Niszcząca atmosfera - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 61 ]

Temat: Niszcząca atmosfera

Dzień dobry. Postanowiłam założyć konto i poradzić się osób bezstronnych tutaj. Jestem mężatką od dwóch lat. Mam 3 dzieci, dwoje z poprzedniego małżeństwa (dzieci nie mają kontaktu z ojcem z jego inicjatywy) i rocznego syna z mężem. Starszy syn ma bardzo dobre relacje z moim mężem, jednak 8 letnia córka ma z nim ciągłą wojnę. Na początku naszego związku tłumaczyłam to jej zazdrością, była zawsze w centrum uwagi, na wszystko jej pozwalałam ale mąż zaczął ode mnie wymagać stawiania granic. Mała próbowała wszelkich metod zwrócenia na siebie uwagi a mąż zamiast próbować się z nią porozumieć dawał jej wieczne kary. Doszło do tego że mała zaczęła być agresywna,biła mnie, męża, starszego brata, zaczęła przeklinać i wyzywać,nie chce się kąpać, spać. Byliśmy u psychologa, dawał nam rady które ja próbowałam wprowadzać ale mąż już jej nie ufa, wstydzi się ją gdziekolwiek zabierać twierdząc że narobi mu wstydu wyzywając go w przypływie złości. Atmosfera w domu jest straszna. Mąż kiedyś był spokojnym, ugodowym człowiekiem a teraz potrafi mi powiedzieć najgorsze rzeczy. Często też mówi że nie wytrzymuje tego jak jest w domu,że nie ma chwili wytchnienia bo mała jest w centrum i myśli nad rozwodem. Kiedyś często rozmawialiśmy, teraz prawie wcale, mąż mówi że ma wszystko gdzieś. Zastanawiam się skąd takie zachowanie i brak chęci porozumienia. Nie umiem już do niego dotrzeć. Kiedy mała jest grzeczna on twierdzi że na pewno ma jakiś interes i jej nie ufa. Z drugiej strony są dni że spędzasz nią czas, kupuje jej coś, zabiera do kina, na lody. Obawiam się że podłoże jest inne a mała to tylko wymówka.

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Niszcząca atmosfera

Następny co wpakował się w nie swoje problemy.
W szkole powinni wprowadzić specjalne lekcje dla chłopaków. To powoli robi się plaga. Masa różnych ratowników, adoratorów, orbiterów, prawiczków. A potem wychodzą takie kwiatki jak tu.

3

Odp: Niszcząca atmosfera

A poza tym, że ta 8latka najpierw była zazdrosna, potem nagle zaczęłaś jej stawiać granice, więc był bunt, a potem musiała sobie radzić z Twoim facetem, który raz ją traktował normalnie, a raz nie, to zapewniłaś jej jakiekolwiek wsparcie? Bo nie widać.

Dziecko odpowiada jak umie na to, co Wy jej robicie. Jak dostawała wieczne kary, to się buntowała. Czy któremuś z Was przyszło do głowy, że to jest problem, który należy rozwiązać z pedagogiem lub psychologiem dziecięcym?

Czy kiedykolwiek przeszło Ci przez myśl, że to, że dorosły facet nie ufa 8latce to jest chore? W sensie takim, że on nie ma co jej ufać, to jest dziecko. Na dodatek dziecko, z którym on nie ma więzi i się wzajemnie nie lubią. Więc co tu z ufania? Twój facet jest strasznie niedojrzały.

4

Odp: Niszcząca atmosfera

Chodziliśmy do psychologa. Stwierdziła,że mała jest po prostu rozpieszczona, nie zna granic. Ja zawsze staje po jej stronie i stąd też bunt męża. Twierdzi że pozwalam mu na to żeby malago biła, kopała, wyzywała. Zanim się poznaliśmy mała podobnie się zachowywała, biła brata, pluła, pyskował dorosłym, obcym i zawsze była w centrum uwagi, ale to dobre i empatyczne, kochane dziecko. Ma w sobie mnóstwo miłości i życzliwości choć kontakty z rówieśnikami też są różne, czasami naubliza koleżankom i się dziwi że się na nią gniewają.

5

Odp: Niszcząca atmosfera

Mówi też że gdyby wiedział przed ślubem jak będzie to by się ze mną nie wiązał. Potrafi wyjść z domu bo mała go wkurza i wyłączyć telefon. Wracając z pracy mówi że wie doskonale jaki będzie koniec dnia i że mała go zepsuje.

6 Ostatnio edytowany przez Lady Loka (2022-06-11 10:22:31)

Odp: Niszcząca atmosfera
marta890704 napisał/a:

Chodziliśmy do psychologa. Stwierdziła,że mała jest po prostu rozpieszczona, nie zna granic. Ja zawsze staje po jej stronie i stąd też bunt męża. Twierdzi że pozwalam mu na to żeby malago biła, kopała, wyzywała. Zanim się poznaliśmy mała podobnie się zachowywała, biła brata, pluła, pyskował dorosłym, obcym i zawsze była w centrum uwagi, ale to dobre i empatyczne, kochane dziecko. Ma w sobie mnóstwo miłości i życzliwości choć kontakty z rówieśnikami też są różne, czasami naubliza koleżankom i się dziwi że się na nią gniewają.

No to masz to, na co pozwalałaś. A psycholog to powinna Wam powiedzieć co macie robić, a nie kwitować, że jest rozpieszczona.

Popatrz, masz dziecko, które coś przeżywa. Nie wiecie co, bo żadne z Was nie ma z nią na tyle dobrego kontaktu  żeby Wam powiedziała. Za to ma w domu faceta matki, który jej wymyśla kary.
Ja się nie dziwię, że z jej strony jest bunt.

Edit..a nie wpadliście na to, że jego zachowanie zaognia sytuację zamiast załagodzić? Przecież to dorosły facet. I tak go wkurza 8letnie dziecko?

7 Ostatnio edytowany przez Szeptuch (2022-06-11 10:30:13)

Odp: Niszcząca atmosfera
Lady Loka napisał/a:

A poza tym, że ta 8latka najpierw była zazdrosna, potem nagle zaczęłaś jej stawiać granice, więc był bunt, a potem musiała sobie radzić z Twoim facetem, który raz ją traktował normalnie, a raz nie, to zapewniłaś jej jakiekolwiek wsparcie? Bo nie widać.

Dziecko odpowiada jak umie na to, co Wy jej robicie. Jak dostawała wieczne kary, to się buntowała. Czy któremuś z Was przyszło do głowy, że to jest problem, który należy rozwiązać z pedagogiem lub psychologiem dziecięcym?

Czy kiedykolwiek przeszło Ci przez myśl, że to, że dorosły facet nie ufa 8latce to jest chore? W sensie takim, że on nie ma co jej ufać, to jest dziecko. Na dodatek dziecko, z którym on nie ma więzi i się wzajemnie nie lubią. Więc co tu z ufania? Twój facet jest strasznie niedojrzały.

Wybacz ale nie masz pojęcia o czym mówisz.
Żadnego.
Skoro facet ma dobre relacje z starszym synem to nie w nim lezy problem tylko w tej rozpieszczonej dziewczynce.
Dyscyplina i jeszcze raz dyscyplina. Nie ustępować ani na krok, bo dziecko gdy wyczuje słabość to to wykorzysta, i jak widać wykorzystuje..
A ty pomyślałaś o jej bracie?Ktory jest przez nią bity?Pomyślałaś jak on się czuje gdy cala uwaga jest skierowana na rozpieszczonego dzieciaka?
Jak autorka pisze tak już było i przez jej związkiem.
wiec nie wiem gdzie ty widzisz faceta.
Ogromnym błędem autorki było to ze nie wspierała swojego męża, a to jest jej obowiązkiem.
W relacjach z dzieckiem rodzice muszą stanowić monolit.
Nie ważne do kogo sie dziecko zwróci z jakaś sprawa, odpowiedz zawsze powinna byc taka sama.
wszelkie wątpliwości rodzice powinni obgadywać na osobności i nigdy przy dziecku.
Ja zamiast do psychologa to zabrał bym córkę do psychiatry.
niedopuszczalne jest aby biła brata czy was, i nie dopuszczalne jest aby rozwalała waszą rodzinne.
Musisz być stanowcza i trzymać stronę męża.
ty myślałaś w ogóle o nim? Jak on się czuje w tej sytuacji?
Za chwile będziesz samotna matką 3 dzieci.

8

Odp: Niszcząca atmosfera

Masz rację. Ona mówi że sobie nie radzi z tym gniewem, potem go przeprasza i mówi że go kocha on jej mówi że on ją też ale ja w to nie wierzę do końca. On kiedyś był cierpliwy, dużo z nią rozmawiał, rozumieli się a teraz jest masakra. Ona go pyta czy z nią porysuje a on raz mówi że później i tego nie robi, raz mówi że nie ma czasu a raz siada i rysuje godzinę, to takie rozchwiane. Psycholog mówi że mała ma mieć ograniczony internet, kiedy to robię to się wkurza i ciska i wyzywać, mąż się wkurza, wychodzi z domu lub mnie krytykuje. Kiedyś mówił że on widzi że to jego błędy że ona taka jest, pracował nad sobą, starał się, ale ona go wyprowadza z równowagi i nie umie się opanować. Obrywa się każdemu bo i synowie się stresują jego zachowaniem. Mała go kocha i tęskni ale z drugiej strony kiedy robi lekcje i coś jej nie wyjdzie a mąż akurat jest w pobliżu to potrafi go wyzwać od debili bo jej coś nie wyszło.

9

Odp: Niszcząca atmosfera

Mąż już mówi o rozwodzie. Twierdzi że go nie wspieram. Teraz reaguje na małej zaczepki tylko kiedy bije lub wyzywa brata, jak jemu ubliża to się w ogóle nie odzywa ale widzę w jego oczach straszny gniew. Mówi że jest zmęczony tym bo kiedy mała go zwyzywa lub zrobi awanturę to przychodzi przeprosić i oczekuje żeby było normalnie żeby uniknąć konsekwencji, ja staje po jej stronie, mówię mężowi żeby się z nią pobawił kiedy poprosiła a on jest zły twierdząc,że nie ma ochoty po tym co zrobiła i sytuacja się powtarza,mała wpada w złość, ja się bocze na męża, on jest wściekły.

10

Odp: Niszcząca atmosfera

Szeptuch sorry, ale Ty też wiele nie wiesz.
Starsze dziecko z definicji jest STARSZE. Ma inny poziom emocji. Dodatkowo chłopakowi latwiej dogadać się z mężem Autorki.

Tutaj jest inna sytuacja. Jest 8 latka, która nie ma kontaktu z własnym ojcem, bo ojciec tego kontaktu nie chce. Tu jest pierwsza czerwona flaga, która powinna być przepracowana z psychologiem dziecięcym.
Potem jest matka, która dziecku rekompensuje pozwalając na wszystko. Skutek? Rozpieszczone dziecko. Druga czerwona flaga.
Jej zachowanie jest wynikoem tego, co ją spotkało. Dziecko odrzucone przez rodzica ma traumę. Ona potrzebuje miłości i przepracowania tej traumy, a nie dyscypliny. Jasne, musi wiedzieć, czego jej nie wolno. Ale ona zapewne sama sobie ze swoją agresją nie radzi.
I teraz w to wszystko włazi kolejny facet, który za nią nie przepada, który nagle w kontrze do matki zaczyna wymagać, który jej coś obiecuje, a potem tego nie robi (kolejny dorosły ją odrzuca). Przecież to dziecko ma w głowie taką sieczkę, że masakra. Ma dookoła siebie dorosłych na których nie może liczyć.
Dyscyplina w tym przypadku sprawi tylko tyle, że dziecko się zamknoe w sobie, po czym spędzi lata na terapii w dorosłym życiu, żeby ogarnąć to, co zepsuli rodzice.
Ona potrzebuje w tym momencie terapii z psychologiem dziecięcym, terapii rodzinnej, żeby zaczęła sobie radzić ze swoimi emocjami.

