Mam bardzo dużo myśli i mętlik w głowie i moim życiu. Chciałbym żeby ktoś dał mi radę jak przez to przejść.
Mam 35 lat. Moim marzeniem obecnie jest normalna rodzina, dziecko, mąż. Może za bardzo chce i się na tym skupiam dlatego tego nie mam. Może za bardzo śeiat widzi ze chce i mnie od tego oddala. Nie wiem.
Nie potrafię znaleźć sobie miejsca w życiu. Jednego dnia jestem szczęśliwa drugiego może płakać cały dzień.
W styczniu wyjechałam tak jak postanowiłam pod koniec zeszłego roku. Chciałam wyjechać z polski na jeden rok do cieplejszego kraju żeby odpczac, mieć ładne lato, może znaleźć kierunek w którym iść. Każdy mówi - jaka ty odważna jesteś, rzuciłaś wszystko i po prostu sobie wyjechałaś. Nie jestem odważna, ja uciekłam chyba sama od siebie albo żeby się odnaleźć…. Nie żałuje tego, chce jeszcze kilka miesiącu cieszyć się tym czasem tutaj chociaż bywa różnie.
Czasem czuje ze mam za dużo myśli ale moim głównym problemem jest chyba to ze czuje się zbyt samotna. Chciałabym mieć rodzine. Ok mam przyjaciół ale ja chce założyć swoją własna rodzine. Nie mogę się tej myśli pozbyć i cieszyć się życiem.
Poznałam kogoś z kim byłam 4 miesiące. Odszedł dwa tygodnie temu. To był mój pierwszy związek z kimś kto ma 2 dzieci. Powiedział ze ja nie rozumiem ze on ma dzieci i chciałam żeby był tylko ze mną. Nie prawda… przez pierwsze dwa miesiące tak się zaangażował ze sam mało widywał dzieci i każdy Weeknd coś robiliśmy. Później zwalił wine na mnie. To już nawet nie jest ważne bo nie chce to nie, ja sobie popłakałam i mi przejdzie. Ale chciałabym mniej się skupiać na tym zeny kogoś mieć. Straciłam to coś swojego co miałam jeszcze 2-3 lata temu. To coś ze zajmowałam się tylko sobą. Nie wiem jak to odzyskać. Męczę się.
Rzuciłam dobra praca rzuciłam wszystko jestem 2000 km od domu i dalej się nie mogę znaleźć.
Torche płacze jak to pisze ale jest mi z sobą źle.