jakiś czas (gdy będę już gotowy) napisać, że poznałem w końcu kogoś kto docenia mnie takim jakim jestem i nie chce w pełni sobie podporządkować.

Edit. O wilku mowa big_smile Napisała do mnie ex w temacie spotkania i przekazania sobie rzeczy. Ja na prawdę wierzę, że dam radę się z nią spotkać i pokazać jej i sobie, że jestem ponad to. Tylko, że nigdy nie miałem takiej sytuacji. Zazwyczaj ex spotykałem po latach, gdy uczucia już dawno zniknęły. Jak się zachować? Planuje po prostu przyjechać, dać jej rzeczy, zabrać swoje i wrócić do domu. Nie wdawać się w jakiekolwiek dyskusje i rozmowy bo wiem jak to się skończy - "Ty się zachowywałeś okropnie a ja najlepiej i dałam z siebie wszystko" big_smile

32 Ostatnio edytowany przez ulle (2022-07-02 07:33:59)

Odp: Jak wrócić do życia po rozstaniu

Autorze, przeczytałam Twój wątek i powiem szczerze, że jestem pod wrażeniem Twojej osoby - dlatego postanowiłam i ja coś wtrącić.
Dlaczego jestem pod wrażeniem?
Otóż dlatego, że mocno się wyróżniasz spośród innych autorów/ autorek wątków.
Zwracasz na siebie uwagę, ponieważ jesteś aż do bólu dokładny, wnikliwy i uporządkowany.
Oczywiście podkreślam, że ja bazuje tylko na tym, co napisałeś i przede wszystkim w jaki sposób. Nie znam Cię osobiście i mogę się mylić, ale wydaje mi się, że jesteś wielkim perfekcjonistą.
Wszystko musisz mieć poukładane, wypunktowane i przeanalizowane.
Chyba różnisz się od rówieśników, którzy często żyją w myśl zasady, że ptak niebieski nie orze i nie sieje, a jednak dostaje.
Ty wszystko musisz sobie zaplanować i punkt po punkcie zrealizować - jesteś więc wytrwały w dążeniu do celu i pracowity.
Jak na swój wiek już teraz sporo osiągnąłeś i to zupełnie sam.
Poniekad też masz pewna przypadłość polegająca na tym, że czasem sam siebie sabotujesz, gdyż nigdy tak do końca nie jesteś pewny tego, co robisz i rządzi Tobą strach.
Twoja słabość musi być na tyle duża, to poczucie niepewności czy na pewno się nie mylisz, że chyba osoby z zewnątrz łatwo mogą ją wyczuć. Dlatego ktoś z silniejsza osobowością łatwo wejdzie Ci na głowę i będzie Tobą rządził, bo Ty nie od razu powiedz "nie,, tylko będziesz długo się certolil, robił rzeczy wbrew sobie i czekał tak długo, aż Ci się uleje.
A nawet i potem będą targały Tobą różne wątpliwości, bo moze się pomyliłem, a co będzie, jeśli...? itd.
Nie ma czegoś takiego, że się pomyliłeś.
Było Ci źle w tym związku i z tego, co opisałeś wynika, że nie bez podstaw.
Dziewczyna praktycznie nie liczyła się z Tobą i na dodatek źle doradzała Ci w sprawach zawodowych.
To nie jest normalne, żeby być z kimś i nawet mieszkać i siedzieć samemu w czterech ścianach, bo druga strona wiecznie jest zajęta spotkaniami, wyjazdami ze swoją rodziną i przyjaciółmi.
Nie było u was żadnego złotego środka.
Ty chciałbyś jechać z nią i jej towarzystwem np na wycieczkę rowerową, ale okazuje się, że dla Ciebie miejsca nie przewidziano, więc zostajesz sam w domu. I tak było za każdym razem.
Nie możesz teraz wmawiać w siebie, że takich faktów nie było, ponieważ one były, działy się, a Ty przez to cierpiałes.
Męczył Cię ten związek tak bardzo, że aż go zakończyłeś. To się wydarzyło i nie może być teraz tak, że Ty będziesz wspominał tylko rzeczy miłe, ponieważ w ten sposób spotęgujesz w sobie tęsknotę i zaczniesz idealizować zwykła egoistke, która weszła Ci na głowę i zawładnęła Twoim życiem
Skoro przed związkiem z nią byłeś siebie bardzo pewny, wierzyłeś w słuszność swoich decyzji, a po związku z nią straciłeś dawny rezon, to masz czarno na białym, że wszystko to zabrał Ci związek z tą dziewczyną. Nie chce wyjść inaczej.
Po efektach, po owocach rozpoznasz czy byłeś w czymś dobrym dla siebie, czy złym.
Gdybyś po rozstaniu z nią urósł w siłę i potęgę, to znaczy, że skorzystałeś na tej znajomości i błędem byłoby kończyć relację.
Ty jednak dużo z siebie straciłeś, więc już sam ten fakt przemawia za tym, że nie byłeś w czym, co służyłoby Tobie.
W ogóle nie zawracaj sobie głowy ta dziewczyna, jej rzeczy odeslij, a swoje olej, jeśli nie są wartościowe.
Nie jesteś jeszcze gotowy na to, by stawić czoła tej kobiecie i dlatego sam siebie narazisz na to, że w swoim zdrowieniu po niej wrócisz do początku procesu, a na dodatek zafundujesz sobie pierdolnik w głowie.
Jest Ci to do czegoś potrzebne?
Skoro zakończyłeś z nią i uznales, że zasada zero kontaktu będzie dla Ciebie najlepsza, to jakim cudem ona do Ciebie zadzwoniła, a Ty odebrałeś telefon?
Czyli jak jest naprawdę?
Wyprowadziles się z powrotem tam, skąd przyjechales, by z nią zamieszkać i siedzisz w domu czekając na znak od niej?
Później dokończę jeszcze tego posta, bo mam jeszcze kilka refleksji, a teraz goni mnie rzeczywistość.
Na razie.

Jestem z powrotem, bo zawsze jest coś do zrobienia i jeśli odłożę to pisanie, to połowy rzeczy, które chce Ci napisać po prostu zapomnę.
Mamy więc załatwiona sprawę rzeczy. Jeśli nie da się tej sprawy załatwić przez posłańca, to trudno, jedz po nie, ale załatw sprawę krótko i na temat. Nie nastawiaj się na jakieś kawki, ciasteczka czy inne atrakcje. Oddaj jej rzeczy, weź swoje i żegnaj Gienia świat się zmienia.
Najlepiej jednak byłoby, żebyś nie spotykał się z nią osobiście.
Dalej - wybij sobie z głowy idealizowanie tej dziewczyny, bo w ten sposób sam siebie pograzasz.
Powody dla których uciekłeś od niej były, wydarzyły się naprdwe, były dla Ciebie niszczące, więc stan na ziemi i uwierz, że nic Ci się nie przyśniło.
Gdybyś był z nią szczęśliwy, to wiedziałbyś o tym.
Nikogo nie poznasz i skończysz, jako osoba samotna.
Po pierwsze nic takiego nie będzie miało miejsca, a po drugie nie panikuj.
Jesteś młodym człowiekiem, dużo osiągnąłeś i ze swoimi cechami charakteru masz szansę na to, by osiągnąć znacznie, znacznie więcej.
Kobiety same Cię znajdą i jeszcze nie będziesz mógł się od nich opędzić. To Ty będziesz wybierał, a nie ktoś będzie wybierał Ciebie.
Popracuj tylko nad swoją asertywnościa i wroc do świata normalnie myślących ludzi. Nie trzymaj się na siłę czegoś, co Twoje nie było, a Tobie tylko tak się wydawało, że było Twoje. Masz syndrom właściciela czy co?
Ludzi, którzy Ci zabierają, a nie dają, żebyś się ubogacił skreślaj że swojego życia.
Zdobywaj przyjaciół, ale tylko prawdziwych s nie takich, którzy na moment uwiesili się na Tobie odbierając Ci cenne cechy charakteru.
Skoro ona doradzała Ci, żebyś znalazł druga pracę, to znaczy, że chciała pozbyć się Ciebie z domu, żebyś wychodził o świcie i najlepiej wracał o północy. Wtedy ona mogłaby upajać się wolnością, a gdybyś był w domu, to zrobiłaby wszystko, żeby tylko gdzieś wyjechać z matką, siostra, a Ciebie zostawić samego w domu.
Następna rzecz - sam organizuj sobie czas i nigdy nie czekaj na to, że ktoś w swoich planach uwzględni Twoja osobę. Ty sam dla siebie bądź przewodnikiem i organizatorem własnego życia i czasu wolnego.
Plany na przyszłość, jakie sobie poczyniłes są bardzo dobre. Sporo wziąłeś sobie na głowę, ale to dobrze. Gdy ptaki niebieskie będą żyły od pierwszego do pierwszego i wmawiały sobie, że ich życie jest cudowne Ty będziesz mógł pozwolić sobie na więcej, a może nawet na wszystko.
Jeśli coś jeszcze wpadnie mi do głowy, napiszę.