11

Odp: Niszcząca atmosfera
marta890704 napisał/a:

Mąż już mówi o rozwodzie. Twierdzi że go nie wspieram. Teraz reaguje na małej zaczepki tylko kiedy bije lub wyzywa brata, jak jemu ubliża to się w ogóle nie odzywa ale widzę w jego oczach straszny gniew. Mówi że jest zmęczony tym bo kiedy mała go zwyzywa lub zrobi awanturę to przychodzi przeprosić i oczekuje żeby było normalnie żeby uniknąć konsekwencji, ja staje po jej stronie, mówię mężowi żeby się z nią pobawił kiedy poprosiła a on jest zły twierdząc,że nie ma ochoty po tym co zrobiła i sytuacja się powtarza,mała wpada w złość, ja się bocze na męża, on jest wściekły.

czyli jest tak jak pisałem.
moja rada:
Idz do meza i go szczerze przeproś za swoje zachowanie.
Porozmawiaj z nim o tym tym wszystkim,piszesz ze praktycznie nie rozmawiacie, to sie musi zmienić.
I ZAWSZE a to ZAWSZE bierz jego stronę nawet w najmniejszej sprawie.
Pomyśl o wizycie u psychiatry dziecięcego i u innego psychologa.

12

Odp: Niszcząca atmosfera

Przypomniała mi się wypowiedź jednego już w średnim wieku znajomego. Najbardziej ze wszystkiego w życiu, nienawidzi partnerów matki.

13

Odp: Niszcząca atmosfera

Byliśmy u psychiatry. Stwierdził,że mała jest zdrowa. Ma tylko chwiejność nastrojów. Ja jako matka czuję obowiązek stać po stronie dziecka, to mój obowiązek ale mąż tego nie rozumie.

14

Odp: Niszcząca atmosfera
Lady Loka napisał/a:

Szeptuch sorry, ale Ty też wiele nie wiesz.
Starsze dziecko z definicji jest STARSZE. Ma inny poziom emocji. Dodatkowo chłopakowi latwiej dogadać się z mężem Autorki.

Tutaj jest inna sytuacja. Jest 8 latka, która nie ma kontaktu z własnym ojcem, bo ojciec tego kontaktu nie chce. Tu jest pierwsza czerwona flaga, która powinna być przepracowana z psychologiem dziecięcym.
Potem jest matka, która dziecku rekompensuje pozwalając na wszystko. Skutek? Rozpieszczone dziecko. Druga czerwona flaga.
Jej zachowanie jest wynikoem tego, co ją spotkało. Dziecko odrzucone przez rodzica ma traumę. Ona potrzebuje miłości i przepracowania tej traumy, a nie dyscypliny. Jasne, musi wiedzieć, czego jej nie wolno. Ale ona zapewne sama sobie ze swoją agresją nie radzi.
I teraz w to wszystko włazi kolejny facet, który za nią nie przepada, który nagle w kontrze do matki zaczyna wymagać, który jej coś obiecuje, a potem tego nie robi (kolejny dorosły ją odrzuca). Przecież to dziecko ma w głowie taką sieczkę, że masakra. Ma dookoła siebie dorosłych na których nie może liczyć.
Dyscyplina w tym przypadku sprawi tylko tyle, że dziecko się zamknoe w sobie, po czym spędzi lata na terapii w dorosłym życiu, żeby ogarnąć to, co zepsuli rodzice.
Ona potrzebuje w tym momencie terapii z psychologiem dziecięcym, terapii rodzinnej, żeby zaczęła sobie radzić ze swoimi emocjami.

Największym problemem jest zachowanie Autorki spychotechnika,wygodnictwo,rozpieszczanie i nie wspieranie męża dziwne jej oczekiwania co do wychowania,zero konsekwencji,rozkazywanie mężowi co ma robić z dziećmi tez bez pojęcia i sensu 
To mąż ją wspiera Autorka ma uroszczenia i robi ciągle uniki ulega dla świętego spokoju
Większy ciężar wychowania przypada na nią bo to jej dzieci ,to co robił facet i robi to dobrowolne,ale otrzymuje pretensje żale i zero wdzięczności
to nie jego sprawa wychowanie dzieci
bez sensu że aż tak się zaangażował w ich wychowanie a Autorce tak było wygodnie
Konsekwencją takiej postawy będzie rozwód.

15

Odp: Niszcząca atmosfera
paslawek napisał/a:
Lady Loka napisał/a:

Szeptuch sorry, ale Ty też wiele nie wiesz.
Starsze dziecko z definicji jest STARSZE. Ma inny poziom emocji. Dodatkowo chłopakowi latwiej dogadać się z mężem Autorki.

Tutaj jest inna sytuacja. Jest 8 latka, która nie ma kontaktu z własnym ojcem, bo ojciec tego kontaktu nie chce. Tu jest pierwsza czerwona flaga, która powinna być przepracowana z psychologiem dziecięcym.
Potem jest matka, która dziecku rekompensuje pozwalając na wszystko. Skutek? Rozpieszczone dziecko. Druga czerwona flaga.
Jej zachowanie jest wynikoem tego, co ją spotkało. Dziecko odrzucone przez rodzica ma traumę. Ona potrzebuje miłości i przepracowania tej traumy, a nie dyscypliny. Jasne, musi wiedzieć, czego jej nie wolno. Ale ona zapewne sama sobie ze swoją agresją nie radzi.
I teraz w to wszystko włazi kolejny facet, który za nią nie przepada, który nagle w kontrze do matki zaczyna wymagać, który jej coś obiecuje, a potem tego nie robi (kolejny dorosły ją odrzuca). Przecież to dziecko ma w głowie taką sieczkę, że masakra. Ma dookoła siebie dorosłych na których nie może liczyć.
Dyscyplina w tym przypadku sprawi tylko tyle, że dziecko się zamknoe w sobie, po czym spędzi lata na terapii w dorosłym życiu, żeby ogarnąć to, co zepsuli rodzice.
Ona potrzebuje w tym momencie terapii z psychologiem dziecięcym, terapii rodzinnej, żeby zaczęła sobie radzić ze swoimi emocjami.

Największym problemem jest zachowanie Autorki spychotechnika,wygodnictwo,rozpieszczanie i nie wspieranie męża dziwne jej oczekiwania co do wychowania,zero konsekwencji,rozkazywanie mężowi co ma robić z dziećmi tez bez pojęcia i sensu 
To mąż ją wspiera Autorka ma uroszczenia i robi ciągle uniki ulega dla świętego spokoju
Większy ciężar wychowania przypada na nią bo to jej dzieci ,to co robił facet i robi to dobrowolne,ale otrzymuje pretensje żale i zero wdzięczności
to nie jego sprawa wychowanie dzieci
bez sensu że aż tak się zaangażował w ich wychowanie a Autorce tak było wygodnie
Konsekwencją takiej postawy będzie rozwód.

To inna sprawa. Rozwód nie będzie winą dziecka tylko matki.
Ja w żadnym miejscu tego posta nie widzę, żeby matka się dzieckiem zainteresowała. Same wymagania i wąty.

16

Odp: Niszcząca atmosfera
marta890704 napisał/a:

Byliśmy u psychiatry. Stwierdził,że mała jest zdrowa. Ma tylko chwiejność nastrojów. Ja jako matka czuję obowiązek stać po stronie dziecka, to mój obowiązek ale mąż tego nie rozumie.

Nie, to ty nie rozumiesz
Jako żona masz obowiązek stać po stronie męża, zawsze.
chyba ze polubiłaś status samotnej matki w tedy ok

17 Ostatnio edytowany przez paslawek (2022-06-11 11:08:38)

Odp: Niszcząca atmosfera
marta890704 napisał/a:

Byliśmy u psychiatry. Stwierdził,że mała jest zdrowa. Ma tylko chwiejność nastrojów. Ja jako matka czuję obowiązek stać po stronie dziecka, to mój obowiązek ale mąż tego nie rozumie.

Marto weź się za siebie przede wszystkim ponieważ jak mąż odejdzie będzie jeszcze gorzej
mała irracjonalnie wpadnie najprawdopodobniej w poczucie winy a to już depresja dziecięca na horyzoncie.
Nie szukaj winy odpowiedzialności w mężu i córce zajmij się swoją dojrzałości i asertywnością wobec córki za rok dwa będzie jeszcze gorzej ,to że mała sama z tego wyrośnie jest mało prawdopodobne.
Nie załamuj rąk tylko działaj bardziej skutecznie zadbaj o siebie i nie kontroluj tak męża
uleganiem,ustępstwami swoimi się zajmij,wy macie tworzyć jeden organizm a nie jakieś fronty koterie w rodzinie
za i przeciwko sobie .

18

Odp: Niszcząca atmosfera

Mała ma mnóstwo zajęć poza lekcjami, wożę ją żeby odreagowała gniew, poznała nowe dzieci, miała pasje. U psychologa słyszę że za wszystko ją wyręczam i tego samego oczekuję od męża ale on już się na to buntuje. Mała zmyśla często że syn ją uderzył, widzę że nie zrobił jej niczego bo siedział w łazience w tym czasie i wtedy mąż mi prawo morały że ona jest cwana. Serce mi pęka jak to słyszę. Kocham ją całym sercem i nie chcę jej zawieść, chcę żeby czuła moje wsparcie ale nie chcę też z mężem żyć w ciągłym konflikcie.

19

Odp: Niszcząca atmosfera

Mówisz ogólnie, co nie daje możliwości oceny sytuacji. Daj przykład takiego dnia. opisz go z dialogami. Ja nie raz słyszę takie opowieści o dzieciach jak twoja. Jedna z nich. "Miała pretensje do mnie, że ja jej nie kocham, a ja jej powiedziałam, ty to masz problemy, dzieci w Afryce mają gorzej". Jeszcze jedna sytuacja zaobserwowana  z parku. Szła duża rodzina, matka, ojciec, malutkie dziecko ok 10-12 miesięcy, córka ok 9 lat, babcia, jakieś ciotko-wujki. Wszyscy  się rozczulają nad najmłodszym dzieckiem. Starsza dziewczynka jeździ na hulajnodze, nikt się do niej nie odzywa. Nagle skręciła nie w tą ścieżkę co powinna, i matka z mordą ILE RAZY MAM CI MÓWIĆ, ŻE MASZ SIĘ PYTAĆ W KTÓRĄ DROGĘ SKRĘCIĆ!!! To jest życie starszego rodzeństwa. Nawet jak się przynosi nowe zwierzę do domu i ma się już w domu inne, to więcej uwagi powinno się poświęcić temu, starszemu stażem zwierzakowi, by dobrze się zaaklimatyzował w nowej sytuacji, by czuł się dalej bezpiecznie. Coś spieprzyliście i temu dziecku z czymś źle. Wiadomo, że twój chłop ma w 4 literach twoją córkę, bo ona nie jest jego, ona jest dla niego "obca", "agresywna". "Mąż już jej nie ufa" , to jest dziecko, a nie jego koleżka z roboty. To on przyszedł do domu tego dziecka, a nie twoja córka do niego.
Ja zaproponowałabym córce spotkania z psychologiem. Może możliwość pogadania z kimś obcym niezaangażowanym w wasze rodzinne zależności, pomoże jej się odnaleźć.

20

Odp: Niszcząca atmosfera
paslawek napisał/a:
marta890704 napisał/a:

Byliśmy u psychiatry. Stwierdził,że mała jest zdrowa. Ma tylko chwiejność nastrojów. Ja jako matka czuję obowiązek stać po stronie dziecka, to mój obowiązek ale mąż tego nie rozumie.

Marto weź się za siebie przede wszystkim ponieważ jak mąż odejdzie będzie jeszcze gorzej
mała irracjonalnie wpadnie najprawdopodobniej w poczucie winy a to już depresja dziecięca na horyzoncie.
Nie szukaj winy odpowiedzialności w mężu i córce zajmij się swoją dojrzałości i asertywnością wobec córki za rok dwa będzie jeszcze gorzej ,to że mała sama z tego wyrośnie jest mało prawdopodobne.
Nie załamuj rąk tylko działaj bardziej skutecznie zadbaj o siebie i nie kontroluj tak męża
uleganiem,ustępstwami swoimi się zajmij,wy macie tworzyć jeden organizm a nie jakieś fronty koterie w rodzinie
za i przeciwko sobie .


