Zdradzałam 10 lat, od samego początku znajomości i małżeństwa.. - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Zdradzałam 10 lat, od samego początku znajomości i małżeństwa..

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 33 ]

Temat: Zdradzałam 10 lat, od samego początku znajomości i małżeństwa..

Witajcie, opowiem Wam o swojej historii która trwała 10 lat i to przez 10 lat ja zdradzałam, od samego początku.
Zacznijmy od 12 lat wstecz, usiądźcie wygodnie, weźcie kubek herbaty, bo to będzie długa historia wyznana przez oprawcę, a nawet potwora, bo tak się dziś czuję.
Będąc jeszcze w szkole średniej zaszłam w ciążę z facetem z którym jak się po ciąży okazało nie ułożę życia. Nosząc jeszcze w brzuchu syna wysłałam życzenia świąteczne dla mojego "kolegi" który rozstał się z moją przyjaciółką, bo ta Go zdradzała..
Zaproponował spotkanie po nowym roku jak będzie w mieście, bo akurat uciekł do innego "wyleczyć się z niej".
Chwilę po Sylwesterze się spotkaliśmy, przyjechał do mnie, dużo rozmawialiśmy.. raz w życiu poczułam przy Nim motylki w brzuchu, bo postanowił mnie pocałować. Głaskał mój ciążowy brzuch, kiedy wyznawałam mu jak ojciec dziecka się w stosunku do Nas zachowuje..
Wyjechał z powrotem tam pracować. Byliśmy cały czas w kontakcie do mojego rozwiązania, aż w końcu napisał mi wiadomość której się nie spodziewałam, wyznał mi miłość, że się zakochał, że chciałby ze mną być.. Ja Go traktowałam jak dobrego kolegę, później przyjaciela, jakoś nie wyobrażałam sobie że będę w stanie Go pokochać, mimo, że wiedziałam, że to złoty człowiek. W międzyczasie spotykałam się jeszcze z ojcem dziecka, no ale szybko to się rozwiało. Kiedy Syn miał 4 m-ce "przyjaciel" oznamij przed moją mamą, że On jest gotowy, chce się zająć mną i Synem, a ja? Postanowiłam, że spróbuję, zaznaczę, że byłam jego drugą kobietą w życiu.. Widywaliśmy się całe nic, bo ja dalej nie potrafiłam Go traktować bardziej niż przyjaciela i wiedziałam, że każde spotkanie będzie zbliżało do jednego, a ja tego z nim nie chciałam po tym jak "zobaczyłam" ten rozmiar? Tak wiem, to strasznie brzmi ale to jakoś mnie zniechęciło. On zaczął mnie bardzo wspierać finansowo, miałam szkołę do skończenia, dziecko do utrzymania a mieszkałam z rodzicami gdzie tylko pracował ojciec, a ojciec dziecka płacił jak chciał. Więc zaczęłam przyzwyczajać się do dobrego, do tego, że jest ktoś na kogo wiem, że mogę liczyć, bo nie da mi i dziecku zginąć. W międzyczasie skończyłam szkołę, a My się dalej spotykaliśmy. Nasz związek od początku był mocno ukrywany tylko dlatego że się obawiałam co powie ojciec dziecka i jego rodzice bo On był ich dalszą rodziną, więc nie chciałam się z nim pokazywać, odwiedzał mnie rzadko ale cały czas wspierał finansowo. Ja w między czasie znalazłam jakąś pracę, ale także zaczęłam szukać gdzieś na boku "miłości" mimo, że ją dostawałam ale sama nie potrafiła mu odwzajemnić. Więc chciałam dać komuś innemu będąc w związku.. ale tego fikcyjnego związku z "przyjacielem" kończyć nie chciałam, bo byłam wspierana finansowo.. (tak, to podłe, ale tak było) i wiecie co? Ja w międzyczasie poznałam kilku facetów którzy pouciekali bo nie byli gotowi i im oddawałam siebie, a On czekał 5 lat na pierwsze nasze zbliżenie, jesteście w stanie sobie coś takiego wyobrazić? Wyjechał dla mnie i Syna za granicę, aby móc zarabiać więcej i spełniać moje marzenia i zachcianki, a w tym czasie starałam się układać życie gdzie indziej cały czas, jak nie wyszło z jednym, to próbowałam dalej. Aż przyszedł moment po około 7 latach znajomości i fikcyjnego związku, że weźmiemy ślub.. no i wzięliśmy, ślub którego nie chciałam bo w międzyczasie żyłam z kimś innym, ale to zakończyłam, bo On nie był w stanie żyć z mężatką, ani kobietą która ma dziecko, szybko się pozbierałam, bo za chwilę poznałam kolejnego faceta.. to był facet przed którym ukryłam dosłownie wszystko, małżeństwo, dziecko, zaczęłam budować z nim szczęście na KŁAMSTWIE. I popłynęłam. Pokochałam dobrego człowieka który po 2 i pół roku dowiedział się o wszystkim, obiecałam