Witajcie
Nie wiem jak często piszą tu faceci ale postanowiłem spróbować ...
Jestem po rozwodzie kilka lat . Jako takie układy z ex bardzo dobre z dziećmi . Nowa partnerka znakomita cudowna kobieta od trzech lat .
Mieszkamy razem z jej dziećmi w wynajmowanym mieszkaniu . Dobrze zarabiamy ale mamy ponad 40 lat i nie usmiecha się nam spłacać kredytów do starości . O wspólnym dziecku też nie myślimy bo kochamy te które mamy a że jest ich kilkoro to jest co robić .
Oświadczylem się - zgodziła się . Jest super ...ale
Jest zajebiście i generalnie rozumiemy się bez słów jednak pojawiła sie ostatnio taka niby rysa ...moja partnerka chciałaby mieć coś wspólnego co będzie scalało tylko nas bo wie że z wiadomych przyczym moje kontakty z domem byłym nie są w stanie się zakończyć z racji rego że są tam moje dzieci . Kropka. NIe mam kontaktów z ex wykraczających poza obowiązki nie rozmawiamy ale wiadomo że jak tam jeżdzę (inne miasto) to krew się w mojej narzeczonej gotuje .
Co Wy jako kobiety mogłybyście mi poradzić w rozwiązaniu takiego supła? nie dziecko , nie mieszkanie ...więc co ? nie przyspieszę małżeństwa bo ono będzie ...więc co innego żeby Ona poczułą że ma ze mną coś wspólnego ważnego wokół czego moze budować ? Myslę jak facet może to mnie wcale nie zainteresuje ale żeby Ona była szczęsliwa zrobię co konieczne ...jednak proszę tylko o normalne komentarze ...
Ten supeł należałoby zawiązać, czyli ślub i o to chyba chodzi, dlaczego mówisz, że ślubu nie przyśpieszysz?
Dzieci powinieneś zabierać do siebie, a nie spędzać tego czasu również z ex.
dwie córki dorosłe samodzielne jedna mniejsza zabieram co dwa tygodnie regularnie od kilku lat plus spotykam się kiedy jestem w okolicy . nie mam sobie nic do zarzucenia . Jestem można powiedzieć zajebiście wzorcowym ojcem który płaci spotyka się funduje pilnuje zabiera na wycieczki wakacje etc...tak mam . Ślub nie odkładam ale dopiero się zaręczyłem więc nie pali mi się żeby już to stabilizować bo stabilne jest . I wiem choć możecie to podważać że ona też do niego nie dąży już teraz - przeszła swoje z byłym mężem więc mamy to przegadane .
To nie możesz zapytać o co jej chodzi?
Co by ją uszczęśliwiło?
Jesteś pewien, że ona nie pragnie dziecka z Tobą? Waszego wspólnego? rozmawialiście o tym i wiesz, czy tylko przypuszczasz, że ona nie chce więcej dzieci?
- MagdaLena1111
- Przyjaciółka Forum
- Nieaktywny
Witajcie
Nie wiem jak często piszą tu faceci ale postanowiłem spróbować ...
Jestem po rozwodzie kilka lat . Jako takie układy z ex bardzo dobre z dziećmi . Nowa partnerka znakomita cudowna kobieta od trzech lat .
Mieszkamy razem z jej dziećmi w wynajmowanym mieszkaniu . Dobrze zarabiamy ale mamy ponad 40 lat i nie usmiecha się nam spłacać kredytów do starości . O wspólnym dziecku też nie myślimy bo kochamy te które mamy a że jest ich kilkoro to jest co robić .
Oświadczylem się - zgodziła się . Jest super ...ale
Jest zajebiście i generalnie rozumiemy się bez słów jednak pojawiła sie ostatnio taka niby rysa ...moja partnerka chciałaby mieć coś wspólnego co będzie scalało tylko nas bo wie że z wiadomych przyczym moje kontakty z domem byłym nie są w stanie się zakończyć z racji rego że są tam moje dzieci . Kropka. NIe mam kontaktów z ex wykraczających poza obowiązki nie rozmawiamy ale wiadomo że jak tam jeżdzę (inne miasto) to krew się w mojej narzeczonej gotuje .
Co Wy jako kobiety mogłybyście mi poradzić w rozwiązaniu takiego supła? nie dziecko , nie mieszkanie ...więc co ? nie przyspieszę małżeństwa bo ono będzie ...więc co innego żeby Ona poczułą że ma ze mną coś wspólnego ważnego wokół czego moze budować ? Myslę jak facet może to mnie wcale nie zainteresuje ale żeby Ona była szczęsliwa zrobię co konieczne ...jednak proszę tylko o normalne komentarze ...
Jakoś wcześniej szczęścia w Waszych związkach nie utrzymały ani dzieci, ani wspólny majątek, ani więzy małżeńskie.
Nie sądzę zatem, że chodzi tu o zewnętrzne przejawy zaangażowania i wszelkiego rodzaju spajacze, które i tak bez wewnętrznego zaangażowania i pewności swojego wyboru na niewiele się zdadzą.
Z drugiej strony musiałbyś się dowiedzieć skąd u Twojej partnerki brak poczucia pewności i konieczność obudowywania się bezpiecznikami bezpieczeństwa, które są i tak tylko pozorne. W każdym bądź razie nie zależy to od Ciebie i choćbyś skakał przez płonące obręcze, żeby jej udowodnić, jak bardzo jesteś zaangażowany w Waszą relację i nic nie zakłóci Waszej sielanki, to i tak ona zawsze będzie czuła niepokój, dopóki sama tego w sobie nie przepracuje.