Wiem, masz rację, tu opieka nad roczniakiem, tu nastolatek, mąż wiecznie zły, każdy oczekuje "zrób coś z nią" a mi brak już pomysłów na to jak załagodzić to wszystko żeby każdy był zadowolony. Z drugiej strony myślę sobie jak ja bym się czuła na miejscu męża i ciężko mi to byłoby zaakceptować żeby jego syn czy córka mnie miało obrażać czy bić.

21

Odp: Niszcząca atmosfera
Szeptuch napisał/a:
marta890704 napisał/a:

Byliśmy u psychiatry. Stwierdził,że mała jest zdrowa. Ma tylko chwiejność nastrojów. Ja jako matka czuję obowiązek stać po stronie dziecka, to mój obowiązek ale mąż tego nie rozumie.

Nie, to ty nie rozumiesz
Jako żona masz obowiązek stać po stronie męża, zawsze.
chyba ze polubiłaś status samotnej matki w tedy ok

Szeptuch, co to za patriarchalne pitolenie?

Autorko, proponuję konsultacje z innym psychologiem. Młoda była diagnozowana pod kątem ADHD?

22

Odp: Niszcząca atmosfera
Ajko napisał/a:

Mówisz ogólnie, co nie daje możliwości oceny sytuacji. Daj przykład takiego dnia. opisz go z dialogami. Ja nie raz słyszę takie opowieści o dzieciach jak twoja. Jedna z nich. "Miała pretensje do mnie, że ja jej nie kocham, a ja jej powiedziałam, ty to masz problemy, dzieci w Afryce mają gorzej". Jeszcze jedna sytuacja zaobserwowana  z parku. Szła duża rodzina, matka, ojciec, malutkie dziecko ok 10-12 miesięcy, córka ok 9 lat, babcia, jakieś ciotko-wujki. Wszyscy  się rozczulają nad najmłodszym dzieckiem. Starsza dziewczynka jeździ na hulajnodze, nikt się do niej nie odzywa. Nagle skręciła nie w tą ścieżkę co powinna, i matka z mordą ILE RAZY MAM CI MÓWIĆ, ŻE MASZ SIĘ PYTAĆ W KTÓRĄ DROGĘ SKRĘCIĆ!!! To jest życie starszego rodzeństwa. Nawet jak się przynosi nowe zwierzę do domu i ma się już w domu inne, to więcej uwagi powinno się poświęcić temu, starszemu stażem zwierzakowi, by dobrze się zaaklimatyzował w nowej sytuacji, by czuł się dalej bezpiecznie. Coś spieprzyliście i temu dziecku z czymś źle. Wiadomo, że twój chłop ma w 4 literach twoją córkę, bo ona nie jest jego, ona jest dla niego "obca", "agresywna". "Mąż już jej nie ufa" , to jest dziecko, a nie jego koleżka z roboty. To on przyszedł do domu tego dziecka, a nie twoja córka do niego.
Ja zaproponowałabym córce spotkania z psychologiem. Może możliwość pogadania z kimś obcym niezaangażowanym w wasze rodzinne zależności, pomoże jej się odnaleźć.



Zaczyna się od tego że mąż budzi syna i córkę żeby odwieźć ich do szkoły, wchodzi do pokoju i mówi " Krysia, Piotrek jest 7, zbierajcie się powoli do szkoły", robi im śniadanie, ja zajmuję się w tym czasie maluchem. Mała zaczyna od " kurwa, spierdalaj" i nie chcę wstać, muszę ją prosić to i mnie się oberwie. Nie umyje zębów, ubierze się nieadekwatnie do pogody mimo iż przygotowałam jej ubrania i nie zamierza nigdy się ptzebrac. Mąż odwozi ich i jedzie do pracy. Ja ich odbieram i mała pyta o granie, mówię jej wtedy że za poranne zachowanie niestety nie będzie dziś grała ale możemy pójść do ogrodu pobawić się. Zazwyczaj krzyczy, bije brata i kopie w fotel w aucie. Później się wycisza i przeprasza i znów pyta o granie, odmawiam, płacze, obiecuje poprawę i finalnie znów się wkurza. Zawsze jest chwalona, przytulana. Roczny syn sam zasypia w łóżeczku, nie okazujemy mu Bóg wie jak uwagi bo ją to wkurza. Potem jedziemy na zajęcia i znowu jest zła bo nie chce. Wraca mąż, mała pyta czy się dnia pobawił, idzie się bawić, wraca i robi coś w kuchni, mała jest spokojna i pyta jego o granie, on mówi "to od mamy zależy" i się znowu zaczyna gniew, wytykanie że starszy syn może a ona nie, tłumaczymy że on nie przeklinał rano to idzie mu się psocić. Mąż się zamyka i nie odzywa tylko kwituje "zawsze to samo, aż mi się odechciewa tu wracać"

23 Ostatnio edytowany przez Ajko (2022-06-11 11:34:09)

Odp: Niszcząca atmosfera

.

24

Odp: Niszcząca atmosfera
Lady Loka napisał/a:

Szeptuch sorry, ale Ty też wiele nie wiesz.
Starsze dziecko z definicji jest STARSZE. Ma inny poziom emocji. Dodatkowo chłopakowi latwiej dogadać się z mężem Autorki.

Tutaj jest inna sytuacja. Jest 8 latka, która nie ma kontaktu z własnym ojcem, bo ojciec tego kontaktu nie chce. Tu jest pierwsza czerwona flaga, która powinna być przepracowana z psychologiem dziecięcym.
Potem jest matka, która dziecku rekompensuje pozwalając na wszystko. Skutek? Rozpieszczone dziecko. Druga czerwona flaga.
Jej zachowanie jest wynikoem tego, co ją spotkało. Dziecko odrzucone przez rodzica ma traumę. Ona potrzebuje miłości i przepracowania tej traumy, a nie dyscypliny. Jasne, musi wiedzieć, czego jej nie wolno. Ale ona zapewne sama sobie ze swoją agresją nie radzi.
I teraz w to wszystko włazi kolejny facet, który za nią nie przepada, który nagle w kontrze do matki zaczyna wymagać, który jej coś obiecuje, a potem tego nie robi (kolejny dorosły ją odrzuca). Przecież to dziecko ma w głowie taką sieczkę, że masakra. Ma dookoła siebie dorosłych na których nie może liczyć.
Dyscyplina w tym przypadku sprawi tylko tyle, że dziecko się zamknoe w sobie, po czym spędzi lata na terapii w dorosłym życiu, żeby ogarnąć to, co zepsuli rodzice.
Ona potrzebuje w tym momencie terapii z psychologiem dziecięcym, terapii rodzinnej, żeby zaczęła sobie radzić ze swoimi emocjami.

Autorka nie napisała o ile starsze, więc trudno wyrokować.
Facet nie nieprzepadła za nią od początku, autorka pisze ze starał się zbudować wieź, ale natrafił na rozpieszczonego dzieciaka, na mur którego nie jest stanie przebić bo mamusia dokłada kolejnych cegieł.
Mam wrażenie że czytamy inne posty autorki.
Terapia ma być tylko dodatkiem do dyscypliny, mamusia ja nauczyła ze krzykiem/płaczem/agresja dostaje to co chce wiec nie waha się tego robić.
Wiec tak, dyscyplina i tylko dyscyplina.
ale podtrzymuje to ze nie masz pojęcia o czym piszesz
Wybacz loka ale cała twoja "wiedza" pochodzi ewentualnie z jakieś książki która przeczytałaś.
Natomiast moja wiedza pochodzi z doświadczeń, jak taką relacje z dzieckiem budować aby była zdrowa.
Moja żona zawsze staje za mną a ja za żona w relacjach z synem.
Syn wie ze nie ważne do kogo się zwróci to odpowiedz uzyska taką sama.
MONOLIT.
nie am sytuacji Ze pójdzie do mamy, mama powie "nie", to Idze do mnie bo liczy ze ja powiem" tak".
Dobrze wie ze odpowiedz będzie taka sama, a gdy nie zgadam się z decyzja zony albo ona z moja decyzja, to rozmawiamy o tym bez obecności syna.
dodatkowo wychodzi z ciebie niezrozumienie pewnej kwestii:
Facet sam nie zbuduje "relacji" z "obcym" dzieckiem.
Bo to nie o relacje chodzi tylko o miłość która dziecko potrzebuje, zwłaszcza w takiej sytuacji jak ma autorka że ojciec nie interesuje się dziećmi albo tak jak w moim ze ojciec nie żyje.
Facet który chce się wiązać z taka kobieta musi rozumieć że wchodzi te w role ojca ze wszystkimi tego plusami dodatnimi i ujemnymi.
Ale żeby taka wieź rodzicielka zaistniała to główną role musi tu odgrywać matka.
wspierać ich, pomagać im,aby facet uznał to dziecko za swoje, a dziecko uznało tego faceta za ojca, a tutaj tego kompletnie nie ma
Wiem ile pracy włożyła to moja żona i jej za to dziękuje.
I dzięki temu dla syna jestem ojcem a on dla mnie jest synem.

25

Odp: Niszcząca atmosfera
Foxterier napisał/a:
Szeptuch napisał/a:
marta890704 napisał/a:

Byliśmy u psychiatry. Stwierdził,że mała jest zdrowa. Ma tylko chwiejność nastrojów. Ja jako matka czuję obowiązek stać po stronie dziecka, to mój obowiązek ale mąż tego nie rozumie.

Nie, to ty nie rozumiesz
Jako żona masz obowiązek stać po stronie męża, zawsze.
chyba ze polubiłaś status samotnej matki w tedy ok

Szeptuch, co to za patriarchalne pitolenie?

Autorko, proponuję konsultacje z innym psychologiem. Młoda była diagnozowana pod kątem ADHD?

O czym ty piszesz?
Jaki patriarchat?
To jest normalność.
Zona ma obowiązek stać po stronie męża a maż po stronie zony.
Nie wyjeżdżaj mi tutaj proszę z feministycznym pitoleniem

26

Odp: Niszcząca atmosfera
marta890704 napisał/a:
Ajko napisał/a:

Mówisz ogólnie, co nie daje możliwości oceny sytuacji. Daj przykład takiego dnia. opisz go z dialogami. Ja nie raz słyszę takie opowieści o dzieciach jak twoja. Jedna z nich. "Miała pretensje do mnie, że ja jej nie kocham, a ja jej powiedziałam, ty to masz problemy, dzieci w Afryce mają gorzej". Jeszcze jedna sytuacja zaobserwowana  z parku. Szła duża rodzina, matka, ojciec, malutkie dziecko ok 10-12 miesięcy, córka ok 9 lat, babcia, jakieś ciotko-wujki. Wszyscy  się rozczulają nad najmłodszym dzieckiem. Starsza dziewczynka jeździ na hulajnodze, nikt się do niej nie odzywa. Nagle skręciła nie w tą ścieżkę co powinna, i matka z mordą ILE RAZY MAM CI MÓWIĆ, ŻE MASZ SIĘ PYTAĆ W KTÓRĄ DROGĘ SKRĘCIĆ!!! To jest życie starszego rodzeństwa. Nawet jak się przynosi nowe zwierzę do domu i ma się już w domu inne, to więcej uwagi powinno się poświęcić temu, starszemu stażem zwierzakowi, by dobrze się zaaklimatyzował w nowej sytuacji, by czuł się dalej bezpiecznie. Coś spieprzyliście i temu dziecku z czymś źle. Wiadomo, że twój chłop ma w 4 literach twoją córkę, bo ona nie jest jego, ona jest dla niego "obca", "agresywna". "Mąż już jej nie ufa" , to jest dziecko, a nie jego koleżka z roboty. To on przyszedł do domu tego dziecka, a nie twoja córka do niego.
Ja zaproponowałabym córce spotkania z psychologiem. Może możliwość pogadania z kimś obcym niezaangażowanym w wasze rodzinne zależności, pomoże jej się odnaleźć.



