Sam nie wiem 2 - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 30 ]

Temat: Sam nie wiem 2

Evergreen,  gdzie Ty się tego wszystkiego nauczyłaś?

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Sam nie wiem 2

Co za serwery

3

Odp: Sam nie wiem 2

Evergreen,  gdzie Ty się tego wszystkiego nauczyłaś?na taką odpowiedź czekałem
Wiąże się z tym ryzyko ale to naprawdę jest chyba jedyne wyjście z tej sytuacji na pewno sensowne, to że w razie nie powodzenia nie będzie kolorowo to wiem i już nawet staram się z tym jakoś oswoić i przygotować na to , wszystko wydaje się być na plus bo jestem pewny że na tym nie stracę a nawet zyskam , chodzby kolejne nawet przykre doświadczenia ale tak jak Mówisz w jakims stopniu pokaże swoją stanowczość! Pytanie tylko jak to zrobić ? W ten weekend się widzimy u mnie na urodzinach bratanka, ( w weekend bo podobno ma nadgodziny) ale nie nalegam już na spotkanie po pracy bo wiem czym to się skończy, zaznaczę też że jeszcze 3 tygodnie temu sama proponowała spotkania nawet po 19 ale mniejsza, wolałbym to zrobić tak jak pisałaś , gdzieś na neutralnym gruncie, bo w weekend będzie pewnie burzliwy ale koncowo jednak przyjemny bo tak jak pisałem w łóżku jest dobrze, kawiarnia przy kawie? , nie no na kawie nie bo zostawię ja z rachunkiem a tego też nie chcę , może gdzies spacer w parku?

4

Odp: Sam nie wiem 2
Niekochany1990 napisał/a:

Evergreen,  gdzie Ty się tego wszystkiego nauczyłaś?na taką odpowiedź czekałem
Wiąże się z tym ryzyko ale to naprawdę jest chyba jedyne wyjście z tej sytuacji na pewno sensowne, to że w razie nie powodzenia nie będzie kolorowo to wiem i już nawet staram się z tym jakoś oswoić i przygotować na to , wszystko wydaje się być na plus bo jestem pewny że na tym nie stracę a nawet zyskam , chodzby kolejne nawet przykre doświadczenia ale tak jak Mówisz w jakims stopniu pokaże swoją stanowczość! Pytanie tylko jak to zrobić ? W ten weekend się widzimy u mnie na urodzinach bratanka, ( w weekend bo podobno ma nadgodziny) ale nie nalegam już na spotkanie po pracy bo wiem czym to się skończy, zaznaczę też że jeszcze 3 tygodnie temu sama proponowała spotkania nawet po 19 ale mniejsza, wolałbym to zrobić tak jak pisałaś , gdzieś na neutralnym gruncie, bo w weekend będzie pewnie burzliwy ale koncowo jednak przyjemny bo tak jak pisałem w łóżku jest dobrze, kawiarnia przy kawie? , nie no na kawie nie bo zostawię ja z rachunkiem a tego też nie chcę , może gdzies spacer w parku?

Co Ty wyprawiasz z tymi postami?

Niekochany1990 napisał/a:

w jakims stopniu pokaże swoją stanowczość!

Niekochany1990 tylko BARDZO ważna uwaga. Nie dla niej to robisz tylko dla SIEBIE. To bardzo ważne. I spokojnie, nie spieszy Ci się. Mieszkasz sam, ona mieszka sama? Jeśli u niej to możesz od niej wyjść w każdej chwili, u Ciebie nie masz takiej opcji. Wszystko na spokojnie. Najpierw musisz być pewny, że tego chcesz, bo jest bardzo duże prawdopodobieństwo, że to się dla Was skończy i licz się z tym już na tym etapie, ZANIM z nią porozmawiasz. Trochę tak, jakbyś był pogodzony z losem. Radzę sobie spokojnie to wszystko ogarnąć i dobrze przemyśleć, to nie jest sprawa na jutro.

5

Odp: Sam nie wiem 2

Tak mieszkamy osobno, ok ciężko się zastanawiać gdy plan już jest ułożony, ale fakt sprawa nie na dziś  byle bym się nie wykończył wcześniej, ok dzięki za pomoc , jakoś Cię znajdę , gdy już podejmę decyzję i będzie po wszystkim.

6

Odp: Sam nie wiem 2
Niekochany1990 napisał/a:

Tak mieszkamy osobno, ok ciężko się zastanawiać gdy plan już jest ułożony, ale fakt sprawa nie na dziś  byle bym się nie wykończył wcześniej, ok dzięki za pomoc , jakoś Cię znajdę , gdy już podejmę decyzję i będzie po wszystkim.

Plan to ułożyłam ja, nie Ty, ale to tak naprawdę ty powinieneś przemyśleć to sam i sprawdzić swoją emocjonalną gotowość do tego. Nie "w gorącej wodzie". Oczywiście możesz teraz i na szybko, ale będziesz miał większe problemy z emocjami, a lepiej te emocje wyciszyć wcześniej i dopiero działać. Mówię to dla dobra Twojej osoby, i pamiętaj, że to Twoja decyzja CZY i JAK to zrobisz.

7

Odp: Sam nie wiem 2

Evergreen tak wiem że Ty, i to jest bardzo dobry plan, tylko faktycznie nie wiem czy jestem na niego gotowy, a emocje i impulsywność nie zawsze są dobre, myślę jeszcze nad Twoimi słowami odnosnie tej dominacji, która może faktycznie przejść, ale bardziej niż to martwi mnie jednak  że Ona teraz zachowuje się zupełnie tak samo jak opowiedziała mi przez co zakończył się jej ostatni związek , tzn że z dnia na dzień , stała się taka chłodna , wycofana , dużo bardziej mniej zaangażowana i nie liczy się z moim zdaniem, to właśnie były powody przez które rozstała się z tamtym facetem. Może to mieć jakiś sens? Przecież jeszcze nie dawno byłem " wspaniałym i idealnym facetem" i " żałuje tylko że tak późno Cię poznałam" Narazie to ja się zdystansuje do tego wszystkiego , dość zabiegania, i uszczęśliwiania na siłę , zacznę też do wszystkiego podchodzić chłodniej a jednocześnie uświadamiać sobie że za chwilę to wszystko się skończy.

8

Odp: Sam nie wiem 2
Niekochany1990 napisał/a:

Evergreen tak wiem że Ty, i to jest bardzo dobry plan, tylko faktycznie nie wiem czy jestem na niego gotowy, a emocje i impulsywność nie zawsze są dobre, myślę jeszcze nad Twoimi słowami odnosnie tej dominacji, która może faktycznie przejść, ale bardziej niż to martwi mnie jednak  że Ona teraz zachowuje się zupełnie tak samo jak opowiedziała mi przez co zakończył się jej ostatni związek , tzn że z dnia na dzień , stała się taka chłodna , wycofana , dużo bardziej mniej zaangażowana i nie liczy się z moim zdaniem, to właśnie były powody przez które rozstała się z tamtym facetem. Może to mieć jakiś sens? Przecież jeszcze nie dawno byłem " wspaniałym i idealnym facetem" i " żałuje tylko że tak późno Cię poznałam" Narazie to ja się zdystansuje do tego wszystkiego , dość zabiegania, i uszczęśliwiania na siłę , zacznę też do wszystkiego podchodzić chłodniej a jednocześnie uświadamiać sobie że za chwilę to wszystko się skończy.

No cóż, widzę, że tak naprawdę, to jest chyba Twój pierwszy poważniejszy emocjonalnie związek (z Twojego punktu widzenia) - popraw mnie jeśli się mylę. Nie wiem czy warto obierać go z tych wszystkich warstw i pokazywać Ci co jest w środku, bo to wywołuje silne emocje, a po drugie możesz zbyt szybko stać się cyniczny, a po trzecie bać się każdego kolejnego związku. Najlepszym sposobem, aby czegoś się nauczyć, to czegoś doświadczyć, przejść wszystkie etapy, pozwolić sobie na przemyślenia, wyciągnąć wnioski i sprawdzić je na kolejnych związkach. Nie znam całej genezy tego związku i innych szczegółów, więc trudno mi wyrokować z jaką partnerką masz do czynienia. Wnioskuję tylko po objawach.

Te cytaty, które tu prezentujesz każdy z nas słyszał w swoich związkach czy długich, czy krótkich czy nawet ultrakrótkich. Ja nie mówię, że na tamten moment to nie była prawda, może i była, ale... Powiem ogólnie: jeśli już na początku czujesz się w tej relacji źle, to znaczy, że Ci nie służy, nie jest dla Ciebie. Bo jak nic się nie zmieni, to później będzie tylko gorzej. A w związku nie może tak być, że tylko jedna osoba ciągnie wóz, a druga tylko jak chce to do niego wsiądzie, albo nie.