mu, że nigdy Go nie okłamę, ale żeby tylko został ze mną a ja idę na następny dzień złożyć pozew rozwodowy. Ale On powiedział, że nie da rady, że nie jest w stanie wybaczyć tak czegoś strasznego: zatajanie prawdy przez tyle lat, zatajenie małżeństwa, dziecka, wejście w jego rodzinę i okłamywanie ich wszystkich, to było dla Niego zbyt dużo, a ja poczułam, że to jest pierwsza osoba którą szczerze kochałam i nie chce stracić, że jestem w stanie zrobić wszystko aby tylko ze mną był, nie chciał słuchać, powiedział, że się nie odwróci ode mnie jak będę potrzebować pomocy ale zostając ze mną On już nie będzie szczęśliwy, że On to sobie inaczej wyobrażał. Poprosiłam Go żeby przyjechał do mnie, że wyznam wszystko przy rodzicach, zrobił to, ale tylko po to żeby wysłuchać co im powiem i oznajmij że to jest zbyt duży ciężar i On nie da rady.. dla mnie załamał się świat, błagałam go, poniżając się, On był nieugięty, nie docierało do niego nic, żaden argument, powiedział tylko, że widzi, że ja naprawdę żałuję swoich czynów i że jeśli będę czegokolwiek potrzebować to że mogę na niego liczyć, więc wykorzystując to na drugi dzień prosiłam o spacer mając nadzieję że się ugnie, tymbardziej, że na drugi dzień złożyłam pozew o rozwód i mój mąż już o wszystkim wiedział i był w drodze do Polski. Ale nie było mowy o żadnym powrocie, a ze mną było coraz gorzej.. miałam myśli samobójcze, a przecież jestem matką! Po spacerze obiecałam mu, że nie będę wypisywać, że dam mu czas aby to wszystko poukładał, a że ja będę czekać, bo ja nie potrafię Go wyrzucić z serca.. ale napisałam, kilka wiadomości, nie mogłam wytrzymać.. zmiany decyzji nie było z jego strony, zero jakiejkolwiek nadziei, więc wróciłam do domu cierpieć. Na drugi dzień przyjechał mąż, ciężkie rozmowy, żale, wyznałam mu wszystko, dosłownie wszystko bo tak mi to ciążyło, że miałam już dość, dość 10 lat życia w jednej wielkiej bańce kłamstwa które sama stworzyłam, nie wierzył, nie wierzył jak można było tak grać przez tyle lat.. z tym że jemu nie zapala się lampka w głowie nawet gdy nie chciałam zbliżeń, On nie chciał dopuścić do siebie myśli, że coś takiego w ogóle mogło mieć miejsce. Ja byłam i jestem na dzień dzisiejszy dla niego ideałem, do któregoś On chce wrócić.. jest ktoś w stanie sobie coś takiego wyobrazić? 10 lat życia w kłamstwie, zdradzie, bez uczucia, mając przez ten czas kilku partnerów, a Ty dalej chcesz do kogoś takiego wrócić? Przechodzę ciężki czas, bo to dopiero 6 dzień kiedy wszystko się wydało i moje życie jest do góry nogami. Pozew o rozwód leży w sądzie, ja nie potrafię po tym wszystkim co zrobiłam dać szansy temu związkowi. Musiałam zrzucić z siebie ten cały ciężar, te wszystkie kłamstwa co do jednego, wyspowiadać się i dostać rozgrzeszenie.. i tak się stało. Mimo, że cierpię bardzo, żałuję swoich czynów to nie chce wracać do męża a najgorsze jest to, że nigdy tak dobry człowiek ja On już się nie trafi, nikt nigdy nie pokocha tak nie swojego dziecka jak On to zrobił, nikt nigdy nie poświęcił by się tak jak On się poświęcił dla mnie, harując pół życia wspólnego za granicą by dać mi to o czym non stop marzyłam. I ja mam tego świadomość, ale mimo wszystko nie potrafię już wrócić do tego człowieka, bo ja wiem (tak mi się wydaje), że ja zawsze bym Go postrzegała jako przyjaciela niż męża, osobę którą kocham.. I wiecie jak się dziś czuję? Jakie wnioski wyciągnęłam? Że nigdy więcej czegoś takiego nie zrobię, że chce, a nawet pragnę być lepszym człowiekiem, że nigdy nikogo nie chce już okłamać, nawet w najmniejszej błahostce. Zniszczyłam swoje życie tkwiąc 10 lat z kimś kogo nie kochałam, zniszczyłam człowieka który oddał by za mnie życie, zaniedbałam 10 lat relacji ze swoim synem. Obudziłam się już w ręka w nocniku, czas który minął, nie wróci, a ja jedyne czego pragnę to naprawić relacje ze sowim dzieckiem, oddać mu siebie jako matkę w całości i nigdy więcej nikogo nie skrzywdzić. Po 10 latach zrozumiałam, że byłam potworem i pewnie zawsze zostanie, że będę dalej tak o sobie myśleć, mimo że chcę żyć jak należy.