Zaczyna się od tego że mąż budzi syna i córkę żeby odwieźć ich do szkoły, wchodzi do pokoju i mówi " Krysia, Piotrek jest 7, zbierajcie się powoli do szkoły", robi im śniadanie, ja zajmuję się w tym czasie maluchem. Mała zaczyna od " kurwa, spierdalaj" i nie chcę wstać, muszę ją prosić to i mnie się oberwie. Nie umyje zębów, ubierze się nieadekwatnie do pogody mimo iż przygotowałam jej ubrania i nie zamierza nigdy się ptzebrac. Mąż odwozi ich i jedzie do pracy. Ja ich odbieram i mała pyta o granie, mówię jej wtedy że za poranne zachowanie niestety nie będzie dziś grała ale możemy pójść do ogrodu pobawić się. Zazwyczaj krzyczy, bije brata i kopie w fotel w aucie. Później się wycisza i przeprasza i znów pyta o granie, odmawiam, płacze, obiecuje poprawę i finalnie znów się wkurza. Zawsze jest chwalona, przytulana. Roczny syn sam zasypia w łóżeczku, nie okazujemy mu Bóg wie jak uwagi bo ją to wkurza. Potem jedziemy na zajęcia i znowu jest zła bo nie chce. Wraca mąż, mała pyta czy się dnia pobawił, idzie się bawić, wraca i robi coś w kuchni, mała jest spokojna i pyta jego o granie, on mówi "to od mamy zależy" i się znowu zaczyna gniew, wytykanie że starszy syn może a ona nie, tłumaczymy że on nie przeklinał rano to idzie mu się psocić. Mąż się zamyka i nie odzywa tylko kwituje "zawsze to samo, aż mi się odechciewa tu wracać"

Jak długo jesteście w związku? Jak oceniasz zachowanie córki przed poznaniem męża. Skąd twoje dziecko, wzięło takie odzywanie się. To się z próżni nie bierze? Ile córka może grać dziennie, a ile może syn? W jakie gry gra córka?

27

Odp: Niszcząca atmosfera

Ona chodziła do psychologa, psycholog twierdzi że mała kocha mojego męża i nazywa go tatą. Nie rozumiem dlaczego w domu jest inaczej i nazywa go brzydko. Staram się ją dyscyplinować ale też wspierać a mąż mówi mi że jestem naiwna bo mała kombinuje żeby coś ugrać.

28

Odp: Niszcząca atmosfera
Ajko napisał/a:
marta890704 napisał/a:
Ajko napisał/a:

Mówisz ogólnie, co nie daje możliwości oceny sytuacji. Daj przykład takiego dnia. opisz go z dialogami. Ja nie raz słyszę takie opowieści o dzieciach jak twoja. Jedna z nich. "Miała pretensje do mnie, że ja jej nie kocham, a ja jej powiedziałam, ty to masz problemy, dzieci w Afryce mają gorzej". Jeszcze jedna sytuacja zaobserwowana  z parku. Szła duża rodzina, matka, ojciec, malutkie dziecko ok 10-12 miesięcy, córka ok 9 lat, babcia, jakieś ciotko-wujki. Wszyscy  się rozczulają nad najmłodszym dzieckiem. Starsza dziewczynka jeździ na hulajnodze, nikt się do niej nie odzywa. Nagle skręciła nie w tą ścieżkę co powinna, i matka z mordą ILE RAZY MAM CI MÓWIĆ, ŻE MASZ SIĘ PYTAĆ W KTÓRĄ DROGĘ SKRĘCIĆ!!! To jest życie starszego rodzeństwa. Nawet jak się przynosi nowe zwierzę do domu i ma się już w domu inne, to więcej uwagi powinno się poświęcić temu, starszemu stażem zwierzakowi, by dobrze się zaaklimatyzował w nowej sytuacji, by czuł się dalej bezpiecznie. Coś spieprzyliście i temu dziecku z czymś źle. Wiadomo, że twój chłop ma w 4 literach twoją córkę, bo ona nie jest jego, ona jest dla niego "obca", "agresywna". "Mąż już jej nie ufa" , to jest dziecko, a nie jego koleżka z roboty. To on przyszedł do domu tego dziecka, a nie twoja córka do niego.
Ja zaproponowałabym córce spotkania z psychologiem. Może możliwość pogadania z kimś obcym niezaangażowanym w wasze rodzinne zależności, pomoże jej się odnaleźć.



Zaczyna się od tego że mąż budzi syna i córkę żeby odwieźć ich do szkoły, wchodzi do pokoju i mówi " Krysia, Piotrek jest 7, zbierajcie się powoli do szkoły", robi im śniadanie, ja zajmuję się w tym czasie maluchem. Mała zaczyna od " kurwa, spierdalaj" i nie chcę wstać, muszę ją prosić to i mnie się oberwie. Nie umyje zębów, ubierze się nieadekwatnie do pogody mimo iż przygotowałam jej ubrania i nie zamierza nigdy się ptzebrac. Mąż odwozi ich i jedzie do pracy. Ja ich odbieram i mała pyta o granie, mówię jej wtedy że za poranne zachowanie niestety nie będzie dziś grała ale możemy pójść do ogrodu pobawić się. Zazwyczaj krzyczy, bije brata i kopie w fotel w aucie. Później się wycisza i przeprasza i znów pyta o granie, odmawiam, płacze, obiecuje poprawę i finalnie znów się wkurza. Zawsze jest chwalona, przytulana. Roczny syn sam zasypia w łóżeczku, nie okazujemy mu Bóg wie jak uwagi bo ją to wkurza. Potem jedziemy na zajęcia i znowu jest zła bo nie chce. Wraca mąż, mała pyta czy się dnia pobawił, idzie się bawić, wraca i robi coś w kuchni, mała jest spokojna i pyta jego o granie, on mówi "to od mamy zależy" i się znowu zaczyna gniew, wytykanie że starszy syn może a ona nie, tłumaczymy że on nie przeklinał rano to idzie mu się psocić. Mąż się zamyka i nie odzywa tylko kwituje "zawsze to samo, aż mi się odechciewa tu wracać"

Jak długo jesteście w związku? Jak oceniasz zachowanie córki przed poznaniem męża. Skąd twoje dziecko, wzięło takie odzywanie się. To się z próżni nie bierze? Ile córka może grać dziennie, a ile może syn? W jakie gry gra córka?

Dwa lata. Wcześniej córka miała mnie na wyłączność, spełniałam każdą jej zachciankę, zaniedbując trochę syna bo ona bardzo mnie absorbowała. Odżywanie się w ten sposób bierze ze szkoły, z podwórka, nie unikne tego, my nie przeklinamy. Gra w gry dostosowane do wieku ale moja mama dała jej telefon i niestety kiedy jest u niej nie mam kontroli co w nim robi.

29

Odp: Niszcząca atmosfera
Szeptuch napisał/a:
Foxterier napisał/a:
Szeptuch napisał/a:

Nie, to ty nie rozumiesz
Jako żona masz obowiązek stać po stronie męża, zawsze.
chyba ze polubiłaś status samotnej matki w tedy ok

Szeptuch, co to za patriarchalne pitolenie?

Autorko, proponuję konsultacje z innym psychologiem. Młoda była diagnozowana pod kątem ADHD?

O czym ty piszesz?
Jaki patriarchat?
To jest normalność.
Zona ma obowiązek stać po stronie męża a maż po stronie zony.
Nie wyjeżdżaj mi tutaj proszę z feministycznym pitoleniem

Nie w momencie kiedy córka autorki ma 8 lat i jest jeszcze dzieckiem które wymaga opieki, jakkolwiek trudnym by nie było... Widzisz potem posty dorosłych dzieci pod tytułem "kiedy byłem mały mama związała się z innym mężczyzną i stałem się wrogiem całej rodziny". Wiesz ile to szkód wyrządza u takiego dzieciaka?

Poza tym to w ogóle tak archaicznie brzmi, czy mąż pije czy bije żona zawsze obok jak opoka, bo w sumie czemu by nie - sorry, to już nie te czasy.

30

Odp: Niszcząca atmosfera

Szeptuch, ale Ty nie masz żadnego doświadczenia w wychowywaniu 8 letnich dziewczynek, które tyle przeszły, co ta mała. Masz zupełnie inne doświadczenia, więc też nie ma co generalizować.

Autorko ja to widzę tak:
- szykowanie jej ubrań to pierwszy błąd. Szykujcie razem albo niwch sama decyduje. Co z tego, że się ubierze nieadekwatnie do pogody? Jej problem, na drugi raz będzie wiedziec. On tym chce zwrócić Waszą uwagę.
- kara, która jest pół dnia później niż wina. Ona po powrocie ze szkoły już nie pamięta co było rano, a Wy to nakręcacie tylko. Ja bym poranne zachowanie olała, nie chce jej się wstawać, jest od razu nabuzowana. Nie zwracajcie uwagi. Niech się ubierze, zje i idzie do szkoły.
- brak konsekwencji. Jak dla mnie to i starszemu nic by się nie stało jakby komputer ograniczyć do weekendów. A tak to ona widzi, że on może i logiczne, że też chce. Naturalne.
- czy tych zajęć dodatkowych nie jest za dużo? Może ona wcale ich nie chce? Może powinniście z nią usiąść i zadecydować, jakie zajęcia zostają, a jakie wypadają? Bo pozbywacie się problemu z domu, a jej się to chyba niespecjalnie podoba

Tak, rodzice powinni mieć wspólne zdanie w kwestii wychowywanoa dziecka. Ale też nie do tego stopnia, żeby dziecko nie miało w nikim oparcia.

Ja bym jeszcze zmieniła psychologa.

31

Odp: Niszcząca atmosfera

Mąż zawsze był typem "potulnego" człowieka, ulegał, szybko odpuszczał, zapominał, nawet jak ja w ciąży miałam chwiejne nastroje to dzielnie to znosił, robi w domu wszystko. Teraz zaczął się bardzo zmieniać, nie odbiera telefonów twierdząc że nie ma ochoty mnie słyszeć, wytyka mi każdy błąd, zarzuca że woli być w pracy niż w domu, nie umie przyznać się do błędu, przeprosić. Zawsze to robił jak popełnił błąd lub kogoś zranił. Twierdzi że zmienił się i nie potrafi inaczej. Mała jest szczęśliwa, ma wszystko czego zapragnie, jej marzenia nie są wygórowane, świetnie się uczy za co jest chwalona, tylko te uwagi od męża i te jej wybuchy są wykańczające.

32

Odp: Niszcząca atmosfera

Sama wybrała te zajęcia, dodatkowo chodzi na zajęcia grupowe do psychologa, tak zaleciła psychiatra. Tam jej się nie podoba, chociaż zaraz po zajęciach mówi że było super i zmienia zdanie i będzie jeździć jednak na nie. Byliśmy u 3 psychologów. Każdy mówił to samo, że musi ponosić konsekwencje za przekleństwa i bicie bo tego nie mozna akceptować.

33

Odp: Niszcząca atmosfera
marta890704 napisał/a:

Sama wybrała te zajęcia, dodatkowo chodzi na zajęcia grupowe do psychologa, tak zaleciła psychiatra. Tam jej się nie podoba, chociaż zaraz po zajęciach mówi że było super i zmienia zdanie i będzie jeździć jednak na nie. Byliśmy u 3 psychologów. Każdy mówił to samo, że musi ponosić konsekwencje za przekleństwa i bicie bo tego nie mozna akceptować.

A powiedzieliście któremuś z tych psychologów o sytuacji z ojcem biologicznym?
Naprawdę ciężko uwierzyć, że żaden nie szuka przyczyny jej zachowania.

34

Odp: Niszcząca atmosfera

Oczywiście że tak. Ona tu nie widzi przyczyny bo ojca nie pamięta. Była malutka jak się rozstaliśmy.

35 Ostatnio edytowany przez Szeptuch (2022-06-11 13:07:45)

Odp: Niszcząca atmosfera
Lady Loka napisał/a:

Szeptuch, ale Ty nie masz żadnego doświadczenia w wychowywaniu 8 letnich dziewczynek, które tyle przeszły, co ta mała. Masz zupełnie inne doświadczenia, więc też nie ma co generalizować.

