Cześć,
kieruje do Was pytanie bo chce zobaczyć reakcje innych, pytałem wśród znajomych i tak różnie.
Jestem od 2 lat zatrudniony w firmie, jako pracownik biurowy.
Zarabiam (niestety)nieco ponad minimalną.
I teraz najgorsze co mogło mnie spotkać, pracowałem pół roku zdalnie i zmienili siedzibę, na skrajnie inną tj, wcześniej jeździłem 5-6 przystanków komunikacją (centrum miasta), obecnie to jest 17 km w jedną stronę autem. O cenach paliw chyba nie trzeba nikomu przypominać.
W tym momencie to na czysto mam 2 tys zł., bo to że dostaje więcej a 500 wydam na paliwo może nikogo nie obchodzi ale tak to wygląda.
Pytałem wśród kolegów to różnie to interpretuja, że każdy by chciał 10 tys i pracę pod domem ale tak nie zawsze jest.
Że mam się cieszyć że jest robota bo Ukraińcy wszystko przejmują a pracodawcy tylko czekają żeby 5 zł im zapłacić i miec pracowników. Teraz jest tragicznie podobno z pracą i niektórzy twierdzą że wyląduje na głębokim bezrobociu. No ale to mam dla idei pracować?
Za taką kasę a zapewne i więcej to pójdę 1,5 km od domu do pracy a nie 17 km w jedną stronę.
Nie wiem czy warto zmieniać czy jeździć za te 2 tys na czysto, a za resztą kupować paliwo i amortyzacja samochodu i nie marudzić?
To jest taka odległość jak z W-wy do Łomianek, ale z komunikacją jest problem bo bym musiał jeździć dwoma busami i to jeszcze jeden odjeżdza co 1,5h, spóźnie się i jest pozamiatane, to jest podmiejska linia w rejonie gdzie ludzie jeżdzą autami więc nikt nie puszcza co chwile autobusów żeby jeździły bez pasażerów.
Co robić? co byście doradzili? Oczywiście opcja skrajnego podniesienia pensji jest raczej abstrakcją.
No strasznie kłopotliwe to się zrobiło i nie wiem co myśleć?