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Zdradzałam 10 lat, od samego początku znajomości i małżeństwa..

Pogubiłam się - gdzie, z kim, jak długo ...
Gdzie w tym wszystkim był czas dla Twojego syna? Kto go wychowywał / wychowuje skoro Ty miałaś czas na ponad 2-letnia relację, gdzie kochanek nie wiedział, że jesteś żoną i masz dziecko...?
Skup się na dziecku, przepraszam za określenie, ale "dupczenie" na prawo i lewo zamiast oddanie czasu dziecku to jest wg mnie skrajnie egoistyczne. Nie zdziw się jak kiedyś Ci za to "podziekuje".

3

Odp: Zdradzałam 10 lat, od samego początku znajomości i małżeństwa..

Jaki syn ma stosunek do ojczyma? Uznaje go jakąś czy jest mu obojętną osobą? Powiedzmy prawdę, pasożytowałaś na facecie który miał umysł dziecka i wierzył w każde gówno które mu wcisnęłaś. Zero szacunku, tylko bankomat. To tak jakbyś wykorzystywała niepełnosprawną osobę na hajs bo wygodnie. To że skończone 18lat i na pierwszy rzut oka wydaje się zdrowy tego nie usprawiedliwa. Chcieć to sobie możesz, ogólnie powodzenia w staraniu się byciu lepszym sobą. Zastanawiam się co w sądzie powiesz, prawdę bo nie chcesz więcej kłamać czy znane sobie "wygodną drogę". Alimenty zawsze fajna rzecz.

4

Odp: Zdradzałam 10 lat, od samego początku znajomości i małżeństwa..

No cóż.. jednak to prawda, że najcenniejszych rzeczy w życiu nie nabywa się za pieniądze. Twój mąż to bardzo dobry człowiek, ale niestety naiwny jak dziecko. Tacy zwykle trafiąją na swoją "kosę". W sumie to jakoś nie wierzę w twoje nawrócenie. Może chwilowo chcesz sama przed sobą zagrać życiową rolę, bo po stracie kochanka targają tobą jakieś uczucia i chciałabyś uwierzyć, że stać cię na bycie kimś lepszym, kto na jego miłość zasługuje. Minie ci to równie szybko jak przyszło.
A czasu straconego z dzieckiem nie nadrobisz. Pozostaje tylko nadzieja, że syn nie będzie pamiętał ile krzywdy mu zrobiłaś. Dzieci jednak mają dobrą pamięć.

Mimo wszystko próbuj. Tylko nie krzywdź już więcej ludzi na swojej drodze. I zacznij się szanować w końcu.

5 Ostatnio edytowany przez madoja (2022-05-12 21:01:39)

Odp: Zdradzałam 10 lat, od samego początku znajomości i małżeństwa..

Twój mąż to debil.
Serio, jak można wziąć ślub z samotną matką, która nigdy nie dała mu dupy? big_smile
Aż przypomniał mi się wątek z "Milion sposobów jak umrzeć na Dzikim Zachodzie". Prostytutka odmawiała seksu swojemu chłopakowi bo mówiła że chce czekać do ślubu.

6 Ostatnio edytowany przez blueangel (2022-05-12 21:15:13)

Odp: Zdradzałam 10 lat, od samego początku znajomości i małżeństwa..

wyslalam ci prywatnego maila przez forum. odezwij sie

7

Odp: Zdradzałam 10 lat, od samego początku znajomości i małżeństwa..

Jak sama się określiłaś, jesteś potworem, to fakt.
Przedłożyłaś interes własnej dupy nad rodzinę, męża, a nawet własne i to nie jego dziecko. Przy czym jednocześnie poniżyłaś wszystkich wokół siebie do granic możliwości.
I nie wchodź więcej w relacje z nikim, bo zrobisz to samo, to tylko kwestia czasu.

8 Ostatnio edytowany przez paslawek (2022-05-12 22:13:40)

Odp: Zdradzałam 10 lat, od samego początku znajomości i małżeństwa..

Taaa 

9

Odp: Zdradzałam 10 lat, od samego początku znajomości i małżeństwa..
Mrs_vuu napisał/a:

Witajcie, opowiem Wam o swojej historii która trwała 10 lat i to przez 10 lat ja zdradzałam, od samego początku.
Zacznijmy od 12 lat wstecz, usiądźcie wygodnie, weźcie kubek herbaty, bo to będzie długa historia wyznana przez oprawcę, a nawet potwora, bo tak się dziś czuję.
Będąc jeszcze w szkole średniej zaszłam w ciążę z facetem z którym jak się po ciąży okazało nie ułożę życia. Nosząc jeszcze w brzuchu syna wysłałam życzenia świąteczne dla mojego "kolegi" który rozstał się z moją przyjaciółką, bo ta Go zdradzała..
Zaproponował spotkanie po nowym roku jak będzie w mieście, bo akurat uciekł do innego "wyleczyć się z niej".
Chwilę po Sylwesterze się spotkaliśmy, przyjechał do mnie, dużo rozmawialiśmy.. raz w życiu poczułam przy Nim motylki w brzuchu, bo postanowił mnie pocałować. Głaskał mój ciążowy brzuch, kiedy wyznawałam mu jak ojciec dziecka się w stosunku do Nas zachowuje..
Wyjechał z powrotem tam pracować. Byliśmy cały czas w kontakcie do mojego rozwiązania, aż w końcu napisał mi wiadomość której się nie spodziewałam, wyznał mi miłość, że się zakochał, że chciałby ze mną być.. Ja Go traktowałam jak dobrego kolegę, później przyjaciela, jakoś nie wyobrażałam sobie że będę w stanie Go pokochać, mimo, że wiedziałam, że to złoty człowiek. W międzyczasie spotykałam się jeszcze z ojcem dziecka, no ale szybko to się rozwiało. Kiedy Syn miał 4 m-ce "przyjaciel" oznamij przed moją mamą, że On jest gotowy, chce się zająć mną i Synem, a ja? Postanowiłam, że spróbuję, zaznaczę, że byłam jego drugą kobietą w życiu.. Widywaliśmy się całe nic, bo ja dalej nie potrafiłam Go traktować bardziej niż przyjaciela i wiedziałam, że każde spotkanie będzie zbliżało do jednego, a ja tego z nim nie chciałam po tym jak "zobaczyłam" ten rozmiar? Tak wiem, to strasznie brzmi ale to jakoś mnie zniechęciło. On zaczął mnie bardzo wspierać finansowo, miałam szkołę do skończenia, dziecko do utrzymania a mieszkałam z rodzicami gdzie tylko pracował ojciec, a ojciec dziecka płacił jak chciał. Więc zaczęłam przyzwyczajać się do dobrego, do tego, że jest ktoś na kogo wiem, że mogę liczyć, bo nie da mi i dziecku zginąć. W międzyczasie skończyłam szkołę, a My się dalej spotykaliśmy. Nasz związek od początku był mocno ukrywany tylko dlatego że się obawiałam co powie ojciec dziecka i jego rodzice bo On był ich dalszą rodziną, więc nie chciałam się z nim pokazywać, odwiedzał mnie rzadko ale cały czas wspierał finansowo. Ja w między czasie znalazłam jakąś pracę, ale także zaczęłam szukać gdzieś na boku "miłości" mimo, że ją dostawałam ale sama nie potrafiła mu odwzajemnić. Więc chciałam dać komuś innemu będąc w związku.. ale tego fikcyjnego związku z "przyjacielem" kończyć nie chciałam, bo byłam wspierana finansowo.. (tak, to podłe, ale tak było) i wiecie co? Ja w międzyczasie poznałam kilku facetów którzy pouciekali bo nie byli gotowi i im oddawałam siebie, a On czekał 5 lat na pierwsze nasze zbliżenie, jesteście w stanie sobie coś takiego wyobrazić? Wyjechał dla mnie i Syna za granicę, aby móc zarabiać więcej i spełniać moje marzenia i zachcianki, a w tym czasie starałam się układać życie gdzie indziej cały czas, jak nie wyszło z jednym, to próbowałam dalej. Aż przyszedł moment po około 7 latach znajomości i fikcyjnego związku, że weźmiemy ślub.. no i wzięliśmy, ślub którego nie chciałam bo w międzyczasie żyłam z kimś innym, ale to zakończyłam, bo On nie był w stanie żyć z mężatką, ani kobietą która ma dziecko, szybko się pozbierałam, bo za chwilę poznałam kolejnego faceta.. to był facet przed którym ukryłam dosłownie wszystko, małżeństwo, dziecko, zaczęłam budować z nim szczęście na KŁAMSTWIE. I popłynęłam. Pokochałam dobrego człowieka który po 2 i pół roku dowiedział się o wszystkim, obiecałam mu, że nigdy Go nie okłamę, ale żeby tylko został ze mną a ja idę na następny dzień złożyć pozew rozwodowy. Ale On powiedział, że nie da rady, że nie jest