Pochodzę z Gdańska. Chcę porady. Osoba o której teraz piszę jest alkoholikiem z powodu stresu związanego z wszczesniejszym byciem w związku z alkoholikiem. Osoba ta nie wybrarze się na odwyk ani nie pójdzie na oddział dzienny na terapię uzależnień ( z powodu pracy) ani nie chce za bardzo pójść na spotkania AA. Samej też nie uda jej się wyrzucić alkoholu z życia. Prowadzilem już z nią rozmowy na temat jak to na mnie wpływa, a także jak to wpływa na moje młodsze rodzeństwo. Wie też i w końcu przyznaje się do swojego alkoholictwa, ale i tak okłamuje mnie i chowa alkohol. Wiem że takie zwykłe zmuszanie nic nie zmieni. Mówi że chce wyjść od nałogu, ale nie wiem czy mówi prawdę. Nie wiem rowniez co mam robić, martwię się o nią i moje rodzeństwo i samemu również nie potrafię się odciąć od tego. Czy popchnąć ją w stronę wszywki alkoholowej? Czy jakbym popchnął ją w stronę wizyt u psychologa to da się tak odejść od nałogu, nie wiem wizytami raz w tygodniu (psychoterapia)? Myślę także nad chodzeniem na terapię rodzinne. Polecacie może jakieś grupy wsparcia (dda, dla młodzieży, bądź dla alkoholików)? Co mogę zrobić, jakieś porady.
Nic nie możesz zrobić biedaku.
Pozwól tej osobie zapić się, aż osiągnie totalne dno i albo wygrzebie się z tego dla własnego dobra, albo dalej będzie chlala.
Ty natomiast licz lata do pełnoletności i już teraz organizuj sobie ewakuację z tego domu.
Nie zrobisz po prostu nic.
Najszybciej to się można stać współuzależnionym. Jedyna opcja to ośrodek odwykowy, najlepiej prywatny.
Dokładnie, jeśli osona uzaleznione nie chce się wyleczyć, nikt nie może leczyć się za nią