33

Odp: Jak wrócić do życia po rozstaniu
ulle napisał/a:

W ogóle nie zawracaj sobie głowy ta dziewczyna, jej rzeczy odeslij, a swoje olej, jeśli nie są wartościowe.
Nie jesteś jeszcze gotowy na to, by stawić czoła tej kobiecie i dlatego sam siebie narazisz na to, że w swoim zdrowieniu po niej wrócisz do początku procesu, a na dodatek zafundujesz sobie pierdolnik w głowie.
Jest Ci to do czegoś potrzebne?
Skoro zakończyłeś z nią i uznales, że zasada zero kontaktu będzie dla Ciebie najlepsza, to jakim cudem ona do Ciebie zadzwoniła, a Ty odebrałeś telefon?
Czyli jak jest naprawdę?
Wyprowadziles się z powrotem tam, skąd przyjechales, by z nią zamieszkać i siedzisz w domu czekając na znak od niej?

Bardzo słuszna uwaga ulle Dokładnie to samo chciałam napisać. pkamiski98 pogadaj no ze sobą samym szczerze, bo widzę, że jeszcze jest Was dwóch wink I nie spotykaj się z nią, to będzie naprawdę niedobre dla Ciebie i cofniesz się w tym co, być może jeszcze powierzchownie i bez pełnej wiary, ale zbudowałeś. Oczywiście, ostateczna decyzja należy do Ciebie, bo tylko Ty wiesz czy jesteś gotów odpuścić czy nie. Jeśli nie jesteś gotów zamknąć tego etapu, to się z nią zobaczysz, jeśli jesteś gotów, to rzeczy przekażesz w inny sposób lub postawisz na wycieraczce, zadzwonisz do drzwi i odejdziesz. Daj znać, jak poszło, ale niezależnie co wybierzesz nie słuchaj tego bełkotu, nie daj się wbić w poczucie winy. Ewidentnie ten związek nie był dla Ciebie.

34

Odp: Jak wrócić do życia po rozstaniu
pkamiski98 napisał/a:

(...) Ja na prawdę wierzę, że dam radę się z nią spotkać i pokazać jej i sobie, że jestem ponad to. Tylko, że nigdy nie miałem takiej sytuacji. Zazwyczaj ex spotykałem po latach, gdy uczucia już dawno zniknęły. Jak się zachować? Planuje po prostu przyjechać, dać jej rzeczy, zabrać swoje i wrócić do domu. Nie wdawać się w jakiekolwiek dyskusje i rozmowy bo wiem jak to się skończy - "Ty się zachowywałeś okropnie a ja najlepiej i dałam z siebie wszystko" big_smile

Między wiarą a wiedzą jest istotna różnica.
Gdybyś wiedział, że "dasz sobie radę", to niczego nikomu, w tym sobie, nie pokazywałbyś, nie udowadniałbyś. Ba, wiedząc, że "dasz radę", nie pytałbyś nikogo o to, jak masz się podczas tego spotkania zachować.

Przytomności życzę.

35

Odp: Jak wrócić do życia po rozstaniu

Jak już odszedłeś od niej i miałeś słuszne powody, bo związek ciągnął Cię w dół i wymiksowałeś się z niego w porę, nie zaszło to za daleko (ślub, dzieci, kredyty) to uwierz w swoje rozpoznanie i przytomność umysłu, którym się wykazałeś. Wracasz do dobrych wspomnień, to normalne, kiedy nie ma się jeszcze nowych. Zresztą dobre wspomnienia warto zachować ale wracając do niej spotka Cię rzeczywistość również ta nieprzyjemna, która była powodem Twojego odejścia. Wytrwałości. Potrzebujesz trochę czasu by się otrząsnąć i skoro masz fajne plany to na nich się skup i nie daj się wodzić za nos byłej dziewczynie. Odesłanie rzeczy pocztą nie jest głupim pomysłem, tak myślę smile

36

Odp: Jak wrócić do życia po rozstaniu

Bardzo dziękuje za wasze odpowiedzi. Na pewno się do tego wszystkiego jeszcze odniosę w kolejnych wiadomościach, gdy znajdę więcej czasu.

Rzeczywiście rzeczy chyba wyślę w jakiś sposób pocztą. Już nawet nie chodzi o nią ale o czas i koszta. Dlaczego to ja muszę jechać do niej i te koszta ponosić. Bezsensu.
Plus dawać jej tą satysfakcję, ze kolejny facet będzie nad nią skakał.

Co do tego obniżania mojego poczucia wartości to mówiła mi to psycholog do której poszedłem zaraz po rozstaniu. Mówiła, ze są pewne typy osób, które leczą swoje kompleksy pewnością siebie innych osób i w ten sposób się podbudowują. I faktycznie. Ona z początku relacji a końca to dwie różne osoby. Tak jak i ja. Na początku byłem pewny siebie i radosny, by na końcu bolał mnie brzuch ze stresu.
Jedno jednak nie daje mi spokoju. Powiedziałem jej o tym co powiedziała mi psycholog i wyśmiała mnie. Czy serio niektorzy są aż tak ograniczeni? Ja im dalej w las jeśli chodzi o związek to miałem jeszcze większe wątpliwości w związek i w samego siebie. Ja wprost pytałem czy jestem na pewno lepszy od jej ex. Nie wiem czemu, dziś nie jestem w stanie tego zrozumieć bo nie czuje się od nikogo gorszy. A przy niej? Wieczne poczucie bycia drugą opcja.
Myślałem sobie o tym i stwierdziłem, ze chyba mocno na to wpłynęły jej kłamstwa.
Przykładowa historia. Miałem się zapoznać ze wszystkimi jej znajomymi na domówce. Nie podobało mi się to bardzo bo to duży stres poznać nagle 15 osób i być jedyna osoba zupełnie nowa. Miałem z nią o to mocna dyskusje, nie rozumiała mnie kompletnie ale w końcu uległem. Co prawda dałem oczywiście radę, ale już wtedy nie podobało mi się to, ze nie liczy się z moim zdaniem. Na samej imprezie był facet. Tak z 20 lat starszy ode mnie. Widziałem dziwne jej zachowanie gdy z nim rozmawiała, bardzo kokieteryjne. Zapytałem kto to i czy ja coś z nim łączyło. Odpowiedziała, ze oczywiście nie, taki znajomy, któremu się podoba. Prawda była oczywiście zupelnie inna. Po zerwaniu przyznała, ze zastanawiała się czy wybrać jego czy mnie lub jeszcze jednego ex smile.
Inna historia to ta, gdy pierwszego dnia związku spała u kolego a mi napisała, ze śpi u koleżanki. Nie mam problemu ze spaniem u kogos na kanapie ale czemu kłamać na samym początku związku?
Wiec tak, jeśli było cos co podburzało moja pewność siebie to na pewno te kłamstwa bo mocno to wywoływało poczucie we mnie, ze coś musi być ze mną nie tak skoro ona wraca na noc do innych czy zastanawia się kogo wybrać. Dzisiaj wiem, ze to nie we mnie byl problem, ale ciężko mi było to zobaczyć w związku.

37

Odp: Jak wrócić do życia po rozstaniu

Słowem, pluła Ci w twarz. Nie wiem nad czym się tu zastanawiać. Miałeś już nawet objawy somatyczne ze stresu. Podjąłeś bardzo dobrą decyzję i lepiej się jej trzymaj, nie daj sobą więcej pomiatać dla jej niezdrowej satysfakcji. Wyślij rzeczy pocztą i odbuduj wiarę we własne rozpoznanie, logiczne myślenie i zdrowy rozsądek.

Po takich przeżyciach trochę się do siebie dochodzi, ale najważniejszy krok już wykonałeś- zakończyłeś ten związek. Teraz nie zawracaj i proponuję nieczułość (podobną do tej którą sama Cię raczyła) w stosunku do jej przyszłych zagrywek.

38

Odp: Jak wrócić do życia po rozstaniu

Tak czuytając Twoja historię, zastanawiam się jaki tupet czy możę specyficzne pojmowanie związku mają niektóre osoby. Z jednej strony jakieś krętactwa, półprawdy czy sekreciki, z drugiej lawirowanie między "kandydatami" na partnera czy wreszcie to ciągnięcie za "sznurek/smycz", aby całkiem sterować wręcz życiem tej drugiej połówki. To kopmletne olewanie Twoich potrzeb czy odczuć, połączone z "prowadzeniem Cię" przez życie związek według jej "zasad" to w ogóle już absurd..

39

Odp: Jak wrócić do życia po rozstaniu

Poczytałem Twój wątek i widzę, że będzie dobrze (chociaż parę rzeczy w Twoim podejściu w mojej opinii Ci szkodzi). Pogódź się z tym, że potrzebujesz trochę czasu, żeby dojść do siebie (zero kontaktu! Ja popełniłem w tym zakresie dużo błędów i dostałem od jż finalnie tylko cierpienie). Twój związek był relatywnie krotki, więc nie potrwa to długo. Ja na przykład akurat dzisiaj mam pierwszy dzień od... 10 miesięcy, w którym nie mam zaplanowane w zasadzie nic - trochę pobiegam, poczytam, może wyskoczę z kimś na piwo. I po raz pierwszy chwila luzu nie powoduje (póki co) z automatu depresyjnych myśli. Wychodzenie ze związku wymaga czasu i pozwól sobie na to.