Daj sobie jeszcze chwilę czasu (ale niedługo, bo nie ma co się męczyć) i spróbuj się do tego zdystansować, spojrzeć na to z boku, wiem, że to trudne, ale wtedy nabierzesz pewności co do odczuć i zachowań obu osób w relacji i będzie Ci łatwiej i na potencjalnej rozmowie i później. No chyba, że już nie dasz rady, szlag Cie trafi, to działaj. Ale zarys planu w głowie jest i wiem, że teraz dostałeś skrzydeł, ale pamiętaj, robisz  to DLA SIEBIE, bo dla Ciebie ta dziewczyna nie zrobiła na razie nic.

9

Odp: Sam nie wiem 2

Związków było sporo, były długie , krótke gorsze i lepsze ale ostanie 4 lata byłem singlem, i najprawdopodobniej dużo w mojej głowie przez ten czas się zmieniło, bo jak napisałaś tak emocjonalnie do tego nigdy nie podchodziłem , kwestia jest taka że ja tak naprawdę nie chciałem się w nic poważnego angażować, to Ona pierwsza do mnie napisała , może początkowo w celach zawodowych ale jednak z czasem okazało się to podstępem, to ona proponowała kilka spotkań, to ona pierwsza powiedziała że się zakochała, ja chciałem tego uniknąć ( bo fakt ostatnie dwa związki były słabe, i zwątpiłem w to całe piękne życie ) z czasem to ja przejąłem inicjatywę, bo również się zakochałem ( ale bardzo nie chciałem) i od tego czasu chyba się pogorszyło, może za bardzo chciałem/ chce żeby było idealnie, lecz za każdym razem rozmawiam, pytam to nie tak że stawiam ją przed faktem dokonanym. Kolejna sprawa, tak masz rację nie zrobiła dla mnie nic , a może właśnie zrobiła i to bardzo dużo, pokazała chodzby moje wady, hmmm czy brak asertywności i stanowczości jest wada? Na pewno pokazała czego nie robić w następnej relacji( o ile taka będzie) a to są już jakieś pozytywy .Staram się już chłodniej i z dystansem na to patrzeć ale ciężko mi to idzie , no no nie łatwe to jest, Mimo wszystko wiem co to jest ból po stracie osoby która się kocha, wiem też że nie jest to łatwe, ale gorsze chyba jest udawanie prze całe życie , że wszystko jest pięknie a tak naprawdę wszystko jest do dupy.

10

Odp: Sam nie wiem 2
Niekochany1990 napisał/a:

Kolejna sprawa, tak masz rację nie zrobiła dla mnie nic , a może właśnie zrobiła i to bardzo dużo, pokazała chodzby moje wady

Brawo. Dokładnie o to chodzi, abyś znalazł w tym wszystkim pozytyw. Chociaż słowo "wady" to już powoli nie tędy droga. Pokazała, że w relacjach z kobietami dominującymi zatracasz się zupełnie.

Niekochany1990 napisał/a:

hmmm czy brak asertywności i stanowczości jest wada?

Nie jest, to nawet nie jest cecha charakteru tylko stan w jakim jesteś wynikającym z wielu czynników, doświadczeń czy z dorosłego życia czy najpewniej z dzieciństwa, wychowania. Tak jak można być np. agresywnym, ale przy świadomości istnienia tego faktu, umieć nad tym pracować i zapanować, bo się wie, że z czegoś to wynika. Asertywności się uczymy, niestety najczęściej na tych złych doświadczeniach i można popaść przy tej naucę w drugą skrajność, jeśli będzie ona podszyta strachem. Co u Ciebie jest tym czynnikiem, który wywołał brak asertywności, wnikać nie będę, może sam kiedyś do tego dojdziesz. Ważne, aby zawsze i wszędzie pamiętać, że żadna relacja, biznes itd, nie może wkraczać w Twoją przestrzeń i jej naruszać (a najczęściej to przekraczanie granic odczuwane jest w Twoim ciele, ciało daje Ci znaki: w pierwszych objawach - jakby Cie coś uwierało, było Ci niewygodnie). Tylko zanim będziesz asertywny, to musisz wiedzieć gdzie są Twoje granice i nabyć umiejętność ich pokazywania otoczeniu i nie pozwalać ich przekraczać. Wiedzieć na co absolutnie nie możesz się zgodzić, co powoduje tylko dyskomfort, a co jest w Tobie elastyczne. I tych dwóch pierwszych punktów nie pozwolić nikomu przekraczać. To nie znaczy, że masz czegoś nie doświadczać i nie mieć otwartego umysłu na nowe doznania i doświadczenia, wręcz przeciwnie, całe życie sprawdzasz jak reagujesz na dane sytuacje i naprawdę warto czasem zaryzykować, nawet jak na chwilę będzie gorzej. Po uporaniu się z problemem z asertywnością dopiero przyjdzie czas na stanowczość i sposoby jej okazywania. Można być stanowczym i jednocześnie szanować drugą stronę. Tak jak w przytoczonym przykładzie rozmowy, którą mógłbyś przeprowadzić. Nie wiem czy ona będzie dla Ciebie idealna, sam musisz odpowiedzieć sobie na to pytanie. Nie obwiniasz nikogo, mówisz o swoich odczuciach, którym nie da się zaprzeczyć, zanegować, bo są Twoje. Trudno z tym dyskutować. Ale jeśli ktoś w takiej sytuacji mówi: " A bo Ty to jesteś... (taki czy inny) i zawsze.... (coś tam coś tam") to chce Cię tylko wbić w poczucie winy i wygrać tę konkurencję, ale Cię nie szanuje.
Oczywiście, że można czuć się winnym za wiele rzeczy, które się w życiu zrobiło, ale nie można się winić za to, że byłeś za dobry. Za bycie "za dobrym" można przeprosić tylko jedną osobę, SIEBIE, bo to ona straciła najwięcej.

Niekochany1990 napisał/a:

Na pewno pokazała czego nie robić w następnej relacji( o ile taka będzie) a to są już jakieś pozytywy .Staram się już chłodniej i z dystansem na to patrzeć ale ciężko mi to idzie , no no nie łatwe to jest, Mimo wszystko wiem co to jest ból po stracie osoby która się kocha, wiem też że nie jest to łatwe, ale gorsze chyba jest udawanie prze całe życie , że wszystko jest pięknie a tak naprawdę wszystko jest do dupy.

OTÓŻ TO. Popracuj trochę z sobą i ze sobą porozmawiaj, dogadajcie się chłopcy wink Tak naprawdę, to zawsze mamy tylko siebie, a czy ktoś nam chwilowo lub na dłużej towarzyszy, to fajnie, a jak chwilowo nie, to zawsze mamy siebie. I oczywiście do wsparcia, rodzinę i przyjaciół, warto dbać o relacje z tymi, którzy nas wesprą lub pokażą inny punkt widzenia, abyśmy nie zapadali się w swoich demonach i smutkach.

Myślę, że jesteś spoko gościem, bo myślisz, analizujesz i chyba z tego co mówisz, jesteś dobry dla dziewczyn, tylko nie daj się zajechać przez innych, bo inni będą wobec Ciebie tacy, na ile im pozwolisz. Dlatego granice, granice i jeszcze raz granice.

11

Odp: Sam nie wiem 2

Evergreen, przez Twoje wiadomości/ odpowiedzi poczułem się zdecydowanie pewniej, i od Ciebie usłyszałem więcej pozytywów niż przez te 3 ostatnie tygodnie, także dzięki. Szacunek do kobiet miałem od zawsze i nie ważne co by się działo, tak już zostałem wychowany ale tak jak mówisz trzeba wyznaczyć te granicę , bo teraz to jasno widzę że dałem sobie wejść na głowę i stłamsić, co "owocuje" właśnie tym uwieraniem i nie wygodą w cielę, przemyślałem też to że za bardzo myślę sercem niż głową a to jest chyba fundamentalny błąd, nie mniej jednak nadal mi na tym wszystkim zależy, bo ciężko się odkochać tak z dnia na dzień, wprowadzam na razie ten dystans i poczekam do weekendu a raczej do jego końca , jestem pewnym że będzie taka sytuacja w której będę musiał powiedzieć to stanowcze "nie" zobaczę też reakcje na to wszystko, a jeżeli chodzi o to poczucie winy to staram się nie myśleć o tym lecz po tym co pisałaś widzę to że Ona świadomie to robi, bym właśnie takie poczucie winy czuł, a później dodatkowo przepraszał za swoje zachowanie które de facto nie jest wcale zle. Wiem też że to praktycznie koniec bo wszystkie Twoje sugestie są trafne i do tego nie ma wątpliwości, tylko wszystko sprowadza się do tego że tak naprawdę muszę się na to dobrze przygotować i nie podejmować na pewno pochopnych decyzji pod wpływem chwili i w nadmiernych emocjach .