Autorko ja to widzę tak:
- szykowanie jej ubrań to pierwszy błąd. Szykujcie razem albo niwch sama decyduje. Co z tego, że się ubierze nieadekwatnie do pogody? Jej problem, na drugi raz będzie wiedziec. On tym chce zwrócić Waszą uwagę.
- kara, która jest pół dnia później niż wina. Ona po powrocie ze szkoły już nie pamięta co było rano, a Wy to nakręcacie tylko. Ja bym poranne zachowanie olała, nie chce jej się wstawać, jest od razu nabuzowana. Nie zwracajcie uwagi. Niech się ubierze, zje i idzie do szkoły.
- brak konsekwencji. Jak dla mnie to i starszemu nic by się nie stało jakby komputer ograniczyć do weekendów. A tak to ona widzi, że on może i logiczne, że też chce. Naturalne.
- czy tych zajęć dodatkowych nie jest za dużo? Może ona wcale ich nie chce? Może powinniście z nią usiąść i zadecydować, jakie zajęcia zostają, a jakie wypadają? Bo pozbywacie się problemu z domu, a jej się to chyba niespecjalnie podoba

Tak, rodzice powinni mieć wspólne zdanie w kwestii wychowywanoa dziecka. Ale też nie do tego stopnia, żeby dziecko nie miało w nikim oparcia.

Ja bym jeszcze zmieniła psychologa.

Nie loka. Dziecko ma mieć oparcie  u obydwojga rodziców.  A sytuacja w której idzie się poskarżyć na jednego rodzica do drugiego bo coś nie dostała, a bardzo chce i dostaje to to prowadzi do patologii do takich sytuacji jak tutaj.

I ogólnie twoje rady są złe. Bo sprowadzają się do tego żeby dawać jej jeszcze więcej atencji, czyli coś co ona chce bo jak nie dostaje to jest agresywna.
Nigdzie w twoich złotych radach nie ma ani męża ani starszego syna. Ciekawe dlaczego? Nie są ważni ?
Ogólnie straszne jest to co piszesz i widać że nie rozumiesz pewnych procesów.
Dyscyplina i ignorowanie jej zachcianek to jest odpowiednie podejście. I skupienie się na mężu i starszym synie, bo to oni są tutaj zaniedbywani, to oni tutaj cierpią przez rozpiszczone dziecko.  Im poświęcać uwagę i nagradzać uwaga corke gdy ta na to zasłużył i zapracuje. Tutaj sprawy zaszły za daleko.

36

Odp: Niszcząca atmosfera
marta890704 napisał/a:

Oczywiście że tak. Ona tu nie widzi przyczyny bo ojca nie pamięta. Była malutka jak się rozstaliśmy.

A ja bym się jednak nad tym pochyliła. To nic, że ojca nie pamięta, ale ojca w życiu nie miała, a koledzy i koleżanki miały pewnie w większości pełne rodziny, wspólne wakacje, czy spędzanie z tatą czasu to jest skarb. Jak moje dzieci mają spędzić z mężem czas, a ja mam wyjść do kosmetyczki czy chociażby jechać do biedry to się pytają "mama, kiedy jedziesz?". Ona tego nie miała, nie miała taty. Na jedno dziecko wpłynie to znacząco, na inne nieznacznie. Moje kuzynostwo z powodu raka straciło tatę jak mieli 3 i 4 latka, ich mama nie związała się z nikim.kuzynka wyszła na "ludzi", skończyła studia, założyła swoją rodzinę, a kuzyn nie umiał chyba odnaleźć się w życiu bez wzorca ojca, wpadał w trudne towarzystwo, w alkohol, aż w końcu choroba alkoholowa zabrała go w wieku 35 lat. Każde dziecko jest inne i na tą samą sytuację w życiu może reagować całkiem inaczej.

37 Ostatnio edytowany przez Lady Loka (2022-06-11 13:06:58)

Odp: Niszcząca atmosfera

No tak, straszne, że się nie skupiam na starszym synu. Nie skupiam się, bo i Autorka się nie skupia.

Nie napisałam nigdzie, żeby jej dawać więcej atencji. Napisałam, żeby nie robić za nią, żeby nie karać popołidniu za coś, co zrobiła rano i żeby z nia ustalić, jakie chce mieć zajęcia. No faktycznie, super dawanie atencji.
Może Ty bys na jakiś kurs czytania ze zrozumieniem poszedł?

Twoje rady są o kant dupy rozbić. Bo sprowadzają się do tego, żeby nagle dyscyplinować dziecko, któremu do tej pory matka pozwalała na wszystko. A potem matka zrzuciła dyscyplinowanie na męża, więc to on jest tym złym. Więcej dyscypliny to murowane problemy psychiczne tej dziewczyny w przyszłości.
Ona potrzebuje spokojnego podejścia i ustalenoa granic, ale nie wszystkich jednocześnie, tylko powoli i we współpracy z nią. Ona nie potrzebuje rozkazów, tylko wytłumaczenia i konsekwencji. I poczucia, że ma w tym udział.
Nie rodziców, którzy ze srogimi minami stoją nad nią, albo którzy mają ją gdzieś, bo skupiają się na pozostałych dzieciach. To tylko spotęguje jej agresję.

Szeptuch, to jest masakrycznie złe, żeby uwagę poświęcać córce tylko wtedy, kiedy ona na to zasłuży swoim zachowaniem. Każdemu dziecku powinno się poświęcać uwagę wtedy, kiedy dziecko tego potrzebuje. Nie wtedy, kiedy naszym zdaniem zasłuży.

Super, że Tobie trafił się bezproblemowy syn żony. Ale nie każde dziecko tak dobrze się będzie czuło w rodzinie, w której nagle pojawia się nowy facet.

38 Ostatnio edytowany przez Szeptuch (2022-06-11 13:19:09)

Odp: Niszcząca atmosfera
Lady Loka napisał/a:

No tak, straszne, że się nie skupiam na starszym synu. Nie skupiam się, bo i Autorka się nie skupia.

Nie napisałam nigdzie, żeby jej dawać więcej atencji. Napisałam, żeby nie robić za nią, żeby nie karać popołidniu za coś, co zrobiła rano i żeby z nia ustalić, jakie chce mieć zajęcia. No faktycznie, super dawanie atencji.
Może Ty bys na jakiś kurs czytania ze zrozumieniem poszedł?

Twoje rady są o kant dupy rozbić. Bo sprowadzają się do tego, żeby nagle dyscyplinować dziecko, któremu do tej pory matka pozwalała na wszystko. A potem matka zrzuciła dyscyplinowanie na męża, więc to on jest tym złym. Więcej dyscypliny to murowane problemy psychiczne tej dziewczyny w przyszłości.
Ona potrzebuje spokojnego podejścia i ustalenoa granic, ale nie wszystkich jednocześnie, tylko powoli i we współpracy z nią. Ona nie potrzebuje rozkazów, tylko wytłumaczenia i konsekwencji. I poczucia, że ma w tym udział.
Nie rodziców, którzy ze srogimi minami stoją nad nią, albo którzy mają ją gdzieś, bo skupiają się na pozostałych dzieciach. To tylko spotęguje jej agresję.

Szeptuch, to jest masakrycznie złe, żeby uwagę poświęcać córce tylko wtedy, kiedy ona na to zasłuży swoim zachowaniem. Każdemu dziecku powinno się poświęcać uwagę wtedy, kiedy dziecko tego potrzebuje. Nie wtedy, kiedy naszym zdaniem zasłuży.

Super, że Tobie trafił się bezproblemowy syn żony. Ale nie każde dziecko tak dobrze się będzie czuło w rodzinie, w której nagle pojawia się nowy facet.


Co do atencji odnosiłem się do wszystkiego co napisałaś a nie ostatniego posta. To że sobie napiszesz że "wcale nie" to nic nie znaczy.

To jest dziecko, o jakim ty jej udziale mówisz ? Może będą pytać czy che myć zęby? A jak nie chce to cóż... To nie będzie myła.

Twoje złote rady może i miały by sens gdybyśmy mówili o normalnym dziecku a tutaj gdzie jest przemoc i agresja  nie ma miejsca dla półśrodków. Dla niech właśnie ci rodzice z srogimi minami za plecami to najlepsze wyjście. Bo za chwilę przeniesie agresjie na kolegów z klasy gdy nie dostanie to co chciała.
Teraz dla autorki najwazniejsi mają być syn i mąż oni mają dostawać uwagę która do tej pory była zarezerwowana tylko dla corki. Bo jakoś o tym że jej syn i mąż będą potrzebować terapii przez tą córkę to nie wspomniałaś. No tak lepiej ztrwializowac i napisać" straszęe "
Z dwojga złego lepiej żeby to rozpieszczone dziecko potem potrzebowało terapia niż żeby im się rodzina rozpadła i cała 5 tej terapii potrzebowała

39 Ostatnio edytowany przez Lady Loka (2022-06-11 13:29:49)

Odp: Niszcząca atmosfera

No i tak czytasz, że nie czytasz...
Napisałam choćby, że Autorka mogłaby przestać dziecko wyręczać. 8latka potrafi sama zadecydować, w czym chce iść do szkoły.

Już widzę, jak zadziałają Twoje zlote rady... tylko większą agresją i większymi problemami dziecka. Przypominam Ci, że ona ma 8 lat. Tak jak Ty mówisz to można postępować ze starszym dzieckiem i faktycznie by to działało.
"Lepiej żeby potrzebowało terapii" super podejście  brawo Ty! Rozpierniczny dzjewczynce życie w imię  tego, żeby dorosłemu facetowi było dobrze, nie zastanawiajmy się, skąd się jej zachowanie bierze, po co. Najwyżej pójdzie na terapię.

Ja tu pisałam (pewnie też nie doczytałeś), że przydałaby im się terapia rodzinna i że oni wspólnie (czyli matka, mąz i dzieci) powinni ustalić zasady wspólnego życia. Regulamin spisać, przywiesić w widocznym miejscu i w razie problemów do niego sie odwoływać. I konsekwentnie.
Olanie dziecka z problemami sprawi tyle, ze problemów będzie jeszcze więcej.
Metody jak z superniani. Szkoda tylko, że psycholodzy potwierdzają ich szkodliwość jeżeli chodzi o psychikę tych dzieci, które zamykano w pokoju, żeby się wywrzeszczały i poświęcano im uwagę, kiedy zasłużyły.

Może Tobie żona powinna limitować uwagę jeżeli nie zasłużysz? Nie wyniosłeś śmieci? Bum, śpisz w salonie, żeby nie musiała na Ciebie patrzeć.

40

Odp: Niszcząca atmosfera
Lady Loka napisał/a:

No i tak czytasz, że nie czytasz...
Napisałam choćby, że Autorka mogłaby przestać dziecko wyręczać. 8latka potrafi sama zadecydować, w czym chce iść do szkoły.

Już widzę, jak zadziałają Twoje zlote rady... tylko większą agresją i większymi problemami dziecka. Przypominam Ci, że ona ma 8 lat. Tak jak Ty mówisz to można postępować ze starszym dzieckiem i faktycznie by to działało.
"Lepiej żeby potrzebowało terapii" super podejście  brawo Ty! Rozpierniczny dzjewczynce życie w imię  tego, żeby dorosłemu facetowi było dobrze, nie zastanawiajmy się, skąd się jej zachowanie bierze, po co. Najwyżej pójdzie na terapię.

Ja tu pisałam (pewnie też nie doczytałeś), że przydałaby im się terapia rodzinna i że oni wspólnie (czyli matka, mąz i dzieci) powinni ustalić zasady wspólnego życia. Regulamin spisać, przywiesić w widocznym miejscu i w razie problemów do niego sie odwoływać. I konsekwentnie.
Olanie dziecka z problemami sprawi tyle, ze problemów będzie jeszcze więcej.
Metody jak z superniani. Szkoda tylko, że psycholodzy potwierdzają ich szkodliwość jeżeli chodzi o psychikę tych dzieci, które zamykano w pokoju, żeby się wywrzeszczały i poświęcano im uwagę, kiedy zasłużyły.

Może Tobie żona powinna limitować uwagę jeżeli nie zasłużysz? Nie wyniosłeś śmieci? Bum, śpisz w salonie, żeby nie musiała na Ciebie patrzeć.