w stanie wybaczyć tak czegoś strasznego: zatajanie prawdy przez tyle lat, zatajenie małżeństwa, dziecka, wejście w jego rodzinę i okłamywanie ich wszystkich, to było dla Niego zbyt dużo, a ja poczułam, że to jest pierwsza osoba którą szczerze kochałam i nie chce stracić, że jestem w stanie zrobić wszystko aby tylko ze mną był, nie chciał słuchać, powiedział, że się nie odwróci ode mnie jak będę potrzebować pomocy ale zostając ze mną On już nie będzie szczęśliwy, że On to sobie inaczej wyobrażał. Poprosiłam Go żeby przyjechał do mnie, że wyznam wszystko przy rodzicach, zrobił to, ale tylko po to żeby wysłuchać co im powiem i oznajmij że to jest zbyt duży ciężar i On nie da rady.. dla mnie załamał się świat, błagałam go, poniżając się, On był nieugięty, nie docierało do niego nic, żaden argument, powiedział tylko, że widzi, że ja naprawdę żałuję swoich czynów i że jeśli będę czegokolwiek potrzebować to że mogę na niego liczyć, więc wykorzystując to na drugi dzień prosiłam o spacer mając nadzieję że się ugnie, tymbardziej, że na drugi dzień złożyłam pozew o rozwód i mój mąż już o wszystkim wiedział i był w drodze do Polski. Ale nie było mowy o żadnym powrocie, a ze mną było coraz gorzej.. miałam myśli samobójcze, a przecież jestem matką! Po spacerze obiecałam mu, że nie będę wypisywać, że dam mu czas aby to wszystko poukładał, a że ja będę czekać, bo ja nie potrafię Go wyrzucić z serca.. ale napisałam, kilka wiadomości, nie mogłam wytrzymać.. zmiany decyzji nie było z jego strony, zero jakiejkolwiek nadziei, więc wróciłam do domu cierpieć. Na drugi dzień przyjechał mąż, ciężkie rozmowy, żale, wyznałam mu wszystko, dosłownie wszystko bo tak mi to ciążyło, że miałam już dość, dość 10 lat życia w jednej wielkiej bańce kłamstwa które sama stworzyłam, nie wierzył, nie wierzył jak można było tak grać przez tyle lat.. z tym że jemu nie zapala się lampka w głowie nawet gdy nie chciałam zbliżeń, On nie chciał dopuścić do siebie myśli, że coś takiego w ogóle mogło mieć miejsce. Ja byłam i jestem na dzień dzisiejszy dla niego ideałem, do któregoś On chce wrócić.. jest ktoś w stanie sobie coś takiego wyobrazić? 10 lat życia w kłamstwie, zdradzie, bez uczucia, mając przez ten czas kilku partnerów, a Ty dalej chcesz do kogoś takiego wrócić? Przechodzę ciężki czas, bo to dopiero 6 dzień kiedy wszystko się wydało i moje życie jest do góry nogami. Pozew o rozwód leży w sądzie, ja nie potrafię po tym wszystkim co zrobiłam dać szansy temu związkowi. Musiałam zrzucić z siebie ten cały ciężar, te wszystkie kłamstwa co do jednego, wyspowiadać się i dostać rozgrzeszenie.. i tak się stało. Mimo, że cierpię bardzo, żałuję swoich czynów to nie chce wracać do męża a najgorsze jest to, że nigdy tak dobry człowiek ja On już się nie trafi, nikt nigdy nie pokocha tak nie swojego dziecka jak On to zrobił, nikt nigdy nie poświęcił by się tak jak On się poświęcił dla mnie, harując pół życia wspólnego za granicą by dać mi to o czym non stop marzyłam. I ja mam tego świadomość, ale mimo wszystko nie potrafię już wrócić do tego człowieka, bo ja wiem (tak mi się wydaje), że ja zawsze bym Go postrzegała jako przyjaciela niż męża, osobę którą kocham.. I wiecie jak się dziś czuję? Jakie wnioski wyciągnęłam? Że nigdy więcej czegoś takiego nie zrobię, że chce, a nawet pragnę być lepszym człowiekiem, że nigdy nikogo nie chce już okłamać, nawet w najmniejszej błahostce. Zniszczyłam swoje życie tkwiąc 10 lat z kimś kogo nie kochałam, zniszczyłam człowieka który oddał by za mnie życie, zaniedbałam 10 lat relacji ze swoim synem. Obudziłam się już w ręka w nocniku, czas który minął, nie wróci, a ja jedyne czego pragnę to naprawić relacje ze sowim dzieckiem, oddać mu siebie jako matkę w całości i nigdy więcej nikogo nie skrzywdzić. Po 10 latach zrozumiałam, że byłam potworem i pewnie zawsze zostanie, że będę dalej tak o sobie myśleć, mimo że chcę żyć jak należy.