12

Odp: Sam nie wiem 2

Nie katuj się myślami, że

Niekochany1990 napisał/a:

  przemyślałem też to że za bardzo myślę sercem niż głową a to jest chyba fundamentalny błąd .

bo tak wygląda życie, czasami kierujemy się emocjami, czasami rozumem. W sytuacji, gdy jesteś zakochany nie ma opcji, żebyś kierował się rozumem. To jest normalne. Jednak w Twoim przypadku coś pękło, więc zgłosiłeś się na forum, ktoś Ci z zewnątrz podsumował co widać, a Ty to zwyczajnie zobaczyłeś i poukładałeś trochę w głowie. I chwała Ci za to, bo większość osób wyparłaby ten fakt broniąc osoby krzywdzącej. A Ty z postu na post zaczynałeś wypowiadać się inaczej na temat swego związku. Na chwilę zdjąłeś różowe okulary. To nie znaczy, że one nie wrócą. Myślę, że jeśli dziewczyna zrobi to co ja podejrzewam, to jeszcze po tej planowanej akcji zawalczy, ale tylko po to, aby nie czuć się odrzuconą lub aby utrzymać sobie furtkę. Niestety nie dla Twojej osoby, tylko dla samej siebie. Mam nadzieję, że się mylę w tym wszystkim, ale jeśli tak będzie jak przewiduję to daj znać, bo jestem ciekawa czy dobrze to wywnioskowałam.

Niekochany1990 napisał/a:

tylko wszystko sprowadza się do tego że tak naprawdę muszę się na to dobrze przygotować i nie podejmować na pewno pochopnych decyzji pod wpływem chwili i w nadmiernych emocjach .

Oooo to to właśnie. Trzymam kciuki.

13

Odp: Sam nie wiem 2

Evergreen, narazie za wszystko dziękuję, za rady, za zrozumienie i pomocną dłoń, dam temu wszystkiemu trochę czasu ( nie za długo bo mnie to do reszty zniszczy) ale na pewno Ty się dowiesz jak to wszystko się potoczyło

14

Odp: Sam nie wiem 2

Evergreen, na początku powiem tylko tyle, rób to co robisz , pomagaj ludziom bo jesteś w tym dobra i wielu osobom uratujesz resztki człowieczeństwa

Wczoraj czara goryczy się przelała! Zacznę od tego że w piątek były urodziny bratanka o których tu pisałem, impreza jak każda , był alkohol, było miło , całe popołudnie i wieczór spędziliśmy u brata, fakt dobrze się dogadywała z całą moja rodzina i to chyba za dobrze, po całej imprezie szybko uciekła do domu, myślałem że zostanie na noc ale pojechała do siebie! Wczoraj byliśmy umówieni na 15 ale przyjechała o 17 , bo oczywiście coś się jej tam przeciągnęło....mniejsza , od razu wyskoczyłem że może się przejdziemy na spacer bo piękna pogoda odparła że jest zmęczona, powiedziałem ok i uszanowalem ale że wszyscy siedzieli w altance na zewnątrz to dołączyliśmy i już jej się humor poprawił, tak całe popołudnie i wieczór spędzili przy piwie z moją rodzina , myślę ok , że ja wczoraj nie piłem umówiliśmy się że wieczorem pojedziemy na miasto coś zjeść i tego się trzymałem, bo chciałem z nią spędzić chociaż kilka godzin razem, co się okazało gdy zapytałem ok 21 czy jedziemy w to miasto, ona odpowiedziała jasne , i dodając że (mój brat i bratowa) jadą z nami, zagotowała mnie tym ale ok , nie będę robił awantur, oczywiście cały humor i zapał mi przeszedł ale pojechaliśmy, już w aucie bzygala do mnie , co mi jest , czemu tak się zachowuję , odpowiedziałem że pogadamy później. Wróciliśmy więc pytam ja spokojnie " Ty naprawdę nie widzisz w tym nic dziwnego,że więcej czasu poświęcasz innym niż mi, każdy wolny czas wolisz spędzać z kimś niż ze mną" I tu zaczęło się z jej strony wpędzanie mnie w poczucie winy, bo Ty wiecznie nie masz humoru, nic Ci nie pasuje, zawsze to Ty doprowadzasz do kłótni, i od razu wtedy przyszło mi na myśl to co pisałaś i jej mówię " Nie zauważyłaś że ostatnio wszystko to idzie w złym kierunku? Myślałem że ten związek opiera się na miłości, szacunku do siebie i zaangażowaniu obu stron, a w ostatnim czasie , wygląda to tak jakby tylko mi zależało " w między czasie już przez telefon zamówiła sobie taksówkę ale nie miałem zamiaru od tego pomysłu jej odciągać i tak też zrobiłem, oczywiście ona foch i pretensje , pazurki, i tak toczyła się ta " rozmowa " przyjechała taksa wsiadła i z odniechceniem sypla"cześć " Dziś się jeszcze nie odezwała , ja też nie mam zamiaru, tylko wiem że będę musiał to zakończyć! Chciałem Ci podziękować za te rady, żebym się nastawił na najgorsze i oswoił z tym że będzie boleć! Ale nie czuje się dziś jakoś fatalnie , uspokoiłem przede wszystkim głowę, w której miałem rozpierdol, wiem też że będzie boleć ale z czasem przejdzie , i nie mam zamiaru wpędzać się w to poczucie winy, bo zrobiłem tyle ile mogłem albo i nawet więcej!

15

Odp: Sam nie wiem 2

No dobra, więc po kolei. Z tego co widzę, to mamy tylko sprzeczkę, a nie postawienie wyraźnego znaku stop. Zaznaczyłeś, że rani Twoje uczucia (pięknie)

Niekochany1990 napisał/a:

Myślałem że ten związek opiera się na miłości, szacunku do siebie i zaangażowaniu obu stron, a w ostatnim czasie , wygląda to tak jakby tylko mi zależało

ale ją obwiniłeś jednak, masz pretensje:

Niekochany1990 napisał/a:

  " Ty naprawdę nie widzisz w tym nic dziwnego... Nie zauważyłaś że ostatnio wszystko to idzie w złym kierunku?

Przy czymś takim ona wchodzi w opozycję, bo może z tym dyskutować. Z czystymi Twoimi uczuciami dyskutować nie powinna, chyba, że sama ma coś na sumieniu i będzie wtedy po Tobie jechać jak po łysej kobyle, aby nie przyznać, że jest winna (to właściwie się tu zdarzyło - klasyczne wyparcie). Nie jest to złe, co powiedziałeś, wyraziłeś się jasno i zaznaczyłeś co Ci nie odpowiada, ale na przyszłość spróbuj nieco inaczej bez obwiniania, zobaczysz różnicę. To wszystko nie znaczy, że ona nie jest winna (i nie masz prawa jej za coś obwiniać) tylko chodzi o to, aby poznać jej prawdziwe zdanie na Twój temat, a nie tylko reakcję obronną, bo może to być cenna informacja na przyszłość. Ludzie zazwyczaj nie potrafią się na spokojnie właściwie komunikować, bo nikt ich tego nie uczył, a w emocjach wychodzi jeszcze gorzej, dlatego musimy sobie radzić sami i z własnych doświadczeń. Eksperymentuj zatem.

Niekochany1990 napisał/a:

  ...żebym się nastawił na najgorsze i oswoił z tym że będzie boleć! Ale nie czuje się dziś jakoś fatalnie , uspokoiłem przede wszystkim głowę, w której miałem rozpierdol, wiem też że będzie boleć ale z czasem przejdzie , i nie mam zamiaru wpędzać się w to poczucie winy, bo zrobiłem tyle ile mogłem albo i nawet więcej!

To jest najważniejsze, żeby nie robić czegoś w amoku i poradziłeś sobie świetnie. Jak się trochę uspokoisz, przemyślisz nieco przed konfrontacją to możesz ją przeżyć spokojniej, z większą uwagą, a potem nie będziesz cierpieć tak bardzo jak gdybyś robił to w większych emocjach. I to się tu zdarzyło. Gdybyś podszedł do tego bardzo emocjonalnie popełnił byś wiele błędów, które wpędziły by Cię w jeszcze większą depresję, uczucie poniżenia, zupełnego rozwalenia emocjonalnego.