A czym lepsze jest życie dziecka od dorosłego faceta ? Wartościujesz życie ? Te jest więcej warte a te mniej ? Wiem że w genocentrycznym świecie najpierw ratujemy  kobiety i dzieci a facet niech zdycha. Typowe .
Ty zaprzeczasz sama sobie. Najpierw piszesz że nic nie podałaś o atencji dla tego dziecka a potem piszesz żeby poświęcać mu uwagę gdy tego chce... Kobieto wiesz że to jedno i to samo?
Od kiedy to 8 letnie dziecko jest od tego żeby ustalać z nim zasady w domu ? Zapytałem wcześniej ale jakoś tak nie odpowiedziałaś. Jak nie będzie chciało myć zęby to co? Jak będzie chciało wracać wieczorem samo to co ? Bierzemy jej zdanie pod uwagę ? Nie bądź śmieszna . Gdzie ja napisałem o olaniu dziecka albo tego problemu ? Pisałem że remedium na ten problem jest dyscyplina i jedność rodziców w podejściu do dziecka a ty jak zwykle sobie coś dopowiadasz.

41 Ostatnio edytowany przez Lady Loka (2022-06-11 14:08:04)

Odp: Niszcząca atmosfera

Nie napisałam, że dziecko jest lepsze od doroslego faceta. Ale dziecko jest dzieckiem i w takiej sytyacji potrzebuje pomocy w wyrażaniu swoich emocji. A dorosły facet jest dorosły i ze swoimi emocjami sam daje radę.

Nie zaprzeczam sama sobie, tylko Ty się zacietrzewiasz. Sorry, jeżeli uważasz, że dzieci nie potrafią same o niektórych rzeczach decydować, to Twój problem. I samodzielności syna Twojej żony.
Oczywiście, że zasady w domu można ustalić z dziećmi. Wtedy dziecko ma poczucie, że ma na coś wpływ, że nie ma narzuconego co ma robić, tylko może samo wybrać. I tak samo oczywiste jest to, że taka rozmowa o zasadach jest prowadzona umiejętnie i spokojnie przez rodziców. Wtedy dziecko dochodzi finalnie do tego, do czego ma dojść w zamyśle rodzica, za to jest o wiele spokojniej a i atmosfera w domu lepsza.

Tylko do zrobienia czegoś takiego trzeba uważnie słuchać swoich dzieci, a z tym to trochę tu jest problem. I to powinni zrobić oboje, Autorka i jej mąż.

A mąż też powinien wziąć na wstrzymanie i szukać rozwiązania sytuacji, a nie obrażać się na dziecko.

42

Odp: Niszcząca atmosfera

Szeptuch, ja mam cały czas wrażenie że Ty patrzysz na ten wątek przez jakieś swoje uprzedzenia w stosunku do kobiet bądź krzywd wyrządzanym mężczyznom:

- "Jako żona masz obowiązek stać po stronie męża, zawsze."
- "Nigdzie w twoich złotych radach nie ma ani męża ani starszego syna. Ciekawe dlaczego? Nie są ważni ?"
- "Wiem że w genocentrycznym świecie najpierw ratujemy  kobiety i dzieci a facet niech zdycha. Typowe ."

Ja się absolutnie zgadzam, że syn i mąż nie mogą być zaniedbani (zwłaszcza syn bo też jest młody i zależny od matki), ale 8-letnie dziecko zazwyczaj nie robi takiej dramy z czystej złośliwości, tylko po prostu nie potrafi zwerbalizować o co jej konkretnie chodzi. Psychika dziecka jest skomplikowana dlatego ja bym zachęcał do zasięgnięcia porady drugiego psychologa dziecięcego.

43

Odp: Niszcząca atmosfera
Lady Loka napisał/a:

Nie napisałam, że dziecko jest lepsze od doroslego faceta. Ale dziecko jest dzieckiem i w takiej sytyacji potrzebuje pomocy w wyrażaniu swoich emocji. A dorosły facet jest dorosły i ze swoimi emocjami sam daje radę.

Nie zaprzeczam sama sobie, tylko Ty się zacietrzewiasz. Sorry, jeżeli uważasz, że dzieci nie potrafią same o niektórych rzeczach decydować, to Twój problem. I samodzielności syna Twojej żony.
Oczywiście, że zasady w domu można ustalić z dziećmi. Wtedy dziecko ma poczucie, że ma na coś wpływ, że nie ma narzuconego co ma robić, tylko może samo wybrać. I tak samo oczywiste jest to, że taka rozmowa o zasadach jest prowadzona umiejętnie i spokojnie przez rodziców. Wtedy dziecko dochodzi finalnie do tego, do czego ma dojść w zamyśle rodzica, za to jest o wiele spokojniej a i atmosfera w domu lepsza.

Tylko do zrobienia czegoś takiego trzeba uważnie słuchać swoich dzieci, a z tym to trochę tu jest problem.


Zaprzeczasz, zaprzeczasz.
" Dochodzi finalnie do tego , do czego ma dojść w zamyśle rodzica"
Brawo zamiast prostych sprawiedliwych zasad to ty polecasz manipulacje dzieckiem. Złoto.
Mogłaś sobie darować te złośliwość z " synem twojej żony " żałosne. A z racji tego że wyżej napisałem że myślę o nim jak o moim synu a on on mnie jak o ojcu to jest cyniczne i perfidne.
Co do samodzielność jego też się nie martw bo jak samodzielne ma być twoje dziecko fajnie odpisałaś w temacie gdzie pisała o tym że póki dziecko mieszka w domu rodziców to ma stosować się do ich zasad i nie dajBoże żeby rodzice widzieli że ich dziecko się całuje pod domem.... Boże co za hipokrytka.

44 Ostatnio edytowany przez Lady Loka (2022-06-11 14:19:09)

Odp: Niszcząca atmosfera

O to to.
Ja się skupiam ja dziecku, bo tu w tym momencie dziecku dzieje się największa krzywda. Autorka nie pisze jak odreagowuje starszy syn, więc czemu ja mam się nad tym skupiać?

Co do zachowania męża, to jestem w stanie zrozumieć, że jest bezsilny, że mu się taka sytuacja nie podoba, ale strzelanie focha na 8latkę nie jest rozwiązaniem sytuacji. I on i Autorka popełnili serię błędów wychowawczych względem tego dziecka i tak, też pisałam, że powinni mieć wspólny front i też pisałam, że Autorka ją rozpieściła za bardzo. I skoro mąż ją zaczął dyscyplinować, to poszedł bunt w jego stronę, co jest całkowicie zrozumiałe.
Lekarstwem jest wypracowanie wspólnych zasad życia. Zrobienie regulaminu, który zaakceptują wszyscy i konsekwencji jego nieprzestrzegania.

I tak jeżeli w regulaminie mamy, że nie przeklinamy w domu, to potem jak dziecko przeklnie to odziemy razem pod regulamin, wskazujemy na konkretny punkt i omawiamy konsekwencje jego nieprzestrzegania. Najważniejsze, żeby to było od razu.
Ale to się tyczy też rodziców. Jeżeli mąż mówi, że się z nia za chwilę pobawi, po czym 2h robi coś innego, to też powinien być na to punkt w regulaminie.

Poza tym w ten sposób dziecko się trochę otworzy i powie, na czym jej w tym domu zależy.
W tym regulaminie powinien też być uwzględniony nastolatek i jego potrzeby i w przyszłości powinino być w to włączane najmłodsze dziecko.
Takie podejście wymaga masy czasu, cierpliwości i konsekwencji, ale w efekcie procentuje dużo bardziej niż srogie miny rodziców i ciągłe krzyki.

Edit. Jakie manipulacje? Jeżeli nie chcę, żeby mi dziecko w domu przeklinało to tak prowadzę rozmowę, żeby samo zauważyło problem. Wielka manipulacja.

Wiesz co, ja nie wiem kto i jak Cię w życiu skrzywdził, ale może po prostu zacznij od dzisiaj ignorować moje posty, a ja będę ignorowac Twoje, co? Bo póki co podważasz większość moich postów w imię tego, że niby masz jakieś super hiper doświadczenie na wszystkich polach.
Mnie coś w tych Twoich postach nie gra totalnie. Z każdym jednym wyczuwam coraz większy fałsz.

45

Odp: Niszcząca atmosfera
Foxterier napisał/a:

Szeptuch, ja mam cały czas wrażenie że Ty patrzysz na ten wątek przez jakieś swoje uprzedzenia w stosunku do kobiet bądź krzywd wyrządzanym mężczyznom:

- "Jako żona masz obowiązek stać po stronie męża, zawsze."
- "Nigdzie w twoich złotych radach nie ma ani męża ani starszego syna. Ciekawe dlaczego? Nie są ważni ?"
- "Wiem że w genocentrycznym świecie najpierw ratujemy  kobiety i dzieci a facet niech zdycha. Typowe ."

Ja się absolutnie zgadzam, że syn i mąż nie mogą być zaniedbani (zwłaszcza syn bo też jest młody i zależny od matki), ale 8-letnie dziecko zazwyczaj nie robi takiej dramy z czystej złośliwości, tylko po prostu nie potrafi zwerbalizować o co jej konkretnie chodzi. Psychika dziecka jest skomplikowana dlatego ja bym zachęcał do zasięgnięcia porady drugiego psychologa dziecięcego.

Nie, nie patrzę.
Ja po prostu zauważam to co wy nie.
Czyli kolejne nadchodzące problemy.
Bo jeżeli nic się nie zmieni i autorka sobie nie uzmysłowi że jej córka nie jest najważniejsza i nie skupi się przede wszystkim na mężu i synu to skończy się to tak: mąż się rozwiedzie, syn gdy pójdzie na studnia to urwie kontakt za lata zaniedbywan a autorka zostanie z małym dzieckiem i córka która nie wykluczone że gdy nie będzie ojca i brata zacznie być agresywna w stosunku do tego malucha. Ciekawe co jej w tedy poradzicie

46

Odp: Niszcząca atmosfera
Lady Loka napisał/a:

O to to.
Ja się skupiam ja dziecku, bo tu w tym momencie dziecku dzieje się największa krzywda. Autorka nie pisze jak odreagowuje starszy syn, więc czemu ja mam się nad tym skupiać?

Co do zachowania męża, to jestem w stanie zrozumieć, że jest bezsilny, że mu się taka sytuacja nie podoba, ale strzelanie focha na 8latkę nie jest rozwiązaniem sytuacji. I on i Autorka popełnili serię błędów wychowawczych względem tego dziecka i tak, też pisałam, że powinni mieć wspólny front i też pisałam, że Autorka ją rozpieściła za bardzo. I skoro mąż ją zaczął dyscyplinować, to poszedł bunt w jego stronę, co jest całkowicie zrozumiałe.
Lekarstwem jest wypracowanie wspólnych zasad życia. Zrobienie regulaminu, który zaakceptują wszyscy i konsekwencji jego nieprzestrzegania.

I tak jeżeli w regulaminie mamy, że nie przeklinamy w domu, to potem jak dziecko przeklnie to odziemy razem pod regulamin, wskazujemy na konkretny punkt i omawiamy konsekwencje jego nieprzestrzegania. Najważniejsze, żeby to było od razu.
Ale to się tyczy też rodziców. Jeżeli mąż mówi, że się z nia za chwilę pobawi, po czym 2h robi coś innego, to też powinien być na to punkt w regulaminie.

Poza tym w ten sposób dziecko się trochę otworzy i powie, na czym jej w tym domu zależy.
W tym regulaminie powinien też być uwzględniony nastolatek i jego potrzeby i w przyszłości powinino być w to włączane najmłodsze dziecko.
Takie podejście wymaga masy czasu, cierpliwości i konsekwencji, ale w efekcie procentuje dużo bardziej niż srogie miny rodziców i ciągłe krzyki.

Edit. Jakie manipulacje? Jeżeli nie chcę, żeby mi dziecko w domu przeklinało to tak prowadzę rozmowę, żeby samo zauważyło problem. Wielka manipulacja.

Wiesz co, ja nie wiem kto i jak Cię w życiu skrzywdził, ale może po prostu zacznij od dzisiaj ignorować moje posty, a ja będę ignorowac Twoje, co? Bo póki co podważasz większość moich postów w imię tego, że niby masz jakieś super hiper doświadczenie na wszystkich polach.
Mnie coś w tych Twoich postach nie gra totalnie. Z każdym jednym wyczuwam coraz większy fałsz.

Tak, ignorowanie siebie nawzajem będzie najlepszym pomysłem. Zwłaszcza ze nie mam za bardzo ochoty mieć do czniania z ludźmi twojego pokroju

47

Odp: Niszcząca atmosfera

Marta jakie rozwiązania zaproponowali ci 3 psychologowie?