40

Odp: Jak wrócić do życia po rozstaniu
pkamiski98 napisał/a:

Bardzo dziękuje za wasze odpowiedzi. Na pewno się do tego wszystkiego jeszcze odniosę w kolejnych wiadomościach, gdy znajdę więcej czasu.

Rzeczywiście rzeczy chyba wyślę w jakiś sposób pocztą. Już nawet nie chodzi o nią ale o czas i koszta. Dlaczego to ja muszę jechać do niej i te koszta ponosić. Bezsensu.
Plus dawać jej tą satysfakcję, ze kolejny facet będzie nad nią skakał.

Co do tego obniżania mojego poczucia wartości to mówiła mi to psycholog do której poszedłem zaraz po rozstaniu. Mówiła, ze są pewne typy osób, które leczą swoje kompleksy pewnością siebie innych osób i w ten sposób się podbudowują. I faktycznie. Ona z początku relacji a końca to dwie różne osoby. Tak jak i ja. Na początku byłem pewny siebie i radosny, by na końcu bolał mnie brzuch ze stresu.
Jedno jednak nie daje mi spokoju. Powiedziałem jej o tym co powiedziała mi psycholog i wyśmiała mnie. Czy serio niektorzy są aż tak ograniczeni? Ja im dalej w las jeśli chodzi o związek to miałem jeszcze większe wątpliwości w związek i w samego siebie. Ja wprost pytałem czy jestem na pewno lepszy od jej ex. Nie wiem czemu, dziś nie jestem w stanie tego zrozumieć bo nie czuje się od nikogo gorszy. A przy niej? Wieczne poczucie bycia drugą opcja.
Myślałem sobie o tym i stwierdziłem, ze chyba mocno na to wpłynęły jej kłamstwa.
Przykładowa historia. Miałem się zapoznać ze wszystkimi jej znajomymi na domówce. Nie podobało mi się to bardzo bo to duży stres poznać nagle 15 osób i być jedyna osoba zupełnie nowa. Miałem z nią o to mocna dyskusje, nie rozumiała mnie kompletnie ale w końcu uległem. Co prawda dałem oczywiście radę, ale już wtedy nie podobało mi się to, ze nie liczy się z moim zdaniem. Na samej imprezie był facet. Tak z 20 lat starszy ode mnie. Widziałem dziwne jej zachowanie gdy z nim rozmawiała, bardzo kokieteryjne. Zapytałem kto to i czy ja coś z nim łączyło. Odpowiedziała, ze oczywiście nie, taki znajomy, któremu się podoba. Prawda była oczywiście zupelnie inna. Po zerwaniu przyznała, ze zastanawiała się czy wybrać jego czy mnie lub jeszcze jednego ex smile.
Inna historia to ta, gdy pierwszego dnia związku spała u kolego a mi napisała, ze śpi u koleżanki. Nie mam problemu ze spaniem u kogos na kanapie ale czemu kłamać na samym początku związku?
Wiec tak, jeśli było cos co podburzało moja pewność siebie to na pewno te kłamstwa bo mocno to wywoływało poczucie we mnie, ze coś musi być ze mną nie tak skoro ona wraca na noc do innych czy zastanawia się kogo wybrać. Dzisiaj wiem, ze to nie we mnie byl problem, ale ciężko mi było to zobaczyć w związku.

Oooo Kolego, to takich newsów, to tu nie ujawniałeś. I kto tu był toksyczny?! Cały czas byłeś uwikłany jeszcze w jakieś pseudo relacje z trzecimi osobami. Grubo. Robiła Ci klasyczną triangulację, abyś żyły sobie wypruwał dla niej, kto wie, gdzie ona nocowała, jak nie nocowała z Tobą, ja bym się nad tym zastanowiła, ale tylko przez chwilę, bo szkoda na nią czasu. Radzę zamówić jakąś mszę w intencji szybkiego zakończenia tego związku, albo inny rytuał przy ognisku. Co sobie życzysz, ale z daleka od tej dziewczyny. Zatrzasnąć drzwi, porąbać, spalić pochować i na końcu napluć na grób. Daj spokój.

41

Odp: Jak wrócić do życia po rozstaniu

Nie mówiłem bo wątek ogólnie nie miał się aż tak rozwinąć big_smile
Ale tak, dużo osób mówi mi o tym, ze nie ufało by w to, ze na pewno wychodzi sobie do rodziców czy znajomych.
Nie chce szczerze o tym już myśleć. Nawet jeśli tak było to świadczy to tylko zle o niej.
To tak samo jak z opowiadaniem w dość szczegółowy sposób co robiło się kiedyś ze znajomym po powrocie do niego z sylwestra. Ale może to jakiś sposób leczenia swoich kompleksów tym, ze można się komuś pochwalić, ze uprawiało sie seks.

Dużo mam takich rzeczy. Nie lubię o tym mówić bo ja powieniem to zauważyć a z jakiegoś powodu to pominąłem. Mówienie na początku relacji, ze alkohol jest jej złym doradcą i staje sie napalona bestia czy tłumaczenie każdego czynu seksualnego z nowo poznana osoba alkoholem. Nie mówię, ze seks na pierwszej randce jest zły bo wszystko jest dla ludzi i jeśli dwie osoby tego chcą to czemu nie ale ilość rozmów o alkoholu i późniejsza ilośc alkoholu w związku powinna mi dużo powiedzieć. Dość powiedzieć, ze sam zaczynałem mieć problem z alkoholem po zamieszkaniu razem, tyle piliśmy my, z rodzina czy znajomymi (oczywiście jej smile )

42

Odp: Jak wrócić do życia po rozstaniu
pkamiski98 napisał/a:

Co do tego obniżania mojego poczucia wartości to mówiła mi to psycholog do której poszedłem zaraz po rozstaniu. Mówiła, ze są pewne typy osób, które leczą swoje kompleksy pewnością siebie innych osób i w ten sposób się podbudowują. I faktycznie. Ona z początku relacji a końca to dwie różne osoby. Tak jak i ja. Na początku byłem pewny siebie i radosny, by na końcu bolał mnie brzuch ze stresu.

Zgadza się. Są osoby, które z powodu problemów z własną samooceną będą podcinać innym skrzydła i umniejszać ich wartość, aby same mogły mieć złudne poczucie bycia lepszymi niż czują się w rzeczywistości. To jest głęboko toksyczne i destrukcyjne, dlatego samemu sobie powinieneś być wdzięczny, że posłuchałeś instynktu samozachowawczego i odsunąłeś się od niszczącej Cię partnerki.
Jeśli do tego dodać mocno zachwiane zaufanie, bo nie uwierzę, że tak się nie stało, jej niedojrzałość, brak odcięcia pępowiny, to ta relacja nie miała przyszłości i naprawdę nie masz za czym tęsknić.

Jesteś jeszcze bardzo młody, ale masz plan na życie, wyznaczone cele - podążaj tą drogą, będąc przy tym dla siebie dobrym. Jestem przekonana, że z tą kobietą nie byłbyś szczęśliwy, a przecież nie po to wchodzimy w związki, by się unieszczęśliwiać.

43

Odp: Jak wrócić do życia po rozstaniu

Hmm. Z jej strony chyba akurat zaufanie było aż zbyt wielkie. Ja nie uważam, ze chciałem kogoś zdradzić itd ale pewna zazdrość w związku zawsze musi występować. Ona zaś nie miała problemu żebym nocował u koleżanek (nie było takiej sytuacji jedynie hipotetycznie) czy sprowadzał je do domu pod jej nieobecność. Czy to tez może być tak, ze po prostu wiedziała, ze tak obniżyła moja samoocenę, ze nie ma się czego obawiać (nie miała tak czy siak ale tak jak mówię, lekka zazdrość jest zdrowa dla związku).

Ciekawe, ze poruszyłaś temat odcięcia pępowiny. Tez oczywiście skonfrontowalem ja z tym stwierdzeniem bo sam to zauważyłem. Oczywiście usłyszałem, ze ona żadnego problemu nie ma ale za to ja go mam (Nie wiem jak, skoro wyprowadziłem się z domu w wieku 23 lat i wróciłem tylko dlatego, ze złe czułem się w miejscu, gdzie było tylko jej otoczenie i z nią sama). I w sumie mogę tu podpiąć każdy temat.
Ale jedno sobie wczoraj przypomniałem. Jak mi napisała po rozstaniu, ze ona rok wcześniej wyleczyła kompleksy i ja jej wszystkie odnowiłem. Wiadomo jak się poczułem, jak najgorszy człowiek świata. I nie wiem na ile tu prawdy a na ile gry żeby sprawić bym czuł się jak najgorzej. To tak samo jak z pisaniem jak bardzo czuje się zraniona po samym zerwaniu.
Tu bym chciał waszej odpowiedzi bo to jest coś co sprawia, ze czasem nie mogę spać w nocy. To poczucie winy jakie we mnie wzbudza.