Natomiast tu pojawiło się kilka dziwnych/ciekawych akcji, które na mój gust, świadczą o tym, że:

A. nie jest w Tobie zakochana - ludzie, którzy są, niecierpliwią się i czekają tylko na taką chwilę aby pobyć tylko we dwoje - zatem szkoda Twojego czasu na tą relację. Nie pociągniesz jej sam, bo do tanga trzeba dwojga
B. to, że zabiera na Wasze wyjścia Twoją rodzinę jest dla mnie niezrozumiałe. Może lubi królować w towarzystwie, może sama potrzebuje ciągłego dowartościowania przez jak największą liczbę ludzi (tego u niej nie naprawisz, sama musi to rozpracować), a poza tym wygląda jakbyś był dla niej takimi drzwiami do fajnego otoczenia i ludzi i rozrywki. Nie skupia się na "drzwiach" tylko interesuje ją, co jest dalej. Traktuje Cie jako kumpla, choć marudny, ale przynajmniej w jego otoczeniu może się zabawić.
C. Pomimo, że obwiniający Cię słowotok płynął sobie nieprzerwanym strumieniem, to między słowami pojawiło mi się coś co może być dla Ciebie cenne na przyszłość (bo nie przewiduję, że ta relacja przetrwa w jakiekolwiek formie). Dodatkowo sam piszesz to również opowiadając o okolicznościach zdarzenia i swoich odczuciach. Myślę, że to nie do końca jest czas na to, aby to rozkładać na czynniki pierwsze, ale może kiedyś sobie to przeczytasz i może coś Ci wpadnie do głowy.
- Czy jesteś osobą, która chce mieć dużą kontrolę nad tym co się dzieje? Masz zaplanowane wszystko i jeśli coś wyjdzie spontanicznie, to czujesz się z tym źle (tu sprawa Twoich humorów, o których mówi dziewczyna), a jeśli idzie zgodnie z planem, to jesteś cały dumny, że się udało, bo wykonałeś wszystko, co było w Twojej głowie/wyobrażeniu?
- Czy dusisz w sobie negatywne emocje i swoje zdanie w danej sytuacji, aby nie robić innym przykrości lub nie robić zamieszania? (tu sprawa z bratem i bratową na mieście - dlaczego nie powiedziałeś, że wolałbyś, abyście poszli sami - tu asertywność się prosi o litość)
- Czy traktujesz dziewczyny jak księżniczki, we wszystkim im ustępujesz, gdyż boisz się ich odrzucenia? A jednocześnie obchodzisz się z nimi jak z jajkiem, jesteś takim dodatkiem do ich blasku i wspaniałości? Taka postawa zawsze skończy się dla Ciebie źle.
- Czy masz swoje zainteresowania i życie poza związkiem, czy całą energię i myślenie wkładasz w związek i wszystko podporządkowujesz tylko niemu? Jak jesteś osobą niezależną, mającą swój świat, możesz do niego kogoś zaprosić i pokazać, ale nie możesz z niego zrezygnować, bo tylko ten obszar jest Twój. Nie możesz rezygnować z siebie dla kogoś. Tacy faceci (ale kobiety też), którzy pokazują swoją odrębność są bardziej atrakcyjni i warci zabiegania. Ci, którzy usługują, wydają się bez własnej osobowości. To nie znaczy, że sprawianie niespodzianek, przyjemności, przejęcie RAZ NA JAKIŚ CZAS kontroli nad wspólnym czasem nie jest fajny. Ależ jest, tylko, że ona chyba widzi w Tobie takiego wiernego psa, który siedzi grzecznie przed drzwiami na jej powrót do domu.

I teraz, nie dzwoń, nie pisz, wyjdź z kumplami, zajmij się tym co odkładałeś od dawna, będzie Ci łatwiej. Nie oglądaj się na nią, bo ona się za Tobą nie ogląda tylko robi swoje, a Ty jesteś "na dokładkę".

Może tu zaznaczę swoje osobiste zdanie na temat związków: para to nie dwie połówki jednego jabłka tylko 2 jabłka w jednym koszyku. Koszyk, to taka metafora związku, jak będzie upleciony, tak będzie wyglądać. Jednak każde jabłko jest osobnym bytem, a koszyk nie może być pleciony i naprawiany przez jedną stronę, bo się zwyczajnie zarobi na śmierć, a drugie jabłko wyskoczy, bo nie ma nic do roboty.

16

Odp: Sam nie wiem 2

Evergreen,Hej zacznę od tego że te "Twoje czynniki pierwsze" opisują właśnie mnie , wszystko w tym się zgadza, i wytłumacz mi czy to jest dobre czy nie ? Pewnie nie ,ale co zrobić?

Cała ta pierwsza sprzeczka jak to nazwalas odbywała się w spokojnym tonie , wszystko na chłodno ale mechanizmy obronne się w niej włączyły, później zaczęła mnie obwiniać.

Na następny dzień się nie widzieliśmy ani nie kontaktowaliśmy, wkoncu napisała że musimy pogadać , spotkaliśmy się , coś tam wytłumaczyliśmy, było w miarę ok, dodam że przez cały weekend majowy miała problemy w domu bo tam wiecznie jakieś awantury a ona nie da sobie powiedzieć i to " porozumienie" miało chyba tylko na celu ucieczkę do mnie przed problemami ,już mi się mylą dni ale w któryś dzien pojechaliśmy sami na cały dzień na dluuga wycieczkę którą sama zaproponowała aż się zdziwiłem bo to nie w jej stylu , później grill , wino seks było przyjemnie myślałem że mamy ustalone co nieco bo wyraziłem swoje zdanie na temat tego spędzania czasu z moją rodzina , oczywiście ja jestem otwarty na wszystko i powiedziałem jej że nie mam zamiaru się zamykać przed światem w 4 ścianach i rozumiem wspólne spędzanie czasu z nimi ale wydaje mi się że głównie powinniśmy go spędzać razem , tak tak wszystko odbyło się bez kłótni i pretensji, izi . I tu zaczyna się ciekawa kolejna opcja ( bo ja już tak trochę mam wyjebane na ten związek, bo tak jak napisałaś on chyba w żadnej formie nie przetrwa ) Rano wczoraj pojechała do "koleżanki" nie wiem nie jestem pewny, sypla w czasie dnia " może później wpadnę do Ciebie" odpowiadałem" pewnie jak będziesz miała ochotę i czas to zapraszam, ale nie zmuszam i nie nalegam,drzwi są zawsze otwarte" tak się stało że bracia byli u mnie , wpadła nawet nie pisząc czy dzwoniąc że jedzie i pierwsze co wyciagla piwa z auta i do nich " po piwku chłopaki"? Nawet głupiego buziaka mi nie dała , ok nie wyprosze nikogo z mieszkania , wypili po tym piwie świetnie się bawili , ja zresztą też bo było okej i  nagle do starszego brata jak z tym weekendem jedziemy? Bo nie wiem czy wspominałem ale bez uprzedzania mnie ustaliła że przyszły weekend jedziemy gdzieś w góry na dwa dni , oczywiście z moim bratem i bratową , ośmialem się , ale bracia wyczuli akcje bo akurat wiedzą jakie mamy problemy tylko nie potrafią pomóc i się zabrali . Aż trudno mi opisać co działo się później, foch nie wiem o co , zero kontaktu z dziewczyną, mowie może , spacer? Pizza? Park? Jakieś piwo, wino? Na wszystkie pytania zimne NIE. Włączyła tv , i tak się gapiła w niego 2 godziny tylko po to żeby alkohol jej zszedł, dostała wiadomość na mess (tu akurat przypadkiem zauważyłem że od tej koleżanki u której podobno miała być rano) jak z zegarkiem w ręce minęły 2 godziny, wstała i " potrzebuje odpocząć, osaczasz mnie, potrzebuje przestrzeni, cześć" żałuję tylko że pobiegłem za nią bo chciałem się dowiedzieć o co chodzi, " zostaw mnie , chce już jechać" Wytłumaczysz mi to? Przecież ja nie nalegałem na to spotkanie wczoraj zresztą od jakiegoś czasu już na nic nie nalegam, jakbym wiedział że tak to będzie wyglądać to stanowczo bym powiedział sorry ale nie mam ochoty czy coś w tym stylu, i znów jest tak jakby krok przede mną, i mam wrażenie że będzie cisza do weekendu aż w końcu się odezwie bo ktoś u niej w domu ułoży szklankę nie tak jak by ona chciała i z całym tym wszystkim wkurwieniem będzie chciała jechać na ten weekend ale ja już wiem jak to zrobić , żeby troszkę się zdziwiła.

17

Odp: Sam nie wiem 2
Niekochany1990 napisał/a:

Evergreen,Hej zacznę od tego że te "Twoje czynniki pierwsze" opisują właśnie mnie , wszystko w tym się zgadza, i wytłumacz mi czy to jest dobre czy nie ? Pewnie nie ,ale co zrobić? .