Takie jak ty to powinno się wyłapywać i zabijać

10

Odp: Zdradzałam 10 lat, od samego początku znajomości i małżeństwa..

Plus za to ze zmadrzalas, chodz dlugo to trwalo:(

Odp: Zdradzałam 10 lat, od samego początku znajomości i małżeństwa..

Wy serio łyknęliście tą historię?

12

Odp: Zdradzałam 10 lat, od samego początku znajomości i małżeństwa..
Mrs_vuu napisał/a:

Witajcie, opowiem Wam o swojej historii która trwała 10 lat i to przez 10 lat ja zdradzałam, od samego początku.

Jeśli to jest prawda - to miażdżąca historia. Szanuję za odwagę że podzieliłaś się nią na forum. Potępiam zniszczenie tak wielu ludziom życia. Mam nadzieję że jesteś pod opieką psychologa/terapeuty bo z czymś takim samemu sobie MZ nie poradzisz.

Nie potrafię Ci współczuć. Serce się kraje jak pomyślę o dziecku, rodzinie, o tych facetach, zwłaszcza o mężu. Gdzieś w tej historii uciekł ojciec biologiczny...

Twój tzw. mąż też powinien być pod opieką specjalisty.

Herbata...trzeba było mówić żeby zrobić sobie mocnego shoota.

13

Odp: Zdradzałam 10 lat, od samego początku znajomości i małżeństwa..
Psycholog Na Niby napisał/a:

Wy serio łyknęliście tą historię?

A co, taka nie możliwa?

Z mojej też się na forum nabijali że to bujda i scam...

A jednak nie.

14 Ostatnio edytowany przez MagdaLena1111 (2022-05-13 11:18:34)

Odp: Zdradzałam 10 lat, od samego początku znajomości i małżeństwa..
Witold41 napisał/a:
Psycholog Na Niby napisał/a:

Wy serio łyknęliście tą historię?

A co, taka nie możliwa?

Z mojej też się na forum nabijali że to bujda i scam...

A jednak nie.

A ktoś wierzy w tę Twoją bajeczkę o wirtualnej wielkiej miłości młodego hinduskiego księcia i podstarzałej lafiryndy z kraju nad Wisłą? :-D

15

Odp: Zdradzałam 10 lat, od samego początku znajomości i małżeństwa..
MagdaLena1111 napisał/a:

A ktoś wierzy w tę Twoją bajeczkę o wirtualnej wielkiej miłości młodego hinduskiego księcia i podstarzałej lafiryndy z kraju nad Wisłą? :-D


To nie jest bajeczka, niestety. I już może bez tych zbędnych epitetów, nie jesteśmy w gimnazjum.

16 Ostatnio edytowany przez bullet (2022-05-13 15:10:16)

Odp: Zdradzałam 10 lat, od samego początku znajomości i małżeństwa..

fajnie się czyta, proszę o kontynuowanie, może powstanie z tego "365 dni, REAKTYWAJA" ?
Pan, który przez 2,5 roku nie wykrył, że jest robiony w trąbę. Równolegle małżonek, który przez lata był frajerem i bankomatem, a żona systematycznie oddawała swoje wdzięki ... warto popracować nad postaciami bo mocno nie trybi, np. rodzina, która przecież wiedziała, że jest i dziecko i mąż.

ale fajnie się zaczyna, proszę kontynuować tylko kupię piwo i chipsy. Czekam na cd.

17

Odp: Zdradzałam 10 lat, od samego początku znajomości i małżeństwa..

Rety, jakie ja mam nudne życie tongue

18

Odp: Zdradzałam 10 lat, od samego początku znajomości i małżeństwa..
DeepAndBlue napisał/a:

Rety, jakie ja mam nudne życie tongue

Mówię Ci kota se załatw nawet nielegalnie
a co Ci zrobią ?
nie deportują Cię z powodu kota smile

19

Odp: Zdradzałam 10 lat, od samego początku znajomości i małżeństwa..
paslawek napisał/a:
DeepAndBlue napisał/a:

Rety, jakie ja mam nudne życie tongue

Mówię Ci kota se załatw nawet nielegalnie
a co Ci zrobią ?
nie deportują Cię z powodu kota smile

Przecież sąsiadowi nie zajomię… rozwieszą plakaty z nagrodą i po mnie tongue

20

Odp: Zdradzałam 10 lat, od samego początku znajomości i małżeństwa..
DeepAndBlue napisał/a:
paslawek napisał/a:
DeepAndBlue napisał/a:

Rety, jakie ja mam nudne życie tongue

Mówię Ci kota se załatw nawet nielegalnie
a co Ci zrobią ?
nie deportują Cię z powodu kota smile

Przecież sąsiadowi nie zajomię… rozwieszą plakaty z nagrodą i po mnie tongue

Zaczynasz jak J_C same przeszkody,trudności i problemy pesymizm i negatywne nastawienie:)
Sąsiadowi nie no skąd,chyba że wredny to tym bardziej nie smile

Mam plan
Szybki rajd Eurotunelem do Francji po kota, zbrodnia doskonała z resztą ni musisz kraść .
Kocię łatwo ukryć .

21 Ostatnio edytowany przez bullet (2022-05-13 18:19:22)

Odp: Zdradzałam 10 lat, od samego początku znajomości i małżeństwa..