A co do planów to właśnie spełniłem swoje jedno z marzeń i odwiedziłem Wrocław. Zakochałem się tylko bardziej w tym mieście i zrozumiałem, ze teraz nikt mnie nie ogranicza w kwestii miejsca zamieszkania i nie muszę mieszkać koniecznie w Gdańsku, najlepiej kilometr od jej rodziców. Mam teraz fajny cel jeśli chodzi o rozwój. Nauczyć się tyle, by dostać fajna prace we Wrocławiu.

44

Odp: Jak wrócić do życia po rozstaniu

Miałam na myśli głównie Twoje zaufanie do niej, bo przecież każde kłamstwo, nawet pozornie niewinne, w jakimś stopniu je podkopuje. Z kolei zazdrość, jeśli się nie ufa, nie jest niczym zaskakującym, bo opiera się na tym, czego doświadczyliśmy i wtedy relatywnie trudno przychodzi nam się od niej uwolnić, nawet jeśli nie do końca jesteśmy świadomi przyczyn. Owszem, lekka nuta zazdrości jest nawet pożądana, ale tylko do momentu, kiedy nie psuje relacji. Tutaj każdy sam musi sobie odpowiedzieć na pytanie czy granica nie została przekroczona, a jeśli tak, to czy przyczyny mają swoje uzasadnienie, czy może są wynikiem problemów z własną zaniżoną samooceną. 

Wracając do nieodciętej pępowiny - jeśli ktoś mieszka w odległości zaledwie 500 metrów od domu rodzinnego, widuje się z najbliższymi, a mimo to tęskni i ma potrzebę w wyniku tej tęsknoty regularnie tam nocować, a przede wszystkim każdą wolną chwilę spędza z rodzicami, do nich mu emocjonalnie bliżej niż do partnera, to z dużą dozą prawdopodobieństwa pozwala mi to sądzić, że nie jest gotowy na wyfrunięcie z gniazda. Ponadto dojrzały związek charakteryzuje się między innymi takim czynnikiem, że to partner/partnerka w pewnym momencie postawieni są na pierwszym miejscu. To oczywiście nie oznacza drastycznego urwania kontaktów z domem, bo to też byłoby niewłaściwe, ale że uwaga skupiona jest przede wszystkim na związku i to tam angażuje się swój czas i energię. Relacja z bliskimi jest ważna, potrzebna nam przez całe życie, ale wszystko musi odbywać się na zdrowych zasadach i na pewno nie kosztem partnera relacji, jaką się z nim tworzy. Trzeba tu znaleźć równowagę.

pkaminski98 napisał/a:

(...) Tu bym chciał waszej odpowiedzi bo to jest coś co sprawia, ze czasem nie mogę spać w nocy. To poczucie winy jakie we mnie wzbudza.

Nie czytając jej wersji trudno ocenić jak ona rzeczywiście to wszystko odbiera, ale istnieje duże prawdopodobieństwo, że stosuje szantaż emocjonalny, właśnie po to, abyś Ty czuł się winny. Być może doskonale zdaje sobie sprawę, że to będzie działać, dlatego posuwa się do psychomanipulacji, której celem jest uderzenie w Ciebie. To rodzaj zadanej Ci kary za to, że ją odrzuciłeś.

Z drugiej strony sam spójrz - jeśli zrobiłeś jej, jak twierdzi, tak wiele złego, to powinna być szczęśliwa, że już jej to nie dotyczy. Jeśli nie jest, to chyba jednak nie było tak źle, a najbardziej ucierpiało jej ego i to ono teraz gra pierwsze skrzypce, stąd te zachowania, raniące słowa, potrzeba wzbudzania poczucia winy.

Dobrze byłoby, abyś przepracował te emocje na terapii, bo bardzo ważne jest, aby nauczyć się dystansować do spraw, które są efektem negatywnego oddziaływania na nas innych ludzi. Jeśli mamy wokół siebie osoby toksyczne, tzw. wampiry energetyczne, to ich obecność zawsze wpływa negatywnie na nasze samopoczucie, stąd potrzeba umiejętności odsiewania ich od tych, z którymi tworzone relacje są wartościowe i wnoszą w nasze życie coś dobrego. Jeśli tak nie jest, to dystans i ocięcie się (na ile jest to możliwe) zawsze będą bardzo pożądane.

Sądzę, że oboje macie w sobie wzajemnie dużo żalu, co w gruncie rzeczy pokazuje, że po tak krótkim związku jesteście mocno poorani. Pozostaje pytanie ile w tym prawdziwych emocji, a ile rozdmuchanych, fałszywych, zupełnie niepotrzebnych.

45

Odp: Jak wrócić do życia po rozstaniu
Olinka napisał/a:

Miałam na myśli głównie Twoje zaufanie do niej, bo przecież każde kłamstwo, nawet pozornie niewinne, w jakimś stopniu je podkopuje.

Oj tak. Ja ogólnie kiedyś, w pierwszym nastoletnim związku mailem duży problem z zaufaniem. Ale udało mi się to przepracować i nawet w tym samym związku w późniejszym etapie wszystko było super. Tak samo jak w kolejnych. W tym na początku również było okej, dopiero potem jak po prostu historia nie kleiła mi się to odczuwałem, ze coś jest nie tak i pojawiło się poczucie, ze jestem oszukiwany. Stety lub niestety analityczny umysł sprawia, ze pamięta się każdy detal i łatwo potem porównać czy historia rzeczywiście była taka jaka usłyszałem. Dość szybko zalapalem, ze było jednak inaczej. A potem taki związek był już dla mnie dużym problemem, zwłaszcza, ze moja dziewczyna prowadziła dość aktywne zycie towarzyskie. I znowu, wszyskto dla ludzi i nie mam z tym problemu ale ciężko się żyło ze świadomością, ze może nie być szczera. Zwłaszcza, ze każda impreza w jej wykonaniu konczyla się tym, ze albo się kompletnie nie odzywała nie pisząc nawet czy żyje albo tym, ze jak miałem ja odebrać o jakiejś godzinie to zazwyczaj ja odbierałem 3-4 godziny później.

Olinka napisał/a:

Wracając do nieodciętej pępowiny - jeśli ktoś mieszka w odległości zaledwie 500 metrów od domu rodzinnego, widuje się z najbliższymi, a mimo to tęskni i ma potrzebę w wyniku tej tęsknoty regularnie tam nocować, a przede wszystkim każdą wolną chwilę spędza z rodzicami, do nich mu emocjonalnie bliżej niż do partnera, to z dużą dozą prawdopodobieństwa pozwala mi to sądzić, że nie jest gotowy na wyfrunięcie z gniazda. Ponadto dojrzały związek charakteryzuje się między innymi takim czynnikiem, że to partner/partnerka w pewnym momencie postawieni są na pierwszym miejscu. To oczywiście nie oznacza drastycznego urwania kontaktów z domem, bo to też byłoby niewłaściwe, ale że uwaga skupiona jest przede wszystkim na związku i to tam angażuje się swój czas i energię. Relacja z bliskimi jest ważna, potrzebna nam przez całe życie, ale wszystko musi odbywać się na zdrowych zasadach i na pewno nie kosztem partnera relacji, jaką się z nim tworzy. Trzeba tu znaleźć równowagę.

Myślałem o tym sporo wczoraj i analizowałem zachowanie jej, jej rodziny. Nie odczułem bycia najważniejszym. Owszem, mieszkaliśmy razem, pomagała mi w ciężkich sytuacjach czy to z opieka po operacji czy jak byłem chory itd ale ogólnie mam poczucie, ze byłem osoba, która fajnie mieć bo jest sympatyczna, dość atrakcyjna i reprezentatywna wiec fajnie pojawić się w takim towarzystwie czy to u znajomych czy na rodzinnej imprezie. Tak jakby potrzebowała towarzystwa bo głupio jej było, ze znajomi maja już rodziny.

Skoro już wchodzimy w bardziej szczegółowe tematy to mam dla was jedno zagadnienie do spojrzenia waszym okiem.
W zeszłym roku pojechałem 3 dni wcześniej do domu na święta. Chciałem trochę pomoc w domu i tez posiedziec z rodzina, głównie mama, bo widywałem ich może raz na 2 tygodnie na kilka godzin. Wróciłem w wigilie wieczorem a raczej już w nocy. Zaszedłem jeszcze do domu jej rodziców, złożyłem każdemu z osobna życzenia, dałem prezent dziewczynie i… wróciłem sam do domu. Czy ja jestem jakiś przewrażliwiony? Ale czy nie powinno być tak, ze wraca się z partnerem do domu na noc skoro wrócił po kilku dniach rozłąki? Zwłaszcza, ze wujek z ciocia zajmują łóżko siostry wiec ta musi spać z moja dziewczyna w jednym łóżku. Zastanawiało mnie to bardzo długi czas bo jednak to chłopak z którym się mieszka chyba powinien być priorytetem, zwłaszcza ze to nie rodzina oddalona o 300km tylko taka, która w sumie widuje się codziennie.