No cóż, dla Ciebie nie dobrze, bo zawsze będziesz się czuć gorszy, niewystarczający, niezasługujący na szczęście, ogólnie wiecznie nieszczęśliwy. Tylko kontrola i dyscyplina będzie Cię utrzymywać na jako takim poziomie, ale to nie jest rozwiązanie. Zwyczajnie masz zaniżone poczucie własnej wartości i radzisz sobie jak możesz technikami, które znasz, ale na dłuższą metę to nie zmienia źródła problemu tylko ten stan pogłębia. Nie jestem w stanie przeprowadzić Ci tu psychoterapii na odległość smile. Może kiedyś dojrzejesz do prawdziwej terapii z psychologiem. A jak na razie nie chcesz, nie czujesz tego, to znajdź coś w czym jesteś dobry, jakąś pasję, hobby, którą możesz robić sam jak i w towarzystwie i zaangażuj się w to. Nie opieraj niczego na innych ludziach tylko na samym sobie i tego co tylko Ty możesz dokonać. To da Ci taką bazę do wzmocnienia poczucia własnej wartości, potem będziesz dokładać kolejne cegiełki. A chwalenie Cię wokół przez wszystkich nic Ci nie da, bo tego nigdy nie będzie dość. Musisz chwalić sam siebie i być dla siebie dobry, akceptować się. To się łatwo mówi, ale zbudowanie własnej wartości w tym wieku jest już bardzo trudne, ale każda odrobina to już sukces.

Niekochany1990 napisał/a:

Na następny dzień się nie widzieliśmy ani nie kontaktowaliśmy, wkoncu napisała że musimy pogadać .

zrobiła to, bo Ty nie naciskałeś i nie dzwoniłeś (i tu mamy taki malutki powrót, o którym mówiłam). Panika w niej, że może Cię stracić, bo pewnie wcześniej już byś za nią leciał i pytał o co chodzi. A skąd wiem? Bo...

Niekochany1990 napisał/a:

...żałuję tylko że pobiegłem za nią bo chciałem się dowiedzieć o co chodzi... .

smile no i proszę, wszedłeś w klasyczny cykl manipulacji. Postaram Ci się to pokazać na Twoim własnym przykładzie.

1. Powiedziałeś co myślisz ona zrobiła scenę jak zwykle. Drzwi zatrzasnęła. Myślała, że punkt dla niej, chociaż niepewność w postaci zrezygnowanego chłopaka pozostał.
2. Nie odzywałeś się do niej, więc niepokój co do tej Twojej rezygnacji wzrósł. Coś jest nie tak (inaczej niż zwykle), trzeba działać.
3. Kontakt do chłopaka, zgodził się na spotkanie (widać mu zależy)
4. Trzeba przedstawić, że to nie moja wina, że to taka chwilowa niedyspozycja, bo mam kłopoty. Zlituj się i zobacz jaka jestem biedna. Udało się, uwierzył.

Niekochany1990 napisał/a:

...dodam że przez cały weekend majowy miała problemy w domu bo tam wiecznie jakieś awantury a ona nie da sobie powiedzieć i to " porozumienie" miało chyba tylko na celu ucieczkę do mnie przed problemami

5. Jeszcze nie klepnięte, ale dajmy mu to czego chce, żeby uśpić czujność

Niekochany1990 napisał/a:

...w któryś dzien pojechaliśmy sami na cały dzień na dluuga wycieczkę którą sama zaproponowała aż się zdziwiłem bo to nie w jej stylu , później grill , wino seks było przyjemnie

6. Dostał bonus, jakiego jeszcze nie widział więc jak się naje, to będzie klepnięte. Długo będzie na tym haju i wspomnieniu jechał, oj długo. Oby jak najdłużej, bo ja się nie będę wysilać. No i mam go:

Niekochany1990 napisał/a:

oczywiście ja jestem otwarty na wszystko i powiedziałem jej że nie mam zamiaru się zamykać przed światem w 4 ścianach i rozumiem wspólne spędzanie czasu z nimi ale wydaje mi się że głównie powinniśmy go spędzać razem

7. Tak, tak, najważniejsze, że się ze mną zgadza i nadal będzie dawał przekraczać granice (jest "otwarty" przecież), bo ja tego chcę, a on jest mi do tego potrzebny.

Niekochany1990 napisał/a:

sypla w czasie dnia " może później wpadnę do Ciebie" odpowiadałem" pewnie jak będziesz miała ochotę i czas to zapraszam, ale nie zmuszam i nie nalegam,drzwi są zawsze otwarte"

8. Mam go, pies siedzi pod drzwiami i czeka na mnie wiernie. I jeszcze daje swobodny dostęp do tego czego pragnę czyli kontaktu z jego rodziną, no bo fajni są, czuje się przy nich atrakcyjna, akceptowana, a potrzebuję tego więcej i więcej. Nawet się nie pochylę i nie napiszę, bo po co, i tak będzie jak pies czekał, jak zwykle.

Niekochany1990 napisał/a:

tak się stało że bracia byli u mnie , wpadła nawet nie pisząc czy dzwoniąc że jedzie i pierwsze co wyciagla piwa z auta i do nich " po piwku chłopaki"? Nawet głupiego buziaka mi nie dała , ok nie wyprosze nikogo z mieszkania , wypili po tym piwie świetnie się bawili , ja zresztą też bo było okej i  nagle do starszego brata jak z tym weekendem jedziemy? Bo nie wiem czy wspominałem ale bez uprzedzania mnie ustaliła że przyszły weekend jedziemy gdzieś w góry na dwa dni , oczywiście z moim bratem i bratową

9. Doskonale wiedziałam, że będzie jego rodzina, więc zakupiłam piwka i dostałam dodatkowe punkty u jego rodziny. Takie rzeczy jak wyjazd ustalam z tym kim chcę jechać. Pies może się zapakować z nami, a jak nie, to i tak spoko, dla mnie nawet lepiej.

Niekochany1990 napisał/a:

ośmialem się , ale bracia wyczuli akcje bo akurat wiedzą jakie mamy problemy tylko nie potrafią pomóc i się zabrali

Ode mnie: gratulacje dla braci, za ich zachowanie, dla Ciebie, że ją wyśmiałeś.

Niekochany1990 napisał/a:

Aż trudno mi opisać co działo się później, foch nie wiem o co , zero kontaktu z dziewczyną

10. Nie dał mi gnojek to, czego chciałam, to mu nawtykam, niech sobie nie myśli, że jest pępkiem świata. Dałam bonus (i to jaki!!!) powinien być bardziej potulny i wrócić w pełni na stare tory. Ooooo tak nie będzie, "siad pies"!

Niekochany1990 napisał/a:

mowie może , spacer? Pizza? Park? Jakieś piwo, wino? Na wszystkie pytania zimne NIE

11. Już lepiej, niech się trochę pokaja więcej, żeby mi tu nie fikał ani razu. Jeszcze mu obrazę z cyklu biernej agresji dołożę, to powinien być zwarty i gotowy na posterunku.

Niekochany1990 napisał/a:

Włączyła tv , i tak się gapiła w niego 2 godziny tylko po to żeby alkohol jej zszedł

12. Oooo na szczęście dostałam info od NIEGO, że jest wolny, to polecę, aż się pies zdziwi, jak będzie skowyczał, ale to z tęsknoty, bo go znam. A jeszcze kit wcisnę, że do koleżanki idę, to jeszcze da mi zgodę na to wyjście. Hehe. No ale, żeby nie było mu łatwiej to jeszcze na koniec rzucę parę tekstów, to się chłopak zastanowi, gdzie jego miejsce.

Niekochany1990 napisał/a:

dostała wiadomość na mess (tu akurat przypadkiem zauważyłem że od tej koleżanki u której podobno miała być rano) jak z zegarkiem w ręce minęły 2 godziny, wstała i " potrzebuje odpocząć, osaczasz mnie, potrzebuje przestrzeni, cześć"

13. Oooo, przybiegł piesio, WIEDZIAŁAM! Do budy, byłeś niegrzeczny!

Niekochany1990 napisał/a:

żałuję tylko że pobiegłem za nią bo chciałem się dowiedzieć o co chodzi, " zostaw mnie , chce już jechać"

Sorry, że pokazałam to tak obrazowo i bezpośrednio, ale niestety, tak to wygląda. Jedną rzecz muszę powiedzieć dobrą na Twój temat w tej sytuacji. Potrafisz trochę wyjść ze swojego ciała i poobserwować się z boku, to ważna umiejętność, która przyda Ci się w życiu. A różowe okulary nadal masz na nosie, tylko czasem Ci spadają i szokuje Cię ten obrazek. To też dobrze, że go widzisz.
Nie możesz zgadzać się na takie traktowanie, ale wykazujesz niekonsekwencję, a to duży błąd. Ona zna Cię całkiem nieźle, bo wie jakie techniki stosować i to jej się świetnie udaje. Niekonsekwencja powoduje, że stajesz się tym "marudą", bo najpierw coś mówi, a potem nie wyciąga wniosków i odpuszcza (takie szczekanie psa pod płotem, a jak tupnąć to zwiewa). Gdybyś trzymał się swoich postanowień i granic, to stałbyś się "wartościowym facetem", który ma swoje zdanie, z którym trzeba się liczyć. Nie wiem co Ci tu powiedzieć. Długa droga przed Tobą, ale skoro masz gdzieś opcję w głowie, że i tak nic z tego, to możesz wypróbować sobie na dziewczynie jak stać się bardziej asertywnym, abyś w przyszłości miał łatwiej. Przy okazji zobaczysz jakie są reakcje na takie zachowanie, a  jedną reakcję już miałeś, w postaci zorganizowanego przez nią dnia, mimo, że nie zrobiłeś właściwie żadnego wielkiego halo, nie postawiłeś Waszego związku na ostrzu noża, tylko cicho wyraziłeś swoje zdanie - efekt był spektakularny. Może czas, abyś to Ty, dla odmiany, potraktował ją narzędziowo. Tylko bardzo proszę, bez zaangażowania emocjonalnego.

