Cześć,
Kilka dni temu wrzuciłem post o dziwnej sytuacji, ale może napisze jeszcze raz... potrzebuję rady, żeby następnym razem nie popełnić tych samych błędów, bo nie chcę wpaść do friendzone
Poznaliśmy się na Tinderze z miesiąc temu (tam chyba szukamy kogoś do związku, a nie kolegi/koleżanki). Pisaliśmy, zaproponowałem spotkania - dogadaliśmy się. Po pierwszym spotkaniu wszystko fajnie, kontakt był. Następne spotkanie wypadło za 3 czy 4 dni (również ja zaprosiłem) Już trochę więcej luzu, zaczęło się niewinnym dotykiem, smyrnięciem, takie tam. Nic więcej
W między czasie kontakt SMS (ja może więcej, może po równo), telefony od niej (większość, nie odbierałem każdego od razu, ale oddzwaniałem)
reszta spotkań to była jej inicjatywa, pytała co robię i czy nie chcę sie spotkać -> ja bardzo chętnie. nie miałem pola do popisu, żebym sam zaproponował, bo to ona więcej jakby naciskała potem (tak mi się wydaje)
6 spotkanie doszło do "niewinnego pocałunku", bo jakże długich mizianiach, dotykach, itp.
Dodam że tego samego dnia przed pocałunkiem, był poruszany temat związku, nie długi, ale chodziło o to, że czas pokaże i nikt nikogo nie pośpiesza. co ma być to będzie. nie wierze, że jej się nie podobało, bo podczas pocałunku w przerwie patrzyła na mnie jakby chciała więcej, itp.
7 spotkanie -> okazuje się, że pocałunek wyszedł impulsywnie, ona czuję się osaczona, zbyt poważnie się zrobiło, ona tak nie chcę. nie szuka związku, poważnej relacji damsko - męskiej. lubi mnie, jestem fajny gość i jak tu mnie nie lubić (każda tak mówi pewnie jak chce sie pozbyć) chcę utrzymywać kontakt na poziomie koleżeńskim, bo fajnie się spędza czas, bla bla bla - ale ja za bardzo nie chcę, bo po co? na koniec też powiedziała, że traktuje mnie w sumie jak każdego innego kolege (tu mnie zatkało, pomyślałem, no każdego tak chętnie niewinnie dotykasz po rękach, itp.?) no i że z każdym innym postąpiła by tak samo, nieważne kto by był po drugiej stronie (to na po co Ci był Tinder?)
pytanie, gdzie popełniłem błąd lądując do szufladki friendzone? po prostu nie chcę popełnić tego błędu przy następnych spotkaniach
nie wydaje mi się, że spotykała się w tym samym czasie z innymi kolegami
czytam forum i nasuwa mi się kilka pomysłów
- czy byłem zbyt dobry, godząc się na wszystkie spotkania jakie proponuje? może trzeba było odmówić?
- czy wyszedłem na za bardzo "needy" że poprzez przytulanie, dotyk tak się poczuła? (ona też mnie dotykała sama chętnie)
- nie dawałem żadnych prezentów, ale okej - byłem miły, nie chamski. podjechałem, odwiozłem, itp.?
- w przeciągu miesiąca za szybko/ za dużo spotkań? nie ukrywam, że jak "jest coś na rzeczy" między ludźmi, to chęć spotykania się jest większa i tak było
Bardzo nie ubolewam nad stratą tego wszystkiego, ale chcę wiedzieć gdzie ten błąd popełniłem
liczę na pomoc, bo każda porażka jest nawozem sukcesu! pozdrawiam