Olinka napisał/a:

Nie czytając jej wersji trudno ocenić jak ona rzeczywiście to wszystko odbiera, ale istnieje duże prawdopodobieństwo, że stosuje szantaż emocjonalny, właśnie po to, abyś Ty czuł się winny. Być może doskonale zdaje sobie sprawę, że to będzie działać.

Z drugiej strony sam spójrz - jeśli zrobiłeś jej, jak twierdzi, tak wiele złego, to powinna być szczęśliwa, że już jej to nie dotyczy. Jeśli nie jest, to chyba jednak nie było tak źle, a najbardziej ucierpiało jej ego i to ono teraz gra pierwsze skrzypce, stąd te zachowania, raniące słowa, potrzeba wzbudzania poczucia winy.

No właśnie ona, a przynajmniej wnioskując z tego co pisze, nie jest w żaden sposób szczęśliwa. Tzn. podobno odżyła i nie ma już traumatycznych myśli, stresu i bólu brzucha ale czuje się przeze mnie oszukana i zraniona tak, ze nie może się pozbierać. Liczne wiadomości od niej o atakach płaczu tez to potwierdzają. U mnie zaś, poza obecnymi etapami samotności, była radość. Radość z możliwości wyjścia na rower, wybrania się z kumplami na piwo czy po prostu posiedzenia w domu i pogrania na konsoli. A u niej jest ból i poczucie, ze znów życie ja oszukało i dlaczego ona tak zawsze złe trafia.

Olinka napisał/a:

Dobrze byłoby, abyś przepracował te emocje na terapii, bo bardzo ważne jest, aby nauczyć się dystansować do spraw, które są efektem negatywnego oddziaływania na nas innych ludzi. Jeśli mamy wokół siebie osoby toksyczne, tzw. wampiry energetyczne, to ich obecność zawsze wpływa negatywnie na nasze samopoczucie, stąd potrzeba umiejętności odsiewania ich od tych, z którymi tworzone relacje są wartościowe i wnoszą w nasze życie coś dobrego. Jeśli tak nie jest, to dystans i ocięcie się (na ile jest to możliwe) zawsze będą bardzo pożądane.

Tak, to jest mój powód zapisania się na terapie. Muszę to wszystko przepracować bo dziś mam niechęć do pójścia np. na randkę a czasem faktycznie czuje się tak jakbym był najgorszym człowiekiem świata.

Przypomniało mi się w sumie jeszcze jedno. Ze realnie się jej bałem pod koniec związku i po zerwaniu. Jakikolwiek kontakt z nią wzbudzał we mnie poczucie strachu do tego stopnia, ze dziś mam różne zachowania lękowe.

46

Odp: Jak wrócić do życia po rozstaniu
pkamiski98 napisał/a:

Przypomniało mi się w sumie jeszcze jedno. Ze realnie się jej bałem pod koniec związku i po zerwaniu. Jakikolwiek kontakt z nią wzbudzał we mnie poczucie strachu do tego stopnia, ze dziś mam różne zachowania lękowe.

To myśl, czemu tak czujesz i jakie sytuacje wywoływały taki problem? Była agresywna wobec Ciebie? Jeśli tak to w jakich sytuacjach? Te jej tekst o odnowionych kompleksach, to uważasz, że ma jakieś podstawy? Mówiłeś jej coś w stylu, że powinna schudnąć, zmienić styl życia, że za mało sprząta, słabo gotuje czy jakieś uwagi tego typu?

47

Odp: Jak wrócić do życia po rozstaniu

Czy była agresywna? Wpadała w szał bo dużo mówiłem o jednym temacie, czyli o tym czy na pewno jest ze mną szczera itd.
Niesamowicie się o to wkurzała, wpadała w szał, przedostatniego dnia wspólnego mieszkania biła mnie np. po plecach.

Nie. Nigdy jej nie powiedziałem nic nie miłego. Ja jestem osoba, która uważa, ze warto chwalić za same starania wiec jeśli jej nie wyszło jakieś danie to chwaliłem i pocieszałem, ze jeśli jej nie odpowiada to następnym razem wspólnie spróbujemy zrobić lepsze.
Odnowione kompleksy pochodzić mogą głównie z tego co pisałem powyżej, wiec moich pytań i dociekliwości. Mówiła np, ze nigdy żadni faceci u niej się nie pokrywali czyli nie spotykala, bądź spała z innym będąc z inna osoba. Co się okazało? Ze było tak i to nie raz smile

48

Odp: Jak wrócić do życia po rozstaniu
pkamiski98 napisał/a:

Czy była agresywna? Wpadała w szał bo dużo mówiłem o jednym temacie, czyli o tym czy na pewno jest ze mną szczera itd.
Niesamowicie się o to wkurzała, wpadała w szał, przedostatniego dnia wspólnego mieszkania biła mnie np. po plecach.

Nie. Nigdy jej nie powiedziałem nic nie miłego. Ja jestem osoba, która uważa, ze warto chwalić za same starania wiec jeśli jej nie wyszło jakieś danie to chwaliłem i pocieszałem, ze jeśli jej nie odpowiada to następnym razem wspólnie spróbujemy zrobić lepsze.
Odnowione kompleksy pochodzić mogą głównie z tego co pisałem powyżej, wiec moich pytań i dociekliwości. Mówiła np, ze nigdy żadni faceci u niej się nie pokrywali czyli nie spotykala, bądź spała z innym będąc z inna osoba. Co się okazało? Ze było tak i to nie raz smile

Powiem Ci tak pkamiski98. Im więcej na ten temat piszesz tym bardziej się wkurzam na Ciebie smile. Taki fajny chłopak, a tak się wciągnął w totalne bagno. Ehh. Bardzo dobrze, że uczestniczysz w terapii, może powinieneś głębiej w sobie poszperać, bo najwyraźniej przyciągasz takie "przypadki". A jak je identyfikować i unikać w przyszłości, to się na tej terapii powinieneś dowiedzieć. Myślę, że powinieneś zebrać to co tu od nas usłyszałeś, od Twoich bliskich, rodziny i znajomych i sam to sobie w głowie poukładać oraz przetrawić w samotności. Tego nie unikniesz.
Widzę, że się rozkręcasz i mówisz coraz więcej o tym co było z tą dziewczyną i ciśnie mi się na usta tylko jedno słowo: ŹLE było, ale dobrze, że się skończyło. Nie oglądaj się już za siebie ani przez chwilę, ta osoba nie powinna dla Ciebie istnieć. To nie to, że zapomnisz o tym, że ten związek miał miejsce, ale nie musisz pamiętać, że to była TA konkretna osoba. Uspokój umysł, poukładaj sobie plan, spróbuj się z tego bagna oczyścić, otrząsnąć, a przyjdzie ten moment, kiedy zauważysz świat wokół siebie, i jaki on jest bez tej osoby piękny, a Ty tego wcześniej nie widziałeś smile

49

Odp: Jak wrócić do życia po rozstaniu

To, jeśli faktycznie tylko to, a np. podział obowiązków nie był u was problemem dla żadnej ze stron. No słabo, z tego co piszesz. Bicie kogoś po plecach to też nie jest zdrowy sposób wyrażania złości. Piszesz, że u jej rodziny pije się sporo alkoholu, może ona jest DDA? Tobie pozostaje się zastanowić czemu wszedłeś w taki związek?

50

Odp: Jak wrócić do życia po rozstaniu
pkamiski98 napisał/a:

Skoro już wchodzimy w bardziej szczegółowe tematy to mam dla was jedno zagadnienie do spojrzenia waszym okiem.
W zeszłym roku pojechałem 3 dni wcześniej do domu na święta. Chciałem trochę pomoc w domu i tez posiedziec z rodzina, głównie mama, bo widywałem ich może raz na 2 tygodnie na kilka godzin. Wróciłem w wigilie wieczorem a raczej już w nocy. Zaszedłem jeszcze do domu jej rodziców, złożyłem każdemu z osobna życzenia, dałem prezent dziewczynie i… wróciłem sam do domu. Czy ja jestem jakiś przewrażliwiony? Ale czy nie powinno być tak, ze wraca się z partnerem do domu na noc skoro wrócił po kilku dniach rozłąki? Zwłaszcza, ze wujek z ciocia zajmują łóżko siostry wiec ta musi spać z moja dziewczyna w jednym łóżku. Zastanawiało mnie to bardzo długi czas bo jednak to chłopak z którym się mieszka chyba powinien być priorytetem, zwłaszcza ze to nie rodzina oddalona o 300km tylko taka, która w sumie widuje się codziennie.