Niekochany1990 napisał/a:

Wytłumaczysz mi to? Przecież ja nie nalegałem na to spotkanie wczoraj zresztą od jakiegoś czasu już na nic nie nalegam, jakbym wiedział że tak to będzie wyglądać to stanowczo bym powiedział sorry ale nie mam ochoty czy coś w tym stylu, i znów jest tak jakby krok przede mną, i mam wrażenie że będzie cisza do weekendu aż w końcu się odezwie bo ktoś u niej w domu ułoży szklankę nie tak jak by ona chciała i z całym tym wszystkim wkurwieniem będzie chciała jechać na ten weekend ale ja już wiem jak to zrobić , żeby troszkę się zdziwiła.

Niestety Niekochany1990 wpadłeś w kolejną manipulację. Strasznie mi przykro.

18

Odp: Sam nie wiem 2

To jest niesamowite.....!

Ja dopiero teraz to widzę! Wszystko co napisałaś punkt po punkcie się zgadza! Aż mi jest kurwa głupio (sorry za wyrażenie) . Ja można być tak ślepym, i łatwowiernym i jak można było tego wszystkiego nie zauważyć! Oj i już teraz mnie nie boli nawet to ,że z tego nic nie będzie, i że tyle w to wszystko włożyłem uczuć, nerwów i zdrowia , tylko to że dałem się podejść jak małe dziecko, które tak naprawdę nic nie rozumie!

Ja wcale nie boje się iść z tym wszystkim do psychterapeuty, bo nie wiedziałem tak naprawdę że mam problem, dzięki Tobie widzę że mam i to poważny!

W tym momencie nasuwa mi się wiele pytań:

Jak myślisz? Jaki będzie tego finał? Sama napisze? Będzie chciała żebym to ja ją przepraszał? Czy napisze że musimy się rozstać?

"Narzedziowo" tzn jak ?

Chce powoli zacząć działać, w kierunku swojego zdrowia jak i psychicznego tak i fizycznego, i wyciągnąć z tej "relacji" jak najwięcej nauki! I oczywiście pozytywów ale i też tych negatywnych aspektów! Co tak naprawdę powinnienem zrobić?

Jestem pewny, tak na 90% że gdzieś w granicach piątku, czy nawet soboty rano się odezwie! Miałem w planach delikatnie jej powiedzieć że nie spotkamy się w ten weekend bo dalej nad tym wszystkim myślę i rozważam plusy i minusy tego jakże "owocnego" związku, ale po tym co mi napisałaś zastanawiam się czy to delikatnie nie zamienić na coś innego!

Ja teraz nawet widzę dlaczego ona czasami w miejscach publicznych nie chciała mnie chywtac za rękę, bo pewnie mógłby to ktoś zobaczyć i musiała by się tłumaczyć!

Czy ona mogła się wtedy faktycznie "zakochać"? Pewnie nie! Pretekst żeby swobodnie przypiąć mi ta smycz!

Dramat!!!

19

Odp: Sam nie wiem 2
Niekochany1990 napisał/a:

To jest niesamowite.....!

Ja dopiero teraz to widzę! Wszystko co napisałaś punkt po punkcie się zgadza! Aż mi jest kurwa głupio (sorry za wyrażenie) . Ja można być tak ślepym, i łatwowiernym i jak można było tego wszystkiego nie zauważyć! Oj i już teraz mnie nie boli nawet to ,że z tego nic nie będzie, i że tyle w to wszystko włożyłem uczuć, nerwów i zdrowia , tylko to że dałem się podejść jak małe dziecko, które tak naprawdę nic nie rozumie!

Ja wcale nie boje się iść z tym wszystkim do psychterapeuty, bo nie wiedziałem tak naprawdę że mam problem, dzięki Tobie widzę że mam i to poważny!

W tym momencie nasuwa mi się wiele pytań:

Jak myślisz? Jaki będzie tego finał? Sama napisze? Będzie chciała żebym to ja ją przepraszał? Czy napisze że musimy się rozstać?

"Narzedziowo" tzn jak ?

Chce powoli zacząć działać, w kierunku swojego zdrowia jak i psychicznego tak i fizycznego, i wyciągnąć z tej "relacji" jak najwięcej nauki! I oczywiście pozytywów ale i też tych negatywnych aspektów! Co tak naprawdę powinnienem zrobić?

Jestem pewny, tak na 90% że gdzieś w granicach piątku, czy nawet soboty rano się odezwie! Miałem w planach delikatnie jej powiedzieć że nie spotkamy się w ten weekend bo dalej nad tym wszystkim myślę i rozważam plusy i minusy tego jakże "owocnego" związku, ale po tym co mi napisałaś zastanawiam się czy to delikatnie nie zamienić na coś innego!

Ślepym i łatwowiernym staje się człowiek w stanie zakochania. Nie poradzisz. Dziewczyna jest manipulantką, nie chcę jej już wkładać w jakieś psychologiczne określenia, bo nie mają one znaczenia teraz. Ważne jakie są objawy.

"Narzędziowo" znaczy wykorzystujesz ją do wykonania swojego projektu z asertywnością, tak jak ona wykorzystuje Cię do swoich "planów" Z Twoim towarzystwem (myślę, że w tej jej głowie są rzeczy, których nie chcesz poznać). Ale niestety widzę, że to kiepski plan, bo emocjonalnie w to wszedłeś i chcesz dzięki temu choć trochę dłużej być przy niej (przyznaj się). Ochłoń, zajmij się sobą, nic w emocjach. Nie myśl o niej, nie myśl o tym, znajdź jakieś atrakcyjne zajęcie. A może spotkaj się z rodziną (oczywiście bez niej), dowiedz się co oni o niej myślą. Jak zaczniesz mówić, że dostrzegasz to czy tamto, to zapytaj ich co oni widzieli (w końcu bez przerwy są z Wami). Myślę, że się otworzą, jak zobaczą, że okulary Ci spadają.

Myślę, że z tym "jej zakochaniem" może być faktycznie różnie, może zwykła fascynacja, może stary kit na który lecą wrażliwi Panowie, może zwykła chęć zdobycia, że jeszcze potrafi, dla podbudowania ego, kto ją tam wie.

Czy masz kontakt do kolesia, z którym była wcześniej, może pogadacie od serca wink? Może będzie to jeszcze Twój najlepszy kumpel, kto wie wink A poza tym znasz jej znajomych?

Według mnie, dziewczyna się odezwie najpóźniej po kilku dniach i jeszcze wiele, wiele razy, ale Ty musisz być już wtedy na zupełnie innej planecie o nazwie TERAZ JA, żeby nie wpaść w kolejną pułapkę.

Niekochany1990 napisał/a:

Ja teraz nawet widzę dlaczego ona czasami w miejscach publicznych nie chciała mnie chywtac za rękę, bo pewnie mógłby to ktoś zobaczyć i musiała by się tłumaczyć!

Czy ona mogła się wtedy faktycznie "zakochać"? Pewnie nie! Pretekst żeby swobodnie przypiąć mi ta smycz!

Dramat!!!

Pięknie. Przypomnij sobie więcej takich "dziwnych sytuacji", może znajdziesz swój własny obraz tego wszystkiego. Jeśli potrzebujesz rozkminienia tego, to daj sobie czas w samotności i kombinuj. Takie "przypominajki" mogą przestawić Cię z jednej strony na drugą, bez pomocy z zewnątrz, ale też powodują spore przygnębienie, także trzeba się na to przygotować. Ale niech to wszystko nie sprowadzi Cię do klimatu - "jestem beznadziejny". Jeśli nie spodoba Ci się obrazek, który zobaczysz, to znaczy, że to ona jest beznadziejna, bo Twoje intencje były czyste, tylko ona je perfidnie wykorzystała. Nie jest winny ten, co dał się wykorzystać, winne są osoby, które niewinnego wykorzystują. Niestety tu dochodzimy do takiego miejsca, że stracisz swoją niewinność i już nic nie będzie takie samo. Tak jak po pierwszym seksie, wchodzisz na inny poziom.