Autorka założyła konto tylko po to by napisać to co napisała. Może ankietę lub jakieś badania robi, może to Blanka Lipińska i szuka weny do książki, którą pisze ale nie wiem czy będziemy w napisach końcowych filmu ujęci lol już to widzę, współautor "bullet" ... rozmarzyłem się

22

Odp: Zdradzałam 10 lat, od samego początku znajomości i małżeństwa..
paslawek napisał/a:
DeepAndBlue napisał/a:
paslawek napisał/a:

Mówię Ci kota se załatw nawet nielegalnie
a co Ci zrobią ?
nie deportują Cię z powodu kota smile

Przecież sąsiadowi nie zajomię… rozwieszą plakaty z nagrodą i po mnie tongue

Zaczynasz jak J_C same przeszkody,trudności i problemy pesymizm i negatywne nastawienie:)
Sąsiadowi nie no skąd,chyba że wredny to tym bardziej nie smile

Mam plan
Szybki rajd Eurotunelem do Francji po kota, zbrodnia doskonała z resztą ni musisz kraść .
Kocię łatwo ukryć .

I jak takiego kota wołać? „minou minou minou” smile

„Sąsiedzie, jak miło Pana widzieć. Dziękuję za gościnę. Wyśmienita herbata. Czy mogę poprosić cytryny? Poczekam… poczekam… „

https://c.tenor.com/TvjpIKwQtGQAAAAC/shocked-cat-cat.gif

„Przepraszam sąsiedzie, nagła sprawa, muszę lecieć! Paaa”

23 Ostatnio edytowany przez paslawek (2022-05-14 01:35:20)

Odp: Zdradzałam 10 lat, od samego początku znajomości i małżeństwa..

Deep w jakim jesteśmy teraz wątku big_smile ?

https://www.koty.pl/artykuly/ciekawostk … h-jezykach

po francusku „minu-minu-minu”

24

Odp: Zdradzałam 10 lat, od samego początku znajomości i małżeństwa..

Jesteśmy… tu tongue
Na forum
Na jednym z wątków stu
Tysięcy milionów

Rap wieczorową porą cool

25 Ostatnio edytowany przez edek z krainy kredek (2022-05-14 02:04:46)

Odp: Zdradzałam 10 lat, od samego początku znajomości i małżeństwa..

ziwrzaki ogolnie sa zejbiste.
Choc jestem fanem pieselow i nie przepadam za kotowymi to maja swoja w deche indywidulanosc smile

A odnosnie tematu to faktycznie troche dupa wazon na kwiatki, ciezko cos odpisac.
Nie krzywdz innych ? czy cus w ten desen.

26

Odp: Zdradzałam 10 lat, od samego początku znajomości i małżeństwa..

Niestety są takie kobiety, taka ich natura i nawet nie rozumieją siebie w swoim postępowaniu. Ręce opadają i szczęka wypada jak sobie człowiek uświadomi że może trafić na takiego partnera (ona/on). Plusem jest opisanie swojego wielkiego problemu który opisałaś autorko pod pod skórnie czujesz że tak nie powinnaś postępować. Nie wiem czy masz sumienie ale chyba zagłuszone i zniszczone bo coś w twoim życiu musiało doprowadzić do takiego postępowania z innymi którzy pomimo że tobie nie są bliscy to kochają ciebie. Aż żal dupe ściska że tacy porządni ludzie trafiają przeważnie na tych co nigdy nie powinni wchodzić w związki ani mieć dzieci. Czy kiedykolwiek uświadomisz sobie jaką krzywdę wyrządziłaś sobie, rodzinie i innym ? wątpię. Żal mi twojego męża on naprawdę niespotykanie mocno ciebie kocha i szanuje, nie wyobrażam sobie jakie wewnętrzne męki przechodzi trzymając na zewnątrz fason. Żal mi twojego dzieciaka bo widzi i słyszy a mając wzorce z innych rodzin na pewno odbije się na jego psychice, a co będzie jak zdorośleje aż włos się jeży. Żal mi facetów z którymi się zadajesz chociaż sami są sobie winni że mężatkę wyhaczają do ,,zabawy" . Żal mi rodziców bo przyjdzie taki dzień że dowiedzą się i zobaczą jaką jesteś kobietą. Trudno ci coś zasugerować bo to niespotykane ale jedno jest pewne aby nie niszczyć twojego męża do cna powinnaś się rozwieść i wziąść wkoncu swoje życie w swoje ręce. Na koniec dodam że może wydawać się to wymyśloną historią ale byłem świadkiem i doświadczyłem takich sytuacji że naprawdę nic mnie już nie zaskoczy.

27

Odp: Zdradzałam 10 lat, od samego początku znajomości i małżeństwa..