Moim zdaniem to zależy od co najmniej kilku czynników. Raz, że to były święta, czas na swój sposób specyficzny, zwyczajowo rodzinny, więc ona mogła uznać, że chce pobyć w domu z bliskimi, tym bardziej, że Ty spędziłeś w swoim całe trzy dni. Dwa - wydaje mi się istotne, o ile nie kluczowe, czy wcześniej wiedziała kiedy wracasz i jeśli tak, to czy choć słowem wspomniałeś, że chciałbyś, abyście w Wigilię do Waszego mieszkania wrócili razem. Chodzi o to czy wcześniej o tym porozmawialiście, a mimo to ona zdecydowała inaczej?
Czuję bowiem po kościach, że tutaj mógł (nie musiał) zadziałać brak dobrej komunikacji.

pkamiski98 napisał/a:

No właśnie ona, a przynajmniej wnioskując z tego co pisze, nie jest w żaden sposób szczęśliwa. Tzn. podobno odżyła i nie ma już traumatycznych myśli, stresu i bólu brzucha ale czuje się przeze mnie oszukana i zraniona tak, ze nie może się pozbierać. Liczne wiadomości od niej o atakach płaczu tez to potwierdzają. U mnie zaś, poza obecnymi etapami samotności, była radość. Radość z możliwości wyjścia na rower, wybrania się z kumplami na piwo czy po prostu posiedzenia w domu i pogrania na konsoli. A u niej jest ból i poczucie, ze znów życie ja oszukało i dlaczego ona tak zawsze złe trafia.

No widzisz, zatem nie mogłeś jej tak strasznie krzywdzić, jeśli teraz, po rozstaniu, czuje się jeszcze gorzej. Prosta logika wskazuje, że zamiast rozpaczać, obecnie powinna zacząć swobodnie oddychać i cieszyć się odzyskaną wolnością. Tak jednak nie jest, zatem coś ze sobą nie styka.

51

Odp: Jak wrócić do życia po rozstaniu
polis napisał/a:

To, jeśli faktycznie tylko to, a np. podział obowiązków nie był u was problemem dla żadnej ze stron. No słabo, z tego co piszesz. Bicie kogoś po plecach to też nie jest zdrowy sposób wyrażania złości. Piszesz, że u jej rodziny pije się sporo alkoholu, może ona jest DDA? Tobie pozostaje się zastanowić czemu wszedłeś w taki związek?

Mam wrażenie, że podział był taki, że to ja więcej robiłem big_smile Chociaż ona zapewne, by tego nie przyznała bo po zerwaniu usłyszałem, że ja nie robiłem nic...
Może jest? Też się nad tym zastanawiałem bo tam alkohol był obecny cały czas i pił każdy członek rodziny. Ja oczywiście znów rozumiem picie - wszystko dla ludzi, ale sam się przestraszyłem jak zacząłem pić, tak jak oni, dla relaksu po ciężkim dniu, a tych dni było kilka w tygodniu.
Ja wiem czemu wszedłem w ten związek - z samotności. Ją poznałem pod koniec maja 2021, ostatni poważny związek miałem do końca 2018 roku. Więc 2 i pół roku bycia singlem (nie liczę tu randek i krótkich znajomości). A ona z początku wydawała się wręcz zbyt cudowna, by być prawdziwa. To w połączeniu z moją chęcią bycia znów w związku i mamy receptę dlaczego się z nią związałem.

Olinka napisał/a:

Moim zdaniem to zależy od co najmniej kilku czynników. Raz, że to były święta, czas na swój sposób specyficzny, zwyczajowo rodzinny, więc ona mogła uznać, że chce pobyć w domu z bliskimi, tym bardziej, że Ty spędziłeś w swoim całe trzy dni. Dwa - wydaje mi się istotne, o ile nie kluczowe, czy wcześniej wiedziała kiedy wracasz i jeśli tak, to czy choć słowem wspomniałeś, że chciałbyś, abyście w Wigilię do Waszego mieszkania wrócili razem. Chodzi o to czy wcześniej o tym porozmawialiście, a mimo to ona zdecydowała inaczej?
Czuję bowiem po kościach, że tutaj mógł (nie musiał) zadziałać brak dobrej komunikacji.

A tu faktycznie, przyznaje się, że zapomniałem o fakcie, że wróciłem dość niespodziewanie. Więc jak najbardziej biorę to na siebie, plany były inne a ja je zmieniłem. Masz rację. Miała pełne prawo tak się zachować choć pamiętam, że wspominałem coś o wspólnym powrocie do domu i odmówiła. No ale mogła mieć powód przez to, że wróciłem niespodziewanie.
Ps. Ona też była u rodziny przez te 3 dni wtedy już. Ja wróciłem też do domu dlatego bo ona przed świętami wybyła do domu pomagać i siedziałbym sam, więc stwierdziłem, że przynajmniej z rodziną posiedzę.

52

Odp: Jak wrócić do życia po rozstaniu
pkamiski98 napisał/a:

Ja wiem czemu wszedłem w ten związek - z samotności. Ją poznałem pod koniec maja 2021, ostatni poważny związek miałem do końca 2018 roku. Więc 2 i pół roku bycia singlem (nie liczę tu randek i krótkich znajomości). A ona z początku wydawała się wręcz zbyt cudowna, by być prawdziwa. To w połączeniu z moją chęcią bycia znów w związku i mamy receptę dlaczego się z nią związałem.

Samotność nie jest najlepszą motywacją do wejścia z kimś w związek, bo zwykle bardziej chcemy po prostu z kimś być niż decyzję podejmujemy w oparciu o zestaw cech, które są dla nas ważne.
Jeśli wziąć pod uwagę, a nie mam powodu, by Ci nie wierzyć, że ona te cechy posiadała, to po pierwsze mogłeś na nią patrzeć przez różowe okulary, po drugie mogła się kreować, pokazywać z jak najlepszej strony, co na tym etapie związku pojawia się relatywnie często, zwłaszcza jeśli mamy do czynienia z osobą toksyczną. Niestety trudno jest zbyt długo udawać kogoś, kim się nie jest, dlatego stopniowo zaczyna się odkrywanie swojej prawdziwej twarzy.

pkamiski98 napisał/a:

A tu faktycznie, przyznaje się, że zapomniałem o fakcie, że wróciłem dość niespodziewanie. Więc jak najbardziej biorę to na siebie, plany były inne a ja je zmieniłem. Masz rację. Miała pełne prawo tak się zachować choć pamiętam, że wspominałem coś o wspólnym powrocie do domu i odmówiła. No ale mogła mieć powód przez to, że wróciłem niespodziewanie.

Dobrze, że to rozumiesz, bo czym innym jest stawianie partnera na pierwszym miejscu, branie pod uwagę jego zdania i liczenie się z emocjami, a czym innym oczekiwanie ze strony tego partnera, że będzie się do niego przyklejonym i gotowym na każde zawołanie. To byłoby złe. Jeśli Twój powrót był niespodziewany, a ona miała inne plany, to nie powinieneś oczekiwać, że je zmieni posłusznie wróci z Tobą, nawet jeśli tak po ludzku byłoby czymś miłym, gdyby ucieszyła się na Twój widok i sama, z własnej inicjatywy, właśnie tak zrobiła.

pkamiski98 napisał/a:

Ps. Ona też była u rodziny przez te 3 dni wtedy już. Ja wróciłem też do domu dlatego bo ona przed świętami wybyła do domu pomagać i siedziałbym sam, więc stwierdziłem, że przynajmniej z rodziną posiedzę.

Tego czasu u rodziny i z rodziną u niej jest bardzo dużo, moim zdaniem za dużo, ale o tym już wspominałam. Być może z czasem to by się zmieniło, ale są też ludzie, którzy z odcięciem pępowiny mają wyjątkowo duży problem. To przy okazji pokazuje, że z jej strony decyzja o wyprowadzce i zamieszkaniu z Tobą była przedwczesna, bo ona zwyczajnie nie była jeszcze na ten krok gotowa.

53 Ostatnio edytowany przez pkamiski98 (2022-07-04 12:45:48)

Odp: Jak wrócić do życia po rozstaniu
Olinka napisał/a:

Dobrze, że to rozumiesz, bo czym innym jest stawianie partnera na pierwszym miejscu, branie pod uwagę jego zdania i liczenie się z emocjami, a czym innym oczekiwanie ze strony tego partnera, że będzie się do niego przyklejonym i gotowym na każde zawołanie. To byłoby złe. Jeśli Twój powrót był niespodziewany, a ona miała inne plany, to nie powinieneś oczekiwać, że je zmieni posłusznie wróci z Tobą, nawet jeśli tak po ludzku byłoby czymś miłym, gdyby ucieszyła się na Twój widok i sama, z własnej inicjatywy, właśnie tak zrobiła.

Tak, tutaj racja. Tu też wychodzi zupełnie inne podejście do kwestii rodzinnych jakie posiadamy.
Ja jestem osobą, która jest jak kot. Byłem teraz na weekend we Wrocławiu (jestem z okolic Gdańska) i przez cały wyjazd nie kontaktowałem się ani razu z rodziną, po prostu cieszyłem się tym gdzie jestem i co robię.
Ona zaś mieszkając tak blisko domu codziennie rozmawiało z mamą czy siostrą, a w przypadku wyjazdów pierwsze co robiła to dzwoniła, że jest na miejscu. Potem kolejny telefon by opowiedzieć jak jest itd. I ja tego nie krytykuję. Może ktoś zaraz napisać, że to moja postawa jest zła i w sumie nie obraże się za to, ale tak po prostu żyję.
Ja w swoim mniemaniu myślę, że jestem osobą dość niezależną, lecz nie wiem jak wygląda to z zewnątrz.
Piszę to również dlatego, że po rozstaniu i powrocie do domu usłyszałem od niej, że to ja mam problem z odcięciem pępowiny od rodziców. Do dzisiaj nie za bardzo wiem jak to rozumieć.