48

Odp: Niszcząca atmosfera

Był tu taki temat o rodzinie ale nie mogę go znaleźć,każde ze swoimi dziećmi i dziecko partnera doprowadziło do rozstania.w sumie smutne to było szkoda mi tu twojego męża. Empatyczne a kopie?

49

Odp: Niszcząca atmosfera

Żeby małej nie pozwalać i konsekwencje musi ponosić za przekleństwo, za uderzenie brata, za pyskowanie, za łamanie zasad ustalonych na kartce na lodówce tylko ona nagminnie w złości te kartki zrywała i wyrzucała do kosza więc po 3 takiej kartce nie wieszalismy kolejnej. Ona nie rozumie że ktoś może czegoś nie chcieć, że może być zmęczony po całym dniu pracy. Sytuacja z wczoraj, byliśmy w sklepie, zaczęła temat telewizji,że chce oglądać dziś do 23. Mówię jej że nie bo to za późno, może do 21.30 jak co dzień i to jest niezmienne to zaczęła mi histerię przy wszystkich robić że mam ją "w dupie", myślałam że się pod ziemię zapadnę.

50

Odp: Niszcząca atmosfera

Racja, też na to zwróciłam uwagę. Wg autorki, dziewczynka jest "dobra, kochana, empatyczna, pełna miłości i życzliwości". Tyle że z ŻADNEGO zachowania opisanego tutaj nic takiego nie wynika. Bicie, plucie, wyzywanie, przekleństwa, kopanie itd. skierowane w stronę ojczyma i brata - a autorka powtarza, że musi stać po stronie dziecka.
No nie. Oczywiście, dziewczynka musi wiedzieć, że matka ją zawsze kocha, ale to nie znaczy, że w każdej sytuacji musi stanąć po jej stronie. Ten brat już nie jest dzieckiem autorki, że musi znosić takie zachowania siostry?

I ja się zupełnie mężowi nie dziwię. Znosić w domu takie zachowanie? Nie do przyjęcia, nawet jeśli nie byłoby skierowane w niego, a tu jest. W dodatku żona ze swoją misją stania po stronie córki... Mąż autorki i starszy syn nie mają mniejszych praw i nie są mniej ważni niż córka. Mają prawo do tego, żeby nikt nie rozładowywał na nich swoich emocji, nieważne, czy autorka uzna je za uzasadnione czy nie. I to nie podlega dyskusji, nie można tego "uchylić" w imię dobra córki.

I tutaj padło wiele rad, co robić z córką, zasady, psycholog itd., więc nie będę powtarzać, ale chcę podkreślić jedno: nic kosztem pozostałych domowników. Nie ma, że stopniowo, że na coś przymknąć oko, że ona młodsza, że potrzebuje. Ani mąż, ani syn nie powinni musieć znosić przemocy (jakkolwiek zabawnie może to brzmieć w odniesieniu do ośmiolatki i dorosłego faceta), zwłaszcza we własnym domu i zwłaszcza przy niejakiej zgodzie matki na to. Tu nie tylko córka jest ofiarą (metod wychowawczych matki, braku ojca itd.), ale również mąż i syn - i to trzeba przerwać natychmiast, żadne tam, że córka powyzywa, pobije, a nic tak naprawdę nic się z tym nie robi, bo mąż i tak zawiezie ją do szkoły, a syn się przecież nie wyprowadzi.

51 Ostatnio edytowany przez Tamiraa (2022-06-12 11:28:53)

Odp: Niszcząca atmosfera
marta890704 napisał/a:

Żeby małej nie pozwalać i konsekwencje musi ponosić za przekleństwo, za uderzenie brata, za pyskowanie, za łamanie zasad ustalonych na kartce na lodówce tylko ona nagminnie w złości te kartki zrywała i wyrzucała do kosza więc po 3 takiej kartce nie wieszalismy kolejnej. Ona nie rozumie że ktoś może czegoś nie chcieć, że może być zmęczony po całym dniu pracy. Sytuacja z wczoraj, byliśmy w sklepie, zaczęła temat telewizji,że chce oglądać dziś do 23. Mówię jej że nie bo to za późno, może do 21.30 jak co dzień i to jest niezmienne to zaczęła mi histerię przy wszystkich robić że mam ją "w dupie", myślałam że się pod ziemię zapadnę.

Problem twojej córki wygląda na poważniejszy. Ciężko coś doradzać, nie znając innych sytuacji. Nie wiemy, co z biologicznym ojcem i jaki on był.  Nie wiem, dlaczego starszy brat się nie buntuje  z powodu zachowania siostry. Jest jeszcze malutkie dziecko. Przypuszczam, że to jest ta główna przyczyna zachowania córki. Ośmiolatka nie chce się podporządkować planowi dnia, a czy ustalaliście  z nią wspólnie i czy ona mogła się wypowiedzieć, dlaczego chciałaby oglądać telewizję do 23.? Ja to bym ją włączyła do wspólnych zajęć, typu wspólne przygotowanie posiłku czy odkurzanie. Zaproponowałabym, żeby sama napisała harmonogram  i co chciałaby robić.
Nie widzę tutaj jakichś  spokojnych rozmów z córką, wspólnego spędzania czasu.  Wspominałaś o jej kłótniach z koleżankami. Ciekawa jestem, co było ich powodem.
Nie wiem wszystkiego.

Edytuję.Jeśli jesteś z nią w sklepie, to nie możesz rozmawiać o podejmowaniu decyzji w sprawie telewizji, bo powstaje ogólny chaos.Jesteś zajęta zakupami, więc możesz przełożyć tę rozmowę. Te konsekwencje  o których piszesz, to nie mogą raczej się sprawdzić, bo dziewczynka nad emocjami nie panuje. Trzeba by wiedzieć, co ją zdenerwowało, co spowodowało taki wybuch emocji. Nie mówię, że by jej nie tłumaczyć, nie rozmawiać... tylko to już jest trochę za późno.

52 Ostatnio edytowany przez Ajko (2022-06-12 14:15:55)

Odp: Niszcząca atmosfera
marta890704 napisał/a:

Żeby małej nie pozwalać i konsekwencje musi ponosić za przekleństwo, za uderzenie brata, za pyskowanie, za łamanie zasad ustalonych na kartce na lodówce tylko ona nagminnie w złości te kartki zrywała i wyrzucała do kosza więc po 3 takiej kartce nie wieszalismy kolejnej. Ona nie rozumie że ktoś może czegoś nie chcieć, że może być zmęczony po całym dniu pracy. Sytuacja z wczoraj, byliśmy w sklepie, zaczęła temat telewizji,że chce oglądać dziś do 23. Mówię jej że nie bo to za późno, może do 21.30 jak co dzień i to jest niezmienne to zaczęła mi histerię przy wszystkich robić że mam ją "w dupie", myślałam że się pod ziemię zapadnę.



Marta w razie czego nie miej do mnie żalu, że zadaję ci pytania, ale chcę zrozumieć waszą sytuację. Bo bardzo łatwo cos źle zinterpretować. 
Kiedy młoda dostaje więcej twojej uwagi (mam na myśli nie uwagę pełną dobroci, tylko jakąkolwiek, nawet w postaci wkurzenia)  wtedy gdy jest wkurzająca, czy wtedy gdy jest spokojna?
Czy masz problem z konsekwencją? Czy często kierują tobą wyrzuty sumienia i odpuszczasz?
Jak ty się dokładnie zachowujesz po sytuacji, gdy mąż dostaje tekst " Kurwa, spierdalaj", albo gdy bije brata.
Jakie ona ponosi konsekwencje, bicia was i przeklinania, Czy to są kary, czy brak waszej uwagi?
Jakie kary dawał córce twój mąż i za jakie sytuacje?
Czy zdarza ci się czasem pójść z córką na spacer (tylko z nią) i pogadać z nią, nie jak rodzic dziecko, tylko jak człowiek z człowiekiem?
Niewiele czasu wam zostało na ogarnięcie tej sytuacji,

53 Ostatnio edytowany przez Tamiraa (2022-06-12 12:20:01)

Odp: Niszcząca atmosfera
Szeptuch napisał/a:
marta890704 napisał/a:

Byliśmy u psychiatry. Stwierdził,że mała jest zdrowa. Ma tylko chwiejność nastrojów. Ja jako matka czuję obowiązek stać po stronie dziecka, to mój obowiązek ale mąż tego nie rozumie.

Nie, to ty nie rozumiesz
Jako żona masz obowiązek stać po stronie męża, zawsze.
chyba ze polubiłaś status samotnej matki w tedy ok

Nie rozumiem, czy jak dziewczynka uderzy brata, to ty stoisz po jej stronie i nie żal ci syna? Wzmacniasz jej negatywne zachowania?

54

Odp: Niszcząca atmosfera

Marta, myślę, że Tobie by się przydała terapia, jak postępować z córka, jak reagować i być konsekwentną itp., bo poruszasz się sama ja dziecko we mgle.

Oprócz tego, że ona ma problem emocjonalny odziedziczony w genach, to Twoje błędy wychowawcze doprowadziły/ają do obecnej sytuacji.

I tylko Ty jesteś w stanie to zmienić, nikt inny.

55 Ostatnio edytowany przez Tamiraa (2022-06-12 16:27:11)

Odp: Niszcząca atmosfera
marta890704 napisał/a:
Ajko napisał/a:

Mówisz ogólnie, co nie daje możliwości oceny sytuacji. Daj przykład takiego dnia. opisz go z dialogami. Ja nie raz słyszę takie opowieści o dzieciach jak twoja. Jedna z nich. "Miała pretensje do mnie, że ja jej nie kocham, a ja jej powiedziałam, ty to masz problemy, dzieci w Afryce mają gorzej". Jeszcze jedna sytuacja zaobserwowana  z parku. Szła duża rodzina, matka, ojciec, malutkie dziecko ok 10-12 miesięcy, córka ok 9 lat, babcia, jakieś ciotko-wujki. Wszyscy  się rozczulają nad najmłodszym dzieckiem. Starsza dziewczynka jeździ na hulajnodze, nikt się do niej nie odzywa. Nagle skręciła nie w tą ścieżkę co powinna, i matka z mordą ILE RAZY MAM CI MÓWIĆ, ŻE MASZ SIĘ PYTAĆ W KTÓRĄ DROGĘ SKRĘCIĆ!!! To jest życie starszego rodzeństwa. Nawet jak się przynosi nowe zwierzę do domu i ma się już w domu inne, to więcej uwagi powinno się poświęcić temu, starszemu stażem zwierzakowi, by dobrze się zaaklimatyzował w nowej sytuacji, by czuł się dalej bezpiecznie. Coś spieprzyliście i temu dziecku z czymś źle. Wiadomo, że twój chłop ma w 4 literach twoją córkę, bo ona nie jest jego, ona jest dla niego "obca", "agresywna". "Mąż już jej nie ufa" , to jest dziecko, a nie jego koleżka z roboty. To on przyszedł do domu tego dziecka, a nie twoja córka do niego.
Ja zaproponowałabym córce spotkania z psychologiem. Może możliwość pogadania z kimś obcym niezaangażowanym w wasze rodzinne zależności, pomoże jej się odnaleźć.



Zaczyna się od tego że mąż budzi syna i córkę żeby odwieźć ich do szkoły, wchodzi do pokoju i mówi " Krysia, Piotrek jest 7, zbierajcie się powoli do szkoły", robi im śniadanie, ja zajmuję się w tym czasie maluchem. Mała zaczyna od " kurwa, spierdalaj" i nie chcę wstać, muszę ją prosić to i mnie się oberwie. Nie umyje zębów, ubierze się nieadekwatnie do pogody mimo iż przygotowałam jej ubrania i nie zamierza nigdy się ptzebrac. Mąż odwozi ich i jedzie do pracy. Ja ich odbieram i mała pyta o granie, mówię jej wtedy że za poranne zachowanie niestety nie będzie dziś grała ale możemy pójść do ogrodu pobawić się. Zazwyczaj krzyczy, bije brata i kopie w fotel w aucie. Później się wycisza i przeprasza i znów pyta o granie, odmawiam, płacze, obiecuje poprawę i finalnie znów się wkurza. Zawsze jest chwalona, przytulana. Roczny syn sam zasypia w łóżeczku, nie okazujemy mu Bóg wie jak uwagi bo ją to wkurza. Potem jedziemy na zajęcia i znowu jest zła bo nie chce. Wraca mąż, mała pyta czy się dnia pobawił, idzie się bawić, wraca i robi coś w kuchni, mała jest spokojna i pyta jego o granie, on mówi "to od mamy zależy" i się znowu zaczyna gniew, wytykanie że starszy syn może a ona nie, tłumaczymy że on nie przeklinał rano to idzie mu się psocić. Mąż się zamyka i nie odzywa tylko kwituje "zawsze to samo, aż mi się odechciewa tu wracać"

Nie tak, powinno wyglądać, mąż z najmłodszym dzieckiem, a ty budzisz, a mąż tylko odwozi. Na "kurwa, spierdalaj"od razu zareagowałabym.
Czy dziewczynka śpi z bratem w jednym pokoju?!
Jak tu widać, że jej zachowania są mocno niepokojące,  i ta pomoc, którą ma, jest minimalna.