Standardowy przyklad osoby ktora nie mysli tylko dziala emocjami będąc niezdrową egoistką a jednocześnie manipulantka. Dodatkowo sztampowy przyklad simpa - tak zdziwilibyscie sie ilu takich facetow chodzi po swiecie - wychowujac cudze dziecko a jednoczesnie bedacy traktowani niczym opiekunka do dziecka, w chierarchii bedac za kotem i tuz przed chomikiem. Jesli ta historia jest prawdziwa no to nie ma w niej niczego szokujacego. Znalem wieksze cyrki gdzie facet robil na babke i nie swoje dziecko a kiedy pojawil sie nowotwor u niego babka zostawila dzieci i (doslownie) uciekla do araba sie puszczac.
Co do tematu to nie cofnie sie niczego i powiedzenie ze dalas dupy na maksa (doslownie i w przenosni) niczego nie zmieni. Ten post czy prawdziwy czy nie powinien byc przestroga - jesli nie uklada sie w lozku i pomimo staran mezczyzny kobieta jest zimna jak nieboszczyk - to uciac pepowine i uciekac gdzie pieprz rosnie. To sie zreszta tyczy obu pluci - jesli ktos nie daje namietnosci dluzszy czas i nie okazuje zadnych uczuc (moze zdarzyc sie epizod depresji, stres itd). To zakonczyc temat bo bycie bankomatem ja juz wolalbym spozytkowac na sex turystyke i miec jakas przyjemnosc niz dac sie wykorzystac. Autorko - dobrze ze wyrzucilas to z siebie. Ale jak wspomnialem - juz "po ptokach" cytujac ludowa "madrosc". Teraz pozostaje byc po prostu uczciwa w stosunku do innych osob. Fajnie jesli sie Tobie to uda. Bo czesc osob pobije sie w piers, zaplacze i pobiczuje sie a potem wraca po czasie do dawnych nawyków.

28

Odp: Zdradzałam 10 lat, od samego początku znajomości i małżeństwa..

Autorko, to goffno całe życie będzie się za Tobą ciągnęło. Wyobrażam sobie, jaka cieszysz się reputacja.
Zmień środowisko, w którym żyjesz i zacznij wszystko od początku z silnym postanowieniem, że od tej pory nigdy więcej nikogo nie skrzywdzisz.
Światem rządzą pieniądz i dupa i sama widzisz, co z czegoś takiego wynika dla ludzi, nawet dla zwierząt i generalnie dla natury. Nic dobrego, prawda,?
A Ty wybrałaś najgorszych przewodników dla siebie, bo i dupę, i forsę.
Dlatego tak skończyłaś.

29

Odp: Zdradzałam 10 lat, od samego początku znajomości i małżeństwa..

Problem jest taki, że właśnie dzisiaj ta potrzeba ciągłego dopływu emocji czy życia ową namiętnością jest tak silna, że właśnie nie dopuszcza ŻADNYCH potknięć. Choćby wtedy, kiedy cżłowiekowi zdarzy się trudny okres w pracy, związany ze stresem czy ktoś zachoruje itp. Powodóm może być mnóstwo. No, ale pewne osobniki oczekują, że przecież wszystko zawsze musi być na tip-top, bez żadnych chwil słabości czy wahań, bo to już świadczy o braku "jaj", zaradności czy odpowiedzialności...

30

Odp: Zdradzałam 10 lat, od samego początku znajomości i małżeństwa..
bagienni_k napisał/a:

Problem jest taki, że właśnie dzisiaj ta potrzeba ciągłego dopływu emocji czy życia ową namiętnością jest tak silna,

Jeżeli historia Autorki byłaby prawdziwa,to jest to opis życia ciężko chorej osoby uzależnionej od seksu i "miłości"
albo z zaburzeniem borderline,seksoholiczki, ewentualnie kogoś z chorobą dwubiegunową gdzie jednym z elementów/objawów bywa nimfomania.

31

Odp: Zdradzałam 10 lat, od samego początku znajomości i małżeństwa..

Myślę tak samo, bo normalne to nie jest.
No chyba że jest ona i była zepsuta do szpiku kości i zwyczajnie podła.
Ale tu wygląda to raczej na jakąś chorobę psychiczną lub ciężkie zaburzenie.
Szkoda tylko tego dziecka, bo na bank będzie powtarzało zachowania matki i w jakiś podświadomy sposób albo nawet i świadomy kiedyś będzie chciało odegrać się na niej.
Jeśli chodzi o męża, to musi to byc facet o mentalności dziecka i bardzo małym rozumku.
A kochanek?
Nie wierzę w to, by przez dwa lata nie kapnal się, że kobieta ma męża i dziecko.
A nawet jeśli, to on chyba też nie grzeszy rozumem.
Jeśli ta historia jest prawdziwa, to autorce kłania się nie tylko terapeuta, ale przede wszystkim psychiatra.

32

Odp: Zdradzałam 10 lat, od samego początku znajomości i małżeństwa..

Potraktuj to jak szansę. 10 lat żyłaś w miarę wygodnie, ale bez miłości. A teraz masz szansę na związek oparty na miłości.

33

Odp: Zdradzałam 10 lat, od samego początku znajomości i małżeństwa..

Udaj się na terapię, naprawdę. Pozwoli Ci to uporać się z trudnymi emocjami, a także w najlepszym wypadku, oduczy podążania tym samym schematem w przyszłych relacjach.

Posty [ 33 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Zdradzałam 10 lat, od samego początku znajomości i małżeństwa..

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024