Olinka napisał/a:

Tego czasu u rodziny i z rodziną u niej jest bardzo dużo, moim zdaniem za dużo, ale o tym już wspominałam. Być może z czasem to by się zmieniło, ale są też ludzie, którzy z odcięciem pępowiny mają wyjątkowo duży problem. To przy okazji pokazuje, że z jej strony decyzja o wyprowadzce i zamieszkaniu z Tobą była przedwczesna, bo ona zwyczajnie nie była jeszcze na ten krok gotowa.

Ten temat mocno mi siedział w głowie w czasie związku. A jak by było po narodzinach dziecka? Czy żebym mógł spędzać czas z dzieckiem musiałbym chodzić z nią do rodziców? Bo na pewnym etapie związku tak było, że chodziłem tam, by móc spędzić czas z moją dziewczyną.

Być może zrobiłem coś czego nie powinienem był robić, ale cofnąłem się wczoraj w nocy do wiadomości jeszcze z czasów związku z moją ex żeby zobaczyć i przeanalizować jak to było. Bardzo ciężko się to czyta.
Obraz osoby nie pewnej siebie i samotnej wychodzi ze mnie bardzo mocno. Osoby, która jest w miejscu, w którym nie chce być, nie ma nikogo znajomego i w sumie nie ma co robić. I wkurzającej się o to, że dziewczyna na następny dzień po powrocie z 2-dniowego wyjazdu idzie do rodziców. Do dziś pamiętam ten ból jaki czułem, gdy mi to napisała. Bo wiedziałem, że wyjście na godzinę skończy się tym, że znów spędze dzień sam jeżeli nie wybiore tam się z nią.
I jej wiadomości o tym, że ograniczam ją od rodziny.
Jeśli z tych wiadomości wychodzi coś negatywnego z mojego zachowania to też proszę o informację. Ja chce z tego związku wyjść najsilniejszy jaki się tylko da - dla samego siebie.

54

Odp: Jak wrócić do życia po rozstaniu

Okej, lekka aktualizacja.
Napisałem do niej w kwestii tego środowego spotkania w celu oddania rzeczy bo uznałem, że faktycznie może mi to wysłać pocztą.
No i wyszła z tego tak wielka kłótnia i toksyczna rozmowa, że aż ją zablokowałem.
Ogólnie jest mi chyba lepiej. Co prawda dużo jej wygarnąłem, ona zaczęła szybko grać ofiarę, gdy wyczuła, że nie jestem już tą samą osobą co w związku i nie może już mną w żaden sterować.
Nie jestem jednak z tego dumny. Czuje się jakbym zniżył się do jej poziomu i mimo tego, że mi trochę lżej to jednak nie zachowywałem się tak kiedyś.
Widzę, że przede mną daleka droga, by powrócić do normalności bo obecnie widzę się przez pryzmat tego co ona o mnie mówiła, więc dość negatywnie.

Mam jednak potwierdzenie tego, że jest to osoba, która nie widzi żadnego swojego błędu i wszystko co w związku było złe było moją winą.
Wiem też, że w końcu temat jest zakończony całkowicie i zerwałem jakikolwiek kontakt z nią.

55

Odp: Jak wrócić do życia po rozstaniu
pkamiski98 napisał/a:

Okej, lekka aktualizacja.
Napisałem do niej w kwestii tego środowego spotkania w celu oddania rzeczy bo uznałem, że faktycznie może mi to wysłać pocztą.
No i wyszła z tego tak wielka kłótnia i toksyczna rozmowa, że aż ją zablokowałem.
Ogólnie jest mi chyba lepiej. Co prawda dużo jej wygarnąłem, ona zaczęła szybko grać ofiarę, gdy wyczuła, że nie jestem już tą samą osobą co w związku i nie może już mną w żaden sterować.
Nie jestem jednak z tego dumny. Czuje się jakbym zniżył się do jej poziomu i mimo tego, że mi trochę lżej to jednak nie zachowywałem się tak kiedyś.
Widzę, że przede mną daleka droga, by powrócić do normalności bo obecnie widzę się przez pryzmat tego co ona o mnie mówiła, więc dość negatywnie.

Mam jednak potwierdzenie tego, że jest to osoba, która nie widzi żadnego swojego błędu i wszystko co w związku było złe było moją winą.
Wiem też, że w końcu temat jest zakończony całkowicie i zerwałem jakikolwiek kontakt z nią.

Super! Czasem trzeba czegoś doświadczyć, aby otrzymać dowód prosto między oczy i spojrzeć na tą, jeszcze do niedawna, bliską osobę zupełnie z innej strony, przez inne okulary. Bardzo fajnie, nie dałeś się wmanewrować i wciągną z powrotem do bagienka. Jak uciekać to tylko do przodu smile

56 Ostatnio edytowany przez paslawek (2022-07-04 21:11:56)

Odp: Jak wrócić do życia po rozstaniu
pkamiski98 napisał/a:

Co prawda dużo jej wygarnąłem, ona zaczęła szybko grać ofiarę, gdy wyczuła, że nie jestem już tą samą osobą co w związku i nie może już mną w żaden sterować.
Nie jestem jednak z tego dumny. Czuje się jakbym zniżył się do jej poziomu i mimo tego, że mi trochę lżej to jednak nie zachowywałem się tak kiedyś.
.

Trele morele bardzo dobrze się stało że nawrzucałeś jej
upuściłeś pary i wywaliłeś nieco złości tak jak potrafiłeś na ten moment
trudno stało się i koniec kropka eskalacja wybuch to też jakiś sposób widocznie wiele zdusiłeś w sobie tej złości żalu
tłumienie na ogół bywa szkodliwe
niestety jednak jesteśmy tego wyuczeni 
w nosie z poziomem i klasą
skutek jest ważny i to co dalej zrobisz z emocjami
a ona sobie zracjonalizuje wszystko na swoją korzyść jak będzie jej tak wygodnie.

57

Odp: Jak wrócić do życia po rozstaniu
pkamiski98 napisał/a:

Piszę to również dlatego, że po rozstaniu i powrocie do domu usłyszałem od niej, że to ja mam problem z odcięciem pępowiny od rodziców. Do dzisiaj nie za bardzo wiem jak to rozumieć.

Całkiem możliwe, że ona jest świadoma (choć nie jest to konieczne), że ma w tym zakresie problem, a na Ciebie go po prostu projektuje.
Jeśli nie znasz tego pojęcia, od razu wyjaśnię, że projekcja w psychologii oznacza mechanizm obronny polegający na przypisywaniu innym własnych niepożądanych cech, uczuć, poglądów czy zachowań, najczęściej o charakterze negatywnym.

pkamiski98 napisał/a:

Być może zrobiłem coś czego nie powinienem był robić, ale cofnąłem się wczoraj w nocy do wiadomości jeszcze z czasów związku z moją ex żeby zobaczyć i przeanalizować jak to było. Bardzo ciężko się to czyta.
Obraz osoby nie pewnej siebie i samotnej wychodzi ze mnie bardzo mocno. Osoby, która jest w miejscu, w którym nie chce być, nie ma nikogo znajomego i w sumie nie ma co robić. I wkurzającej się o to, że dziewczyna na następny dzień po powrocie z 2-dniowego wyjazdu idzie do rodziców. Do dziś pamiętam ten ból jaki czułem, gdy mi to napisała. Bo wiedziałem, że wyjście na godzinę skończy się tym, że znów spędze dzień sam jeżeli nie wybiore tam się z nią.
I jej wiadomości o tym, że ograniczam ją od rodziny.
Jeśli z tych wiadomości wychodzi coś negatywnego z mojego zachowania to też proszę o informację. Ja chce z tego związku wyjść najsilniejszy jaki się tylko da - dla samego siebie.

Niestety tak. Sam jesteś odpowiedzialny za swoje emocje i zaspokojenie własnych potrzeb i o ile jak najbardziej można od partnera/partnerki oczekiwać wsparcia, o tyle nie wolno czynić go odpowiedzialnym za to jak się czujemy.
Widzę w tym temat do poruszenia na terapii, bardzo ważny zresztą.

pkamiski98 napisał/a:

Mam jednak potwierdzenie tego, że jest to osoba, która nie widzi żadnego swojego błędu i wszystko co w związku było złe było moją winą.
Wiem też, że w końcu temat jest zakończony całkowicie i zerwałem jakikolwiek kontakt z nią.

Bez względu na wszystko to jest słuszna decyzja i mam nadzieję, że będziesz się jej konsekwentnie trzymał.
W tym miejscu zacytuję myśl z mojej sygnaturki, bo wydaje się bardzo adekwatna do okoliczności: nie czyń samego siebie przedmiotem kompromisu, bo jesteś wszystkim, co masz.

paslawek napisał/a:

(...) a ona sobie zracjonalizuje wszystko na swoją korzyść jak będzie jej tak wygodnie.