Z psychoterapeutą zaczekaj, daj sobie samemu pomóc, bo Ty możesz być swoim najgorszym wrogiem, ale też najlepszym przyjacielem. Poukładaj nieco siebie i potem dopiero na jakąś terapię może. Na spokojnie, na prawdziwą terapię też trzeba być gotowym.

20

Odp: Sam nie wiem 2

Jest dużo prawdy w tym że trochę chce jeszcze  pobyć w jej towarzystwie przyznaje się bez bicia, bo trudno to wszystko odkleić z dnia na dzień , wiem że to może dziecinne ale ciężko mi to zawsze szło, teraz pewnie będzie duzo łatwiej, bo dostrzegam teraz na spokojnie te " krzywe akcje" jak np , awanturę na pół lodziarni kiedy dodałem relacje na FB z lodami na której jej nie było widać w ogóle katastrofa....


Byłego jej kolesia nawet znam! Tylko tak naprawdę on nie jest w moim przekonaniu jakoś zbytnio " poukladany" albo wręcz przeciwnie bo może ją wyczuł, ale jednak 7 miesięcy się męczył hahah, ( może też być tak ,że kręcą nadal) znajomych jej w ogóle nie poznałem, co więcej, nawet rodzeństwa mi nie przedstawiła, ( rodziców nie ma )mamy wspólnych znajomych ale patrząc na to wszystko to pewnie jestem pięknie już tam obsmarowany.  Z jej kuzynkom rozmawiałem i radziłem się odnośnie , kwiatów i kolacji ( żeby było jak najlepiej) , wiem że o tym jej nie wspomniała, a nie będę jej pytał o to co ona ma w głowie, bo wiem że prawie wszystko sobie mówią,Z moją rodzina już rozmawiałem na ten temat, nawet mnie przeprosili, bo tak naprawdę nie widzieli w tym nic złego , dopóki nie powiedziałem im jak ona się zachowuje gdy jesteśmy tylko sami po " imprezowaniu" z nimi , także obraz , super dziewczyny , towarzyskiej, i zabawnej legł w gruzach...

Wracając do tego co tu dalej zrobić , tak poczekam i wykorzystam teraz ja sytuację, może nie po to by się "zemścić" bo oczywiście głupi ja , nie jestem typem takiego gościa ale po to by zabrać jeszcze z tego wszystkiego co się da pozytywnego.

Zobaczymy co tak naprawdę się wydarzy , może być tak że sama na dniach zerwie, może też być tak , że jak jej powiem ( jeśli napisze odnośnie tego weekendu z bratem i bratową) że potrzebuje więcej czasu na przemyślenie tego, i taki mam zamiar żeby to właśnie powiedzieć, to odpowie żebym to ja skończył , nie wiem co jej strzeli do głowy .

21

Odp: Sam nie wiem 2
Niekochany1990 napisał/a:

Jest dużo prawdy w tym że trochę chce jeszcze  pobyć w jej towarzystwie przyznaje się bez bicia, bo trudno to wszystko odkleić z dnia na dzień , wiem że to może dziecinne ale ciężko mi to zawsze szło, teraz pewnie będzie duzo łatwiej, bo dostrzegam teraz na spokojnie te " krzywe akcje" jak np , awanturę na pół lodziarni kiedy dodałem relacje na FB z lodami na której jej nie było widać w ogóle katastrofa....


Byłego jej kolesia nawet znam! Tylko tak naprawdę on nie jest w moim przekonaniu jakoś zbytnio " poukladany" albo wręcz przeciwnie bo może ją wyczuł, ale jednak 7 miesięcy się męczył hahah, ( może też być tak ,że kręcą nadal) znajomych jej w ogóle nie poznałem, co więcej, nawet rodzeństwa mi nie przedstawiła, ( rodziców nie ma )mamy wspólnych znajomych ale patrząc na to wszystko to pewnie jestem pięknie już tam obsmarowany.  Z jej kuzynkom rozmawiałem i radziłem się odnośnie , kwiatów i kolacji ( żeby było jak najlepiej) , wiem że o tym jej nie wspomniała, a nie będę jej pytał o to co ona ma w głowie, bo wiem że prawie wszystko sobie mówią,Z moją rodzina już rozmawiałem na ten temat, nawet mnie przeprosili, bo tak naprawdę nie widzieli w tym nic złego , dopóki nie powiedziałem im jak ona się zachowuje gdy jesteśmy tylko sami po " imprezowaniu" z nimi , także obraz , super dziewczyny , towarzyskiej, i zabawnej legł w gruzach...

Wracając do tego co tu dalej zrobić , tak poczekam i wykorzystam teraz ja sytuację, może nie po to by się "zemścić" bo oczywiście głupi ja , nie jestem typem takiego gościa ale po to by zabrać jeszcze z tego wszystkiego co się da pozytywnego.

Zobaczymy co tak naprawdę się wydarzy , może być tak że sama na dniach zerwie, może też być tak , że jak jej powiem ( jeśli napisze odnośnie tego weekendu z bratem i bratową) że potrzebuje więcej czasu na przemyślenie tego, i taki mam zamiar żeby to właśnie powiedzieć, to odpowie żebym to ja skończył , nie wiem co jej strzeli do głowy .

Ewidentnie potrzebujesz czasu dla siebie. Przemyśl sobie wszystko, ale tylko tyle ile trzeba, nie więcej. Wykorzystaj czas wolny, piękna wiosna jest, nareszcie. Spróbuj dostrzec coś poza tym bagienkiem. Może zobaczysz coś na horyzoncie smile Powodzenia Niekochany1990

22

Odp: Sam nie wiem 2

A tak poza tematem, to jestem w szoku, że jeszcze cała wataha chłopców z tego forum jeszcze tu nie wlazła na Twój wątek i nie przeszkodziła w konwersacji. Dziękuj bogom Olimpu za to, bo by Cię tu pożarli żywcem big_smile Próbowali na początku wcisnąć 3 grosze, a tu nagle pyk i zniknęli z eteru big_smile Tak czy siak, spokojnego wieczoru.

23

Odp: Sam nie wiem 2

Na pewno nie jest to teraz dobry pomysł i czas  żeby sie rozglądać  hehe , odnośnie czasu wrócę do tego co lubię  i co sprawiało mi przyjemność zanim się zaangażowałem w to wszystko, i na pewno praca nad sobą jest wskazana , ale pomimo tych wszystkich Twoich rad/ wskazówek i dobrych słów jakoś nie mam ochoty się w nic pchać tym bardziej na siłę .

Chłopaków tak na początku wyjaśniałas i chyba nie mają ochoty zabierać głosu, z drugiej strony gdyby mieli pisać głupoty to i może lepiej, ale nie mówię że gdyby mieli coś ciekawego do powiedzenia to chętnie bym wysłuchał i również bym się odniósł a i pewnie coś zastosował heheh, wzajemnie miłego wieczoru.

24

Odp: Sam nie wiem 2
Niekochany1990 napisał/a:

Na pewno nie jest to teraz dobry pomysł i czas  żeby sie rozglądać  hehe , odnośnie czasu wrócę do tego co lubię  i co sprawiało mi przyjemność zanim się zaangażowałem w to wszystko, i na pewno praca nad sobą jest wskazana , ale pomimo tych wszystkich Twoich rad/ wskazówek i dobrych słów jakoś nie mam ochoty się w nic pchać tym bardziej na siłę .

Chłopaków tak na początku wyjaśniałas i chyba nie mają ochoty zabierać głosu, z drugiej strony gdyby mieli pisać głupoty to i może lepiej, ale nie mówię że gdyby mieli coś ciekawego do powiedzenia to chętnie bym wysłuchał i również bym się odniósł a i pewnie coś zastosował heheh, wzajemnie miłego wieczoru.

smile Miałam tylko na myśli znalezienie inne perspektywy tej sytuacji, że poza tym małym światkiem jest też inny, szerszy horyzont. Nie polecam szukania tu nikogo nowego (broń boże), bo to jeszcze zdecydowanie za wcześnie. Do zobaczenia pewnie wkrótce, chyba, że już sam sobie poradzisz, bo złapałeś rytm, to wtedy będzie mi miło, że się do tego odrobinę przyłożyłam wink

25

Odp: Sam nie wiem 2

Miałam tylko na myśli znalezienie inne perspektywy tej sytuacji, że poza tym małym światkiem jest też inny, szerszy horyzont. Nie polecam szukania tu nikogo nowego (broń boże), bo to jeszcze zdecydowanie za wcześnie. Do zobaczenia pewnie wkrótce, chyba, że już sam sobie poradzisz, bo złapałeś rytm, to wtedy będzie mi miło, że się do tego odrobinę przyłożyłam wink