56 Ostatnio edytowany przez JustynaGodzisz (2022-06-12 18:30:13)

Odp: Niszcząca atmosfera
paslawek napisał/a:
Lady Loka napisał/a:

Szeptuch sorry, ale Ty też wiele nie wiesz.
Starsze dziecko z definicji jest STARSZE. Ma inny poziom emocji. Dodatkowo chłopakowi latwiej dogadać się z mężem Autorki.

Tutaj jest inna sytuacja. Jest 8 latka, która nie ma kontaktu z własnym ojcem, bo ojciec tego kontaktu nie chce. Tu jest pierwsza czerwona flaga, która powinna być przepracowana z psychologiem dziecięcym.
Potem jest matka, która dziecku rekompensuje pozwalając na wszystko. Skutek? Rozpieszczone dziecko. Druga czerwona flaga.
Jej zachowanie jest wynikoem tego, co ją spotkało. Dziecko odrzucone przez rodzica ma traumę. Ona potrzebuje miłości i przepracowania tej traumy, a nie dyscypliny. Jasne, musi wiedzieć, czego jej nie wolno. Ale ona zapewne sama sobie ze swoją agresją nie radzi.
I teraz w to wszystko włazi kolejny facet, który za nią nie przepada, który nagle w kontrze do matki zaczyna wymagać, który jej coś obiecuje, a potem tego nie robi (kolejny dorosły ją odrzuca). Przecież to dziecko ma w głowie taką sieczkę, że masakra. Ma dookoła siebie dorosłych na których nie może liczyć.
Dyscyplina w tym przypadku sprawi tylko tyle, że dziecko się zamknoe w sobie, po czym spędzi lata na terapii w dorosłym życiu, żeby ogarnąć to, co zepsuli rodzice.
Ona potrzebuje w tym momencie terapii z psychologiem dziecięcym, terapii rodzinnej, żeby zaczęła sobie radzić ze swoimi emocjami.

Największym problemem jest zachowanie Autorki spychotechnika,wygodnictwo,rozpieszczanie i nie wspieranie męża dziwne jej oczekiwania co do wychowania,zero konsekwencji,rozkazywanie mężowi co ma robić z dziećmi tez bez pojęcia i sensu 
To mąż ją wspiera Autorka ma uroszczenia i robi ciągle uniki ulega dla świętego spokoju
Większy ciężar wychowania przypada na nią bo to jej dzieci ,to co robił facet i robi to dobrowolne,ale otrzymuje pretensje żale i zero wdzięczności
to nie jego sprawa wychowanie dzieci
bez sensu że aż tak się zaangażował w ich wychowanie a Autorce tak było wygodnie
Konsekwencją takiej postawy będzie rozwód.

Nie tylko jej dzieci. Dzieci maja dwoje rodziców nie większej odpowiedzialności jest równa odpowiedzialność .

Szeptuch napisał/a:
Foxterier napisał/a:
Szeptuch napisał/a:

Nie, to ty nie rozumiesz
Jako żona masz obowiązek stać po stronie męża, zawsze.
chyba ze polubiłaś status samotnej matki w tedy ok

Szeptuch, co to za patriarchalne pitolenie?

Autorko, proponuję konsultacje z innym psychologiem. Młoda była diagnozowana pod kątem ADHD?

O czym ty piszesz?
Jaki patriarchat?
To jest normalność.
Zona ma obowiązek stać po stronie męża a maż po stronie zony.
Nie wyjeżdżaj mi tutaj proszę z feministycznym pitoleniem

To nie pitolenie a instynkt macierzyński. Dla kobiety byłoby nienaturalne stanąć po stronie męża a nie własnego dziecka. Ty promujesz właśnie anty wartości rodzinne. Ciekawe co byś powiedział jakby kobieta kochała męża i nie chciała dziecka a mąż też kochał kobietę i chciał potomka. Tak było w przypadku mojej przyjaciółki. I co ty na to ?
PS ale dziecko to trzeba urodzić a co potem to nie ważne. To jest ta hipokryzja mad

57

Odp: Niszcząca atmosfera
marta890704 napisał/a:

ona nagminnie w złości te kartki zrywała i wyrzucała do kosza więc po 3 takiej kartce nie wieszalismy kolejnej.
, zaczęła temat telewizji,że chce oglądać dziś do 23. Mówię jej że nie bo to za późno, może do 21.30 jak co dzień i to jest niezmienne to zaczęła mi histerię przy wszystkich robić że mam ją "w dupie", myślałam że się pod ziemię zapadnę.

Jak wychowujesz, tak masz.

Poniosła jakieś konsekwencje za zrywanie kartek? Za żądania? Za przekleństwa?

58 Ostatnio edytowany przez racja (2022-06-12 22:08:51)

Odp: Niszcząca atmosfera

Proszę nie włączać jej gier,które bardzo pobudzają adrenalinę.widocznie źle na nią wpływają.podczas nauki zdalnej też było podobnie u mnie,teraz gra raz na tydzień .spokój jest i mi się obrywało zakazał też kardiolog i wysyłał do terapeuty.

59

Odp: Niszcząca atmosfera
Szeptuch napisał/a:
Lady Loka napisał/a:

Szeptuch, ale Ty nie masz żadnego doświadczenia w wychowywaniu 8 letnich dziewczynek, które tyle przeszły, co ta mała. Masz zupełnie inne doświadczenia, więc też nie ma co generalizować.

Autorko ja to widzę tak:
- szykowanie jej ubrań to pierwszy błąd. Szykujcie razem albo niwch sama decyduje. Co z tego, że się ubierze nieadekwatnie do pogody? Jej problem, na drugi raz będzie wiedziec. On tym chce zwrócić Waszą uwagę.
- kara, która jest pół dnia później niż wina. Ona po powrocie ze szkoły już nie pamięta co było rano, a Wy to nakręcacie tylko. Ja bym poranne zachowanie olała, nie chce jej się wstawać, jest od razu nabuzowana. Nie zwracajcie uwagi. Niech się ubierze, zje i idzie do szkoły.
- brak konsekwencji. Jak dla mnie to i starszemu nic by się nie stało jakby komputer ograniczyć do weekendów. A tak to ona widzi, że on może i logiczne, że też chce. Naturalne.
- czy tych zajęć dodatkowych nie jest za dużo? Może ona wcale ich nie chce? Może powinniście z nią usiąść i zadecydować, jakie zajęcia zostają, a jakie wypadają? Bo pozbywacie się problemu z domu, a jej się to chyba niespecjalnie podoba

Tak, rodzice powinni mieć wspólne zdanie w kwestii wychowywanoa dziecka. Ale też nie do tego stopnia, żeby dziecko nie miało w nikim oparcia.

Ja bym jeszcze zmieniła psychologa.

Nie loka. Dziecko ma mieć oparcie  u obydwojga rodziców.  A sytuacja w której idzie się poskarżyć na jednego rodzica do drugiego bo coś nie dostała, a bardzo chce i dostaje to to prowadzi do patologii do takich sytuacji jak tutaj.

I ogólnie twoje rady są złe. Bo sprowadzają się do tego żeby dawać jej jeszcze więcej atencji, czyli coś co ona chce bo jak nie dostaje to jest agresywna.
Nigdzie w twoich złotych radach nie ma ani męża ani starszego syna. Ciekawe dlaczego? Nie są ważni ?
Ogólnie straszne jest to co piszesz i widać że nie rozumiesz pewnych procesów.
Dyscyplina i ignorowanie jej zachcianek to jest odpowiednie podejście. I skupienie się na mężu i starszym synie, bo to oni są tutaj zaniedbywani, to oni tutaj cierpią przez rozpiszczone dziecko.  Im poświęcać uwagę i nagradzać uwaga corke gdy ta na to zasłużył i zapracuje. Tutaj sprawy zaszły za daleko.

Uważam, że same kary nie wystarczą, trzeba jeszcze wytłumaczyć, bo dziecko pewnie nie pojmie, dlaczego kiedyś jej ulegano, a teraz za to samo kara od ojczyma.

Jakby przez długi czas przebiegać na czerwonym świetle i jeszcze się cieszyć, że się udało, a  chwilę potem zakazać, przy czym ojczym stosuje  kary, a matka się lituje i w końcu pozwala. Co dziecko robi? Próbuje wymusić dawne przywileje wszelkimi znanymi sposobami. A jest już duża, więc trudniej ją nauczyć, trudniej wytłumaczyć.

60

Odp: Niszcząca atmosfera

Przyznaję, że na początku nie zrozumiałam najlepiej twojej domowej sytuacji.
Mam nadzieję, że te osoby pozwolą cię przekonać  do właściwego zachowania względem twojej córki, mądrze-konsekwentnego. Polecam te 2 kanały, mam nadzieję że znajdziesz tam coś co wam przyniesie ulgę.

61

Odp: Niszcząca atmosfera

Autorko, przede wszystkim to zmień psychologa. Jeśli psycholog widzi dziecko olane przez własnego ojca (nieważne, że było małe wtedy, gdy ojciec odszedł), z problemami emocjonalnymi, agresywne i z dużą potrzebą skupiania na sobie uwagi, a stwierdza jedynie, że dziecko jest rozpieszczone, to d*pa nie psycholog. Poszukaj psychologa typowo dziecięcego.  Poza tym Lady Loka ma bardzo dużo racji w swoich postach, weź pod uwagę jej wskazówki.
Twojemu mężowi się nie dziwię, że się wkurza i nie ma cierpliwości, zawsze takie zachowania trudniej się akceptuje u obcych dzieci, niż u własnych. Ale też niech nie ściemnia, że wcześniej nie wiedział, na co się pisze, bo skoro twierdzisz, że już wcześniej córka potrafiła wpadać w agresję, to niech on teraz nie udaje biednego, nieszczęśliwego misia. Mimo wszystko to Wy, dorośli, jesteście winni tej sytuacji. Ty, bo już dużo wcześniej powinnaś pomóc córce, a nie tylko na wszystko jej pozwalać albo dawać kary z d*py, a Twój mąż, bo wszedł w życie dziecka tylko po to, żeby teraz mu robić wodę z mózgu (raz jest dla niej miły, raz ją olewa). Owszem, nie należy pozwalać, żeby mała go biła czy wyzywała, ale jego fochy i wychodzenie sobie z domu, bo mu nie pasuje zachowanie pasierbicy, jest na poziomie przedszkolaka. Czy mu się to podoba czy nie, to on jest dorosły i ma umieć panować na swoimi emocjami. A dziecko to dziecko, nieważne czy ma 8 lat czy miesięcy, musi się dopiero tego panowania nauczyć, a to jest długi proces, i to Wy macie mu w tym pomóc. Zwłaszcza że to dziecko swoje przeszło. Odejście ojca, potem pojawienie się nowego "tatusia", młodsze rodzeństwo - takie sytuacje potrafią się mocno odbić na dziecięcej psychice. Tylko nie próbuj jej porównywać do starszego brata, że on przeżył to samo co ona, a jest "grzeczny", bo każde dziecko jest inne (różni dorośli też na tę samą sytuację reagują inaczej) i nie można tego w ten sposób rozpatrywać.
A więc przede wszystkim: zmienić psychologa na takiego, który się zna na swojej robocie, i dopiero wtedy słuchać jego rad.

Posty [ 61 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024