Amen.
Wydaje się, że to taki typ człowieka, który cokolwiek się stanie, będzie widział źdźbło w czyimś oku, a belki w swoim nie zauważy. Najgorsze, że ona naprawdę może nie mieć w sobie cienia samokrytyki i głęboko wierzyć, że jest krystaliczna, a wtedy z przekonaniem, że jej "prawda" jest jedyną słuszną, wszystko będzie interpretować na swoją korzyść.

58 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2022-07-05 08:34:33)

Odp: Jak wrócić do życia po rozstaniu

Jak tak się często obserwuje ludzi dookoła, to ma się wrażenie, że jest teraz całem mnóstwo osób, które nie są w stanie w ogóle wykazać się żadną samokrytyką. Przekonane o swojej nieomylności, sądzą, że wszystko, co złe , to dotyka tylko ich a u innych ta sama okoliczność czy zjawisko nie ma kompletnie znaczenia. Przyjaciel, znajomy czy współpracownik o takim podejśćiu to już horror, nie mówiąc o partnerze/partnerce życiowym/wej. Ktoś taki będzie zawsze tak kręcił i manipulował, aby tylko się wybielić.

59

Odp: Jak wrócić do życia po rozstaniu

Zwróciłabym jeszcze uwagę, że ludzie zbyt często zupełnie nie zauważają własnego wpływu na jakość relacji i to nie tylko romantycznych, bo właściwie wszystkich w kontaktach międzyludzkich, a przecież własne zachowanie na wpływ na zachowanie drugiej osoby. Udawanie, że moja postawa nie koryguje postawy drugiej strony czy też to, w jaki sposób ja kogoś traktuję, jest bez znaczenia i nie ma z związku z tym, w jaki sam/a jestem traktowany/a - to brak poczucia sprawczości, ale też bardzo wygodna postawa, w której nie bierze się odpowiedzialności za to, co nas spotyka. Z kolei umiejętność dostrzegania związków przyczynowo-skutkowych bywa niezwykle pomocna w kształtowaniu relacji z innymi ludźmi.

Co konkretnie mam na myśli? Między innymi stosunek do drugiej osoby, okazywanie jej szacunku, liczenie się z jej emocjami, potrzebami, ale też asertywność i umiejętność stawiania własnych granic, branie odpowiedzialności za własne zachowanie, klarowne komunikowanie się i tak dalej, i tak dalej.

60

Odp: Jak wrócić do życia po rozstaniu

Mam do Was jeszcze jedno pytanie, choć wiem, że to już chyba temat dla specjalisty.
Po tym zerwaniu jestem całkowicie wyczerpany emocjonalnie. Nie chodzę do biura (mogę pracować z domu), pracuje w innych godzinach żeby móc jak najwięcej spać, a i tak jestem przemęczony. Mogę się skupić maksymalnie na 5 minut i muszę robić sobie przerwę. Odwołuję spotkania bo nie mam siły, by się ogarnąć i wyglądać jak człowiek. W skrócie nie chce mi się kompletnie nic, nie mam absolutnie żadnej siły, a przy tym nie mam żadnych negatywnych myśli. To nie tak, że siedzę i myślę, że życie nie ma sensu i najlepiej było by je skończyć. Wręcz przeciwnie myślę o możliwościach jakie czekają na mnie w przyszłości i co mogę zrobić dla samego siebie, ale ciało mi na to nie pozwala.
Nie odczuwałem nigdy niczego takiego, po rozstaniach czułem smutek i pustkę, ale taką racjonalną po odejściu ważnej osoby z życia. Obecnie ciesze się, że uciekłem z tej relacji, ale mam 0 energii by jakkolwiek normalnie funkcjonować.

Czy to jest już powód by udać się do psychiatry? Czy coś takiego mija? Czy to jest właśnie efekt przebywania przez kilkanaście miesięcy w toksycznym związku?

61

Odp: Jak wrócić do życia po rozstaniu
Olinka napisał/a:

Zwróciłabym jeszcze uwagę, że ludzie zbyt często zupełnie nie zauważają własnego wpływu na jakość relacji i to nie tylko romantycznych, bo właściwie wszystkich w kontaktach międzyludzkich, a przecież własne zachowanie na wpływ na zachowanie drugiej osoby. Udawanie, że moja postawa nie koryguje postawy drugiej strony czy też to, w jaki sposób ja kogoś traktuję, jest bez znaczenia i nie ma z związku z tym, w jaki sam/a jestem traktowany/a - to brak poczucia sprawczości, ale też bardzo wygodna postawa, w której nie bierze się odpowiedzialności za to, co nas spotyka. Z kolei umiejętność dostrzegania związków przyczynowo-skutkowych bywa niezwykle pomocna w kształtowaniu relacji z innymi ludźmi.

Co konkretnie mam na myśli? Między innymi stosunek do drugiej osoby, okazywanie jej szacunku, liczenie się z jej emocjami, potrzebami, ale też asertywność i umiejętność stawiania własnych granic, branie odpowiedzialności za własne zachowanie, klarowne komunikowanie się i tak dalej, i tak dalej.

Ale zdajesz sobie sprawę, że w naturze kobiecej jest egoizm i przejmowanie się sobą i swoim potomstwem? Siłą rzeczy zatem nie nadajecie się do związku. I to nie jest prowokacja czy wymysl. Facet ma być silny a jak jest słaby to ma być silny i tyle.

62

Odp: Jak wrócić do życia po rozstaniu
pkamiski98 napisał/a:

Czy to jest już powód by udać się do psychiatry? Czy coś takiego mija? Czy to jest właśnie efekt przebywania przez kilkanaście miesięcy w toksycznym związku?

Tak jak najbardziej,masz "zespół odstawienia"
masz coś co ja porównuje do tak zwanego zejścia po np amfie,
czasem ludzi w podobny sposób "trzęsie" jak nagle odstawiają cukier żaden kit sprawdzone 
to bardzo do siebie podobne stany,kac po alko jest trochę inny.
To naturalna reakcja mózgu po różnych skrajnych emocjach
Zacznij brać witaminy i jedz przez tak zwany rozum to co lubiłeś najbardziej jeść
Jak ten "zespół odstawienia " będzie się utrzymywał to dopiero idź do psychiatry najpierw zacznij od magnezu i witaminy B complex.

63 Ostatnio edytowany przez ulle (2022-07-05 13:24:43)

Odp: Jak wrócić do życia po rozstaniu

Witaminy z grupy B, magnez i gorzka czekoladę, tylko prawdziwa czekoladę.
Jesteś wyczerpany psychicznie i także fizycznie - to normalne zjawisko i minie Ci.
Któregoś dnia wstaniesz z łóżka i poczujesz, jak siły Ci wracają.
Po owocach ich poznacie - widzisz? Masz najlepszy dowód na to, że siedziałeś w toksyku. Jesteś produktem tego cudownego związku.
Zobrazuje Ci to tak.
Zdrowe drzewo wyda zdrowe i pyszne owoce.
Chore drzewo wyda cierpkie obrzynki, niedobre i zepsute.
Drzewo to związek.
Jakbyś tego nie rozgryzal nie wyjdzie Ci inaczej.
Gdybyś był w czymś dobrym dla siebie dzisiaj czulbys się cudownie, ubogacony i pełen sił oraz energii
Pod żadnym pozorem nie wracaj już do tej kobiety. Upiła Ci krwi, a śladu po zębach nie zostawiła - są tacy ludzie.
Twój organizm krzyczy do Ciebie głośno " halo, jest tam rozum?"

64

Odp: Jak wrócić do życia po rozstaniu
Be. napisał/a:

Ale zdajesz sobie sprawę, że w naturze kobiecej jest egoizm i przejmowanie się sobą i swoim potomstwem? Siłą rzeczy zatem nie nadajecie się do związku. I to nie jest prowokacja czy wymysl. Facet ma być silny a jak jest słaby to ma być silny i tyle.

Nie, oczywiście, to nie jest żadna prowokacja. Napiszesz, że nie nadajemy się do związku, pomimo że miliony kobiet tworzą udane, dwustronnie satysfakcjonujące relacje, a my mamy pokornie przyjąć, że tak jest wink.

Autorze, odpowiednia suplementacja, odpoczynek, bycie dla siebie dobrym - na tym etapie to konieczność. Twój brak chęci do działania wynika z wyczerpania po trudnym, toksycznym związku. Jeśli o siebie zadbasz, powinno być lepiej, ale jeśli pomimo troski i uważności na własne potrzeby nie zauważysz poprawy, warto skonsultować się ze specjalistą. Zresztą już teraz możesz porozmawiać o tym ze swoim terapeutą, który powinien potrafić wychwycić niepokojące sygnały i ewentualnie pokierować ścieżką dalszego postępowania.

65

Odp: Jak wrócić do życia po rozstaniu

Tylko ja się odnosiłem do tego co Ty napisałaś.

Posty [ 1 do 65 z 82 ]

Strony 1 2 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Jak wrócić do życia po rozstaniu

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024