Zgadzam się , zdecydowanie za wcześnie nawet jeśli jest piękna wiosna ( podobno wtedy najlepiej szukać partnera hahah) , teraz wiem że gdybym miał jaki kolwiek problem , pytanie mogę tu napisać bo nie bylem zwolennikiem wypisywania takich rzeczy na publicznych forach i liczyłem bardziej na zrozumienie a nie na taką pomoc jak dostałem od Ciebie, tym bardziej nie żałuję że to właśnie Ty "zaangażowałas" się w tą całą pokręcona sytuację , tak czasami się zastanawiam, że chyba bardzo dobrze się stało , bo wyczuwam u Ciebie jakby duża chęć pomagania innym , co nawet może się wiązać z tym że na codzien/zawodowo pomagasz ludziom , jeśli tak jest to świetnie Ci to wychodzi : ) jeśli o mnie chodzi to tak , przyłożyłas się do tego że nie zwariowałem , i mam teraz wszystko czarno na białym , tzn narzędzia mam , teraz trzeba je wykorzystać : )

26

Odp: Sam nie wiem 2

Evergreen...jak dobrze Cię "widzieć"

27

Odp: Sam nie wiem 2

Evergreen...jak dobrze Cię "widzieć";)
Hmmm , czy poukładane tak na 100 % ? Nie , ale radzę sobie , bardzo dużo zrozumiałem,  i staram się realizować wszystkie Twoje rady odnośnie mojego nazwijmy go " staroświeckiego" charakteru, przez Twoje jakże trafne tezy, na temat tego pseudo związku, jeszcze raz dziękuję.
Długo nie mogłem uwierzyć w to , że kobiety naprawdę mogą się tak zachowywać, żyłem po prostu jakimiś  stereotypami , bo jak słusznie wtedy zauważyłaś był to związek po mojej dluuuugiej przerwie, nie wiem do dziś na jakim dokładnie podłożu zrodziło się to u niej i co tak naprawdę siedzi w jej głowie ,cieszy mnie jednak to ,że już wcale mnie to nie obchodzi i mam to za sobą. Tak swoje przecierpialem ! Wiesz co było najgorsze? Z czym oczywiście się nie pomyliłaś? To że będzie się odzywać raz na jakiś czas, po to tylko bym nie zapomniał o niej tak szybko jakbym chciał. Robiła dokładnie to o czym wspominałaś! I wiesz co? Wróciła do niego, początkowo było mi przykro, ale po czasie zacząłem się z tego , z nich śmiać , ulżyło mi w jakiś sposób, widuje ich nawet czasami razem, ale tak na mega szczęśliwych to oni nie wyglądają . Bardzo dużo też myślałem nad sobą, bo wiem ,że mam nad czym pracować, wspominałem wtedy ,że nie jestem asertywny, wiem że to również przyczyniło się do tego że tak łatwo weszła mi na głowę , a ze mnie stał się " piesek" na smyczy , który jak słusznie zauważyłaś ( przepraszam za te powtórzenia , ale no rozczytalas to wszystko po moich opowieściach, czego nie potrafię zrozumieć, bo nikt z otoczenia nie potrafił mi tego tak przedstawić ) czekał i skamlal pod drzwiami, i dał się poniewierać, a w zamian (pod koniec już) dostawał seks, byle by siedział cicho. Na terapię nie poszedłem ,bo staram się sam tego wszystkiego nauczyć, z pomocą książek i internetu, tak tak ,łatwo nie jest a efekty już widze smile ale mam czas bo narazie , nie zamierzam w nic się pakować, wiem tez ze wszystko może się zdarzyć, i nawet jutro mogę kogoś spotkać wartego uwagi, ale teraz mam zdecydowanie chłodniejsza głowę smile

28

Odp: Sam nie wiem 2
Niekochany1990 napisał/a:

Evergreen...jak dobrze Cię "widzieć";)
Hmmm , czy poukładane tak na 100 % ? Nie , ale radzę sobie , bardzo dużo zrozumiałem,  i staram się realizować wszystkie Twoje rady odnośnie mojego nazwijmy go " staroświeckiego" charakteru, przez Twoje jakże trafne tezy, na temat tego pseudo związku, jeszcze raz dziękuję.
Długo nie mogłem uwierzyć w to , że kobiety naprawdę mogą się tak zachowywać, żyłem po prostu jakimiś  stereotypami , bo jak słusznie wtedy zauważyłaś był to związek po mojej dluuuugiej przerwie, nie wiem do dziś na jakim dokładnie podłożu zrodziło się to u niej i co tak naprawdę siedzi w jej głowie ,cieszy mnie jednak to ,że już wcale mnie to nie obchodzi i mam to za sobą. Tak swoje przecierpialem ! Wiesz co było najgorsze? Z czym oczywiście się nie pomyliłaś? To że będzie się odzywać raz na jakiś czas, po to tylko bym nie zapomniał o niej tak szybko jakbym chciał. Robiła dokładnie to o czym wspominałaś! I wiesz co? Wróciła do niego, początkowo było mi przykro, ale po czasie zacząłem się z tego , z nich śmiać , ulżyło mi w jakiś sposób, widuje ich nawet czasami razem, ale tak na mega szczęśliwych to oni nie wyglądają . Bardzo dużo też myślałem nad sobą, bo wiem ,że mam nad czym pracować, wspominałem wtedy ,że nie jestem asertywny, wiem że to również przyczyniło się do tego że tak łatwo weszła mi na głowę , a ze mnie stał się " piesek" na smyczy , który jak słusznie zauważyłaś ( przepraszam za te powtórzenia , ale no rozczytalas to wszystko po moich opowieściach, czego nie potrafię zrozumieć, bo nikt z otoczenia nie potrafił mi tego tak przedstawić ) czekał i skamlal pod drzwiami, i dał się poniewierać, a w zamian (pod koniec już) dostawał seks, byle by siedział cicho. Na terapię nie poszedłem ,bo staram się sam tego wszystkiego nauczyć, z pomocą książek i internetu, tak tak ,łatwo nie jest a efekty już widze smile ale mam czas bo narazie , nie zamierzam w nic się pakować, wiem tez ze wszystko może się zdarzyć, i nawet jutro mogę kogoś spotkać wartego uwagi, ale teraz mam zdecydowanie chłodniejsza głowę smile

Miód na moje uszy Niekochany big_smile C.u.d.o.w.n.i.e. To jest wspaniała wiadomość! Widać, że trzymasz stery i prowadzisz swój żaglowiec tam gdzie chcesz. O to właśnie chodziło! smile Jakoś Twój los trochę mi leżał na sercu i zastanawiałam się jak sobie poradziłeś, ale czułam, że jest potencjał i cieszę się, że się nie myliłam. Czekaj sobie na tym swoim stateczku na spokojną wybrankę. Szczęśliwi mają większy wybór Niekochany. Życzę Ci naprawdę najlepszej z najlepszych, bo dobry z Ciebie facet. Powodzenia!

P.S. Pochwal się jak coś ciekawego się wydarzy wink

29

Odp: Sam nie wiem 2

Evergreen, może i dobry ale w swojej dobroci strasznie naiwny i łatwowierny...taki byłem! Dziś tego faceta już nie ma , może nie pozbyłem się tych cech tak na 100 % ale jestem już dużo bardziej "ogarnięty" wink Mam wkoncu własne zdanie i nie boje się go swobodnie wypowiedzieć, a kiedy coś mi nie pasuje potrafię to powiedzieć, żeby mnie nie zjedli na śniadanie;)
Tak,tak chętnie się podzielę gdy coś "ciekawego" się wydarzy, bądź gdybym miał jakiś problem do rozszyfrowania, bo nikt tego lepiej nie odczyta;)

30

Odp: Sam nie wiem 2
Niekochany1990 napisał/a:

Evergreen, może i dobry ale w swojej dobroci strasznie naiwny i łatwowierny...taki byłem! Dziś tego faceta już nie ma , może nie pozbyłem się tych cech tak na 100 % ale jestem już dużo bardziej "ogarnięty" wink Mam wkoncu własne zdanie i nie boje się go swobodnie wypowiedzieć, a kiedy coś mi nie pasuje potrafię to powiedzieć, żeby mnie nie zjedli na śniadanie;)
Tak,tak chętnie się podzielę gdy coś "ciekawego" się wydarzy, bądź gdybym miał jakiś problem do rozszyfrowania, bo nikt tego lepiej nie odczyta;)

Nie trać tej dobroci Niekochany warto zatrzymać dla ludzi, którzy są tego warci. A może powinieneś zmienić nick na "Kochany" bo czuję, że jest w Tobie ktoś, kto Cię kocha - Ty sam smile (nie, nie nic narcystycznego - zwykła dobroć dla samego siebie) I dziękuję za miłe słowa, ale dobre wieści same w sobie są dla mnie nagrodą smile Naprawdę się cieszę i życzę Ci powodzenia, bo widzę, że świetnie sobie poradzisz.

Posty [ 30 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024